Skocz do zawartości

Herbu Mizogin

Starszy Użytkownik
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Herbu Mizogin

  1. Różne w zależności od jednostkowego przypadku. Dlatego należy zaczynać możliwie neutralnie. Dobrze jest nie wpadać na starcie w konkretną rolę, chyba że kobieta jest już uprzednio dokładnie rozpoznana. Jeśli niewiele o niej wiesz to najlepiej się sprawdza mieszanka pewności siebie (jakieś 70%) z nutką tajemniczości (20%) i delikatnie podkreślonej gapowatości w pewnych dziedzinach (10%). Tak, wiem, nutka srutka. Ale w końcu mówimy o zdobywaniu samic, nie samców. To co przedstawiłem to w gruncie rzeczy klasyczny ,,donżuanizm''. Osobiście uważam zresztą, że każdy mężczyzna zanim zabierze się na poważnie za zdobywanie kobiet powinien przestudiować ,,Zwodziciela z Sewilli'' Tirso de Moliny. Oczywiście mówię tutaj o panienkach do zaliczenia, bo szukanie kobiety do tzw. udanego związku to już od dawna nie mój temat.
  2. Działaj i bądź stanowczy, nie daj się złamać po drodze. Powodzenia. Pamiętaj, że jeśli kobieta wmawia ci urojone romanse to na 90% sama już coś kręci na boku albo się do tego szykuje. Z mojego doświadczenia ci powiem, że największe poroże łapałem na ogół w początkach relacji kiedy sam byłem wierny jak pies. Scenariusz zawsze ten sam, tzn. oskarżenia, że rucham na mieście chociaż były to tylko spotkania na wódeczce z kumplami. Po czasie się okazywało, że panna swoje wyjścia ozdabiała np. lodzikiem w kiblu z dopiero co poznanym gościem albo szukała w międzyczasie nowej gałęzi, Z teraźniejszych zdarzeń to rozwaliła mnie ostatnio laska 3 lata młodsza od twojej. Chciałem ją pocałować, a ona na to że nie może bo Jest w związku, a ,,pocałunek to taki intymny akt'' czy coś w tym rodzaju i, że ,,myślała, że spotkaliśmy się tylko na seks'' (sic!). Widzę, że dobry z ciebie chłopak (też taki byłem) więc możesz nie mieć pojęcia ile takich małolat w ,,związkach'' szlaja się w weekendy po klubach. Oczywiście wychodzą z koleżankami, siedzą w grupach, ale jak podejdzie nawet znacznie starszy gość z odpowiednią aparycją, gadką i wypchanym portfelem to zapominają o koleżankach i włażą mu na bolec jak tylko mogą.
  3. Ciekawy przypadek focha - ,,bo nie doszła z powodu twojego skurczu''. Jak jej chcesz utrzeć nosa to zrób co następuje. Ale musisz zachować stalowe nerwy i nie pościć przed. Spotkaj się z nią przepraszając uprzednio za swoje postępowanie itd. Zaaranżuj to wszystko tak żeby pomyślała, że ma już absolutną władzę nad tobą. Wprawdzie biorąc pod uwagę charakter waszej relacji nie ma stuprocentowej pewności, że ci nadstawi dupę, ale jak wyczekasz ją trochę zanim przystąpisz do realizacji tego planu to wszystko powinno potoczyć się w zgodzie z założonym scenariuszem. Posuwaj ją jak najdłużej dasz radę bez wystrzału a potem wyjmij i powiedz coś w stylu: ,,sorry, ale nie mogę już jednak dojść przy tobie, nie działasz już na mnie tak jak myślałem''. Tylko użyj jakiegoś możliwie prostego sformułowania dla wyrażenia tej myśli i broń Boże nie wdawaj się w jakieś filozofowanie, bo jeśli wejdziesz z nią po tym wszystkim w dyskusję to jako, bez urazy, świeżak polegniesz. To ma być dla niej jak uderzenie pioruna. Walisz raz i konkretnie i na tym koniec. Co do pytania o przyszłość tego związku to powiem krótko, że jeśli jej nie odstawisz to masz przejebane. Jeśli dziewczyna tak foszy w wieku 24 lat to co będzie jak jej stuknie magiczna trzydziestka? Pięć stówek miesięcznie wydasz na same zatyczki do uszu. Plus syndrom puszczalskiej, której pomyliły się role. Ona może kręcić na boku, ty nie. Wyjątkowo paskudny przypadek brachu.
