Skocz do zawartości

Fred Nożycoręki

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Fred Nożycoręki

  1. Witam,

    Od 2 lat wynajmuję swoje mieszkanie komuś i przyznam szczerze nie zapłaciłem podatku od tego póki co. Kasa przychodziła jako przelewy bankowe. Chciałbym to zalegalizować i teraz zastanawiam się jak to zrobić z głową? Jak podejść również do tematu tego że 2 lata nie płaciłem podatku? Czy spodziewać się jakichś problemów z tej racji i jak z tego wyjść sensownie? 

     

  2. 21 minutes ago, SławomirP said:

    Widzę laskę do której powinienem zagadać

    wlasnie o tym mowie. "Powinienem zagadywać"... to samo co moj koleżka. Psycholog zapytałby na kozetce czemu powinieneś? Bo co? Masz fazy udowadniania sobie czegoś że jednak jestes extrawertykiem. 70% wielki intro,  30% daleko na skali extra jak piszesz. Walczysz wewn i nie masz spokoju wobec tego i te laski to czują. Dokładasz jeszcze o tych skrajnosciach u Ciebie. Nie masz spokoju w glowie chyba? Te laski to czują. 

  3. świat ogólnie jest brutalny. Niniemniej rozumiem Twoją potrzebę rozwijania skilla ale może robisz to trochę na siłę!? Mam znajomego (moj najlepszy kolega) I mnie osobiście wkurwia jego wkrętka, gdziekolwiek nie wyjdziemy (a rzadko wychodzimy bo mieszka w Uk) to on ma misję zagadywania z laskami. 

  4. Witam Bracia,

     

    40 latek na karku, włos coraz bardziej przerzedzony i stwierdziłem że nigdy de facto nie byłem u żadnego specjalisty który by mógł się przyjrzeć mojemu powolnemu łysieniu. 

    Nie mam nawet pojęcia czy takie rzeczy robi normalny dermatolog czy bardziej jakieś profesjonalne studio.

    Kojarzycie Panowie jakiegoś polecanego specjalistę w Krakowie albo na Śląsku?

    Przerabiał ktoś podobny temat? Jakie rezultaty ? Jak się domyślam koszty przy tym problemie rosną ciągle?

     

     

  5. 9 hours ago, Marek Kotoński said:

    @Elijah 

    Myślę że ludzie tak doradzają nie dlatego że są negatywni, tylko tysiące przykładów pokazują, że ładny obrazek nie musi prowadzić do jeszcze ładniejszego - tylko może być wstępem do koszmaru. Niejedna osoba była z kobietą, która za siebie i swoje dzieci płaciła, ale po ślubie i po jakimś czasie znikał seks, harmonia i płacenie za siebie, a pojawiały się awantury, tycie i żądanie pieniędzy.

     

    To się nazywa przewidywanie skutków, a nie czarnowidztwo. Mi samemu też trudno uwierzyć w to, że taka sytuacja będzie trwała wiecznie. Dzieci pójdą na studia i skądś te pieniądze trzeba będzie wziąć, tylko skąd?

    Panowie, 

     

    @Marek Kotoński

    Jest tak że dzieciaki mojej kobiety nie pójdą na studia.  Nie planują, a tutaj gdzie mieszkam - w Singapurze (bo o tym nie mówiłem wcześniej) - lokalsi mogą sobie i tak fajnie żyć bez studiów. Jest też gigantyczna konkurencja i trochę taki wyścig szczurów, ale widzę że oni się nie piszą na to. Najstarsza już zaczyna pracować w branży turystycznej, potem gostek 19 letni tyra w restauracjach, najmłodsza ponoć ma się wybrać na taniec i chce szkolić ludzi w tym. To wszystko bez studiów. 

     

    @Elijahtak, na ten czas - a żyję tu od ponad 2,5 roku - raczej to ja korzystam z tego dealu. W sensie, mam mieszkanie za grosze, nikt mi nie robi wymówek czy cokolwiek. W cholerę się tu je na mieście..taka kultura, że w domu nie gotujesz prawie. Rachunki najczęściej pół na pół, ale wielokrotnie na rodzinnych sesjach przy żarciu to jednak ja korzystam. Nie chcę tu jakoś tego wyliczać, ale nie czuję się żebym był kasowo w jakikolwiek sposób wykorzystywany. Raczej na dziś dzień ja jestem o niemałe kwoty do przodu. Dzieciaki były tak wychowywane i moja kobieta im tłukła do głowy, że mają się usamodzielnić do 20stego roku życia. Czy to jest realne to już inny temat...haha :) . Ale widzę że jest na nich presja bo wiedzą, że matka chce sobie normalnie ustawić życie. 

