Skocz do zawartości

Adri

Użytkownik
  • Postów

    118
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Adri

  1. Edit. Myślałam, ze to rezerwat bo na głównej mi się wyświetliło i rękę bym dała uciąć ze to dział dla pan 🙈😆 Natura to warunkuje i tym bym się kierowała. Jeśli kobieta po 40 stce ma problem z zajściem w ciąże to nie cisnęła bym na siłę tematu. Po 50 tce to tez słabo może wyglądać „tatusiowanie”. Gdyby mój tata teraz został świeżym tatkiem to chyba bym walnęła orła, toz to już dziadzio po 50 tce, ledwie ma siłę wnuka pobawić godzinę 😆 tu w kolanie strzela, tu już by się chciało mieć spokoju trochę a nie krzyki, ryki i małpi gaj w domu. Na wszystko w życiu jest czas. Wiek jak wiek, kwestia indywidualna, ale ważniejsze jest to co możesz dziecku zagwarantować. Czy stać Cię na to żeby partnerka była pierwsze 3/4 lata życia z dzieckiem w domu? Czy w razie ewentualnej choroby macie środki na leczenie prywatne? Czy macie mieszkanie / dom, zabezpieczenie finansowe? Czy bez problemu stać Was na wyprawkę dla dziecka (10-20 tys) ? Czy jesteś gotów poświecić swoje życie dla nowego człowieka który jest od Ciebie kompletnie zależny i jesteś jego mentorem, podporą, miłością życia? Znam ludzi którzy nawet jednej książki nie przeczytali o rodzicielstwie, nie byli nawet na jednych zajęciach z położną w trakcie ciąży lub nie uszeszczali do szkoły rodzenia. Później ludzie powtarzają gnioty typu „płacze bo wymusza” albo „nie nos bo przyzwyczaisz”. Dla niektórych najlepszy sposób wychowania dziecka to smoczek, mieszanka, wózek i babce podrzucić. Byle się nie poświęcać. A bycie rodzicem to jest poświęcenie i trzeba się na to przygotować. Ja lubię być mamą, chce mieć 3 dzieci. Czuje się stworzona do tego. I to jest to co powinno przyświecać przy zakładaniu rodziny.
  2. Po 1. NIGDY nie wybaczyłabym zdrady. Dl mnie byłby to definitywny koniec małżeństwa. Po 2. Mój mąż to nie jest kur*wiarz i nigdy kobieciarzem nie był. Oczywiście, to nie jest równe temu, że będzie mi wierny aż po grób. Ale nie jest „zapylaczem” z remizy. To nie ten typ. Po 3. Ja się nie odchudzam po to, żeby mój mąż nie jeździł na kluby. Obrazasz mnie. Twierdzisz, że on może po mnie jeździć jak po szmacie, zdradzać mnie i nawet dzieci po bokach zostawiać. Nie! Nigdy nie byłoby na to mojego przyzwolenia. W dniu w którym dowiedziałbym się o zdradzie, pakuje manatki i idę na swoje. Mam gdzie, żyć tez mam za co, mam rodzine która mi pomoże zawsze. Ale żyje z mężem już ponad 10 lat. Tworzymy rodzine. Dopóki nie mam dowodu, że mnie zdradza będę przy nim. Związek to suma zysków i strat. Ok. Jeździ do klubu, ale ma masę innych zalet. A ten klub no cóż. Tez zaczynam jeździć. Zaczynam stosować zasadę oko za oko. Nadmienie tylko, że nie tylko mój mąż podoba się płci przeciwnej. Ważąc 90 kg mężczyźni się mną interesowali. A ja za 3 miesiące wskoczę w rozmiar S. Tak wiec sory not sory. Nie zmuszę go żeby nie jeździł. Ale on tez nie zmusi mnie. Innego planu - brak. Przyszlam po to, żeby dowiedzieć się jak jest. Nie racjonalizuje tematu. Gdybym przyznała Przemkowi prawdę - powiedziałbyś, że jestem rozhisteryzowana pipką. Może do zdrady dojdzie? Ja tego nie wykluczam, ja się tego boje. Ale nigdy, przenigdy nie wybaczyłabym mu tego. Dla mnie to byłby koniec małżeństwa.
