Skocz do zawartości

Tyrion

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Tyrion

  1. Mi i wielu ludziom podobało się jak punktował, nowe progresywne pomysły, zapraszał też dziwaków, których pięknie wyjaśniał na żywo. On na pewno się obroni, jest błyskotliwy, a kanał yt pozwala zdjąć z siebie część poprawności politycznej i uderzać w tematy, gdzie wielu ludzi myśli to samo, ale nie znajdą tego w regularnej telewizji. Teraz tworzy kanał, który widać ma mieć docelowo zapełniony prawie cały dzień. Dobiera też ludzi "ze wszystkich stron barykady", moim zdaniem tutaj nie będzie jakiejś głębokiej idei, główną motywacją jest monetyzacja i wyświetlenia, o których sam często wspomina, porównuje i podkreśla. Na pewno będą poruszać tematy których nie uświadczymy w regularnej telewizji, nie są skrępowani ramami czasowymi i każdy znajdzie coś dla siebie.
  2. Przykłady Australii i Kanady pokazują, że przenoszenie pieniędzy na cyfrową stronę i ograniczanie fizycznego obiegu ostatecznie pozwala trzymać za mordę obywateli. Cyfrowy pieniądz daje rządom świetne narzędzie do dyscyplinowania i karania obywateli szybkim sposobem - odcinając ich od pieniędzy. Zalety i komfort cyfrowych pieniędzy jest niezaprzeczalny, ale też ogromne ryzyko dla nas. Sądzę, że każdy rząd nie oparłby się takiej pokusie. W idealnym świecie, gdzie rządy chcą naszego dobra, cyfrowy pieniądz i niski podatek obrotowy zastępujący VAT/CIT/PIT byłyby świetnym rozwiązaniem, upraszczającym system o ile byłby taki podatek nieunikniony dla każdego. Ale, że to świetny pomysł to nigdy nie zostałby wdrożony. Uproszczenie systemu, wielu ludzi od interpretacji / doradztwa i kontroli byłoby niepotrzebnych, wielu nie mogłoby optymalizować swojej działalności to nie pozwoliliby oni na wprowadzenie takiego pomysłu. Dodatkowo system jest tak skonstruowany, że każdy teraz nałożony podpodatek teraz trafia od razu na jakiś celowy wydatek. Np opłata cukrowa od napojów idzie do nfz na leczenie pacjentów diabetycznych. Takich celowych podatków i wydatków jest mnóstwo w naszym skomplikowanym systemie (w innych krajach podobnie), dlatego sama teoretyczna likwidacja VAT/PIT na rzecz obrotowego podatku wiązałaby się z ogromną zmianą funkcjonowania całego systemu. A to wszystko przy teoretycznym pieniądzu cyfrowym, więc czysta polemika.
  3. Tak, rynek matrymonialny jest coraz cięższy, ale sam też musisz się ogarnąć. Kilka związków za Tobą, a nadal popełniasz duże błędy. Potrafisz grać twardziela i dobrze: Po czym ona Ci wyskakuje z imprezą z dziewczynami i: Pije driny, smieszkuje z kolezankami, jak się pyta Ciebie o fantazje to oczywiste ze o tym gadają i tym się dzielą między sobą, szczególnie że wypite i język się rozwija. Zamiast pójść spać normalnie i wypocząć, trochę się zhonorować, życzyć dobrej zabawy i uciąć historię jednym smsem dużo wcześniej to jeszcze po nocy piszesz z nią i dopytujesz czy ok? Ona imprezuje i widzi że ty siedzisz sam w domu i jeszcze się o nią martwisz, piszesz, dzwonisz... no serio? Może ona to nie koniecznie materiał na LTR, ale takie zachowanie też nie pobudza jej do lepszej wersji siebie.
  4. @fruit Zdecydowanie nie jest to historia jakieś kompletnej rewolucji życia, ale zwykłej ewolucji. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że kilka rzeczy należało zmienić lub wyeliminować, aby jakość życia bardzo wzrosła. Po rozstaniu kompletnie się posypałem, czułem się źle widząc jak nie dociągam, zdałem sobie sprawę jak białorycerzyłem kiedyś, ale zgadzam się, że w rozumieniu forum nie byłem przegrywem, faktycznie nie miałem długów, nakrotyków, hazardu itp. Tak jak w pierwszym poście, po kilku latach forum postanowiłem wreszcie się uzewnętrznić. Szczególnie, że wielu z Was znam z poglądów i opinii od dawna i czuje się pełnoprawnym członkiem społeczności. Myślę, że też może być wielu jak ja normików na forum, którzy może też cos wyciągną dla siebie, tak jak ja wyciągałem i wyciągam.
