Skocz do zawartości

Hubertius

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1028
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Hubertius

  1. Takie małe pytanie ode mnie do wszystkich. Jestem użytkownikiem od niecałego tygodnia, a nawet ja widzę, że deomi to troll. Jakim cudem nie została wygnana jeszcze z rezerwatu przez administrację?
  2. @brama85 Ja sam jestem użytkownikiem forum dopiero od soboty, ale staram się chociaż raz dziennie wypowiedzieć w jakimś temacie. Może mógłbym częściej, ale mam teraz trochę sporo nauki, a i moje doświadczenie życiowe jest trochę za małe, żebym był w stanie się wypowiadać w większości spraw (mam 18 lat). ?
  3. @dobryziomek Cóz, u mnie w domu to raczej wygląda tak, że przez dwa dni mam spokój, a trzeciego to mam takie jazdy w domu, że aż głowa mała. O co jestem wyzywany? Od pedałów ( bo nie planuje się hajtać, nawet intercyza jest dla mnie mało przekonywalna) I wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Że ja mam 18 lat. A ta ich patologiczna chęć ożenku polega na tym, że chcą mieć jak najszybciej wnuczęta, bo gospodarka kurł****. Kompletnie gdzieś mają argumenty, jak tak myślę to dla nich jestem chyba drogą do celu ( pojęcia nie mam, pewnie mają nawet sobie nieznane jakieś chore wyobrażenie szczęścia). Jazdy o to co robię, o to czego nie robię. Teksty matki w stylu "bez 2500 zł z roboty się nie pokazuj".Co chwila mi mówią, że "teraz na studia zaoczne i do pracy + robić w gospodarstwie, bo my już starzy i chorzy" ( czyli pomimo częstego zwania mnie i okazywania mi braku szacunku traktują mnie jako ich przyszły bankomat i starają się grać mi na współczuciu). Kompletnie ich nie obchodzi co chcę robić, jaki jestem ( a moim największym marzeniem jest bycie samodzielnym i zdolnym do własnego utrzymywania się). Teraz przede mną matura, a potem idę na studia i do pracy. Jakiejkolwiek, byleby zarobić na jako takie własne utrzymanie. Liczę, że pewnego dnia jak będą mi dalej robić jazdy, nie szanować mnie i obrażać po prostu powiem, że mimo, że ich kocham nienawidzę jak mnie traktują, będę mógł się wyprowadzić, a nie zrobić to co zawsze z czyli zamknąć się w swoim pokoju ( chociaż też nie daję sobie w kaszę dmuchać, ostatnio dostałem określenie od rodziców jakobym był "pyskatym gówniarzem").
  4. Grałem jedynie w Victorię II, od siebie mogę powiedzieć, że to naprawdę mega wciągająca gierka. Szczególnie jak gram z modem Historical Flavour mod ( więcej opcji alternatywnej historii, dodatkowe eventy i lekkie utrudnienie gry). Nie ma to jak zrobić sobie wyzwanie, aby zaczynając grę w 1836 jako Kraków pod wpływami Austriaków odtworzyć państwo Polskie. Efekt? Kończąc rozgrywkę na dzień 31 grudnia 1935 roku posiadałem wschodnią granicę Polski taką samą, jaką i my Polacy mieliśmy w międzywojniu. A na zachodzie to przewaliłem się przez Niemcy tak bardzo, że chyba posiadałem Mecklenburg oraz tereny Schleswigu-Holsztyn. I jak tu się nie cieszyć z takiej gierki i nie mieć ochoty grania dalej?
