Skocz do zawartości

raven

Użytkownik
  • Postów

    178
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez raven

  1. 9 godzin temu, rewter2 napisał:

    Na prawdę chcesz się za każdym razem gdy będzie miała zły humor bo jej miś źle na nią akurat spojrzał prosić?

     

    55 minut temu, Normalny napisał:

    Gdy ex będzie utrudniać wtedy może wystapić do Rejonowego o ustalenie kontaktów z powodu braku możliwości współpracy z matką dziecka.

     

    Jak napisał @Normalny - dam jej szansę, dla mnie to też byłaby wygodniejsza opcja, a jeśli będzie to wykorzystywać negatywnie, to pozew o ustalenie kontaktów.

     

    @rewter2 - jakie Twoje zdanie na temat "wspólnego" pisania pozwu?

  2. Witajcie,

     

    Powracam do istoty tematu - minęło trochę czasu, update się należy;)

     

    Sprawy majątkowe zamknięte - rozdzielność, a co wspólne, zostało podzielone. Definitywnie. Samica zobowiązowała się w ciągu miesiąca opuścić dom. Pozostaje kwestia rozwodu - jak wiecie, mamy zgodność co do tego, że ma być bez orzekania o w. Małżonka nawet oczekuje, że wspólnie siądziemy i zredagujemy pozew (ona oficjalnie wystąpi jako powód, a ja będę pozwanym), bo obawia się, że sam mógłbym się pokusić o złożenie pozwu i w nim obwinić ją o rozpad pożycia. Ciekaw jestem, co radzicie w tej sytuacji, jak to rozegrać:) Kilka dodatkowych informacji:

     

    - mamy zgodność co do tego, że ma być bez orzekania o winie

    - nie chcemy orzekania "sztywnych" kontaktów ojca z dzieckiem, tzn. kontakty te mają być każdocześnie ustalane między rodzicami, a władza ojca ma pozostać nieograniczona

    - nie mamy zgodności co do wymiaru alimentów, tzn. samica sądzi, że mamy, jednak wg oczekuje za wiele (1,5k na 3-letnie dziecko).

     

    Zastanawiam się, czy bawić się w to "wspólne" pisanie pozwu, czy zupełnie olać temat - w końcu to ona się chce rozwodzić, to może niech się produkuje z pozwem. Z drugiej strony spodziewam się, że nawsadza wówczas sporo kłamstw co do powodów rozpadu, bo przecież nie napisze, że zdradziła i że zakochała się w innym:D

  3. 10 godzin temu, Herbu Mizogin napisał:

    Z tego wynika, że na krzywej SMV wieku stoi on wyżej - nie są nawet rówieśnikami. Różne formy białorycerstwa jestem w stanie zrozumieć, ale mężczyzn w tym wieku, którzy snują rojenia o nowym cudownym początku z kobietą po trzydziestce, która już miała rodzinę nie pojmę chyba nigdy.

    Ale to jest temat na osobną dyskusję - nie będę robił offtopu w Twoim wątku.

    Tak, jego SMV jest zdecydowanie wyższe niż jej - początkowo myślałem, że chce tylko się nią zabawić, potrzymać na boku. Ale jak pisałem, poszperałem trochę i wiem, że mają wspólne plany na przyszłość:huh: Białorycerstwo w czystej postaci?

     

    Jestem ciekaw Twoich przemyśleń, myślę, że to mieści się jak najbardziej w tym wątku.

     

    @Normalny Twoje rady są bardzo cenne, miałeś podobne doświadczenia, czytam więc z uwagą:)

    @piratos Moje myśli nie idą już w tym kierunku, przetrawiłem to. Próbuję natomiast zrozumieć, co nim kieruje, skoro decyduje się iść w taką stronę, z czystej ciekawości - czy po czterdziestce można być jeszcze takim białym rycerzem?

  4. 20 minut temu, Normalny napisał:

     

    Nie rób tego co niektórzy faceci - odchodząc od żony, odchodzą od dzieci.

     

    Z własnego doświadczenia - miałem przez minutę myśl "a pierdziele odsuwam się od wszystkich". Ale to tylko przez minutę. Wychowuj dziecko, interesuj się nim. Kto wie co będzie za parę lat. Chyba masz córkę, tak? Ma ojca i niech nie szuka sobie innego.