  4. Masz trzy możliwości: 1) Sprowadzić ją do pionu grożąc odejściem, ograniczając kontakty poza domem, kontrolując na każdym kroku itd. Tę wersję odradzam bo na 99% niczego nie wskórasz poza tym, że z czasem żonka uzna, że już swoje odpokutowała i zaczną się fochy, a do tego i tak w końcu komuś da dupy żeby się na tobie zemścić. Jak się dobrze postara to jeszcze przyklei ci łatkę chorego zazdrośnika i znajdą się takie, a może i tacy, którzy powiedzą, że to że się puściła to twoja wina. 2) Z miejsca kopnąć Panią w dupę. Najlepsze rozwiązanie, ale praktycznie niemożliwe do przeprowadzenia jeśli się jest jeszcze rycerzykiem. Kopnąć bez względu na uboczne konsekwencje. Sam byłem rycerzykiem jak pojawiły się pierwsze symptomy kurewstwa w moim obecnym związku, ale że byłem zakochany to dałem szansę. Błąd. 3) Pogodzić się, że żyjesz z kobietą, którą ciągnie do takich wyskoków i urządzić sobie równoległe życie na boku posuwając przypadkowe panienki. Pamiętaj,jednak, że jej wartość rynkowa będzie z czasem malała a twoja rosła. Nawet jeśli nie będzie zazdrosna stricte o ciebie to kiedy przestanie przyciągać gaszków wpadnie w furię przechodzonej trzydziestki a wtedy nawet każde twoje wyjście z kumplami do miasta będzie się wiązało z wielogodzinnymi wrzaskami. Będzie ci zazdrościć powodzenia jakie masz u młodszych od niej rywalek. Moja zaliczyła recydywę kiedy nie byłem już zakochanym rycerzykiem, ale wybrałem wariant trzeci ze względu na potomstwo. W tej chwili jestem na etapie kiedy zaczyna nachodzić ją złość na to, że jestem jak wino i zaliczam małolaty, ale wie, że jak się postawi za bardzo to do widzenia. Oczywiście tak czy tak jak tylko syn osiągnie odpowiedni wiek pożegnam Panią bez żalu.
  5. No cóż, uroki pracy z kobietami. Jak jeszcze jako dwudziestoparolatek zarabiałem na tzw. etacie to miałem kilka takich ,,kierowniczek''. Jedna, 25 lat starsza ode mnie, bardzo często mnie (szeregowego pracownika) zapraszała do swojego pokoju. Chyba chciała być cool bo zaczynała od ,,zapalisz?'' po czym kopciliśmy fajki jedną za drugą podczas gdy ona prezentowała swoje nowoczesne poglądy na związki, filmy z lesbijkami, które ogląda w necie. Raz się nawet zdarzyło, że poruszyła temat rozmiaru kutasów (ależ musiała być po moim wyjściu zadowolona, że tak udanie sprowadziła rzeczywisty sens pytania do nieczytelnej dla mnie aluzji ;)). Przy tym wszystkim od czasu do czasu zerkała na mój rozporek, podczas gdy ja myślałem tylko o tym żeby wrócić do pracy. Druga z kolei starucha była otumaniona przez jogę. Potrafiła na korytarzu, w godzinach pracy, wykonywać jakieś ćwiczenia (sic!). Czterdzieści pięć lat a uważała się za wyjątkowo powabną i inteligentną kobietę. Cały tydzień spędziłem na nadgodzinach poprawiając popełnione przez nią szkolne babole. Wówczas może mnie to nawet trochę bawiło, ale dzisiaj kiedy sam zarabiam na siebie zwyczajnie mnie to wkurwia. W 95% przypadków jak wysłano nie to co było zamówione albo nie pod wskazany wyraźnie w korespondencji mailowej adres, wystawiono błędnie fakturę etc, odpowiedzialną za ten stan rzeczy osobą okazuje się kobieta.
