Skocz do zawartości

VIREK

Użytkownik
  • Postów

    209
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez VIREK

  1. Jestem zły na siebie że pozwoliłem sobie na gniew, zasady pancia dobrze znała, było jasno powiedziane że nie chcę dzieci i ślubu, niestety tłumaczenia jej nie wystarczyły, mogła odejść, dałem jej taką możliwość, nie skorzystała. Powiedziałem sobie że cokolwiek by się nie działo, będę gotowy na zapłatę za swoją emocjonalność, nie twierdzę że nie masz racji @Januszek852 a obecną sytuację traktuję jako próbę, teraz muszę się wylizać, stanąć na nogi. Prawdopodobnie jutro będę miał pieniądze na spłatę zadłużenia które dla mnie zrobiła, spłacę jej to jak najszybciej. Dzięki @ariok. Pozdrawiam!
  2. Kawałek dedykuje wszystkim Braciom na forum, szczególnie tym którzy wyciągnęli do mnie rękę w moim temacie, jak i samemu Markowi. Wiem że nie każdemu podejdzie, nie ma też na celu obrażenia kogoś stylem muzyki ani tematyką Templariuszy, po prostu dziś mnie coś trafiło do głowy przyszedł mi Hammerfall. Dziękuję Templariusze, niech młot z wygrawerowanym "Gloria Viri Fratres" nie przestanie uderzać.
  3. No dobra, popeliny ciąg dalszy. Mieliście racje Bracia, z nią coś ewidentnie jest coś nie halo, a dzisiejszy dzień przyniósł dla mnie nowe spojrzenie na sprawę, co za pewne dla was nie będzie nowością, ale postanowiłem podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami jak i obawami. Część naszych wspólnych znajomych pracuje w tym samym miejscu co ja, więc pewnie nie będzie dla was zaskoczeniem że trzech z nich postanowiło wziąć mały odwet za bidulkę która jak się okazało zaczęła prowadzić kampanię przeciwko mnie, na całe szczęście było w pogotowiu dwóch moich jak się dziś okazało najbardziej oddanych kumpli, dlatego skończyło się na małej pyskówce. Akurat tych trzech się nie boję ponieważ domowe kapcie nie są groźne, wycofali się. Moi dwaj kumple pokazali mi telefony i własnym oczom nie wierzyłem, co mnie bardziej rozwaliło to że napisała też do nich, a przecież za nimi bardzo nie przepadała, zawsze dostawała ciśnienia kiedy z nimi przebywałem, i że nie zrezygnowałem z przyjaźni z nimi. Co było w owych smsach? "On już podjął decyzję, zajmij się proszę Marcinem, ja już nie daje rady, właśnie jadę do (Tutaj nazwa miejscowości) do znajomego psychiatry po leki, może skręcę na przeciwny pas" Jestem dozgonnie wdzięczny im za dzisiejszą postawę, kiedyś pomogłem jednemu i drugiemu wykaraskać się z podobnego bagna, jak widać nie zapomnieli mi tego, pozostałym trzem "kolegom" podziękowałem za znajomość, usłyszałem "Wybrałeś złą stronę Virek" Niestety ale obawiam się najbliższego otoczenia czyli mojego rodzonego Brata, i tutaj wtrącę wyjaśnienie dlaczego. Jak już wspominałem między wierszami, mojego bracika czeka rozwód z żoną, zostawiła go po 18 bycia razem w czerwcu tego roku, wtedy czułem się w obowiązku żeby mu pomóc, w raz z rodzicami dołożyliśmy wszelkich starań aby go postawić na nogi, bo tzw jak Ja to mówię "odtajeniu" zaczął w miarę normalnie funkcjonować, zaczął nawet się spotykać z jakąś kobietą, czekamy w raz z rodziną na rozwód. Niestety dla niego Kobietopedia, forum, jakiekolwiek książki, audycje to abstrakcja dlatego nie uświadamiałem go na siłę, widzę też że wpakował się z deszczu pod rynnę, a z racji tego że nie nauczony jest mieszkać i żyć sam bardzo lgnie do kobiet, ma postawę potrzebującą, jak i jest podatny na manipulacje, dlaczego tak zakładam??? Śpieszę z wyjaśnieniami, mój brachol jest 10 lat starszy, a my musimy cofnąć się do roku 2014 kiedy to przeniosłem się do niego na dział i został moim przełożonym, wtedy też wybuchła między nami wojna którą spowodowała jego jeszcze chwilowo obecna żona, doprowadziło to do znacznego pogorszenia stanu zdrowia naszej matki (ciągłe dojeżdżanie przez smsy, przykre telefony w święta, brak kontaktu z wnukami), następnie złość przekierował na mnie, najpierw odcinając mnie od dzieci (Jestem rodzinnym człowiekiem, z tymi dziećmi spędzałem dużo czasu, zawsze pamiętałem o urodzinach a z chrześniakiem miałem kontakt jak z kumplem). Po prawie dwóch latach feralnej nocy postanowiłem zakończyć tą szopkę i postawić sprawę na ostrzu noża jak dowiedziałem się że stan matki się pogorszył, wiedziony złością, spotkaliśmy się w nocy i doszło między nami do bójki, mimo że obrywałem niemiłosiernie podnosiłem się za każdym razem, i powiedziałem że albo się pozabijamy albo dogadamy, ustąpił, przeprosił mnie za to że mnie dojeżdżał a rodzicom odpuścił. Następnie wprowadziłem plan poprawy relacji między nim a rodzicami co zakończyło się w zeszłym roku w jego 40 urodziny co niestety nie spodobało się jego pani, pewnie dlatego odeszła od niego. Nastał w końcu spokój. Miał jeszcze kilka wyskoków po pijaku do mnie jak jeszcze z nią był, ale udało się to zniwelować. Wracamy do dzisiejszego dnia, wiedząc że moja mysia prowadzi wojnę podjazdową poszedłem wywęszyć temat, i tak jak się spodziewałem jego stosunek do mnie nie jest jasny tak jak było kiedy wiedzieliśmy się w sobotę. Nie dość że nic nie wspomniał o wiadomościach od niej, to jeszcze na dzień dobry przywitał się ze mną inaczej niż zwykle, a znam go przecież i widzę tą zmianę w emocjach do mnie, znam go i wiem jaki jest podatny. Dziś zrozumiałem że muszę się pilnować z tym komu i co gadać, działać na czuja, bo przyznam się że czuję się trochę zaszczuty, pewnie ma to wszystko na celu żebym się złamał, tak że dzieje się to co było opisane w "Brudnej grze" tak że ponownie dojdzie w moim życiu do przetasowania i rozkładu sił. Cieszę się z tego że chociaż tutaj czuję się rozumiany i wspierany, dziękuje wam za to, zdaje sobie sprawę że macie już mnie dość i zrozumiem że jest to dla was męczące. To dopiero początek, domyślam się że jeszcze czeka mnie nie jedna konfrontacja, między innymi z najlepszą psiapsiółką prawniczką (33lata), oraz "najlepsiejszym przyjacielem Policjantem, przykładem męża i ojca, ambitnym funkcjonariuszem" Dlatego idę się wyspać, jak tylko wypiję meliskę z pomarańczką. Na szczęście kumpel który wstawił się za mną zawiózł mnie dziś do domu, zaprowadził pod same drzwi. @wroński chodziło o pas górniczy który jej odniosłem, używałem go jak przenosiłem ciężkie przedmioty w domu podczas remontu, ale dzięki za poprawę humoru. @Obliteraror Dziękuje za miłe słowa! Chłop w dom, Bóg w dom!
