Skocz do zawartości

Rick

Użytkownik
  • Postów

    241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rick

  1. @arch W rankingu UE Polska zajmuje piąte miejsce od końca, jeżeli chodzi o realne wynagrodzenie netto (dane na rok 2017, poprawcie mnie, jeżeli źle policzyłem) Jeżeli chodzi o realne obciążenie podatkowe w Polsce, to jest ona na 13-tym miejscu w rankingu - nie tak źle. Gorzej jednak, że lepsze jest chyba dla Belga 43,26% z kwoty 59 775 EUR, niż dla Polaka 54,8% z kwoty 12 483 EUR. Polak prawie 4 razy zbankrutuje, gdy Belg dopiero zauważy, że skończyły mu się pieniądze. Zgodzę się jedynie z tym, że rzeczywiście nie każdy na przedsiębiorcę się nadaje. Druga sprawa - to sztuka stworzyć konkurencyjną firmę z dużą bazą klientów, która generuje odpowiednie zyski, zaczynając od zera. Różnica między zarobkami w UK, a tymi w Polsce rzeczywiście jest mniejsza, choć statystycznie niby 4-krotna, jednak pomimo tego dalej uważam, że życie na "wyspach" jest znacznie łatwiejsze. 500+ zmienia diametralnie rolę dziecka w Polsce - z celu biologicznego do czysto ekonomicznego. Nie na darmo w końcu mówi się często zamiast "jakie słodkie dzieci" -> "jakie słodkie >pluspieńcety<". 1185 EUR według mnie to dość zawyżona statystyka jak na realia zarobków w Polsce. Zabawniejsze, że ceny w Polsce przypominają te na zachodzie. Z tym problemu nie mają, żeby odpowiednio przeliczyć po kursie. Po czym dowiedzieliśmy się z niezależnych portali, że pierwsze 3 miesiące tego roku pobiły rekord jeżeli chodzi o przyrost zadłużenia Polski "Płacenie za rodzenie" to jak leczenie nałogu tytoniowego za pomocą dalszego palenia papierosów. Jak komuś dają to również oznacza, że komuś zabierają - rząd swoich pieniędzy przecież nie posiada. Nie leczą przyczyny, czyli na przykład dumpingowych pensji za pracę w stosunku do poziomu pensji w UE, jak też wysokich cen w sklepach, na stacjach benzynowych, które przypominają często bardziej zachodnie niż wschodnie, a jedynie próbują gasić obecny pożar dmuchając mocniej w źródło ognia. Wyrównało na pewno dysproporcję pomiędzy zatrudnianymi Ukraińcami, a Polakami Tych pierwszych jest teraz zauważalnie więcej Rynek pracownika, gdzie w zasadzie nie ma czegoś takiego, jak konkurencyjność stawek - wszyscy dookoła płacą mniej więcej ch**owo, żeby zbyt dużych dysproporcji na rynku nie było.
  2. @Unhomme zanim zaczniesz rzucać poradami rodem z filmików na "spryciarze.pl", to najpierw proszę zapoznaj się z dokładnymi wytycznymi odnośnie zakładania działalności w innym kraju, jak również obowiązków związanych z opodatkowaniem tejże. Tak więc nawet jeżeli Twoją radą @pewny przeniósłby firmę do UK, czy dajmy na to Czech, a interesy prowadził w Polsce, to dalej podlega nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu właśnie w Polsce. Możesz mieć siedzibę firmy nawet na Marsie, a US nawet i tam Cię dorwie, jeżeli swoje produkty/usługi będziesz sprzedawał na polskim rynku. Myślę, że troszkę tutaj bracie zbytnio uogólniłeś. Są kraje na zachodzie lepsze i gorsze - kwestia gustu co kto lubi. Przepisy podatkowe Wielkiej Brytanii jednak do mnie przemawiają, choć dla przykładu Holandia to chyba ostatni kraj zachodu Europy, gdzie chciałbym się rozliczać z dochodu. Poniżej stawki "brytyjskiego ZUS-u" dla samo-zatrudnionych: Wielka Brytania "ZUS brytyjski (NI)"- ok 14-15 PLN tygodniowo, jeżeli osiągasz dochód mniejszy niż ok. 29287 PLN rocznie. 10 000 PLN (2 119 GBP) brutto miesięcznie, 120 000 PLN (25 423 GBP) rocznie, z tego 153 GBP NI Class 2 składki + 1 529 GBP (9% składki NI od zysków) = 1 682 GBP / 7 939 PLN zdrowotnej składki. 2 785 GBP podatku od dochodu z kwoty rocznego dochodu brutto (11 500 GBP kwota wolna od podatku, 20% od kwoty powyżej limitu). Razem 1 682 (NI) + 2 785 (Tax) = 4 467 GBP / 21 084 PLN 120 000 - 21 084 = 98 916 PLN (20 956 GBP) rocznie "na czysto". Polska 1 150 PLN ZUS x 12 miesięcy = 13 800 PLN 1 500 PLN podatek dochodowy x 12 miesięcy = 18 000 PLN Razem obciążeń = 31 800 PLN 120 000 - 31 800 = 88 200 PLN (18 686 GBP) rocznie "na czysto". Wyliczenia po kursie 4,72 PLN za 1 GBP zaokrąglone do pełnych kwot, robione trochę na kolanie, ale zgodne z obowiązującymi przepisami. Inna sprawa, że w Polsce 7350 PLN miesięcznie na rękę to już całkiem dużo - na zachodzie taka kwota to dość przeciętne wynagrodzenie.