  3. Gdybym tylko tak potrafiła, ale nie umiem. Przejmuje się. Nie mogę jeść, spać, zebrać myśli. Czuje się poniekąd oszukana. Mąż wcześniej nie wykazywał najmniejszej chęci na takie wyskoki. Od roku to się zmieniło. Cholernie mi ciężko. Dziecko jest tylko na mojej głowie. Wszystko związane z dzieckiem ogarniam ja. Może raz w tygodniu na 2 godziny mąż zajmie się dzieckiem. Wstydze się. Nie powiem o moich obawach rodzicom bo zaraz będzie awantura. Nie chce tez szkodzić samej sobie. Po co srac do własnego gniazda, będzie kwas. A koleżanki? W głowę się popukają „jak mogę pozwolić mu tak po prostu sobie jeździć do klubu”? A co mam zrobić? Walnąc go obuchem w łeb i związać? A może jednak skorzystać z propozycji, ubrać się w sobotni wieczór, wyłączyć telefon i zamknąć za sobą drzwi? @Brat Przemysław Ciebie to kompletnie już ponosi. To jest mój mąż. Ojciec moich dzieci. Człowiek którego wybrałam na towarzysza życia, obiecałam mu przed Bogiem miłość aż do grobowej deski. To co mówisz obraża moje uczucia i obraża mojego męża. Proszę Cię, żebyś nie wypowiadał się w ten sposób o moim życiu, najlepiej w ogóle w moich wątkach się nie wypowiadaj bo to co piszesz jest obrzydliwe. Nie mogę go zostawić bo jeździ do klubu. Oczywiście co innego jeśli by doszło do zdrady, ale nie mam żadnej pewności. A co jeśli powie „droga wolna” ? Przeciez my mamy rodzine, co z małym dzieckiem pójdę sama mieszkać? Jak to na niego wpłynie? Dziwi mnie, że on o tym nie myśli. Z pewnością jest mnie pewny na tyle, że się nie boi. Nie boi się właściwie niczego. Robi co chce i kiedy chce. I to jest przerażajace.
  4. Schudlam już prawie 10 kg. Mimo wagi jestem zawsze świetnie ubrana, mam makijaż i piękne włosy. Do wakacji mam zamiar ważyć tyle co przed ciąża. Tylko co to dziś zmienia? On teraz wychodzi na to, że szuka „okazji”. I jaki mam na to dziś wpływ? To mnie boli a niepotrzebnie ten wątek założyłam bo tylko dobiły mnie te odpowiedzi psychicznie, jestem w rozsypce.
  5. Ja jestem wierząca i dla mnie wiara jest ważna w życiu. Stosuje się do przykazań i nie zdrdzilabym męża. Mąż do kościoła ma podejście „na pokaz” . Ale ufałam mu bezgranicznie i zawsze on tez zapewnia mnie o swojej miłości i wierności. Natomiast zaczęłam w to powątpiewać. Czlowieku już prawie 10 kg mi poleciało, jakie zaś magiczne rozwiązania? Ja nie tracę czasu tylko ciężko zapier*alam i chudnę. Zapiera się i twierdzi, że jest mi wierny jak pies i nie chce żadnej innej. Mogły mnie aż tak kłamać w żywe oczy? To mnie wszystko rozbija na łopatki, nie mam siły myśleć nawet o tym wszystkim, boli mnie kurwa serce, wykończę się.
  6. Nie rozsyłam się w dzień i schudnę w tydzień. To jest proces który trwa. Cóż mogę zrobić? Odrąbać nogę? No właśnie to mnie nurtuje i to mnie boli… Serce mi pęknie zaraz. Tez znam wiele historyjek z klubów. Wiele romansów tam się zaczęło… Wyobraźnia działa.
