Skocz do zawartości

El Cucuy

Użytkownik
  • Postów

    151
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez El Cucuy

  1. @Tomko Dokładnie tak zrobiłem. Dodatkowo, podczas zakończenia roku powiedziałem jej oko w oko publicznie, że "z konfidentami nie gadam".
  2. Ucieszyła mnie lektura tej wiadomości. Gratulacje Bracie.
  3. @Młody98 Mając wyj***ne na babskie gadanie, zwłaszcza w środowisku szkolnym, bardzo dobrze postępujesz moim zdaniem. Jeśli 98 to Twój rocznik, to jestem od Ciebie nie aż tak dużo starszy, ale mogę ocenić sprawę z drugiej strony barykady z racji wykonywania zawodu nauczyciela. Swoją drogą, kiedyś przytrafił mi się jeden dość ciekawy, a zarazem żenujący shittest, który próbowała na mnie wykonać jedna z moich NA SZCZĘŚCIE byłych uczennic. Skończyłem omawiać temat, ale do dzwonka pozostało jeszcze 10 minut, więc powiedziałem, że nie będziemy już zaczynać nowych zagadnień i możemy odpocząć w klasie do czasu rozpoczęcia przerwy. Zacząłem z klasą (złożoną w 99% z kobiet) dyskusję o filmach, podczas której powiedziałem, że szczególnie podobają mi się produkcje z Andrzejem Chyrą i że regularnie uzupełniam swoją wiedzę w tym zakresie. Na to jedna z dziewczyn podaje mi kartkę i długopis, abym zapisał jej tytuł jakiegoś filmu do polecenia. Biorę tę kartkę, zapisuję tytuł i oddaję jej. Usłyszałem odpowiedź: "Jak to, tylko tytuł? Liczyłam na więcej." Odpowiadam z szelmowskim uśmiechem "A co byś jeszcze chciała?". Ona na to: "To, że potrafi Pan pisać literki, to już wiem, chciałam się przekonać, czy cyferki również" ;). Olałem temat i nie kontynuowałem rozmowy, ale później w geście odwetu doniosła na mnie do dyrekcji czego to ja nie robiłem i jak to nie gorszyłem klasy, co oczywiście nie było prawdą. Łaska uczennic/młodych kobiet w środowisku szkolnym na pstrym koniu jeździ, niezależnie od tego, czy siedzi się za biurkiem, czy w ławce. Co ciekawe, ze starszą generacją nauczycieli też nie bardzo chce mi się gadać, bo zawsze dyskusja schodzi na temat odliczania do emerytury, co mnie ani ciekawi ani obchodzi. Pozdrawiam!
  4. Gratulacje. Aż sam sobie przypomniałem ulgę, jaką odczułem po tym, jak po zdanym egzaminie wysiadłem z L-ki egzaminacyjnej.
  5. Jeśli chodzi o moją sytuację, to jak najbardziej, odczuwam na co dzień życie w zgodzie ze sobą. Jedynie gdzieś tam cień wątpliwości się pojawia właśnie po interakcji z jakąś większością, tłumem kierowanym grupową psychologią, lub własną matką. Dobrze wie, że jestem raczej typem eksploratora, poszukiwacza i osobowości, która wszystko analizuje. Ostatnio, jak finalizowaliśmy zakup mieszkania dla mnie znowu wypaliła, że jak sam mam wchodzić na drugie piętro, to okej, ale jak potem będę tachał na nie wózek z dzieckiem to już może być kłopot. Posłałem jej piorunujące, kończące dyskusję spojrzenie. Abstrahując od tego, to tak, jestem na drodze, która mi odpowiada.
  6. Nie ma żadnego problemu. Dzięki wielkie, będę dłużnikiem.
  7. @Mr.Meursaultmogę prosić o linki do jakichś konkretnych tekstów? Chętnie się zapoznam.
  8. Powiedzcie mi tylko, czy mam dobry tok rozumowania. Skoro w tym kontekście życia nie uczestniczymy, oszczędzając w ten sposób energię, to chyba wręcz wskazane jest przelewać tę energię bardziej w pracę twórczą lub we własne pasje. Dajecie w jakiś sposób ujście tej energii?
  9. Najśmieszniejszą rzeczą jest to, że jestem z zawodu nauczycielem na co dzień występującym przed grupami po ok. 30 kobiet (grupa wiekowa 17-19). Potrafię zrobić dobre show i zainteresować tematem, ale wewnętrznie, tak jak wspomniał @Karakalla jestem w pełni świadomy z jakimi istotami obcuję i najdelikatniej ujmując, trzymam dystans.
  10. Dokładnie to samo odczuwam. Nie pojawiam się w tłumie często, praktycznie wcale, mimo że w pracy na co dzień występuję publicznie. Sam widzę jak wynaturzonym mechanizmem jest psychologia tłumu. Niezależnie od tego, jaka grupa, zawsze w niej jesteś poddawany wpływom. Poza nią czeka większa wolność, no ale i tego typu rozkminy.
