Skocz do zawartości

deleteduser174

Użytkownik
  • Postów

    1898
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser174

  1. Z biologicznego punktu widzenia działa u Ciebie prosty mechanizm. Panna nie dała Ci dziecka, więc i u niej coś tam wygasło i Ty już tego nie czujesz. Tak jest ZAWSZE w długoterminowej zdrowej, spokojnej relacji. Pewnie powiesz, że to Wasze decyzje, że na dziecko za wcześnie i tak dalej. Biologia nie dba o Twój komfort i dobre samopoczucie. Gdybyście mieli dziecko, to było by tyle zajęć, obowiązków, że każdy seks byłby raczej jak weekend po tygodniu pracy. Wyczekany, wycieszony i doceniony. Trochę oszukujesz system. Po pierwsze sypiając z innymi kobietami powodujesz, że mniej Ci się chce dbać o bieżący zwiazek. Mniej Ci zależy. Rośnie przywiązanie do tych innych kobiet. Ale nie wiem czy rozumiesz, że sabotujesz swój związek. Mężczyzna tam, gdzie uprawia seks tam się przywiązuje do kobiety. Więc Twój biologiczny program za jakiś czas Ci powie... ale tak naprawdę jest mi wszystko jedno czy ta dziewczyna przy mnie jest czy nie... bo są inne. Bez problemów, bez życia codziennie, bez obciążenia. Przestałem pić... ale jak nie piję, to mi ciężko. Wróciło to wszystko, co próbowałem uspokoić pijąc. Usunąłeś "lekarstwo" a nie zrobiłeś nic w swojej podstawowej relacji, co mogłoby wyeliminować chorobę. Tą metodą nic nie osiągniesz. Poza właśnie frustracją i nerwami. Ty już ją krzywdzisz. Chyba nie umiesz z nią rozmawiać o Twoich potrzebach. Jakieś tematy przez te 8 lat zostały zamiecione przez dywan. Nauczcie się rozwiązywać problemy albo się rozstańcie. Tu nie chodzi o przekaz "daj mi seks, bo go potrzebuję". Tak to w RedPill nigdy nie działało i jak wiemy nie działa. Zbuduj przestrzeń, w której ona sama będzie chciała Ci go dać. Bo siedząc i marudząc "nie dostaję, więc idę po to do innych" długofalowo wiele nie zdziałasz.
  2. Twoja koleżanka nie jest w stanie "poczuć chemii" do faceta, który będzie w stanie nią się zaopiekować. Potraktować tak, jakby chciała być potraktowana. Ją pociągają faceci typu "Bad Boy". Natomiast z założenia "Bad Boy" nie chce dla ŻADNEJ kobiety się ustatkować. Twoja koleżanka usilnie próbuje takiego gościa do siebie przywiązać ale jej się to po prostu nie uda. Dlatego ktoś wyżej napisał, że to jest błędne koło. Facet, którego potrzebuje to facet pokroju jej ojczyma. Spokojny, wierny, reagujący zdrowo na jej potrzeby. Ale ją taki facet po prostu brzydzi. Bo właśnie taki przykład wyniosła z domu. Jej wyobrażenie "prawdziwego faceta" jest oparte o antywzór jej ojczyma. Prawdopodobnie to jej matka, poprzez swoje zachowanie wobec niego obrzydziła go swojej córce.
