Skocz do zawartości

damyrade

Użytkownik
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1752 wyświetleń profilu

Osiągnięcia damyrade

Szeregowiec

Szeregowiec (2/23)

115

Reputacja

  1. Akurat tego nie badałem, bo resztę badań z krwi (testosteron, cholesterol, podstawowe) to mam w porządku. Witaminę D3 ładowałem w kroplach po 2 tys. jednostek (kilka kropel), więc raczej to niee to. Ale dzięki! Dzięki za podzielenie się. U mnie było tak, że gdy jeszcze czułem się dobrze, to poznałem dziewczynę i przyjeżdżała do mnie na weekendy. Jak się poznawaliśmy, to byłem energiczny, zabawny, towarzyski.. nawet nie wiem, w którym momencie depresja zaczęła mi zabierać dobry nastrój, a później możliwość koncentracji i siły na cokolwiek. Jak nie było dziewczyny, to ledwo wychodziłem z łóżka i potrafiłem spać 10h. Najgorsze było udawanie, ze jest wszystko dobrze. Jak gotowaliśmy razem, to musiałem sprawdzać przepis 5 razy, bo nie mogłem zapamiętać dwóch kroków np. co trzeba po sobie pokroić. Na filmach śmiałem się tylko jak ona się śmiała, bo w ogóle nie kumałem fabuły. Teraz jak jest lepiej, to ciężko mi uwierzyć, że aż tak źle może być. Ale niestety to już na zawsze naznacza, także trzeba się pogodzić i walczyć. Stay strong bro
  2. Mam nowe przemyślenia, a nie chcę już zakładać nowego wątku, więc zrobię tutaj update. Mijają jakieś 3 tygodnie od tego jak wróciłem z miesięcznego pobytu u dziewczyny. Na początku było jakoś dziwnie, ale teraz już zauważyłem, że mam bardziej chłodne spojrzenie na sytuacje. W międzyczasie zacząłem o siebie trochę bardziej dbać (bieganie, rzucenie fajek, perfumy, krem do twarzy, barber etc.). Zauważyłem, że mimo wszystko źle się czuję emocjonalnie i myśli dotyczą głównie związku. Panna w międzyczasie była na wyjeździe, gdzie zaliczyła imprezkę, wydarzenie publiczne, na którym była z dwoma kolegami i do tego spała u koleżanki, która miała wyjazd służbowy i de facto w domu był tylko jej chłopak Do tego kontakt jest taki sobie ostatnio i to częściej ja go inicjuję. Oczywiście, panna mówi jak to mnie nie kocha i wysyła mi przyjemne rzeczy, ale patrząc na to, co robi to tego nie czuję.. Ogólnie ja mam skłonności do overthinkingu i ruminacji niestety, możecie mnie zjechać również za bluepillowe podejście, ale: Dzisiaj sobie pomyślałem, że nie czuję się w tym związku bezpiecznie i nie czuję, żeby mi służył i stwierdziłem, że już dość tych negatywnych emocji. Starałem się, zapewniałem atrakcje i emocje, organizowałem czas.. Ale panna z jakiegoś powodu stwierdziła, że jestem niewystarczający, żeby zrezygnować z innych orbiterów. Wiem, że mi napiszecie, żeby mieć w odwodzie 4 laski i ona 4 simpów, i żebyśmy żyli tak długo i szczęśliwie. Ale jak patrzę na związki moich najbliższych osób, to tak to nie wygląda. Gdyby któryś z moich kumpli, pisał codziennie z inną laską, to dziewczyna ukręciłaby mu łeb. I vice versa. Oczywiście, zdarzają się takie sytuacje, ale to zwiastuje szybki koniec. Jeszcze tak sobie pomyślałem, że panna często mówi mi o założeniu rodziny i sobie wyobraziłem, jak opiekuje się naszym dzieckiem, ja jestem w pracy, a ona pisze z jakimś simpem na telefonie.. Nie chciałbym chyba takiej rodzinki.. Żeby wyjść z twarzą z tej sytuacji, pogadam z Nią jeszcze o moich odczuciach i zobaczymy jak ona to widzi. Ale jak się nic nie zmieni, to ADIOS! Nie zmienię nikogo na siłę, a mimo że nie lubię swojej samotności i depresji, to mam szacunek do siebie i nie chcę mi się żyć w takim układzie. Jeszcze tak myślę, że jakby to się skończyło rozstaniem, to pomieszkam jakiś czas u starych, odłożę trochę hajsu i jadę do Tajlandii na pół roku minimum, żeby się opalić i obruchać. Dzięki za wszystkie dotychczasowe rady i będzie miło, jak skomentujecie moje przemyślenia.
