Skocz do zawartości

Subiektywny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Subiektywny

  1. Siedzę i jem śniadanie. Nagle trach! gryzę coś twardego. Ki diabeł? Kamień w chlebie czy co? A tu ukruszył mi się kawałek trzonowca, góra po prawej stronie. Niech to szlag! Pozostawił po sobie ostre krawędzie, które teraz mnie złoszczą. Ząb 'martwy' od czasów bodajże podstawówki, kanałówkę miałem robioną. I tak sporo lat wytrzymał bo z 25 ... Hardkorowo podpiłowałem krawędzie pilniczkiem do paznokci ... Zostawić tak jak jest (nic nie boli) czy mimo wszystko karnie pomaszerować do dentysty? Z 10 lat u dentysty nie byłem... S.
  2. BloodyMassacre, dnia 17 Cze 2015 - 00:40, napisał: Symptomatyczne. S.
  3. Z tego co się orientuję wojska spadochronowe ex Jugosławii jeszcze długo po II wś używały Stg44. Po zakończeniu II wojny światowej StG.44 znajdował się na wyposażeniu niektórych antykomunistycznych organizacji zbrojnych w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (PRL), był również używany przez milicję Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD) oraz jugosłowiańskich spadochroniarzy. Broń trafiła także w ręce członków rozmaitych organizacji zbrojnych w krajach trzeciego świata. Zakończenie w 1961 roku produkcji amunicji 7,92 mm x 33 Kurz w NRD (milicja enerdowska zastąpiła StG.44 karabinem AK) spowodowało spadek użyteczności tego pierwszego jako konstrukcji wojskowej. Nadal był używany m.in. w Afryce i jest cenioną bronią kolekcjonerską w USA. Przez lata amunicję produkowano w Jugosławii w zakładach Prvi Partizan, zaś liczba w pełni sprawnych egzemplarzy StG.44 okazała się tak duża, że w 2004 roku niemiecka firma SM Chemnitzer Sportwaffen und Munitionfabrik GmbH ponownie uruchomiła produkcję amunicji 7,92 mm x 33 http://pl.uzbrojenie.wikia.com/wiki/StG_44 S.
  4. Z pozycji neutralnej przemieni się w presję, iż "mam pomagać, bo jestem sam i nie planuje rodziny". Arox, Nadal od strony logicznej nie mogę zrozumieć dlaczego kładą na Ciebie tą presję. Powinieneś pomagać na tyle, na ile uważasz to za stosowne i wynikające z naturalnych, normalnych układów rodzinnych. I tyle. Czy to Twoja żona? Twoje dzieci? Bo zaraz się okaże, że przysłowiowym Janem Kamerdynerem się staniesz. Przynieś, wynieś, pozamiataj, dzieci przypilnuj - do tego w finale to zmierze. Acha, i kasę pożycz bo wydatki na rodzinę i te sprawy ... A oddadzą jak będą 'mogli' czyli nigdy. Mam świadomość presji, oczekiwań ale chyba należy otwarcie postawić sprawę i powiedzieć - stop. Nie moje dzieci, nie moja żona. Pomagam na tyle na ile uważam za stosowne, wszelkie wymuszenia traktuję jako próbę wymuszenia nienależnego haraczu. Za przeproszeniam, drogą analogii, powinieneś zażądać dostępu do wdzięków 'bratowej' - bo przecież Ty nie masz dziewczyny na stałe a brat ma. Więc niech się podzieli, tak jak Ty masz dzielić się swoim wolnym czasem i energię (bo ją masz o oni - nie). Logika ta sama. Arox, załatw konkretnie sprawę teraz bo później będzie tylko wściekłość, płacze i zgrzytanie zębów. S.
  5. Panowie, Dzieło z roku 1904, czasy naszych pradziadów czy nawet prapradziadów. "Z kim się łączyć w małżeństwo? : wybór małżonków ze stanowiska zdrowotnego" Augusta Czarnowskiego. Miłej lektury http://polona.pl/item/15225426/4/ S.
