Skocz do zawartości

Pozytron

Użytkownik
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Pozytron

  1. Może źle napisałem wcześniej. Te młode same się jakoś podkładały. Same się telepały przy mnie. Czułem nad nimi zbyt dużą przewagę psychiczna, więc przestawałem cokolwiek do nich czuć, prócz tego, że jest mi ich żal. To też było trudne zrywać z kimś, kto trzyma cię za ręce, płacze i mówi "proszę, zostań ze mną". A ja musiałem odejść, boczułem taki stan emocjonalny, że kiedy byłem z nimi, łapała mnie depresja, smutek. A kiedy się od nich oddalałem, wracałem do normy. Nie chciałem, żeby dzwoniły, żeby się ze mną kontaktowały. Bo smutek, depresja i żal mi wracały. To było naprawdę nieciekawe. Chciałem tylko, żeby były trochę bardziej silne, niezależne, wtedy mógłbym jeszcze wrócić, ale tak się nie stawało.
  2. Kiedy była ze mną, nie było tak, że ja byłem jej pantoflem. Słuchała mnie i liczyła się z moim zdaniem, jednak nie w sposób miły, a zawsze z fochem i przytupem, nie bezpośrednio, nie od razu. Kiedy coś proponowałem, wybuchała np. "nie będziesz mi mówił co mam robić!!!", ale po 2 minutach to robiła. Jakby w środku ją coś zmuszało do słuchania mnie. Jej jedynym wyjściem z tego, była wyprowadzka (ostatnie 2 lata mieszkała ze mną). Wtedy ona miała kontrolę nade mną, a ja nad nią żadnej. Więc jak była ze mną, była moja. Tylko nie wiedziałem w którym momencie przestanie znów być. Też mi się wydaje, że była niedowartościowana i tylko "ucieczką" karmiła swoje ego, bo po iluś dniach ja zawsze przekonywałem, żeby wróciła. Słabość miałem cholerną. Nie potrafiłem wytrzymać. Teraz? Nie wiem co się stało. Nagle jest mi lekko. Mogę skupić się na wszystkim innym, wszystko ogarnąłem w swoim życiu. Odeszło jak ręką odjął. Z tym tylko, że o tym myślę, ale nie sprawia mi to żadnego bólu, czy chęci z nią kontaktu. Dziwne.
  3. @Tatarus , problem jest taki, że im młodsza, tym łatwiej nią manipulować. Byłem w 2 związkach z młodszymi o 3 lata i było w miatę ok. Byłem z dwiema o 5 lat młodszymi i to były totalne potażki. Dziewczynami można było strasznie manipulować. Przestawały mnie więc po czasie interesować. I tylko raz (ten ostatni) byłem w związku z kimś z tego samego rocznika i nawet miesiąca. I to było najlepsze. Nawet piosenki z przedszkola znaliśmy te same. Obawiam się, że biorąc zbyt młodą, szybko da mi się podporządkować i się nią szybko znudzę. @SSydney , niesamowicie ktęciła mnie jej dzikość, agresywny temperament, a jednocześnie potrafiła być inteligentna. Do tego oczywiście waga 45 kg. przy wzroście 164 cm. Diabeł w ciele anioła. Nie jakaś tam spokojna dziewczynka, która płacze czy udaje zagubioną. Żadnego zastanawiania się nad niczym z jej strony. Zdaję sobie sprawę, że robiłem źle, że nie uszanowałem pierwszego zerwania i w ogóle żadnego, tylko do niej na upartego jechałem, przegrywając te pierwsze próby sił. Ale wtedy nie umiałem się powstrzymać. W moich oczach była poprostu idealna. Tak mnie umiejętnie zakręciła. No mistrzostwo. Przyznam, że trochę przyczynił się też do tego alkohol. Trochę wtedy piłem. Teraz nie piję wcale, więc spojrzałem na to na całkiem trzeźwo i stwierdziłem, że z jej strony jest niemożliwe już, aby coś ją we mnie inspirowało, żeby wróciła i żebyśmy zaczeli od nowa. Więc moje dalsze pchanie tego wózka, kosztuje mnie zbyt wiele wysiłku psychicznego. Dlatego zrezygnowałem, ale ciągle o tym nadal intensywnie myślę.