  4. Czas na mały Update. Mój spokój został zmącony, i ponownie czuję się rozbity, nie przewidziałem tego że przywiezie mi resztę rzeczy (Moje dwa klubowe fotele z PRL po renowacji, resztę ciuchów, przedarta kartka walnentynkowa którą od niech dostałem i biurko które jej zrobiłem). Rozmawiałem z matką przez telefon, ale czułem że coś jest nie tak, możliwe że słyszała naszą rozmowę, kiedy otwarłem drzwi siedziała na jednym z fotelów, chciała na siłę się przytulić, ale nie pozwoliłem na to, powiedziałem że zabrał bym sobie to jakbym przyszedł oddać klucz, poszedłem spłukać głowę zimną wodą bo już prawie złapałem za telefon i miałem do niej dzwonić. Nie zdążyłem wypiąć tego klucza i jej oddać. Postanowiłem iść jednak do pracy, zwariuję w domu, tak że wezmę sobie dziś nadgodziny żeby chociaż iść między ludzi i jakoś zająć tą głowę pracą, kasa się sprzyda. Czekam na rozwój sytuacji. SMS: "Nie mogę na to wszystko patrzeć, pisalam Ci wczoraj. Ty nie musisz walczyć z milionem wspomnień związanych że mną w swoim domu, bo prawie mnie tam nie było. Postaw się w mojej sytuacji. Zabrałaś swoje rzeczy, zostawiając bluzę która ode mnie dostałeś, i kilka innych rzeczy, i na dobitke przynosząc mi pod moja nieobecność pas Taty, która włożyłes do mojej bielizny. Pas, z którego Tata zrezygnowałby dla Ciebie, żeby Ci pomóc. Bo zrobilby to z milosci do mnie,bo wie kim dla mnie jestes. Niechciej wiedzieć jak się wtedy poczułam. Nie chce Ci dobic, uprzedzilam Cię i nie pukalam żeby Cię nie nekac. Nie spakowałam prezentów które od Ciebie dostałam, z szacunku do Ciebie. Kupiłam Ci coś na uspokojenie, nie wyrzucaj tylko wykorzystaj. Ja zaraz jadę do psychiatry, po mocniejsze leki. Na przetrwanie" Jak to się mówi "Nie łatwo jest lekko żyć"
  5. Tego się najbardziej obawiam, dlatego myślę nad jakimś małym klimatyzatorem, szczególnie że mieszkam na czwartym piętrze, na przyszłe lato mam zamiar zamontować rolety sklepowe które będą opuszczać się na balustradę balkonu. Dowiedziałem się że muszę udać się do urzędu miasta złożyć odpowiednie papiery, jadę tam w przyszłym tygodniu dowiedzieć się co i jak.
  6. Witajcie Bracia, jak już wspominałem w swoim poście, oraz podczas rozmowy z Markiem na steramie postanowiłem podzielić się fotorelacja z budowy, zamieszczę tutaj informacje na temat sprzętu który kupiłem, jak i materiałów które użyłem. Mój pałac prawie 32 metry kwadratowe, zawsze brakowało mi miejsca w którym będę robił to co kocham, czyli nagrywał gameplaye i komentował, jeszcze nie wszystko jest zrobione, dlatego będę aktualizował temat w miarę potrzeb, łącznie z cenami, a więc zaczynamy. Na pierwszy ogień idzie sprzęt który posiadałem już wcześniej, będzie służył jako dodatkowy komputer na którym będę grał, z czasem wymieni się go na coś lepszego. Procek - i5 2550K - 3.4 Ghz [715pln] RAM - Kingston Hyper X 8Gb 1600mhz CL9 [156pln] Mobo - AsRock P67 Pro3 B3 [326pln] Zasilacz - Chieftec 650 (Cft 650-14cs) [450pln] Obudowa - Silentium PC Brutus 410 [135pln] Karta Graficzna - GTX 970 Gigabyte 4gb [1579pln] SSD - Kingston V3 [126pln] HDD - Barracuda 1TB [199pln] Chłodzenie - SilentiumPc Fortis HE1225 [używane ok 100pln] Monitor - Samsung SyncMaster 223BW [Kupiony w 2009 roku ok 900pln] Mikrofon - NOVOX NC1 [Używany ok 120 zł] Jak widać, sprzęt nadawał się tylko do grania, złożony został na początku 2012 roku, ulepszany był do października 2015 roku, przed remontem nagrywałem w 720p w 60klatkach, niestety więcej nie wycisnę z tego sprzętu, z czasem dokupiłem nową obudowę Cooler Master HAF XB EVO, używaną za 150 pln. Przesiadka na obudowę typu BOX było konieczne, dlatego że komputery nie będą stały na podłodze ale będą nad biurkiem na półce. Nowy sprzęt: Procek - i7 7700K 4.2Ghz - [1429pln] Ram - Corsair Venegance 3000mhz LPX Black CL16 [560pln] Mobo - Gigabyte Aorus GA-Z270X Gaming K5 [560pln] Zasilacz - Corsair HX750 80 Plus Platinum [529pln] SSD 1 - Corsair 240GB M.2 PCIe NVMe Force Series MP300 [239pln] SSD 2 - GOODRAM 480GB 2,5'' SATA SSD Iridium PRO [395pln] Monitor 1 - Iiyama G-Master GB2488HSU Red Eagle [999pln] Monitor 2 - Iiyama Black Hawk G-MASTER G2530HSU-B1 [Używany 300pln] HDD - Brak, dokupię i wtedy dopiszę cenę. Chłodzenie - SilentiumPC Grandis 2 [Używany 120pln] Obudowa - Corsair Carbide Series Air 540 [569pln] Karta do przechwytywania obrazu - Elgato Game Capture HD60 Pro PCIe [899pln] Karta graficzna - Gigabyte GeForce RTX 2070 SUPER GAMING OC 3X 8G [2519pln] Niestety na dzień dzisiejszy jest to już stary sprzęt, z czasem trzeba pomyśleć o czymś lepszym niż sprzęt gamingowy, musi być typowo do rednerowania. Rozważam kupno chłodzenia wodnego ponieważ ten procek nieźle potrafi dopiec, tak że zaaktualizujemy temacik jak hardware się zmieni. Programy które nabyłem na Humble Bundle: 1. Humble Software REBundle - [20$ - ok 76pln] A w nim programy których będę używał reszty nie podaję: - VEGAS Pro 14 Edit - Music Maker 80s Edition - MAGIX Vintage Effects Suite 2. Humble Software Bundle-VEGAS Pro Even More Creative Freedom - [25$ - ok 95pln] - Fastcut Plus Edition - SOUND FORGE Audio Studio 12 - Voucher Code for Producer Planet - VEGAS Movie Studio 15 - VEGAS Pro 15 Edit 3. Humble Software Bundle - Professional Photography [15$ - ok 57pln] Paczka z programami graficznymi, jak wiadomo banery, grafiki też trzeba na czymś robić. - PhotoMirage - Photolemur 2 - PaintShop Pro Photo XI 4. Humble Software Bundle: Painter - Create With Confidence [26$ - ok 100pln] - Brush Packs (Paczka z pędzlami do PaintShop Pro) - Gravit Designer PRO 1 Year - ParticleShop - PaintShop Pro Ultimate - AfterShot 3 for PaintShop Pro - Painter Essentials 6 for PaintShop Pro - GRFX Studio for PaintShop Pro - Corel Painter 2019 Zaopatrzyłem się w dodatkowe fanty: - XP Pen Deco 01 - Tablet