  3. Po kolei. Spróbuj sobie wyobrazić jak trudna sytuacja spotkała jej matkę. Wybrała partnera, założyła z nim rodzinę, spłodzili i zaczęli wychowywać dziecko. Dlaczego tylko jedno? Zwykle pary, szczególnie te 30 lat temu, decydowały się na 2-kę lub 3-kę. Teraz. Partner zmarł/zginął. Nie wiemy w jakich okolicznościach. Zakładam, że nagle było bardzo ciężko samotnej matce. Naprędce znalazła sobie partnera. Nie był kolejnym najlepszym, nie było czasu i możliwości. Po prostu wzięła tego, który "ją chciał". W takiej relacji ten drugi mężczyzna jest tylko dostarczycielem dóbr. Nie ma praw ojca. Gdy tylko próbuje wprowadzić jakiekolwiek zasady w domu zwykle słyszy: "Nie masz prawa, to nie Twoje dziecko". Matka mogła córkę podświadomie obwiniać o to, że nie może od nowa ułożyć sobie życia. Z pewnością "zaraziła ją" poczuciem, że ma byś silna, niezależna, ma mieć dobrą pracę. A między wierszami przemycała swoje własne, niespełnione marzenia. "Gdybym miała partnera, który by mnie utrzymał, gdybym nie musiała pracować, to byłoby cudownie. Córeczko, albo ciężko pracuj albo bogato wyjdź za mąż." Dziewczyna wyrosła bez wzoru ojca. Bez wzoru mężczyzny. Mężczyzny, który stabilizuje, zapewnia poczucie bezpieczeństwa, wymaga, karze, nagradza. Porządkuje kobiecy chaos. Uspokaja go. Wyobraziła sobie jaki powinien być jej idealny facet. Na postawie bajek, filmów, mediów. Chłonęła świat celebrytów, celebrytek, "księżniczek"... i w niego uwierzyła. I teraz tego odrealnionego faceta nie może spotkać. Bo taki nie istnieje. To oczekiwanie, że facet będzie wpatrzony w nią to ten głód ciepła. Za każdą awanturę w domu, którą robiła rozhisteryzowana matka ona zamykała się w pokoju i marzyła o ciepłym tatusiu, który ją przytuli, wytrze łezkę z oka i powie spokojnym głosem "nie martw się, wszystko będzie dobrze, ja Cię ochronię"...
  4. Szkoda Twojej energii na pomoc. Twoja koleżanka jest tak mocno zapatrzona w siebie, że nie zrozumie niczego. Nie zmusisz alkoholika do leczenia, dopóki on nie zrozumie i nie zaakceptuje, że ma problem. Dopóki ona będzie upatrywała rozwiązania jej problemu w poznaniu właściwego mężczyzny. Tego jedynego to nic jej z tego nie będzie. Jedynaczka (tak podejrzewam). Podświadomie nienawidzi i nie ufa mężczyznom. Ojciec zmarł i ją "porzucił". Ojczym był ten zły. Kto wie jak nasączyła ją swoim podejściem do życia jej matka? Nikomu nie ufa. Nikogo nie słucha. Nie ma realnych oczekiwań. Ma tylko marzenia małej księżniczki. Duże dziecko.
  5. Nie patrzmy na proste powiązanie inicjacja, jeden partner, zdrada. Rzeczy są powiązane ale nie jest to początek. Początek jest w relacjach w domu, budowaniu swojego poczucia wartości, uzależnieniu poczucia wartości od zadowalania rodziców itd. Często problem wręcz zaczyna się w pokoleniu wstecz. Tym, co rodzice wynieśli ze swoich domów. Czym to oni nasiąkli za młodu i co przekazali Nam. Twój mąż ma jakieś swoje naleciałości. Ty masz również. W zależności od tego jak umiecie razem współpracować. Rozwiązywać bieżące problemy, polegać na sobie, uzupełniać się w roli partnerów, rodziców... Cokolwiek stało się wcześniej, wiele zależy od Was samych. I przede wszystkim. Życie razem to jest droga. W trakcie tej drogi zmieniacie się, dojrzewacie. Wasze potrzeby również ewoluują. Można powiedzieć, że nabieracie doświadczenia. W trakcie tych zmian. W trakcie tej drogi ważne jest, żeby się nawzajem z horyzontu nie stracić.