  7. Nurtuje mnie ostatnio ten temat. Dlaczego mój mąż jeździ do klubu? Po co mężczyźni jeżdżą do klubów? Po co kobiety jeżdżą? Załóżmy, że to co mówi mąż to prawda, czyli : - lubi muzykę - lubi się napić z kolegami - lubi sobie potańczyć Ale to musi jechać do klubu w takim razie? Ja tez lubię tańczyć, ale do klubów nie jeżdżę i unikam takich miejsc. Tańczę w domu, tańczę na imprezach rodzinnych. Lubię tez spędzać czas z koleżankami, ale zapraszam je na kawę, nie muszę jechać do klubu. Muzyka? W czym problem. Dwa JBL stoją w domu. Mam pewne obawy. Za każdym razem jak wychodzi z kolegami to nie mogę spać w nocy, nie radzę sobie z tym. Jest mi przykro, płacze w poduszkę. Moja pewność siebie mocno podupadła po ciąży kiedy się roztyłam, a później zaczęły się te wyjścia… W klubie na pewno jest z kolegami bo wysyła mi foty, ale co z tego. Kiedy tylko napatoczy się okazja może skorzystać. Boje się. Mąż jest przystojny, bardzo wysportowany i ma dużo pieniędzy, jeździ dobrym autem. Czuje, że może podobać się kobietom, zawsze jest zadbany, pachnący, dbam o niego, dobieram mu ubrania i kupuje niszowe perfumy. Czy sama na siebie ukręciłam bat? Czuje, że tracę kontrole nad swoimi myślami. Zbliża się jego kolejny wyjazd z kolegami, już sr*czka od rana i ścisk żołądka. Kobietki co byście zrobiły na moim miejscu? Oczywiście rozmowa była na ten temat, powiedziałam, że nie czuje się z tym dobrze. W odwecie zawsze pada „chcesz to tez możesz jechać z koleżankami” oczywiście, mogę, ale nie chce zostawiać dziecka na noc bo karmie piersią i na pewno będzie drama. Po drugie - nie lubię takich miejsc. Byłam tam raz w życiu i nie podobało mi się, chciałam uciekać. To nie są miejsca dla mnie. Nie pije alkoholu, nie pale papierosów, nie biorę żadnych substancji. Nie czuje się wśród tych ludzi ok. A co Wy mężczyźni myślicie? Czy można sobie „ot tak, po prostu” jechać do klubu bo się lubi? Bez żadnych podtekstów seksualnych, kobiecego aspektu w sprawie?
  8. Adri

    Dieta keto

    Robicie święta u siebie? Jakie przepisy można wykorzystać na świąteczny stół wielkanocny? Jajka - wiadomo, że w każdej postaci. Ja na pewno zrobie sałatkę z burakiem i fetą. Może pieczony indyk… Będę tez piekła pasztet https://tlustegary.pl/keto-pasztet-pieczony/ Jakies pomysły, inspiracje?
  9. Tu nie ma wygranych i przegranych. Kobieta ma jakieś 20 lat (16-35) swojego „najlepszego czasu” (oczywiście skupiamy się na wyglądzie) a mężczyzna ma ten sam przedział czasowy tyle, że od 35. Znam tą teorie i może się sprawdza, ale nie sprawdzi się kiedy to poznajesz swojego partnera życiowego za młodu i zakładasz z nim rodzine, idziecie razem przez życie. To może być przydatne dla singli. Tylko znów. Który ogarnięty facet jest sam do 35 roku życia? Jak jesteś brzydki i biedny to magicznie mając 40 lat świat nie odwróci się do góry nogami. Sory not sory. Atrakcyjna babeczka będzie atrakcyjna czy ma 25 lat czy ma 45. Oczywiście młodym nie będzie się już podobać ale z palcem w D znajdzie sobie gościa na poziomie. A paskuda będzie paskudą jak ma 20 lat i skończy jako paskuda w wieku 70 lat. To nie jest wszystko takie proste.
  10. Ten 1% to facet co przebiera w kobietach. Nie znam wielu takich. Może jednego. Rozwiń temat.
  11. Znam z widzenia babkę bez zębów, z bombelkiem (ojciec nieznany ale raczej po Cyganie bo ciemny jakiś), dupa szeroka na półtorej metra i ona normalnie gości znajduje którzy ją utrzymują i dzieckiem się zajmują. Matrix! Z żalem i bólem serca po pewnym czasie pewnie byłby mus. Oznaczałoby to, że mężczyźni w 99% rodzą sie już ze ścianą? No ona akurat teraz spotyka sie z młodszym gościem, który wyglada świetnie a do tego jego status majątkowy jest na wysokim poziomie (wnioskuje po aucie jakim jeździ wiec mogę sie mylić). Co do kryzysu wieku średniego u mężczyzn, jest on chyba niepowiązany ze związkiem w jakim przebywa. Mój wujek oszalał po 40 stce, a ma super żonę, dzieci, poukładane życie na tip-top a tu nagle jakieś szalone kolory włosów na głowie zaczęły sie pojawiać, kochanki, hazard, alkohol itp. O mały włos nie zniszczył małżeństwa i rodziny. Naprawila wszystko wnuczka, która to pojawiła sie na świecie i on jak za dotknięciem magicznej różdżki wrócił na dawne tory.