  4. Witam wszystkich i liczę na ostrą krytykę. Mam 39 lat, ona też 39. Poznaliśmy się ok. 6 lat temu. Sama mnie poderwała. Tzn. napisałem kilka zdań w Internecie do niej, a potem pisała już ciągle. Ja tylko zdawkowe "aha", "ok", itd. Ona sama zaproponowała spotkanie. Już pierwszego dnia spotkania pojechalismy do mnie. Bzykanie było na drugim spotkaniu i od razu powiedziała mi, że mnie kocha. Itd. Na początku faktycznie zachowywała się jakby była zakochana. Pierwszy raz zerwała po ok.miesiącu. Nie pamiętam już z jakiego powodu. Pojechałem do niej i przekonałem, żeby wróciła i wróciła. I tak zrywała co 2 tygodnie. Ciągle do niej jeździłem i zawsze wracała. I tak to trwało 6 lat. Zerwań było kilkadziesiąt chyba. Pierwszy raz byłem w takim związku. W poprzednich związkach jak było zrywam, to zrywam i koniec. Nie było powrotów. W tym było inaczej. Ostatni raz zerwała ok. 2 miesiące temu. Jakiś czas próbowałem ją przekonać do zmiany decyzji, ale po kilku dniach powiedziałem sobie "dość". Że nie chcę już tak żyć. Na koniec wysyłała mi zdjęcia jakichś facetów, z którymi rzekomo już jest w związku. Raz z jednym, potem nagle jednak spotkała się z innym, itd. Ja jej napisałem, że też się umówiłem (bo to prawda), a ona żebym jej napisał czy się z nią przespałem. Ja żeby więcej do mnie nie pisała. Napisała jeszcze na koniec, że jestem dziwkarzem i tyle. Kontakt się urwał z obu stron. Opisałem tak po krótce, bo ze szczegółami, to bym książkę musiał napisać. Nie wiem jak wytrzymałem przez 6 lat w takim niestabilnym związku. Nigdy wcześniej (w poprzednich związkach) nie spotkało mnie takie coś. Jakby co, będę uzupełniał informacje, bo oczywiście nie dało się w takim krótkim tekście napisać wszystkiego. Napisałem to tutaj, bo chciałem się z wami tym podzielić. Poprostu mi to pomaga, że o tym myślę, piszę, dyskutuję. Mile widziana analiza. Teraz zostałem sam.
  5. Tak? To poczytaj sobie tematy o facetach, którzy wzieli te śluby i te baby pozapładniali i jakimi niepotrzebnymi odpadami stali się dla tych bab kiedy te dostały co chciały. A teraz pytają co zrobili źle. Masz błędne myślenie jak nic.
  6. Niestety zauważyłem, że dodatek o którym pisałem wyżej, zawiesza się. Ale znalazłem inny. Jego nazwa to "Dark reader" i jak narazie działa elegancko.
  7. Dodatek "Midnight Lizard" do Firefox pod Android. Po instalacji wystarczy go uruchomić w menu "trzy kropki" i sam zmieni tło na ciemne na wszystkich stronach. Pewnie można dostosować te kolory, ale jeszcze nie testowałem wszystkiego. Edit: Można dostosowywać wszystkie kolory. Tekstu, tła, itp. Zajebiście działa schemat (można wybrać schemat, ale trzeba kliknąć potem "zastosuj") czarne tło i zielone napisy.
  8. Sprawdza cię. Jak spanikujesz, odejdzie. To typowe reakcje samic. Zignoruj. Niech pisze. Przez monitor cię nie zdradzi. Według mnie robisz błąd, że na to reagujesz. Samica odbiera to tak, jakbyś był zazdrosny, bo brakuje jej emocji. Twoje olanie tego tematu zacznie wywoływać u niej emocje i zastanawianie, czemu nie reagujesz. Ona pisze z nim tylko ze względu na ciebie. Odkryj ten babski podstęp. Rozumiesz? Zdystansuj się o wiele bardziej i się nie bój. Jak wyczuje w tobie strach i pękniesz, odejdzie. Jak olejesz, będzie straszyć, męczyć, ale nie pozwoli jej to odejść.
