Skocz do zawartości

Marden

Użytkownik
  • Postów

    189
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    40.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Marden

  1. Do mnie bardzo przemawia poniższa definicja pióra Mordechaja, którą raz na jakiś czas sobie odświeżam.

    Z własnego doświadczenia, powinnością jest stwierdzić, że atrybuty męskości byłyby naznaczone synkretyzmem. Póki co :>

    W dniu 7.12.2014 o 01:30, Brzytwa napisał:

    To wstawanie każdego dnia, tak jakby to była sobota.

    To mówienie z pełną stanowczością 'nie'.

    To nieuleganie modom i opiniom.

    To nieuznawanie autorytetów.
    To pełna niezależność finansowa, emocjonalna i fizyczna.

    To posiadanie własnej przestrzeni twórczej.

    To odczuwanie satysfakcji, tak często jak się da.

    To szacunek i miłość własna.

    To odrzucenie 'wartości' rodzinnych i społecznych.

    To wyznaczanie swoich zasad.

    To konsekwencja w mowie, piśmie i czynie.

    To akceptacja swojego strachu.

    To umiejętność rozmowy o przedmiocie, nie o podmiocie.

    To zgłębianie praw rządzących światem.

    To bycie tu i teraz.

    To mówienie, pisanie i robienie tego, na co ma się ochotę.

    To nieustanne zdobywanie wiedzy.

    To edukowanie i przekazywanie wiedzy.

    To czytanie instrukcji obsługi.

    To wyzbycie się kłamstwa i mówienie prawdy, zawsze.
    To brak nienawiści i niechowanie urazy.

    To ćwiczenie swojego ciała.

    To dystans do swojego ego.

    To ciekawość poznawcza.

    To ustalanie celów i ich realizacja.

    To odwaga w każdej postaci.

    To brak fałszywej skromności.

    To wyśmiewanie hipokryzji i kłamstwa.

    To konstruktywna krytyka.

    To poczucie humoru.

    To żelazna logika.

    To ufanie swojej intuicji.

    To docenianie przeciwników.

    To zrzucenie mentalnych kajdan.

    To zaprzestanie bycia niewolnikiem.

    To hobby i pasje.

    To częsty śmiech.

    To wybaczenie sobie i innym.

    To nieżałowanie swoich działań i wyborów.

    To zaprzestanie rozpamiętywania przeszłości.

    To realizacja marzeń.

    To pokora wobec sił natury.

    To pogodzenie się ze swoją śmiertelnością.

    To brak kurczowego przywiązania do materii.

    To znanie swojej wartości i potencjału.

    To umiejętność przyznania racji innemu.

    To elastyczność poglądów.

    To niezawisłość sądów.
    To waleczność dzielnych.

    To mądrość we władaniu.

    TO PEŁNA SUWERENNOŚĆ.

    • Like 1
  2. @DanielS Tydzień temu zgodziłbym się z twierdzeniem o słabej woli. Ale ja lubię wierzyć. Gdy zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń występujących w pewnych obszarach, tylko wiara Cie ratuje. Ale ja lubię konfrontować swoje wierzenia.

     

    Małe kroki... - stosuję, ale przy językach słabo się sprawdza ta metoda. Chociaż, jeśli jest zaangażowanie, to wszystko kiedyś się uda.

    • Like 1
  3. Koniec przysięgi. Życie kochane życie. 2 miesiące.

    Coś we mnie mówi, że zjebałem. Mam olbrzymi żal, że robiłem niektóre rzeczy na odhaczenie/ odpierdol.

    Więc jest 22.04 i zastanawiam się jak podejść do podsumowania, bo na pewno nie będę po nim suchy.

    To źle, a to dobrze… ale na szczęście prowadziłem dziennik.. do czasu (ostatni wpis 15.04 – zresztą na odhaczenie). Nie wiem, kogo chciałem tym oszukać. Statystyka: Kwiecień – 1 strona, marzec – 6,5.

    Dziennik to wspaniały instrument. Warto na niego poświęcać czas. Układać cały dzień według już zaliczonych punktów. Co by tu teraz opisać? Relacje.