  3. Jeśli masz problem z odczuwaniem jakichkolwiek pozytywnych emocji, może to być objaw depresji. Raczej to nie jest Twój problem, ale linkuje do swojego posta, którego przed chwilą popełniłem. Chciałbym tylko dodać, że psychoterapia nie polega na głaskaniu się z terapeutą, ale na wyciągnięciu na wierzch swoich negatywnych przekonań, kwestionowaniu myśli, spojrzeniu na tematy z innej perspektywy. Tak jak bracia wyżej napisali, dużo tutaj zależy od Twoich reakcji, na które masz jakiś wpływ. Powodzenia!
  4. Bracia, Piszę ku pokrzepieniu serc, żebyście nigdy się nie poddawali. Miałem w życiu już trzeci epizod depresyjny i za każdym razem nie wierzyłem, że kiedykolwiek wyjdę na prostą. Chciałbym tu uświadomić wszystkich, że depresja to choroba i trzeba ją leczyć u lekarza tak samo jak grypę czy ból kolana. Jak inaczej sobie wytłumaczyć stan, gdy mimo tego, że jesz zdrowo, ćwiczysz, masz kontakty jakieś ze znajomymi i rodziną, a czujesz cały czas, że chciałbyś nie istnieć? Ja też myślałem, że jak się gorzej czuję, to muszę więcej trenować, medytować etc. Ale zdarza się, że to po prostu nie zadziała, bo chemia w mózgu się mocno rozjeżdża i jedyną opcją są leki przeciwdepresyjne. Jeśli boicie się o libido, to znaczy, że jeszcze za mocno Was nie przeczołgała deprecha. Leki działają po kilku (często 2) tyg. więc trzeba się uzbroić w cierpliwość, co przy tym zaburzeniu nie jest łatwe. Czasem też się nie trafi z pierwszym lekiem, ale większość pacjentów dobrze reaguje na leki wbrew temu, co się często słyszy. Do tego jak już stan się poprawi, to ważne jest szerokopojete dbanie o siebie i warto też rozważyć terapię, żeby zmienić schematy myślowe, które wpędzają w chorobę. Niestety, depresja ma tendencję do nawracania, ale można minimalizować ryzyko nawrotów poprzez odpowiednio długie przyjmowanie leków oraz dbanie o swój dobrostan psychiczny. Ja dzisiaj pierwszy raz od miesięcy doświadczyłem stanu względnie normalnego samopoczucia. Objawy jeszcze całkiem nie zniknęły, ale pojawiła się iskierka nadziei na powrót do zdrowia. Nawet nie wiecie, jak taki "normalny stan" mnie ucieszył. Chciałbym, żeby to gówno nigdy już nie wróciło, ale wiem, że może jeszcze się przytrafić. Na pewno nie będę rezygnować z leczenia za szybko. Jeśli zauważacie u siebie objawy depresji, proszę Was, nie zwlekajcie z wizytą u specjalisty. Wielu pewnie jeszcze się kojarzy to ze wstydem, ale stan w którym nie odczuwasz żadnych emocji i nie umiesz przeczytać kilku zdań ze zrozumieniem, nie jest normalny i nie przejdzie jak katar. Trzymajcie kciuki, żeby czarna odchłań już nigdy mnie nie pochłonęła i żeby życie do mnie wróciło!
