Skocz do zawartości

Jasiu Horsie

Użytkownik
  • Postów

    84
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    100.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Jasiu Horsie

  1. Wszyscy we wsi wiedzą, nawet dziadek (ale zapomina), że...

    (cyt. Ani Mru Mru)

     

    Cała propaganda medialno/naukowo/książkowa twierdzi, że mężczyźni w związkach małżeńskich, to są zdrowsi, przystojniejsi, szczęśliwsi, dłużej żyją. Normalnie same plusy, więc ożeń się i będzie cud, miód i orzeszki :)  Przez ile? Rok, dwa lata czasu? 

    Nawet Korwin, bodajże w Vademecum ojca pisał, że kobiety wybierają mężczyzn, którzy są zdrowsi i statystycznie mężczyźni w związkach małżeńskich żyją dłużej niż single. A tutaj taka siurpryza i to jeszcze w TVN-ie.

     

     

     

    Im dłużej żyję, utwierdzam się w przekonaniu, że kobieta na stałe (w znaczeniu ślub z nią) szczęścia mi nie da.

    • Like 2
  2. 13 minut temu, Długowłosy napisał:

    ...

    Czy chcesz mieszkać w wynajętej kawalerce, bo Twojego partnera nie stać na nic więcej, czy jednak wolisz urządzić swoje przytulne gniazdko w wygodnym apartamencie na prestiżowej dzielnicy?

    ...

     

    Przeczytałem i od razu rzuciło mi się w oczy: jeśli Twojego partnera nie stać na nic więcej, to nie urządzisz swojego przytulnego gniazdka.

    Podobno to pisał facet, ale bardziej poprawnie byłoby: waszego przytulnego gniazdka.

     

     

     

    • Like 3
  3. Mam jednego kumpla, którego żona chyba mnie nie lubi. Z jej punktu widzenia to się nawet nie dziwię: kawaler, bez żadnych zobowiązań, z dużą ilością wolnego czasu, nie chcący mieć dzieci.  No kliniczny przypadek! Jak taki śmie mojemu misiowi mieszać w głowie!

     

    Już kiedyś pisałem, że mam wrażenie graniczące z pewnością, że musiała coś kumplowi na mnie nagadać, tak żeby mu zohydzić naszą znajomość. Może, że się na nią krzywo popatrzyłem, albo coś niegrzecznego powiedziałem. Nie wiem. Czuję to w jej paskudnie obłudnym uśmiechu.

     

    Kumpel, to wogóle taki przykład człowieka, co jest w porządku, niby poznał kobiety, ale zrobił i nadal robi przedszkolne błędy, o których pewnie nie ma pojęcia. Ja mu tego pokazywał nie będę, bo pewnie znajomość całkiem by się zakończyła.

     

    Jakie to błędy? Biały rycerz, ożenił się z kobietą starszą od siebie, dwójka dzieci, chałupa na kredyt na 30 lat, na działce żony (!sic), ona sama nie pracuje, on jebie od świtu do nocy na utrzymanie rodziny i kredytu "Rodzina Bank na swoim". Oczywiście czas wolny to mu żona organizuje, bo jak do niego zadzwonię, żeby się spotkać w piątek wieczorem, to zawsze jest jakaś wymówka: albo zmęczony po pracy, albo żonie muszę pomóc w pieleniu ogródka (nie tego co myślicie, tego przed domem), albo muszę gdzieś jechać, coś załatwić, itp.

    Rozumiem, ma chłop rodzinę, to nie zawsze jest czas i możliwość się spotkać, ale widzę, że nie jest z tego powodu jakoś specjalnie szczęśliwy, tylko stara się tego nie okazywać.

     

    Teraz jak ta jego "Marysia" może pozwolić, żeby spotykał się z kumplem, takim trochę niebieskim ptakiem, co żenić się nie chce, dzieci też nie chce, co zarobi, to może wydać na pierdoły i przyjemnośći bez gdakania drugiej połówki?  No w życiu!

     

    • Like 2
  4. Dnia 10.04.2017 o 20:27, JoeBlue napisał:

    Do pozwolenia kolekcjonerskiego nie trzeba zadnego patentu, licencji sportowca i HGW czego jeszcze.

    Trzeba byc czlonkiem klubu kolekcjonerow.

     

    Tak, masz rację.

    Jeśli ktoś ma patent i licencję, to może wystąpić o pozwolenie kolekcjonerskie w zakresie broni sportowej (broń centralnego i bocznego zapłonu, strzelba) i jest zwolniony z egzaminu państwowego na pozwolenie kolekcjonerskie. Poprawcie mnie proszę, jeśli się mylę. :) 

     

    Tak na skróty:

    Sportowe dla kolekcjonera: 400zł egzamin za patent + 50zł licencja + ok 50zł lekarz sportowy i możesz składać podanie do WPA na kolekcjonerskie + badania lekarskie+ promesa + szafa S1

    Pełne kolekcjonerskie: egzamin państwowy ok 1100zł + badania lekarskie + promesa + szafa S1

    Niebywałym plusem pełnego kolekcjonerskiego jest większy zakres broni, którą możesz sobie na ten rodzaj pozwolenia kupić.

     

    W wyliczeniach pomijam koszt zapisania się do klubu strzeleckiego/kolekcjonerów, bo jeśli ktoś zamierza z posiadanej broni strzelać, to i tak bardziej opłaca się być w klubie i płacić miesięczną składkę, niż nawet raz w miesiącu latać na komercyjną strzelnicę i płacić za godzinę za stanowisko.

     

    Broń jaka mnie osobiście interesuje i chciałbym sobie zakupić w bliższej lub dalszej przyszłości to boczny zapłon .22LR, 9mmm, strzelba i coś na .45 ACP na bazie Colta 1911. Takie kalibry mogę kupić posiadając pozwolenie sportowe do celów kolekcjonerskich. 

     

    Żeby było w temacie.

     

    Dobrze, postrzelaliśmy sobie, micha ucieszona, ale teraz trzeba to wszystko wyczyścić i zakonserwować.

    Jest kilka szkół czyszczenia broni czarnoprochowej. O wszystkim można poczytać na wcześniej wspomnianym forum-bron.pl

     

    Do poczytania, z polskiego podwórka:

     

    Jak umyc i nasmarowac Colta - poradnik
    http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=20&t=27270

     

    czyszczenie(dokładne)

    http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=55&t=7681

     

    Czyszczenie broni CP-podstawy teoretyczne
    http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=84&t=138080

     

     

    Kiedy czyścić?

    Po powrocie ze strzelnicy. Nie oznacza to, że tylko jak przyjadę do domy, muszę od razu lecieć do łazienki i zabrać się za robotę. Jeśli broń jest sucha (bez śladów wilgoci, nie strzelaliśmy w deszczu), to nic się nie stanie jeśli wyczyścimy ją za 2-3 dni. Ważne, żeby po skończeniu strzelania popsikać bęben i lufę oliwką do broni (Ballistol, Brunox, itp.).

     

    Jak się za to zabrać?

     

    Sposób pierwszy:

    Uważam, że najbardziej zdroworozsądkowe podejście do tego ma Cereus z forum-bron.pl (ten z Saguaro Arms).