  5. @Redbad Wielkie dzięki za link, dobra lektura, która układa to także w historii. Zdecydowanie z wieloma rzeczami się zgadzam. Może niektóre przykłady są zbyt daleko idące, jak to że wszystkie wojny, cierpienia w historii były motywowane obalaniem kultury chrześcijańskiej robiąc miejsce rewolucji. Kultura chrześcijańska bardzo ogranicza, piętnuje hipergamię kobiet, jak i żądze facetów. Seksualizacja, a następnie pornografia wykoślawia nasze potrzeby i popęd seksualny, rozdmuchuje go. Cześć z nas pewnie dochodziła od oglądania takich rzeczy żenujących, których się wstydzi. To nie oznacza, że mieliśmy od zawsze taką potrzebę, tylko, że karmiliśmy "wilka", który jest w nas. Na pewno część homoseksualistów, osób zmieniajacych płeć przesadziła z pornografią. Wiele razy też słyszałem, że wszystko po to aby się rozładować, aby zaspokoić potrzebę i wtedy będziemy spokojni. Jednak nigdy nie byłem spokojny, coraz zwyklejsze sytuacje, reklamy stawały się dla mnie triggerami. W takim rozchwianiu, przy dziewczynie zaczynałem się błaźnić, tracić godność tylko dlatego bo byłem owładnięty chęcią seksu. Laski wtedy widzą przewagę i zaczynają manipulować, a jak łątwo manipulują facetem to przestają szanować. W tym kontekście uważam, że facet który opanuje swój popęd, jest mało podatny na manipulacje, ale też w innych sferach na ideologie, reklamy itp. W obecnych czasach, kiedy prawo alimentacyjne i rozwodowe jest po stronie kobiet, piętnowanie samotnych matek i puszczania się zanika, dochodzi nawet do promowania łatwego zarobku na onlyfansach itp - jak dodamy do tego rozchwianie i przebodźcowanie facetów śliniących się do tzipki to nasz los marny. Przewrotnie można to nazwać piekłem mężczyzn. Co do wątku autora i wspomnianej pani, takie życie rodziców będzie miało marny wpływ na dzieci, nie możliwe że pokazują im prawdziwą miłość, wszelkie emocje pani są ulokowane poza domem. Ja bym na miejscu autora źle się czuł przykładając do tego rękę, nawet mają przy tym dobry seks. Jej mąż pewnie boi się rozwodu, nerwów, podziału majątku, ale brak jego reakcji na to, w moim mniemaniu to tylko odciąganie ciężkich przeżyć i nerwów w czasie.
  6. Oczywiście, że nie opieramy swojego stanu psychicznego tylko na akceptacji lub braku innych osób. Napisałem, że kiedy zaczynałem wprowadzać dobre nawyki i eliminować rzeczy które uznałem za nieużyteczne/zbędne/marnotrawiące czas robiąc to dla siebie, zauważyłem że jednocześnie zaczynam być lepiej odbierany przez innych, łatwiej się rozmawia, jacyś lepiej nastawieni do mnie. Uważam ze to połączenie "wyprostowywania" swojej osoby, jak i rosnącej pozycji w oczach innych. Albo też mojego konkretniejszego działania i odsuwania od siebie rzeczy błachych. Wtedy sobie myślisz, że ten świat jest jednak taki pozytywniejszy, bardziej dostępny niż jeszcze kilka lat temu. Był już temat o tym gdzie ktoś mówił, że atrakcyjni ludzie mają łatwiej w życiu, już od dzieciństwa w szkole nauczyciele przychylniej patrzą na Ciebie, zbierasz więcej pochwał, ludzie się więcej do Ciebie uśmiechają, są bardziej skłonni do pomocy i przysługi. Taki człowiek powie Ci że świat jest piękny, pozytywny, że kocha ludzi. I on ma to na easy mode, bo po prostu dostał dobre geny itp - nie musiał w to angażować dużo wysiłku. No i teraz trzeba pogodzić sie z tym, że się rodzimy i nie jesteśmy równi i trzeba komuś więcej wysiłku aby uzyskać "lepszy świat" dla siebie. Nierówności na starcie są bardzo duze, i część ludzi nawet z ogromnym wysiłkiem nie doświadczy takiego "easy mode" jak mają Ci co się poszczęściło. Ale trzeba trochę powalczyć, aby przynajmniej zobaczyć progres i ocenić że warto, niż poddawać się na starcie i powiedzieć że gorsze geny to ja kończę grę i piwniczę. Jednak jesteśmy gatunkiem stadnym i opinia o nas innych jest jedną ze składowych. Jak we wszystkich sprawach, musimy znaleźć złoty środek, nie jedziemy tylko przy jednej bandzie lub drugiej. Jak dla mnie nikt nie został powołany do samotności, wszystkie zasady, reguły których bym się kurczowo trzymał, byłyby o kant dupy gdyby ostatecznie izolowały mnie od innych, miłości, bliskości i tu nie chodzi tylko o miłość do kobiety. I to jest mój ogląd na podstawie przeżytego życia, wiedzy, doświadczeń a nie jakaś prawda objawiona.