  9. Tak. Odchodząc, blokując wszelkie kontakty (również spotkania z synem) i tworząc nową rodzinę. To jest walka o rodzinę. Więc się zgadzam, że powinien powalczyć o rodzinę.
  10. Tak wstawiacie te piosenki, to i ja coś wstawie: Wolność i Miłość - Nagły atak spawacza Nie warto wspominać. Poprostu uciąć kontakt i nie drążyć, kiedy nie ma przecież dla kogo. Myśleć i zadręczać się? Po co? I absolutnie nie odpisywać na żadne SMS'y itp. Chyba, że tylko zwykłe "spierdalaj" i tyle z rozmowy:) Jak zrozumie to dobrze, a jak nie zrozumie, to poblokować gdzie się da i tyle. To jedyna najwłaściwsza droga.
  11. Co zrobiłbyś, kiedy Twoja kobieta byłaby chora, a że chora to i zła i sfochowana? a) uznałbyś, że jest chora i ma prawo być sfochowana, a ty musisz być cierpliwy, no bo jest chora b) przy pierwszym fochu odwracasz się na pięcie i trzaskasz drzwiami Myślę, iż wielu facetom trudno jest dokonać właściwego wyboru. Sytuacja ma się analogicznie do ciąży. Kobiety w ciąży uważają, że są w pewnym sensie chore i trzeba im pomagać oraz znosić cierpliwie ich fochy, humory, opryskliwe do granic zachowania. Facetom natomiast często wydaje się, że jeśli będą cierpliwi, to zostaną bohaterami w oczach takiej kobiety. A teraz do sedna. Byłem w związku z pewną dziewczyną i miała ona siostrę. Ta siostra zachorowała i leżała w łóżku. Przyszedł do niej jej facet, a ona zachowała się w stosunku do niego opryskliwie. Co zrobił? Odwrócił się na pięcie bez słowa i wyszedł trzaskając drzwiami. A teraz najlepsze, bo widziałem co zrobiła ona. Zaczęła strasznie płakać, poczuła się strasznie winna, chciała go po chwili przepraszać. Druga sytuacja. Byłem kiedyś w związku z inną dziewczyną. Mieszkałem jeszcze wtedy z rodzicami. Przyjechała do mnie po pracy, a ja grałem w grę na komputerze. Ona chciała abym poświęcił jej uwagę, a ja powiedziałem żeby poszła na dół zrobić jakieś kanapki, ja wtedy dokończę misję w grze i poświęcę jej czas. Przyszła z kanapkami, lecz misja się przeciągnęła. Usiadła na łóżku za mną. W pewnym momencie znalazłem się na podłodze z przewróconym krzesłem. Po chwili zorientowałem się, że uderzyła mnie zaciśniętą dłonią w skroń z zamachu, aż spadłem z krzesła. Dlaczego tak zrobiła? Bo nie poświęciłem jej uwagi, kiedy ona tego chciała. Reakcje na takie zachowanie są dwie: a) ona dalej krzyczy jaki to ja jestem zły, ja się kajam i ją przepraszam "kochanie przepraszam", a ona mnie poucza, że mam tak więcej nie robić b) wstaję. Pytam stanowczo co zrobiła i stanowczo nakazuję jej wyjść. Nie zrywam, nie grożę. Każę jej wyjść. Co ona wtedy robi? Przeprasza i błaga. Ja nie ulegam. Wręcz wyrzucam ją z domu i zamykam drzwi Ja zastosowałem wtedy metodę nr b. Autorze. Może mój post pozwoli Ci zrozumieć, że to Twoje zachowania były złe, a ona tylko wykorzystała twoją naiwność. I teraz to ty sobie plujesz w brodę. To, że źle reagowałeś, nie znaczy że to ty jesteś ten zły. Poprostu nie wiedziałeś jak masz się bronić i dlatego się nie obroniłeś.
  12. Dziewczyny nie potrafią podejmować decyzji. Nimi zawsze szastają emocje. Robią to, co im podpowiada ich podświadomość, kompletnie tego nie kontrolując. Ja zrobiłbym inaczej. Powiedziałbym oficjalnie, że ma się nie spotykać z tym kolegą i już. Wyjaśniłbym do tego, że jako jej facet, masz prawo zabraniać spotykania się jej, z kolegami sam na sam, bo to ty ją kochasz i jest twoją dziewczyną. Mówiąc to, patrzałbym jej odważnie w oczy, wykazując przy tym ekspresje wypowiedzi. Czyli dobitnie, stanowczo, ale jednak miło i poważnie. A tak, to teraz będzie się cieszył ten drugi. Uważam, że zrobiłeś źle.
