Jump to content

Zapiski

  • entries
    5
  • comments
    15
  • views
    2,894

Kocham to miasto


leto

1,260 views

Lubię miasto, to miasto stołeczne. Lubię ludzi, tłumy, miejski szum, chaos, tłok. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami. Trzy wydarzenia, które miały miejsce zaledwie w ostatnim tygodniu mojego życia:

 

Idę sobie gdzieś tam wieczorem na spacer. Jak to na ulicach tego miasta, mijam niezbyt schludnie wyglądającego jegomościa. Starszy pan zagaduje mnie klasycznym "nie ma pan może poratować szlugiem?". No nie mam, w tym m.in. celu szedłem do sklepu. Pan zaczyna coś tam narzekać, ledwo stoi, podpierając się o rabatę, na której ledwie parę dni temu wyrosły kolorowe kwiaty. Pijany? Nie, trzeźwy. Pyta mnie, czy znam numer na pogotowie. Pewnie że znam, ale co się stało? "A bo ja chyba złamałem miednicę". Hmmmm, dobra, dzwonię, przyjeżdża (po równych 16 minutach) ambulans, zawijają go. Niespełna rozumu? Naprawdę się połamał? Może jednak był pod wpływem? Nie wiem, ale w sumie miły gość.

 

Innego dnia, znowu zmierzam w okolice Żabki - mijam innego żula, który właśnie otrzymuje od młodego, dobrze ubranego chłopaka hot doga i kubek z kawą (chyba zakupione w tejże Żabce). Obydwaj w maskach. Żałuję, że nie miałem przy sobie aparatu, ciekawa scena - kontrast biednej, może bezdomnej Warszawy i jej drugiej części - zadbanej, eleganckiej, "bą tą". Wszystko na tle wybuchającego zielonością miasta. Hot dog i kawa jako pomost między dwoma światami, bo przecież jedzenie i picie jest uniwersalnym językiem, którym mówią zarówno doły społeczne, jak i elity.

 

A dziś scenka humorystyczna. Znowu idę do Żabki (hmmm, tam jest chyba jakieś zagłębie ciekawych zdarzeń). Na chodniku naprzeciw mnie para starszych ludzi, pod siedemdziesiątkę. Mężczyzna, ewidentnie zirytowany bałaganiarstwem warszawiaków, kopie butelkę po piwie walającą się gdzieś na ziemi obok śmietnika. Idąca z nim kobieta, niezwykle słodkim głosem mówi do niego (cytuję dosłownie): "zostaw to, kochanie, bo sobie but rozpierdolisz".

 

Lubię to miasto. Chyba mógłbym tu umrzeć.

 

 

  • Like 6
  • Haha 1

4 Comments


Recommended Comments

A znasz ten cytat z książki:

- wcześniej czy później muszę wrócić do źródła.

- a gdzie to jest!? 

- tam, skąd przyjechałem. 

Pauza. 

- muszę wrócić do źródła, bo przecież nie po to kładę się spać, by sny o wolności przerywały mi rozklekotane tramwaje. 

Pauza. 

- i nie po to mam płuca, by je gwałcić fabrycznym dymem. 

Pauza.

- muszę wrócić do źródła, bo nie po to mam oczy, by je drażnić widnokresem z betonu. 

Pauza. 

- i nie po to mam serce, by mi pękało na środku pustej ulicy milionowego miasta. 

Pauza. 

- aby żyć, muszę wrócić do źródła. 

Pauza. 

- tu, gdzie teraz jestem, świat skończył się już dawno. 

Link to comment

Ja też lubie Warszawę (nie całą), ale dla mnie to trochę dołujące miejsce do umierania. :) Wolałabym z widoczkiem albo jakieś urokliwe i w ciepłym kraju, na plaży czy włoskie miasteczko gdzie była moja kuzynka, zatrzymała się u starszej kucharki (na lekcje gotowania) i tam z tarasu na wzgórzu był tak powalający widok na całe miasteczko.. ach.

 

Link to comment
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.