Skocz do zawartości

Harpagon

Użytkownik
  • Postów

    144
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Harpagon

  1. Kiedyś przeglądałem jakieś forum nie pamiętam jakie temat całkiem inny, w jednym z komentarzy wypowiadała sie babeczka, napisała tam mniej wiecej tak bedę parafrazował bo nie jestem w stanie zacytować, a brzmiało to mniej wiecej tak "Dopiero jak przestałam słuchać pseudo porad koleżanek w moim związku zaczeło sie układać"
  2. Wspieram Cie duchem i dopiero co otwartym browarem.
  3. Temat trochę zboczył z kursu ale okej, @Still zapewne dawałeś od siebie za mało, dlatego dostałeś skarpety
  4. Oj chciałbyś, zapomni wcześniej niż myślisz.
  5. Wiecie co, założyłem konto na badoo po 3 dniach zrezygnowałem, 80% panien to szpachla, że trzeba robić wykopy geodezyjne żeby sprawdzić na jakiej głębokości i pod iloma warstwami znajduje się żywa tkanka.
  6. @michau Zaglądałem czasami na netKo, musiałem jednak odpuścić bo bym popadł jak to śpiewała paktofonika "pierdoloną schizofrenię".
  7. @Still Ja po pewnym czasie miałem wrażenie, że ciągnę wózek sam, pretensje o wszystko, ja bym chciała to i tamto ale inicjatywy i pomocy ze swojej strony null.
  8. Może nie za bardzo wstrzelam się w temat, nie chce też wypisywać w punktach więc napiszę tak. Wszystko działo się w przedziale miesiąc może półtorej. Moja Pani zaczęła udzielać się na instagramach i pejsbukach, zauważyłem jak emocjonalnie podchodzi do każdego like'a wiece "Oj jeden, drugi, piętnasty like, oj oj" z każdym kolejnym wstawionym szajszem chęć atencji i podniecenia wzrastała. Myślę sobie OHO będzie z tego lipa bo ego będzie za chwilę jak stąd do Marsa. W miedzy czasie pojawiły się koleżanki (o podobnej sytuacji pisałem w innym wątku, gdzie kolega miał podobną sytuację jak na horyzoncie pojawiły się nowe koleżanki) i wiedziałem co to wróży. Od tego momentu zauważyłem niezliczoną ilość shittestów od "bo ona nie jest dla mnie najważniejsza", "bo ja ją ciągle zbywam, a ona chce ślubu" - jak zapytałem, a kiedy ona by tego ślubu chciała to "choćby zaraz" (prawie mi przepaliło banie), po "a do zapłodnienia dojdzie w tedy, a w tedy żeby dzidzia urodziła się w tym, a tym miesiącu" (tutaj musiałem w myślach zacząć liczyć od 100 do zera żeby się uspokoić), do tego jakieś przynieś, podaj, pozamiataj plus "a ja bym chciała to i jeszcze to i może tamto". Pojawiło się ochłodzenie relacji w tym zero seksu (za każdym razem inna wymówka), intensywność rozmów elektronicznych spadła na rzecz koleżanek może i kolegów. Wyciszone dźwięki w telefonie i zabieranie ze sobą telefonu odkładanie go ekranem w dół. Wyjścia na piwko z koleżankami. Kończenie rozmowy jak się zbliżałem lub wychodzenie do innego pokoju. Przed oczyma pojawił mi się obraz z filmu Piła i "DO YOU WANNA PLAY A GAME" Postanowiłem więc być ciut bardziej uroczy. Jechaliśmy na sklepy z zamiarem kupna tego i tego gdzie finalnie "wiesz, a jednak może innym razem muszę to przemyśleć" - tak kilka razy. Po czym jak była w pracy sam pojechałem na sklepy i kupiłem ciuchów za kilka stów - w mieszkaniu oczywiście przed nią przymiarka czy dobrze leży czy pasuje jak wyglądam. Jak by to ująć hmmm... dostęp z jej strony do mojego portfela został ograniczony. W miedzy czasie z jej strony ciągle jakieś "a bo jej smutno ze się zmieniłem na lepsze" (pokręcona logika kobiet), "ona nie wie jak to będzie dalej", już miałem tym pierdolnąć spakować się i pójść w pizdu (wybaczcie za wulgaryzmy ale mnie to męczyło), zagryzłem jednak zęby i powiedziałem sobie wytrzymam jeszcze chwilę. Jej gierki i testy się nie kończyły i były coraz bardziej absurdalne. Prawie dostałem rozwolnienia. Czekałem tylko na odpowiedni moment. Pewnego dnia napisała mi "Że jest jej smutno, że nie wie czy się czuje szczęśliwa". Napisałem okej jakieś tam banialuki i na koniec to ja Ci szczęścia więcej zabierać nie będę wpadnę po swoje rzeczy dziś wieczorem. Kilka dni przed pierdzielnięciem tym wszystkim zapytałem "A powiedz mi koleżanki dobrze doradzają" ona na to "Tak" ja "Działa?" ona "Tak", a ja sobie myślę "no nie koniecznie..." Ewidentnie widziałem, że sprawdzała na ile może sobie pozwolić szukając w międzyczasie nowego rycerza. Aktualnie szuka rycerza na badoo chyba nie zdążyła chwycić nowej gałęzi.