  5. @Ksanti Osobiście uważam, że bardziej poprawnie gramatycznie brzmiał by tytuł "Francuz zapłodnił sześćset Afrykanek". Ale to nie tytuł jest ważny, a temat. Jak dla mnie pan próbował chyba wpisać się do księgi Guinnessa starając się przebić rekord pewnego listonosza z USA. ;D
  6. Co do punktu 3 to obserwuję tą hipergamie choćby i np. u mojej siostry. Jak kstatnio powiedziałem, że nie ma czegoś takiego jak miłość to zareagowała fochem i mówiła, że to nieprawda. Oczywiście "zakochała" się nie w bezdomnym artyście, a informatyku zarabiającym coś chyba od 10-20 tyś zł. i jeżdżącym drogim BMV. Ale spokojnie, coś czuję, że i tak nie będzie mogła docenić tego co ma, bo jej gadzi mózg prędzej czy później po minięciu haju hormonalnego każe jej poddawać go shit-testom. A skąd to wiem? No cóż, siostra już ćwiczy praktykę na mnie, bo wali tekstami do mnie w stylu "prawdziwych facetów już nie ma" i czeka na moją reakcję. ;D
  7. Dziękuję i także życzę dobrej nocy
  8. Tak, siostrę i niestety z nią też nie mam najlepszych relacji... o ile to w ogóle są relacje. Praktycznie gdy zawsze jestem z nią w pokoju to robi sobie że mnie "podśmiechujki" i nabija się albo to z moich wyników w szkole, albo z tego,m że nie mam dziewczyny itp. . To już z ojcem mam lepsze relacje, bo mimo że traktuje mnie z wyższością to przynajmniej mogę z nim czasami pogadać jak ojciec z synem. No i przynajmniej mimo czasami pogardliwych tekstów nie puszcza takich wyzwisk jak moja matka powyżej. U mnie to wygląda tak, że jednego dnia idzie z nimi pogadać w miarę po ludzku, a drugiego jest tak jak powyżej. Mimo wszystko wiem, że się nie zmienią i coraz bardziej rozważam wyprowadzkę, bo za 10 lat będę psychicznym wrakiem. A dziękuję za propozycję. :) Kto wie, jeżeli sytuacja po maturze będzie w moim domu taka sama ( co ja gadam, mieszkam z nimi od 18 lat i wiem, że na pewno będzie taka sama) to jak odłożę jakiejkolwiek pieniądze w swojej pracy to coś czuję, że będę musiał bardzo szybko szukać nowego lokum. A dziękuję, już zabieram się za czytanie. :)
  9. Wiem, jeszcze do niedawna wypierałem z siebie tą myśl, ale już wiem, iż mimo że to moja rodzina i kocham ich ( i jednocześnie nienawidzę za to co mi robią i jak mnie traktują) to muszę się wyprowadzić, by po prostu nie zwariować, zachować nie zależność w swoim życiu . Jednak cena póki co będzie wysoka (rodzina by się mnie wyparła i zerwała ze mną kontakt, bo potraktowali by to jak zdradę). Na razie przede mną matura, potem muszę iść do pracy i zarobić jakiejkolwiek pieniądze, by mieć jakiekolwiek opcje niż mieszkanie z apodyktycznymi, zaborczymi rodzicami i siostrą, którzy to w Wigilię potrafili mi życzyć wszystkiego najlepszego, a już następnego dnia robili mi to co opisałem wyżej w temacie.