  6. W natłoku informacji przegapiłem historię brata. Ale to również zostało wyniesione z domu. Brak poczucia własnej wartości spowodował wejście w "bezpieczną relację". Pewnie słyszał od ojca, że dobrze robi, że taka jest kolej rzeczy, że powiedziało się "a" to trzeba powiedzieć "b", itp itd. Jednak podatność na wpływ otoczenia, bezrefleksyjna pogoń za "byciem lepszym". Próba udowodnienia sobie i innym wkoło o swojej wartości jako facet. No i efekt gotowy. A czy to są te same koleżanki, które w wieku lat 15 zaczynały relacje? Czy inne?
  7. Nie znajdziesz mojej historii w "Świeżakowni". Za młodzi, za naiwni... nie wiedzieliśmy czego od siebie oczekiwać i co w zamian jesteśmy gotowi dać...
  8. Istnieje prosta korelacja między wyznawanym systemem wartości, wychowaniem, szansą na potencjalnie trwały związek a ilością przeszłych partnerów seksualnych i wiekiem inicjacji seksualnej. Kobieta może być świetną, wartościową osobą, człowiekiem pełnym pozytywnych cech ale trwały związek męsko-damski z nią może być trudny lub wręcz statystycznie niemożliwy do osiągnięcia. Prosta zależność. Im mniejsza ilość partnerów seksualnych tym większa szansa na uniknięcie problemów w związku. Statystycznie rzecz biorąc im mniej partnerów wcześniej miała partnerka, tym większe prawdopodobieństwo stworzenia wartościowej relacji. Powyżej 5 partnerów szansa na trwały wieloletni związek maleje dramatycznie. (poniżej 17%) Im zdrowszy dom, w którym kobieta się wychowała tym większa szansa że związek z nią również będzie zdrowszy. Z pewnością nie byłem i nie jestem fanatykiem religijnym. Jestem agnostykiem. Nigdy nie mówiłem o wartości dziewictwa jako takiego. Dziewictwo kobiety nie jest wartością samą w sobie. Natomiast umiejętność nie ulegania emocjom chwili, pożądaniu bez kontroli już taką wartością dla mnie jest. W wieku 15 lat jesteśmy jeszcze zbyt niedojrzali by rozumieć co Nam mówią dorośli, językiem dorosłych. Nie umiemy i nie jesteśmy gotowi na podejmowanie dojrzałych decyzji. Zostawienie Nam zbyt prostych wytycznych typu: seks z miłości, dziewictwo dla męża, seks po ślubie... bez wytłumaczenia DLACZEGO, to jak powiedzieć "wykonuj moje rozkazy, kiedyś zrozumiesz"...
  9. O ile dobrze odczytuję, co napisałaś to: Twoj swiatopoglad i Twoje doświadczenia w ogole Ci nie pozwala wyobrazić, że można mieć z rodzicem taki kontakt. Masz założenie, że moje dzieci MUSIAŁY mi kłamać w kwestii seksu a ja po prostu jestem naiwny. Następne, to założenie, że ubarwiam... kolejny wniosek, że to jest toksyczne. Nie mam wpływu na to jak ktoś odbiera świat i otoczenie. Ale mam wpływ na to jaką będę miał relację ze swoimi dziećmi i czego ich w życiu nauczę. Bo to nie szkoła, media i świat uczył moje dzieci.
  10. Drugi chłopak /obecny jest jej pierwszym partnerem seksualnym. Nad czym miałem się zastanowić? Naprowadź mnie.
  11. Chciałbym móc Ci odpowiedzieć na racjonalnie zadane pytanie. Ale w powyższym nie zadałeś takiego. Możesz to sformułować jakoś inaczej?