    Poza tym Twoja obecność będzie wkurzała jej kochasia .... i git ;)

     

    W ogóle nie mam takich myśli, chcę mieć regularny kontakt z córką. Jedyne moje obawy to, czy ex nie będzie utrudniać, bo jeszcze przed nami rozwód, alimenty itd. 

  5. 10 godzin temu, zuckerfrei napisał:

    Dla mnie na tą chwile jest tak jak piszesz ale życie i pęga zweryfikują ich plany - cierpliwości, zresztą po co czekać masz swoje życie do przeżycia!!!!! jeszcze możesz dostać zaczepnego smska: Misku i ......   

     

    Myślę już tylko o tym, co będzie po wyprowadzce - wtedy faktycznie zacznę żyć dla siebie, mimo że rozwód jeszcze formalnie przede mną, ale w kwestii składania kwitów, to już rola samicy. Ostatnio nawet zauważyłem, że im bliżej rozstania, to samica zaczyna być coraz bardziej zamyślona, jakby zasmucona - wydaje się, że zaczyna do niej docierać, jakie decyzje podjęła i zaczyna obawiać się, czy podoła.

     

    9 godzin temu, The Saint napisał:

    Wspólne mieszkanie (jeśli w ogóle do tego dojdzie). Z tego co piszesz oboje zachowują się jak 20latkowie. U kobiet i owszem to zrozumiałe, w końcu emocje po latach wzięły góre, ale to że on tak postępuje to tylko świadczy o jego skrajnej głupocie.
    Widocznie oboje zapomnieli o tym jak wszystko "siada" po zamieszkaniu razem, gdy wkrada się rutyna, codzienność, przeszkody, pretensje o sprawy z przeszłości. Do tego jego bagaże, alimenty - wydawanie kasy na cudzy dom, spędzanie czasu z dziećmi, dzielenie się czasem z Twoją ex. Twoją ex szybko zacznie takie coś gryźć; emocje przy czymś takim padną i znów się zacznie karuzela cichych dni od nowa.

     

    Znając moją ex, sądzę, że ona zacznie dużo szybciej go naciskać na wspólne zamieszkanie, bo ona ma taką konstrukcję psychiczną, że samej będzie jej trudno. Poza tym, samotna matka z dzieckiem - wiadomo, do czego dąży. Barierą dla niej może też okazać się jej rodzina - konserwatywna, tradycyjna, dla której szybkie wstawienie nowego faceta, może być trudne do przełknięcia.

     

    8 godzin temu, Herbu Mizogin napisał:

    O ile mężczyzna, który w wieku czterdziestu paru czy nawet pięćdziesięciu paru lat zatęskni jeszcze niekiedy za uczuciem miłosnego haju jest jako ponadczasowy typ całkiem zrozumiały, o tyle ten sam mężczyzna szukający tego haju u swojej rówieśniczki stanowi tylko dowód na skuteczność oddziaływania współczesnej femipropagandy

     

    Nie są rówieśnikami, on jest po 40-ce. Dzieli ich niecałe 10 lat.

     

    2 godziny temu, GammaRay napisał:

    Zobaczysz jak Twoja już była kobieta będzie szybko żałować co zrobiła, bo nie chce mi się wierzyć w takie bzdury, że gość będzie wychowywać nie swoje dziecko, i będą żyć długo i szczęśliwie, czas zweryfikuje, takie rzeczy tylko w bajkach

     

    Wczoraj jeszcze raz wysłuchałem audycji Marka "Obyś cudze dzieci..." - też mi się to wydaje totalną abstrakcją. A nawet jeśli, to dziecko jak podrośnie, może wypomni mu, że to on robi w jego własnym kiblu, zamiast ojciec:D

  6. Witajcie,

     

    Czas leci, finalizujemy sprawy majątkowe, właściciwie jesteśmy w przede dniu zamknięcia tego rozdziału. Po nim już nic nie będzie takie samo - klamka zapadnie, a samica zacznie się pakować i szykować do wyprowadzki, która ma nastąpić do półtorej miesiąca (sama utrzymuje, że zrobi to jak najszybciej, ale musi wpierw zorganizować swoje mieszkanie).

