Moja X pani chciała mnie wydoić na 2k, tyle napisała w pozwie - mieszkaliśmy za granicą, ona wzięła dziecko i wróciła do Polski. Na pierwszej rozprawie prawniczka uderzyła ustalenie alimentów na 300, sędzia powiedziała że ma gdzieś i mamy się dogadać. Dogadalismy się na 1k. Płacę bez zająknięcia.
A propo nie płacenia alimentów - dzisiaj w pracy na budowie taki temat: strażnik (teren zamknięty, bez wjazdu dla osób postronnych) wezwał jednego robotnika, pretekst że jakiś problem z przepustką. Wyprowadzili go na zewnątrz, tam czekali smutni panowie: podobno koleś miał sprawę za niepłacenie alimentów, wydany za nim list gończy..
Trochę dziwnie.. nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale cóż.. do teraz czułem że po prostu nadal płacę na dziecko. Po tej akcji poczułem jednak że chyba nie do końca - raczej jak pod murem ze spluwą przy głowie, dopóki płacisz to są tylko jazdy byłej, jak przestajesz to cóż..