  6. Wiesz co, wujek Gugiel mi podrzucił w obrazach... Czasem nie Twój ? S.
  7. thepass, Nie wydaje mi się by kolega Krzysiek wykazywał chęci do przygarnięcia ex. Ale stałe trucie głowy o to ma. Dużo wynika z różnic w 'starcie' młodych kobiet i mężczyzn. Dziewczyna 20-25 lat jest już dojrzała, chłopak w tym wieku - zasadniczo nie. Stąd też w małżeństwach młodych rówieśników, z tego co obserwuję, zdarza się sporo potknięć. Mimo wszystko warto, na partnerkę, brać kobietę co najmniej z 5 lat młodszą od siebie. Większa wówczas szansa na 'dopasowanie' się w rozwoju, również kwestie wizualne grają tu odpowiednią rolę. Pisząc po samczemu - cieszy oczy (i nie tylko). A Ania to klasyczny przykład splątania pod kopułą. Szybko za młodu uderzyła jej woda sodowa do głowy, popełniła błąd strategiczy wychodząc z założenia 'że już zawsze tak będzie' i tyle. Swoją drogą wiązanie się z super atrakcyjnymi dziewczynami, takimi 9-10/10 to branie sobie na barki tykającej bomby. Taka ślicznotka wszędzie jest adorowana, podrywana, podbijają jej ego pod sufit. Ciężko, naprawdę ciężko by nie uderzyła jej ta sodówa do głowy i dziewczyna w którymś momencie nie stwierdziła 'jestem warta więcej - zdecydowanie więcej'. I co? Ano przepis na kłopoty murowany. Widząc gościa z super panną z reguły automatycznie załącza nam się coś takiego jak 'łał, ale gość ma fajną dziewczynę' i gdzieś tam z lekka możemy nawet pozazdrościć. Realia są takie, że człowiek ten pewnie musi mierzyć się z niejednym wyzwaniem by trzymać ten związek, i powszechnie adorowaną pannę, w ryzach. Czy bym chciał być związany z supermodelką? Teoretycznie myśl miła ale mam świadomość, że zdarzają mi się okresy słabszej kondycji psychicznej a wówczas mógłym po prostu mieć znaczne trudności z udźwignieciem na swoich barkach ciężaru tego związku. Acha, i tak. Ania jest sporo po trzydziestce. Wykres trochę bym zmienił. Opad czerwonej linii przesunałbym trochę o dwa-trzy lata, również wznoszenie niebieskiej jest raczej wolniejsze. Ale to moim skromnym zdaniem. Można z nim polemizować - ale świetnie ilustruje, w czym w pełni się zgadzam, jak różne mamy potencjały startowe pomiędzy 18 a 25 rokiem życia.
  8. Panowie, Piszę by powiększyć ogólne rozeznanie braci męskiej w tym temacie. Sprawa zaistniała w 100% w rzeczywistości i toczy się nadal. Czytajcie, uczcie się i wyciągajcie wnioski. Jest to prawie czysty przykład hipergamii, alokowania zasobów oraz ... tego jak potocznie pisząc mężczyzna zyskuje a kobieta traci wraz z upływem czasu. Jako że historia i postacie są prawdziwe - imiona bohaterów zostały zmienione. Kolega Krzysiek, dobre kilkanaście lat temu poznał piękną Anię. Krzysiek dobrze się uczył, był solidny i przewidywalny - studiował razem ze mną na UJocie ale bodajże dwa lata później i na innym wydziale. Ania faktycznie była śliczna jak cukierek. Zgrabna jak cholera, szczupła, wiotka, piękne czerne kręcone włosy i takież oczy. Po prostu dziewczyna jak z obrazka, opinię nieniejszą podpisuje obydwoma rękoma jako koneser kobiecej urody (swego czasu również wytrzeszczałem oczy na jej powabny widok). Problem z Anią był taki, że uroda i powodzenia wśród mężczyzn fatalnie wpłynęły na jej charakter. Stała się egzaltowana, ekstrawagancka i szalenie pretensjonalna. No ale tak jest jak się jest uwodzoną co krok, mężczyźni łaszą się o jej uśmiech, fotografowie zabiegają o zrobienie jej zdjęć a na dodatek zaczyna się pracę na pół etatu w agencji fotomodelek (Polska + wyjazdy do Niemiec). Krzysiek i Ania pomimo różnych zgrzytów już na wczesnym etapie - pobierają się. Z małżeństwa rodzą się odpowiednio chłopczyk, a dwa lata później - dziewczynka. Oczywiście Ania jest na fali wznoszącej. Długie nogi, twardy i jędrny biust (wierzcie mi na słowo, że wyglądał