     

    Dzięki za rady, mogę powiedzieć, że w miarę się ogarnąłem, żyje, działam i planuję życie PO:) Czytam forum regularnie, również archiwalne tematy, próbując też odnieść doświadczenia innych do tego, co mnie spotkało. W tzw. międzyczasie, dowiedziałem się też kilku szczegółów dot. kontekstu odejścia żony. Niektórzy z was sugerowali, że jej gach prawdopodobnie się nią bawi i wykorzystuje sytuacje, a koniec końców jak ona zacznie go naciskać na wspólne mieszkanie i życie, to on ją zostawi - czyli klasyka gatunku. Tymczasem, dzięki dotarciu do wiarygodnego źródła (;)), wygląda to następująco:

     

    - gość od kilku lat żyje w udawanym małżeństwie (tłumaczy, że ze względu na dziecko, które jest teraz w wieku szkolnym), bo z żoną nie dogaduje się od dawna

    - w momencie, gdy poczuł jakąś chemię z moją samicą, zaczął się w relację angażować itd. - do tego stopnia, że otwarcie o tym powiedział swojej żonie, proponując rozwód ze swojej winy

    - ta generalnie się nie sprzeciwia, spór natomiast jest w zakresie podziału majątku - chce go wycisnąć jak tylko się da:)

    - poinformował o swoich planach nie tylko swoją żonę, ale i jej rodzeństwo i swoich rodziców

    - nie przeszkadza mu, że moja samica ma małe dziecko - deklaruje, że będzie się nim dobrze opiekował, bo bardzo kocha moją samicę - wiem jak to brzmi, ale mówią to z pełnym przekonaniem:huh:

     

    Zastanawia mnie, tym bardziej po lekturze wątków na forum dotyczących związków z samotnymi matkami i wychowywania obcych dzieci, czy on jest świadomy tego, w co się pakuje. Nie chce mi się wierzyć w miłość i motylki w brzuchu, które miałyby go motywować do pakowania się w taki układ. Poza pracą, nie wie jaka jest samica w "warunkach domowych", bo skąd ma to wiedzieć. A w pracy jest tylko powierzchowność - każde ładnie ubrane, ona wymalowana, trochę udawania itp.

    Ponadto moja samica dalej utrzymuje, że przez pierwsze lata po rozwodzie, będzie z nim utrzymywać luźną relację LAT, mają mieszkać osobno. Dopiero po jakimś czasie decyzja o zakupie wspólnego gniazdka i wspólne życie. A dodatkowo z jego strony to wygląda tak, że ma przed sobą kilkuletnią wojnę rozwodową ze swoją małżonką, co też może mieć wpływ na jego związek z moją samicą.

     

    Jakieś przemyślenia, wnioski?:)

     

     

     

     

  7. 30 minut temu, chudy.bolek.3891 napisał:

    Jak cos to moge wytoczyc wieksze dziala ale to ostatecznosc. Wolalbym rozejsc sie w jako takich normalnych warunkach a nie nap...alac na siebie i warczec jak dzieciaki bedziemy sobie przekazywac.

    Jestesmy na etapie wszystko sie wypalilo przynajmniej tak mi sie wydaje ( " i ona zaczyna kalkulowac")

    Zbieraj mimo wszystko. Moja tez zaczela kalkulowac, co prawda dogadalismy sie co do podziału majątku, ale w kwestii poziomu alimentów nie - tzn. ona myśli że tak, ale do tej kwestii na razie nie wracam.

     

    Ja do mojej też zagrałem białorycersko, ale zanim wyszła zdrada. Jak już się przyznała, to uznałem, że nie ma czego ratować ani rozpatrywać jakichkolwiek powrotów - baba nie miała i już nie będzie mieć do Ciebie szacunku.

  8. 3 minuty temu, chudy.bolek.3891 napisał:

    Wiec propozpozycja jest taka zeby najpierw przygotowac scenariusze i dopiero pozniej zaprosic Kseizna na mediacje. Jak dojdziemy do porozumienia to kladziemy kwita ja lub ona whatever i mowimy sobie do widzenia.