     

    Gdy miałem 17 lat, kupiłem pierwsze książki motywacyjne/ o pewności siebie / podrywie. Teraz jestem świetnym teoretykiem i potrafię wbić szpilkę wiedzą naukową. Przez czas przysięgi byłem prawie totalnym odludkiem  i z własnej inicjatywy nie inicjowałem kontaktu, raczej patrzyłem niemym wzrokiem, znajdując się w zbiorowisku ludzi. Starałem się zawsze stawiać sprawę jasno, zwracałem uwagę na wymowę i widzę – będąc w domowym środowisku na świętach, że posługuję się językiem lepiej, znacznie stabilniej, szybciej zbieram myśli.

    Ciężką sprawą jest rozpamiętywanie, np. dzisiaj rano zamiast wstać od razu po pobudce – zacząłem rozpamiętywać pewną sytuację ze znajomą, która mogła skończyć się inaczej – takie gdybanie, a godzinka na zegarku minęła. Zwracałem na to uwagę na początku i miałem wolę do wychodzenia z tego stanu. Letarg występuje, gdy nie jestem skupiony. Nie wyleczyłem się z tego.

    Nie jest moją najmocniejszą stroną zapamiętywanie słówek – chcąc uszlachetnić własne słownictwo – stworzyłem bazę słów, których definicji nie znałem i nie używam ich na co dzień, mimo, iż często ją sprawdzam. Tak mogę podsumować też postępy we szwedzkim.

    Przeczytałem przez ten czas bodajże 7 książek. Na warsztacie mam kilka. Powoli mi idą anglojęzyczne. Teraz doszedł Our Enemy, The State i nie mam wyjścia – bez poprawy znajomości ang. nie poczytam.,

    Więc niektóre rzeczy pchnąłem do przodu, za inne zabieram się od początku, nie wiem, ile razy jeszcze…

    Co do przysięgi jako takiej… jak mogę oceniać swoją pracę, gdy jej największa część, to były obowiązki uczelniane. Specjalnie nie skonkretyzowałem jej, specjalnie nadałem jej wzniosłość, a teraz jestem tu i dane mi jest osądzanie efektów.

     

    Kiedyś spojrzę się za siebie i się zorientuję, że to już, a może nawet, że już to przegapiłem. Wspaniała, szlachetna wizja mnie za 10 lat. Ale jest też ta bliższa, duże schody. Co będzie za 2 lata? Co, jeśli nie starczy mi woli, jeśli zajmę się niskozarobkową pracą i nie zrobię tych rzeczy, na które teraz szkoda mi pieniędzy albo czasu… Może  mi się coś przytrafić, mogę dokonać złego wyboru…

    Gonienie za swoim ideałem – idealnym Ja, posiadającym wszystkie przymioty. Czy to nie wynika ze słabości? A może z umiłowania do siły i władzy nad sobą?

    Myślę, że w jednym jestem naprawdę dobry. Potrafię się porozumieć z sobą. I wspólnymi siłami będę budował.. mur – tak tak :D

    Przysięgi są spoko, pozdrawiam.

    • Like 1
  4. @DanielS Trzymam się tak blisko powierzchni, jak mogę.

    Mam dużo pracy na uczelni, dodatkowy projekt i cierpi na tym dziennik. Ostatnio wpisy co drugi dzień. Dużo czasu poświęcam na odnawianie treści lektur, streszczenia, czy jakieś cytaty, których mam nazbierane mnóstwo.

    Ale do konkretów:

    - koncentracja - 3+ Szybko się odnajduję w letargu. Niedyspozycyjność wynika głównie z ciężkich treningów (cały czas około 2000kcal/5-6treningów w tygodniu, w tym 10km+ wybiegania). Odwiedzam regularnie stronę jbz* z zabawną treścią i forum, choć ostatnio więcej porównywałem ze sobą smartwatch'y.  Ale przyda mi się, żeby mieć jak ściągać. Podepnę też pod ten punkt pracę nad psychiką i pewnością siebie. Staram się być świadomy i nie skupiać na tym, co mi podpowiada podświadomość. Wychodzi, często zdaję sobie sprawę, że mówię za szybko albo, że właśnie ktoś na mnie wpłynął omijając moje  bariery i w wyniku tego "czuję" się źle.

    - szwedzki - 4+ Traktuję, jako najważniejsze zadanie dnia i z tego się wywiązuję w takim stopniu, w jakim powinienem, z wyjątkiem przedostatniego weekendu.