  13. Dalej się przed nimi płaszczyć i realizować ich cele, dla odrobiny zapachu z ich sromu. Jak szczury bez własnego zdania. Moim celem nie jest już jej pipa (choć tak naprawdę jest), ale uzależnienie jej ode mnie, żebym to miał. W końcu mam być ten książkowy samiec alfa, no nie? Bla mnie te całe "samce alfa", to bzdury dla ubogich, a baby się z nas śmieją.
  14. Nieugięty, zapominasz o jednym. Kiedy masz 22 lata, twój związek z dziewczyną skończy się za ok.3 lata. Byłeś, miałeś. Kolejny będzie miał z niej już tylko co? Własne cierpienie i sterowanie nim za pomocą czegoś tak prymitywnego, jak jej pochwa? Ogólnie to głupie. Bóg umieścił podporządkowanie facetów pod rozpłód w pochwie i instynkcie baby i tyle??? Co ma z tego facet? Ciągły niepokój, kiedy się nie zgodzi na akceptację rozpłodu, którego nie chce? Bo nie ma dostępu do narkotyku? Pozostaje akceptacja, uległość i podporządkowanie babie???! A to znaczy, że na realizację moich celów, czyli żeby ktoś mnie kochał, nie mam co liczyć:)
  15. Nieugięty, masz rację niemal zupełną. Lecz mi tutaj nie pasuje jedna, prymitywna sprawa. Skoro baba kocha te dzieci, to w czym się "poświęca", czego "wyrzeka", skoro ja wyrzekam się byciem tym "na pierwszym miejscu"? Według mnie ona robi to co sprawia jej największą przyjemność i najbardziej ją podnieca, czyli kocha swoje potomstwo, a przestaje kochać mnie lub też symuluje, że mnie kocha, żebym zajmował się jej dzieckiem emocjonalnie. Nie tyle, że przynosił jedzenie, a dawał kaskę i bawił poprostu, ku zadowoleniu i uciesze jej i jej potomstwu. Wychodzi mi na to, że babka nie musi ukrywać tego czego chce, a facet chcąc sexu, musi się tego niemal wstydzić, no bo...jak to...jest zły, bo chce nawąchać się odrobiny jej sromu. Jakież to prymitywne i niekulturalne, w przeciwieństwie do rozmnażania, które jest takie czyste, ładne i super...
  16. Dziękuję @Nieugięty. Tu nie trzeba czytać jakichś teorii, żeby znać prawdę. Baby chcą się rozmnożyć i wyżywić parchy, które potrzebują kochać. Rola facetów ma się ograniczyć do zajmowania się jej parchami, a fundusz alimentacyjny to praca całego narodu. Nie ważne czy chcę się przyczynić do zapłodnienia samicy czy nie. Płacę na to pod przymusem. Baby osiągnęły cel i już faceta nie potrzebują. @Brat Jan, faceta a nie jego kasy. Rozróżnij. Baby zrobiły sobie z facetów baranów, którzy mają robić na ich marzenia (rozmnażanie i nie ma nic więcej). Puszczą się teraz jak nie z tobą to...pff...ze śmieciarzem, bo itak kasę dostaną na żarcie dla parcha, którego mają potrzebę mieć, bo nie podnieca ich nic bardziej na świecie, niż rodzenie. A teraz pytanie. Facet-robol co z tego ma? Odpowiem krótko: ma być dumny, że jej pomoże zajmować się jej marzeniami:) Dostaniesz za to jej sex:) Ale kiedy ją głowa nie będzie bolała i kiedy ten bachor będzie szczęśliwy i nażarty
  17. Faceci są babom potrzebni do ok. 20-go roku życia (matkom), a potem jesteśmy już potrzebni babom do ich dalszego rozmnożenia, robienia na 500+ i alimenty, a teraz czas jeszcze na "bykowe" i jesteśmy udupieni. Niewolnicy babskich zachcianek. Bóg wyposażył nas w silniejsze mięśnie, nie bez powodu. Taka wizja istnienia, poprostu mnie przeraża. Silniejszy fizycznie facet, użył swojej siły w celu zaszufladkowania samego siebie. Naprawdę chwalebne...
