Skocz do zawartości

deleteduser61

Starszy Użytkownik
  • Postów

    687
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser61

  1. Swoją drogą, ciekawe w jaką stronę poszłyby interpretacje, gdyby ten lapsus został palnięty teraz. Czy to akcja afirmatywna, no bo dziecko i do tego cudowne, czy może mowa nienawiści, bo jednak pada obraźliwe słowo pedały, co gorsza te pedały są tylko dwa, co dyskryminować może bardziej skomplikowane układy napędowe, no i nie wiadomo, czy mniejszość eskimoska w Afryce nie poczułaby się wykluczona tym stwierdzeniem. Pewnie wszyscy już wiedzą, kto to wszystko wymyślił: http://www.legitymizm.org/gramsci-nowoczesny-ksiaze Szczególnie ciekawa jest dla mnie koncepcja "marszu przez instytucje", początkowo rozumiana jako postulat opanowania przez "swoich" instytucji kulturalnych, oświatowych, opiniotwórczych. Ale instytucje rozumieć można również jako pewne pojęcia, koncepty kulturalne. I tutaj - na poziomie semantyki - postępowi towarzysze odnotowali największe osiągnięcia. Wypaczono już znaczenie praktycznie wszystkich istotnych pojęć. Np tolerować kiedyś, oznaczało znosić coś z trudem, co zakładało że do samego zjawiska ma się nastawienie negatywne. Dzisiaj tolerancja oznacza de facto wymóg afirmacji samego zjawiska, a jakiekolwiek wartościowanie czegokolwiek to faszyzm. Kiedyś po prostu sprawiedliwość, dziś sprawiedliwość społeczna. Pamiętam jak jakaś napalona feministka głośno optowała za prawem pełnej, niczym nieograniczonej aborcji argumentując, że jest to element jej tzw praw reprodukcyjnych. Tematu nie badałem, jeśli tak, to ciekawie bo to oznacza, że prawo do niereprodukowania się jest elementem prawa do reprodukcji. Czyli żeby lepiej się reprodukować, trzeba się dobrze wyskrobać. Kiedyś prostytucja, dzisiaj sponsoring. Wszystko to, cały ten precyzyjnie zaplanowany burdel pojęciowy, genialnie przewidział i doskonale zobrazował Orwell w słynnym "Roku 1984". To samo "gotowanie żaby" odbywa się na poziomie estetyki. @SzatanKrieger założył również niedawno temat o wyborach miss. Ja już nie miałem nawet siły komentować. Każdy może sobie odkopać i zobaczyć kto wygrał. I to nie jest, niestety, wyraz solidarności z ludźmi, którym trudniej w życiu, tylko centralnie zaplanowana akcja, której celem jest zdewastowanie naszego kanonu piękna. Według Gramsciego uderzenie w nadbudowę ma się odbywać ewolucyjnie, stopniowo. Dlatego póki co konkurs piękna wygrywa jeszcze kobieta. Na transwestytów przyjdzie czas później. Gotowanie żaby musi odbywać się powoli. Nie posądzam decydentów o grosz współczucia dla rzekomo dyskryminowanych w dzisiejszym świecie mniejszości, ponieważ gdyby rzeczywiście kierowano się ich dobrem, nigdy nie zdecydowano by się wpuścić do Europy tzw uchodźców. Jest jasne jak półksiężyc na bezchmurnym nocnym niebie, które grupy pierwsze pójdą pod nóż, kiedy zwolennicy religii pokoju uzyskają przewagę. Z pewnością Arabowie będą patrzeć przychylnym okiem na wybryki feministek. Współczesne elity nie mogą tego nie rozumieć. Czyli na zdrowy rozsądek biorąc, wiedzą, że szykują nam rzeź. Dlatego moim zdaniem nie ma sensu niczego zwalać na głupotę. Nie ma żadnych absurdów politycznej poprawności, podjęte działania nie są wynikiem głupoty tzw lewactwa. Na mój rozum mamy do czynienia z precyzyjnie prowadzoną akcją przerabiania ludzkich umysłów, według przepisu Antonie Gramsciego i jego następców.