    Pewnie, dobre przygotowanie do negocjacji to podstawa.

     

    4 minuty temu, chudy.bolek.3891 napisał:

    Istotne jest aby ona chciala sie pozbyc mnie ze swojego zycia. Jesli ona bedzie chciala isc w ta strone to ja mam wieksze szanse dowiezc temat do konca w sposob bardziej konstruktywny.

    To ona nie wie czy chce rozwodu? Może zbierz na nią jakiś materiał, przyznała się do zdrady (nagrywałeś??) - w razie gdyby Ci powiedziała, że się waha, ale wiadomo że będzie utrzymywać relację z gachem - możesz ją ponaciskać.

  9. 54 minuty temu, chudy.bolek.3891 napisał:

    Dzis adwokat stwierdzil ze jest to typowy przyklad tego ze to w sumie moj pierwszy zwiazek ktory sie rozjebal wiec jeszcze troche czasu musi minac ale radze sobie naprawde niezle ( zero chlania, cpania, uzalania sie, tak troche malo emocjii).

    Ciekawa porada?

     

    54 minuty temu, chudy.bolek.3891 napisał:

    Adwokat doradza znalezienie sobie "kolezanki"  w ktora bede mogl wyplakac wszystkie swoje smutki "cos w stylu na Jezuska" i ktoras to zrozumie.

    Twój adwokat ma chyba zadatki na psychologa?

     

    29 minut temu, chudy.bolek.3891 napisał:

    Scenariusz w stylu Jak nizej.

    1. Ja gromadze zasoby tak zeby nie wiedziala co i jak

    2. Mieszkam na swoim ona na swoim ( wszystko dzielimy na pol)

    3. Ona chowa dzieci ja tez sie nimi opiekuje jak trza.

    4. Kredyt sie splaca ( je...any CHF) 

    5. Nie wchodzimy sobie w droge. Tyle ze nie ma rozwodu.

    Dlaczego bez rozwodu? Jak jej się odmieni i zmieni front, to będzie miała łatwy powrót. Może to potem wykorzystać przeciw Tobie - takie mam wnioski po lekturze forum i radach braci w mojej sprawie.

    Jeśli macie zgodę, co do podziału majątku, to lepiej zrobić to w pierwszej kolejności, a potem zająć się rozwodem.

     

    Adwokat doradził Ci, by czekać na jej pozew czy byś Ty składał?

    • Like 1
  10. Dnia 4.03.2017 o 22:38, chudy.bolek.3891 napisał:

    Przycisnąłem trochę i okazuje się, że spotyka się z kolegą z pracy bodajże 5 lat młodszym (wszystkie płaszczyzny już maja przepracowane - jestem juz z miesiac po tej informacji i mam nawet juz na to lekko wyjebane). Myślę ze trwa to już jakiś dłuższy czas  - rok. Nieźle się maskowała patrząc na to z perspektywy czasu (cały czas łóżkowe ekscesy ze mną - nawet zaczal sie ostatnio Anal). Myślę ze to samiec Alfa imponuje jej fizycznie i umysłowo, a ja jestem w tym układzie Beta dostarczająca kasę i opiekę nad dziećmi.

    Masz bardzo podobną sytuację do mnie - poczytaj mój temat w tym samym dziale, może już czytałeś:) Z tą różnicą, że moja małżonka znalazła sobie gościa starszego i żonatego z dzieckiem i planuje z nim też związek LAT.

     

    Dnia 4.03.2017 o 22:38, chudy.bolek.3891 napisał:

    - Wiem ze nie ma czego ratować w tym całym gównie bo ona już w 100% siedzi na drugiej gałęzi ( teraz pewnie kolega ja pociesza i mówi ze wszystko będzie pięknie jak się rozwiedzie). Pewnie typ jeszcze nie wie w co się pakuje. 