  18. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi bracia. Cieszę się, że nie jestem sam w tej walce, bo wszyscy walczymy. Wszystkie wasze odpowiedzi, przeczytałem po kilka razy i chętnie poczytam więcej tekstów na ten temat. Najchętniej zacząłbym od przeczytania tego o czym pisał Oświecony. Oświecony, czy mógłbyś podać mi jakiś link do twojego tematu, o którym pisałeś? Aktualnie dla mnie sprawa wygląda tak, że dziewczyny facetów już nie potrzebują. No bo po co? Oferty sexu i zapłodnienia, mają 100 na minutę, więc są spokojne o rozmnażanie. Ich celem jest tylko rozmnożyć się i kochać same siebie, czyli bachorki które z nich wyjdą i gdyby nie to, że facet ma nasienie, to nie bylibyśmy im już kompletnie do niczego potrzebni, bo mogą teraz narobić sobie dzieci ile chcą, dostaną alimenty i jeszcze 500 zł. Facet nie ma tu już żadnej władzy, ani prawa głosu. Zostaliśmy niestety zepchnięci na margines i ile byśmy nie kombinowali, to czy zatrzymamy ich podstawowy cel? Rozmnożenie, które będzie sobie baba kochała? Nie. Nie możemy zrobić nic. One itak znajdą któregoś z nas frajera, który da im trochę spermy, pod byle powodami.
  19. Tekst jest dość długi, więc jak ktoś nie ma czasu lub ochoty go czytać, niech nie czyta poprostu i zignoruje to, co poniżej. Nie mam też na celu nikogo obrazić. Mam poprostu problem, z którym sobie nie poradzę, bo nie widzę nadziei na to. Ale byćmoże o czymś zapomniałem czy coś przeoczyłem, to słowa krytyki lub wskazówki, są najmilej widziane. Nie wiem od czego zacząć, bo temat relacji dziewczyn i chłopaków, to wydaje mi się, temat nieskończony. Można by dyskutować o nim w nieskończoność, a natura itak zrobi swoje. Może więc skupię się na sobie i swoich doświadczeniach i teoriach na ten temat, gdyż mam nieodpartą chęć zbadania tego, dlaczego jestem tak wrogo nastawiony do rozmnażania i od ok.2 lat, mój świat realcji damsko-męskich, poprostu legł w gruzach, bez żadnej nadziei na jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji. A więc w życiu miałem 4 stałe partnerki. Pierwsza miłość była dla mnie totalnym szokiem, kiedy nagle odkryłem, że tak bardzo lubię pewną dziewczynę, że nie mogę żyć normalnie bez jej obecności obok mnie. Kiedy zerwała ze mną, bardzo to przeżyłem, ale po jakimś roku, otrząsnąłem się i mój mózg wrócił do normy. Wtedy już z bagażem miłosnego doświadczenia, poznałem kolejną, w stosunku do której nigdy nie "otworzyłem" się do końca (po poprzednim doświadczeniu) i robiłem wszystko, żeby tylko mieć ją pod kontrolą emocjonalną, a sposoby manipulacji i szantażu emocjonalnego, zapożyczyłem właśnie od mojej byłej. Zakochała się bardzo. Kiedy nie odbierałem telefonu, potrafiłem na wyświetlaczu zobaczyć nawet 200 nieodebranych połączeń i 50 SMS'ów, a więc cel swój osiągnąłem. Osiągnąłem tym też ogromny spokój emocjonalny, bo czułem że ktoś mnie bardzo kocha i myśli o mnie. Niestety na dłuższą metę, taka relacja nie mogła istnieć, gdyż była poprostu destrukcyjna. Zerwałem ostatecznie, a po ok. 5 miesiącach poznałem kolejną, bardzo atrakcyjną, ułożoną dziewczynę. Wtedy nie myślałem już za bardzo o manipulowaniu nią, ale mimo tego zauważyłem, że ona jest mi bardzo uległa. Czułem, że mnie kocha, że nie potrafi ode mnie odejść. Kolejnym więc razem jakimś sposobem, udało