graficzny [205pln] - Kamerka GoPro Hero 3+ Black Edition [używana 420pln] - Karta pamięci do kamery [99pln] Paczka muzyki z serwisu Groupees: ROYALTY FREE MUSIC BUNDLE 6 [2$ ok 7pln] ROYALTY FREE MUSIC BUNDLE 5 [2$ ok 7pln] CRM BUNDLE [3$ ok 11pln] PURPLE PLANET ROYALTY FREE MUSIC BUNDLE #2 [4$ ok 15pln] Kupiłem również fotel skórzany, rozkładany z podnóżkiem, używkę wyrwałem na OLX za 180pln Przechodzimy do materiałów które użyłem do budowy studia, ceny będą podane orientacyjnie ponieważ nie posiadam już paragonów za zakupione materiały w każdym razie te większe postaram się przybliżyć cenowo. - Profile ścienne UW50 4m w ilości 6szt - [150pln] - Płyty OSB 12mm w ilości 5szt - [270pln] - Kołki rozporowe fisher duopower [Nie pamiętam, kupowałem na sztuki, zrobię update jak wygrzebię paragony] - Śruby, nakrętki, podkładki w ilości 120 sztuk [Jak wyżej, cenę podam jak znajdę paragony] - Fischer Kotwa chemiczna FIP C 300T 300 ml [36pln] - Aceton dwie butelki [24pln] - Grunt do drewna, dwie puszki [70pln] - Farba Dekoral Clean and Color dwie sztuki - czerwona i szara 2,5L [130pln] - UniGrunt Atlas 5kg [27pln] - Kątowniki stalowe cztery sztuki 30x45, grube 5mm [100pln] - Szpilki stalowe 10cm w ilości 8 sztuk [35pln] - Listewki drewniane do oprawienia wejścia [15pln] - Kątowniki plastikowe 2mx2,5cm,3cm w ilości sztuk 3 [60pln] - Wełna rockwool rockslab [36pln] - Farby do MDF czarna, czerwona 500ml [42pln] - Wałki do różnego rodzaju farb [60pln] - Pianki akustyczne APAMA + klej do pianek [309pln] - Kątowniki stalowe na półki 100x100x5mm w ilości 13 sztuk [91pln] - Nóżki z regulacją do biurka [8pln] - Benzyna ekstrakcyjna w ilości 4 butelek [28pln] - Lakier akrylowy bezbarwny Vidaron w ilości sztuk 2 [36pln] - Wkręty meblowe - Pasek grubej wykładziny 4m o szerokości 20cm - Rurki PCV i kolanka [Miałem już, zostały mi z poprzedniej roboty] - Szyna + wózki [120pln] - Klej do drewna [12pln] Do tego wszystkiego musiałem kupić narzędzia, ale ze względu na budżet padło na narzędzia z Lidla, jak tylko uda mi się odkopać ceny to dopiszę, a kupiłem: - Piła wgłębna - Piła tarczowa duża - Szlifierka mimośrodowa - Szlifierka rotacyjna - Lutownica - Ściernica na papier tzw czołg Materiałów takich jak deski do biurka, nie wliczam ponieważ szedłem na śmietnik i odzyskiwałem jak ktoś wywalił jakąś szafę,witrynę, więc szedłem z wkrętarką, imbusami na śmietnik, rozkręcałem i odzyskiwałem również wkręty meblowe. Zacząłem od wywalenia wszystkiego z pomieszczenia w którym miało być studio, na budowę szkieletu wybrałem grubsze profile które musiałem połączyć ze sobą śrubami i kątownikami stalowymi. Cała konstrukcja trzyma się na kotwach chemicznych, kołkach duo-power, pod profile na podłodze położyłem gumę o grubości 1mm. Musiałem nawiercić wszystkie profile nie tylko żeby je przymocować porządnie do ścian, ale też pod płyty osb, ponieważ są one skręcone na śrubach, łbami do środka, złapane są na nakrętki 2mm tak że wystają a na to pójdą nakrętki ślepe. Przy moim trybie 6 zmianowym trybie pracy gdzie pracuję fizycznie nie raz brakowało mi sił, dlatego samo postawienie szkieletu zajęło mi dobry miesiąc, kiedy w końcu udało się to zrobić przyszedł czas na docięcie płyt OSB na wymiar, nawiercenie otworów w odpowiednich miejscach jak i zrobienie frezów pod wyżej wymienione podkładki, tak że zamieniłem drugi pokój w tartak a to z kolei były dwa tygodnie tańczenia z płytami żeby nic nie wystawało i wszystko było ze sobą skręcone. Dodatkowo zamontowana została kantówka 50x50 o długości 160cm która będzie służyła za bazę dla szyny i rozsuwanych drzwi. Kiedy skończyłem z jednej strony ścianki przyszedł czas na cięcie wełny mineralnej, zrobiłem to zębatym nożem do chleba, i w miedzy czasie zainstalowałem jeden duży tunel na kable tam gdzie miała być podwieszona półka z komputerami, zaś mniejsze na okablowanie led, od strony półek, po przeciwnej stronie do biurka. Kiedy wełna była już wpakowana do środka ściany, tunele na kable zrobione, zamknąłem od wewnętrznej strony pomieszczenia ściankę wcześniej dociętymi płytami osb, z nawierconymi otworami pod śruby. Jest, udało się postawić ścianę z wejściem, przyszedł czas na instalację szyny z drzwiami rozsuwanymi, z racji tego że nie miałem płyt meblowych o odpowiedniej wielkości wybór padł na OSB, jest co prawda to rozwiązanie tymczasowe, ponieważ jak zobaczę tylko na śmietniku odpowiednie deski to wymienię je na coś grubszego. Drzwi chodzą na tak zwany ścisk czyli ślizgają się po paskach wykładziny odpowiednio dociętych na wymiar, żeby faktura OSB nie szarpała podkładu z wykładziny postanowiłem zalakierować je lakierem akrylowym od strony studia po uprzednim wyczyszczeniu OSB z wosku acetonem, zagruntowaniu "primerem" do takiego typu desek, następnie drzwi pomalowałem we wzór który wcześniej wymyśliłem tak żeby zgadzał się z wyglądem ścian i studia. Na progu przed wejściem zainstalowałem kółka które pochodzą z szyn meblowych żeby dociskały od dołu podczas otwierania. Na łączeniu drzwi została przyklejona uszczelka gumowa. Przyszedł czas na malowanie osb, czyli jak w przypadku drzwi ściągnąłem wosk acetonem, położyłem na to primer do drewna. Następnie rozebrałem zabudowę rur ciepłowniczych, w celu zamontowania od wewnątrz rury PCV z trzema wyjściami na kable, na wysokości półki z komputerami. Całość ponownie złożyłem, zagipsowałem, przygotowałem do malowania. Następnie zdarłem starą farbę, potem rozpocząłem instalację grubych kątowników pod półkę na komputery. Wywierciłem w ścianie żelbetonowej otwory pod szpilki dla kotwy chemicznej, następnie wydmuchałem pył ze środka, wpuściłem kotwę chemiczną i wetknąłem szpilki. Następnego dnia kiedy kotwa chemiczna dobrze związała zamontowałem cztery duże kątowniki ze wspornikami, w