Skocz do zawartości

Reczu

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Reczu

  1. W ogóle z tym Tomem to też jest dziwna akcja ponieważ niektóre żródła podają, że naprawdę ma około 5"10' tylko kiedyś to zostało zaniżone i już niesprostowane.
  2. Gość ma 5 feet 7 inches czyli 170cm, ale na rzecz rozważań zaliczę go do facetów <1,7. Czy uważasz że gdyby Tom nie byłby znanym bogatym aktorem, chodził do przeciętnej pracy, jeździł przeciętnym autem, mieszkał w przeciętnym mieszkaniu i miał 170cm to nadal by ustawiał się do niego wianuszek chętnych kobiet? Ale spoko, ja rozumiem, że nie umiecie się wczuć jak żyje facet dajmy na to 168cm. Generalnie tylko co 10 ma mniej niż 170cm więc......
  3. Ja mówię o facetach poniżej metra siedemdziesięciu, bowiem jest zasadnicza różnica gdy nie masz 1,8m bo brakuje Ci paru cm (wtedy rzeczywiście tę niewielką różnice można przykryć charakterem), czy nie masz 1,8 bo masz poniżej 170. Wtedy już niczym nie nadrobisz. Hajsem może... ale to też nie wystarczy mieć trochę więcej, tu by trzeba było mieć tyle żeby partnerka nie musiała pracować albo ją zatrudnić w swojej firmie. Dokładnie przyjacielu, tylko jakby nie patrzeć większość kobiet taka jest.
  4. Taka, która sama ma powiedzmy 165cm (chyba średni wzrost w polskiej, damskiej części społeczeństwa). To różnica między wami 3cm czy 7cm jest przez nią zauważalna. Co do samego mechanizmu nie wiem jak się to odbywa bo przecież nie będzie patrzeć na czubek głowy. Może poprzez linie oczu czy barków?!
  5. Pod 170cm to znaczy że mniej czy trochę ponad? Dla nas, facetów 5cm czy nawet 10cm to nie taka znowu różnica a dla kobiet czasem to przepaść. Facet poniżej 170 owszem może znaleźć żonę, dziewczynę etc. Ale to nigdy nie jest pierwszy wybór kobiety. Są to dziewczyny, które mają uzasadniony interes w wyborze niskiego faceta, czasem są to jego pieniądze, czasem jej wiek i nadwaga bądź też poczadowskie dzieci. Ooo Panie... no chyba, że działo się to dwie dekady temu to jeszcze jestem w stanie uwierzyć. Natomiast teraz to nie przejdzie.
  6. Niestety przyjacielu tak nie jest. <170cm przyćmiewa całą Twoją pozytywną energię i pewność siebie.
  7. W zasadzie aż tak mocno nie przywiązałem się do tejże niewiasty ale też nikt chyba nie lubi być robiony w balona. Zobaczymy, na razie jest po staremu poza jej jednym (dziwnym wg mnie) zachowaniem. Ale może to bez znaczenia więc nie będę na razie poruszał. Mhmm tylko po co? Może kłamać, wymyślać, wyolbrzymiać, nie wszyscy samcy są ze sobą solidarni żeby szczerze sobie pogadać tymbardziej jak łączy/dzieli ich kobieta.