    W przypadku Coltów po strzelaniu czyścimy lufę i bęben. Jedno i drugie najlepiej umyć pod kranem z ciepłą wodą (żadnych dodatków typu Ludwik i nigdy nie stosujemy wrzątku) z użyciem szczoteczki z plastikowym włosiem. Po umyciu bębna, kominków i lufy suszymy całość (np. suszarką do włosów, na grzejniku). Ramę przecieramy wilgotną szmatką, podobnie czyścimy kurek, następnie suszymy. Lufę przecieramy wewnątrz szmatką nasączoną oliwką, kominki wkręcamy do bębna, na gwint kominka dajemy smar wysokotemperaturowy (np. grafitowy), składamy całość. Złożoną broń przecieramy szmatką nasączoną Ballistolem/Brunoxem i na półkę do następnej wizyty na strzelnicy.

     

    Remingtona czyścimy podobnie. Wyjmujemy bęben i myjemy pod ciepłą wodą. Lufę także przemyć pod ciepłą wodą, bez potrzeby zanurzania całego rewolweru. Osuszamy lufę, bęben, zakładamy kominki, szkielet broni przecieramy szmatką nasączoną oliwką, składamy i na półkę.

     

    Przed pierwszą wizytą na strzelnicy, w domu w środek mechanizmu rewolweru pakujemy na grubo smar litowy (smar ŁT, taki zielony). W przypadku Colta zapobiega to dostawaniu się odłamków kapiszonów do środka. W Remingtonie nie ma to aż takiego znaczenia, ale w jednym i drugim przypadku poprawia to pracę mechanizmu i zapobiega dostawaniu się drobinek prochu do środka.

     

    Cereus podchodzi do tego w ten sposób, że nie ma konieczności rozbierania całego rewolweru do rosołu, żeby go umyć po wystrzeleniu kilkudziesięciu kul. Czyścimy tylko bęben, lufę i zewnętrznie cały rewolwer. Dokładne mycie w ciepłej wodzie warto zastosować dopiero po kilku wizytach na strzelnicy (powiedzmy po wystrzeleniu 200-300 kulek, tak raz na rok wystarczy).

     

    Sposób drugi:

    Wszystko ładnie pokazane jest na poniższych filmikach.

    Całość po angielsku, ale myślę, że to dla Was nie problem :)

     

    Colt:

    https://www.youtube.com/watch?v=2qtMkLGdZA4

    https://www.youtube.com/watch?v=057mS44KLCA

     

    Remington:

    https://www.youtube.com/watch?v=ui5uXl33n8g

    https://www.youtube.com/watch?v=wzs3xYeTERc

     

    W skrócie: Rozkręcamy całość do rosołu, czyścimy wszystkie części mieszaniną Ballistolu i wody w stosunku 1:10, osuszamy, składamy i na półkę.

    Polecam pooglądać inne filmy tego pana, bo w bardzo fajny sposób opowiada o broni czarnoprochowej.

     

    Przydatne narzędzia/przybory:

    klucz do kominków

    dwa dobre płaskie wkrętaki (szerszy i węższy)

    patyczki kosmetyczne

    wykałaczki

    waciki kosmetyczne

    rękawiczki jednorazowe

    oliwka do broni (Ballistol/Brunox/PKB)

    butelka z końcówką rozpylającą

    latarka (coby sprawdzić, czy lufa jest czysta)

    przecieraki bawełniane (mogą być ze starej poszewki na kołdrę)

    wycior z końcówką JAG

    plastikowa wanienka

     

    Każdy niech sam oceni, co mu bardziej pasuje. Ja skłaniam się do podejścia Cereusa. Jeśli wiem, że dzisiaj postrzelałem i następna wizyta na strzelnicy dopiero za rok, warto rozebrać całą broń, wyczyścić, zakonserwować i czyściutką, pachnącą Ballistolem odłożyć do gablotki. Jak wiem, że za tydzień też będę z niej strzelał, to oczyścić z kurzu, syfu, przeczyścić bęben, lufę, osuszyć i odłożyć.

     

    Dlaczego nie myjemy broni we wrzątku? Raz tak zrobiłem i na jasnej oksydzie pojawiły się piękne zacieki i minimalne ogniska korozji. Na forum-bron ładnie Cereus wyjaśnił dlaczego się tak dzieje, ale ja wtedy tego jeszcze nie zdążyłem przeczytać. Broń czarnoprochowa nie lubi wrzątku, szczególnie jej jasna oksyda. Nie będę wam wrzucał zdjęć tego, bo aż się serce kraje.

     

    Jest jeszcze jeden punkt za tym, aby zbyt często nie rozkręcać broni: śrubki, którymi poskręcane są najpopularniejsze włoskie rewolwery (Pietta, Uberti) są zrobione z tak miękkiej stali, że podejrzewam, że ich gwint to przy niewielkim samozaparciu można paznokciem wypolerować.

    Przed rozkręceniem rewolweru warto zaopatrzyć się w dobrej jakości wkrętaki, ewentualnie wkrętak z końcówką magnetyczną i komplet dopasowanych bitów. Te ich śrubki to prawie jednorazówki i trzeba uważać, żeby nie zniszczyć wcięcia w główce. Jedyny plus, że można je kupić jak się popsuje, ale taka śrubka nie kosztuje 2zł.

  5. @JoeBlue uściślę, to co wcześniej napisałem: broń sportowa na pozwolenie kolekcjonerskie - chodziło mi o to, że robię patent, licencję i występuję o pozwolenie kolekcjonerskie, po to żeby uniknąć egzaminu na pełne kolekcjonerskie. Użyłem takiego skrótu myślowego.

     

    Oczywiście masz rację. Przykładem, który mi od razu przychodzi do głowy jest Ruger Old Army.

    Czarnoprochowy? Tak

    Rozdzielnego ładowania? Tak

    Broń wytworzona przed 1885 rokiem lub jej replika? NIE!  Ruger to konstrukcja współczesna wymagająca pozwolenia.

    Na forum-bron.pl można przeczytać opinie, że ktoś tam się sądził i wygrał w sądzie, ale ja bym tej drogi nie polecał. Jak masz wolną promesę, to sobie kup.

     

     

  6. Przypominania nigdy dość, więc wklejam krótki artykuł, który znalazłem dzisiaj na wykopie. To chyba najodpowiedniejsze miejsce do tego. Jak mamy z żoną/kochanką/konkubiną na pieńku, to trzeba się pilnować na każdym kroku. Tym bardziej, jeśli to matka naszego dziecka.

     

     

    Cytuj

    Podrzuciła narkotyki, bo chciała odebrać ojcu dziecko

    Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Lubaniu zatrzymali 24-letnią kobietę za posiadanie narkotyków. Kobieta podrzuciła narkotyki swojemu mężowi, chcąc wymóc na policjantach odebranie mu ich dziecka. Sprawczyni usłyszała już zarzut posiadania narkotyków, za który grozi jej do roku pozbawienia wolności.

    Funkcjonariusze z Ogniwa Patrolowego zostali wezwani na interwencję do Olszyny. Na miejscu zastali 24-letnią kobietę oraz 27-letniego mężczyznę. Oboje przyjechali do domu, gdzie przebywała 3-letnia córka kobiety. Babcia i ojciec nie chcieli oddać dziecka, tłumacząc się tym, że matka nie dba o córkę; od dwóch tygodni przebywa poza domem i nie interesuje się nią. Strony konfliktu poinformowano o konieczności rozstrzygnięcia sprawy przed sądem rodzinnym. Kobieta opuściła mieszkanie i, jak się później okazało, w tym czasie podrzuciła w samochodzie swojego męża zawiniątko, w którym znajdowała się metamfetamina. Policjanci szybko ustalili, co tak naprawdę się zdarzyło i zatrzymali kobietę za posiadanie narkotyków. Sprawczyni tłumaczyła się, że chciała, aby ojciec dziecka został zatrzymany i wtedy ona mogłaby opiekować się córką. 24-latka usłyszała zarzut, za który grozi do roku pozbawienia wolności.

