Skocz do zawartości

janciow0dnik

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez janciow0dnik

  1. To źle zrozumiałeś. Jak w ogóle wyobrażasz sobie 5 mln ośrodków? To prawie tyle ile jest ludzi. Nie wiem czy kpisz, czy sobie jaja robisz? Nie. Rozwiązanie widzę w Państwie optymalnym, z kapitalistyczną gospodarką ale zarządzaną i sterowaną przez rząd, tak jak jest to w Niemczech, UK i jak powoli staje się to w Polsce dzięki bardzo dobrym rządom PIS-u. Od kiedy to Twoja niewiedza ma cokolwiek usprawiedliwiać? Nazywając państwo które operuje na działaniu X komuną, nazywasz komuną wszystkie takie państwa które operują na działaniu X. Wniosek prosty - nazwałeś komuną Niemcy i UK. Gratuluję inteligencji. Krytykujesz m.in 500+ które w swojej wersji istnieje zarówno w Niemczech, jak i UK jak i każdym cywilizowanym silnym kraju. Krytykujesz pomoc socjalną, pomoc kobietom z kilkorgiem dzieci, pomoc socjalną pracownikom, ochronę pracowników bo twierdzisz, że zrobi się to wszystko samo na zasadzie wolnego rynku. Niestety tak to nie działa w żadnym rozwiniętym kraju. To co opisujesz to utopia, korwinowska imaginacja która nigdzie nie istnieje. Paranoja i bajanie, w dodatku anarchia, bo takie działania jakie proponujesz to zwykła anarchia - żadnych praw strzeżonych odgórnie, wszystko się 'samo ukształtuje'. No nie, nie ukształtuje się samo, na co dowodem jest choćby historia gospodarcza krajów. Tam gdzie pozwalano na dziki kapitalizm tworzyły się niewolnicze obozy pracy. To tak samo jak z kobietami. Tam gdzie pozwolono na wolność seksualną tam tworzyły się HAREMY i większość mężczyzn nie miała nawet szans na kobietę. Nic się samo nie ułoży i nigdy nie ułożyło, bo ludzie w swojej masie są nieprzewidującą, skoncentrowaną na tym co tu i teraz bezrozumną falą. Tak było i jest i raczej będzie.
  2. Wspomniałem w innym kontekście, nie przeinaczaj. No nie kurwa, nie płaci, zapłaci więcej, bo jak pracownik dostaje 500 zł w ramach 500+ to takiemu pracodawcy PODZIĘKUJE! Co Tobie trzeba tłumaczyć, przecież to się kurwa na naszych oczach dzieje, masa artykułów na ten temat! Zupełnie się nie zrozumieliśmy. Przecież ja nie piszę, że powinno powstać 5 mln ośrodków, wprost przeciwnie, sprowadziłem Twoje teksty do śmieszności, czego nie zrozumiałeś. Ciężko się z Tobą dyskutuje, bo wszystko trzeba Ci tłumaczyć, co kto miał na myśli, w ogóle nie wyłapujesz kontekstu rozmowy. Ja się nie miotam kolego, nie zadziałałoby bo nigdzie tak nie działa i nie ma prawa tak zadziałać - ludzie nie znają się na ekonomii i dewaluacji, oczekiwanie od nich, że przez 50 lat będą oszczędzać i dobrze inwestować żeby mieć emeryturę w przyszłości to paranoja, Przypominam - paranoją nie jest oczekiwanie, że niektórzy tak zrobią, paranoją jest oczekiwanie, że 90% albo każdy tak zrobi. To co piszesz nie ma prawa bytu. Zniknie ZUS, pojawi się HUS, RUS, PLUS, WUS, SZMUS. Nazwa jak nazwa - w każdym razie pojawi się INSTYTUCJA PAŃSTWOWA zastępująca ZUS. Wyjdzie dokładnie na to samo, zmieni się jedynie nazwa. Bez przesady, handlowe niedziele przeżyli, to i OBNIŻENIE daniny na dzieci przeżyją. Obniżenie - nie zlikwidowanie. Problemów jest kilka a nie tylko jeden, jednym z nich było brakujące 500+ które wprowadzono i które czasowo podniosło dzietność. Nie jest to całkowite rozwiązanie problemu, ale 500+ miało