  8. @Personal Best już drugi raz bracie w moich wypowiedziach posądzasz mnie o trolling. Ja wiem, są tu starzy wyjadacze co na związkach k-m zjedli zęby, potracili majątki, dzieci etc. Ja natomiast aż tyle nie przeszedłem wiec niektóre moje pytania rzeczywiście mogą wiać świeżyzną, naiwniactwem ale żeby zaraz trolling?! Tylko podoba mi się LTR, a rozstanie wydaje mi się że w 90% przepracowane, między innymi przez tę nową znajomość. Nawet Marek w jednej z audycji mówi o metodzie klina emocjonalnego, który u mnie w pewnym stopniu się sprawdził
  9. No właśnie, Barcie a odwróćmy rolę, koleżanka panny mówi: "eee z tym? znajdź sobie wyższego, szanuj się trochę". Na prawdę wzrost ma tak duże znaczenie, więcej znaczy jak morda i ogólna budowa jest prawie na równi ze statusem. Także szacunek dla własnej osoby owszem, ale ważne też nie przeszacowywać własnego SMV. A panna z tematu bardzo ładna, symetryczna ale niestety "S-ek" nie wloży (jakieś "L"?). No i niby tam coś zaczęła w tym kierunku ale.... ?
  10. Bracie, z nałogów niestety nikotynizm, wcześniej tytoń a teraz palę elektronika. Kolor uzębienia lekko żółtawy nad czym pracuje, sylwetka dość proporcjonalna, niezapuszczony, niezachudy. Wada postawy, którą staram się ukrywać (wynik lat bez ortopedów a pożniej wypadek samochodowy). Jako takie zaplecze finansowe, które pozwala na schludne, dość dobre ubranie. Ale wzrost.... 168cm, tu nie poszaleje, Marek w jednej z audycji mówi o zwisaniu z drążka po 30min dziennie, jeszcze nie testowałem ale na jakieś 2cm mogę liczyć żeby dobić do tych 170cm. Także tu są pewne ograniczenia. W internecie praktycznie cięzko poznać ładniejszą kobietę bo niestety rywalizacja z większymi i przystojniejszymi. Gdzie w takim razie iść żeby poznać? Dość dobre robię pierwsze wrażenie, dobrze gadam - to mój atut. Widzisz bracie, dopóki się nie odezwał to ona raczej więcej inwestowała w naszą relację, ona sie strarała, szukała miejsc gdzie można fajnie spędzić czas, w lóżku aktywna, zero pretensji w codziennych sytuacjach. Piszę "dopóki" ale tak naprawde odezwał się na dniach i nie wiem jeszcze jak będzie teraz, nie wydaje się oschła czy coś, to już prędzej ja ją chłodzę. i czy to dobra taktyka? Czy nie pcham jej tymsamym w objęcia byłego?
  11. Czyli radzicie na orbitę? Powiedziała mi o tym, że się do niej odezwał bo jak twierdzi "chce być szczera" i "nie chce żeby on popsuł naszą relację". BTW. Jak ja się cieszę, że powstało to forum. Inaczej bym nie miał porównania i dawał się wodzić za nos.
  12. @trop no mogła ściemnić a jednak powiedziała prawdę ? z resztą przynajmniej nie "na zakładkę"
  13. Bracie, no taką miłość w sensie: "kocham Cię" wyznała niedawno, po 3 miesiącach. Wcześniej natomiast "zależy mi na Tobie", "bardzo dobrze się przy Tobie czuję" No już mi się włączył tryb czujności, chłodniejszy się zrobiłem dla niej i czekam na rozwój wydarzeń. Nie przylecę na ratunek, nie chce mi się "walczyć" ponieważ ja nic złego nie zrobiłem. No właśnie dla mnie potwierdzeniem były sytuacje gdy: - panna sama inicjowała spotkania, ja praktycznie nie musiałem nic robić, - żadnego przytyku mi nie zrobiła nigdy, że coś nie tak robię, że powinienem tak czy owak. Ja natomiast i owszem - nie przyłapałem jej jeszcze na żadnym kłamstwie. Hmmm no macie racje, to że ktoś sam o sobie mówi, że jest inny niż wszyscy jest to conajmniej dziwne.