    Autor: nadkom. Dagmara Hołod

    źródło: http://eluban.pl/997/2470,podrzucila-narkotyki-bo-chciala-odebrac-ojcu-dziecko.htm#

    Link z wykopu z komentarzami: http://www.wykop.pl/link/3675773/podrzucila-narkotyki-bo-chciala-odebrac-ojcu-dziecko/

  7. Chleba teraz nie jem wcale, ale czasami naleci mnie chęć na piętkę z razowca, albo żytniego na zakwasie. Sam mi nie smakuje, ale z domowym masłem... Pycha :)

     

    Kiedyś dawno temu, w gościach u kumpla siedzieliśmy razem z jego rodziną za stołem. Jakieś święto, więc stół zastawiony po brzegi i wódeczka też była. Jak sobie do zagryzki włożyłem na talerz jakiejś sałatki gyros i ze trzy krążki swojskiej kiełbaski ( w myśl zasady, że jak pijesz wódkę, to trzeba czymś tłustszym zakąsić), to usłyszałem:

     

    Cytuj

    Z chlebkiem, z chlebkiem.

     

    Było to w żartach, bo odpowiedziałem chyba, że ja to  tak dobrą kiełbasę z postem mogę jeść, bez chleba. Wszyscy się z tego śmiali. Dziwiło mnie to jednak i dziwi do dziś, że inni ludzie lepiej wiedzą co mi smakuje.

     

    Z takich ciekawostek. Znam człowieka, co zupy ogórkowej nie zje bez słodkich racuchów :D

     

  8. 3 godziny temu, Mosze Red napisał:

    Ostatnio pani 29 lat zapytała mnie czy lubię koty bo ma dwa :lol: 

     

    Odpowiedziałem "Jak dasz dużo czosnku to wszystko opierdolę" :P     

     

    Dodałbym jeszcze: nie wyrzucaj futerka, zrobię ci z niego etui na smartfona.  Będziesz miała kiciusia zawsze przy sobie.

     

    2 godziny temu, Mocny Wilk napisał:

    Mój ulubiony fragment. Uśmiałem się :lol: Przecież ona jako stara panna i wariatka NIEZWYKLE OCZYTANA HUMANISTKA 

     

    Gdy widzę gdzieś na mieście kobietę czytającą książkę, to staram się podpatrzeć co dziewczę czyta. W 99% przypadków to jakieś typowe romansidła. Jak taka z niej oczytana humanistka, to ja serdecznie podziękuję :) Bardzo rzadko się trafia dziewczyna czytająca wartościową literaturę.

     

     

    • Like 2
  9. Z tych znajomych, których mógłbym nazwać przyjaciółmi prawie wszyscy się już pożenili i mają dzieci. Staram się z nimi utrzymywać kontakt, ale zazwyczaj to się odbywa na zasadzie: "wpadnij do mnie do domu na herbatę, to pogadamy". Dokładnie jak wspomniał @Kleofas, w obecności żony ;) O czym można wtedy pogadać? O pogodzie?

     

    Jeden się ostał, jeszcze nieżonaty, ale poznał jakiś czas temu dziewczynę i widać, że go dziewczę obrabia tyłeczkiem. Intensywnie. Laska zgrabna i ładna, ale co z tego jak starsza od niego i już po 30-tce (zgrabna i ładna jak na swoje lata oczywiście).  Mówił, że na razie jest ok, ale nie chce chłopak zalać formy, więc się pilnuje. Dziewczynie już zaczyna zależeć na czasie, bo zegarek tyka.

     

    Umówienie się z dwoma kumplami z podstawówki na jakiś wspólny wypad to normalnie cała operacja logistyczna. Ja to rozumiem, bo każdy ma mniej lub więcej obowiązków, szczególnie jeśli ma rodzinę, dlatego już od dawna nauczyłem się sam sobie organizować czas wolny, szczególnie w weekendy. I muszę przyznać, że mi się ta niezależność podoba.

    • Like 3
  10. 1 lutego fundacja LEX NOSTRA opublikowała na swoich stronach artykuł o wyimaginowanych oskarżeniach jakie kobiety kierują w stosunku do mężczyzn. Dzisiaj rano ten artykuł został wrzucony na główną na wykopie.

    Wstawiam cały artykuł, w razie gdyby zaginął gdzieś w odmętach internetów, bądź co gorsze jakieś "nieznane siły" kazały ten artykuł zmienić, lub nawet usunąć.

    Co najciekawsze napisała to kobieta (współautorstwo). Warte przeczytania i zapamiętania. Większość już i tak wiemy z artykułów, audycji i książek Marka, ale powtarzania nigdy dość. Po komentarzach na wykopie mam wrażenie, że coraz więcej mężczyzn zdaje sobie sprawę Matriksa damsko-męskiego.

     

     

    Cytuj
    Mirela Krzyżak lut - 1 - 2017
     

    Notoryczne, a co najgorsze niekończące się zawiadomienia składane na policji, które i tak ostatecznie kończą się uniewinnieniem oskarżonego. Cel – otrzymanie, a później utrzymanie – nakazu eksmisji, połączonej z konfiskatą mienia. Nakazu, który miał trwać od marca do czerwca 2015r., lecz dziwnym trafem nadal trwa. Eksmisja z mieszkania mężczyzny, za które to właśnie on – także po opuszczeniu lokalu – spłaca raty kredytu. A to dopiero kropla w morzu problemów Pana Mirosława. Problemów, które zgotowała mu własna małżonka.

    Panujący układ, który rozpoczyna się od działań Pani Heleny, czyli żony poszkodowanego, a którego kolejnymi ogniwami są bliscy kobiety, przy pomocy policji, prokuratury oraz wymiaru sprawiedliwości  rozpoczął się w marcu 2015r. i wydaje się nie mieć końca. W konsekwencji zarówno mężczyzna, jak i jego dwóch prawników, stają się całkowicie bezradni w odniesieniu do panującej sytuacji, ponieważ dotychczas NIC nie jest w stanie zatrzymać machiny napędzonej przez fałszywe oskarżenia kobiety względem jej męża, któremu zarzuca m.in. stosowanie przemocy, prześladowanie wiadomościami sms i e-mail, kierowanie gróźb  i wiele innych. Pan Mirosław od samego początku batalii stara się wnikliwie dowieść swej niewinności, stawiając się na rozprawach i przedstawiając swoje racje na sali sądowej. I co interesujące, także wymiar sprawiedliwości ów działanie dostrzega, co przejawia się w fakcie, iż wszelkie postępowania przeciwko niemu – a było ich 19-ście – zostały albo umorzone, albo on sam uniewinniony. Jednak to nie kończy naszej historii, a wprost przeciwnie – daje energię do składania następnych, lecz równie niedorzecznych oskarżeń. Po co? By ostatecznie osiągnąć swój cel i przywłaszczyć mieszkanie.

