Skocz do zawartości

GHSD507

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia GHSD507

Kot

Kot (1/23)

9

Reputacja

  1. Nawet nie trzeba tak daleko sięgać. Argumentem, że sprowadzona z egzotycznych krajów niewiasta nie musi w Polsce stać się feministką i że można odfiltrować złe wpływy aby żona pozostała konserwatywna, są społeczności polskich Cyganów. Żyją w Polsce, mają polskie obywatelstwo, mówią płynnie po polsku, ale feminizmu u nich chyba brak. Z jakiego powodu? Ano dlatego, że ich żony nie studiują, nie pracują zarobkowo poza domem i nie imprezują (nie licząc typowo cygańskich "biesiad"). Oczywiście nikt z nas nie stworzy hermetycznego i zamkniętego środowiska, ale to raczej nie tak, że nie da się nic zrobić. Jakiś czas temu na swoim pierwszym kanale @Marek Kotoński miał audycję, że żony azjatyckie to dobry pomysł, później na kolejnym kanale wycofał się z tego bo podobno każda pani w Polsce musi ulec demoralizacji mizoandrią i feminizmem. Taki pogląd jest mylny, bo chyba nie musi. Przypuszczam, że nawet taka "liberalna" pani z np. z indyjskiej albo innej azjatyckiej klasy średniej i tak będzie dość porządna i konserwatywna jak na polskie i europejskie standardy. Niech zgadnę: posłali je do pracy do polskich koleżanek albo prowadzili w miarę imprezowy styl życia? Wariant ukraiński to półśrodek, do tego może okazać się zwodniczy i niebezpieczny, bowiem ludność z dawnego ZSRR jest przyzwyczajona do rozwodów i do porzucania swoich współmałżonków tak samo jak ludzie z Polski albo z krajów zachodnich. Lepsze rozwiązanie to poszukiwania w dalekich krajach, gdzie rozwodów jest bardzo mało. Ktoś na forum wspominał taką historię, że Ukrainka z dzieckiem szybko zostawiła polskiego męża i wróciła na Ukrainę aby tam żyć z polskich alimentów - tymczasem taki manewr dla azjatyckiej pani jest o wiele trudniejszy do pomyślenia, bo samotna matka w Azji ma o wiele bardziej przerąbane niż w Europie. Pisałem coś podobnego niedawno i tutaj się powtarzam, ale to dlatego, że ciekawią mnie kontrargumenty. Nie uznaję jednak uwag, że "w XXI wieku nie da się nie mieć telewizji" albo, że "żona musi pracować".
  2. Zaraz, zaraz @Ksanti. Pewna część ludności azjatyckiej przecież jest biała. Nie tylko Iran czy kraje arabskie. Hinduski północnoindyjskie są bardzo często białe i nie mam na myśli teorii antropologicznych tylko, ale też faktyczny kolor skóry. Również część (mała) populacji Indonezji to potomkowie kolonistów z białą skórą.
  3. @Ksanti, z tego co u Ciebie czytałem, kładłeś nacisk by Twoja luba była dziewicą, a więc w związku z tym raczej powinieneś zainteresować się Azją Południową (Indie/Nepal) bo w tamtym regionie jest dużo bardziej prawdopodobne napotkanie niewiasty tego typu niż na Filipinach, gdzie panuje jednak duża rozwiązłość.
  4. Ciekawe rzeczy, jednak czy sprawa wygląda aż tak miło? Mam pewne wątpliwości. @Kiepura nie napisał na ile jest efektowny pod względem aparycji - bo być może w tym tkwi sekret jego popularności tam. W dodatku najprawdopodobniej duża część tych profilów na stronkach towarzysko-randkowych jest fałszywa i jest to tzw. scamming. I wreszcie znaczna część tych pań, z którymi biały turysta ma okazję się widzieć i od których czerpać miłe oznaki zainteresowania to wyspecjalizowane w finansowym żerowaniu na tych turystach panie lekkich obyczajów - im lepiej która zna angielski, tym bardziej jest "doświadczona". Chciałbym się mylić. Jestem za to bardzo ciekaw jak przedstawia się sprawa z normalnymi obywatelkami tamtejszych krajów, tzn. słabo znającymi angielski, spoza centrów dla turystów i spoza głównych miast, poznawanymi przy innych okazjach niż bary, dyskoteki czy internet. Też jest takie zainteresowanie białymi?