  3. Dodałem na żółto najistotniejsze brakujące, acz kluczowe informacje Moja odpowiedź: nie, gdyż szkoda wachy i mojego czasu na takie poświęcenia, wobec całkowicie obcej mi osoby. Panna chce zaangażowania z mojej strony? To niech pokaże, że jej również zależy. Pierwsze spotkanie - każde z nas pokonuje połowę tego dystansu, aby spotkać się na neutralnym gruncie, w miejscowości położonej mniej więcej pośrodku odległości między naszymi miastami. W dobie map google i smartfonów z GPS-em, to żaden wysiłek ustalić takie miejsce spotkania. Nie będzie pasowało? Dziękuję, pozdrawiam i życzę sukcesów. Następna.
  4. @Unhomme na pewno istnieje wymiar, w którym doszliśmy do porozumienia. Niestety to nie jest ten wymiar Na szczęście jest nieskończona liczba wymiarów, więc kiedyś znajdę ten właściwy - niech no tylko naprawię mój pistolet portalowy Nasi politycy oczywiście zamiast się bronić, nadstawiają drugi policzek, albo od razu dupę, zależnie od preferencji - jakby dosłownie byli opłacani przez owych "przyjaciół". Ale to tylko moja teoria spiskowa
  5. Cieszy mnie, że mamy podobne wnioski Ja to próbowałem wyjaśnić w pojęciu "siły nabywczej pieniądza", ale nie do końca mi chyba "pykło"... Nie zapomnę jaka panika nastąpiła w szeregach lokalnej Polonii, gdy zobaczyli oni te spadki kursu. Niektórzy to już planowali powrót do Polski nawet, bo "funt chu*owo stoi, nie opłaca mi się tu już robić" Głos rozsądku w tej jałowej dyskusji Zachód daje lepsze możliwości zwłaszcza ludziom, którzy zarządzać swoim budżetem potrafią i planują swoje wydatki. Niestety to wymaga sporej dawki cierpliwości i odjęcia sobie na początku niektórych przyjemności, dóbr materialnych. Kredyt nie czyni człowieka bogatszym. Nie jest to również produkt przeznaczony dla ubogich, gdyż trzeba być odpowiednio zamożnym, żeby zaciągnięte zobowiązanie spłacić. Mniej obeznani w temacie jednak stwierdzą, że jest to droga "na skróty" do ich sukcesu. To niestety największa chyba grupa klientów na tego rodzaju produkt bankowy. Dla przykładu koleś jeden w mojej pracy kupił Mercedesa C klasę, gdzie połowę jego ceny ( 9 000 GBP) wziął w raty na 3 lata. Gdy zrobił "słit sesję" by się pochwalić swoją obecną zamożnością na "fejsiku", miał opis "Ja i moja bestia" - korciło mnie żeby napisać komentarz do tego zdjęcia: "Twoja to będzie za 3 lata, jak ją w końcu spłacisz" Produkt kupiony na kredyt nie jest Twój, dopóki go nie spłacisz, gdyż "przeniesienie prawa własności na kredytobiorcę następuje po spłacie zobowiązania.".
  6. Deflacja to przecież w pojęciu obecnych ekonomistów tego świata - największe zło. Spowalnia ponoć gospodarkę i hamuje rozwój inwestycji. No i banki ch*ja wtedy zarobią, jak ludziom więcej w portfelach zostanie. Witamy w epoce konsumpcjonizmu, gdzie człowiek nie posiadający kredytu uważany jest za dziwaka W Holandii owszem, ale to nie jest "cały zachód". No i co ważne - w Holandii można uzyskać pewne ulgi, jeżeli zna się przepisy podatkowe. No i podatek za auto zasilane ropą to jakaś masakra . Podaj proszę @Tomko jakieś konkretne przykłady.