    Zacznijmy od początku

    Mirosław i Heleny G. są współwłaścicielami lokalu w miejscowości G. Pewnego dnia kobieta zgłosiła do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w G., że jej mąż psychicznie znęca się nad nią oraz synem. Nie trzeba było długo czekać, ponieważ trzy miesiące później Pan G. został aresztowany. Co interesujące oskarżenia oparte były wyłącznie o oświadczenie małżonki i jej syna. Nie było żadnych innych świadków, a lekarz przygotowujący obdukcję lekarską, osobiście wyraził wątpliwość, czy aby na pewno siniak był wynikiem działania osób trzecich. Mimo braku jakiejkolwiek przeszłości kryminalnej, a także jednoznacznych dowodów na popełnienie zarzucanych oskarżonemu czynów, prokurator postanowił zastosować wobec niego zakaz zbliżania oraz kontaktowania się z żoną, a także nakaz eksmisji z mieszkania, którego jest współwłaścicielem. Ważnym jest aby podkreślić, że prokurator nie określił w swym postanowieniu czasu zakończenia obowiązywania zakazów, co w późniejszym czasie umożliwiło policji i małżonce interpretowania tego postanowienia jako bezterminowy. Dopiero po wysłaniu kilku pism wyrażających protest głównego zainteresowanego, w czerwcu 2016r. udało się mężczyźnie uzyskać postanowienie sądu potwierdzające, że zakaz prokuratorski obowiązywał przez trzy miesiące od dnia wydania, czyli do czerwca 2015r. Jednak i to nie bardzo wpłynęło na całą sytuację, ponieważ nadal ani on, ani jego rodzina nie mieli dostępu do lokalu. 12 września 2016r. poszkodowany złożył pozew do Sądu Rejonowego w Wejherowie o umożliwienie korzystania z rzeczy wspólnej oraz o należne mu odszkodowanie, gdyż przez cały ten czas nie dostał od żony żadnych pieniędzy, z kolei osobiście ponosząc dodatkowe koszty związane z wynajmem lokalu zastępczego.

    Uderzające konsekwencje

    Powyżej wspomniane kwestie to jednak jeszcze nie koniec, a dopiero początek niezaprzeczalnych konsekwencji, które wywołały nieprawdziwe oskarżenia kobiety. Otrzymując nakaz prokuratorski, mężczyzna zastosował się do niego, w związku z czym, 8 kwietnia 2015r. wynajął mieszkanie, cały czas mając nadzieję, że po ustalonym okresie, spokojnie wróci do własnego domu.  Niestety nadzieja była złudna, ponieważ Helena G. nadal nie zamierzała go wpuścić do ich własności. Co więcej, wymieniła wszystkie zamki w drzwiach, a na każdą próbę skorzystania przez mężczyznę z miejsca garażowego reagowała groźbami oraz krzykiem. Ważnym podkreślenia jest również fakt, że prawie dwuletnie odcięcie Pana Mirosława od domu, dokumentów, pamiątek rodzinnych, czy też narzędzi pracy, mocno ograniczało z jego strony jakiekolwiek szanse na obronę. W konsekwencji nie mógł przedstawić żadnych dowodów potwierdzających swoją niewinność lub udokumentować fakt składania przez małżonkę fałszywych oświadczeń, a policja i prokurator, który podjął decyzję o środkach zaradczych, zdecydowanie odmawiali mu pomocy w uzyskaniu do nich dostępu. Dodatkowym, lecz jakże utrudniającym aspektem było odbieranie zarówno przez żonę, jak i policjantów miejscowego komisariatu, wszelkich listów poleconych adresowanych na Pana G., a w tym postanowienia sądowe. Zatem oczywistym jest, że liczne i niezaprzeczalne konsekwencję, spowodowały destrukcyjne działanie wymierzone w wytrzymałość psychiczną mężczyzny.

    Kolejne, niezaprzeczalne aspekty

    O ile do 20 czerwca 2015r. obowiązywał nakaz prokuratorski, o tyle po tej dacie mężczyzna nie miał żadnego obowiązku nadal wynajmować lokalu, gdyż z punktu prawnego powinien mieć możliwość powrotu do domu. Powinien, ale – jak się okazało – nie wrócił, co przyczyniło się do generowania dalszych kosztów. Czarę goryczy przelewa fakt, że mieszkanie w G. zajmuje nie tylko żona mężczyzny, która owszem jest współwłaścicielką, lecz również jej syn, będący osobą pełnoletnią i co ciekawe nie mający do lokalu żadnych, nawet najmniejszych praw. Helena G. przez cały czas utrzymywała, że jej syn Piotr jest pasierbem Pana G., co jednak – mówiąc delikatnie – nieco rozmija się z prawdą. Bo ta niezaprzeczalnie mówi, że chłopak jedynie mieszkał z małżeństwem, co było wyłącznie dobrą wolą mężczyzny, lecz nigdy nie było mowy o adopcji z jego strony. Zatem chyba nie dziwi fakt, że ofiara domagała się opuszczenia przez chłopaka jego lokalu, do którego sam – jako właściciel – nie miał wstępu. Kolejną kwestią jest spłacanie kredytu na zakup mieszkania właśnie przez eksmitowanego mężczyznę, również po opuszczeniu lokalu, co po raz kolejny potwierdza kuriozum sprawy, gdyż mężczyzna spłaca kredyt za mieszkanie, które jest wspólne i co najistotniejsze – w którym nie ma prawa mieszkać. Co istotne, gdy Mirosław nieco wcześniej otrzymał– przed całą sprawą – darowiznę od swojego ojca w wysokości 60 tys. zł. od razu wpłacił ją do banku, jako spłatę części kredytu. Nie roztrwonił tych pieniędzy na swoje przyjemności, czy też nie zatrzymał ich dla siebie, a może powinien? Wtedy przynajmniej nie musiałby martwić się o każdy kolejny dzień życia. A mieszkanie? Przecież i tak nie ma do niego żadnego prawa. I to w wyniku wyimaginowanych oraz fałszywych oskarżeń własnej żony. Niby logiczne i to dla wszystkich razem oraz dla każdego z osobna, a jednak nie wszyscy  w ten – właściwy dla sprawy – sposób podchodzą do owego zaniedbania. Dlaczego? Bo być może nie chcą podchodzić.

    Metoda „na bitą żonę”

    To, co spotkało Mirosława G. ludzie opisują w mediach jako „metodę na bitą żonę”, która jest niezwykle popularna wśród kobiet dążących do szybkiego przywłaszczenia nie do końca ich mieszkania. Metoda polega na niczym innym, jak oskarżaniu partnera o stosowanie przemocy psychicznej oraz fizycznej w celu uzyskania: w pierwszej kolejności prokuratorskiego zakazu zbliżania się, kontaktowania i zamieszkania we wspólnym lokum, a dalej uzyskania tytułu prawnego do owego domu. Zaczyna się niewinnie, po przez złożenie zawiadomienia o rzekomym znęcaniu się. Wystarczy jedynie oświadczenie pokrzywdzonej oraz wykonana obdukcja. Na tej podstawie zakładana jest niebieska karta. Kolejno jest złożenie na policji następnego zawiadomienia o popełnionym przestępstwie, polegającym na ponownym znęcaniu się. Policja na wniosek kobiety aresztuje partnera, tudzież męża, dzięki czemu machina rusza. W celu uwiarygodnienia poprzednich oskarżeń składa się później klika dodatkowych zawiadomień dotyczących nękania, gróźb, czasem rękoczynów lub też kradzieży. Mężczyzna, który nie jest odporny psychicznie, właściwie już na początku się poddaje. Natomiast, jeśli cechuje go odporność, czeka go batalia przy każdym kolejnym oskarżeniu, bo sprawa zawsze trafia na wokandę. A widząc, że toczy się przeciwko niemu wiele postępowań, przyjmuje ten fakt jako okoliczność uwiarygadniającą oskarżenia kobiety. Nikt nie weryfikuje, czy oskarżenia są zasadne, ponieważ wszyscy współczują ofierze, chcąc jej pomóc i automatycznie przyjmując małżonka za winnego – czyli cel zrealizowany. Dlatego też w tych postępowaniach to nie organa ścigania udowadniają winę oskarżonemu. To on musi udowodnić swoją niewinność ponad wszelką wątpliwość, co nie rzadko jest niezmiernie trudne.