  5. Z grubsza tak jak napisałem w poprzednich postach. Nie da się w ten sposób wyeliminować w pełni złych wpływów, ale większość na pewno. Przykładowo rezygnacja z piorącej mózgi telewizji nie jest żadnym wyrzeczeniem - tam i tak jest mało ciekawych rzeczy do obejrzenia i osobiście prawie w ogóle już nie oglądam TV. O konieczności unikania jakichś dyskotek czy innych hucznych imprez nie ma co wspominać. Nieimprezująca i niepracująca osoba od razu jest odcięta tym samym od większości szkodliwych bodźców, ale to nie oznacza odcięcia od świata, bo rekompensatą za to może być natomiast spokojna aktywność turystyczna i niektóre rodzaje sportu. Poza tym np. częste kontakty ze starszym pokoleniem raczej nie będą niczym szkodliwym. Tak samo towarzystwo ludzi bardziej religijnych. Optymalnie, przy tego typu podejściu nie należy sprowadzać niewiasty, która nie jest introwertyczna. Cały czas wypowiadam się nie o jakichś nastolatkach, lecz jednak o osobach dużo starszych, więc mających już ukształtowaną osobowość, która nie zmieni się za szybko. Nie taką bardzo młodą, bo około 30-tki. Chronić tylko od bardziej toksycznych wpływów otoczenia, a nie izolować od otoczenia w ogóle. Rodzice często chronią swe dzieci od kontaktów z patologią społeczną i nie jest to żadnym izolowaniem od świata. Trzeba być elastycznym. Proponuję, żebyś nie wysuwał tak daleko idących wniosków i nie siał demagogii. Wmawianie, że tradycyjny model rodziny z niepracującą żoną jest jakimś ekstremizmem albo niewolnictwem, to sianie propagandy feministyczno-lewicowej, czego akurat na tym forum być nie powinno. Może napiszesz nam jeszcze, że "telewizor to okno na świat i nieoglądanie TV jest dziwne"? Kto tu jest niepoważny?
  6. Dyskutujesz nie ze mną, lecz sam ze sobą, bo co ja napisałem - że to nie może być nikt z Ukrainy, a Ty dalej "powiedzmy Ukrainkę". Natomiast internet jest rozsądniejszy jednak niż telewizja i kwestia, żeby nie żenić się z kimś, kto jest uzależniony od telewizji (od portali społecznościowych także) wydaje się oczywista. To się tyczy nie tylko cudzoziemek. Tak, i to wynika też z poziomu rozwiązłości, dlatego niektóre kraje "trzeciego świata" są już lepsze. W Polsce też. Trzeba to tylko odpowiednio zorganizować i mieć na to trochę pieniędzy.
  7. Czyżby? O ile się orientuję, w Polsce jeszcze nie ma tak źle, żeby państwo nakazywało żonom pracować poza domem i mieć telewizję w domu. Nie muszę być muzułmaninem by nie mieć TV i nie posyłać ewentualnej żony do pracy. Z aktywności pozadomowych należy takiej oblubienicy organizować sport i turystykę - w towarzystwie męża, a na pewno nie jakichś koleżanek, z którymi i tak by się mogła nie dogadać z powodów językowych.
  8. Ożenek ze wschodnią Słowianką nie jest dobrym pomysłem. Moim zdaniem głównym czynnikiem ryzyka rozwodu w rodzinach międzynarodowych jest częstotliwość rozwodów w kraju żony. W byłym ZSRR jest ich więcej niż w Polsce i też większość rozwodów jest inicjowana przez żony. Z tego punktu widzenia lepszą opcją jest brać kandydatki na małżonki z krajów, gdzie tych rozwodów jest bardzo mało, czyli albo z Indii (1 % rozwodów i trochę więcej w dużych miastach) albo z niektórych państw Ameryki Południowej. Na Filipinach rozwody są w ogóle nielegalne. W dodatku w przypadku Ukrainki jest za mała bariera językowa, co spowoduje, że taka pani zbyt szybko zostanie zainfekowana typową demoralizacją mizoandryczną. Jest to tzw. scamming. Można tego uniknąć łatwo, chyba zwłaszcza jeśli się ktoś zaloguje na lokalnym portalu randkowo-towarzyskim, a nie międzynarodowym, ale to jest możliwe raczej po poduczeniu się lokalnego języka. Zgadza się. W wariancie międzynarodowym jest się i tak nieco do przodu. Zanim taka niewiasta ulegnie szkodliwej indoktrynacji w Polsce, minie kilka lat - lub dłużej o ile jest większa bariera językowa wynikająca z azjatyckiego pochodzenia białogłowy - a nic nie trwa wiecznie i cały ten feminizm do