  12. Adri

    Dieta keto

    Witajcie, jestem na keto miesiąc. W sumie 8 kg poleciało mi ale wcześniej już ograniczałam jedzenie. Wiec powiedzmy, ze 6 kg poleciało na keto. Czy jest sens teraz wprowadzić okno żywieniowe? Chciałabym trochę przyspieszyć tempo odchudzania a z ćwiczeniami u mnie ciężko.
  13. Tak właśnie jest. Ja poznałam męża jako nastolatka i nie oczekiwałam od niego niczego oprócz bezwzględnej miłości aż po grób. Szalone to było i dziś jak o tym myśle, to nie za mądre. Teraz koleżanki które muszą (chcą) szukać faceta to z pewnością mają szereg wymagań odnośnie charakteru, nałogów, wyglądu i statusu finansowego. I nie mają większego problemu ze znalezieniem, każda jedna w związku jest. Nawet jak kończy relacje to zaraz wchodzi w następną. Najstarsza ma 35 lat, jest rozchwytywana. Dlatego nie wierze w magiczne ściany i inne tematy. Ale laska z niej jest 9/10 minimum.
  14. Założyłam bo to wydaje mi się bardzo ciekawe zjawisko. Nietrafiony wybór raczej to nie był, jestem spełniona jak już zaznaczyłam w poście, nawet mimo kryzysu. Wole kryzys we dwoje niż samotnie. Znam trochę singli, singielek wcale. Większość samotnych mężczyzn to ludzie mocno zaburzeni (alkoholicy, narkomani). Nie znam natomiast wolnych kobiet, teraz jak o tym myśle to trochę otwiera oczy. Tak, należy brać na to poprawkę.
  15. prof. Paul Dolan, gdzie przywołuje wyniki badania American Time Use Survey (ATUS). Ekspert ds. nauk behawioralnych porównał poziom szczęścia u kobiet niezamężnych, po ślubie, w separacji, rozwiedzionych, jak i owdowiałych. Jego wnioski są jednoznaczne - najszczęśliwszą grupą są niezamężne, bezdzietne kobiety. Jestem żoną i jestem z tego powodu szczęśliwa. Ok, rozumiem, my mamy swoje majątki, każdy osobny. Gdy wchodziłam w małżeństwo pracowałam i utrzymywałam się sama.
  16. Dla niektórych (dla mnie) małżeństwo to ważna część życia duchowego i wiary w Boga.
  17. Oczywiscie, jestem tego samego zdania. Zajmowanie się domem i dzieckiem uważam za ogromny przywilej i nie chciałabym tego zmienić na nic innego (tu i teraz). Ale wiele kobiet nie ma wyjścia, ewentualnie lubi pracować.
  18. Niedzielny obiad spędziłam w rodzinnym gronie. Mój tata zawsze mocno interesował się polityką, teraz jest na topie wybór burmistrza naszego miasta. Mocnych kandytatów jest dwóch. Z czego jeden ma naprawdę dobry plan rozwoju miasta, ale moi rodzice nie będą na niego głosowac, ponieważ (uwaga) nie ma on ślubu z kobietą z którą żyje już X lat i mają trójkę dzieci. Moj ojciec jest przekonany, że to człowiek bez zasad i bawidamek (różne historie o nim krążą). Zaczęłam zgłębiać temat. Okazuje się, że faktycznie brak formalnego związku to mniejsze poszanowanie w społeczeństwie. Ciekawe tez są statystki długości życia z których wynika, że mężczyźni w związkach małżeńskich żyją 10 lat dłużej względem kolegów singli. Mają tez lepszą sytuacje ekonomiczną i status społeczny. Może to wynikać głównie z tego, że jest dodatkowa wypłata w domu, bądź tez z „kopa” jakiego daje dodatkowy członek rodziny (dziecko). Sytuacja jest odwrotna u kobiet. Singielki i bezdzietne żyją dłużej oraz mają mniejszy wskaźnik zachorowań na depresje. Co jest dość ciekawym zjawiskiem i odwrotnym do męskiej części społeczeństwa. Zawsze wydawało mi sie odwrotnie. Że to kobieta dąży do zbudowania ogniska domowego, posiadania potomstwa i założenia rodziny i wtedy jest szczęśliwą oraz spełnioną kobietą. A tu klops. Oczywiście nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Oczywistym jest również fakt, że w dzisiejszym świecie podział płci nie jest już tak kontrastowy. Mężczyźni pracują tak jak i kobiety, w domu dzielą sie obowiązkami i opieką nad dziećmi. Moja babcia mówi, że „kiedyś małżeństwo dla kobiety to był przywilej i klasa wyżej” . Patrzac z mojej perspektywy : ma racje. Moja babcia zajmowała sie domem, dziećmi. Dziadek pracował na dwa etaty. Miała czas na wszystko i czuła sie „uprzywilejowana” z bycia żoną. Dzis wyglada to z gola inaczej, chociaż ja żyje w takim modelu rodziny jak babcia, jednak zmieni sie to na przestrzeni czasu ale faktycznie, jest to życie „jak w Madrycie”. I gdybym tylko nie czuła presji społecznej, na pewno zostałabym w domu najbliższe 10 lat. Staram sie nie szufladkować ludzi ale faktycznie kiedy słyszę, że ktoś żyje ze sobą na kocią łapę i ma dzieci, to w mojej głowie jest „czerwona flaga”. To samo mam kiedy człowiek ma tatuaże w widocznych miejscach. Kobieta w tatuażach to już w ogóle u mnie włącza sie ultra alert. Staram sie wyzbyć tego myślenia ale zdaje sie, że rodzice tak mi wbili to głowy, że ciężka droga przede mną.
