Skocz do zawartości

StatusQuo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1081
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez StatusQuo

  1. Ale rozłóżmy to na czynniki pierwsze, nadal uważa, że jest wartościowa (może być na swój wiek) oraz, że jest tam gdzieś facet który zgodzi się na to co ma do zaoferowania (również ma prawo..wierzyć ) Nie chciała się zajmować cudzymi dziećmi, ale chciała by mieć wspólne (również ma do tego prawo, pilnuje własnego interesu i nie jest szlachetna, deal with it...ma prawo). Po rozmowie, widać, że nie marnuje czasu, więc, w zasadzie poświęca go tylko tym facetom, którzy przejdą jej testy, a raczej test na frajerstwo. Znajdzie się frajer, gada, nie to nie. Tym sposobem widać, że kobieta spokojnie jak pająk wyczekuje ofiary, a z internetem jest tak, że może się przewinąć i milion facetów, ale złapie się jeden to jest ustawiona. Może właśnie taka strategia u niej procentuje. Może życie utwierdziło ją w przekonaniu, że zawsze znajdzie się jakiś frajer, no bo czy sama egzystencja bieżącego forum, nie dowodzi, że jest masa facetów, która godzi się na coś czego tak na prawdę nie chce, albo nie rozumie konsekwencji, albo jest chwilowo zamroczona faktem, że ich penis ma gdzie się ogrzać ? Coś musi ją utrzymywać w tych przeświadczeniach inaczej życie szybko by ją sprowadziło do parteru. One po prostu są przyzwyczajone do tego, że faceci akceptują chujowe deale. Gdyby wszyscy faceci trzymali pod tym względem fason, to by musiała liczyć się z gorszymi warunkami ...no to by się z tym pogodziła .. tylko po co ma to robić teraz skoro nie wszyscy są sprytni ? Przecież, nawet w przyrodzie drapieżnik nie rzuca się nigdy na najsilniejszego osobnika, tylko na najsłabszego, więc tu mnie nic nie dziwi. Ja wiem, że z punktu widzenia rozsądnego, ciężko pracującego faceta, to jest niewyobrażalny absurd, ale wychodzi na to, że taki jest punkt widzenia kobiety i to najwyraźniej względnie seksownej, bo inaczej nie została by przez facetów tak rozpuszczona. A treść ogłoszenia, to tylko dość dobra strategia marketingowa. To tak jakby mieć pretensje do pająka, że je muchy .... Żeby móc potępić to zachowanie, trzeba by na to spojrzeć przez pryzmat moralności albo przyzwoitości. Czyli obydwa abstrakcyjne koncepty, które kobiety stosują jedynie w sytuacji, kiedy jest to na ich korzyść ... Cóż mogę powiedzieć, dobrze że mamy to forum Ale zastanowiło mnie to, że kobiety dobrze wiedzą co leży w ich interesie, a faceci najwyraźniej nie. Jakby facet powiedział do dziewczyny, słuchaj maleńka, pierzesz, sprzątasz pracujesz, gała kiedy chce, mogę ruchać wszystko ty nikogo, to by taki facet dostał w łeb .. czemu ? Bo kobieta wie, że to chujowy deal, ale faceci niektórzy się ta coś takiego godzą. Wiadomo, ze 99% procent wyśmieje taką laskę, ale znajdzie się jeden i pozamiatane ..... Swoją drogą mam wrażenie, że kobiety tak nas wytresowały, że nawet boimy się czasem zaoferować coś co by było dla nas zbyt korzystne. Najprostszy przykład dealu korzystnego dla nas, ale nie dla nich "chodź się poruchać" Myślę, że większość facetów, po prostu nie zna własnej wartości, albo ją po prostu deprecjonuje, podczas gdy kobieta ma wartość przez to że na wejściu ma cipkę a dodatkowo, rodzi się piękna, młoda i pachnąca ...