międzyczasie trafił się na śmietniku ogromny blat który dociąłem i wyfrezowałem pod montaż tak żeby licował z grubością ramienia kątownika. Blat po docięciu, wyszlifowaniu i pomalowaniu na czerwono emalią do MDF zamontowałem na kątownikach... i wlazłem na niego, nie spadłem. Postanowiłem obciążyć półkę więc nawaliłem na nią kilka worki z gipsem, deski, co miałem pod ręką żeby zobaczyć co się będzie działo i czy konstrukcja wytrzyma. Mimo tego że piszę to w taki lekki sposób tak na prawdę mijały tygodnie, miesiące, a robota szła jak krew z nosa, czasem nawet dosłownie. Po przygotowaniu ścian do malowania, zacząłem wcielać wizję wyglądu tego pomieszczenia, wzory które namalowałem robiłem z pomocą kątownika i taśmy. Najpierw pomalowałem na czerwono, na to naniosłem wzory, jednak czegoś mi brakowało co by się wyróżniało, postanowiłem wykorzystać resztki żółtej farby która została mi po przedpokoju i namalowałem wzór jakby płytki drukowanej. Byłem zadowolony z efektu, pomieszczenie nabrało wyrazu. Przyszedł czas na biurko, tak że deski ze śmietnika ponownie były potrzebne, na szczęście nie musiałem długo szukać, ktoś wywalił starą szafę na śmietnik, po rozebraniu udało mi się pociąć na części odzyskane deski, oszlifowałem je, wyczyściłem benzyną ekstrakcyjną i pomalowałem na czarno. Biurko ma szerokość 140cm, wysokie na 75cm, zaś głębokie jest na 50cm, dodatkowo dociąłem blat wysuwany na 45cm żeby się schował do środka pod wysokość fotela który kupiłem, a wszystko stoi na regulowanych nóżkach ponieważ podłoga jest krzywa. Czas leci nie ubłaganie, a ja dzielę go pomiędzy dziewczynę, pracę na etacie, wiedząc że jestem coraz bliżej zabrałem się za zrobienie półek które w późniejszym czasie podświetlę ledami, tak że jedziemy z tematem. Zostało mi trochę płyt osb, desek z marketu osiedlowego już brak, więc jedną całą płytę przeciąłem na pół, następnie po przekątnej przeciąłem, a środek wyciąłem tak żeby przypominała literę L, z racji tego że osb ma tylko 12mm postanowiłem złączyć i skleić ze sobą. Tak powstała największa półka która jest pod sufitem, druga w kształcie diamentu i trzecia też przypomina literę L ale jeden bok jest krótszy. Całość wyczyściłem acetonem, dałem podkład i pomalowałem na czarno. Następnie zamontowałem kątowniki w miejscach gdzie miałem przygotowane już wcześniej śruby i kołki. Półki oprawiłem plastikowymi plastikowymi kątownikami na ciepło zaginając. Przyszedł czas na instalację kabla led w tunelach, trochę się z tym męczyłem ale koniec końców udało się wszystko polutować i poupychać w odpowiednio przygotowanych miejscach. Chwila prawdy, podłączam pod prąd i na szczęście działa, mogę cieszyć się kolorowym światłem. Gdzieś po drodze z resztek osb zrobiłem parapet który licuje teraz z zabudową rur. Dobijamy już powoli do końca, zostało mi do zrobienia: - Zaprojektowanie wieszaka na trzy monitory, z możliwością regulacji kąta i obracaniem jednego monitora do czytania czatu. - Przyklejenie gąbek studyjnych od Apamy - Położenie na podłogę jakiejś grubej wykładziny lub dywanu, ponieważ mam tutaj płytki, ale to jeszcze jest do przemyślenia. - Przeniesienie starego komputera do obudowy z Cooler Mastera - Złożenie drugiego komputera, instalacja oprogramowania. Oczywiście jak to się stanie, zrobię update posta o nowe zdjęcia. https://photos.app.goo.gl/KyV3Kj7Yf87C1FbT6 Pozdrawiam!
  7. Nie będę już tutaj streszczał tego co mi napisała, powiem ogólnie że zaczęło się wbijanie poczucia winy, a jej otoczenie chce wywrzeć na mnie presję. Po rozmowie z Markiem, jestem pozytywnie naładowany, mam nadzieje że nie obciążyłem go za bardzo swoimi emocjami, w każdym razie biorę się za pisanie posta ze studiem. W końcu byłem w stanie się uśmiechnąć, co prawda jest to śmiech przez łzy, ale jak to się mówi "czas leczy rany" cieszę się że nie jestem sam, jeszcze raz dziękuje. Tego posta będę aktualizował do całkowitego rozwiązania tematu z tą panią. Chłop w dom, Bóg w dom!
  8. Dziękuje bracia za kubeł zimnej wody, wysłuchałem pani z tematu "Anita o Narcyzmie" oraz gościa z Szarpanek z życiem. Macie racje nie ma sensu czegokolwiek odzyskiwać, bo to tej materii już się nic nie zmieni, poza moim stanem zdrowia który jak tak dalej pójdzie zaprowadzi mnie do psychiatryka. Nie będę się tutaj na nikogo obrażał bo jedynie mogę mieć pretensje do siebie, dlatego jestem na siebie wściekły ale jak to się mówi "od narzekania nie wyzdrowiał jeszcze nikt" Niestety fakt jest taki że zabrałem jej czas, więc byłem nieodpowiednią inwestycją którą teraz chce sobie jakoś zwrócić. Dziś mój sen przerwały dwa smsy do niej: 16:15 "Kiedy możemy porozmawiać?" 20:09 "Miałam nadzieje że dziś porozmawiamy. Nie chcę wywierać na Tobie presji, ale już jestem w ciężkim stanie. Jutro wybieram się do lekarza, wzięłam właśnie wolne. Jeżeli chcesz być sam to mi to proszę powiedz" 20:30 Dzwoniła ale nie odebrałem. Czyli zaczęło się dociskanie mnie, mam w domu jeszcze kilka jej rzeczy, ten klucz, postanowiłem porozmawiać z nią bo uważam że słowo wyjaśnienia się należy za ten czas który we mnie zainwestowała ale to wszystko co może ode mnie dostać. Zrobię to wtedy kiedy będę na to gotowy i przygotowany do tej rozmowy, nie mam 16 lat żeby się wiecznie chować, mimo tego że wiedziała na co się pisze, dam jej szansę ale na bycie z kimś innym, niech sobie życie ułoży, ja odejdę i to będzie najlepsze rozwiązanie. Trzymajcie kciuki bracia żebym się nie złamał i jeszcze raz dziękuje za pomoc, książka polecona przez @trop przyjdzie w przyszłym tygodniu, muszę jak najszybciej się z niej wyleczyć, zakasać rękawy i brać się za siebie. Tymczasem lecę szykować sobie meliskę i odpalam lajwa Marka. Temat zaktualizuje jak sytuacja się rozwinie. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje.