     

    @ImbrykTo raczej nie kwestia zawodu, a prawa wizowego dla obcokrajowców. Z tym jest problem bo jest silna preferencja na promowanie swoich (trudno się dziwić) i jest seria obostrzeń przy zatrudnianiu obcokrajowców. Jest trochę preferowanych zawodów...ale jakoś tak wyszło że nie jestem topowym bankierem, założycielem jakiegoś wypasionego startupu technologicznego, albo specem od sztucznej inteligencji  :). Ja jestem z branży logistyka/łańcuch dostaw. Najłatwiej się dostać jak po prostu jakieś duże mocne korpo z Europy czy Stanów Cię przeniesie. Wtedy żyjesz jak pączuś w maśle.

     

     

    W międzyczasie było trochę rozmów z kobietą o tym co dalej. Pomarudziłem jej trochę że mi się nudzi - to chyba najgorsze dla mnie nic nie robić. Spokojnie i grzecznie powiedziała mi, że jeśli chcę to mogę  szukać pracy w Polsce, bo widzi że się wkurwiam....Będę kontynuował te rozmowy, tak jak pisałem, nie mam noża na gardle. 

    Dlaczego ja w sumie o tym wszystkim piszę i szukam mądrości na zewnątrz? Jakby mnie mocno coś tu kuło to bym spierdalał w podskokach bez pisania do grupy. 

    W tym przypadku nie ma tylko "białego" albo "czarnego", jest sporo odcieni szarości i stąd te pieprzone dylematy...

  6. 13 hours ago, arch said:

    To skończy ten, zacznie następny i za 1,5 roku znowu następny związek? Już abstrahując, że powoli, ale jednak będzie ciężej znajdować kobietę.

    o to własnie chodzi. Raczej myślę o stabilizacji i przeskoczenie na kolejną laseczkę nic tu nie zmieni. Przerabiałem to parokrotnie i wiem że to do niczego nie prowadzi. Teraz haj minął i nadal nam jest dobrze. Generalnie nie miałem tak raczej nigdy jak z nią...ale też wcześniej byłem trochę gówniarzem i od może 2 latek zacząłem kumać jak to działa. Dam sobie jeszcze parę miesięcy na pewno bo za dużo przeżyłem tutaj fajnych chwil żeby to tak po protu odpuścić. Z drugiej strony jak ktoś pisał powyżej to też laska mnie nie ciągnie na siłę do USC. Była jakaś rozmowa i insynuacja parę miesięcy temu, w kontekście takim że pomogłoby mi to z pracą niby...Ale nie że laska się obraża, wkurwia i kombinuje jakby tu mnie usidlić. Jest dość lajtowo i za to ją doceniam. 

  7. 2 minutes ago, dziadek do orzechow said:

    Pomyśl o wielu kwestiach. Faceci po 40 maja kompletnie inne potrzeby aniżeli kobiety. Twoja kobieta może się sprawdzać obecnie, ale za kilka lub kilkanaście lat wszystko może się zmienić. 

    Otóż to - zamiast ładować zarobki w siebie lub w Was, będziesz ładował kasę w nią i jej dzieci. W przenośni oczywiście. Aczkolwiek, fakt że ona będzie dofinansowywała dzieci ma znaczenie. Pamiętaj, dzieci niebawem pójdą na uczelnie, będą chciały sie usamodzielnić (nowe lokum?) a to jest duuuży koszt. To, że ona utzrymuje je teraz, nie znaczy że Ty nie będziesz musiał ich utrzymywać później.

    Czyli chcesz się wpakować w zobowiązanie bez pieniędzy. Rewelacja - tylko czekać, aż zacznie się jazda. Jest takie chińskie przysłowie Bramy urzędu są dla wszystkich szeroko otwarte, ale nie można tam wejść bez pieniędzy. Przymyśl to.