  19. Dziekuje. No właśnie dokładnie tak jest jak opisałaś. kiedy choć raz zjem batonika to już mówię „a to pier*olić tą dietę”. I chociaz bardzo chce wierzyć, że tym razem będzie inaczej to codziennie muszę walczyć ze swoją głową. A schudłam dopiero 5 kg. A gdzie tam jeszcze…
  20. Nie mam żadnego dochodu. Macierzyński mi się skończył, 800+ od narodzin odkładane dla dziecka na konto. Nie obrażam się, nie każdemu tez może się podobać to jak żyjemy, ważne, że nam się podoba. Chciałabym już wrócić do pracy ale nie mam możliwości logistycznej wiec poczekam jeszcze z rok. Żyj jak chcesz, dziel jak chcesz. Dla mnie to logiczne, że skoro wychowuje nasze dziecko i nie mam jak isc do pracy ( z reszta ważne jest dla mnie macierzyństwo i oddanie się 100% tej roli) to mąż mnie utrzymuje i nie płaczemy z tego powodu. Jak pracowałam to dzieliliśmy się kosztami życia. U nas to jakoś bez spiny i naturalnie wszystko idzie. Z resztą co moje to jego i na odwrót tez. Ja mam mieszkanie, on dom. Ja mam samochód, on tez ma ale wymieniamy się jak nam pasuje i nie dzielimy się na „moje - twoje”. Moze to nie współgra z ideą forum, ale cóż, trudno, nie musi Wiadomix - uczę się od najlepszych 😊😉 i o dziwo nie ze studiów!
  21. Drażni bo nie jest po ich myśli. Najlepiej zwyzywać od głupiej i nic nie wartej jednostki która tylko czycha na majątek inteligentnych i zarabiających w pocie czoła (narażając własne życie) mężczyzn. HURR DURR każda kobieta w Polsce jak tylko poznaje mężczyznę to już ma plan w głowie jak pozbawić go na 14 dni mieszkania. Już szykuje pełną artylerię w postaci futryny i tłuczka do mięsa którym ma zamiar się okładać, najlepiej złamać sobie nos lub może jakąś cześć czaszki? Przeciez wiadomo, że to najlepsze rozwiązanie na randkę z Tindera 😆 A głupie baby chcą codziennie odkurzać i sprzątać do tego! A wystarczy to zrobić raz na tydzień! O ja głupia… a ja codziennie na szmacie jeżdżę i codziennie obiad gotuje. A tu wystarczy w syfie żyć, zupę na 3 dni ugotować i wtedy 20 minut dziennie z życia tylko ci ubywa. A dzieci? Dziecko to trzeba nauczyć (od niemowlaka) gdzie jego miejsce! Przecież nie będzie gówniarz rządzić. Ma spać całą noc, bawić się sam, najlepiej pół dnia bajki oglądać na tablecie lub telewizorze. Przecież to proste. Wiem bo kuzyn zabiera dzieci raz na dwa tygodnie i nie wie czemu była żona narzeka. Dzieci tylko grają, same sie bawią a na obiad można jechać do restauracji. Żyć nie umierać a ona jeszcze płacze! 😆
  22. @maria w samo sedno. Nic dodać nic ująć Dupcia szczypie? bo wywód z dupy o pójściu na front i narażaniu życia w robocie leży? 😆
  23. Wiesz co zaczęły mu dzieci przeszkadzać, chciał tez poszaleć bo żonę poznał w gimnazjum. Skutki są jakie są.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.