  2. No właśnie, tak sobie czytałem poniższy wpis i zacząłem sobie kontemplować jak to jest z tą lojalnością u kobiet, czy w ogóle coś takiego jest, czy jest "cokolwiek" na co możemy liczyć i czego się spodziewać po kobietach, czy ja popadłem w pesymizm ? (temat wydaje się powinien być oklepany, a jednak nie znalazłem nic konkretnego po wstukaniu w wyszukiwarkę "lojalność" ) No więc, jest coś takiego jak solidarność jajników, ale moim zdaniem to tylko, inaczej wyrażone powiedzenie: "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Spotkaliście się kiedyś z przypadkami lojalności kobiet wobec mężczyzn ? Ja ilekroć miałem jakieś fajne relacje koleżeńskie na przykład z kobietami z pracy, to przeważnie, kończyło się na tym, że jak zmieniałem prace, to jak się sam nie odezwałem, to relacja umierała. Ja rozumiem, że każdy ma swoje życie, a kobiety szczególnie, ale żeby być lojalnym trzeba umieć odczuwać wdzięczność, im dłużej żyje tym bardziej mam wrażenie, że jak coś się kobiecie daje to ona to odbiera za oznakę słabości i traci szacunek. A może one wszystkie po prostu patrzą pryzmat siebie, jeżeli kobieta coś daje za darmo, (z naciskiem na "daje" ) to musi być to oznaka skrajnej desperacji, może one po prostu mają taki mindset, że im się należy, bo tak zostały wychowane? W sumie wzorcowym przykładem lojalności powinno być małżeństwo, a wszyscy wiemy jak to się kończy ... :)
  3. @AR2DI2 I ta cała armia białych rycerzy Nie wiem, może jestem staroświecki, ale uważam, że duża część kobiet powinna przynajmniej raz w życiu dostać solidną petardę na otrzeźwienie. To jest genialny standup:
  4. Jak masz rok czasu i chcesz programować, po pierwsze to musisz sobie odpowiedzieć, czy Frontend czy Backend czy Full-stack, Pytanie też czy jesteś totalnie lewy i jak stoi twój angielski, bo w IT angielski to podstawa, chociaż nie w każdych firmach jest ultra istotny. Full-stack pewnie by odpadał, bo to Frontend+Backend. Jak frontend to JavaScript, Jakiś CSS,HTML + Angular/ReactJs, jak Backend to pewnie Java. Większość dużych firm ma programy stażowe, przychodzisz na 3 miechy i coś tam dostajesz do roboty, ale też poznajesz ludzi, atmosferę i generalnie cały proces w firmie. Większość firm teraz chyba nawet płaci za praktyki, potem Cię biorą, jak masz łeb na karku. Możesz pochodzić też na różnego rodzaju targi pracy i popytać, każda firma wystawia swoje stanowiska i się reklamuje. Na przykład stawiasz na jedną kartę 7miechów i napierdalasz, pod kątem tego, żeby iść na staż, 3 miechy robisz za jakieś tam grosze i jesteś zahaczony. Ale jak mówię, zrobić listę firm i podzwonić, albo nawet pozahaczać jakieś rekruterki na linked-in. Tylko nie gadaj z firmami outsourcingowymi, bo to firmy, które szukają specjalistów, i ręczą swoim profesjonalizmem za dostarczonych pracowników, więc ogarnięty Regular to jest taki minimalny poziom od jakiego startują.
  5. O maturze to świat zapomni w momencie kiedy przekroczysz po raz ostatni bramy swojego liceum. O dyplomie studiów, będzie pamiętał tylko w momencie kiedy piszesz w CVku, że skończyłeś studia....pisze z praktyki. No może twoja mama będzie pamiętała, jak się będzie chwalić przed koleżankami jakiego mądrego ma syna Chociaż tu mogłem przekłamać, bo nie wiem czy nie ma konkursu świadectw na uczelnie... Na rozmowach kwalifikacyjnych z tobą rozmawiają ludzie i widzą co sobą reprezentujesz, zadają Ci pytania techniczne, nikogo nic nie obchodzi, tylko czy będziesz w stanie zrobić robotę Przynajmniej w szanujących się firmach w IT tak jest