  14. Witam Braci, po 2 latach LTR i bolesnym rozstaniu poznałem pewną Panią na portalu. Młodsza ode mnie 3l, bez dzieci i nałogów ale z figury trochę nie w moim typie bo grubsza. No ale dobrze spędzało się z nią czas (nie ukrywam że pomagała mi nie myśleć o byłej), sama jednak zakończyła swój związek tydzień przed tym jak mnie poznała. Z tego co mówiła o swoim związku to był to trochę taki bad boy ale nie taki z twardym charakterem tylko taki dość mocno rozchwiany psychicznie. Gość jest dobrze sytuowany, pewnie lepiej ode mnie choć ja sam nie narzekam. No i trochę na początku niechętnie bo w miedzy czasie poznałem jeszcze inną fajną samicę (którą poźniej olałem dla bohaterki tematu) ale wszedłem z nią w LTR. Mijają 3 miesiące a ona dzwoni do mnie zapłakana że ów były do niej wydzwania, ona nie odbiera bo się go boi. W skrócie boi się dlatego że z jej opowieści wyłania się obraz człowieka nieprzewidywalnego, z problemami itp itd. Kilka faktów i moich przemyśleń: Fakt nr1. to on ją rzucił nie ona jego, Choć mi mówiła że i tak by go rzuciła za to co wyprawiał to śmiem wątpić bo w innej rozmowie stwierdziła, że chciała z nim porozmawiać na żywo a on tylko zerwał przes SMS. Fakt nr2. Panna płacze bo twierdzi że się go boi. Tylko dlaczego teraz nagle się go boi skoro się nie bała przez te 3 miesiące kiedy się nie odzywał po zerwaniu? Boję się, że jej płacz wynika z tego, że obudziły się w niej znowu emocje do ów gentelmena a nie ze strachu. Prawda? Fakt nr3. Gdy nasza znajomość była w fazie przyjaźni, wspólnych wypadów gdzieś na miasto, ja wewnętrznie przeżywałem swój własny, 2 letni związek. Stąd też niespecjalnie mi zależało na niej (tj. tej nowej). Nawet kilka razy opowiadałem jej jakie miałem jazdy w tym dwuletnim związku i że mam obawy przed bliższymi relacjami. Ona stwierdziła, że nie jest jak wszystkie. No i faktycznie sprawia takie wrażenie. Wyznała mi miłość kilka dni wcześniej zanim poprzedni amant się odezwał. Co radzicie Bracia? Ona w sumie nie zrobiła jeszcze nic złego ale po prostu myślałem, że jest na tyle mną zauroczona, że nic nie jest w stanie tego zachwiać.
  15. Miałem to samo u siebie i "przeinwestowywałem" co się nie opłaciło. Także coś zrobić trzeba, może wystarczy porozmawiać
  16. Jak myślicie Bracia czy kobieta (niezależnie od wieku) może czuć rzeczywiste, zwierzęce wręcz pożądanie seksualne (zaznaczam, że tylko o takie pytam!) do faceta poniżej 170cm?
  17. Reczu