rewelacyjnie) oraz buzia aniołka zapewniają stado adoratorów. Bogatych, zasobnych, za znajomościami i możliwościami. Czarnowłosa z owych znajomości korzysta a adoratorzy - korzystają z wdzięków Ani. Wreszcie poznaje jakiegoś dzianego agenta od modelingu w Niemczech i trach, małżeństwo kończy się rozwodem. Krzysiek, Dobry Poczciwy Sympatyczny Chłopak - jest załamany ale jakoś się zbiera w garść. Przez następne lata następuje klasyczna przepychanka o widzenia z dziećmi, jazdy, podjazdy, utrudnienia. Klasyka tego gatunku. Krzysiek pracowitym gościem jest i głowę ma również nie od parady. Zakłada firmę, firma się rozrasta, powstają filie w największych miastach Polski. Wiedzie mu się całkiem dobrze. Poznaje kolejną kobietę, z którą się wiąże. Czarnulka w tym czasie 'korzysta z życia', trochę pomieszkując w Niemczech a trochę w Polsce. Co tymczasem po tych ok. 10 latach u naszej piękności? Nadal wysoka i ładna ale ... czas robi swoje. Buzia aniołka, ale po lekkich przejściach. Biust jest, ale już tak hardo i dumnie nie sterczy wypięty do przodu. I z parę kilo waga pokazuje więcej, uda też jakby nie te co kiedyś... Co gorsza, w branży ślicznych buziek dochodzi do głosu konkurencyjne stado młodszych o dekadę laseczek, dla kariery gotowych na wiele, bardzo wiele i równie otwartych na konkretne propozycje. Stadko adoratorów Ani zaczyna wysychać jak kałuża na pustyni pod palącym słońcem, agent-Niemiec daje Ani czerwoną kartkę i dziękuję za wspólne pomieszkanie. Czarnula pakuje walizki i wraca do kraju, znajduje jakiegoś fotografa z agencji i wiąże się nim - przy czym dla fotografa jest kolejną 'przelotką' i takich dziewuszek to on ma kilka na raz. Jedym słowem - Ania zostaje na kruchym lodzie i z niepewnym jutrem. A latka lecą... I teraz puenta. Anie chce wrócić do Krzyśka! Tym bardzież że Krzysiowi życie się układa. Dziewczyna kombinuje jak koń pod górę! Nakręca wspólne dzieci, by córeczka i synek lobbowały za 'powrotem mamusi'. Wprost i nie - żąda od Krzyśka by zostawił swoją nową partnerkę. Szantażuje widzeniami z dziećmi, czasem robi dzikie sceny a czasem płacze jak skrzywdzona niewinność i zalewa się łzami. Kolega Krzysztof nabrał oleju w głowie i twardo neguje jakiekolwiek nowe związki z ex-małżonką. A ja, znając Krzyśka od lat, obserwuje cały spektakl z ogromnym zaciekawieniem. I niech ta historia z życia wzięta będzie dla Was swoistym pouczeniem. Jeśli jako mężczyźni macie olej w głowie - czas działa wyłącznie na waszą korzyść. A słodycz kobiecych wdzięków jest jak puchar pysznych lodów w letni upalny dzień - świeże smakują wybornie ale po chwili szybko nie nadają się już do spożycia... S.
  9. Filmik pokazuje, że trzeba mieć super refleks, wyczucie czasu i niezła koncentrację.
  10. O! Ku mojemu niewysłowionemu zdziwieniu 'założyłem' temat o żeglarstwie i marynistyce. Czarnoksięstwo! Czyste czarnoksięstwo ! S. .
  11. Zimbardo, z całym należnym szacunkiem, pierniczy trochę trzy po trzy. Odnoszę nieodparte wrażenie, że próbuje na siłe porównywać obecną drugą dekadę XXI wieku do czasów swojej młodości. I relacja damsko-męskie również.A to nie te lata, nie te układy, nie te kobiety ani nie ci mężczyźni. Feminizm i wojujące równouprawnienie tudzież poprawność polityczna zrobiły swoje. Poobcowałby trochę z 'nowoczesnymi, niezależnymi kobietami' to wiedziałby co i jak. Podobnie czytałem wywiad z prof.L.Starowiczem, identycznie dziwił się czemu młodzi mężczyźni w dużej mierze unikają kontaktów z rówieśniczkami, boją się ich i jak to jest możliwe. I ktoś w komentarzu do artykułu napisał - profesor pospotykałby się z tymi 'rówieśniczkami' to wiedziałby dlaczego Edit: o znalazłem link: http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/55,117915,12184127,,,,15099870.html?i=0 S.