  11. Szanowni Bracia, po tych kilkunastu dniach przerwy związanych ze wzmożoną pracą zawodową postanawiam spytać Was o kwestię bezpośrednio mnie dotyczącą. Po tym, jak zapoznałem się z naukami Marka na temat kobiet i relacji damsko-męskich, przyznam się Wam, że byłem porażony ilością obłudy i kłamstwa, jaka jest przez Panie prezentowana. Niespójnością prawdziwych intencji z tym, jak się zachowują. Fascynacją bad boy'ami itp. Marek sam pisał, że zapoznanie się z jego książkami wywołuje w człowieku zmianę, ale u mnie ta zmiana jest dość radykalna. Wiąże się ona z niechęcią do uczestnictwa w relacjach damsko-męskich, z wypisaniem się z tej gry, jak to wspomniałem w tytule wątku. Już nawet nie chce mi się oglądnąć za ładniejszą kobietą mijaną przeze mnie na ulicy. Lubię, jak coś jest oparte na prawdzie i dlatego znajomość zasad damsko-męskiej gry sprawia, że tracę chęć do uczestnictwa w tych "szachach". Doradźcie bracia, czy jest to normalna reakcja?
  12. Moim zdaniem Marek dobrze rozpracował schematy zachowań rządzące kobietami. Sam słucham jego audycji codziennie i w efekcie sam siebie bardziej szanuję, nie latając za pierwszą lepszą. Co więcej, coraz większa liczba kobiet uznaje mnie za niebezpiecznego człowieka właśnie dzięki wiedzy od Marka, ale to mi się akurat podoba. Audycje Radia Samiec wpłynęły też dobrze na moje życie zawodowe. Teraz akurat mam taki czas, w którym chcę inwestować energię właśnie w tę płaszczyznę życia i dzięki Markowi robię to bez wyrzutów sumienia.
  13. A pomyśleć, że jeszcze w czasach mojego białorycerstwa załatwiłem jednej z Pań pracę (całkiem niezłą o dziwo, byłem zaskoczony, że mam taką moc sprawczą :D) i liczyłem na wdzięczność. Oj durny człowiek był durny...
  14. Po treści posta widać było wyraźnie, że cała sprawa musiała wejść na poziom walki osobistej. Kiedyś moja była (na szczęście była :D) sama mi w kłótni wyartykułowała, że gdybyśmy mieli potomstwo, wycisnęłaby mnie z pieniędzy jak cytrynę. W chwili emocji nagle wszystkie maski społeczne opadły. Ciekaw jestem, czy autorka posta wie o tym, o czym kiedyś wspominał Marek w odniesieniu do Poradnika Rozwodnika - o fakcie ustalania wysokości alimentów nie w oparciu o rzeczywiste zarobki byłego męża, ale o jego możliwości zarobkowe. Ciary mi po kręgosłupie przeszły, jak się o tym dowiedziałem...
  15. Drodzy forumowicze, wielu z Was zapewne jeszcze pamięta, że Marek kilka tygodni temu wspominał o koledze chętnym do przetłumaczenia Kobietopedii. Dodał potem, co zresztą jest prawdą, że jego decyzja dotycząca tłumaczenia padła na książkę Stosunkowo Dobry. Tym kolegą chętnym do tłumaczenia, o którym wtedy Marek wspomniał, jestem właśnie ja. Stąd też moje pytanie, lub raczej oferta - kto z Was forumowicze ma wykształcenie językowe dot. języka angielskiego, lub po prostu zna ten język w stopniu umożliwiającym tłumaczenie? Myślę, że warto byłoby zaangażować w projekt więcej osób z dwóch względów: 1) Dla mnie jednego to są długie miesiące roboty. 2) Nie muszę uzurpować sobie pozycji wyłącznego i jedynego autora tłumaczenia. Nie ma mowy o sztucznym pompowaniu ego. Wszelakie oferty pomocy bardzo mile widziane.
  16. Na spokojnie. Też chcę się Wam przysłużyć nową wiedzą do analiz. Swój komentarz musiałem jednak usunąć. Miasto niewielkie, moje środowisko zawodowe dość konserwatywne, a i tak już jestem w nim uznawany za rewolucjonistę, który jedzie po bandzie. Nie mam jednak nic przeciwko temu, abyście poczytali inne komentarze.
  17. Mam okazję do przetestowania duszy ryzykanta? Jest tam moje imię i nazwisko.
  18. O dziwo autorkę posta bardzo mocno zaatakowały inne Panie, które wypowiedziały się w podobnym do mojego, oburzonym tonie. Jest nadzieja w kobietach z mojego regionu. W mniejszości z kolei były głosy twierdzące, że użytkownicy Spotted nie mają prawa autorki oceniać. Z tym jednak nie do końca się zgodzę, bo w końcu puściła wiadomość w przestrzeń publiczną, zwiększając ryzyko linczu.