    -  alkohol, porno, niezdrowa żywność (oprócz kilka żelków haribo) - 0

  5. Przedostatni tydzień przysięgi za mną.

     

    Motywacja działała i wieczorami 2 razy się zastanawiałem, czy nie pouczę się 1h za 20zł.

    Dużo obowiązków i przyznam się - wpadłem w szał "gadżetomanii". Wybór słuchawek, czy smartwatcha przeciąga się w nieskończoność - i czerpię z tego niesamowitą przyjemność.

    Więcej grzechów nie pamiętam. Ot rutyna.

     

     

  6. Dnia 6.08.2015 o 22:47, Marek Kotoński napisał:

    Suplement od moderacji:

    Ze szczególnych powodów i ze względu na specyfikę działu, założyciel w nim tematu, ma możliwość pisania posta pod postem bez zgłoszenia, pod warunkiem nieprzekroczenia liczby trzech kolejnych wpisów po sobie. Każde odstępstwo będzie (łagodnie ;)) karane jeśli pozostanie bez zgłoszenia konieczności połączenia postów. 

    No trochę przesadziłem.

    • Haha 1
  7. Kurcze zaczęła się praca na uczelni i od piątku nie uskuteczniałem aneksu 2.a

    Właśnie miałem odpaloną lekcję szwedzkiego, ale raczej nie przyswoję już nic dzisiaj. Dam sobie czas na odrobienie w tygodniu, a jak nie, to zacznie się płacenie.

    Z ciekawostek - rozpocząłem redukcję wagi (aktualnie 2000kcal w dnt oraz max. 2400 w dt).

     

    pozdro

  8. Za słabo przyciskam.

    Stać mnie na więcej.

    Wkurza mnie, że jak otworzę Łysiaka, to mogę 100 stron na bezdechu przefrunąć, a pdf'y na lapku zajmują mi tyyyle czasu...

    Jeśli mógłbym o coś prosić, to o możliwość wzbudzania w sobie zainteresowania - pasji do czynności, w których się nie przykładam.

    6 treningów tygodniowo - basen, bieganie, siłownia, wygibasy na drążku i na rękach (uczę się).

    Nie obgryzam paznokci od... nie wiem, nie pamiętam^^

    Ujemny bilans kaloryczny (chyba^^ To się okaże).

    -1 dzień (środa, nie uczyłem się wystarczająco długo szwedzkiego (ale odrobiłem ;)))

    pozdro

     

  9. Aktualizacja.

    Moje zeszłotygodniowe wyzwanie nie wyszło, ale zebrałem dużo materiałów w dzienniku. Treściwiej - oglądałem się z niewiastami i  z głowy nie potrafiłem ich wyrzucić, szczególnie rano - po przebudzeniu, bo reszta zaliczona.

    Przede mną bardzo trudny okres - muszę się teraz trochę zmuszać do szwedzkiego. Wczoraj nie było godziny nauki, więc - 1 dzień. Jeszcze dwa i wiadomo :D

    Czasu nie marnowałem, bo mam zawsze jakieś asy w rękawie. Na nazwisko im Łysiak^^

    Obniżyłem ilość spożywanego jedzenia. Pokuta.

    Pozdro

  10. 2 godziny temu, blck.shp napisał:

    Pomimo, że mam czas, by wziąć do ręki jakis podręcznik, czy zeszyt do nauki, albo wyjść na spacer, to po prostu nie chce mi się, nie mogę się zmusić, najchętniej leżałbym cały dzień pod kołdrą w łóżku, bo tam czuje się bezpiecznie. Każde działanie, które powodowałoby wyjście poza strefę komfortu sprawia, że staję się przygnębiony, serce zaczyna mi szybciej bić, psuje mi się humor i dopada mnie jeszcze większe zniechęcenie. Czasami leżę, biję się po głowie, że marnuję swoje życie olewając naukę, własny rozwój, nawet dochodzi do płaczu, a mimo to nie ruszam się z miejsca.

    No bo to taka trochę sinusoida ten rozwój. Nie wiem,  ile moje własne doświadczenie w tej materii coś da, ale no... coś skrobnę^^

    "Mam tak samo jak Ty

    Miasto moje... " ^^

    Nie mogę samodzielnie zidentyfikować interwałów mocnego zaangażowania, jednak myślę, że ta sinusoida idzie po krzywej rosnącej. Dlatego się udzielę.