    Kradzież, która kradzieżą nie była

    17 listopada 2015r. do Sądu Rejonowego w Wejherowie wpłynął wniosek Komendy Straży Miejskiej, na który wszczęto postępowanie przeciwko Panu Mirosławowi za to, że dokonał przywłaszczenia, a nawet kradzieży tablic rejestracyjnych pojazdu, którego był współwłaścicielem. Sprawa zakończyła się uznaniem, jakoby mężczyzna był winny w związku z czym, wymierzono mu karę grzywny w wysokości 300zł oraz obciążono kosztami postępowania. Po sprzeciwie oskarżonego, który jednoznacznie wskazał, że jest współwłaścicielem samochodu, a co za tym idzie również tablic, sąd analizując ponownie materiał dowodowy stwierdził, że nie można przypisać Panu G. popełnienia wykroczenia, ponieważ mówi ono o przywłaszczeniu cudzych rzeczy, co w tym przypadku nie miało miejsca. Co więcej, powodem takiego działania Mirosława były szkody i zniszczenia pojazdu powstałe na skutek użyczania go przez żonę G. innym osobom bez zgody i wiedzy mężczyzny. Podobna sytuacja miała miejsce z rzekomym działaniem Pana Mirka na szkodę ramek mocujących tablice rejestracyjne, które ostatecznie zakończyło się identycznie jak z samochodem.

    Kartoteka drugiej strony

    12 września 2016r. Pan Mirosław złożył do Prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez swoją żonę, które miało polegać na zawiadamianiu organów ścigania o szeregu fałszywych i wymyślonych przestępstw. Co istotne, wszystkie rzekome przestępstwa zakończyły się szczęśliwie dla oskarżonego, co nasuwało jednoznaczny wniosek, że celem ich zgłaszania było gnębienie i uprzykrzanie życia mężczyzny. Bezpodstawne oskarżenia dotyczyły błahych oraz kuriozalnych kwestii, takich jak choćby uszkodzenia zamków w samochodzie, w drzwiach domu, czy też w drzwiach garażowych, nie wspinając już o przywołanej wcześniej kradzieży tablic rejestracyjnych. W trakcie każdego ze zgłoszeń Helena G. miała pełną świadomość, że składa fałszywe zeznania, a w konsekwencji, że jej mąż nie jest niczemu winny. Warto w tym miejscu podkreślić, że takie działanie z jej strony angażowało wymiar sprawiedliwości do całkowicie bezzasadnej pracy i naraziło Skarb Państwa na wyimaginowane koszty. Wydawałoby się zatem, że sprawa, a raczej jej rozwiązanie jest oczywiste? Nic bardziej mylnego. Ponieważ, o ile mógłby to być tok myślenia potencjalnego Kowalskiego, co więcej właściwy tok, o tyle ten prokuratury był zdecydowanie inny. Prokuratura Rejonowa w Wejherowie odmówiła wszczęcia dochodzenia w omawianej sprawie, argumentując to faktem, że żaden z organów przed którymi analizowano zgłoszenie, nie uznał zachowania kobiety za wyczerpujące znamiona przestępstwa.

    Kuriozum goni absurd, a absurd kuriozum

    W telegraficznym skrócie należy podkreślić, że po przez zawiadomienie o rzekomej kradzieży tablic rejestracyjnych, Pani Helena uzyskała poświadczenie zgłoszenia kradzieży, na podstawie którego otrzymała nowe numery rejestracyjne – oczywiście bez zgody i wiedzy męża.  Ponadto, w sprawie o przetrzymywanie korespondencji, zeznań podatkowych oraz innych listów, kobieta zeznała, że małżonka obowiązywał wtedy zakaz zbliżania się do domu, a korespondencję przekazywała swojemu adwokatowi.  Może i na pierwszy rzut oka to wydaje się logicznym, ale na drugi… już zdecydowanie nie, ponieważ w tym czasie Pan G. nie był zobowiązany żadnym nakazem prokuratorskim. Prawnik rzekomej ofiary nie przekazał, ani nie poinformował mężczyznę, że dysponuje jego dokumentami, a G. nie poinformowała poczty, że mąż zmienił miejsce zamieszkania oraz nie zwróciła korespondencji do jednostki pocztowej. Z kolei nazwijmy to wisienką na torcie było kuriozum, w którym kobieta dopuściła się oświadczania nieprawdy, w sprawie scedowania na jej syna praw, których sama – de facto – nigdy nie miała, tj. praw do konta i karty kredytowej Pana Mirosława.

    Garść aktualności

    Nie muszę chyba wspominać, że wymienione przeze mnie sytuacje są jedynie pojedynczymi przykładami kropli w całym morzu absurdów oraz niedorzeczności. Aktualnie, jeszcze nierozstrzygnięta przez wymiar sprawiedliwości pozostała jedna sprawa, od której wszystko się zaczęło, tj.  oskarżenie mężczyzny o rzekome znęcanie się nad żoną przy użyciu przemocy fizycznej oraz psychicznej. Sprawa, w której nie ma jakichkolwiek dowodów, za to są fałszywe oraz wyimaginowane oskarżenia. Jaki będzie jej finał? Tego nie wiemy. Natomiast to, co na pewno wiemy, to to, że wszystkie 19-ście zawiadomień złożonych przez Panią Helenę, miało na celu przywłaszczenie mieszkania, garażu, ogrodu, a nawet psa. Tak… nawet psa….

    Mirela Krzyżak

    Maciej Lisowski

    Fundacja LEX NOSTRA

    źródło: http://fundacja.lexnostra.pl/metoda-na-bita-zone/

    dostęp: 05.02.2017

     

    Dyskusja na temat artykułu na wykopie:

    http://www.wykop.pl/link/3588081/metoda-na-bita-zone/

     

     

    Edycja:

    Muszę wspomnieć, że kolega @Mordimer pierwszy wspomniał o temacie. Przed chwilą to zauważyłem.

    http://braciasamcy.pl/index.php?/topic/6695-spam-działu-starszyzna/

    • Like 8
  11. Ja też chciałem zrobić sobie pozwolenie sportowe, a właściwie to na broń sportową do celów kolekcjonerskich. Na HS/XDMa i jakiegoś .22LR wystarczy. Marzy mi się jeszcze Colt 1911 (.45 ACP z jednej ręki to jest frajda), ale to do zrealizowania po ewentualnej zmianie UoBiA.

    Obecnie obowiązująca ustawa nie jest tragiczna ( w porównaniu z poprzednią jej wersją, sprzed nowelizacji), ale i tak do pełnej normalności brakuje wiele. Podoba mi się to, co proponuje ROMB. Projekt jest już w Sejmie, ale co co z nim będzie, to nie wiadomo.