  19. Skoro już jestem na forum, moją chęcią, jak i obowiązkiem jest podzielić się informacjami opublikowanymi przeze mnie w serwisie Spotted dotyczącym mojego rodzinnego miasta. Nie ukrywam, że użyłem tutaj wiedzy zaczerpniętej z jednej z audycji Marka. Post Spotterki o następującej treści: "Jakiego adwokata z XXX lub okolic polecacie. Chodzi o to bym dostała większe alimenty i ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich ojca dziecka. Zależy mi na wyciągnięciu jak największych alimentów i odcięcie się zupełnie od ojca dziecka ale musi mi ktoś pomóc. Chociaż dziecko jest malutkie to nie potrzebuje od niego zabawek, ubrań i obecności tylko alimentów. Płaci mi mało i chce mnie wyręczać w kupowaniu wszystkiego. Ja wolę pieniądze i sama sobie kupię co zechcę. Skoro ma na prezenty to mam nadzieję że sąd go zmusi do płacenia większych alimentów." Po ujrzeniu tego posta zagotowało się we mnie. Poniżej moja odpowiedź: "Ja również mam nadzieję, że jest to prowokacja, ale nie mogę nie przedstawić skali pewnego zjawiska. 85% młodych przestępców w więzieniach pochodzi z rodzin bez ojca, 90% dzieci uciekających z domów to dzieci wychowywane bez ojca. Nie zwracam się tutaj do normalnych, uczciwych kobiet i dobrych matek, tylko do kobiet takich, jak autorka posta, które bawią się w sądowe rozgrywki - sądy przeważnie przyznają matkom prawa do opieki nad dziećmi, ale czy na pewno z takimi mamusiami jak autorka posta jest zawsze tak fajnie i wspaniale? Lećmy dalej. 70 % młodzieży w państwowych placówkach opiekuńczych (poprawczakach, nazywajmy rzeczy po imieniu) pochodzi z domów bez ojca. 85 % dzieci wykazujących zaburzenia zachowania to dzieci wychowywane bez ojca. Super efekty dania praw takim kobietom jak autorka posta. 71% uczniów rezygnujących z nauki na poziomie szkoły średniej pochodzi z domów bez ojca. 63% nieletnich samobójców pochodzi z domów bez ojca. 85 % gwałcicieli motywowanych chęcią rozładowania złości wychowywało się bez ojca. 40 % matek podaje, że ingerowało w spotkania dzieci z ojcem w celu ukarania byłego małżonka. Podkreślam, tylko 40 % się do tego PRZYZNAŁO. I ostatnie - dotyczące grupy, w której jest autorka posta - 50 % matek nie widzi żadnej wartości w utrzymywaniu kontaktów ojca z dziećmi. Zazwyczaj w procesie wychowania ojciec uczy dziecko tej logicznej strony życia, a matka uczy strony emocjonalnej. Obydwie sfery są niesłychanie ważne. W jaki sposób dziecko ma zdobyć wzorce tego kim jest mężczyzna, jeśli zabierze się mu ojca? A właśnie to robi system - dał bardzo duże prawa takim osobom jak autorka posta, a one to wykorzystują robiąc z dzieci karty przetargowe, jak to słusznie jedna z Pań w poprzednim komentarzu wspomniała. Podkreślam jeszcze raz - moja wypowiedź nie jest atakiem na całą płeć żeńską, bo bez Was drogie Panie byłoby smutno i nudno. Uderzam tylko i wyłącznie w takie kobiety, jak autorka posta, jak zresztą większość z moich przedmówców, czy przed-komentatorów. " W kolejnym poście podałem oczywiście źródło. Co o tym sądzicie? Rośnie nam kolejny wychowanek poprawczaka?
  20. Witam Was uprzejmie Bracia, od kilku miesięcy regularnie słucham już audycji Marka i muszę podkreślić, że początkowo nie wierzyłem w bardzo wiele prawd przez niego przekazywanych, ale wraz z czasem zaczęły one do mnie coraz bardziej trafiać. Przypominając sobie chociażby swoje własne związkowe doświadczenia z przeszłości, co chwilę podczas lektury Kobietopedii, czy Stosunkowo Dobrego odpalała mi się w głowie lampka z napisem "O kurde, no rzeczywiście". Właśnie dlatego w końcu podjąłem decyzję o dołączeniu do Waszego szacownego grona. Sam, dzięki wiedzy od Marka uzyskanej, kilka razy dobrze doradzałem kilku innym nieświadomym samcom, więc widzę, że warto tu być, z czego bardzo się cieszę. Awatar wstawiony, powitanie też już się dokonało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.