    Jest tak, że sabotuję się robiąc coś dla "siebie" na odpierdol, żeby zaliczyć i wsioo. A zyskuje na tym poczucie próżności - strasznie mnie to dołuje, bo oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, gdy przyjdzie do weryfikacji postępów. Gdy piszę ten post, odczuwam duży niepokój, no bo też moja opinia może wynikać z urojeń.

    Dlatego wspomogę się Grzesiakiem:

     

    "Terapeuta: W czym mogę Ci pomóc?
    Maciek: Nic mi się nie chce. Zmotywuj mnie.
    Terapeuta: Nie muszę. Już jesteś zmotywowany, bo bardzo chce
    Ci się nie chcieć.
    Maciek: Co?
    Terapeuta: Każdy leń jest zawsze zmotywowany do tego, by
    leniuchować. I to do czegoś służy. Po co leniuchujesz?
    Co Ci to daje?
    Maciek: Nie wiem.
    Terapeuta: Nie możesz wiedzieć, inaczej byś nie leniuchował,
    tylko robił to, od czego to lenistwo Cię uwalnia.
    Maciek: Od obowiązku?
    Terapeuta: Czego?
    Maciek: Tego, że muszę być naprawdę dobry?
    Terapeuta: Kiedy się nauczyłeś tego, że musisz być naprawdę
    dobry?
    Maciek: Nie pamiętam.
    Terapeuta: Bo przykryłeś to historiami o dążeniu
    do wyjątkowości, byciu najlepszym, największym itd.
    Pod spodem jest coś zupełnie innego.
    Maciek: Rodzice zawsze wymagali ode mnie, bym miał
    najlepsze oceny.
    Terapeuta: A Ty, będąc tym małym dzieckiem, do jakiego
    wniosku doszedłeś, czując, że rodzice tego od Ciebie
    wymagają?
    Maciek (zaczyna płakać): Że jestem gorszy.
    Terapeuta: Zostań z tym i obserwuj to odczucie. To od niego
    całe życie uciekasz w bycie najlepszym, co powoduje napięcie


    i stres związany ze spełnianiem czyichś oczekiwań. I pozornie
    uwalniasz się od tego, uciekając w lenistwo."

     

    Masz dołek - spoko zdarza się.

    3 tygodnie temu zaczałem prowadzić dziennik. Zapisuję wszystkie myśli, emocje, rozkminy, podsumowania. Polecam.

     

    3 godziny temu, blck.shp napisał:

    Mimo, że na ogół jestem uśmiechnięty, to jednak jak zostaję sam, to wszystkie myśli i problemy nachodzą mnie niemiłosiernie i nie potrafię sobie z tym poradzić.

    Np. Gdy trafiłem na twój post, utożsamiłem się w pewnym stopniu i skrobnąłem coś takiego (w dzienniczku):

    " Wydmuszka:
    Pracując nad sobą, ze sobą cały czas się rozwijam. Jednakże, jeśli nie robię tego z woli serca, to często to zapominam, nie powtarzam robiąc kolejne kroki. W wyniku tego procederu nakładam kolejne warstwy na kulę, która wraz z kolejnym osiągnięciem robi się pusta od wewnątrz. Stąd mogę robić zaawansowane rzeczy w szwedzkim, nie pamiętając liczb, czy kolorów. A gdy wdepnę na tą kulę, to pęknie(weryfikacja przypadkowa) i się okazuje, że nie byłem systematyczny i wielkie halo, a wiadomo było od początku, od mojego podejścia.
    "

    Także możesz też się przed sobą obnażać. Fajne.

     

    Oczywiście nie neguję czynników zewnętrznych, powodujących ten stan

     

    • Like 1
  11. No taki masz wzorzec i ten tego - zawsze tak reagowałeś, reagujesz i będziesz reagował.

    Praktyka, oswojenie się z tym stanem, który w takich sytuacjach Cię nawiedza. Niech sobie będzie, ale jako wyuczona reakcja organizmu.