  9. Witajcie drodzy Bracia, witam starszyznę z forum! Zainspirowany tematem jednego z Braci "Rozstanie bez rozstania po 3 latach" zebrałem się w sobie i postanowiłem podzielić się z wami moją kolejną historią z mojego jeszcze aktualnego związku, tak że kawka/herbatka/pyszna woda w dłoń i zapraszam do czytania, ponieważ nie ukrywam chciałbym poznać wasze zdanie, bo sam nie wiem jak mam już to rozegrać. Będzie to relacja ze związku dla cierpliwych ponieważ postaram się opisać tutaj wszystkie ważne sytuacje, jak i nakreślić to z kim mam doczynienia, oraz z jakiego domu pochodzi moja pani. A więc moja pani ma 29 lat, pochodzi z rodziny gdzie górą są kobiety (dwie siostry i brat), ojciec górnik, mama zajmowała się domem więc pracę zaczęła dosyć późno w aptece a wszyscy mieszkają w małej wsi, wiadomo domek, kurki, ogródek, pole do obrobienia. Nie przelewało się, dlatego ta rodzina na prosto wyszła dopiero nie dawno ponieważ ojciec nadal pracuje. Moja dziewczyna poświęciła swoje najlepsze rozrodcze lata na naukę, szybko z domu wyfrunęła, studia, wynajem mieszkań, praca w zakładzie produkcyjnym na stanowisku audytor a potem analityk sprzedaży, zarabia nie źle jak na kobietę no i w końcu kupiła własne mieszkanie. Jest typem imprezowiczki, ale zawsze na pierwszym miejscu stawiała naukę, czytanie książek, dokształcanie się, kursy i szkolenia. Z charakteru zaś bardzo nie ustępliwa (Jej zdanie musi być ostatnie) tak że wśród znajomych uważana za super kumpelę która dobro innych stawia ponad własne. Oczywiście nie obyło by się bez ciemnej strony, i powiem wprost "ZOŁZA" czyli chyba standard w dzisiejszych czasach, do tego doliczmy zaniżone poczucie wartości, nie ustępowanie pola w dyskusjach, zadzieranie nosa, mściwość objawiająca się tym że jak czegoś nie dostanie albo się jej odmówi no to wbije szpile albo coś "przypadkiem" zniszczy, życie przeszłością gdzie poprzedni partner oszukiwał ją przez cały związek mając żonę i dziecko, jazdy za małolata jak docieranie przez matkę wszystkich a jej najbardziej bo najstarsza z dziewczyn. Przebieg związku. Historia to była jakich wiele, więc czyli portal randkowy, spotkanie w środku nocy, piwko, poszliśmy do niej, rozmawialiśmy do rana, seksu nie było dopiero po miesiącu dała mi się dotknąć kiedy przytaknąłem że jesteśmy razem. Mając za sobą Kobietopedię, Brudną grę, Stosunkowo dobrego jak i audycje Marka nie raz łapałem ją na shit testach, fochach, próbach przesuwania granic co kończyło się moim wyjściem z jej mieszkania nawet w środku nocy, wtedy przylatywała zaszlochana z wielkimi wyrzutami sumienia. Przy ostrzejszych sytuacjach nie odzywałem się nawet tydzień, było przepraszanie, płacz, zaczęło wbijanie się poczucia winy. Kiedy zaczynałem związek byłem w trakcie realizacji planów i remontu swojego mieszkania po zalaniu, więc znów generalka, będąc 4 lata sam przed związkiem wyczyściłem swoje środowisko tak żebym mógł robić to co kocham czyli nagrywać, z komputerami jestem związany od czasów dzieciństwa (Commodore 64, Amigi). Postanowiłem przystosować mieszkanie do nagrywania więc wyciągnąłem wszystkie pieniążki ze skarpety i zacząłem wcielać plan w życie, dzieląc czas na ćwiczenie mówienia do mikrofonu, inwestycje w sprzęt, remont, praca w nadgodzinach + dorywczo i do tego doszła jeszcze dziewczyna. Remontując po kolei każde pomieszczenie udało się zagospodarować mieszkanie tak żeby możliwe było postawienie ścianki i przystosować je w miarę do nagrywania, zostało tak na prawdę już nie wiele. Ramę związkową udało się utrzymywać do lutego (zbiegło się to z finalizacją budowy studia) zaczęło się odciąganie mnie od tego co chcę robić i naciskanie na mieszkanie razem, coraz silniejsze parcie na dziecko, to już nie były szpilki ale gwoździe, nie wytrzymałem uderzyłem pięścią w stolik, wyszedłem, ochłonąłem Kilka dni przygotowałem się do rozmowy w której wygarnąłem podając jej suche informacje i to co mnie boli, podając suche fakty i uświadamiając ją że jej zachowanie nie tylko nie różni się od typowego babskiego zachowania ale też od ludzi który jak tylko zobaczyli że chcę robić to co kocham zaczęli mnie od tego odciągać i którym to musiałem podziękować, zerwać kontakty i że jak będzie tak robiła dołączy do grona tych ludzi. Podczas trzygodzinnej rozmowy dałem wybór albo godzisz na to że będziesz żyć ze mną bez ślubu i dzieci oraz pozwolisz mi robić to co kocham, a ja w zamian postaram się pogodzić czas tak żeby spędzać go wspólnie jak i realizować mój plan ze studiem i nagrywkami albo możesz odejść znaleźć sobie chłopa takiego który jej da dzieci i ślub. Po tonach łez widząc że to nie działa przystała na to że będziemy razem dalej, znaleźliśmy tymczasowy kompromis w postaci tego że część sprzętu zabiorę do niej, zajmę sobie kącik w pokoju, więc zbudowałem na szybko biurko, tam "zainstalowałem się" z mikrofonem, laptopem i resztą sprzętu. Rozmowę zakończyliśmy bez seksu, postanowiłem nie nagradzać jej za takie zachowanie za to wszystko skrupulatnie nagrałem i zrobiłem zaszyfrowane kopie. Lecimy dalej, pomieszkując u niej w końcu nastał względny spokój, skończyło się peplanie o dzieciach, Ja sobie nagrywałem, remontowałem dalej, czasem się gdzieś pojechało, spędziło ze sobą czas bardziej niż rutyna dnia, kolacyjki, spacerki, wypady do niej na wioskę i tutaj wtrącimy to co zaobserwowałem będąc od czasu do czasu o niej w domu. Będąc tam od czasu do czasu zaobserwowałem jak jej młodsza siostra (25 lat) już po ślubie i niedawnym urodzeniu dziecka zaczęła nie miłosiernie temperować swojego męża, czyli nic nowego dostała to co chciała, więc chłop wychodzi sobie na trzy godziny po chleb ponieważ u niej w domu został sprowadzony do roli trutnia który ma siedzieć cicho