tego czasu może runąć szybko w razie wojny czy innego kryzysu cywilizacyjnego. Dyskutanci wypowiadają się tutaj, że proces zarażenia się w Polsce cudzoziemskiej żony mizoandrią jest nieuchronny, więc nie ma sensu żenić się z cudzoziemką, ale moim zdaniem da się ten proces infekcji zastopować lub mocno spowolnić. Trzeba tylko zadbać o dużą barierę językową między sprowadzoną z dalekiego kraju niewiastą a paniami krajowymi (ale samemu trzeba jej język znać), a ponadto nie wysyłać żony do pracy, najlepiej nie mieszkać w dużym mieście i nie mieć w domu telewizji. Np. R2DI2 stwierdza: A właśnie - wniosek z tego taki jak wcześniej napisałem, że nie powinna poznawać takich koleżanek i nie powinna iść do pracy, co czyni przedsięwzięcie pod tytułem "cudzoziemska żona" droższym do wykonania, bo trzeba taką niepracującą żonę utrzymywać. Ale tak to jest, coś za coś. Przy okazji takiego tematu padają stwierdzenia o" prawdziwej naturze kobiet". Otóż prawdziwa natura człowieka to nie tylko instynkt i biologia, ale też program kulturowy, bez którego człowiek nie funkcjonuje, dlatego mizoandryczna feministka reprezentuje, co prawda, prawdziwą naturę płci żeńskiej, ale tak samo indyjska wdowa, która idzie się spalić na stosie dobrowolnie wraz z ciałem męża, także reprezentuje prawdziwą naturę niewiast. Linię Maginota należy omijać, a nie szturmować od frontu! Cały problem polega więc na znalezieniu odpowiednich luk i przechytrzeniu przeciwnika błyskotliwym, nieszablonowym i zaskakującym manewrem!
  9. W Afryce, w krajach islamskich i w Azji żyją dziesiątki milionów chrześcijan. Sposobem na uniknięcie części problemów kulturowych w małżeństwie z kimś stamtąd, jest przecież ożenić się z wyznawczynią tej religii. W dodatku chrześcijanie bywają często prześladowani, więc aby wyznawać tam chrześcijaństwo trzeba nieraz być kimś mocno ideowym, a to się liczy na dodatkowy plus. Niech ktoś sprostuje jeśli się mylę, ale statystyki rozwodów małżeństw mieszanych są zawyżane mocno przez małżeństwa białych kobiet z czarnoskórymi i z Azjatami. Małżeństwa białych mężów z orientalnymi żonami są już nieco bardziej bezpieczne, a konkretnie te z Azjatkami statystycznie raczej nie odbiegają od poziomu ryzyka rozwodu w porównaniu do rodzin jednonarodowych. Na stronce Roosh V (czy jakoś tak) widziałem artykuł, że małżeństwa międzyrasowe swatane przez internet rozwodzą się wręcz rzadziej niż takie krajowe. Ręki sobie nie dam uciąć za żadną z tych wersji, natomiast wydaje się, że główne czynniki rozwodowe w przypadku małżenstw międzynarodowych są dwa: - mąż pochodzi z kraju, gdzie jest dużo rozwodów i gdzie te rozwody są głównie na żądanie mężów (tak się dzieje chyba tylko w niektórych krajach islamskich) - żona pochodzi z kraju, gdzie jest dużo rozwodów, które w większości są na żądanie żon (tak się dzieje w Europie i w krajach anglosaskich). Nie mam wielkich doświadczeń międzykulturowych, ale na logikę dorzucę kilka swoich pomysłów do dyskusji: - nie wysyłać oblubienicy do pracy za szybko, o ile w ogóle - nie mieszkać w dużym mieście - nie mieć telewizji w domu - nie bywać w knajpach i dyskotekach - intercyza - nauczyć się odpowiedniego języka - upatrzona osoba ma pochodzić z kraju, gdzie jest mało rozwodów (najlepiej Indie, Bliski Wschód, chyba Kaukaz) No tak, ale to nie jest dylemat czy żenić się z cudzoziemką z biednego kraju czy nie, bo to jest dylemat czy żenić się w ogóle z kimkolwiek. O interesowność można podejrzewać absolutnie nie tylko panie z biedniejszych krajów. Sokrates zapytany czy się żenić czy nie, odpowiedział : "cokolwiek zdecydujesz, będziesz żałował". A czy to nie jest tak, że jeśli rozwód nastąpi z winy żony pochodzącej z obcego kraju, zaraz po tym jak dostała polskie obywatelstwo, to może ona to obywatelstwo stracić? To dziwne, bo przecież najlepszą metodą nauki obcego języka jest rozmawiać z natywem, a jak go masz ciągle we własnym domu, to powinno iść szybko.