    I powoli świadomość będzie się przebijać w takich sytuacjach

     

    • Like 1
  12. Na szybkości. Bardzo dobry tydzień. Wszystkie punty skrupulatnie wypełniałem. Miałem trochę wolnego czasu, który mogłem wykorzystać lepiej. Wpadłem też na kilka pomysłów odnośnie produktywności w nauce, więc będę się starał je stopniowo wdrażać.

    Fajnie mi się pracuje z emocjami^^

    Na weekendzie robiłem mały test na tinderze - odnośnie dnia mężczyzn.

    I gdy tak spędzałem na nim czas, doszedłem do wniosku, że chcę spróbować całkowicie odciąć się od chuci, obcinać wszystkie wizualizacje, których jestem świadomy, nie korzystać z tindera, nie oglądać się za laskami i nie oglądać nagości kobiet przez tydzień - do 18.03 Ciekawią mnie efekty tej walki.

     

    Pozdro

  13. Czas się wypłakać.

    Znowu -1 dzień. W piątek od godz. 16 do 00:20 następnego dnia mogłem wiele, a zwaliłem konia i zajmowałem się pierdołami.

     

    Przeglądnąłem dziennik. Zdarza mi się wpaść na tą samą wielką myśl raz na kilka dni i zapisać, jako prawdę objawioną. Znajduję czas, żeby analizować i racjonalizować, dlaczego akurat w tym momencie nie wyciągnę PDF ze słówkami, zamiast się tym zająć. A wnioski wyglądają tak:

    "Z pewnego punktu widzenia to są problemy, które sam sobie tworzę: „Jeśli ego chce się chować przed ciosami, to identyfikuje się z dwoma historiami — że istnieją ciosy oraz że należy ich unikać.”
    Tak, to jest aż tak banalne. Na ten moment chcę podejmować akcję i to się liczy. Nie podejmowanie akcji = wyrzuty sumienia - i tak powinno być. Poprzeczka rośnie cały czas – kończę książkę, w której autor zaleca podjęcie akcji ==> ma być akcja akcja. Odkąd skończyłem egorcyzmy, nie spędziłem czasu na analizowanie, bycie teraz, czy wzbudzanie i podkopywanie emocji i wzorców). Chociaż przy codziennych czynnościach zastanawiam się, czy dałoby si,e jakiś biznes powiązać z tym."

    Nawet teraz, gdy piszę ten post, mam wyrzuty sumienia. Wynikają one z tego, że chciałbym przedstawić Wam progres ładnie opakowany, a wcale tak dobrze nie jest i nie będę tego ukrywał.

    Nie mogę się wyluzować, bo w czasie przeznaczonym na działanie się opierdzielam.

    --------------------------------------

    Pozytywy:

    0 produktów cukrowych (oprócz miodu) przez cały tydzień, 5 treningów, skończone 3 książki, zacząłem dbać o regularny kontakt z rodzeństwem, 0 alkoholu, obserwacja i opisywanie projekcji w głowie (no i też analiza), utrzymanie porządku w pokoju, zamówienie wszystkich części do modelu RC samolotu (dużo czasu pochłonęło), artykuły na temat biznesu i finansów.

     

    Dodaję aneks:

    2a. 1h dziennie na języki (na razie ogólnie). Zakładam zeszyt do szwedzkiego. Każda chwila spędzona na nauce będzie dokumentowana w dzienniku, żebym się nie oszukał^^


  14. "Nie krępujcie się więc, jeśli już decydujecie się czynić coś niemiłego swoim winowajcom.
    Wszak każda społeczność ma zarówno ludzi dobrodusznych, jak i sukinsynów odstraszających
    obcych sukinsynów. Skoro jedynym środkiem jaki do nich dociera jest zło, to po cóż skąpić
     i wybierać mniejsze?"

     

    Gospodarz sporo audycji w tym temacie nagrał.

    Ogólnie takie ogólne przemyślenia są zbyt ogólne, bo czynników wiele wpływa na interakcję międzyludzką, odbiorem pogardy, itd. w las.

    Przyznam, że wpisuję się w kryteria 4,5,9 i 11 akapitu.

     

    • Like 1
  15. @BruxaDo picia.

    Również w formie bezalkoholowej.

     

    A tak sobie kminię - ciężko rozpoznać faktycznie, jaki miód trzymasz w ręce (brak porównania). Przecież nie jedna roślinka nektaruje w tym samym czasie. A kolor też w jakimś stopniu nie jest stały.