  12. Bardzo prosto. W ogólnym zarysie najpierw Ty, jako rodzic podejmujesz decyzje. Potem dajesz powoli dziecku podejmować część decyzji. Trzymając nad tym kontrolę. Potem dajesz powoli dziecku podejmować samodzielne decyzje. Rozszerzasz pakiet jego samodzielności, zmniejszając swój pakiet kontroli. 17-latka nie pójdzie sama do ginekologa zaordynować sobie leków antykoncepcyjnych. Prawda? Więc odkąd zaczęli się spotykać były rozmowy o tym, że kiedy będą chcieli zacząć współżyć, to mają o tym powiedzieć. Było to powtarzane regularnie. Tłumaczone jakie kroki wcześniej oni muszą podjąć. Jakie kroki my rodzice. Kiedy o tym powiedzieli, to dla wszystkich jasne było, że porozmawiamy z Jej rodzicami (dokładnie jego matka porozmawiała z jej matką). Zostały podjęte odpowiednie kroki zaradcze. Konsultacja z ginekologiem, przepisanie leków antykoncepcyjnych. Rozmowa o antykoncepcji. Nic na chybcika, nic z kategorii "ups stało się"... Rozmowa, rozmowa, rozmowa. Córka ma 23 lata. Podobne rozmowy do tych z synem były prowadzone z córką. Od 18 roku życia była w tej decyzji samodzielna w 100%. Zabezpieczona rozmowami o antykoncepcji i wiedzą, że ma to zrobić, kiedy będzie gotowa. Do momentu studiów nie było nikogo w charakterze "mój chłopak". Na studiach spotykała się raczej w większym gronie koleżeńskim. Z tego grona wyłuskała pierwszego partnera. Obecny jest to jest jej drugi chłopak. Poznany trochę później Pierwszy partner seksualny. Wcześniej gdy kogoś poznała, o kimś opowiadała, to zwykle padało pytanie z mojej strony, czy to ten chłopak, czy to na poważnie. Odpowiedź zwykle: Jeszcze nie wiem. Jak będę gotowa, to będę wiedziała. Wtedy Wam powiem. Córka zaczęła współżyć później. Czekała na odpowiednią osobę. U niej to się zaczęło ok. 21 roku życia. Wcześniej było mówione, że nie może ulegać presji otoczenia, rówieśniczek, gazet, mediów, chłopaka. Że to ma być jej decyzja oparta na jej odczuciu, poczuciu bezpieczeństwa.
  13. W skrócie. - Ona ma emocje. Ty masz rozsądek i logiczne myślenie. (na bieżąco wraz z pojawianiem się różnych wydarzeń omawiam z nim elementy RedPill bez mówienia, że to jest RedPill) - Nie jesteście tacy sami. Jesteście komplementarni. Ona do relacji wnosi to, Ty wnosisz to drugie. Uzupełniacie się. - Traktujcie się podmiotowo. Nie przedmiotowo. To jest ich pierwsza relacja "na poważnie". Nie mówię, że ma z nią wziąć ślub. Mają dbać o relację i ją budować. Uczyć się siebie i uczyć siebie nawzajem. Tak jak do seksu musieli dojrzeć. Tak i do pogłębienia relacji również. Na to przyjdzie czas. W seksie. - Ona i jej potrzeby są ważne. Nie zaniedbuj jej. Nie myśl tylko o sobie. - Nie myśl tylko o niej. Twoje potrzeby są również ważne. (dokładnie w tej kolejności) - Seks jest dopełnieniem relacji. Nie budujcie jej na seksie.