  12. Wroński, Podkopujesz pozycję Pikaczu, będzie prędzej czy później afera S.
  13. thepass, A ja! Jest wiele dziedzin, w których uważam, że potocznie kaleczę. I kit z tym. Ale swoje lata już mam, wartość własną i miejsce w szeregu znam. Nimbu zajefajności we wszystkim wokół własnej osoby kreować nie muszę. Ot taki przywilej dojścia do pewnego wieku i nabrania jako-takiego oleju w głowie Howgh! Albo jak kto woli - fuck yeah ! S.
  14. Prawdopodobnie każdy z nas dla pewnych osób, które nas otaczają, jawi się jako 'alfa' a dla innych - beta. W jednej grupie mogę występować jako szanowany gość, specjalista w swojej dziedzinie z licznymi zawodowymi sukcesami, człowiek renesansu i pożądana dusza towarzystwa a w drugiej, dla której liczą się inne przymioty - jako nikt i popychadło. Czasami odnoszę wrażenie, że sami na tym forum nieświadomie wznosimy na piedestał wzór, który nie istnieje - mężczyznę kamelona. Kogoś, kto o 15ej wykaże supereleganckie maniery na berbatce u angielskiej królowej a dwa kwadranse później założy dres i gołymi rękoma wpierniczy dwudziestu członkom lokalnego gangu, bo mu w nocy spać nie dali rykami na ławce pod blokiem. Sorki, ale to trochę taki męski mit jak słynne już kobiece połączenia - rozważny ale romantyczny, powściągliwy ale żarliwy, czuły ale zdystansowany Pasztet pół na pół - jden zając, jeden wół. Ręka do góry panowie, kto jest debeściak we wszystkim (Pikaczu - Ty nie musisz podnosić ). Charyzma rockmana, wrażliwość poety, zdecydowanie bandyty, pióro literata, umysł ścisły noblisty, kulturysta jak Arnold i jednocześnie wiotki niczym Ania Rubik, pięcioboista - akrobata - komandos - tenor - tancerz - opiekun do dziecka - taki mega-alfa-we wszystkim ? Hę ? Las rąk ! Z moją jako pierwszą, a co ! Marketing i PijaR ponad wszystko. Każdy z nas jest w czymś 'alfą' a w innej dziedzinie 'betą'. Cokolwiek te terminy nie miałby znaczyć. Jest kilka dziedzin w których czuję się jak ryba w wodzie więc bez kija nie podchodź I wiele takich, w których wolę machnąć ręką i świadomie zrezygnować niż narazić się na z góry przewidywalną porażkę, i to taką lipną porażkę że mucha nie siada z wrażenia. No to jak? Alfa?Beta?Alfaceta?Betalfa? Półalfa, ćwierćbeta ? Może w ułamki dziesiętne liczyć ? Poza tym kwestia odbioru nas samych przez osoby trzecie. Dla Agaty to ja mogę być Uberalfą a dla Anety potoczną ciepłą kluchą (tak, to przykład z życia wzięty i nawet imiona pań są prawdziwe! Pozdrawiam brązowooką Agatkę i pozdrawiam blondwłosą Anetkę ! ) - w tym samym czasie, wykazując te same cechy. To co, referendum mamy robić? Z dwoma polami do zaznaczenia na kartce do głosowania? Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził - i to w zasadzie powinno być podsumowanie tego wpisu. Ale dodam jeszcze raz by podkreślić - zmitologizowanym alfistycznym maczomeństwem robimy sobie, jako mężczyźni, mentalną krzywdę. Krzywdę którą można porównać wyłącznie do wiecznego kobiecego porównywania swojego wyglądu do wyretuszowanych lasek na okładkach czasopism. Oba schematy postępowań są bardzo podobne i mają wręcz identyczną genezę. Więc ja się pytam - a po co to? A co nam to da? A jaki my mamy w tym koszer intheres ? Urośnie nam coś od tego? Przybędzie? S.