    Często w czasie sezonu przez pogodę w ogóle pszczółki nie zdążą nanieść z czegoś nektaru a w sprzedaży będzie taki miodzik^^.

    Filmu nie obejrzę, ale jak ktoś ma jakieś pytania, to mogę odpowiedzieć "ze swojego podwórka",

  16. Pyk - tydzień za mną.

     

    W sumie od poniedziałku się zaczęło liczyć, ale wiecie - nie mogę już wytrzymać z podsumowaniem pierwszego tygodnia^^ (kropka)

    Prawdę mówiąc wczoraj zacząłem tworzyć post na podsumowanie, tyle, że dotyczył wczorajszego dnia.

    Oto jego fragment:

    "Miałem czekać do jutra z raportem, ale do jutra mogę się wywinąć z winy. Jest 22:40, a dziś złamałem pierwszy punkt. Akceptuję małe rozkojarzenia, później je sobie wypisuję w dzienniku - właśnie, to jest rzecz. Od środy prowadzę dziennik, bo nie potrafiłem sobie przypomnieć, co robiłem w danej godzinie choćby dzień wcześniej. Wracając do punktu 1 - Dzisiaj było za dużo, tak jak w zeszłym tygodniu i mimo, że humor mi dopisuje, to zaliczam ten dzień, jako niewykorzystany w pełni.  Zaraz zabieram się do wikińskiego, ale to nic nie zmieni."

     

    Nie ustaliłem jasnych norm poza 30 minutami^^. A przyznam, że jak wejdę na szybkości na forum, to zawieszę oko nad jakimś tematem czasem. 

    Przez cały tydzień poza treningami i wyjściem do sklepu siedziałem w pokoju. Zasłużyłem na odpoczynek, lecz forma, w jakiej to wczoraj się odbywało mi nie odpowiada.

    Dlatego - 1 dzień z przysięgi.

    Ogólnie, to ciągłe zasypywanie głowy wiedzą jest bardzo budujące. Ego się pompuje, ale większe wyrzuty sumienia czekają po drugiej stronie sinusoidy i straszą^^

    Czytam ego-rcyzmy, więc staram się wszystkie reakcje ciała oraz wzbudzenia emocji wyłapywać i notować w dzienniczku. Ogólnie ten dzienniczek to jest coś wspaniałego^^. Mam jakąś wątpliwość, zaraz ją w nim przedstawiam i mam od razu obraz z "drugiej osoby".

    Starczy.

     

    W nadchodzącym tygodniu mam już zajęcia na uczelni, więc hmmm.. inny rozkład energii i czasu. Konkretniejsze podsumowanie może też przygotuję (takie z zajęciami).

     

  17. 31 minut temu, SzejkNaftowy napisał:

    Potępiaj co najwyżej czynności które szkodzą a nie samego siebie.

    Nie tego "siebie".

     

    Bardzo sprytnie postępujesz. Utrzymujesz równowagę dzięki sumieniu.

    Ja nie jestem w tym produktywny. To nie wystarcza. "Ja" znajduje świetne obejścia tego systemu. Wmówię sobie, ze coś, czym aktualnie się zajmuję jest koszerne.

    Silniejszy bodziec ma u mnie za zadanie przesunąć punkt równowagi w stronę słońca, a nawet w nieskończoność (daj dobry Boże).

     

     

     

    • Like 2
  18. To zabawne. Wiem, co powinienem teraz zrobić, ale coś mnie blokuje.

    Banał – bym rzekł, gdyby patrzeć na sytuację kogoś innego. Ale chodzi o mnie i o „mnie”. Ciężko im się dogadać. Jeden by chciał prowadzić mnie za rączkę ku lepszemu życiu, a drugi ku przyjemniejszemu.

    Dlaczego się opierdalam więc? Hmmm?

    Czas mogę poświęcić na ograniczoną ilość zajęć, a muszę się wyspecjalizować, póki młodym i ambitnym.