i wykonywać polecenia. Raz przyłapałem jej matkę jak odnosi się do swojego zięcia, a temu wszystkiemu przyglądał się biernie ojciec który jak robiło się "kwaśno" szedł sobie do komórki na wódeczkę aż do wieczora, raz nawet poszedłem z nim, sympatyczny, schorowany człowiek chcący spokoju za wszelką cenę. Już coś wtedy czułem że jest nie tak, domyślam się że nasza rozmowa musiała wypłynąć w jej najbliższe kręgi i pewnego dnia będąc tam jej mamusia wytoczyła ciężkie działa z siostrzyczkami dając mi twardo do zrozumienia że jej córeczkę stać na magistra czy inżyniera. Nawet nie zorientowałem się jak podczas tej rozmowy zostałem sam bez wsparcia męskiego grona, moja postawa wywołała agresję u naczelnej królowej roju więc do wyboru miałem albo ustąpić albo wyjść. Jak myślicie co zrobiłem ? Grzecznie dziękując wziąłem swoją torbę, zadzwoniłem po kumpla wychodząc na przeciw usiadłem na przystanku, po dwóch godzinach byłem w domu i czekało na mnie tam nie małe zdziwienie kiedy zastałem tam moją dziewczynę kłaniającą się w pas, przepraszającą za matkę i siostry. Jej matka przyjechała za tydzień z całą świtą mnie przeprosić za swoje zachowanie, mimo tego że miałem piekielną ochotę dowalenia im za to, ustąpiłem pola. Wracamy do związku, w nasze życie zaczęła wkradać się rutyna a od kwietnia zaczęło się doprowadzanie mnie do szału i wbijanie poczucia winy, obracania kota ogonem, co doprowadziło mnie do rozstrojenia nerwowego, takie sytuacje powtarzały się cyklicznie do czerwca. Niestety będąc kłębkiem nerwów, przytłoczony pracą, rozwodem brata po 18 latach stałem się nerwowy do tego stopnia że nie wytrzymałem i zrobiłem u niej awanturę w której dopuściłem się najgorszego, pozwoliłem żeby narastający we mnie gniew przejął nade mną kontrolę do tego stopnia że uderzyłem ją w twarz. Wzięła nóż do ręki, więc go jej wyrwałem i za ubrania przeniosłem i rzuciłem na łóżko a swoją agresję wyładowałem na ścianie. Następnego dnia dopadło mnie poczucie winy tak wielkie że rama związkowa upadła, przegrałem nie tylko z nią, ale z samym sobą. Rękę do mnie wyciągnął dobry przyjaciel który starał się wytłumaczyć mi że to nie tylko moja wina, niestety swojej postawy już nie odbudowałem. Czekała mnie jeszcze konfrontacja z nią, i powiedziałem sobie że byłem, jestem, będę gotowy na konsekwencje tego co zrobiłem, przeprosiłem, a ona nikomu tego nie powiedziała, zrobiliśmy sobie tydzień przerwy. Po tygodniu koszmarów sennych, łajania się poczuciem winy pękłem i poszedłem do niej, ustalić co dalej robimy, zdecydowaliśmy na bycie razem, Ja się zmieniłem ale niestety ona już nie, podczas kłótni starałem się panować nad sobą ale już ustępowałem pola, im więcej godziłem się w imię relacji na to żeby się nie kłócić tym bardziej zaczęło się dręczenie mnie przeplatane seksem jakiego nie było do tej pory, wakacjami za które ona płaciła, dogadzaniem mi na przemian z jazdami. Znosiłem to dzielnie ale czułem że od tej sytuacji cały czas jestem w stresie, zacząłem podupadać na zdrowiu, dalsza praca nad przedsięwzięciem zaczęła stawać pod znakiem zapytania, bóle kręgosłupa, stawów, rosnące ciśnienie powodowało krwotoki z nosa. Zaczęło się chodzenie po lekarzach, jak i zaczęło się czepialstwo do tego stopnia że w jej domu nie mogłem nawet już lodówki otworzyć, siedzieć nagrywać, wbijanie poczucia winy osiągnęło końcem października limit. I tym oto długim wstępem za który przepraszam Bracia po prostu chciałem nakreślić wszystko od początku do końca, a więc przyjrzyjmy się ostatnim wydarzeniom z przed tygodnia. Przestało wystarczać spędzanie czasem w postaci oglądania filmów, spacerków, wspólnego gotowania, moja pani postanowiła uprzykrzyć mi ponownie życie twierdząc że nie spędzamy czasu razem, do tego stopnia że w zeszły poniedziałek przegięła pałę czepiając się nawet tego że czytam sobie e-booka w miejscu gdzie król chodzi piechotą, to uświadomiłem jej że nie moja wina że nie potrafi pogodzić się z tym że związek nie wygląda tak samo jak na początku, ale sprawę olałem i poszedłem do siebie składać biurko do studia. Przyszedłem na obiad, i usłyszałem statyczne "przepraszam" na odczepkę w takim roszczeniowym tonie że coś we mnie pękło. Nawet nie wiedziałem kiedy tak szybko się spakowałem, w torbę, dwa plecaki, odnalazłem też klucze od mojego mieszkania które też zabrałem. Po przyjściu do domu wymieniłem też wkładki w zamkach, nie minęła godzina otrzymałem sms'a nie od niej ale od siostry która ma dziecko, spadła na mnie lawina gniewu, kilka następnych godzin pokazało mi że nawet niektórzy znajomi napisali mi takie rzeczy o których bym nawet nie pomyślał. I tak oto jestem, zamknięty w domu mam spokój przed burzą, bo wiem że czeka mnie konfrontacja i najgorsze przede mną, będę musiał jej też spłacić część kredytu który wzięła mi na sprzęt, na szczęście zacząłem to spłacać i zostało mi może jakieś 900 PLN. Sam podjąłem środki zaradcze w postaci karteczek na lustrze, zająłem się pracą i kończeniem roboty,słucham audycji, wygrzebałem kobietopedię czekam na najgorsze ponieważ coś czuję będą mnie chcieli wynieść na widłach z pochodniami w ręce i mimo tego nawet nie ukrywam że aż świerzbią mnie ręce żeby coś do niej napisać, i tak będę musiał oddać jej klucze z mieszkania więc raczej nie uniknę spotkania z nią, ale na razie czekam na rozwój sytuacji. I tu rodzą się moje pytania Bracia. - Co dalej? - Nie ma szans na odzyskanie tej kobiety? Na koniec chciałbym podziękować każdemu kto to przeczytał, mam nadzieje że dowód mojej głupoty w postaci tego posta jednak komuś się sprzyda i nie popełni moich błędów, jeżeli temat znajduje się w złym dziale proszę o przeniesienie. Pozdrawiam i życzę mimo ponurego charakteru posta udanego dnia/tygodnia.