    - Ona potrzebuje 2 miesięcy żeby odnaleźć siebie i okiełznać swoje leki (chodzi do psychologa) – na 100 % to robi

    - Oczywiście wszystko racjonalizuje (stwierdzenia typu "już sama nie wiem czy cię kiedyś kochałam czy nie", "Przy nim czuje sie jak dziewczyna", " Odchodze dla siebie i nie chce z nim teraz budowac zwiazku" i inne tam takie pierdolety - ogolnie zero wyrzutow sumienia) i wszystko co teraz ma być zrobione to ma być dla dobra dzieci (dla dobra dzieci to dupę powinna trzymać w spodniach)

    - Cala rodzina jest za mną ( teściowie, rodzice, nawet jej siostry jakoś specjalnie nie kibicują)

    Zdecydowanie nie ma czego. Moja ukrywała romans ponad pół roku, a jak się przyznawała, to i tak z trudem i na skutek tego, co byłem w stanie jej udowodnić.

    Mechanizm racjonalizacji - idento:D

    Plus, że jej rodzina jest po Twojej stronie - u mnie małżonka zanim wyszła zdrada, nastawiła wszystkich swoich przeciwko mnie (zły mąż, ona się dusiła i była samotna w małżeństwie), a jak sprawa romansu ujrzała światło dziennie, to umniejszała jej znaczenie, oczywiście tłumacząc, że to moim zachowaniem doprowadziłem ją w ramiona innego:D

     

    Dnia 4.03.2017 o 22:38, chudy.bolek.3891 napisał:

    - Ja głupi oczywiście powiedziałem jej po tym jak odpaliła ze ma kogoś ze jej wszystko wybaczę żeby tylko wróciła i była ze mną i z dzieciakami (teraz wiem jak chujowo zrobiłem, ale nie znałem tego wszystkiego co teraz znam)

    - Wiem ze nie ma czego ratować w tym całym gównie bo ona już w 100% siedzi na drugiej gałęzi ( teraz pewnie kolega ja pociesza i mówi ze wszystko będzie pięknie jak się rozwiedzie). Pewnie typ jeszcze nie wie w co się pakuje. 

    Nie ma sensu i nie ma czego ratować. My mamy małe dziecko, to żona sie bedzie wyprowadzać, więc zdecydowalismy, że do czasu podziału majątku pozostajemy w domu. Ale powiem Ci, że to jest mega trudne życie, bo świadomość jedno, a podświadomość drugie i co jakiś czas są ostrzejsze momenty;) 

    To, co Ci mogę doradzić - zbierz w miarę swoich możliwości jakieś dowody, to będzie zawsze Twój as w rękawie, gdyby jednak małżonka zmieniła strategię. Ja już spory materiał zgromadziłem - trzymam go na wszelki wypadek. Póki co mamy zgodę co do podziału majątku i rozwodu bez orzekania, ale jak radzą koledzy - nigdy nie wierz kobiecie.

     

    Dnia 4.03.2017 o 22:38, chudy.bolek.3891 napisał:

    P.S.  - Jak jej zrobic teraz mind fucka? - ona w tej chwili wychodzi z zalozenia ze dobrze ze tak sie stalo wszyscy beda szczesliwi ona ,dzieci, ja zero klamstw tylko prawda. 

    P.S.2 - Jak można być tak popierodolonym zeby spotykac sie z druga osoba przez 15 lat i nigdy nie powiedziec ze cos jest nie tak zesz k..a - baby sa jakies dziwne?

    Zdecydowanie spokój, opanowanie, pokazanie, że Cię nie rusza sytuacja. Ale to jest cholernie trudne, sam to przechodzę, są różne momenty. Pamiętaj, że to jest gra z obydwu stron - na każdy Twój ruch, postawę jest jakaś odpowiedź drugiej strony. Czasem emocje biorą górę - to normalne i raczej nieuniknione.

     

    Na drugie pytanie odpowiedź da Ci forum i lektura Marka. To samo pytanie sobie zadawałem i ono co jakiś czas powraca.

    • Like 1
  11. 26 minut temu, Horacy napisał:

    Masz pewnie w głowie obrazy , że ją posuwa , w czym jest lepszy od Ciebie , może ma większego . To normalna reakcja faceta zdradzonego i samoocena leci w dól . Nie walcz z tymi myslami , ale z drugiej strony musisz wiedzieć , że to przejściowe  i że to etap -bardzo nieprzyjemny , który musisz przejśc , aby się rozwinąc , zmądrzeć , nabrać krzepy emocjonalnej , która zaprocentuje w przyszłości

    Jakbyś czytał w moich myślach.