    To kolejny argument na nie. Mówię to jako osoba mieszkająca poza PL. A niech Ci sie noga podwinie, to wtedy u kogo będziesz szukał pomocy? W konsulacie? :) 

     

    Ja bym się cieszył życiem i szukał dalej :) 20-30 latki...

    hah, mądrze prawisz kolego, wiem że trochę sam się przekonuję że jest ok, ale ryzyk jest dość sporo...

  8. Panowie,

     

    Mam skomplikowaną sytuację i wygląda to mniej więcej tak:

     

    Mam aktualnie 40 latek, sporo lasek na koncie, kilka dłuższych 3-4 letnich związków. Całe życie ktoś był w sumie. W 2014 sporo podróżowałem po Azji, wojując kutasem gdzie się dało ?

    Od ponad 2,5 roku mieszkam w jednym z najbogatszych krajów azjatyckich.

    Sprowadziłem się tutaj po zakochaniu się w pewnej 44 letniej rozwiedzionej „laseczce”.

    Pani jest ładną bardzo zgrabną kobietą, mega zadbaną – azjatyckie standardy rozpieszczają tutaj.  Azjatki wyglądają na 10 lat młodsze niż są w praktyce. Razem jesteśmy łącznie ok 4 latek, przez 1 rok był związek na odległość. Jest nam generalnie bardzo dobrze, pomimo bycia 4 lat razem sex jest cały czas na wysokim poziomie – może częstotliwość spadła o połowę, ale kiedyś było codziennie, wiec i tak jest dużo i dobrze ?

    Ja nie byłem nigdy w związku małżeńskim. Kobieta moja jest rozwiedziona i ma 3 dzieci, które w sumie są odchowane. 20, 19 i 16 lat. System jest taki że ich babcia z nimi mieszka i się nimi zajmuje, moja kobieta jest tam u nich 2 dni w tygodniu, a poza tym mieszkamy sami we dwójkę w innym mieszkaniu. Dzieciaki zaczynają pracować itp., ale cały czas wiadomo moja kobieta musi dokładać do wychowania również pieniążki i pewnie to jeszcze potrwa ładnych parę latek. Jej eks zniknął, dzieciaki rzadko się z nim widzą i raczej go nie lubią – gość całą rodzinę na kasę kroił latami. Nie mam problemu więc, że dzieciaki są przeciwko mnie, a wręcz przeciwnie. Widujemy się rzadko i jest to raczej stopa przyjacielska.

    Czas leci, ja zacząłem myśleć o tym po latach bzykania że fajnie byłoby jednak mieć potomka.

    No cóż, tyle że sytuacja jest do tego nienajlepsza, moja kobieta po odchowaniu swoich to już raczej nie chce maleństwa. Inny argument: ma 44 latka i pewnie i tak byłoby to niezbyt możliwe.

     

    Miałem tu pracę, ale niedawno ją straciłem i robi się chujowo, bo od 4 miesięcy jestem w domu, a szanse na znalezienie nowej niewielkie - to na pewno potrwa dłużej. Laska nie jest raczej ze mną dla kasy - generalnie kraj dużo bogatszy niż Polska.

    Mam oszczędności i żyje – kasa mnie w każdym razie nie wykurzy tak prędko, a dodam jeszcze z mieszkanie mamy praktycznie za darmo, bo trzeba pokryć koszty mediów tylko.

     

    Teraz mam 2 dylematy w sumie:

    1.      Ewentualne małżeństwo z fajną kobietą, która ma już odchowane dzieciaki. Jak to w ogóle widzicie? Jest na w porządku, zdarzają się jakieś rzadsze foszki ale to nic takiego jak bywało z polskimi księżniczkami. Będziemy bez swoich dzieci, ryzyko rozpadu związku większe bo nie będzie „spoiwa”,  co myślicie o tym? Poza tym ona przez latka będzie nadal jak to matka dokładać do swoich dzieci więc o wspólnych inwestycjach itp. można zapomnieć. Kasa będzie wyciekać bokiem…Tyle że ona utrzymuje siebie i dzieciaki, spłaca banki. Może to i tak już dużo w tym przypadku ja oczekuję cudów na kiju, np. że oleje totalnie swoje dzieci? Dodam że do dzieciaków nie dołożyłem nic i nikt tego ode mnie nie wymaga. Ojciec płaci alimenty, a moja laska ma dość dobrą pracę i jak wspomniałem kraj jest bardzo bogaty.