  10. @powerade Przepracujesz, tylko zależy to od Ciebie. Kto by to nie był to współczucia dla tego nieszczęśnika i jak ja to mówię "Powodzenia i chiński czajnik gratis" niech ją bierze w cholerę i sam się z nią użera, zobaczymy ile wytrzyma. Ty Bracie musisz iść do przodu, nie oglądaj się za siebie, lepiej będzie jak zajmiesz się sobą.
  11. @powerade U mojej myszki foszek szybko mijał jak wychodziłem do siebie bo źle mnie potraktowała np. w środku nocy a rano budziła się sama, to jeszcze tego samego popołudnia była już u mnie zaszlochana, z wielkimi wyrzutami sumienia jak to źle mnie nie potraktowała, dlatego nie wyciągałem pierwszy ręki. Nie będę tego streszczał, że tak powiem "nie mój temacik" możliwe że zbiorę się w sobie i założę coś nowego, w każdym razie bracie będzie Cię targać jeszcze, zobacz minęło tyle czasu a ona nadal siedzi Ci w głowie. Czytałeś może Kobietopedię ? może jakieś audycje Marka ? Musisz się czymś zająć żeby się rozładować, znaleźć jakieś twórcze zajęcie które odciąży Cię emocjonalnie i zajmie twój czas. Widzisz... Ja jak to się mówi "dałem nogę" od mojej myszki i nawet nie wiedziałem że jestem w stanie dokończyć coś co zajmowało mi bite dwa lata, idę jak burza, w tle Marek sobie leci a ja sobie pracuję. Podejmij działanie!
  12. No to na dziś nutka od naszego rodzimego kompozytora Synthwave: Pozdrawiam!
  13. Bracie mogę Ci powiedzieć że jeżeli ten medal jest aż tak ważny to zwróć się do kogoś z waszych wspólnych znajomych żeby go odzyskać, aczkolwiek ja bym tego nie robił na twoim miejscu, nie wyjdziesz na tym za dobrze. Możesz natomiast zdobyć drugi medal, ponieważ podejrzewam że nie kupiłeś go sobie, zajmij się tym co Ci sprawia przyjemność (Sport? Pasje?) ... Nie tylko udowodnisz sobie że dasz radę sobie bez niej, ale też podniesiesz swoją samoocenę którą ona pewnie zdegradowała ciągłym wbijaniem poczucia winy i parciem na dziecko i rodzinę. Zdobądź drugi medal, idź do przodu bracie! Jeżeli masz jakiegoś zaufanego kumpla, ale takiego prawdziwego przyjaciela z którym stoczyłeś liczne boje, idźcie sobie na piwo/soczek/wodę bo widać że potrzebujesz tego żeby się wygadać. I żeby nie było to sam "zwinąłem się" w poniedziałek od mojej i jest cisza, scenariusz tak podobny do twojego że podarowałem sobie zakładanie nowego tematu, po prostu już miałem dość i impuls mnie poprowadził, sam nie wiedziałem że umiem się tak szybko spakować, a trochę tego miałem. Bądź zdrów bracie, dbaj o siebie i swoją emocjonalną stronę. Pozdrawiam!
  14. Do mnie wróciły wspomnienia kiedy za małolata pocinałem na Commodore 64 więc dziś na salony wbija KATOD, nasz rodzimy kompozytor który swoje sekwencje komponuje właśnie na takim sprzęcie. Oczywiście nie mogło zabraknąć mojego ukochanego Cybernoida
  15. VIREK

    W co aktualnie gracie?

    @thyr Broski, o Hawken mogę nawijać dniami, ponieważ grałem w niego od zamkniętej bety, początkowo jako beta-tester aż do zamknięcia wersji na PC, teraz wróciłem do tej gry na Ps4 i mogę wymienić następujące babole: -Build w Hawken jest bardzo nie stabilny, wczesna wersja Unreal Engine 3 z 2007 roku. Na jedno posiedzenie przynajmniej raz wywali / restart gry. -Opiekunowie tego produktu porzucili grę, stoi sobie po prostu na jakimś serwerze i tyle. -Ta gra to przede wszystkim nie jest symulacją, tak jak niektórzy zestawiają ją z Mech warriorem, to szybka arkadowa strzelanka w oprawie mechowej z podziałem na klasy i styl rozgrywki. -Baza graczy na dzień dzisiejszy wynosi może ok 100 i to w weekendy, z tym że ta liczba graczy to weterani tak że próg wejścia jest wysoki. -Jest F2p czyli zawiera market place i swoją walutę, mi zajęło ok 6h odblokowanie nowej jednostki, nie licząc kalendarza w grze który za dzienne logowanie daje nam trochę darmowej waluty. Monster Hunter i Ghost Recon Wildlands to grindery, moim zdaniem jak siadać do takich tytułów no to na min 6h, najlepiej jeszcze z kimś, lub ekipą.
  16. Jak widać bracie, nie pierwsza i pewnie nie ostatnia taka historia na forum. Ja uważam że nigdy nie da się człowieka poznać do końca, też nie dawno odebrałem bolesną lekcję od mojego otoczenia, i musiałem się odciąć nie oglądając się za siebie, mimo tego że nie było to łatwe. Mimo tego że doznałeś takiej krzywdy, popieram fakt że tak na prawdę zyskałeś, bo jedyne co straciłeś to nic nie wartego "przyjaciela" i pannę która na odchodne narobiła Ci niezłego szajsu. Zostaw to za sobą... Zyskałeś czas, nie będziesz już go trwonić na tych ludzi, czyli masz go więcej dla siebie, pamiętaj czasu nikt i nic Ci nie zwróci, dlatego wykorzystaj go jak najlepiej w 100% na siebie, lepiej na tym wyjdziesz. Pozdrawiam.