  7. @Tomko - 7.83 GBP minimalna od nowego roku podatkowego teraz. "Kwotę wolną" też podnieśli - 11 850 GBP w stosunku do 11 500 GBP w zeszłym roku podatkowym. Zgadzam się z Tobą - pojęcie siły nabywczej pieniądza jest dla rządu bardzo niewygodne. Drugim problemem według mnie jest również to, że sporo osób z którymi rozmawiam na co dzień, nie rozumie tego pojęcia. @Unhomme Niemałe podatki (albo też jak to określiłeś - "olbrzymie"), a Francuza/Angola/Niemca stać na 3x więcej niż Polaka ze swoimi "niskimi" podatkami. Ciekawy fenomen ekonomiczny.
  8. @Unhomme coś mi tu nie pasuje, bez urazy ale: chwalisz Polski system podatkowy, zachód raczej oczerniasz, ale mieszkasz we Francji? Na tym złym zachodzie, gdzie podobno podatki bardzo wysokie są? Za to dla odmiany ani słowem nie wspominasz o pojęciu "siły nabywczej pieniądza", która na tym "złym zachodzie" jest (czasem znacznie) wyższa, niż w Polsce. Weźmy więc Twoją Francję pod lupę: Minimalna płaca: Francja - 1 480,27 EUR (1 271 EUR netto) - dane z Lipca 2017, w Polsce 2 100 PLN (1 530 PLN netto). Teraz małe porównanie, ile mogą za to netto zatankować Pb95, jeżeli przeznaczą na to całą pensję. (Ceny uśrednione na dzień 23/04/18) Francja 1,49 EUR/l Pb95 = 853 litry Polska 4,76 PLN/l Pb95 = 321 litrów Miesięcznie niech robią 800 km dojazdu do pracy samochodem, który pali średnio 8/100km benzyny. Polakowi samo paliwo za takie wycieczki zje ok. 25% jego środków do życia, francuzowi nieco mniej niż 9,5%. Któremu łatwiej będzie opłacić jakiekolwiek rachunki, kupić jedzenie, wyjść do baru/kina, oszczędzić na "czarną godzinę" i tak dalej?
  9. Z Twojego przeświadczenia, że podatki w Polsce służą poprawie życia ich obywateli.
  10. @Garrett wyemigrować do kraju, który oferuje lepsze warunki do życia.
  11. @Ramzes skoro jest PFRON, to po co te strajki w sejmie, skoro Ci opiekunowie mogą się ubiegać o świadczenie pielęgnacyjne, zasiłek pielęgnacyjny, zasiłek opiekuńczy itp. Za mało? "Dej wincyj"? Może kryteria przyznawania zbyt surowe? Komisja ZUS to miejsce cudów: niejeden już tam został w magiczny wręcz sposób uzdrowiony Wybierając obecny rząd, większość obywateli niestety uznała, że życie z zasiłku to najlepszy sposób na życie Te wszystkie "500+", "Mama+", "daniny solidarnościowe", jest równie skuteczne w likwidacji problemu ubóstwa w Polsce, co leczenie alkoholizmu za pomocą wódki.
  12. Jeszcze nie tak dawno głośno było o tym, że Polska chce w kwestii podatków podążać systemem brytyjskim. Oh wait... To było chyba zaraz przed wyborami. @Cortazar jeżeli ludziom w Polsce żyłoby się dobrze, tak "wielkoduszna" i "bezinteresowna" pomoc rządu, jakiej obecnie obywatelom on udziela - byłaby najzwyczajniej w świecie nikomu niepotrzebna. @Kleofas to dalej jest rozdawnictwo jednym, kosztem innych - gdyż na te emerytury mundurowe tak czy siak idzie z publicznych danin, więc dalej jakby nie patrzeć, to "podatek solidarnościowy", ale w tym momencie każdy uczciwie zarabiający go płaci (podkreślam - uczciwie). To nie zagwarantuje tym osobom stałego przypływu gotówki, jak na przykład 500+. Tu są uzależnieni od tego, jak fundacja rozpatrzy ich podanie, czy złożą wszystkie odpowiednie papiery. Takie wnioski są rozpatrywane indywidualnie, więc jedna osoba dostanie dajmy na to 300 PLN, a druga 700 PLN, trzecia wielkie nic, a czwarta jednorazową zapomogę. Rząd dla odmiany wszystkim w tej grupie wypłaci po równo. To już nie tyle problem lokalny, co globalny - wszędzie prawie na świecie panuje moda na branie kredytów na cokolwiek, bo to przecież "ożywia gospodarkę". Odkładanie oszczędności to "zuo", bo gospodarki nie "ożywiamy" wtedy - pieniądze są poza obrotem, a więc "nie pracują". W praktyce człowiek bez obciążeń kredytowych, z oszczędnościami, jak również znający podstawy ekonomii - to najgorszy możliwy typ wyborcy współcześnie. Łatwo takiego władza nie "kupi", przynajmniej nie tak łatwo, jak resztę gorzej usytuowanych od niego. Stąd brak średniej klasy w Polsce - albo ktoś jest biedny, albo bogaty, "hard" albo "easy": bez poziomu pośredniego, który byłby w pewnym sensie równoważnią między tymi dwoma skrajnymi środowiskami.