  9. @Still W pierwszej fazie to ja się z Tobą zgodzę, mam jednak wrażenie, że z czasem to wnoszenie to coraz mniejsze, a wymagania większe.
  10. Co one mają z tą walką? Sam przerabiałem temat, zabieram swoje manele i nara, a potem "Myślałam, że będziesz o mnie walczył".
  11. Z tym niedocenianiem to często jest taka niedoskonałość sytuacyjna wynikająca z faktu, że chcą się czuć docenione/doceniane przy czym nic konstruktywnego od dłuższego czasu do związku nie wnoszą.
  12. W moim odczuciu, jeżeli znamy trochę panne to nasza intuicja wyłapie, że coś nie gra, pokusił bym się nawet o stwierdzenie, że nie musiało nawet dojść do fizycznej zdrady ale do samej przymiarki do nieuczciwego zagrania.
  13. Z doświadczenia wiem, że z każdą kolejną szansą jest coraz gorzej, one się czują coraz pewniej, Ty z kolei tracisz zaufanie do niej. Myśl o tym, że raz sobie poszła siedzi Ci w głowie, ciężko z czymś takim prowadzi się relacje.
  14. Krugerrand HAHA, czytasz mi w myślach chciałem dopisać na koniec, że i tak kobiece logicznie nic nie wytłumaczysz, a jeszcze dostaniesz opierdol, że się wpieprzasz w kobiece sprawy. Postanowiłem jednak nie dodawać autosugestii i zobaczyć czy bracia myślą podobnie. azagoth Nie szukam usprawiedliwień zastanawia mnie raczej fakt, że same sobie robią gnój w głowach i torpedują swoje związki i relacje jedna drugiej. Zamiast wspomóc "dobrym słowem" to sobie dowalają nawzajem.
  15. Jakiś czas temu, w przerwie na kawę weszliśmy z kolegą na temat Psiapsio-Propagandy. Przez Psiapsio-Propagande rozumiem sytuacje, w której kobieta nawiązuje kontakt z nowymi koleżankami poznanymi w nowej pracy, fitness, kursy etc. Jak wiadomo koleżanki Pani nie znają jej Pana (wiec pewnie to hoooj), same są singielkami, samotnymi matkami lub tkwiącymi w dłuższych związkach Paniami gdzie nie ma już tak kolorowo jak w pierwszej fazie związku. Krótki zarys historii. Kolega poznał Panią, wyciągnął ja z "biedy", Pani nie miała nic poza jedna walizką ciuchów. Nagle mieszkała w domu, miała ogródek, samochód, prace i dobre pieniądze. Pani mojego kolegi zmieniła prace, praca w korpo gdzie przewija się multum ludzi. Gdy się o tym dowiedziałem westchnąłem, wzruszyłem ramionami i mówię tak; "To teraz mój drogi kolego spodziewaj się, że Twoja Pani będzie częściej wychodzić na psiapsiółkowe pogawędki, Ty będziesz miał serię wyrzutów i problemów, a Twój związek czeka rychły koniec" Po niespełna kilku tygodniach związek rąbnął z hukiem. Pani wynajęła własne mieszkanie, wprowadził się też miły Pan, a schemat relacji damsko-męskich zatoczył koło. Po około roku, Pani wznawia kontakt, przeprasza mówi o tym jak dobrze z nim jej było, że czuła się bezpiecznie i że jej nic nie brakowało.Teraz widzi swój błąd i nie musiała się słuchać nowych koleżanek, które ryły jej beret, a na ślub jednej nawet jej nie zaprosiły. Swoje doświadczenie opisze może w obszerniejszym poście w "Moja historia" Tutaj pojawia się moi drodzy bracia pytanie; jakie macie doświadczenia w tym temacie i jak ewentualnie można byłoby wbić do głowy kobiecie, że to nienawistne ględzenie psiapsiółek to tylko sposób na to by Tobie spieprzyć relacje bo najprawdopodobniej im się nie układa, więc dlaczego miałabyś mieć się lepiej od nich.
  16. Harpagon

    Powitanie

    Dzień dobry, cześć i czołem Bracia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.