  2. @Mosze Red w jaki sposób będzie można nabyć książkę, o której wspominasz? Tutaj, za pośrednictwem portalu, dobrze myślę?
  3. To nie takie proste.Próbujesz porównywać nieporównywalne.Inna jest rola kochanka, inna męża. Chyba nie będzie nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że znacznie łatwiej zabłysnąć w roli kochanka. Bo mężem jest już znudzona,a kochanek jest nowy. Bo męża widuje na co dzień (przyzwyczajenie) a kochanka ma kilka dni w miesiącu. Bo z mężem łączą ją również problemy, a kochanek kojarzy się tylko z przyjemnością. Bo widuje męża w różnych prozaicznych sytuacjach np. jak kicha,a kochanka nie. Na tej samej zasadzie można dowodzić, że skoro mężczyzna zdradza żonę,to na pewno z kobietą wyższej klasy. Czasem kochanka może wydawać się atrakcyjniejsza od żony, ale to tylko dlatego że mężczyzna nigdy nie widział kochanki bez makijażu z maseczką ogórków na twarzy. Kochanek po prostu jest wyjęty z prozy życia i dlatego również może być postrzegany jako atrakcyjniejszy. To łatwiejsza rola do udawania, walenia ściemy, bo życie tego wszystkiego tak brutalnie nie weryfikuje.A czasem chodzi po prostu o odmianę, zabicie nudy, zastrzyk adrenaliny. Ponieważ właśnie po to wymyślono instytucję kochanka. Bo to jest nowość, promocja, last minute i dwa w jednym. Na pewno musiałeś być dla niej atrakcyjny, inaczej nie znalazłbyś się w tej roli, ale ze stwierdzeniami, że byłeś od jej męża lepszy pod jakimkolwiek względem bym jednak był ostrożny. Gdyby to była naprawdę silniejsza gałąź, kobieta rzuciłaby wszystko w cholerę i poleciała za tobą. Zapewne również wtedy motywując to dobrem dzieci, tylko od innej strony. Ponieważ wówczas kobiety są naprawdę bezwzględne. Żeby się z mężem tej kobiety porównywać, musielibyście wystartować z dokładnie takiej samej pozycji w takim samym czasie. A tak, załapałeś się pewnie na opary ich haju, na rutynę i tak to poszło. A zresztą, w tym wątku chyba wcześniej pisałeś, że to on ją zdradzał, dlatego ona też zdradza go. To co, wcześniej taki kawał męskiej szowinistycznej świni a teraz frajer? Dlatego ja zakładam, że to wszystko pic na wodę fotomontaż. Stawiam, że pani taki układ był po prostu wygodny. I nie zdecydowały tu cechy osobowe męża i kochanka, tylko osobowość tej pani. Dlatego pisałem wcześniej, personalia są bez znaczenia. Pani to sobie rozgrywa jak chce, a my tu który kogut lepszy... I piszę to bez złośliwości, życząc, zupełnie szczerze, nowych lepszych relacji z kobietami.