    A ja nawet nie wiem, co będzie moją specjalizacją, mimo, że rozpocząłem studia na ciekawym kierunku, to nie robiłem żadnego badania rynku. Miałem napisać, że nie wiem dokąd mnie zaprowadzą, ale sprawy tak się mają, że jest kilka wariantów. Na tą chwilę moje studia to szrot (II semestr – później się rozkręci^^) – ale są łatwe, tylko że mam ponad 500h zajęć w semestrze. Uważam, że mogą się przydać. Chciałem wyjechać do Skandynawii, zrobić sobie kursik na coś manualnego i tyrać, ale brakło mi odwagi, a przede wszystkim - konsekwencji w nauce szwedzkiego.

    Jednak wiem, że kiedyś za cholerę nie ruszyłbym dupska, żeby pobiegać, nie pomógł bym komuś w nagłej potrzebie (stres), czy nie radziłbym sobie ze stresem i w ogóle mogę mówić, jakie zmiany we mnie zaszły. Jednakże, zburzenie filarów mojej uwierającej starej świątyni(na pewno?) nie miało miejsca. Ja je ładnie okułem, poprawiłem, żeby wyglądały  na nowe i na nich stoi nowa świątynia.

    Przyjemnie jest tworzyć wizje, jak „jeszcze będzie pęknie”, ale zdecydowanie kroczyć i utrzymywać się TU i TERAZ nie bardzo się chce.

    „Małymi krokami” osiągać swoje ambitne cele – 40% (ego działa xd)  - w rzeczywistości trochę mniej czasu wolnego poświęcam na rzeczy z „listy”. Wpadłem w taką pułapkę, że skupiam się na przyjemnostkach, które uchodzą za pożyteczne (np. forum, a mam już spory staż, jakiś projekt)– karmię tym ego. Ułuda.

    Czytam 3 książki, z czego jedna mnie wciągnęła tak, że dwie pozostałe olałem. Przyjemniej, a traktuję je równoważnie (niby) – brak konsekwencji.

    Celem jest wyklarowanie pewnych schematów, które się we mnie zakotwiczą na stałe i rzucenie sobie prawdziwego wyzwania, które skonfrontuję na "zewnątrz".

     

    Werdykt: winny x 3.

    Wyrok: potępienie przed sądem braci i skaza na honorze z odroczeniem do chwili ponownego zagłębienia się w „przyjemności”.

     

    Co następuje:

    1.         TU TU TU TU TU TERAZ!!! Będę się w każdej chwili dezorientacji uświadamiał natychmiastowo i wyrywał z letargu. Bez roztrząsania, co było, czego nie było i co będzie.
    2.       Będę skupiał się na zdobywaniu istotnej wiedzy z mojego punktu widzenia. Tak! Kolejka tematów jest spora i jestem świadomy, za co się powinienem zabrać. Brakuje tylko tego czegoś, żeby w pełni mnie to pochłonęło. A więc finanse i języki.
    3.       Rozwinę w sobie ciekawość do otaczającego świata oraz ogólnopojętych procesów, z którymi będę miał styczność.

     

     Nie będę się z sobą pierdolił. Jestem zdrowy, mało nałogów, duży staż w pracy z sobą.

    Przysięga:

     

    Będę spędzał nie więcej, niż 30 minut dziennie na forum braciasamcy i innych czasoumilaczach (jbzdy, wypok, tinder) oraz ustosunkuję się do wyroku i jego następstw. Każde wyłamanie będzie skutkowało całkowitym odcięciem od ww. przyjemności na okres 7 dni.

     

     

     

    Aneks: Jeśli podupadnę więcej niż 5 dni łącznie do 21 kwietnia, to wprowadzę motywator w postaci darowizny na forum – 20zł jednorazowo.

     

    Niech się dzieje. Ave

    Ps. Czuję napięcie mięśni i ogólną niechęć  przed publikacją. Komuś się nie podoba :D

     

    • Like 5
  19. @Fizzmm123NO!

    Najgorzej to jest to utrzymać.

    Wybicie sie z letargu, to tak jakby się rano obudzić. Jestem profesjonalistą :D

     

    Fajnie, na wymowę - może ponagrywaj się, jak o czymś opowiadasz. Później sobie odsłuchaj i sprawdź, czy nie ma nic do poprawy.

    Ja czasami nagrywam monologi na "youtube" - muszę dobrze wypaść, a wizja odsłuchania i oceny tego przez kogoś innego daje motywacji.

     

     

    Niedziela - jak idzie?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.