  7. Powiem Wam, że większość moich celów to ograniczenie czegoś co zdiagnozowałem jak złe i niszczące. Eliminacja porno i masturbacji to podstawa dla mnie była, temat o tym na forum otworzył mi oczy. Empiryczne dowody jak lepiej funkcjonuje bez porno to było coś otrzeźwiającego. Najgorszy nałóg, nadal upadam, ale wierzę, że uda się wyzbyć tego całościowo. Gry komputerowe i tracony czas to też było słabe. Nie mówię o odstresowujących strzelankach czy fifie z kumplami, tylko o grach strategicznych, analitycznych, gdzie rozgrywki trwają po 20h lub dłużej. I tłukłem to, nawet jak kończyłem, to na spacerze czy w kinie myślałem o następnych ruchach, co zrobię jak wrócę drugiego dnia do gry. Wszystko człowiek wiedział, że traci mnóstwo czasu, że może robić pożyteczniejsze rzeczy, że ktoś napisał program gry i stworzył fikcyjną rzeczywistość w której zapadam się godzinami, ale i tak podświadomość pchała do tego, to ta dopamina. Żeby już pokusy nie wracały z tymi grami to oddałem laptopa swojej mamie, a na służbowym nie mogę instalować innych rzeczy. Silna wola i racjonalnie rozpisanie plusów i minusów nie były finalizującym krokiem, musiałem uciec się do pozbycia prywatnego laptopa. Co też pomogło z porno, bo na służbowym nigdy bym nie oglądał, firma pewnie może go monitorować itp. Kolejne eliminowanie nieproduktywnych rzeczy jak TV, scrolowanie komórki w pewien sposób mnie prostowało. Zrobiło się miejsce na siłownię, angielski, czytanie książek i lepsze ogarnianie codziennego życia. Wszystko co powyżej to wyznaczona droga, coraz częściej z niej nie zbaczam. Po narodzinach drugiego dziecka, celem jest dotrzymanie chodzenia regularnego na siłownię, szlifowanie angielskiego i efektywność w pracy, aby nadal dobrze się czuć w społeczności. Z moich obserwacji, czytania forum i drążenia tematów, to co nas pcha w rzeczy, które nie są dla nas budujące i pożyteczne i robimy je zamiast tych, które powinniśmy robić to ta dopamina, chemia w mózgu dążąca do przyjemności, przyjemności za wszelką cenę i najmniejszym możliwym wysiłkiem. Mamy tak samo skonstruowane mózgi jak tysiąc lat temu, ale warunki życia, dobrobyt wystrzeliły. Człowiekowi udało się osiągnąć zupełnie inne poziomy wystrzału dopaminy niż były przewidziane naturalnie (fast foody, alkohol, seriale, gry komputerowe, pornografia, TV, telefon, czytanie głupot w internecie). Żadna naturalna potrwa nie da takiej przyjemności jak nutella, chipsy, stworzone i zmodyfikowane przez człowieka i podobnie dla innych rzeczy. Udało się je odłączyć od korzyści, kiedyś upolowałeś, osiągnąłeś coś, coś wypracowałeś lub wybudowałeś i był wystrzał dopaminy a te powyższe rzeczy są dostępne bez wysiłku. Buduje się też tolerancja na bodźce, ten sam bodziec da już coraz mniejszą przyjemność, dlatego się uzależniamy do różnych rzeczy. Ponadnaturalne wystrzały dopaminy, odłączenie ich od korzyści i tolerancja na dopaminę rozleniwiają nas i robią niemęskich. Korzystajmy z dobrodziejstw świata, jednak jako odpowiedzialni samcy stawiajmy też sobie granice.