  10. Na stan z 05.01.2019 roku Od niecałych trzech miesięcy jestem po 18-stce. Jestem w III klasie licealnej na profilu mat-fiz-inf i przygotowuję się do matury z przedmiotów takich jak matematyka, fizyka i angielski. Jednak nie mam żadnego pomysłu co robić po skończeniu szkoły. Rewelacyjnym uczniem nie jestem, więc pewnie matury nie napiszę zbyt wyborowo. Żyję w domu razem z rodzicami ( którzy są totalnie zaborczy i mnie nie rozumieją, raczej powiedziałbym, że traktują mnie jak klona niż syna). Matka ostatnio rzuciła do mnie tekstem w stylu ( tutaj przeklnę, pozwolę sobie na prawo cytatu):. "Tylko jak pójdziesz do pracy po maturze nie licz, że będziesz mógł przynosić do domu mniej niż 2500 zł". Ponadto mam z nią tarcia przy wszystkim, ostatnio popełniłem ten błąd, że próbowałem z nią rozmawiać o matriksie związkowym. Tak, byłem debilny i efektu się domyślacie. Dziś na przykład miałem ostrą sprzeczkę o tym, że nie chce się żenić ( mam 18 lat, ale matka traktuje mnie chyba jak trybika w swoich planach, bo mieszkamy na wsi i mamy gospodarstwo, więc liczy na "wnuczęta","dobrą żonkę" i ... co ja będę mówił, znacie ten typ kobiety. Na moje argumenty o tym, że w tych czasach małżeństwa rozpadają się w 40% w ciągu trzech lat oraz wchodzenie w związek to dla mnie duże ryzyko, w razie którego rozpadu to ja jestem przegrany z perspektywy sądowej oraz jeżeli będę miał dzieci, to jedyny sposób w jaki je będę wychowywał to łożenie wysokich alimentów, a ex będzie miała wszystkie asy w rękawie i może mi ograniczyć kontakty do zera usłyszałem teksty w stylu "on jest popi********", "on nienawidzi kobiet", "ja mu gospodarstwa nie zapisze" ( i szczerze to nie wiem jak na mnie miał podziałać ten argument, patrząc na to co się dzieje mam wrażenie, że w końcu dojdzie między nami do większej kłótni, po której wyjdę z domu, ale z racji braku kwalifikacji i wyższego wykształcenia oraz pieniędzy moje szanse są marne na przetrwanie). I tak póki co żyję jakoś z dnia na dzień, choć bardziej czuję się jak jakiś robot, który już nie czuje satysfakcji z życia. Mam straszny dylemat, ponieważ wiem, że nie będę w stanie spełnić chorych wymagań rodziny. Coraz bardziej myślę o wyprowadzce, a czkowiek póki co mam maturę i nie zależnie od tego jak mi pójdzie chcę do niej podejść, a potem iść do pracy aby mieć własne zarobki, dzięki czemu w razie kolejnej akcji w domu będę mógł się wyprowadzić, a nie stać ze spuszczoną głową i słuchać ochrzanu od matki, siostry ( z którą nigdy nie byłem blisko, teraz wręcz razem z matką robi sobie że mnie podśmiechujki) i ojca (o dziwo to on traktuje mnie najlepiej, aczkolwiek on też jest zawsze przeciwko mnie i chyba chce, abym robił to co matka mi każe). Mam straszny dylemat, z jednej strony czuję się przywiązany do swojej rodziny i czułbym winę, gdybym musiał się wyprowadzić ( dla rodziców gospodarstwo i jego kontynuacja w prowadzeniu to cały cel w życiu, aczkolwiek w trakcie chyba zapomnieli, że nie jestem ich klonem). Z drugiej wiem, że mieszkanie z nimi następnych 10 lat doprowadzi mnie chyba do załamania nerwowego, bo ile można słuchać tekstów w stylu "jeba****** ateistyczny szczur","lewak","dziad","skurwys****" i generlanej ciągłej pogardy wobec mnie. Nie wiem co mam już robić, myśleć... po prostu nie wiem. Wiem, że nikt nie jest w stanie mi pomóc i tylko ja jestem to w stanie zrobić. Na razie to chyba tyle i dziękuję, jeśli ktoś to chociaż przeczyta, bo trochę mogłem się nareszcie komuś z tego wszystkiego wygadać. ?
  11. Na forum trafiłem już jakieś 1,5 miesiąca temu, od tego czasu intensywnie siedziałem i czytałem ile wlezie.Z racji mojego młodego wieku ( mam 18 lat) i bialorycerstwa byłem z początku sceptyczny do treści braciasamcy.pl, aczkolwiek audycja Marka Kotońskiego o pewnym listonoszu mającym ponad 1300 nieślubnych dzieci rozpoczęła moje wybudzenie z matriksa. W końcu uznałem, że pora założyć własne konto i oto jestem. Jeszcze raz czołem wszystkim.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.