A więc momencik... Chwileczka... Gulp... i już mój drogi Johnie pomaga mi pomóc zinterpretować fragment. Niestety, ale obawiam się, że moja interpretacja będzie znacząco różna od tej podawanej przez KK. Zacznijmy od wytłumaczenia zwrotów typu : "...bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien..." . Przede wszystkim musimy odrzucić oficjalną interpretację, która dotyczy osobowości Jezusa. Nie chodzi o jego bycie synem boga, lecz o iskrę boskości, która znajduje się w nim. Upraszczając to wszystko, Jezus nawołuje do głębokiej i pełnej miłości samego siebie. W sumie to samo o czym pisze Marek w felietonach, lecz ten styl daje głębsze pole do wielorakiej interpretacji. Wszyscy znamy teorię o tym że jesteśmy tym, kim są nasi rodzice. Przesiąkamy ich zwyczajami, wadami i zaletami. Nie będę się rozpisywał- Admin w swoich felietonach i książce opisuje to w sposób prosty. Jezus mówi wprost, że Ci którzy pójdą za nim- pokochają samych siebie- niestety, ale poróżnią się z rodziną (często opisywane przykłady afirmacji). We fragmencie nr 36 Jezus opowiada, że ci, z naszych bliskich, którzy połapią się, że pracujemy nad sobą będą próbowali wszelkimi możliwymi sposobami nawrócić nas ze "złej drogi". Krzyżem, o którym mówi Jezus nie są nasze grzechy, lecz przekonania i programy, którymi nasiąkliśmy. Wzięcie swojego krzyża to nic innego jak uświadomienie sobie tych złych, blokujących nas programów i praca mająca na celu odrzucenie ich. Nie należę do mistrzów pióra, lecz mam nadzieję, że moja interpretacja została wyłożona w sposób w miarę jasny. Nie mam patentu na mądrość i piszę, to co serce mi podpowiada.