    Dzięki, pokrzepiające jest to, że to faza przejściowa. Tak jest, co nas nie zabije, to nas musi wzmocnić!:)

  12. Dnia 23.02.2017 o 13:01, icman napisał:

     

    Jej zachowanie jest już dawno poza Twoją kontrolą. Im bardziej będziesz się starał tym większy będzie jej opór.

    Świadomy lub nie ale na pewno strategicznie na jej korzyść.

    Im większa Twoja frustracja tym większa jej pewność, że dobrze robi.

     

    Moja rada odpuść, zadbaj o komfort psychiczny i fizyczny.

     

     

    Dnia 23.02.2017 o 13:04, Horacy napisał:

     

    Odpuść ją zupełnie , ona już nie jest Twoja ja też patrzyłem jak moja

     

    Witajcie,

     

    Jasne, to jest jedyna słuszna droga, staram się to tak układać w głowie i w codziennym życiu. Ograniczyłem kontakty do minimum, jak jesteśmy poza domem, to kontaktu brak. W domu w zakresie związanym tylko z córką, a gdy ta idzie spać, to już każdy zajmuje się sobą (mieszkamy w domu, więc jest łatwiej). Nie działa to jednak na zasadzie przełącznika, wiem, że jest to proces i wymaga czasu, ale jak radził jeden z użytkowników;) - to są emocje, które dzieją się tylko w mojej głowie i trzeba nad nimi zapanować.

     

    Czasem te emocje to próby ustalenia, co ją skłoniło do pójścia do innego i zdrady, czego jej zabrakło, że zdecydowała się na taki krok - sama utrzymuje, że czuła się przeze mnie olewana (bo ważniejsza była moja praca i pasja), że brakowało jej mojej obecności, bliskości itd. Z drugiej strony, jak sobie analizuję jak wyglądał seks w naszym małżeństwie i przed nim, to w zasadzie 99% zbliżeń inicjowałem ja, a im dłuższy był nasz staż, to zgłaszała coraz większy opór. Choć jak już doszło do seksu, to rozkręcałem ją na tyle, że się angażowała - były różne pozycje, eksperymenty, lodzik itd. Jednak częstotliwość zbliżeń malała - przez ostatnie 2 lata średnio raz na tydzień. Może ten gość ją tak pobudził, że jej się wszystko poprzestawiało w głowie?

     

    • Like 1
  13. Dnia 20.02.2017 o 08:03, GammaRay napisał:

    Nie doceniasz kobiet, dla swojego status quo duma przestanie mieć znaczenie, a powrót stanie się priorytetowy by nie wyjść na tym z niczym, kobieta musi mieć jakąś gałąź, jak tamten ją zostawi co jest bardzo prawdopodobne, będzie robiła wszystko by znów mieć "opcję" choć winą obarczy zawsze Ciebie, tak jest, było i będzie

    Na ten moment jest mi trudno to sobie wyobrazić. Ona podkreśla, że odchodzi "dla siebie", cokolwiek to znaczy. Ale ok, gdzieś tam delikatnie biorę pod uwagę taki scenariusz.

     

    Generalnie sytuacja na ten moment jest pod kontrolą, formalności związane z podziałem majątku są w toku (potrwają jeszcze kilka tygodni), a w domu jest spokój. Jednak bardzo trudno tak żyć, nawet widząc się niewiele w ciągu dnia. Żona już nawet nie kryje się specjalnie ze swoim gachem - tzn. pisze z nim na telefonie nawet jak jestem w pobliżu, w weekend pojechała z nim na "randkę" itp. Komunikuje jej, że ma tego nie robić przy mnie i jak jestem w domu, ale specjalnie się nie przejęła.

     

    Co radzicie, bracia? Zupełnie odpuścić czy jednak próbować wyznaczać jakieś granice ze względu na fakt, że jeszcze razem mieszkamy?