    Ale narobiłem! :(

    Dzięki Bracia za odpowiedzi. i właśnie, z tym wyciąganiem wniosków u mnie jest tak że dopiero za którymś razem rozumiem. No nie jest, i na początku nie była z czasem jakoś tak mi przyćmiła wszystko. Myślałem o tym, ale chyba za wcześnie.
  18. Reczu

    Ale narobiłem! :(

    Miałem kiedyś terapie/sesje odnośnie samooceny aczkolwiek były poruszane kwestie: "ludzie mogą popełniać błędy, czemu Pan sobie nie daje takich możliwości" - więc ów psycholog chyba wyczuwał tendencje. Hmmm wiesz co bracie, ale chyba aż tak nie miałem. Zdecydowanie nasiliło się po zdradzie jak tak pomyślę
  19. Reczu

    Ale narobiłem! :(

    Witam braci, gdy już tylko zaczynam pisać ten tekst mam mega poczucie winy. Otóż w innych moich tematach opisałem moją historię z rozstaniem. I ok, było minęło... tylko, że stanowczo odradzaliście mi patrzenie w tył (dzięki @Tyson?). Do rady zastosowałem się tak tylko w 30%, dlatego też często pozwalałem sobie na rozkminianie, co było źle i w ogóle a czasem mówiłem sobie: "dość, idziemy do przodu" ale humor miałem nadal podły. Świadomie wiedziałem że to do niczego mnie nie zaprowadzi ale i tak rozmyślałem. I przez to trochę zaniedbywałem obowiązki... i tu moje piekło się zaczyna. O ile przelewy, jakieś sprawy priorytetowe udawało mi się załatwiać (nieraz z lekkim poślizgiem) to zacząłem olewać obowiązki domowe. M.in. mojego czworonożnego przyjaciela. Był ze mną 9lat. Dostawał dobrze jeść i w ogóle ale zapomniałem o jednej ważnej rzeczy. Otóż dostał babesziozy bo zapomniałem go zakroplić przeciwko kleszczom i zdechł. Ogromne poczucie winy mnie dopadło związane z tym, że mojego druha spychałem na ostatni tor a sam rozmyślałem odnośnie straty bliskiej osoby tj. kobiety (myślenie o niej nie warte było jego śmierci). Nie wiem, może to nawet pod paragraf jakiś podlega (znęcanie się nad zwierzęciem), doskonale wiedziałem że psina jest wrażliwy na tego pierwotniaka, więc moim obowiązkiem było zadbać o to aby był na czas zakroplony. Całkiem mi to wypadło z głowy (nie wiem też czy gdyby wszystko było dobrze to też bym zapomniał - czasem i tak się zdarzało - tendencje do prokrastynacji). Poczucie winy dobija, sam nie wiem... może czymś zasłużyłem sobie na to. Mój umysł można zobrazować jak coś takiego: "jestem w pewnym miejscu, jest ze mną ona i jej nowy gach, nade mną jest życie, inni ludzie i inne kobiety ale oddzieliłem je murem, który co i raz próbowałem rozkuć. Gdy trochę rozkułem to zaraz zaszpachlowałem, a teraz gdy mój druh nie żyje to oni jakby zniknęli (wyszli jakimś ukrytym wyjsciem, czy przeszli w mniej widoczne miejsce), natomiast nad moją głową wyrosła kolejna warstwa grubszego muru z napisem: "poczucie winy"" Ogólnie temat można streścić zdaniem: "pies mi zdechł przeze mnie i mój egoizm" ale wolę żebyście mieli wgląd na całą sytuacje. czego oczekuję od Was bracia? W każdym razie nie rozgrzeszenia. Ale może jakieś rady jak żyć z takim poczuciem winy, jego życie się skończyło ale moje jeszcze nie. Chciałbym powalczyć jeszcze o odrobinę szczęścia w tym życiu.
  20. @Tyson, boks trenowałem 8 miesięcy i bardzo to lubiłem, sparingów jako takich jeszcze nie było. Przestałem gdyż mój kompan (To on mnie namówił) przestał i ja później jeszcze trochę chodziłem sam ale już bardziej wybiórczo i nieregularnie aż przestałem. W ogóle bardzo dziękuję Ci bracie za Twoją empatię, uwagę i poświęcenie swojego czasu. Na prawdę sporo dobrej energii mi wysłałeś (jeśli można tak powiedzieć) co znacząco poprawiło mi samopoczucie. Masz racje nie ma co rozkminiać wstecz bo to tylko nakręca kołowrotek w głowie. Była zła! Usmiejesz się ale „nie spodziewałem się tego”, poważnie ? zaślepiony wierzyłem w to co mi mówiła. Dzięki innym braciom również za słowa otuchy itp. Dzis kupiony karnet i pierwszy trening siłowy za sobą, a także dość dobrze zaspokojony w makroskladniki dzień. Przez to rozstanie trochę ściśnięty żołądek miałem i schudłem jeszcze bardziej niż jak z nią byłem. Ale mam nadzieję, że wszystko wróci (pamięć mięśniowa) gdyż wcześniej trochę byczek byłem, niski bo niski ale w ramieniu 37cm co przy moim wzroście wyglądało dość estetycznie
  21. Tak patrzę wstecz i ok, może i wiele błędów popełniłem, a może to we mnie tkwią ów problemy. Ale znam bardziej wydyganych gości, którzy mają kobiety. Kurde na prawdę można się rozchorować od tego "dlaczego się nie było wystarczająco dobrym" dla kogoś. Dzięki za odpowiedzi, każdemu z Braci z osobna. Najlepsze (wg mnie) nagrodzone łapką. Trochę to przykre, że u faceta nie ma miejsca na słabość, że nie może wytchnąć (ja wiem, jak w gre wchodzą "dobre nawyki" to już nie musi udawać) Mac - hmmmm mojej ex kobiecie trochę tego brakowało rzeczywiście bo ja raczej mało później śmieszkowałem. Wszytsko właśnie tak jak bym kij połknął. Dzięki za zwrócenie uwagi na taki aspekt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.