  14. Miło mi, dzięki temu czuję, że "nie piszę w próżnię". Tak. Syn ma w tej chwili 19 lat. Ma dziewczynę. Są równolatkami. Znają się od 13 roku życia. Spotykają się od 15 roku życia. Decyzja o podjęciu współżycia była najpierw przegadana między nimi, potem była rozmowa z nami/rodzicami, potem była nasza rozmowa z jej rodzicami. Podjęte odpowiednie kroki. Później "męskie rozmowy" między Nami bo czasem trzeba coś przegadać. Czego go uczę? Najpierw go uczyłem, że świat jest fajny i że ciekawość jest fajna. Odpowiadałem na miliony pytań od najmłodszych jego lat. Pokazywałem różne rzeczy i czekałem co go "chwyci" Potem uczyłem go - samodzielności - zaradności - decyzyjności - odpowiedzialności - wiary w swoje siły - radzenia sobie ze strachem i obawami, które, jak każdy nastolatek po prostu odczuwa. Równolegle, że ZAWSZE, kiedy czuje, że potrzebuje mojej pomocy, to że ma do mnie dostęp i zrobię co mogę, żeby mu pomóc. Że jak popełni błąd, to go nie opier....dzielę. Że być może będę za coś zły ale ma się tego nie bać. Że czasem powinien powiedzieć innym "nie". A jednocześnie, że nie zawsze zgodzę się na to o co prosi. Że jak się zdenerwuję, to potem go przeproszę. Pokazuję, że nie zamiatam swoich błędów pod dywan. Zawsze do trudych chwil wracamy i rozmawiamy o tym. Kiedy chce, robimy coś razem. Kiedy ja chcę coś zrobić razem, czasem słyszę "ale ja chcę to po swojemu". Mamy komunikację. W skrócie. Uczę go WSZYSTKIEGO...
  15. @Amperka @Lalka Seksualność 15-latka i 15-latki jest oczywista. Zacznijmy od tego, że w wieku 15 lat choć biologicznie już możemy i czujemy, że chcemy to jest wiele powodów dla których nie powinniśmy. Sam fakt, że mamy właśnie świeżo wygenerowane przez biologię potrzeby nie oznacza, że umiemy to kontrolować, zabezpieczyć się, że mamy wiedzę i świadomość potencjalnych konsekwencji. Z pewnych, społecznych ale również i biologicznych powodów - nie powinniśmy w wieku nastoletnim pić alkoholu - palić papierosów I mamy to całkiem rozsądnie wyjaśnione oraz, co ważne, mamy wspólny front społeczny, "dlaczego nie". Nie bez powodu nie mamy czynnych praw wyborczych w wieku 15-16 lat. Nie bez powodu nie mamy pełni praw obywatelskich w wieku lat 15 (mamy tylko częściowe) Bo nie jesteśmy jeszcze gotowi udźwignąć odpowiedzialności za swoje potencjalne czyny. Ale taki społeczny "wspólny front" jeśli chodzi o kontrolę seksualności młodocianych niestety jest bardzo mocno psuty dzisiaj. Jeżeli w domu rodzinnym nikt przez 15 lat młodej dzierlatce nie wyjaśnił dlaczego na pewne rzeczy jeszcze jest za wcześnie, nie nauczył jej, że to, że "chcę" nie oznacza automatycznie, że "mogę" to ja tu widzę po prostu problem. I fakt inicjacji w wieku 15 lat nie jest tu problemem pierwotnym, ale konsekwencją błędów popłenionych wcześniej. Skoro osoba w wieku lat 15 podjęła się pewnych czynności w swoim życiu, to tak, jest tym naznaczona ale z jednego bardzo prostego powodu. Z powodu swojego doświadczenia. Wrócę na chwilkę do seksualności jako potrzeby. Czy będziemy dyskutować z potrzebą 5-latka odnośnie spożywania słodyczy? Dzieci uwielbiają słodycze. Mamy przecież w głowie program pierwotny "słodkie=bezpieczne, słodkie nie zabije, słodkie raczej nie jest zepsute" A zatem dziecko odczuwa potrzebę jadania słodkich rzeczy... Ale czy jako świadomi rodzice pozwalamy dzieciom decydować o swoim menu z tego powodu, że to dziecko odczuwa tę potrzebę? Gdyby dać tu swobodę dzieciom, to jadłyby samą czekoladę... natomiast już kilkadziesiąt minut po zjedzeniu nadmiaru czekolady nastąpiłoby sprzężenie zwrotne, nudności, złe samopoczucie, może nawet wymioty... i organizm dałby dziecku informację zwrotną - przegięłaś dziecinko... więc teraz pocierpisz. A teraz powiedz 15-latce, że "spoko... jesteś gotowa na seks, bo po prostu to odczuwasz". Tylko konsekwencje przyjdą o wiele wiele później, będą schowane dużo głębiej, trudniejsze do powiązania. Nie... tak nie jest. 15-latki nie są gotowe na seks z tego tylko powodu, że zaczynają odczuwać pożądanie. Wniosek świadomy powinien w tym konkretnym przypadku brzmieć. Zaczęłam wcześnie. Co mnie w tę stronę pociągnęło? Czy to było wynikiem czegoś innego? Czego? Jaki to może mieć wpływ na moje życie dorosłe? Dokąd to mnie może zaprowadzić?