  10. Elijah, jak najbardziej na poważnie. Muszę jeszcze obadać którą grupą społeczną mam się zainteresować (pisałeś wcześniej że to istotniejsze niż kraj). Wychodzi mi, że to społeczność chrześcijańska w południowej części Indii. Znika bariera wyznaniowa - a tam religijność jest ważniejsza niż w Polsce i jest to jeden z powodów, dlaczego w ogóle pomyślałem o Indiach (inny powód jest m.in. taki, że prawie nie ma tam rozwodów). Do tego relacja liczby mężczyzn i kobiet w tej grupie wynosi 1:1, podczas gdy reszta Indii ma niedobór kobiet. Podobno chrześcijankom wolno też swobodniej podróżować i mają większą wolność w wyborze męża. Nie jestem za to pewien którą kastę czy klasę społeczną wybrać i czy zwracać na to uwagę : w uproszczeniu katolicy mieszkają głównie na wsi i w małych miastach, protestanci w dużych. Niewiasta z dużego miasta może okazać się nazbyt zwesternizowana? Co o tym wszystkim sądzisz? Do tego warto pouczyć się języka (do poziomu średniozaawansowanego, nie do biegłości, żeby to nie trwało latami). Podobno w kontaktach z Azjatami znajomość ich mowy bardzo dużo daje, o wiele więcej niż np. cudzoziemcowi w Polsce gdy mówi po polsku. To prawda czy to jakiś mit? Na pewno nie zaszkodzi, ale nie wiem na ile to zwiększy moją skuteczność w porównaniu do reszty cudzoziemców, którzy z reguły rozmawiają z Indusami tylko po angielsku. Czyli takiego agenta da się znaleźć tylko na miejscu? W tym roku jeszcze nie będę w Indiach, bo to zależy od tempa przyswajania sobie języka. Hajdarabad znajduje się w południowej części tego państwa, więc tak jakbyś zgadł. Dziękuję za deklarację pomocy i trzymam za słowo! Chociaż na tym forum PW zostały zablokowane z powodu działalności hejterów, ale zapewne będę próbował się kontaktować tu jakoś.
  11. Elijah, dzięki za odpowiedź. Można dostać jakieś namiary? Do tej pory wydawało mi się, że nie ma raczej tego typu pośredników wyspecjalizowanych w kontaktowaniu cudzoziemców z niewiastami indyjskimi, z uwagi na system kastowy. Co innego zwykłe agencje matrymonialne i tego typu stronki na necie : widziałem pewien serwis randkowo-matrymonialny, jak najbardziej indyjski, na którym na stronie głównej widnieje zdjęcie... rynku wrocławskiego, a na jego tle wklejona fotoszopem jakaś para nowożeńców z Hindusem i białą. Rocznie około 40 Polek bierze w Polsce ślub z Hindusami i około 120 Polaków z Azjatkami z wszystkich krajów tamtego kontynentu, łącznie np. z Armenią, chociaż nie wiem ilu z Hinduskami konkretnie.
  12. Tak, oczywiście jest trochę argumentów przeciwko, sam mógłbym znaleźć kilka. Trzeba je tylko zebrać i zważyć po to, by przeanalizować ten temat. Zgadza się, dlatego zadałem parę pytań o Indie, bo coś mi się tu nie zgadzało - patrz pytanie nr1. Tam chyba syndrom "białego gringo" nie działa w taki sposób jak w innych krajach Azji, ale niestety nikt tutaj nie jest w stanie tego potwierdzić lub zanegować. Z drugiej strony tam jest najliczniejsza populacja ludzi młodych na świecie i w dodatku cały ten kraj jest mocno zróżnicowany, więc zastanawiam się czy nie da się znaleźć odpowiedniej dla Europejczyka małej niszy socjologicznej (lokalni chrześcijanie?). Chcesz powiedzieć, że w Azji południowej cywilizacyjno-materialny poziom życia nie odbiega od polskiego?! Przecież zarówno średnie zarobki, siła nabywcza pieniądza, średnia krajowa i mediana, są na szczęście w Polsce parokrotnie wyższe, a w porównaniu z takim Nepalem nawet około dziesięciokrotnie. Wskaźnik HDI jest u nas dużo lepszy. Jedynie klasa wyższa stamtąd żyje na poziomie europejskim, ale drobna klasa średnia, o ile się nie mylę, już nie za bardzo. Jeśli wierzyć pewnym statystykom, małżeństwa międzynarodowe białych z Azjatkami wyraźnie rzadziej się rozwodzą niż krajowe, więc to damskie wyrachowanie w większości przypadków emigracji nie jest z góry planowaniem rozwodu natychmiast po uzyskaniu obywatelstwa. Co do tego "posiadania facetów" w Azji południowej - jeśli się mylę, niech ktoś sprostuje - jest tam dyscyplina społeczna podobna do krajów islamskich, czyli przed zamążpójściem, generalnie mówiąc, nie ma romansowania bo to dosłownie grozi śmiercią z rąk rodziny.