  8. Witajcie chłopaki, Czytam forum od około 5-6 lat i teraz natchnęło mnie, aby jednak opisać moją drogę. Widzę że coraz więcej pojawia się tematów w których narzekamy na nasze położenie facetów, często spieramy się czy black pill czy red pill. Trochę o mnie, Lvl 33, jestem normikiem, mam słynne 180cm, zawsze byłem szczupły, dosyć wysportowany, ale nie umięśniony. Liceum, dobre studia techniczne, teraz praca na etacie, dosyć dobra, atmosfera przyjazna, zarobki 7k pln, miasto wojewódzkie. Wychowany w niepełnej rodzinie, samotna matka, dużo angażujący się dziadek, który dał mi pierwiastek męski. Jako nastolatek, miałem kilka niedługich związków, ale to nie były poważne rzeczy. Na studiach przyszedł czas na prawdziwy związek. Trwał prawie 3 lata, rozstaliśmy się jak przyszła na studia do większego miasta. Standardowo, najpierw znalazła i zapewniła sobie lepszą gałąź, dopiero się rozstała ze mną. Jak drążyłem z nią powody jak pizduś, płacząc nawet przy niej to wpędziła jeszcze w poczucie winy, że za mało się starałem i w to uwierzyłem. Podczas samego związku raczej dostarczałem emocje, zawsze byłem nerwowy, nie bałem się kłótni, miałem swoje zdanie i miałem krótki lont. Jednak przy rozstaniu, kiedy zdałem sobie sprawę, że będę odstawiony od seksu to już białorycerzyłem, popełniłem największe błędy z błaganiem o drugą szansę i właśnie płakaniem włącznie. Mocno to przeżyłem, długo rozpamiętywałem, myślałem że już nigdy takiej nie będę miał – historia jakich wiele w świeżakowni. Wreszcie zacząłem szukać w internecie o rozwoju i natknąłem się na youtube na Marka wykłady „czarnego profesora” i nieźle mnie zainspirował. Po roku znalazłem nową dziewczynę, z niższym smv niż moje, pokorną, z pełnego ułożonego domu gdzie ojciec nosi spodnie. Teraz jest moją żoną, czekamy na drugie dziecko. Tutaj muszę przyznać, że dosyć dobrze trafiłem na żonę, jeszcze wtedy moją dziewczynę, ale to wszystko (ułożony dom, ojciec rządzący w domu, jej mama która gotuje i sprząta) nie było jeszcze moim wyborem na podstawie wiedzy z forum czy wykładów Marka, po prostu tak padło. Moja perspektywa ostatnich 5 lat – ustawiłem sobie cele rozwojowe, takie jak siłownia – dosyć regularna, ale też gra w piłkę, dlatego nie jestem bardzo umięśniony. Wiedziałem, że siłownia jest potrzebna, aby lepiej się czuć sam ze sobą, ale też być lepiej postrzeganym przez innych. Zmieniłem też swoje nastawienie w pracy, nie lenić się, tylko solidnie wypełniać obowiązki, bo to może dać mi korzyści, robi dobry nawyk, ktoś odchodząc z pracy może tez mnie wyciągnąć do lepszej. No fap to też ważny aspekt, od kiedy pamiętam porno i masturbacja uczestniczyły w moim życiu, potem padały kolejne bariery. Na przykład mówiłem sobie że jak będę miał dziewczynę i seks to wtedy porno zniknie – to mit, regularny seks wcale nie zmniejszył u mnie potrzeby dopaminy z porno. Teraz jest już z tym uzależnieniem dobrze, nadal zdarzają się wpadki, ale nie ma ciągów i seansów. Na mnie walka z porno i nofap miały bardzo dobry efekt. Dodatkowo uczenie się angielskiego, który zawsze był moim kompleksem, wywalenie z życia gier komputerowych i praktycznie wyeliminowanie TV. Mogę powiedzieć że telefonu używam praktycznie tylko do dzwonienia, smsów i massangera. Wiele piszemy na forum o szczęściu człowieka i jestem gotowy aby podać moją definicję szczęścia. Określiłem swoje cele, potrzeby i oczekiwania na najbliższe lata, cześć z nich