  13. Witam was Bracia ponownie. Nie tak dawno wrzuciłem artykuł na temat projektu programu rządowego "Mama+", zastanawiając się jednocześnie gdzie jest granica głupoty rządzących w Polsce polityków. Okazuje się, że granicy jeszcze nawet na horyzoncie nie widać. Nie widać, a dowodzą temu świeże doniesienia ze spotkania premiera Morawieckiego z matkami swoich niepełnosprawnych dzieci, strajkującymi w budynku sejmu. Do sedna: Cóż za "miła odmiana", że zamiast obłożyć wszystkich podatkiem na rzecz "Mama+", tym razem dopierdolą "tylko" najbogatszym. To oczywiście sarkazm był. Żebym nie został odebrany za bezlitosnego dupka - domyślam się, że opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem to znacznie większe koszty i poświęcenie, w przeciwieństwie do opieki nad dzieckiem całkowicie zdrowym. Nie zaprzeczam również, że rząd winien być zobowiązany ułatwić takim rodzicom możliwość normalnego bytu w tych znacznie utrudnionych warunkach. Jednak gdy czytam podkreślony tekst w powyższym cytacie, to odnoszę wrażenie, że rząd RP działa na takiej zasadzie: "wam jest za dobrze, więc trzeba wam zarobione pieniądze odebrać w majestacie prawa i oddać potrzebującym, a przy okazji i nam coś skapnie". Oczywiście że i rządowi stratny na tym interesie nie będzie - inaczej by nie podejmował w ogóle takiego projektu. Nie ma w życiu czegoś takiego jak "bezinteresowność", zwłaszcza w polityce. Osobiście określił bym to jako "zabraninę przymusową" (wiem wiem, nie ma w słowniku j.polskiego takiego słowa, ale doskonale by oddawało ideę rządowego pomysłu). Ciekawy, czy pan Morawiecki pomyślał, żeby porozmawiać z tymi "najlepiej zarabiającymi", aby poznać ich punkt widzenia na ten pomysł. Zastanawia mnie również, czemu mówiąc "najlepiej zarabiający", nie powiedzą po prostu "utniemy nasze wydatki, aby lepiej się żyło obywatelom". W końcu politycy to zaraz po duchownych chyba najlepiej zarabiająca kasta w Polsce i jednocześnie najbardziej drenująca państwowy budżet. Już o samym instytucjach kościelnych nie wspomnę, bo od nich to nawet sycylijska mafia mogła by się sporo nauczyć. Z pierwszego zdania mój mózg przełożył to na "Utworzymy nowe miejsca pracy dla członków naszych rodzin i dobrych znajomych". W końcu ktoś ten "fundusz" będzie musiał obsługiwać i nadzorować przepływ pieniędzy do niego wysyłanych, jak i decydować - komu te środki wypłacić. Kolejne intratne posadki dla "znajomych królika". A ceny dalej w górę, obciążenia podatkowe również... "Nie można takich zmian tworzyć na kolanie" - zawsze przecież można tworzyć na dupie, plecach, brzuchu. Do wyboru, do koloru. Ciekawi mnie również, jakie kryteria by obowiązywały "zobligowanych" do tej niby solidarnej daniny, aby wystąpił wymóg jej zapłacenia. Nie od dziś wiadomo, jak bardzo kreatywni potrafią być księgowi w Polsce Zapewne niedługo poznamy szczegóły, jeżeli ten bubel rzeczywiście przejdzie w niezmienionej formie w sejmie. Źródło: http://natemat.pl/236253,danina-solidarnosciowa-nowy-podatek-ma-pomoc-rodzinom-niepelnosprawnych Moje małe podsumowanie: Rząd RP dalej brnie w szambo zwane "rozdawnictwem", bez ekonomicznego uzasadnienia, a na zasadzie "elektorat trzeba sobie kupić" (dosłownie). Oczywiście, niepełnosprawne rodziny dostaną dodatkowe pieniążki, lecz wszyscy obywatele w kraju dostaną "w gratisie" co najmniej kolejną minimalną podwyżkę cen usług/produktów itp., gdyż "najlepiej zarabiający" będą sobie musieli ewentualne straty w jakiś sposób odbić, aby stratę na rzecz "solidarnej daniny" ewentualnie zniwelować. Solidarnie więc danina solidarnościowa da po dupie każdemu w dłuższej perspektywie czasu, jednak dla rządu istotne jest, że kolejna grupa obywateli z uśmiechem na ustach wybierze PiS w kolejnych wyborach - elektorat kupiony, "mission complete". Jeden problem "rozwiązany", a i dzięki temu stworzy się kolejny problem do rozwiązania - raj socjalistów. Obniżki VAT na produkty w sklepie, wyrównania kwoty wolnej od podatku do zachodnich standardów, czy choćby obniżenia obciążeń podatkowych na paliwach (zarówno benzynie jak i ropie) - jak nie było, tak nie ma i nie będzie, a to tylko wierzchołek tej góry gówna, którą by trzeba uprzątnąć, żeby drogi do normalnego życia uczciwym obywatelom nie blokowała.