  17. Ahh ten OUTRUN I na dokładkę: I już na koniec mój ulubieniec: Pozdro!
  18. Witajcie bracia, witaj starszyzno forumowa, dziś w ten letni wieczór chciałbym poruszyć z wami temat zniszczenia relacji z kumplem poprzez jego już aktualną żonę, na wstępie dodam że postaram się przybliżyć jak najwięcej informacji, tak że soczek/kawka/woda w dłoń i zapraszam. Po historii którą opisywałem tutaj: Mój kolega był jedną z osób które wyciągnęły wtedy do mnie pomocną dłoń, on w tym czasie spotykał się ze swoją już obecną żoną, ale w skrócie ja obserwując ich związek jako trzecia osoba byłem nie jednokrotnym uczestnikiem standardowych sytuacji jakie fundowała mu jego myszka czyli: - Zamykanie się w ubikacji z płaczem. - Uciekanie na miasto w samych skarpetach. - Awantury z rozwalaniem otoczenia. To tylko przykłady, Ja na początku przyznam się też w jakimś stopniu angażowałem się w ich sprawy, aż pewnego razu nie wytrzymałem i chciałem przemówić mu do rozsądku ale niestety usłyszałem "Virek, jeżeli możesz to się odp*erdol" ... Jako kumpel / przyjaciel wtedy zrozumiałem że nie da się uratować kogoś kto nie chce być uratowany, więc przyjąłem postawę obserwatora odnośnie ich bezpośrednich relacji czyli przestałem zabierać głos odnośnie ich kłótni czy jazd które ona mu fundowała, a żeby nie dać jej powodu do zaczepki nie ingerowałem w ich relację. Powoli następowała powolna degradacja naszej znajomości przez tą panią, i żeby było zabawniej powolnemu zniszczeniu ulegały też relacje naszej "paczki" która zawiązała się za sprawą mojego incydentu z byłą którą opisałem w powyższym temacie. Nagle okazało się że jestem już jedyną osobą która do nich przychodzi, utrzymuje kontakt, i tak oto nagle wszystko zaczęło działać tylko w jedną stronę, czas leciał a ja w tym okresie kierowany poczuciem że muszę się zrewanżować za pomoc podczas trudnego dla mnie okresu też pomagałem im jak mogłem jak tylko ona się wprowadziła do niego, a to żyrując pożyczkę na jej zęby które podobno wybiła sobie jak się poślizgnęła w ubikacji (Musiałem się odpowiednio upomnieć bo przecież ona nie pracowała więc spłacał to mój kumpel). Kiedy oznajmiła mu że jest w ciąży miesiąc przed porodem pracowałem u niego po mojej pracy żeby zdarzyć na termin, udało się wszystko było gotowe na narodziny dziecka. W październiku zeszłego roku na świat przyszło ich dziecko i zbiegło się to akurat terminem prac remontowych które miały odbyć się u mnie, i mimo jej zapewnień i wcześniejszego poinformowania ich że będę potrzebował pomocy zostałem ze wszystkim sam, nie ukrywam czułem się trochę "wycyckany" ale stwierdziłem "OK' nie robię afery, i mimo zapewnień że jestem u nich w domu jak "rodzina" przeszły mi chęci do angażowania więc zacząłem remont który w sumie robię do dziś (Budowa własnego mini-studia poprzez przedzielenie kuchni + remont pozostałych pomieszczeń). Dochodzimy do sedna sprawy, w styczniu tego roku zostałem zaproszony na ich wesele, podszedłem do tego sceptycznie mówiąc że wszystko zależy od tego czy uda mi się dokończyć robotę u mnie w domu, i jak będę miał zaproszenie w ręku to się określę czy jestem w stanie być czy nie. Moim zdaniem to było idealnym zapalnikiem do tego żeby przekręcić i przeinaczyć to co powiedziałem, w końcu był powód żeby zacząć wojnę ze mną mimo zapewnień kumpla który rzekomo rozumie moją sytuację (Po robocie fizycznej przychodziłem, przebierałem się i pracowałem przy remoncie) że nic złego się nie stanie... Oliwy do ognia dodał fakt że zacząłem się z kimś spotykać a pewna osoba, która była w naszym gronie pasożytem emocjonalnym i jednocześnie ich "psiapsiółką" uskuteczniała tą politykę roszczeniową w akcie zemsty za to że uciekłem z orbity, ale nie o tym mowa. Zaczęły się sms'y po nocach, zaproszenie zostało mi rzucone na ziemię, a osoba z którą się spotykam prawie by dostała w twarz. Niestety mimo przełknięcia tego że byłem wykorzystywany, bez względu na to czy bym poszedł z osobą towarzyszącą miałem szczere chęci tam pójść, ale powyższe działania mnie skutecznie zraziły, jak się okazało już po weselu z naszej paczki nikt nie dostał zaproszenia, i tak oto kończy się ten długi wywód. Skończyło się na tym że to ja jestem tym najgorszym, a jakie są wasze doświadczenia z takimi sytuacjami? Pozdrawiam i dziękuję za dobrnięcie do końca tej opowieści, ja wracam na moją małą budowę.
  19. Na "niedziello" Moderns - Divisor /Synthwave/
  20. U mnie w pracy istnieje jedna taka strefa gdzie większość składu linii produkcyjnej to kobiety, jest to strefa ESD gdzie montuje się elektronikę. Trafiłem tam kiedyś ze względu na braki w załogach na dwa tygodnie w zastępstwie ... to były najgorsze dwa tygodnie w pracy. Przedział wieku, przynajmniej u mnie na zmianie to około od 20 do 36, a ilość kobiet to 30 razem z brygadzistami i kilkoma facetami, strefa zamknięta, tzw "akwarium" i generalnie sprawa wygląda tak: - Jeżeli jakaś próbuje dominować to zawsze się znajdzie szybki sojusz który chce ją zdetronizować. - Obmawianie za plecami na porządku dziennym. - Jeżeli już wdasz się w rozmowę z jakąś to reszta kobiet z zacznie wydzierać sobie twoją uwagę, szczególnie jeżeli jesteś nowy. - Im starsze tym bardziej wyrachowane. - Odbijanie sobie atencji na przemian z manipulacjami. - Przekręcanie faktów. - Drobniejsze przewinienia nawet regulaminowe na tle zawodowym są traktowane "z przymrużeniem oka" - Może śmiesznie się patrzy na to z zewnątrz, ot takie terrarium z kobietami, w dodatku wszystkie ubrane na żółto - niebiesko, ale kiedy już się tam trafi to można poczuć się jak zwierzyna wrzuca do klatki z wygłodniałymi raptorami, czyli jak już ktoś wspominał Park Jurajski. Zgodzę się z tym że awantury między kobietami przyciągają uwagę, ale od obserwatora do uczestnika krótka droga, szczególnie w takim miejscu.
  21. W poszukiwaniu ciszy i spokoju, postanowiłem "zarzucić" sobie To: Dobrze mi się słucha, polecam.
  22. Popieram pomysł odnośnie zarabiania większych pieniędzy, panie Marku czas postawić w końcu na siebie ale po kolei... Po przesłuchaniu audycji i przestudiowaniu tego wątku zaleciłbym panie Marku najpierw odpoczynek, już słuchając ostatniej audycji miałem wrażenie że ma pan "Low Battery" i z tym nie ma żartów, no chyba że woli pan zaprzepaścić swoją ciężką pracę ? Stworzył pan społeczność, forum, godziny audycji, okupione ciężką pracą, może czas poświęcić się sobie? Mogę sobie tylko wyobrazić że jakiekolwiek czynności związane z wyjściem poza mieszkanie graniczą z cudem, ale wierzę w to że jest pan na tyle kreatywnym człowiekiem że zorganizuje sobie pan jakiś odpoczynek, w końcu pracuje pan od rana do wieczora i należy się to panu. Jeden strim, jak i poprzednie wytrącały pana z energii i czasu, a chyba nie oto chodzi prawda? Jak bez energii ma pan dalej funkcjonować ? Trzeba odnowić te zasoby, odpoczynkiem i zrobieniem czegoś dla siebie, spokojnie forum działa, wierzę w to że moderatorzy jak i forumowicze będą grzeczni przez ten czas co będzie pan odpoczywał. I wtedy jak już pan powróci pełny energii, wypoczęty, zorganizowany, w świetle majestatu wtedy sam pan znajdzie najlepsze rozwiązanie (Oczywiście pomysły zamieszczone tutaj też są dobre), ale bez energii "to se neda". Brak Energii = Niemoc/Słabość Słabość = Porażka Życzę dużo wypoczynku jak i zdrowia. Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.