  6. @Turop No zawsze na początku trzeba zapłacić "frycowe", ja jak zazynałem w IT, to miałem 2000 na okresie próbnym i 2400 przez pierwszy rok i czułem, że pana boga za nogi złapałem:), teraz jest dużo lepiej, także powolutku, powiem tyle, mam koleżanke 4 - 4.5 roku stażu, co ma 9,5k, jako Java Developer, ale po studiach. Zawsze jest tak, że po pierwszym roku dostajesz bardzo przyzwoitą podwyżke, a dodatkowo po roku-dwóch też jakiś awans stanowiskowy. Jaka jest sytuacja z ludźmi po liceum nie wiem, niby studia są nie potrzebne, ale mimo to dyplom z CVka każda firma weryfikuje..., więc ciężko powiedzieć, czy jest potrzebny czy nie. Nie mam kolegów, którzy zrobili kariery, klepiąc kod od razu po liceum, ale coraz więcej osób zaczyna widzieć jak mało studia dają, więc na pewno za 5-10 lat będzie takich paru. To też jest tak, że jak się załapiesz w jakiejś większej firmie, to ludzie też odchodzą, poznajesz ludzi, poznajesz stawki, poznajesz kierunki migracji, zaczynasz sobie wyrabiać zdanie co lubisz i co byś chciał dalej robić, ktoś Cię może polecić, czas leci szybko, uwierz mi, dopiero kończyłem studia, a tu już 10 lat pykło. Jeszcze jak od razu wskoczysz we właściwą technologie, nie tak jak ja, że musiałem prawie dwa razy robić przerwy na dogonienie... Ale mam też kolegów, którzy utknęli w starych technologiach, siedzą sobie w korpo na ciepłych posadkach, może nie za 15k ale powiedzmy za 9-10k za to nie zmęczysz się @Byłybiałyrycerz masz na myśli polske? w IT jest przyzwoicie, Kraków, Warszawa, Wrocław, jakieś korpo na start rok dwa i jesteś na jakiejś przyjemnej trajektorii ... Ta praca nie jest dla każdego, ale ja to lubie, kminisz różne rzeczy, siedzisz w ciepełku, wkurwiasz się, że rekruterzy na Linked-In nie dają Ci spokoju . Też weź pd uwage, że mam koło 10 lat stażu, ale myślę, że tak 6-7-8 lat i można być przyzwoitym Seniorem, tylko kluczowe jest trafić w rozwojowy projekt, bo jak się nie uczysz, to nie będziesz w stanie przejść rozmowy rekrutacyjnej
  7. aktualnie 11k , ale dopiero od miesiąca , ale mam ziomka u siebie co wiem, że ma 15k , tak, że pożyjemy zobaczymy Ale na to co teraz mam też się musiałem napocić, więc nie jest tak, że dają Ci kase za darmo A tak w ogóle, to nie czaje tego #programista15k, no fajna kasa, jak jesteś kumaty i coś umiesz, do ogarnięcia
  8. Ja też ostatnio robiłem przerwę, zajęło mi 6 miesięcy, ale z tego z 1,5-2 się opierdalałem , żeby wyprostować karierę zawodową, moja matematyka była następująca. Jakbym miał mieszkanie, to by mi odpadło gdzieś 950 odstępnego za mieszkanie (Kraków). Planowany wzrost dochodów, 2500brutto, w prawdzie wyszło 1500brutto, ale wyprostowałem swoją karierę na tyle, że za rok dostane podwyżkę, a jak nie dostane to z nowymi technologiami będę mógł rzucić kwotą innemu pracodawcy i mówić, że mniej mnie nie interesuje, a u mnie puki co jest rynek pracownika (jestem programistą). Czyli dodatkowo, zbudowałem też swój potencjał. Pi razy oko, przy założeniu, że się udało by mi się dostać 2500brutto, to mniej więcej 4 miechy z nową podwyżką, to by się przeliczało, na jedną pensje, więc to po roku był bym na zero. No w praktyce, to wyszło trochę gorzej, bo nie dość, że się za długo obijałem to jeszcze nie dostałem tyle co chciałem, ale to co zrobiłem, to było niemal przekwalifikowanie, więc raz że nie ma co płakać, a dwa, zyskałem też odrobinę szczęścia, bo teraz robię to co chciałem, więc też wartość dodana. Dlatego, jeśli się moją decyzje uśredni nie na rok, ale na 3-5 lat, to wychodzi to już dużo lepiej. Nie brałem kredytów, ale moim zdaniem 30k to w skali tego jak się ludzie zadłużają to są drobniaki, w dodatku masz mieszkanie, więc odpada Ci odstępne. Moim zdaniem powinieneś rozplanować sobie co mógłbyś zrobić żeby dostać jakąś podwyżkę i zrobić sobie kilka planów, jakbyś spłacał w lat 1-2-3-4-5 i ile by Ci zostawało w każdym scenariuszu i ile byś dopłacał dodatkowo na odsetki, oraz jak byś mógł z głową to zainwestować w siebie. Zwróć uwagę, że jeśli rozplanujesz na dwa lata a nie na rok, to miesięczne obciążenie spadnie Ci mniej