  16. Przestań pyszczyć. 5 lat na forum i 366 postów. I będziesz mi pisał o wartości postów? Chłopcze...
  17. Załóż wartościowy temat. I forum i ten dział na to zasługuje. Nie zaśmiecaj gównem wartym wykopu.
  18. Bo to NIC NIE WNOSI do tego, co nas otacza i z czym na codzień możemy się zmierzyć. Chcesz się branzlować życiem celebrytów? Śmiało. Chcesz się poczuć lepiej, że nie tylko "maluczcy" mają problemy i że "wielki celebryta" może być cuckoldem? Może. Tylko, że to już wszystko zostało tu przez innych powiedziane. Przynieś na forum coś WARTOŚCIOWEGO. Wykmiń coś sam, znajdź przykłady ze swojego otoczenia. Przemiel coć w swojej głowie i się tym podziel... ale nie kurwa... materiałem z pudelka... celebrycką dramą i to jeszcze nawet nie polską. MiniMajk już był... Gonciarz już był... Teraz mamy się branzlować kimś z hameryki? Tu i Jef Bezos był i Will Smith był... Ja pierdolę... przejrzyj tematy z 2016/2017 z tego forum. Alienacja rodzicielska partnerki rozwalające związki po x latach Ludzie mieli realne problemy ze swojego życia i szukali rozwiązań oraz wsparcia. A teraz to tu się kur... wykop zrobił... piwniczny bulgot...
  19. No kurwa. Nudzisz się człowieku w życiu? Ani to Twoje doświadczenia ze związku / małżeństwa. Ani to co tu jest nie przystaje do czegokolwiek, czego może doświadczyć polski mężczyzna w życiu, logujący się na to forum. Równie dobrze mógłbyś umieścić tu odcinki "naga prawda", "dlaczego ja" czy jakiekolwiek inne celebryckie szambo. Alienacja rodzicielska? Po rozwodzie moja ex zabrała dzieci 150km od mojego miejsca zamieszkania. Żąda wysokich alimentów i szantażuje mnie próbując Moja żona nie chce się ze mną kochać po 10 latach małżeństwa? Żona zmieniła pracę, znalazła sobie nowe koleżanki i mi dowala w domu, że inni mają lepiej? Zejdź człowieku na ziemię. To jest jedyny wniosek, jaki można wynieść z treści. Kolejny facet i kolejna babka, która zje go na śniadanie. Głębsza analiza tego konkretnego wypadku to już jest jak dla mnie porno dla ubogich. Jak dla mnie faktycznie brandzlowanie się kimkolwiek ze świadka celebryckiego jest ... nie warte straty czasu.