  14. Rick

    Program "Mama+"

    Odpowiedz mi bracie @Szafir na jedno proste pytanie: po co walczyć, kiedy reszta grupy dba tylko o swój prywatny interes, mając wspólny cel głęboko w dupie. Nikogo na siłę się nie uszczęśliwi, a skoro jako naród nie potrafimy zebrać się w grupę, żeby zmienić zły stan rzeczy, to ja wolę oderwać się od durnej ławicy, pędzącej prosto do paszczy rekina - emigrując na przykład do nieco normalniejszej rzeczywistości. Ile można próbować działać, skoro zwykle grupa "walczących" się w pewnym momencie odcina z obawy o konsekwencje swoich czynów? Większość wychodzi z założenia, że skoro nie da się przewidzieć dokładnie konsekwencji i rezultatów ich działań, to lepiej w ogóle nie ryzykować i żyć w obecnym szambie, bo "zawsze mogło być przecież gorzej". Nikt prawie jednak nie pomyśli, że może być i lepiej... Kto w tym momencie jest głupszy: - ja, jako "zdrajca narodu" tak zwany, który zamiast bezcelowo walczyć "samotnie" w grupie ignorantów, wolał po prostu zmienić swoje życie, emigrując z szamba, którego opróżnić się nie da czy też - "patrioci", którzy zostali w swej ojczyźnie i głośno narzekają na obecną rzeczywistość, jednak gdy przychodzi czas na działanie, to walczyć o zmiany nie ma komu Bracie @Szafir jak uważasz?
  15. Zarzuciłem małą przeróbką pewnej piosenki disco-polo, gdyż można wyczytać z niej odpowiedź na Twoje pytanie @MoszeKortuxy Pani już na starcie skreśliła p. Piotra jako "lidera tego stada" - był tylko narzędziem, a że na dodatek "niepełnosprawnym" to uznała, że zadanie ma wręcz ułatwione. Uwiła sobie w jego domku gniazdko, fundamenty pewne zbudowała, więc przyszedł czas aby pozbyć się niepełnosprawnego (a więc słabego z jej punktu widzenia) faceta, by zastąpić go "pełnosprawnym" w pełni działającym "modelem". Cholernie brutalna i smutna historia
  16. Rick

    Program "Mama+"

    Witajcie Bracia Przeglądając sobie spokojnie internet przy śniadaniu, natrafiłem na interesujący artykuł o pomysłach obecnego rządu na ułatwienie kobietom w Polsce życia. Jak wiecie 500+ okazało się genialnym pomysłem na kupienie sobie prostego elektoratu, więc rząd idzie z prądem i przedstawia koncepcję programu zwanego roboczo "Mama plus". Co m.in. w programie jest zawarte: Przeanalizuję to po kolei tak w skrócie: - "zabezpieczenie emerytalne", gdzie już nawet nie wspomnę (bo ktoś to zrobił w innym temacie), jak kobiety wyjmują znacznie więcej z funduszy emerytalnych, niż do nich wkładają, a ten program jeszcze bardziej pogłębi tą przepaść - "premia za szybkie urodzenie drugiego dziecka", czyli nie ważne, że młodzi rodzice z pierwszym dzieckiem jeszcze się obchodzić nie nauczyli, gdyż premia za drugie już czeka - "udogodnienia dla mam-studentek" - bycie mamusią na studiach to będzie swoistego rodzaju immunitet i sposób na łatwiejsze zdanie pożądanego kierunku Nie zabrakło również "troski" o młodzież: Gdyby istniała w tym kraju normalna harmonia pomiędzy cenami, pensjami, a podatkami, to realizować "hobby pasje i marzenia" mógłby w zasadzie każdy bez łaskawej pomocy rządu. Jednak wtedy rząd byłby po prostu ludziom niepotrzebny i nie dałoby się tak łatwo elektoratu na wybory kupić. Na koniec moi Bracia pytanie za 100 punktów: komu rząd zabierze, żeby m.in. mamusiom te obietnice spełnić? Link do pełnego artykułu: https://wpolityce.pl/polityka/390222-pis-zapowiada-program-mama-zaklada-min-darmowe-leki-dla-kobiet-w-ciazy-zabezpieczenie-emerytalne-matek-udogodnienia-dla-mam-studentek Ps. Miałem dylemat, czy wrzucić mój temat do działu "Ekonomia", czy może bardziej pasowałby do "Polityki". Jeżeli jednak moderacja uzna, że umieściłem wpis w złym dziale, to proszę o przeniesienie do działu z waszego punktu widzenia bardziej odpowiedniego. Z góry dziękuję.