więcej o połowę, więc da Ci to dużo więcej swobody. Nie wiem też czy to nie jest tak, że spłacasz coraz mniej z czasem, ale to chyba zależy od rodzaju kredytu. No na sam koniec dodam, że gdybym najpierw pomyślał o mieszkaniu, to stracił bym płynność finansową na długi czas i nie mógł bym takich manewrów już zrobić, więc musiał bym zapomnieć o rozwoju, albo siedzieć przez cały rok po weekendach i napierdalać książki, co już wiem po sobie, że bym nie dał rady .. A tak na koniec myślę, że sam musisz podjąć męską decyzje, ilekroć dzwoniłem poradzić się na przykład staruszki, co zrobić to się kończyło na tym, że doradzała mi coś przeciwnego niż sam chciałem i tylko mnie swoimi radami utwierdzała w przekonaniu, że powinienem zrobić to co sam chce i się jej nie pytać. Teraz, jak podejmuje jakieś decyzje, to w zależności od tego czy mam humor czy nie to najwyżej ją informuje o swoich decyzjach Heh, nie ma lekko, mam wrażenie, że niszczenie facetów osiągnęło apogeum i wzorców do naśladowania jest jak na lekarstwo, ale chyba faceci się w końcu budzą, więc musimy to przeczekać powiem Ci, że czasem to fajnie mieć nawet nie mentora, co dobrego kolegę, albo przyjaciela, co Ci powie, "weź skończyć pierdolić i weź się do roboty bo jojczysz jak małą dziewczynka" hehe, znaczy to było teoretycznie, nie do Ciebie
  9. Wiesz, słucham czasem pana Michalkiewicza, taki prawicowy publicysta, można by rzec "Korwinista", których to panujący miłościwie nam pan Marek (hehe, tania prowokacja), nie zbyt toleruje. Michalkiewicz do znudzenia powtarza, że "państwo silne, to takie państwo, które ma słabszych sąsiadów" i myśle, że tu można znaleźć analogie do twojej sytuacji. Myślę, że ta jej zajebistość to bardziej wynikała, ze tego, że w jej głowie nastąpiło takie skojarzenie: "skoro mogę go tak traktować, a on nie umie odejść, to znaczy, że muszę być szalenie zajebista i mogę robić co chce" czyli to bardziej wynikało, że by byłeś tym punktem odniesienia, wobec którego się pozycjonowała, na taką zajebistą. Ciekawe, jak by się czuła, jakbyś ją zabrał, na wystawę luksusowych aut, gdzie przy każdej bryczce stoi zajebista hostessa , założę się, że, okazało by się, że nagle się gorzej poczuła Czy to nie jest też trochę tak, że sam ją zepsułeś swoim zachowaniem? Powiem Ci, że nie umiem do końca nazwać tego mechanizmu, ale mam czasem trochę podobnie, z braku laku nazywam to "dostawaniem ptasiego móżdżku" i z niewiadomych przyczyn też mnie to czasem spotyka, to znaczy, umiem to powiedzmy kontrolować, ale jakaś cześć mojego mózgu zachowuje się przy kobietach jak totalny lamus i czasem niestety zauważam to po fakcie. Kobieta się spóźnia, a ty podświadomie szukasz miliona rozwiązań, dla którego, jej spóźnienie wynikało, z przyczyn obiektywnie od niej niezależnych. Pisze Ci smsa po czasie, a ty jesteś prze-szczęśliwy, że w ogóle odpisała .. to na pewno dlatego, że bardzo Cię lubi. Krótko mówiąc, twój mózg robi wszystko, żeby nie dopuścić, do siebie faktu, że to być może zwykła pizda..a może to nie mózg, tylko twój fred:) ? Sam nie wiem Wszystko, żeby tylko podtrzymać w głowie obrazek, że będziesz szczęśliwym, bo czy koniec końców wszystko nie sprowadza się do tego, że każdy z nas chce być szczęśliwym ? Tak mi się przypomniało, że od dość długiego czasu kurzy mi się na półce książka Daniela Golemana (tego od Inteligencji Emocjonalnej) pt: Konieczne kłamstwa, proste prawdy" Przytoczę dwie linijki z okładki: "Konieczne kłamstwa, proste prawdy są skonstruowane wokół idei tzw. ślepej plamki, faktu, iż zdajemy się nie zauważać, pewnych nieprzyjemnych, zagrażających nam wydarzeń z otaczającej nas rzeczywistości, co służy utrzymaniu poczucia wartości i bezpieczeństwa" Widzisz podobieństwa ... ? A tak pomijając wszystko, może ta twoja była to po prostu niezdiagnozowana borderka ?