  14. 5 godzin temu, jaro670 napisał:

     

    Tylko że ona dobrze wie co na Ciebie działa i jak ją fagas zostawi to wróci do chwytów dzięki których Ciebie już raz zdobyła może nawet przywołując miłe chwile z waszych początków "pamiętasz Misiu jak było pięknie jak byliśmy pierwszy raz w ........"  itp . Kiedy to nastąpi a nastąpi będziesz musiał być czujny potrójnie. 

     

    Teoretycznie jest takie ryzyko. Ale ona jest bardzo dumna i oznaczałoby to, że przyznaje się do błędów - mało realne moim zdaniem.

     

    Poza tym, po tych wszystkich akcjach - moja czujność jest wyostrzona jak nigdy. A tak czysto po ludzku, to nie wiem jak mógłbym jej znów w pełni zaufać.

     

    Trzeba działać dalej - konsekwentnie?

  15. 6 minut temu, Normalny napisał:

    Nie zapomnij o udokumentowanym przekazywaniu kasy na potrzeby rodziny - tak, aby żona kiedyś nie mogła podnieść że nie łożyłeś na dziecko, mieszkanie, opłaty itd.

    To raczej mało realne, bo na razie jest tak jak przez lata było, czyli żona dba o zawartość lodówki, a ja o wszystkie koszty stałe (dom, rachunki za wszystko, przedszkole) + czasem sfinansuję jakiś zakup odzieży/butów dla córki.

  16. 21 minut temu, Normalny napisał:

    Już wiem co Twoja żona w nim lubi - poczucie humoru

    To jest jeden z powodów, dla których się w nim zakochała - "przy nim się wreszcie śmieję":D

     

    14 minut temu, rarek2 napisał:

    Dlatego ja uważam, że koleś ściemnia Twoją żonę, puka ją, i udaje durnia, że niby za 3 lata kupią swoje mieszkanie. Ale kit. Dobry zawodnik wie jak loszkę podejść, że jest z nią dla jej wspaniałego charakteru, pewnie i dobroci, po prostu złapał anioła za nogi. Za jakiś krótki czas haj hormonalny minie i będzie zonk, płacz i zgrzytanie zębami.  Koleś wróci do żony - która pewnie nic nie wie - ja bym jak już wcześniej pisali koledzy - spotkłą się z żoną tego kolesia i ustalił parę rzeczy i plan działania.

    Zastanawiam się, czy na tym etapie nie zaszkodziłoby mi to. Chodzi o sprawy finansowe. Bo jeżeli żona kochasia nic nie wie i spotykając się z nią to ja bym ją uświadomił, to może przeżyć szok. I momentalnie gościa wystawić z domu, a on wtedy może dostać gazu i zacząć naciskać na moją żonę, by ta jak najwięcej ode mnie wyciągnęła, bo zacznie się kreować na ofiarę itd. Nie widzicie takiego ryzyka?

    • Like 1
  17. 38 minut temu, nieidealny świat napisał:

    To, że Twoją żonę gach kopnie w dupę jest prawie pewne, jeśli zrobi to przed waszym rozwodem skończysz ze sfrustrowana kobieta, która nie dość że obwinia cie już o swoja zdradę to jeszcze obwini cie o odejście gacha a wtedy umarł w butach, nici z pokojowego rozstania i zapomnij że uda ci się z nią podzielić kasa rozsądnie a co dopiero łatwo jej pozbyć.

    Ona utrzymuje, że odchodzi dla siebie, a nie dla niego:D Abstrahując jednak od tego, myślę, że jej też zależy na szybkim podziale, bo dostanie większą kasę od ręki i będzie mogła się wtedy wynieść i nabyć jakieś M2. W przypadku walki i podziału przez sąd, raz że nie miałaby na to szans, dwa, że cały proces mógłby zając kilka lat. Wtedy musiałaby mieszkać u mamusi, a jak widać do tej pory, niechętnie się tam wybiera.

  18. 10 minut temu, Pozytywny napisał:

     

    A co jej dokładnie przeszkadzało? To, że postanowiłeś zadbać o garderobę?