  6. Rozwiązanie jest banalnie proste: nie zabierać się za mężatki. Co do mnie to zawsze tego unikałem, po części pewnie z poczucia męskiej solidarności, po części ze względów natury estetycznej. Ale jest jeszcze inny czynnik. Mężatka zaczynając flirt bardzo szybko obnaża wszystkie najgorsze typowo kobiece cechy. Dla kogoś kto postudiował trochę tzw. płeć piękną i ma już swoje lata będzie to wystarczający powód żeby odpuścić. Jeśli mam ochotę pobawić się trochę przed ostateczną konsumpcją to przecież nie po to żeby oglądać wszystkie damskie perfidne zagrywki niejako pod szkłem powiększającym. Niestety, ale do dziesiątek przykrych kobiecych przypadłości zalicza się i ta, że one z wiekiem robią się na ogół jeszcze głupsze, instynkt manipulatorki pozostaje, ale nie panują już nad środkami wyrazu. Za długo żyją pod naciskiem rosnących z czasem frustracji i obowiązków. Mężczyzna jeśli natrafia na jakieś przeszkody w życiu na ogół mobilizuje rozum i jeszcze bardziej niż przedtem z wytężeniem kalkuluje. ,,Zawiedziona'' kobieta unieruchamia natomiast resztki przebłysków świadomości jakie miewała w młodości i brnie już wyłącznie w bajkę, a co za tym idzie w relacjach z samcami staje się przejrzysta. Biorą się za nie już tylko tacy, którzy są do tego zmuszeni z jakichś powodów (wiek, wygląd, status materialny albo...wyjątkowa głupota, ewentualnie brak doświadczenia). Poza tym to zgadzam się z Subiektywnym, że traktowanie zdradzanego męża podobne do tego jakie jest udziałem autora (?) wątku jest naganne. Może faktycznie autor jest mężczyzną, ale jeśli tak to o zdecydowanie kobiecej psychice. Osobiście to wyobrażam sobie tylko jedną jedyną sytuację, w której mógłbym mieć bliższy kontakt z mężatką. Mianowicie kiedy wybrałbym to rozwiązanie jako najboleśniejszą formę zemsty na śmiertelnym wrogu - przyprawić mu rogi. Ale że kontakty z mentalnymi dziwkami płci męskiej ucinam w zarodku to nikomu to raczej nie grozi.
  7. Co z mężczyznami, którzy zwyczajnie chcą mieć dzieci? Dla mnie osobiście jedyną motywacją do stworzenia tzw. trwałego związku było tak naprawdę wychowanie potomstwa. A że przez wychowanie rozumiem coś innego niż zapłodnić i płacić alimenty (a na ten wariant stać mnie)...Zgadzam się, zawsze jest jakiś koniec. Dlatego zaliczam sobie spokojnie na boku i już nawet z czasem przestało mnie interesować co w tym czasie robi żona, Ważne, że dla syna jest dobrą. czułą matką, a ja jestem dobrym, zarabiającym na jego uciechy ojcem, który pilnuje przy tym żeby te wszystkie brudy nie trafiały do jego uszu.
  8. Naprawdę cieszę się Bracia, że jest nas tylu. A co do istoty mizogini - to nie tyle dosłowna nienawiść do kobiet, co nienawiść do siebie, że nadal człowiek - pomimo całej zgromadzonej wiedzy o nich - raz na jakiś czas im ulega. To raczej ostatni etap wtajemniczenia.