    Teraz, żeby zrobić pozwolenie to w moim przypadku musiałbym wydać ok 1700zł na wszystko. Szafę S1 już mam, więc po tym tylko zakup broni i amunicji. Na chwilę obecną mi się to nie opłaca, bo mam dostęp do strzelnicy, gdzie za ok 160zł strzelam 100x z 9x19 Para. Wybór broni dosyć duży, kilkanaście modeli, wykwalifikowany instruktor ( nie taki po kursie weekendowym), pod dachem. Same plusy :)

     

    Jeśli chodzi o posiadanie, to na razie zadowalam się czarnoprochowcem. Traktuję to jako hobby, sposób na miłe spędzenie czasu. Kosztowo wychodzi mi dużo taniej za strzał (ok. 80gr w kalibrze .36) niż z centralnego zapłonu 9x19, a przyjemność ze strzelania równie duża.

     

    @Chrumkacz Na pewno dam znać co i jak, ale to dopiero po przestrzeleniu broni. Podam wtedy więcej szczegółów i kilka fotek do obejrzenia.

     

    14 godzin temu, Chrumkacz napisał:

    To skoro trochę braci się tym bawi to może jakiś zlot na strzelnicy w przyszłości? Najlepiej takiej z grillem.

     

    @Silny W pobliżu Domu Samca pasowałoby zorganizować strzelnicę. Zwykła, na świeżym powietrzu. Kilka osi na 25m z możliwością strzelania dynamiki i jakby było miejsca, to oś na 100m. Jeszcze by niezły dochód przynosiła :D

     

     

    • Like 1
  12. Z tymi zakupami to jakaś sraczka ludzi dopada. Przez ostanie 2-3 dni to pod każdym większym sklepem w jakimkolwiek mieście nie ma miejsca do parkowania. Każdy gdzieś lata, szuka okazji, prezentów. Niby nie byłem lepszy, bo też szukałem prezentów dla młodszych członków rodziny, ale ja kupiłem same książki, więc to się nie liczy.  W tym roku cały szał mnie omija, bo po prostu jestem w pracy :)

     

    24 minuty temu, GluX napisał:

    Czy zadbaliście o najważniejszą osobę w waszym życiu?

    Siebie samego ? Jaki prezent sobie zrobiliście?

     

    Ja sobie zrobiłem Mikołaja w postaci małego drobiazgu za 1200zł ( .44 kaliber, lufa 7 cali). Nikt nie zgadnie ;)

    A na panienki pójdę po Nowym Roku, teraz wszystkie ładne pojechały na święta.

  13. Z ofert sklepów przeglądałem ostatnio westernguns.fr - trochę inny asortyment (koszt wysyłki do Polski to 25 EUR), więc nawet po przeliczeniu na złotówki wychodzi taniej niż u nas u najpopularniejszych dostawców. Minusem zakupów we Francji jest to, że jak coś będzie nie tak, to dochodzą koszty reklamacji, więc to tak trochę w ciemno. U nas w Polsce z reklamacją jest dużo łatwiej i szybciej.

    I jedna moja rada: targujcie się przy zakupie!

    Te ceny, które są na stronach w sklepach internetowych są do zbicia.  Navik, którego fotkę wrzuciłem jest w znanym sklepie za 1283zł, ale ja go kupiłem za 1200zł z wysyłką. Wystarczy przed zakupem napisać maila do sprzedawcy, że brat kupił już u nich za grube tysiące i polecił mi wasz sklep. Nie będzie w tym żadnego kłamstwa ;)

     

  14. Czasami rozmawiam ze znajomymi i kiedy wchodzimy na temat broni wspominam, że w Polsce można mieć broń palną bez żadnych pozwoleń, to zawsze widzę zdziwienie i wielkie oczy. Jak to? To przecież ludzie by się powystrzelali! To wtedy zadaję pytanie: a słyszałeś kiedyś o strzelaninie z udziałem rewolweru czarnoprochowego? Zazwyczaj pada odpowiedź: Nie, a co to jest?

     

    Wielu ludzi nie ma pojęcia, że taki rodzaj broni jest dostępny dla każdego dorosłego Polaka bez żadnych ograniczeń (jeśli masz dużo kasy, to rzeczywiście bez ograniczeń). Warto przybliżyć temat Braciom Samcom :)

     

    Poniżej zbiór ciekawych linków i stron internetowych, skąd ja czerpałem informacje na temat czarnoprochowców. Nic nowego i lepszego nie napiszę, więc jeśli kogoś interesuje strzelectwo CP, to warto się zapoznać z tymi materiałami.

     

     

    Zaczynamy od strony blackpowder.pl

    https://blackpowder.pl/jak-rozpoczac-przygode-z-bronia-czarnoprochowa/

     

    Forum czarnoprochowe forum-bron.pl (dawne bron.iweb.pl)

    http://forum-bron.pl/viewforum.php?f=136&sid=52567a84eae6520631a42f64fb220cbc

     

     

    Strzelecka.net (bardziej „liberalne” niż wyżej podane „beżowe” forum.bron.pl

    http://strzelecka.net/viewforum.php?f=1&sid=c01dedbe01f7bc61b401431147178697

     

     

    Youtube:

     

     

     

     

     

     

    Artykuł na koniec:

    http://wolnemedia.net/o-broni-czarnoprochowej-obiektywnie/

     

    oraz piękny rewolwer Colt Navy Yank Sheriff Yankee kal. 36 firmy Pietta:

     

    jpeg&fsize=248897&hid=096ede794b5316998c

    • Like 12
    • Dzięki 1
  15. Jest ciekawa strona w polskich internetach: http://boungler.pl/

    Warto poczytać, szczególnie forum.

     

    @Chrumkacz Pozwolenie na broń dobra rzecz, ale w razie jakichkolwiek większych rozrób w kraju przyjdzie wojsko/milicja/policja i Ci ją zabierze do depozytu/skonfiskuje, albo sam będziesz musiał w te pędy popindalać z Glockiem czy innym AKMS do najbliższego posterunku policji. W stanie wojennym tak było, więc czemu w przyszłości mieliby tego nie powtórzyć? Władzuchna wie, że masz i władzuchna jednym zarządzeniem może kazać zdać broń w ciągu 24h do depozytu.

    Czarnoprochowce to inna rzecz. Legalne, trochę więcej zabawy z ładowaniem, ale w razie potrzeby również mocno skuteczne. Kiedyś się tym przecież zabijali. Największym plusem tej broni jest brak jakichkolwiek pozwoleń. Idziesz do sklepu i kupujesz. Jak nie chcesz na siebie (wypisują fakturę imienną), to przecież można to załatwić w inny sposób.

    Koszty wcale nie są takie duże. Za rewolwer ok 1400zł + akcesoria i masz wszystko, czego potrzebujesz. Koszty amunicji nawet mniejsze niż w najpopularniejszym Glocku 9x19.

    Nie potrzebujesz szafy, badań, wizyt dzielnicowego, możesz strzelać na prawie każdej strzelnicy otwartej. Strzelcy czarnoprochowi są trochę inaczej traktowani - zarządca strzelnicy wcale nie pyta czy masz kurs prowadzącego strzelanie, patent czy jakieś inne papiery. Wpłać kasę za pobyt na strzelnicy, wpisz się do książki i możesz strzelać. Nawet samemu :)

    • Like 2
  16. Od dłuższego czasu staram się gdzie tylko mogę używać gotówki (płacąc kartą za dużo wydawałem na pierdółki), więc mam konto w Banku Pocztowym (Konto zawsze darmowe), ale nie zamawiałem sobie karty płatniczej. Jeśli zrobisz zakupy kartą za minimum 300zł nie pobierają prowizji. Jeśli nie, to 5zł miesięcznie ściągają z konta. W każdej placówce Poczty w Polsce możesz wybierać gotówkę na dowód, bezpośrednio w okienku (wiem, czasem trzeba swoje odstać ;)


    Szczegóły: https://www.pocztowy.pl/indywidualni/karta-do-konta/

     

    Do tego, szczególnie do płatności internetowych mam kartę wirtualną ING.