  17. Dzięki między innymi takim "mądrym" decyzjom, dzieci są traktowane przez samice jako najlepsze vademecum na problemy finansowe. Kiedyś dziecko odgrywało rolę czysto biologiczną - miało zapewnić ciągłość rodziny (gatunku). Obecnie rola dziecka polega (w wielu przypadkach) na zapewnieniu ciągłości finansowej (najczęściej) matki. Nie popieram w żaden sposób takiego pomysłu ponieważ: Po pierwsze - kiedy rząd mówi, że komuś "daje", to jest proporcjonalne do tego, że komuś również musi "odebrać", żeby móc innym "dać". Rząd przecież własnych pieniędzy nie posiada do takiego rozdawnictwa. Po drugie - po raz kolejny samicom się w dupach poprzewraca, a posiadanie dziecka będzie jeszcze bardziej przez nie traktowane jako "sposób na biznes".
  18. Rick

    Chodzenie w Podróbach

    ">Trochę przypał< to powiedział Twój stary, jak Cię na porodówce zobaczył" Taką odpowiedź by otrzymała nadawczyni w przypadku, gdyby do mnie nadała komunikat zawierający stwierdzenie "trochę przypał". Znalazła się "Gesslerowa" świata mody, znawczyni trendów i Twojego gustu. Ty masz się czuć dobrze w tym, co nosisz na sobie, a nie Twoja siostrzenica bracie. Weź również pod uwagę aspekt ekonomiczny - "firmówki" potrafią kosztować, zwłaszcza w Polskiej relacji zarobków do cen. Idzie nabyć bez problemu ciuchy "niefirmowe", które prezentują się równie dobrze, jak czasem i nie lepiej niż "oryginały". Oczywiście czasem zdarzy mi się coś "oryginalnego" nabyć, jeżeli naprawdę zwróci moją uwagę i zachwyci, często się to jednak nie zdarza. Chcę też podkreślić, że nie demonizuję "markowych" produktów - po prostu nie zawsze zakup takowego jest ekonomicznie uzasadniony z mojego punktu widzenia.
  19. @WąsatySamiec poprawność polityczna europy w pigułce, od której już rzygam tęczą dosłownie. W GB tak się politykom nudziło, że za posiadanie scyzoryka wielofunkcyjnego przy sobie, coś takiego na przykład jak na obrazku: Za taki "niebezpieczny" sprzęt można wylądować co najmniej na dołku, za sam fakt noszenia go przy sobie na mieście. O ile oczywiście policjant Cię przeszuka. Dlaczego niebezpieczny? Gdyż posiada "nusz", a nawet dwa Jedynym słusznym i zaaprobowanym przez prawo brytyjskie środkiem obrony osobistej, jest czerwony żel w małej puszce (podobnej do gazu pieprzowego), którym można "oznaczyć" napastnika na czerwono podczas jego ataku na nas Następnie trzeba jak najszybciej spie*dalać do najbliższego komisariatu zgłosić napaść, o ile dobiegniesz i po drodze wkurwiony napastnik Cię nie zajebie za pomalowanie mu ryja farbą Ps. Po pijaku idzie wynaleźć znacznie praktyczniejsze urządzenia i formy obrony osobistej @Marek Kotoński
  20. Przeglądając internety chwilę przed pójściem spać, natrafiłem na ciekawy artykuł, opisujący nowoczesny sposób niemieckich polityków walki ze zbyt agresywnym "wzbogacaniem kulturowym", przez "lekarzy i specjalistów" z krajów islamsko-afrykańskich. Poniżej filmik prezentujący w praktyce działanie tego poprawnego politycznie niemieckiego "pasa cnoty" Źródło: http://prostozmostu24.pl/spodnie-z-klodka-i-alarmem-niemiecka-odpowiedz-na-plage-gwaltow-wideo/ Moje przemyślenia: Teraz na pewno wszystkie niemieckie kobiety mogą czuć się bezpiecznie na mieście. Zerwanie sznurka spodni spowoduje przecież piszczenie alarmu, który pomoże się zorientować gwałconej, że jest gwałcona, a kłódka "uniemożliwi" napastnikowi dostęp do waginy ofiary. Pomijając najważniejszy fakt, że spodnie można po prostu rozerwać, więc czynią ten wynalazek bezużytecznym - reszta jest w porządku. A co, jeżeli napastnik sobie loda zażyczy? Moją sugestię dla ZDF-a jak zabezpieczyć buzie Niemek przedstawię tym oto obrazkiem: Oczywiście niech nie zapomną o tej samej kłódce na szyfr przy zapięciu jak również alarmie, który przy próbie nieautoryzowanego dostępu poinformuje o tym niczego nieświadomą właścicielkę buzi. Nie zapomniałem również o paniach, które chcą zapobiec bycia macanymi po swoich piersiach i zabezpieczyć się np. przed "Hiszpanem". Plus do tego rzecz jasna dwie kłódki i obowiązkowy alarm, jak w przypadku dwóch wyżej wymienionych urządzeń. Teraz sobie zmontujcie oczami wyobraźni (albo photoshopem) wszystko w całość i wyjdzie wam obraz niemieckich kobiet w niedalekiej przyszłości Dobrze, że Niemiecki rząd zwalcza skutki, zamiast zająć się przyczynami - oj nie zaraz, przecież powinno być odwrotnie!