  5. @Atanda @kenobi porozmawiałem z panną, bo ogólnie źle się z tym wszystkim czułem. Nie jestem zadowolony z tego, jak się wyraziłem, ale starałem się nie rzucać oskarżeń, tylko zakomunikować, że nie czuje z Jej strony zaangazowania. Nie poruszyłem tematu orbiterów, czego z jednej strony żałuję, ale z drugiej strony zależy mi najbardziej na tym, jak się zachowuje w stosunku do mnie. Ogólnie mówiła, że nowa praca jest dla niej trochę męcząca i że przez to trochę zaniedbała inne rzeczy.. ja powiedziałem, że nie chce jej odciągać od pracy, ale bez jej zaangażowania to nic z tego nie będzie. Może troche za bardzo emocjonalnie do tego podszedłem, ale pomimo wiedzy redpillowej, uważam, że warto mówić jak coś jest nie tak w związku. Nie chciałbym być z kimś, przy kim miałbym cały czas napięty chodzić i nie móc powiedzieć, co mnie gryzie. Oczywiście panna zapewniała mnie, że jej zależy i tak dalej (ale wiadomo jak jest z tym co kobiety mówią). Zobaczymy co z tego będzie.. może okazać się zaraz faktycznie, że "misiu, nie wiem co czuję", ale może przemyśli temat i doceni to, że potrafiłem mówić o swoich potrzebach. Mi przynajmniej jest lżej, a co dalej czas pokaże.
  6. @giorgio @Iceman84PL macie dużo racji. Ogólnie czuję, że ja się staram, przyjechałem do niej, robię obiady, zorganizowałem sobie jakoś czas (chodzę na boksik), a ona wiele w zamian nie oferuje. Nie zrezygnowała z simpów, nie proponuje jakiś ciekawych aktywności razem, nie pyta jak się czuje itp. Związek dla mnie ma być przestrzenią, gdzie się czuję lepiej, a na razie tego nie widzę. W sumie mocno te emocje duszę w sobie, teraz lecę na boks, ale później planuje z nią o tym pogadać (żeby nie wylewać frustracji, bo teraz jestem troche zagotowany). Jak się nic nie zmieni, to trzeba będzie podziękować..
  7. Dzięki @kenobi. Faktycznie, muszę wrzucić na luz, bo za dużo analizuję i sam się zadręczam myślami. Zauważyłem problem, że za dużo uwagi poświęcam temu, co będzie w przyszłości, zamiast się skupić na teraźniejszości i możliwościach. Problem chyba leży w tym, że mój świat nie jest dla mnie wystarczająco szczęśliwy i szukam szczęścia na zewnątrz - w relacji. Jeszcze nie wiem, jak to zmienić, ale na pewno zaangażowanie się w sport i pracę pomoże. Bardzo cenne są Twoje uwagi, bo po przeczytaniu od raz więcej spokoju w głowie się pojawiło.
  8. Przyjeżdżała do mnie z 5 razy na weekendy. Raz była tydzień. Ale ma tutaj nową pracę stacjonarnie i nie może się do mnie przenieść. Ja pracuję zdalnie. Tak zrobię. Lepiej mi się żyje w związku, ale właśnie przez to za bardzo się angażuje. Myślę, że jak wrócę to zobaczymy, czy zatęskni i będziemy chcieli się spotykać tak samo jak wcześniej.
  9. Teraz tak, ale właśnie się zastanawiam co z tym zrobić docelowo. Zresztą jaka jest alternatywa? Divy lub tinder, gdzie bez wysokiego smv szanse masz zerowe?