mi się uzyskać to, że dziewczyna bardzo mnie kocha. Jednak, kiedy się przeprowadziliśmy do mojego nowego domu (zamieszkaliśmy we dwójkę), coś się popsuło. Miałem pieniądze, bo miałem firmę, ale bardzo się rozleniwiłem, przytyłem. Zaczęły się rozstania, aż któregoś dnia ona odeszła i o dziwo, nie wróciła nagle:) Znowu przeżyłem to dość mocno i znowu (jak po tej pierwszej) dostałem mocnej depresji. Potem jakoś się pozbierałem, zacząłem biegać, trenować, itd. Po kilku miesiącach poznałem kolejną, która zamieszkała ze mną bardzo szybko i ona też mnie bardzo pokochała. Czułem i widziałem, że mam nad nią ogromną kontrolę i że ona nie potrafi mi się sprzeciwić. Każde moje zerwanie z nią, było dla niej ciosem nie do zniesienia. Brała tabletki na uspokojenie, chodziła do psychiatry. W końcu jednak doszło z mojej strony do tego, że ją zdradziłem z młodszą ode mnie o 11 lat, bardzo atrakcyjną dziewczyną. Mój wrażliwy organizm, jednak tego nie wytrzymał i o wszystkim jej powiedziałem. Przyjęła to ze spokojem, lecz po ok.2 miesiącach, nagle nie chciała ze mną być i znowu doznałem załamania nerwowego. Znowu dostałem depresji, nie mogłem spać, ani jeść. Role się odwróciły. Odeszła, a ja trafiłem do szpitala psychiatrycznego po próbie samobójczej. Kiedy się trochę otrząsnąłem z tego, zacząłem próbować znowu. Jednak tym razem, sprawa strasznie mi się skomplikowała, ponieważ dosłownie wszystkie się już porozmnażały:( Walczyłem ze sobą dosyć długo, aż uległem w końcu i zacząłem spotykać się z dzieciatymi. Robiłem to w desperacji, a te laski piepszyły tylko o tych swoich bachorach. Dawałem jakoś radę to wytrzymywać, ale na dłuższą metę, robiło się to nie do zniesienia. W końcu ja nie potrzebuję poznawać jakichś dzieci. Ja potrzebuję tylko dziewczyny, jak każdy facet. Poznałem taką jedną (okazało się, że ma 3 dzieci, jednak byłem już tak zmęczony byciem samemu, że było mi już wszystko jedno). Zacząłem się z nią spotykać, ale stworzenie z nią stałej telacji, jest niemożliwe. Ona by chciała, żebym ja mieszkał z nią i jej bachorkami, a te bachorki mnie strasznie drażnią i denerwują. Nie ma więc ogólnie mowy nawet o tym, żeby laska z dzieckiem, pokochała mnie, bo ona już ma swoje bachory, które kocha i ja na nią nie mam żadnego wpływu. Mam teraz 35 lat i zero szans na związek, w którym poczuję się kochany przez dziewczynę. Jedyne co mogę osiągnąć, to wdzięczność dziewczyny, że będę zajmował się jej bachorami, co bardzo mi nie odpowiada, bo ja wręcz dzieci nienawidzę. Irytują mnie, drą się ciągle, ciągle tylko piepszą o pierdołach czy grach komputerowych, co mnie kompletnie nie interesuje. Została mi wizja zostania samemu już do końca i zostania alkoholikiem, bo na relację "dziewczyna-chłopak", nie mam już co liczyć.
  20. Pozytron

    Paweł

    Avatar dodany. Regulamin przeczytany.
  21. Pozytron

    Paweł

    Witam wszystkich. Mam na imię Paweł, jestem z Gliwic i bardzo zainteresowało mnie to forum, gdyż w pełni zgadzam się z tym, że sensem życia babek, jest się rozmnożyć i co jednocześnie stawia mnie w sytuacji "bez wyjścia". Jestem wręcz wściekły na taki stan rzeczy, bo one nie chcą nas, ale tylko naszego nasienia, kasy.i zajmowania się ich klonami. Pozdrawiam Paweł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.