  9. Z moich doświadczeń wynika, że na ogół spotykany schemat jest następujący: 1) ,,Pokochała cię'' (poza tym, że jej się fizycznie podobałeś) z jakiegoś innego powodu. Najczęściej przywoływane to hobby/zainteresowania (czyli jesteś ,,ciekawy'', nie nudny), tzw. ,,zaradność'' (np. prowadzisz własną działalność i dobrze zarabiasz). Z początku ważne też jest, że podobasz się większości kobiet - nawet rzuci od czasu do czasu ,,ale się na ciebie gapiła'', oczywiście po uprzednim złapaniu cię za rękę albo wtuleniu się w ciebie co jest w przypadku tych istot niejako podpisem kancelaryjnym potwierdzającym akt własności - innych sposobów nie znają. 2) Z czasem uprzytamnia sobie, że te wszystkie twoje zalety nie biorą się znikąd tzn. wymagają czasu, którego nie masz dla niej. Ona wciąż chce żebyś dobrze zarabiał, pielęgnował swoje pasje a nie zamieniał się w przeciętnego Janusza, dla którego jedynym świętem jest mecz Ligi Mistrzów oglądany z fotela z piwkiem w dłoni. Tyle że jej pokrętna ,,logika'' prowadzi do wniosków, że skoro trafiła na taki ideał to powinien być w mocy zmienić dla niej całą czasoprzestrzeń i z 24-godzinnej doby zrobić 36-godzinną. I tak zabija w tobie powoli to za co cię rzekomo ceniła. Co do podobania się innym kobietom to jest to twoją zaletą tylko na początku związku. Obydwoje się starzejecie, z tym że w jej przypadku wiąże się to z proporcjonalnym do wieku spadkiem liczby adorujących, a u ciebie niekoniecznie ; czasem jest wręcz przeciwnie. Jeśli w miarę dbasz o swój wygląd, dobrze zarabiasz i nie dałeś się ujadającej codziennie kwoce wsadzić pod pantofel to nawet grubo po trzydziestce jesteś atrakcyjny dla dwudziestolatek i nie musisz się szczególnie wysilać żeby je zaliczać - same się niejednokrotnie narzucają. Twoim problemem może być co najwyżej, że się taka młódka w tobie ,,zakocha''. Tymczasem partnerce w zbliżonym do ciebie wieku zostają ,,kochankowie'' czyli rozwodnicy, wieczne niebieskie ptaki, nieszczęśliwi w związkach ulegli, starsi panowie, czasem może jakiś prawik, który zaliczy takiego MILFa a w kilka godzin później opowie o tym z dumą na ławeczce przed wspólnym podwórkiem.
  10. Serdecznie witam wszystkich, którzy nawrócili się na jedyną słuszną wiarę jaką w doczesnym świecie jest mizoginizm oraz tych szczęśliwców, którzy dzięki szczególnej łasce urodzili się już z nieufnością do kobiet. Wprawdzie zebrałem mnóstwo doświadczeń z tymi przedziwnymi istotami i myślę, że niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć, ale wyznaję zasadę, że mądrości powinno się poszukiwać do końca życia. W tym konkretnym przypadku do czasu kiedy nie zaznamy błogiej starczej impotencji i nie będziemy mogli wreszcie, wychowawszy uprzednio synów w naszej wierze, uwolnić się wreszcie od zabójczego pożądania, które sprawiało że nigdy do końca nie byliśmy wolni. Poza tym to liczę, że pośmieję się szczerze w prawdziwie męskim gronie i udzielę kilku rad młodszym samcom dzięki czemu nie popełnią może moich błędów. W końcu zasadniczą cechą jaka odróżnia nas od kobiet jest to, że potrafimy niekiedy działać bezinteresownie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.