  15. Zabawną rzeczą jest to, że elementy mody z lat 70tych wróciły do aktualnej mody męskiej. Oczywiście lekko przerobione. Od paru sezonów królują dopasowane marynarki i dopasowane koszule (wszelkie slim fity). Dodatkowo dopasowane spodnie (tzw. włoszczyzna). Przecież to nic innego jak powrót do koncepcji z lat 70 tych. Ja się boję gdy moda zatoczy koło na lata 80-90te. Nie zniosę powrotu krzykliwie kolorowych dwurzedowych marynarek o kroju worków na ziemniaki. S. PS. A Wilka z Wall Street polecam
  16. A temat popłynął po morzach i ocenach offtopu niczym Dar Pomorza ...
  17. lili90, Miałem Ci odpowiedzieć ale w zasadzie ... sama sobie odpowiedziałeś w ostatnim zdaniu
  18. I proszę. +2 do wyglądu na szybko, efekt oczywiście tymczasowy - ale jest. Do tego dobry ciuch i mamy kolejne +1 czy +2. S.
  19. Subiektywny

    Gra

    Czytałem. Dość interesująca. Minus taki, że dotyczy generalnie USA a Polska to nie Stany (różnice kulturowe). Plus taki, że można z niej wyłuskać kilka ciekawych rzeczy damsko-męskich i wdrożyć w życie. Oraz to, że otwiera oczy (zmienia percepcję). S.
  20. Ewerthon, Bycie romantykiem (rozumiane jako posiadanie romantycznej natury) samo z siebie nie jest złe. Napiszę nawet, że w pewien sposób urozmaica i ubarwia postrzeganie świata. To jedna strona medalu. Druga to niestety taka, że eksponując owe idealistyczno-romantyczne podejście do kobiet niestety generalnie strzelamy sobie, jako mężczyźni, samobója. Bo romantyk teoretycznie jest ceniony, praktycznie zaś jako mężczyzna-samiec - nie. Owszem, kobieta otwaorzy się przed tobą, wyżali, poczuje lepiej i nawet powie jak cenną jesteś dla niej osobą. Ale potraktuje utylitarnie. A w przysłowiowe tango pójdzie z brutalnie bezpośrednim badboyem, który swoją postawą wznieci w niej emocjonalą burzę i zagra na hormonach. Ty Bracie, jako romantyk, emocji i haju hormonalnego nie wzbudzisz. Więc sam się domyślasz ... Fajnie, że to spostrzegłeś. Fajnie, że chcesz coś z tym zrobić. To Twój symboliczny pierwszy krok ku nowej jakości, którą masz na wyciągnięcie ręki. Ale pamiętaj że wymaga ona pracy nad sobą, wiele pracy. I nie przyniesie wymiernych efektów z dnia na dzień, licz się raczej z dłuższym okresem czasu. Napiszę nawet więcej. A bądź sobie romantykiem! Kontempluj piękne zachody słońca i widok zamglonych gór! Napawaj się szafirem tafli jezior i olśniewającym zapachem kwitnących jaśminów. Bo Ci wolno i basta. Ale w układach damsko-męskich raczej nie stawiaj na romantyzm, nie patrz przez jego pryzmat. Jeśli solidnie przeczytasz forum, poświęcisz czas na dogłebne zrozumienie i poznanie zasad oraz mechanizmów - połowicznie wygrałeś. Druga część wygranej to już odpowienie wdrożenie tej wiedzy we własne życie. Ale to już jest wyłącznie Twoje zadanie S.
  21. Wroński, Uściślę, bo sporo nieporozumień przy komunikacji słowem pisanym wynika z różnej interpretacji przekazywanej treści. Jeśli podejmuję się czegoś to w razie niepowodzenia - nie mówię sorry, chciałem dobrze ale okoliczności mi nie pozwoliły. Jeśli miałem coś zrobić, zapomniałem, nastąpiła szkoda to również biorę na klatę a nie mówię, że zabiegany byłem, zarobiony i jakoś tak przeoczyłem.
  22. Pokorna, Samobójstwo z powodu kobiety ? To prawie tak genialny pomysł jak próba podcięcia sobie żył bo kupiliśmy coś za 100zł a w sklepie obok mogliśmy za 95 ... S.
  23. Pierwsza i bodajże kardynalna cecha mężczyzny - odpowiedzialność za własne czyny i zaniechania oraz za powierzone sobie osoby, mienie i sprawy. I nie przerzucanie jej na podmioty trzecie gdy coś pójdzie nie tak. S.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.