    Dodatkowo moja rodzinka już ją poznała dość dobrze i cholernie ją lubią i nawet się pytają czy nie myślę o ożenku (bez jakichś nacisków oczywiście).

     

    2.      Z praca będzie bardzo trudno i nawet małżeństwo przez pierwsze 2-3 lata może nie pomóc w zdobyciu paszportu. Jest ryzyko że będę na utrzymaniu i moje notowania będą spadać, a też nie ma nic bardziej nudnego niż siedzenie miesiącami na mieszkaniu bez pracy. Nie chcę też wychodzić na Polaka cebulaka żyjącego na czyjś koszt. No i  mam jakieś ambicje…:)

    Nasze  przenosiny do Polski też nie wchodzą w rachubę – laska spłaca mieszkanie i polskie pensje nie wystarczyłyby.

     

    Patrząc z tego punktu widzenia, że początkowy haj zakochania i zapach cipki który mnie pognał na drugi koniec świata stracił już swój urok, nadal coś nas przy sobie trzyma i jest ok.

    To jest mój na pewno najlepszy związek w życiu. Teraz zacząłem rozważać czy oby się może ożenić, za parę latek zdobyć rezydenturę tutaj i sobie spokojnie żyć…jednakże bez swoich potomków.  Minusy jak pisałem powyżej – z praca może być ciężko przez 2-3 latka i to mnie martwi. Plus dzieciaki które ona ma i konieczność jednak wsparcia ich - ze strony mojej kobiety.

    Trochę też doskwiera samotność i odległość do kraju, znajomych ale to już inny temat. Sami wiecie jakie są minusy życia z dala od Polski...

     

    W kontraście jest sytuacja hipotetyczna, że mógłbym zakończyć to, zwinąć się do Polski, poszukać sobie młodszej laseczki i pomyśleć o czymś poważniejszym. Tyle że znowu szukanie lasek w Polsce i tym bardziej poukładanej w głowie i żeby dobrze zapoznać się dobrze...to latka mogą zlecieć. Z pracą w Polsce też nie byłoby jakichś problemów.

     

    Jakiś chujowe dylematy Panowie …czuję że motam się jak zjeb jakiś. Jest trochę klinczowa sytuacja bo żadne z rozwiązań nie załatwi sprawy na dziś dzień i nie satysfakcjonuje mnie. Mam czasem przebłyski że to że zainwestowałem 4 latka w tą znajomość nie znaczy że muszę w to dalej brnąć. Tkwię w zawieszeniu…. 

    Nie ma jakiegoś dramatu że nagle muszę podejmować jakieś decyzje na ostrzu noża, ale impas męczy trochę już.

     

    Co widzicie? Jak rozwiązać tą sprawę?

     

     

     

     

     

  9. absurdalna sprzeczka, ale niektóre kobiety tak mają, że co jakiś czas strzelą z dupy. Drugą stroną medalu jest to że ona faktycznie się postarała - generalnie mało która kobieta gotuje. Dobrze to sobie cenić. Tu lepiej chwalić za gotowanie niż negować, bo nagle  po prostu przestanie gotować. Niech ona w każdym razie myśli że jest doceniana. Może też ona odczuwa brak kontroli od jakiegoś czasu - tak jak pisałeś stawiasz wszystkie warunki ostatnio i może to jest dla niej za dużo i potrzebuje się uprzeć na swoim (babski foszek). Grunt to nie dać się wytrącić z równowagi. Nie wiem jak wdrożyłeś porady forum, czy nie jest to zbyt brutalnie zaimplementowane i może potrzebowała odszczekać się żeby coś wyszło na jej stronę.

  10. Witam wszystkich samców,

     

    Jestem tu gdyż poszukuję odpowiedzi na parę nurtujących mnie pytań w relacjach damsko męskich.

    Ponadto sam mogę wspomóc swoim doświadczeniem zdobytym po ponad 20 latach związków, podrywu i szeroko rozumianego podboju świata :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.