  20. Wszyscy mężczyźni wartościują kobiety pod kątem przeszłości seksualnej. Hasło "bodycount" zapewne jest Ci znane z RedPill. Wszystkie kobiety nie interesują się tyle swoją przeszłością seksualną, co przyszłością swojego potencjalnego partnera. Cokolwiek ja wartościuję, to w dyskusji skupiłem się na powiązaniu zależności między relacją ojca z córką a jej wczesną inicjacją seksualną która wg mnie wiąże się z brakami we własnym poczuciu wartości. Kobieta, solipsyzm, emocjonalność ponad racjonalnością. Bardziej czuje niż rozumie. Nie jesteśmy tacy sami. To co my możemy nie oznacza z automatu, że kobiety też mogą. To jej nie umniejsza, ale znasz kobietę, której nieudany związek wynikał z "jej winy"? Ja nie znam. Z pewnością poczuła "to coś" wobec jakiegoś chłopaka. I to zapewne nie raz... ale już co z tym "cosiem" zrobiła to oddzielna sprawa. Bo nie zrobiła z tym nic, co by jej mogło w przyszłości zaszkodzić. Czy teraz między słowami próbujesz mi tu przemycić, że seks 15-latków "zerwanych ze smyczy" na koloniach jest zdrowy i normalny? Bo tak odczytuję kontekst.
  21. I tu @Lis95 się zgadza. Truizmy, frazesy... Potem pojawia się słynne "ALE", które ma wszystkiemu zaprzeczyć... a potem... jak zwykle... Co się działo w moim domu nie miało znaczenia, bo ja miałam POPĘD. Każda kobieta ma popęd w wieku 13-14 lat bo hormonalnie jej ciało się zmienia, ciekawość też występuje ale nie każda dziewczynka się masturbuje, nie każda szuka kontaktu z kolegami na stopie intymnej. Wykazałem korelację między brakiem pozytywnej relacji z ojcem a wczesną inicjacją seksualną. To Twój ojciec był dla Ciebie dobry czy ojciec był zimny i surowy i np był zafiksowany na religię i czystość do ślubu? Nawet to jak nazywasz "zafiksowanie" miało wpływ na Ciebie w okresie buntu. Gdyby zamiast zakazywać, nakazywać, straszyć tłumaczył, okazywał ciepło i akceptację, tobyś akceptacji i poklasku nie szukała wśród głupich gówniar z klasy z którymi się "przyjaźniłaś" a gdybyś nie słuchała, tych które gadały głupoty o swojej prawdziwej czy wyimaginowanej inicjacji seksualnej to byś w tę stronę nie szła. Gdyby moja córka? Ale mi to "Bareją zajechało..." "A gdyby tu staruszka... Jest różnica między "celebrowaniem swojego pierwszego razu z kimś kto mnie kocha i jest mnie wart" a zerwaniem się ze smyczy rodziców i uprawianiem seksu na koloniach z pierwszym lepszym pryszczatym nastolatkiem... z kimś, kogo się ani nie zna, ani nie oczekuje od niego relacji... byle to już mieć za sobą i byle wiedzieć jak to jest. Tak Ci się spieszyło do tej "dorosłej Ty". I nadal nie widzisz w tym nic złego, bo z Twojej perspektywy tak to wyglądało.
  22. Przestać wierzyć w zabobony... i przestać szukać źródła swoich niepowodzeń w czynnikach nadprzyrodzonych. Ewentualnie mniej ćpać... Nawet jak nie pomoże... to nie zaszkodzi.
  23. Nie, no spoko. To jest internet. Tu można napisać wszystko. A ja mam prawo w to po prostu nie wierzyć. To, że gdzieś na forum pojawił się taki post i go pamiętasz, to wszystko gra. W to nie wątpię. Natomiast czy gość, który o tym pisał, pisał prawdę w to śmiem poważnie wątpić.
  24. Tak. Jasne. Wszyscy mieliśmy po 14-15 lat. Ktoś tam coś opowiadał... a reszta słuchała z wypiekami na twarzy. Bezrefleksyjnie, bo jakie podstawy by wierzyć lub nie wierzyć ma 15-latek. Bohater historii zapomniał tylko dodać, że potem się obudził a to co brał we śnie za zjawisko mokrości od ust 3-ch nastolatek to był jego mimowolny wytrysk w trakcie snu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.