    Szczegóły: https://www.ingbank.pl/indywidualni/karty/karta-wirtualna-ing-visa

     

    Dla mnie plusem takiego rozwiązania jest to, że zawsze staram się mieć gotówkę w portfelu, co pozwala mi na kontrolę niepotrzebnych wydatków.

     

    T-Mobile Bankowe też było w miarę fajne, ale ostatnio wprowadzili nowe opłaty i zlikwidowałem tam konto (przy moim trybie korzystania z tego konta to nic bym nie zarobił a płaciłbym jakieś 60-70zł rocznie za możliwość korzystania ze swoich pieniędzy).

    I jeszcze jedna rzecz: jak już mam trzymać kasę w banku, to wolę w polskim.

  17. Kiedyś wykładowca na studiach powiedział coś w stylu: "Znowu jakaś baba książkę napisała i się ludzie tym podniecają!" Chodziło bodajże o Harry`ego Pottera.

    I ja się z nim zgadzam. Jak przeglądam jakąś książkę w bibliotece lub księgarni, której autorką jest kobieta, to odkładam z powrotem na półkę.

    Od dłuższego czasu nie czytam książek napisanych przez kobiety (Vadim Zeland się nie liczy) i dobrze mi z tym. Jest tyle ciekawych pozycji napisanych przez mężczyzn, że szkoda życia na kiepskiej jakości literaturę.

    • Like 1
  18. 5 godzin temu, JaP napisał:

    I teraz - konkludując - jak takie inne 38-letnie to widzą, to wolą zostać z mężem, jeśli tylko nie bije, nie alkoholizuje się, nie ma panienek na boku, itp. A nawet jak ma, to przymykają oczy i udają że nie widzą, by go nie stracić. 

    A jak ma jeszcze dzieci do wyżywienia, to tym bardziej przymyka oczy, bo inny frajer rzadko kiedy chce wziąć nie swoje dzieci. 

     

     

    Coś w tym jest. Przykład znajomego to całkowicie potwierdza. Typowy, niczym nie wyróżniający się gość, żonaty, trójka dzieci, teraz już wszystkie dorosłe. Kasę do domu przynosił, żona nie pracowała (wtedy już blisko pod 40-tkę), wódeczka z kolegami co jakiś czas była i dupeczki na boku. Jedna to się z nim nawet żenić chciała, żeby żonę zostawił. Żona się dowiedziała. Podobno mieli jakiś kryzys, tego dokładnie nie wiem, ale od niego nie odeszła. Siedzi cicho jak mysz pod miotłą (taka typowa szara myszka). Znajomy z  wyglądu niczym się nie wyróżnia, ale sam widziałem jak kiedyś zagadywał laski. Ma takie gadane, że i zakonnicę w zakrystii by wyruchał po 10 minutach rozmowy. :) Jego żona ma tego świadomość.  Jakby to było jakieś 20 lat temu jak była młodsza, to może by próbowała inaczej rozwiązać temat, ale teraz?

    • Like 1
  19. Miałem niedawno zapalenie ucha, przez swoją głupotę (jeżdżenie z otwartymi oknami w aucie; przewiało mnie) i poradziłem sobie za pomocą zwykłego moczu. Ucho zatkane, ból i słaby słuch, dokładnie jak u Ciebie. Zakraplałem świeżym moczem kilka razy dziennie. W ciągu jednego dnia wyleczyłem ucho. Wodę utlenioną i oliwę z oliwek też kiedyś stosowałem, ale niestety nie pomogło. Można też stosować płukanie gardła. Któryś z użytkowników już kiedyś pisał o urynoterapii.

    Na pewno Ci nie zaszkodzi do czasu wizyty u laryngologa.

  20. Kiedyś dobry kolega żalił się, że ma problem z żoną i nie wiedział co robić. Wszystko podręcznikowo - brak seksu, jakieś dziwne fochy, ciche dni, podobno jakiś kolega na fejsie do niej zaczął zagadywać. Pożyczyłem mu książkę Marka. Mówił, że przeczytał, ale jakoś z jego miny wychodziło, że nie bardzo mu się ta wiedza spodobała. Nie wiem jak jest teraz, nie podnoszę tematu, on też nic nie mówi. Może nas czyta, mam taką nadzieję, ale tego nie wiem. Tak czy tak, doszedłem do wniosku, że nikomu więcej nie będę tej wiedzy reklamował. Jeśli komuś zależy na takiej wiedzy, to sam ją znajdzie i doceni.

     

    Mam kilku kumpli, którzy żyją w Matriksie i jakakolwiek próba pokazania im tej drugiej strony skończyłaby się powolnym zanikiem tej znajomości. W porządku chłopaki, ale sam nie będę wyskakiwał z linkiem do forum, czy audycji. Inna sprawa jakby przyszedł i spytał czy mogę pomóc, coś doradzić. Wtedy jak najbardziej, ale oni nie wiedzą, że ja wiem co w trawie piszczy.

    Ich żony mogą coś podejrzewać, bo jak dzwonię do któregoś, żeby się na jakiś wypad ustawić to najpierw jest że musi się spytać żony Za kilka minut sms: sorki, jutro nie da rady bo żona coś wymyśliła i wieczorem będę zmęczony, a pojutrze muszę rano wstać. Klasyka: kolega kawaler mojego męża może mi narobić koło pióra.

    Kiedyś dobry kolega żalił się, że ma problem z żoną i nie wiedział co robić. Wszystko podręcznikowo - brak seksu, jakieś dziwne fochy, ciche dni, podobno jakiś kolega na fejsie do niej zaczął zagadywać. Pożyczyłem mu książkę Marka. Mówił, że przeczytał, ale jakoś z jego miny wychodziło, że nie bardzo mu się ta wiedza spodobała. Nie wiem jak jest teraz, nie podnoszę tematu, on też nic nie mówi. Może nas czyta, mam taką nadzieję, ale tego nie wiem. Tak czy tak, doszedłem do wniosku, że nikomu więcej nie będę tej wiedzy reklamował. Jeśli komuś zależy na takiej wiedzy, to sam ją znajdzie i doceni.

     

     

    Klasyka: kolega kawaler mojego męża może mi narobić koło pióra. Nawet mam wrażenie że żona jednego z kumpli napierdala na mnie mężowi za moimi plecami. Nie ma powodów, ale mam podświadome wrażenie, że mnie nie lubi.

    • Like 1
  21.  

    Nikt tego jeszcze nie wrzucił, a znalazłem dzisiaj rano na demotach:

     

    Cytat

    Jak się upewnić, że dziewczyna, z którą chciałbyś się umówić nie jest wariatką?

    Nie ma żadnych przyjaciółek

    Od zarania dziejów wariatki z zasady nie przyjaźnią się z kobietami. Źle się czują w towarzystwie innych kobiet, nie lubią się zwierzać i wolą nie być porównywane do swoich znajomych. Kobieta nie musi mieć wielu przyjaciółek, jednak jeśli nie ma ani jednej, to zły znak. Omijaj ją szerokim łukiem.