  21. Rick

    Pamiętnik nadawcy 27/03/2018

    Drogi pamiętniku, zacząłem "streamować" jakieś ponad 2 miesiące temu, mając naprawdę dość optymistyczne jak na mnie wizję przyszłego mojego przyszłego kanału. Zakupiłem sprzęt niezbędny, zapoznałem się z oprogramowaniem, ogarnąłem łącze internetowe i tak się zaczęło... Pierwsze transmisje miały z wiadomej przyczyny widzów praktycznie zero, z ewentualnym przypadkowym wejściem osób, które zabłądziły w poszukiwaniu innego kanału, bądź też po prostu były ciekawe przez pierwsze 60 sekund, po czym uznali kanał za zwyczajnie zbyt amatorski/nudny/itp. Jednak po pewnym czasie zauważyłem, że trend mojego kanału nie ma tendencji do zmian. Średnia widzów zero, a jeżeli w czasie transmisji jest jeden widz i jeszcze pisze na czacie - mogę śmiało powiedzieć o "wielkim" sukcesie. Postanowiłem więc reaktywować mój kanał na Youtube i wrzucać tam moje transmisje, aby nieco zwiększyć "zasięgi". Zacząłem każdą transmisję eksportować, aby każdy to chce, miał możliwość obejrzenia sobie powtórki, może ewentualnie też widz by się przekonał do oglądania moich transmisji. Okazało się również, że jakość moich streamów nie powala, pomimo rozdzielczości full HD (1080p), ze względu na dość słabe łącze (prędkość wysyłania dość daremna jak na obecne czasy). Długo pracowałem nad rozwiązaniem tego problemu, włącznie z poszukiwaniem szybszej oferty innego operatora - niestety daremnie, gdyż w wiosce gdzie mieszkam nie ma fizycznej możliwości na szybsze łącze niż te, które obecnie posiadam. Takie uroki życia w zadupiu brytyjskim. W międzyczasie, aby jeszcze bardziej kanał uatrakcyjnić, powrzucałem parę dodatkowych funkcji, jak też zrobiłem pierwsze dość myślę przyjemne intro kanału, które leci na samym początku transmisji. Z jakością obrazu problem rozwiązałem, skalując rozdzielość do 720p, dzięki czemu obraz przestał być tak "kwadratowy" miejscami, a małe rozmycie i tak wygląda znacznie lepiej niż kompresja obrazu, która miała miejsce przed wprowadzeniem tego rozwiązania. Technicznie więc rozwiązałem metodą prób i błędów sporo bolączek początkującego nadawcy, pomagają mi również te transmisje otworzyć się nieco do obcych ludzi, jednak mam wrażenie, że stanąłem w martwym punkcie, jeżeli chodzi o sposób na zachęcenie widzów do oglądania. Nie jestem wysokobudżetowym kucem/nerdem/gimbazjuszem, nie sram na transmisji do durszlaka, ani nie leję mojej kobiety po mordzie - po prostu gram i w czasie tej gry komentuje jej aspekty, błędy, jak również staram się (o ile ktoś wejdzie na czata) poruszać z widzami różne losowe tematy życia codziennego i nie tylko. Jednak to widocznie jest za mało - prawie kwartał transmisji, a średnia stoi w miejscu, obserwuje mnie 7 użytkowników na Twitchu, z czego aktywnie ogląda jeden (nie wiem czy bardziej z litości, czy rzeczywiście lubi mój kanał). Zaczyna mi brakować motywacji do dalszego transmitowania czegokolwiek, gdyż czuję się chwilami jak zdesperowany debil gadający sam do siebie na żywo. Gram, jest niby fajnie, ale uczucie siedzące w moim racjonalnym umyśle często mówi mi - "marnujesz człowieku czas". Robię coś źle, albo powinienem robić coś jeszcze - problem w tym, że nie mam za bardzo skąd czerpać niezbędnej wiedzy - nikt nie sprzeda swojej recepty na sukces, gdyż nie będzie na własne życzenie tworzył sobie konkurencji - takie prawa rynku prawda? Jeszcze się nie poddałem, szkoda by było jebnąć projekt, dla którego poświęciłem już prawie 3 miesiące swojego życia. Muszę coś zmienić, spróbować od innej strony. Póki mam resztki motywacji, będę szukał vademecum na te problemy - to swojego rodzaju próba sił: albo się poddam, albo znajdę rozwiązanie dla tych problemów. Działam i analizuję niczym komputer, jestem bitem - mogę być "zerem", albo "jedynką". W systemie binarnym nie ma nic pomiędzy, półśrodka...