  10. StatusQuo

    Siema.

    Witam, właśnie czytałem twoją historie i też jestem tu świerzakiem
  11. Cześć, Rozjebał mnie tekst: "jeśli próbujesz we mnie wzbudzić poczucie winy, to przypominam, że byłem dwukrotnie żonaty" Moja była akurat płakała o byle gówno, więc stałem się mistrzem ignorowania płaczu, tak na prawdę, to jak teraz jak słyszę płacz jakiej kolwiek kobiety to uruchamia mi się auto-pogarda, tak, że myślę dobrze rozumiem co masz na myśli, ale najgorsze jest, że one to robią na zasadzie "kropelki, która drąży skałę", będziesz zajęty, zmęczony i dla świętego spokoju popuścisz, żeby nie psuć atmosfery, a wtedy ona poczuje, że wygrała no i za chwile będzie cisnąć bardziej.. Tak samo rozumiem, jaką siłę mają przeprosiny kobiety(szkoda, że na drugi dzień nie pamiętają i znowu wchodzą w tryb harpii), kiedyś musiałem normalnie ze swoją się szarpać i trzymać spodnie, po jakiejś kolejnej w której podniosłem temat rozstawania, rzuciła się na mnie i chciała mi zrobić laskę, żeby mnie udobruchać. To mnie trochę przetrzeźwiło. Te lodziki, w moim przypadku opóźniły termin podjęcia męskiej decyzji gdzieś z dwa lata ... Nie chce mi się wdawać teraz w szczegóły, ale historia mojego starego jest podobna, też był zakochany i myślę, że właśnie przez to nie wyłapałeś momentu, w którym laska straciła do Ciebie szacunek. Możliwe, że wyczuła twoją słabość do niej i zaczęła testować, jak bardzo może przesunąć tą granicę .. no i przesuwała Powiem Ci, że w połowie historii zaczęło mi normalnie zalatywać syndromem sztokholmskim, chociaż, sam przerobiłem na własnej skórze, że tam gdzie zaczynają się uczucia, kończy się logika.. Po tym jak się pogodziliście i mieliście seks życia, powinieneś po stosunku powiedzieć "a teraz wypierdalaj" i zakończyć historie. Nie rozumiem, jak mogłeś się godzić na takie traktowanie, moim zdaniem właśnie problem był taki, że to tolerowałeś, i za każdym razem jak coś odpierdalała, to twoja tolerancja na numery się zwiększała, no bo skąd miała wiedzieć, że miarka się przebrała, skoro się nie przebrała ? Akcja z tortem była makabryczna ... To było wykorzystanie twojej dobroci i zaangażowania w celu upokorzenia cię. To była moim zdaniem manifestacja pogardy .. Tego samego aspektu nie rozumiałem u swojej byłej, też lubiłem naprawiać w domu, też generalnie byłem dobrym facetem, może mnie za to nie szmaciła ale miałem takie dziwne wrażenie, że absolutnie nie docenia, tego co ja uważam, za jeden z lepszych aspektów mojej osobowości... Ale powiedz, z perspektywy czasu, nie jesteś sam sobie winien? Czy nie jest tak, że mogłeś w każdym momencie to przerwać, ale jednak podejmowałeś decyzje, żeby dalej brnąć w las? Pozdro Sorry, że tu się jeszcze raz wypowiem, ale już nie mogę wyedytować posta Tak czytałem komentarze innych i wydają się takie ... zdroworozsądkowe, w przeciwieństwie do twojego postępowania I też mi się przypomniało jak czytałem kiedyś, że generalnie kobiety mają lepiej w społeczeństwie, bo mają znajomych, koleżanki i generalnie jaki "system wsparcia", rozmawiają o problemach, inni im pomagają podejmować decyzje etc, a faceci, kiszą wszystko w sobie... Czy kiedykolwiek rozmawiałeś o swoich problemach z jakimś przyjacielem albo kolegą, który Ci powiedział, coś w stylu "stary, olej tą laskę", czyli mniej więcej to co tu chłopaki mówią ?? Obstawiam, że nie, bo nie ma takiej opcji, żeby ktoś Ci tego nie próbował do tej pory wyperswadować, a to by znaczyło, że tłamsiłeś do tej pory te wszystkie problemy w sobie... czy mam racie ?