    Zawsze jest ofiarą

    Każdemu się zdarzy coś złego. Nie jest to wynik własnego błędu, lecz zbiegu okoliczności lub monstrualnego pecha. Ale jeśli umawiasz się z wariatką, to bądź pewny, że będzie za wszystko obwiniała innych. Począwszy od rodziców i rodzeństwa, poprzez kolegów z pracy i skończywszy na przypadkowej osobie, z którą jechała tramwajem. Oczywiście najbardziej winni będą jej byli faceci

     

    Nienawidzi wszystkich swoich byłych

    Nie tylko ich obgaduje i obwinia za różne rzeczy, ale po prostu ich nienawidzi. Jasne, że mało kto z nas zostaje w przyjacielskich stosunkach z byłym partnerem, może ich nawet teraz niezbyt lubimy, ale wariatki szczerze ich nienawidzą. Sprawa jest prosta, jeśli nienawidzi każdego byłego, to znaczy, że problem jest z nią, a nie z nimi.

     

    Mówi, że nikt jej nie lubi

    Stawiając się w roli ofiary, potrafi świetnie odwrócić kota ogonem. To wina innych. Ona jest miła, przyjacielska, stara się jak może, wyciąga rękę i tak dalej, ale to ludzie są dziwni i nikt jej nie lubi. Dlaczego wszystkie jej „przyjaźnie” kończą się po kilku dniach? Może właśnie dlatego, że jest rąbnięta i nie da się z nią wytrzymać.


     

    Praca i współpracownicy

    Wariatki z reguły bardzo często zmieniają miejsce pracy, pracują niezbyt długo i zawsze rzucają ją z wielkim hukiem. Jeśli pracuje, musisz codziennie wysłuchiwać narzekań na szefa i innych współpracowników. Wszyscy są niedouczonymi bucami, którym się wydaje, że wiedzą wszystko.


     

    Szpieguje cię

     

    Szalone dziewczyny robią szalone rzeczy. Jedną z nich jest szpiegowanie swojego partnera. Przeczytają wszystkie wiadomości, włamią się na FB, sprawdzą prywatne i służbowe maile. Potrafią śledzić faceta, któremu pozwoliły w końcu spotkać się z kolegami. Bez przerwy dzwoni i zadaje pytania: gdzie jesteś, z kim jesteś, co robisz, kiedy wrócisz, kochasz mnie jeszcze i tak w nieskończoność.

     

    Zbyt szybko się przywiązuje

    Po pierwszej razem spędzonej nocy zaczyna do ciebie mówić „kotku” lub „misiu”, przygotowuje ci kanapeczki do pracy, chce jak najszybciej poznać twoich rodziców, pyta gdzie chciałbyś spędzić miesiąc miodowy i jakie są twoje ulubione imiona dla córki i syna. To nie jest normalne. Jeśli na taką trafisz, uciekaj jak najszybciej.


     

    Za dużo imprezuje

    Jeśli chodzi o szalone dziewczyny, to bardziej tu chodzi o jakość imprezowania niż o ilość wyjść tygodniowo. Wariatki imprezują na całego. Tańczą do upadłego, piją każdy alkohol, próbują narkotyków, trzeba je wypraszać z klubu, bo obsługa chce już iść spać. Taka krejzolka to świetna osóbka do jednorazowego wyskoczenia do baru, ale nie jest to na pewno materiał na stałą dziewczynę.


     

    New Age i inne

    Dziewczyny zafiksowane na punkcie nowych trendów są po prostu szalenie irytujące. Otaczają się kotami, kryształami, wizerunkami smoków czy co tam akurat jest modne. Swój dzień zaczynają od horoskopu i innych czarów i postępują zgodnie z tym, co im wyszło z kart. Ćwiczą jogę, medytują i za wszelką cenę chcą znaleźć sens istnienia.


     

    Niepewna swojego wyglądu

    Umówmy się, faceci nie szukają sobie brzydkiej kobiety, jeśli już zdecydują się na jakąś to oznacza, że jest ona dla nich atrakcyjna fizycznie. Jeśli więc kobieta będzie stale marudziła na temat swojego wyglądu i wymyślała urojone defekty urody, to facet w końcu w to uwierzy. Po tym, jak wysłucha tysiąc razy, że „mam za małe cycki”, „mam krzywe nogi”, „każda inna kobieta jest ładniejsza niż ja”, po prostu pójdzie i poszuka sobie ładniejszej. Po co ma być z takim potworem.


     

    Często się wkurza

    Nie chodzi tu o drobne sprzeczki czy ciche dni, ale o klasyczne awantury. Jeśli dziewczyna potrafi urządzić ci piekielną awanturę połączoną z rękoczynami i rzucaniem w ciebie różnymi przedmiotami z naprawdę błahego powodu, to nie zastanawiaj się długo, tylko zerwij z nią i uciekaj gdzie pieprz rośnie.


     

    Sprawy łóżkowe

    To może się wam nie spodobać, ale stare angielskie przysłowie mówi “crazy in bed, crazy in the head”. I to jest szczera prawda. Kobieta, która w łóżku jest niesamowita, aktywna, z pomysłami i zawsze chętna do igraszek jest zazwyczaj stuknięta. Normalne kobiety nie zgadzają się na wszystko i o każdej porze, a dla wariatek nie ma żadnego tabu ani ograniczeń.

     

    Płaczem osiągnie cel

    Kobiety są wrażliwe i czasami płaczą, gdy są smutne lub nie wiedzą jak sobie poradzić z problemem. To im pomaga i to jest normalne. Ale wariatki nie płaczą tak po prostu, tylko używają łez do manipulowania innymi. Gdy nie wiedzą jak osiągnąć swój cel, udają załamanie nerwowe, płaczą jak bobry i nie przestaną dopóki zmęczony przeciwnik się nie podda i nie zrobi tego, co wariatka chce.

     

    Kłamie

    Wariaci to urodzeni kłamcy. Kłamią świetnie i trudno jest ich na tym przyłapać. Są to drobne kłamstewka na temat tego gdzie i z kim wychodzi, ile kosztowała nowa torebka, ale i te większe typu praca, obecny status małżeński i tak dalej. Ale jeśli raz zauważysz, że coś w jej narracji zgrzyta, szybko odkryjesz pozostałe kłamstwa. Nasza rada: rzuć kłamczuchę od razu, jeśli cię okłamuje, nie zasługuje na ciebie.
     

     

    Źródło: http://demotywatory.pl/4708425

    Mam wrażenie, że to robota któregoś z Braci :)

     

    • Like 6
  22. Przykład z dzisiaj:

    Widziałem dwie godzinki temu znajomą jak razem z koleżanką, obie odpicowane jechały na balety. Po ich ubraniu to raczej do filharmonii nie miały biletów.

    Dziewczyna (ta znajoma) w wieku ok 24 lat, dwójka małych dzieci w domu, mąż  aktualnie za granicą, zapierdala na całą czwórkę. Chłopak w porządku, ale nie do końca świadomy. Sam się kiedyś wygadał, że mu się żonka puszcza.  Nie bałbym się założyć o dobry obiad w restauracji, że to drugie dziecko to nie jego.

  23. Oglądałem niedawno auto. Przejechałem się, uzgodniliśmy cenę i idziemy załatwiać papierologię. Sprzedawca (handlarz, prowadzi działalność gospodarczą w tym zakresie) mówi mi, że na fakturze będzie mniejsza kwota. Taaa, na pewno. Grzecznie mu powiedziałem, że płacę tyle ile jest na fakturze. No i się nie dogadaliśmy. Podziękowałem za stracony czas i pojechaliśmy do domu.

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.