  13. Akurat w Indiach mają zwyczaj aranżowania małżeństw, więc jest cała masa ogłoszeń na tamtejszych portalach matrymonialnych, chyba liczniejszych niż w innych państwach, i to nie muszą być żadne ladacznice, szczególnie na portalach wyznaniowych. Dlatego wcześniej wspomniałem o unikaniu serwisów międzynarodowych dla białych szukających sobie Azjatek, bo tam jest największe ryzyko wpakowania się na oszustkę wyspecjalizowaną w żerowaniu na tych białych, i zamiast tego zalogowaniu się na jakiś zwykły portal indyjski. Jednak nie wiem jaka będzie skuteczność tego typu akcji, nawet gdy ktoś pouczy się ich języka i będzie pisał tylko do osób wyznających chrześcijaństwo. Spodziewam się, że mimo panującej tam biedy większość wcale nie chciałaby emigrować. Odnośnie języka: sama znajomość podstaw powinna robić dobre wrażenie. Płynna znajomość nie jest bezwzględnie konieczna. Tak sądzę.
  14. Chcesz się tam osiedlić, że o to pytasz? A co z opcją sprowadzenia swojej ulubienicy do Polski? Skąd masz informacje, że indyjski system kastowy pada? Nie jestem tego taki pewien. Zbierasz już jakieś bliższe informacje na temat Nepalu czy Indii?
  15. Pozwoliłem sobie odkopać ten temat, bo ilekroć mowa jest o Azji, wszyscy myślą głównie o wschodniej części tego kawałka świata, a ja tymczasem chciałbym zapytać o kierunek Indie-Nepal-Sri Lanka. Nie wiem czy użytkownik Elijah jeszcze pojawia się na forum, może też inni będą mieli jakieś ciekawe uwagi. 1. Czy rzeczywiście bycie białym Europejczykiem jest zaletą przy poznawaniu tamtejszych form żeńskich bytu ludzkiego, czy bardziej wadą? O bliższych znajomościach czy małżeństwach decydują tam prawie zawsze rodzice, a oni będą sprzeciwiali się oddawaniu córki cudzoziemcom z powodów kastowych i wyznaniowych. Czy to jest istotnie reguła i czy aby obejść to należałoby ograniczyć swe zainteresowania do młodych wdów lub do tamtejszej społeczności chrześcijańskiej? Czy może w dużych miastach system kastowy posypał się już na tyle, że nie jest barierą? 2. Czy nie ma poważnych problemów aby uzyskać wizę do Polski dla osoby stamtąd? 3. Jakie reakcje wzbudza intercyza? Czy tamtejsi rozumieją, że małżeństwo to rodzaj paktu, którego warunki się negocjuje czy może jest to dla nich jakaś obraza? 4. Czy lepszym pomysłem od logowania się na jakimś portalu randkowo-matrymonialno-towarzyskim, takim międzynarodowym, będzie dołączenie do podobnego portalu, ale działającego lokalnie? Chodzi o to, by uniknąć co bardziej cynicznych i interesownych dam, których priorytetem od samego początku jest po prostu dostanie się do Europy i dlatego anonsują się w miejscach, gdzie można się spodziewać dużej liczby białych. Minusem portalu lokalnego byłoby natomiast to, że upatrzoną niewiastę należałoby dopiero przekonywać do emigracji. ----------------------- Jeszcze mała uwaga do pana Marka, który jest aktywnym publicystą i pisze książki poradnikowe. Otóż obserwując ulice polskich miast, widać że zjawisko żenienia się - albo co najmniej wiązania się w pary - Polaków z Azjatkami już chyba trwa. Tymczasem nie ma na rynku książki, która omawiałaby zagadnienia logistyczno-organizacyjne, prawne czy obyczajowe w temacie jak sprowadzić sobie kandydatkę na towarzyszkę z drugiego końca świata :))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.