  4. Odpowiedz sobie jeszcze na pytanie, jak to się stało, że ta pani wybrała męża, którego nie kocha i który miał być taki zły, a odstawiła kochanka, który był taki fajny i tak dobrze robił jej dobrze. Odstawiła bez sentymentów, zdecydowanie i nawet nie siląc się na wymyślenie przekonywującego pretekstu. No przecież liczy się uczucie, prawda? Męża zdradzała, bo jak twierdziła, on jej nie kocha, do ciebie jak rozumiem coś czuła, no bo przecież nie potrafiła by spać z kimś do kogo nic nie czuje? No to skoro coś czuła, to dlaczego odstawiła cię przy pierwszej próbie upomnienia się o swoją godność? No, i tyle właśnie zwojowałeś swoimi superminetami i swoją wiarą w uczucie. Powiem ci jak to widzę. Zostałeś w tej relacji użyty jako sexzabawka i uprzyjemniacz wolnego czasu pani i od początku przewidziana była dla ciebie tylko i wyłącznie taka rola. Myślałeś że to ty ruchasz panią, tymczasem to ta pani wyruchała cię mentalnie i emocjonalnie i sterowała tobą za pomocą sexu i głodnych kawałków o nieczułym, nieudolnym mężu jak małym dzieckiem. Mąż tej pani, ten frajer, rogacz i frustrat, jest najprawdopodobniej tylko i wyłącznie oszukiwany, bo nic nie wskazuje na to, żeby wiedział o sytuacji i ją akceptował. Czyli jednak poczucie wyższości wobec rogacza nie do końca uzasadnione. Czy będzie dla ciebie szokiem poznawczym, jeśli ci powiem, że ani ty nie byłeś taki kozak, ani on nie był do końca taki frajer, jak to zostało przedstawione? Powiadasz, że Pani bardziej przeżywa od ciebie? Z całą pewnością skręca ją z cierpienia i tęsknoty do ciebie. A wiesz co robi skrzywdzona, opuszczona, zawiedziona mężczyznami kobieta? Znajduje kolejnego frajera, któremu nawija jak makaron na uszy opowieść o złym mężu (fragment opowieści o naiwnym kochanku dyskretnie pomija - to tylko dla koleżanek), pompuje ego frajera, po czym ustawia go w dokładnie takiej sytuacji jak poprzednika. 5 dni miesiącu. W pozostałe dni wara ode mnie. "Dla dobra dzieci" nieść będę krzyż relacji ze swym złym, nieczułym małżonkiem, aż po kres mych nieszczęśliwych dni. Bardzo prawdopodobne, że układ zostanie odtworzony w tym samym lub podobnym kształcie, z podmianą jednej twarzy. Podczas robienia minety i tak nie widać rysów, więc to detal. Welcome to the real world, Neo. Odpowiadam na twoje pytanie z początku wątku. Ani 1 ani 2 ani 3. Naucz się stawiać na pierwszym miejscu własną godność w relacjach z kobietami. Patrz, obserwuj co robią, jak postępują. I wymagaj.
  5. No ja się nie znam, ale z perspektywy lat dochodzę do wniosku, że nie ma co nadmiernej wagi przywiązywać do tzw oznak zainteresowania. Tzn ja bym raczej daleki był od myślenia, że jak laska się do Ciebie uśmiechnie, i trzy razy zatrzepocze rzęsami, to od razu jakieś dzieci z tego będą. Miałem przypadki totalnej kokieterii z zerowym zainteresowaniem i odwrotnie - totalny brak kokieterii, a jak sprawdziłem okazało się że kobieta jest zainteresowana. Nie mówię, że należy całkowicie to ignorować, ale koncentrowałbym się raczej na tym: 1. czy robi to co chcesz. tzn spotykacie się, Ty coś proponujesz, ona nie grymasi, tylko idzie, zadowolona, nie robi problemu z dupy 2. czy przyznaje Ci rację, czy w sposób pogardliwy podważa to co mówisz (nie mylić z przekomarzaniem się) 3. czy szybki i łatwy masz z nią kontakt - czekanie dwa dni na smsa o treści "spałam" raczej nie wróży dobrze 4. czy sama wykazuje jakąś inicjatywę, pisze, zagaduje, proponuje spotkanie - tu już napisałeś że tak. Jeśli ja coś pokręciłem, niech mnie Bracia poprawią. A w ogóle to najlepiej by było, jakbyś przestał analizować. Zacznij działać. Jej reakcja Ci pokaże, co jest grane. Uważam, że absolutnie żadnych rozmów. Związku, kobiecego zainteresowania nie możesz sobie wynegocjować. Spalisz tym wszystko. Musisz spróbować to sobie wziąć. Naturalnie z pewnym wyczuciem.Tylko w ten sposób masz szansę "włączyć" kobietę. Aha i nie kręć sobie filmu, że na tym weselu to jest już wasz ślub, tam może być bardzo różnie. Z babami to jest różnie, kwadratowo i podłużnie. Tyle moich mądrości. Powodzenia.