  10. Cześć, Spotykam się z panną od 4 miesięcy. Panna poznana na studiach, które skończyły się 5 lat temu. Ogólnie podobała mi się wtedy i ja jej też. Ja w międzyczasie rozstałem się z dziewczyną po bardzo długim (8 lat) związku i napisałem do nowej panny. Zaczęliśmy dużo pisać, a później dzwonić do siebie. Ona mieszka ok. 400 km ode mnie, więc nie mogliśmy sie od razu spotkać. Na początku było cudownie, rozmowy do późna itp., umówiliśmy się, że wpadnę do Niej na weekend. Pierwsze nasze spotkania to klasyczny koktajl hormonalny i love bombing. Jej się podobało wszystko, co mówiłem, pisałem, jak wyglądałem.. Dużo pocałunków i seksu ogólnie. Po kilku takich weekendowych spotkaniach, zaproponowała, żebym przyjechał do Niej na dłuższy czas (miesiąc). Ona ma pracę stacjonarną, a ja zdalną, dlatego umówiliśmy się, że to ja wpadnę. Na początku oczywiście obiecała mi, że mnie pozna ze swoimi znajomymi i ogólnie zadba o to, żebym się czuł komfortowo. Teraz jak to piszę, to zleciały dwa tyg. od momentu, kiedy do Niej przyjechałem i jest kilka rzeczy, które zauważyłem i nie wiem do końca jak mam na nie zareagować. 1. Panna dużo siedzi w telefonie i pisze z innymi ludźmi. Wiem, że pisze z jednym gościem, którego poznała dłuugo przede mną. Czasem o nim wspomni, że jej coś wysłał. Gadają głownie o polityce, ale generalnie nie mówi mi za dużo o tym, z kim pisze i o czym. Trochę mi to podcina skrzydła, bo z jednej strony nie chcę być kontrolujący i wypytywać o każdego, ale z drugiej strony nie chciałbym, żeby miała "kolegów". Jak mogę zareagować? 2. Czuję, że się kończy okres haju hormonalnego, bo już emocje zaczynają opadać i nie ma aż takiego pożądania. Wydaje mi się, że jest to naturalne dla nas obojga, ale chciałbym utrzymać te zainteresowanie i pożądanie na wysokim poziomie. Co raz częściej zdarzają się ucinane rozmowy, uciekanie w telefon itp. Co mogę zrobić, żeby to zainteresowanie zwiększyć/utrzymać? Tylko błagam nie piszcie, żeby założyć tindera i się spotykać z innymi dupami. Ale wiem, że tu chodzi o mnie.. W nowym mieście chodzę na boks, siłownie, ale generalnie nie mam wielu zajawek po pracy. Pracuję z domu, w pracy też się czuję wypalony trochę. W ciągu dnia mam dużo myśli o tym, że w sumie nie mam aż tak wiele do zaoferowania i to się jakoś szybko nie zmieni. Jak pancia nie będzie okazywała zainteresowania rozwojem relacji, to wolę być sam (chociaż było to dla mnie trudne). W rozmowach deklaruje, że jest wszystko super i chciałaby, żebym z nią mieszkał (ale wiem jak to jest z tym, co kobieta mówi). Dopóki jeszcze te zainteresowanie jest na w miarę wysokim levelu, chciałbym zareagować. Tylko nie wiem co mogę zrobić? 3. Panna jest typem domatorki i też nie ma wielu znajomych w tym mieście - przynajmniej takich, z którymi się spotyka (mieszka tu 2 lata). Poznałem tylko jedną Jej kolażankę, więc docelowo jakbym miał z Nią zamieszkać, to nie miałbym z kim za bardzo pogadać. Ja lubię aktywności sportowe, a Ona nie uprawia za bardzo sportu. Wspólnie gotujemy sobie dobre rzeczy, byliśmy np. na strzelnicy, układamy puzzle, oglądamy serial. Podsumowując, zastanawiam się dalej, co zrobić z tą relacją i w którym kierunku iść. Jeszcze przez 2 tyg. będę u Niej i chcę zdecydować co dalej. Mogę też jeszcze wprowadzić Wasze rady, żeby zobaczyć, czy coś się poprawi. Finalnie nie chciałbym być w związku, w którym kobieta mnie nie szanuje, więc wolę taki związek zakończyć. Z drugiej strony dziewczyna jest atrakcyjna i deklaruje chęć bycia ze mną, ale mnie martwią powyższe rzeczy. Myślę, czy przesadzam? Czy da się jakoś rozwiązać te kwestie? Myślicie, że warto o tym pogadać, czy w jakiś inny sposób to rozwiązać?