     

    Myślę, że to, że mam więcej kasy i mogę sobie pozwolić. Ona wie, że formalności podziałowe wymagają nakładów (koszty dzielimy po połowie) i musi nieco przycisnąć pasa.

     

    10 minut temu, Pozytywny napisał:

    Może jednak próbuje cię utrzymać w jakimś stopniu, jakby nowa gałąź nie była taka pewna jak jej się wydaję.

    Też tak powoli zaczynam myśleć, że gadka jakoby jej gach powiedział swojej żonie, że się zakochał i chce się rozwieć z orzeczeniem o swojej winie - jest bujdą. Wydaje mi się, że albo on zwodzi moją żonę w ten sposób, albo moja żona jest w nim tak zakochana, że sama wymyśla do mnie takie tezy.

     

  19. Dzięki za rady.

    Przebolałem w jakimś stopniu zdradę, ale potrzebna była awantura ostatnio, jednak zainicjowana przez żonę. Byłem w dobrym humorze, jakiś zakup nowych ubrań, co niezwłocznie zauważyła i zaczęła robić wyrzuty. Skończyło się na krzykach i wyzwiskach, ale nic więcej. Co prawda groziła, że zaraz się wyprowadzi i zabierze dziecko, dzwoniąc po rodziców - powiedziałem, że ma drogę wolną - jednak finalnie tego nie uczyniła. Potem opadnięcie emocji i powrót do deklaracji, że rozstajemy się w zgodzie.

     

    Mam nadzieję, że dotrwamy, jesteśmy na etapie dzielenia dóbr, co wymaga oczywiście czasu - mnóstwo formalności.

  20. 23 godziny temu, Pozytywny napisał:

    To, że twoja przyszła ex nie poprzestała na niewinnym flirciku raczej było oczywiste. Mam nadzieję, że nagrywasz wszystko co mówi?

    You know how it works;)

     

    Dnia 14.02.2017 o 11:46, Normalny napisał:

    Finalizuj rozdzielność majątkową, to teraz najważniejsze.

     

    Po 2 - 3 latach znudzą się sobą. Że ona tego nie wie to się nie dziwię, ale że on

    Tak robimy. Wciąż zamieszkujemy razem ze względu na córkę. Ale jest to bardzo trudne, bo teraz znam przebieg jej romansu w szczegółach i to jest mega ciężko ją dziennie oglądać i sobie różne rzeczy wyobrażać... Nie potrafię zrozumieć, skąd u niej tyle pewności, jak mówi, że chce z nim układać sobie życie na nowo - on nie jest jakąś atrakcyjniejszą partią ode mnie w sensie finansowym, jest 11 lat starszy, a osobiście dorobiłem się już więcej niż on. Ona twierdzi, że jej nie chodzi o pieniądze, tylko bliskość i takie tam:)

  21. 16 minut temu, Normalny napisał:

    Dziwne się, że Ci to mowi. Nie boi się? Że będziesz domagał się jej winy? (czego nie zalecam).

    Boi się, ale zaraz kontratakuje, że ona wykaże moje zaniedbania i będzie orzeczenie z winy obu stron. Te moje zaniedbania to praca i pasja.

    5 minut temu, rewter2 napisał:

    Tamta żona to prawdopodobnie jeszcze nic nie wie.

     

    Ale co ja tam wiem ;)

    Twierdzi, że pokazał jej wiadomość sms od jego żony, w którym wypytywała męża o nią. Nie wiadomo w co i komu wierzyć?

     

    Ta ich wspólna przyszłość - że po rozwodach mają mieszkać osobno jakieś 2-3 lata, a potem kupić coś wspólnie i zamieszkać razem.

  22. Nowa odsłona w sprawie - żona przyznała się do wszystkiego - do romansu, który trwa niemal pół roku, do zdrady fizycznej również... Powiedziała, że się kochają i że on rozwodzi się dla niej. Pozwu jeszcze nie złożył, ale wg niej to kwestia dni... Planują wspólną przyszłość, zamieszkanie... Dla mnie szok. Odchodzi i od razu wprowadzi córce obcego faceta, nie potrafię tego ogarnąć. Nie wiem jak teraz się zachować w kwestiach rozwodowych, wspólnego mieszkania itd.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.