  6. Zobacz Bracie, cożeś, kurwa, nawypisywał. Tak, to Ty sam to napisałeś. Biały rycerz Ci dyktował, a Ty to przepisałeś. I to pokazuje, jakie masz przekonania w głowie. Wyjście gdzieś z kobietą nie ma prawa być "szokiem". Piszesz o tym tak, jakbyś trafił co najmniej przecenę dropsów w hipermarkecie. Spotkanie z babą, święto lasu normalnie. To zwykła rzecz, że ludzie się ze sobą umawiają i wychodzą gdzieś. Masz dwie ręce, nogi, jaja i jednego chuja? To dlaczego ma niby spotkanie z laską być szokiem? Ale spoko, Twoje przekonania są normalne w Twojej sytuacji i wynikają z braku obycia w kontaktach z kobietami. Zacznij poznawać większą ilość kobiet, a zobaczysz, że nie ma w tym ani nic tak strasznego, ani też tak wspaniałego. Ale uwaga, uwaga! To, że ona się zgodziła pójść z Tobą na wesele oznacza tylko i wyłącznie, że zgodziła się z Tobą pójść na wesele! Nie oznacza to, że 1. kocha Cię 2. jest wspaniałą wrażliwą istotą 3. urodzi Ci dziecko 4. będziecie żyć długo i szczęśliwie. Również dlatego to nie ma prawa być szokiem, że nie wydarzyło się nic, nie masz nic na ten moment. Idź z nią na wesele i niczego nie oczekuj oprócz tego, że Ty sam ze sobą będziesz się czuł dobrze. Wyluzuj. Powodzenia Odnośnie litości. Uśmiechnąłem się. Będzie Ci ciężko w życiu, jeśli nie zmienisz tego przekonania. Otóż moje doświadczenie wskazuje, że ludzie praktycznie nigdy niczego nie robią z litości, ani w ogóle z czystego altruizmu, prawie zawsze nasze działania są z pobudek egoistycznych. Prawda ta dotyczy w szczególności kobiet. Jedynym znanym historycznie przypadkiem zachowania kobiety, które wyglądało z pozoru na altruistyczne, było podarowanie przez Ewę Adamowi jabłka w Raju. Jak się później okazało, w celu podzielenia się odpowiedzialnością za własny błąd. Jeśli znasz przypowieść o białym rycerzu Adamie i niewinnej wspaniałomyślnej Ewie, wiesz już, co było dalej. Nie wiem, dlaczego ona się idzie/poszła z Tobą na to wesele ale z całą pewnością nie robi tego dla Ciebie. Ona to robi dla siebie. Próbuje osiągnąć jakiś swój egoistyczny cel. Podobnie jak Ty zresztą. Ona może to robić, bo: 1. jest Tobą zainteresowana i chce kontaktu z Tobą - również w tym przypadku robi to dla siebie; jeśli postrzega Cię jako atrakcyjnego, to kontakt z Tobą jest atrakcją dla niej. 2. olewa Cię a idzie na wesele, bo liczy że tam kogoś pozna. 3. nudzi się i idzie zabić tę nudę 4. etc Także nie ma nic wspaniałomyślnego w jej zachowaniu. Ona czegoś chce dla siebie i Ty czegoś chcesz dla siebie. Obyście się w tych oczekiwaniach spotkali. Powodzenia, i pamiętaj celem ma być nabycie doświadczenia w relacjach z kobietami. Jak to będziesz miał, Twoje życie się poprawi. P.S. z przebiegu rozmowy wątku domyślam się, że już po weselu, niemniej jednak mimo to spostrzeżenia powyższe warto przeczytać i się nad nimi zastanowić. Jak to, co się stało. Sam sobie odpowiedziałeś. Nadmierne idealizowanie księżniczki nr 1 wycięło Ci jaja w stosunku do kandydatki na księżniczkę nr 2. i wszystkich innych potencjalnych kandydatek. A jest tego towaru trochę.