  12. Przypomniało mi się, nie wiem czy czytaliście "czarodziejki.com" Ewa Egejska, to takie zbiorcze pseudo 3 byłych prostytutek, które opisywały swoje historie życia, a historie były poprzedzielane różnymi drobnymi historyjkami, taka książka, niby "od kuchni", swój egzemplarz dostałem w sumie od koleżanki po fachu więc ma dla mnie dużą wartość sentymentalną Był tam motyw taki, że dziewczyny sobie pakowały gąbki do cipki, żeby mogły trzepać kasiorę i podczas okresu. Jakoś tak, z niedowierzaniem to czytałem, bo z tego co zrozumiałem, to wycinały te gąbki normalnie z myjki jakiejś czy może takiej gąbki pod prysznic. Nigdy jakoś tego nie weryfikowałem, ani nie miałem ciśnienia, żeby to weryfikować. No w każdym razie, kiedyś poszedłem do panny, taka w sumie średnia była, ale zostałem, jest akcja, ja patrze a na dole coś czerwonego, wyjmuje, a tu laska chyba ma okres. Pobiegłem pod prysznic, zanim w ogóle ściągnąłem gumkę to ją porządnie wypucowałem. Wracam, a panna mówi do mnie "wiesz, jak chcesz to mogę włożyć sobie gąbkę, nic nie będzie widać", to ja jej mówię "wiesz słyszałem o gąbkach, ale nigdy mi się nie śniło, że kiedyś jakaś dziewczyna mi to zaproponuje" Na szczęście jej buzia nie była "out of service"
  13. Nie rozumiem, rozwiń, w zasadzie pierwsza historia jest to kontemplowania, pozostałe mi się przypomniały w trakcie i są do pobrechtania Tak mnie wzięło na wspomnienia, jeżeli zaspamowałem, z góry przepraszam
  14. Pomyślałem, że ciekawy temat, z kategorii "ciekawych", "niezręcznych", ale też "można się pośmiać" Miałem kilka takich ciekawych historii, ale jedna mnie szczególnie, zastanawia, myślę, że to nastąpiło już jak mi opadły klapki z oczu stąd mnie to jakoś specjalnie nie zdziwiło, ale zastanawiam się czy mniej doświadczeni użytkownicy też uznają tą historie jako przeciętną ... --- Otóż odwiedzałem pewną panią, bardzo fajną, miała drugi zamknięty pokój, mówiła, że mieszka w tym pokoju jej koleżanka, też z branży, i że jak tamta koleżanka kończy to wraca do tego domu i tam ma właśnie swój pokój, a jak ta "moja" jak kończy prace to wraca do swojego domu bo mieszka gdzie indziej. Nie wnikałem, nie miałem powodów. Kiedyś jak od niej wychodziłem, to zauważyłem, że ktoś siedzi w kuchni, było trudno zobaczyć kto, bo, na wprost wejścia do kuchni stał stół, a na końcu tego stołu otworzony laptop i "ta drobna postać", nachyliła się całą głową nad klawiaturę, tak że górę zasłaniał rozłożony monitor, a nogi były mocno podwinięte, bo to był taki stołek kuchenny, z kolei "ten ktoś" był bardzo drobny i wąski ramionach, więc też po bokach laptopa też nic nie wystawało. Jak się okazało to był jej syn i najwyraźniej ten manewr miał już z mamusią wielokrotnie przećwiczony. Udało mi się to zobaczyć, tylko dlatego, że jestem dość wysoki, co zresztą moja "koleżanka" podkresliła, ale jakoś specjalnie się nie zmieszała i przyjęła moje spostrzeżeni na "luzaka". Więc zastanawiam się, co musi mieć takie dziecko w głowie, jak dorasta i mamusia mu się każe chować, jak przychodzą "goście" ... Mieliście jakichś znajomych, którzy tak się wychowali, albo znali kogoś kto... Ciekawy jestem, czy ktoś kto miał takie doświadczenia z dzieciństwa, wyrasta skrzywiony, czy, może na takim luzie, że ma wyjebane na wszystko.. --- Z innej beczki Kiedyś odwiedzałem bardziej zorganizowaną miejscówekę, wchodziło się tam po długich schodach, przede