wymieniłem wyżej. Nie chodzi tutaj o cele, że w weekend pójdę na imprezę, czy że pojadę na wakacje ze miesiąc, tylko o takie budujące swoją osobę, myślę, że czujecie o co chodzi. Dla mnie szczęście to kierunek, wektor kiedy zbliżam się do tych oczekiwań/celów. Kiedy podążam w ich stronę, idę tą ścieżką to odczuwam pewien rodzaj spokoju, szczęścia. Kiedy stoję w miejscu lub się oddalam to czuję się nieszczęśliwy. Dla mnie jest to podążanie wyznaczoną, dobrze w moim mniemaniu obraną drogą. Odnośnie black pilla. Wiemy, że nie jesteśmy równi, rodzimy się inni, ktoś ma inny kościec, ktoś urodził się w biedniejszej rodzinie, ktoś ma wadę rozwojową. Nie mamy równych szans, ciężko się pogodzić z tym, że ktoś nie musi wiele chodzić na siłownię aby lepiej od nas wyglądać i być silniejszym, jest wyższy, jak jesteśmy z kumplami to to laski od razu na niego pierwszego zwracają uwagę. I wiemy, że choć byśmy na głowie ustali, medytowali i zapierniczali w różnych dziedzinach to on będzie miał łatwość w zdobywaniu dziewczyn, której my nie dostąpimy. Jednak to nie usprawiedliwia nas od lenistwa. Jesteśmy mężczyznami, każdy z nas dostał różne karty na starcie, ale jesteśmy zobowiązani, aby grać tą talią i starać się z niej coś wycisnąć ponad stan. Jeżeli zmieniamy coś w swoim życiu, zmieniamy ubiór na elegantszy, inwestujemy we fryzjera i zaczynamy chodzić na siłownię, nofap to robimy to dla siebie. Ale robiąc to, lepiej się czujemy, lepiej śpimy, stajemy się pewniejsi siebie, zaczynamy podejmować stanowcze i konkretniejsze decyzje, przez to w pracy czy na uczelni ludzie to zauważają i wychodzi ostatecznie na to, że robimy to dla siebie, ale też zmienia się nasz odbiór przez innych. Jak widzimy poprawę interakcji z ludźmi to od razu świat staje się bardziej pozytywny niż był wcześniej. Nierówny start w życiu i gorsze geny nie mogą przekonać nas do piwniczenia, nie podjęcia walki o siebie, tutaj nie tylko chodzi o relacje z kobietami , ale ogólnie o swoją przyszłość i samostanowienie. Red pill rozumiem że usystematyzowanie wiedzy o naturze i hipergamii kobiet. Jednak nie można przegiąć, dochodząc do wniosku że kobieta nasz wróg. Czasy niesprzyjają, social media i portale randkowe niszczą wiele dziewczyn, więc trzeba poznać mechanizmy, które nimi kierują, poznać zasady gry, wyciągnąć dla siebie dobre rady i je stosować, trzymać ramę i iść dalej. Nie rozkochiwać się namiętnie w redpillu i karmić filmami i newsami potwierdzającymi istnienie gadziego mózgu – to już wiemy i idziemy dalej z tą wiedzą. Jeszcze na koniec dodam, że sam jakiś czas temu złapałem się na tym, że wyrabiając dobre nawyki zacząłem chłonąć dobre pożyteczne, budujące materiały, szczególnie podcasty. Mając czyste sumienie, że to właśnie są budujące podcasty spędzałem za dużo czasu nad nimi, tak dużo, że nie miałem czasu tego przenosić do mojego życia. Zamiast po jednym zacząć przekuwać to na praktykę, chłonąłem kolejne wygodnie siedząc przed komputerem. Musimy trzymać ramę, aby nie dać się oszukać kobiecie, odsiać zepsute propagandą kobiety od tych rozsądniejszych ale też nie dać się zjeść nienawiści która pozbawi nas radości życia.
  9. Tyrion

    Witajcie Bracia

    Witam, już jakiś długi czas czytam forum, dzisiaj się rejestruję aby wesprzeć Marka. Kontent jaki z forum czytam jest wcielany w życie i mogę powiedzieć że jestem zadowolony z efektów. Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.