  7. Bardzo ważny wątek. Znakomity post wprowadzający i powalający "występ" Pani Jaworowicz, który mimochodem kradnie szoł. Czytałem i oglądałem z rosnącym obrzydzeniem. Zwracam uwagę na dobór gości w programie. Gość jest bokserem, człowiekiem pewnie niezbyt dobrze oczytanym, więc walimy w niego z dwóch stron. Najpierw dowalają mu mózgowcy, spece od prawa w garniturkach, potem dowalają mu "supersamcy", "wojownicy", czyli ludzie, którzy w jego branży osiągnęli więcej niż on sam. Dobór loży ekspertów wielce znaczący. O ile obecność prawników w studio da się racjonalnie wytłumaczyć, to dlaczego do programu zaproszono innych, sławniejszych od tego ojca "fighterów" a nie dajmy na to, sławnych kompozytorów? Najważniejsze, że bohater programu dowiedział się od supersamca Olbrychskiego, jak w przyszłości ma się zachować, jeśli chce zachować miano mężczyzny. Należy zostawić cały majątek kobiecie i zabierać się w jednej walizce. Pomijam brak analogii pomiędzy sytuacją Olbrychskiego (ten nie wspomniał, że kobiety które zostawiał,go oszukały, mówił tylko co robił jak się rozstawał) , a tego ojca. Ale czy tylko ja odniosłem wrażenie, że pani redaktor odniosła się z aprobatą dla tezy rozumowania sądu, że za narzeczeństwo "nie zwraca się pierścionków",a jednocześnie zostawienie wszystkiego swojej byłej przez Olbrychskiego nazywa lekcją stylu,czy jakoś tak? Czyli jak mężczyzna rozstaje się z kobietą, to należy zostawić jej cały majątek. Inaczej nie ma szans na dobre noty za styl. Natomiast jak kobieta oszuka pewnie niezbyt zamożnego mężczyznę i ten łoży nieświadomie na utrzymanie nie swojego dziecka, to obowiązuje zasada że "za narzeczeństwo się pierścionków nie zwraca". Pomijam fakt, że o krociowe pieniądze to powinno w normalnym systemie prawnym móc występować również dziecko. Za niemożność bycia wychowanym w biologicznej rodzinie. I nawet wiem, od kogo system ma te pieniądze wydoić. Od tego boksera. Bo frajer, bo się w porę nie zorientował, bo wprawdzie "serce matki wie", ale tak ją zbałamucił, zdominował, że jej w końcu wmówił, że to nie jej dziecko, tak długo ją przekonywał, aż się dziecku w chromosomach pomieszało, bo on w gruncie rzeczy tego dziecka nie chciał. A gdyby się okazało, że jakaś zdrada jednak była, to jest wina zdradzanego mężczyzny. Bo za mało kocha, albo i za dużo. A może i w sam raz i to jest właśnie źle.
  8. deleteduser61

    Witam.

    Witam, nazywam się Wypas i mam na imię Michał. Witam wszystkich forumowiczów. Do rejestracji na forum skłoniła mnie zbieżność poglądów z powszechnie tu prezentowanymi. Podziwiam Was, Bracia, a zwłaszcza Siostry. Czuję, że forum może być źródłem siły wewnętrznej. Mam 148 lat i masę doświadczeń, którymi chciałbym się podzielić. Po zarejestrowaniu się na forum i napisaniu pierwszej przypadkowej wiadomości otrzymałem od moderatora informację, że nie mogę pisać więcej wiadomości, dopóki nie minie sierpień 19, nie przedstawię się (czemu zadośćuczyniam w niniejszym wątku) i nie wstawię sobie avatara. Serio pisząc, próbowałem wstawić zdjęcie, do którego mam prawa autorskie (stanowiące moją własność), ale nie przechodzi, bo za duże. Do nie swoich zdjęć nie posiadam praw autorskich, w związku z czym proszę o dopuszczenie możliwości funkcjonowania na forum bez zdjęcia (avatara?) tudzież wskazanie drogi do legalnego zamieszczenia avatara. Jeżeli to możliwe wnioskuję o dopuszczenie mnie do udziału w życiu forum bez avatara. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł się wypowiedzieć, "o braciszkowie moi" (Kto czytał "Mechaniczną pomarańczę", ten łapie greps). Jakkolwiek postanowicie, szanuję i dzięki za dobre treści.
  9. Wpis Szycha 84 z linka to idealne podsumowanie tego wszystkiego. Totalne pomieszanie z poplątaniem. W temacie (ciekawym i wartościowym wg mnie) wypowiem się później, na razie trawię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.