  11. Wiem, że decyzja należy do mnie i masz rację, że brakuje mi pewności i spokoju. Natomiast jak mam do wyboru siedzenie w swojej samotności, to rozważam też możliwość zmiany sytuacji. Pytam bardziej o to, jakie doświadczenia macie związane ze zmianą miejsca zamieszkania i co można zrobić, żeby się czuć dobrze w nowym miescie i jak skorzystać z szansy rozwoju, jaka daje taka zmiana.
  12. Połowa forum tutaj płacze, że żadna laska się nimi nie interesuje, a ja mam fajną pannę, która chcę ze mną być pomimo, że nie mam aktualnie jakiegoś super vibe'u. W sumie dlaczego nie zostawić swojego niezbyt udanego życia? Dziewczyna wydaje się zaangażowana i wyrozumiała. Ja wiem, że wszystkie mają ten sam software, ale póki jest dobrze, to nie mam zamiaru jej zostawiać, bo "przyjdzie chad i zabierze" albo "to jest tylko moja kolej".
  13. Panna ma tutaj pracę, a ja na razie pracuję zdalnie. Przy przeprowadzce z małego miasta na studia, było to naturalne i łatwe. Później zacząłem trochę piwniczyć ze względu na home office i dojechała mnie depresja. Ludzie raczej mnie lubią, ale ostatnio nie miałem za bardzo okoliczności, żeby kogoś poznać. Raczej trzymałem cały czas ze znajomymi sprzed lat. Pomyślałem, że takie wyjście ze strefy komfortu, jakim jest zmiana otoczenia da mi trochę napędu, żeby nabrać wiatru w żagle. Od kilku lat nie widzę w niczym sensu i żyję sobie z dnia na dzień. Zależy mi głównie na zmianie pracy na jakąś pośród ludzi i uprawianie sportu w grupie. Ogólnie jestem trochę w przegrywie i chciałbym to zmienić. Nie mam takich rzeczy, które by mnie cieszyły, ale jak nic z tym nie zrobię, to lepiej nie będzie. Ciężko mi z tego powodu postawić jakieś konkretne cele, bo nie mam żadnych emocji związanych ze zmianą. O podstawy sport, sen, dieta już w miarę dbam.
  14. Cześć Bracia, Zastanawiam się nad przeprowadzką z jednego dużego miasta w PL do drugiego. Pracuję zdalnie, więc nie mam problemu, żeby się przenieść. Jedyne co zostawiam, to znajomi/przyjaciele, ulubiona siłownia, salka treningowa, czy trasy rowerowe. Do nowego miasta przyciąga mnie panna. Na razie wszystko dobrze się układa, a ja lepiej się czuję w związku niż sam. Ogólnie to nie radziłem sobie jakoś w życiu najlepiej, więc traktuję nowy start jako szansę, żeby się ogarnąć. Chciałbym zamknąć przeszłość i to jaki byłem w poprzednim miejscu, a tutaj zbudować się na nowo. Najbardziej mi brakuje znajomych/ludzi i zastanawiam się, co zrobić, żeby złapać nowe kontakty. Planuję zrobić kilka rzeczy: 1. Poszukać nowej pracy, gdzie jest fajna atmosfera i młodzi ludzie. Na pewno już nie zdalnie. 2. 2x w tyg. chodzić na treningi boksu + 1-2 razy siłka. 3. Poznać znajomych dziewczyny. Jestem ciekawy, co byście zrobili na moim miejscu, gdybyście mieli zaczynać od zera w nowym mieście. Co jeszcze wg Was warto byłoby zrobić? W co polecacie się wkręcić w wieku przed 30., żeby mieć zajęcie i fun, a gdzie nie ma dużej bariery wejścia? Dzięki za każdą radę. Chciałbym już wyjść z mentalu ofiary/przegrywa i zacząć cieszyć się życiem. Wcześniej się bałem i niewiele robiłem, a teraz mam motywację i nie chciałbym tego przegapić. Za każdą radę dziękuję!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.