  22. W USA każda legalnie nabyta broń posiada swój unikatowy numer seryjny, wytłoczony bezpośrednio na broni, za pomocą którego identyfikuje się jej właściciela, który tą broń przy zakupie zarejestrował: Więc co zmienią takie na przykład obowiązkowe badania psychologiczne, skoro zwykle psychopaci czy też zamachowcy raczej z legalnych źródeł nie skorzystają, a broń przez nich użytkowana nie będzie istnieć w oficjalnym rejestrze. "Źli goście" zwykle posiadają broń z usuniętym numerem seryjnym. Dzięki temu w razie przypadkowego pozostawienia takiej broni na miejscu zbrodni, policji znacznie trudniej zidentyfikować sprawcę. Oczywiście jeżeli przy rutynowej kontroli znajdą taką broń przy jej "właścicielu", można "zarobić" (zależnie od stanu) od 30 dni do nawet 5 lat więzienia lub wysoką grzywnę, czy też obie "nagrody" jednocześnie.
  23. Rozwiń bracie nieco ten skrót myślowy, gdyż nie mam pojęcia co autor ma na myśli. Dla jednego "faceckim filmem" będzie "Rocco invades Poland", a drugi powie, że "Mission Impossible".
  24. Pamiętam dość dawno temu sytuację z moją byłą, choć bez bajtla oczywiście. Zerwaliśmy, gdyż nam się nie układało - to nie było aż tak głębokie oczywiście jak jest w Twoim przypadku, gdyż byliśmy łebkami, a zerwanie nastąpiło po bodaj roku istnienia "uczucia". Sęk jednak w tym, że po 2-3 miesiącach przerwy spotkaliśmy się znowu. Nie byłem wtedy praktycznie w ogóle świadomy mechanizmów i zasad obecnych w związkach, czyli krótko - biały rycerz. Przejawiałem jednak czasem chwilowe wybudzenia z tego stanu Jednak do rzeczy - ona wyraziła (niby) skruchę itp. itd. tęsknota sratatata, lecz podczas kolejnego naszego wspólnego spędzania czasu, temat zszedł na perypetie nasze podczas tej "przerwy" od związku (istotne - nazwała to "przerwą", a nie faktycznym rozstaniem). "Myszka" się przyznała, że miała "chwile słabości" z budowlańcem, który remontował z ekipą blok w którym mieszkała. Oczywiście, żeby nie zranić mojego delikatnego serduszka, stwierdziła że do "seksów" żadnych nie doszło (zresztą nawet tego nie umiała dobrze zrobić, więc mnie nie dziwi), jedynie było macanko, całowanko itp. Padło z jej ust pytanie - "a jak było z Tobą? Spotykałeś się z kimś?". Przed moją odpowiedzią "Myszka" jakby była nieco zawstydzona swoim postępowaniem, jakby jej tak nieco głupio było, że uległa prostym emocjom - oczekiwała również zapewne, że usłyszy odpowiedź przeczącą. Moja jednak odpowiedź zmieniła całkowicie jej światopogląd w 3 następne sekundy. Jaka to była odpowiedź? Otóż również się z kimś spotykałem, a ściślej ujmując - z jej (niegdyś bliską) koleżanką, na którą miała bardzo silną alergię. Koleżanka ta miała wyjątkową słabość do mojej osoby i nie kryła się szczególnie z intencjami. "Myszka" lepiej te intencje podejrzewam zauważała nawet niż ja. W każdym po usłyszeniu "dobrej nowiny", "Myszkę" jakby szatan opętał momentalnie... Zaczęły się oskarżenia, że jak mogłem spotykać z kimś, a ZWŁASZCZA Z TĄ KOLEŻANKĄ. Że "co ja sobie wyobrażam, przecież związek dalej trwał mimo tej przerwy, że ona dalej mnie kochała, tylko musiała odpocząć". Odbiłem wtedy prosto piłeczkę: "Na pewno często o tym rozmawiałaś podczas ślinienia się i macania z budowlańcem, jaka to Ty biedna jesteś, bo Twój były facet Cię nie rozumiał". Oj człowieku działo się - koncert w 100% czystej i nieskazitelnej hipokryzji. Konkludując - ciekaw jestem jaka by była reakcja Twojej (byłej?) partnerki, gdyby dowiedziała się, że również sobie całkiem dobrze poużywałeś podczas swojej "wolności". Nie miej złudzeń bracie - jeszcze szybciej o tym zapomni. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.