mną szedł pan kurier, z paczką, okazało się, że kierował się pod ten sam adres. Otworzyła mu dziewczyna, która tam pracowała, a że była ubrana tak jak do pracy, a na dodatek, była tam taka mini brama z dzwonkiem, to pan, wiedział o co chodzi. Gość był taki dwadzieścia-parę i generalnie z uśmiechem wspominam, tego "buraczka", którego złapał --- W tej samej miejscówce kiedyś jak wychodziłem w ręczniku spod prysznica to minąłem się z dwoma szwagrami, którzy przyszli w międzyczasie, coś dziewczyny nie zgrały tego w czasie. --- Kiedyś byłem na takiej maleńkiej domówce, widać, że coś słabo zorganizowane, i że w zasadzie wtopa, ale jestem dumny że ogarnąłem temat jak mężczyzna, pewnie nie każdy by ogarnął, bez traumy, ale o tym zaraz .. Na wprost drzwi był pokoik, nie miał okna na świat, ale miał takie jakby okno pod sufitem do drugiego małego pokoiku, jak szedłem pod prysznic, to zobaczyłem przez kotarkę, że tam siedzi w tym drugim pokoju "misio" a na stole rząd komórek. To mieszkanie było tak małe, że nawet jakbym jej szeptał do ucha, to on by wszystko słyszał, nie mówiąc już o naturalnych odgłosach i stękaniu, to zawołałem dziewczynę i mówię, że nie wiem czy mnie nie skroją, jak będzie miał gacie ściągnięte, albo, co i że jak on tu ma być "podczas" to ja wychodzę, więc wróciła mnie do pokoju i poszła pertraktować z misiem. Misio po chwili wyszedł. Akcja była generalnie fajna bo panna się na mnie od razu rzuciła, bo była wyposzczona tydzień. Jeszcze wyczułem swoją męską dominacje i ją powiedzmy zmusiłem do finału w buzi, w sensie nie na siłę, ale ja mówię, że w buzi, ona, że nie, ja mówię, że tak, ona, że nie, ale w końcu stanęło na moim , po skończeniu, a trochę cisnęła na czas, leże sobie goły na plecach, a panna wyszła na chwile do łazienki i zostawiła do pokoju drzwi otwarte, drzwi były na wprost drzwi wejściowych i w tym momencie wchodzi misio, któremu się najwyraźniej znudził spacer, więc przez moment jakby szedł "na mnie", ale na szczęście skręcił, do swojej kanciapki. Miałem przez moment taką myś "no i ciekawe co k.. teraz".. Wziąłem prysznic ubrałem się i czekam pod drzwiami, żeby się z panną pożegnać, bo ona chwile poszła do misia coś pogadać, wraca i mówi do mnie tak: "wiesz co, ja do niego mowie, a on "weź się wytrzyj bo masz spermę na twarzy" " hehe, znaczy się moją, nie ukrywam, trochę się dowartościowałem, jedyny raz, kiedy obcy kolo widział mój ładunek --- Przebije ktoś to ?
  15. Witam Wszystkich, forum znam od jakiegoś czasu, trochę biegałem po tematach, bez zbytniego zaangażowania, bo ostatni czas poświęcałem prostowaniu spraw zawodowych. Ten temat mam już z głowy, więc teraz przyszedł czas na zajęcie się swoim ogólno pojętym "życiem", a tym jak wiadomo nie da się w pełni cieszyć, jeśli nie będzie w nim jakichś przedstawicielek płci pięknej, a że nie należę do tej grupy społecznej, która się musi od nich opędzać, to też czytanie i słuchanie o relacjach damsko męskich zawsze mnie odpręża i zastanawiająco często też zadziwiaGeneralnie uważam, że pomysł forum jest zajebisty, bo faceci nauczeni są cierpieć w samotności, ale wszystko staje się łatwiejsze, kiedy się okazuje, że inni mają podobne problemy/doświadczenia, a niektórzy nawet mają za sobą okres nauki na błędach i mogą się podzielić radami, ..generalnie w kupie siła :). Pozdrawiam wszystkich
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.