kilka celów do spełnienia nie tylko jeden. I zadziałało bardzo dobrze. Nazwałeś, bo to co opisałem dokładnie działa w UK i Niemczech. Jest kindergeld, jest child benefit, jest pomoc socjalna, są chronione prawa pracownika, gospodarka i jej trendy są głęboko sterowane przez rząd, m.in w DE nie dopuszcza się nie-niemieckich mediów czy też nie-niemieckich banków na skalę komercyjną. I nie dopuszcza nie w sensie mechanizmów popytu i podaży, ale ODGÓRNIE. Po prostu rząd na to nie pozwala. Z naciskiem na banki - i to jeden z przykładów. Nie masz pojęcia o czym dyskutujesz, chcesz aby wprowadzono do Państwa anarchię w której prawa pracownicze, socjalne nie są chronione, rząd ma wyjebane na wszystko, pozwala obcym siłom, bankom, itd. robić co chcą w imię wolnej gospodarki. To co proponujesz to zgliszcza i anarchia, żadne dobrze funkcjonujące i bogate Państwo tak nie działa. ŻADNE.
  3. Nie mówimy teraz o dzietności, ZUS ma działać na zasadzie emerytur. Kulawy bo kulawy ale DZIAŁA NAJLEPIEJ. Twoje rozwiązanie w którym każdy sam sobie by NIE ZADZIAŁAŁO W OGÓLE - nawet w kulawy sposób. To jest ta różnica. Chłopcze, wtedy będzie ZA PÓŹNO. Gdy człowiek zda sobie sprawę, że brakuje mu kasy na leki, na emeryturę bo nie odkładał - BĘDZIE ZA PÓŹNO. Bo emerytura to myślenie dalekosiężne, a nie na dziś. Większość nie myśli dalekosiężnie, a żeby oczekiwać od nich, że sprostają ewentualnej dewaluacji, zainwestują kasę w złoto na przyszłość, itp. - PARANOJA. Bajasz w oparach paranoi a nie rzeczywistości. ZUS to instytucja państwowa, a państwowe pieniądze się nie dewaluują bo dewaluacja zwykle wprowadzana jest właśnie przez rząd ewentualnie Bank centralny. Po 1 - skąd pomysł, że 500+ będzie istniało długie lata? Wykonało swoją rolę, podniosło demografię, wyrównało rynek - być może teraz zrobią 200+? 500+ WYKONAŁO SWOJĄ ROLĘ i o tym mówimy. Czas przeszły. A co do działania programu - znów się Ciebie pytam skąd wiesz, że nie działa, tj. skąd wiesz jak wyglądałaby demografia gdyby nie 500+? Może ta różnica byłaby dużo dużo gorsza niż obecnie. Ochrona pracowników, ich praw, socjalna pomoc, ingerencja w kapitalizm (nie pozostawienie go samemu sobie), wyrównanie rynku i walka z korupcją zawsze były niezbędnikiem do wzbogacania się. Dziki kapitalizm był zawsze absolutnym przeciwnikiem tegoż. Dziki kapitalizm zawsze oznacza biedę, rozwarstwienie społeczne i dorabiających się cwaniaków na 95% społeczeństwa. Po 1 nie mówimy o babciach tylko o pracujących ludziach w wieku produkcyjnym. Po 2 nie rozumiem Twojej dedukcji dowodzenia. Nieuzasadniona krytyka dowodem na to, że wyzysk się nie zmniejszył? Zupełnie nie rozumiem tej dziwnej metody dowodzenia, pierwszy raz widzę w ogóle tak dziwaczne rozumowanie. Co ma krytyka i w ogóle słowa do obliczeń finansowych i matematyki? Opiekowanie się to szansa dla wielu kobiet - bardzo dużo kobiet lubi zawód opiekunki i wyjeżdżają do bogatych krajów aby go pełnić. Znów piszesz jakieś dziwaczne urojenia niezgodne z rzeczywistością. Masz rację - 5 milionów ośrodków, każda kobieta otworzy swój własny. A może inaczej - założy i będzie wspaniałomyślnie płacić innym kobietom dobre pieniądze. Ot tak Życie tak nie działa kolego. Założyłaby - i panowałby wyzysk bo taki panuje zawsze w państwach które nie świadczą porządnej opieki socjalnej i dbania o prawa pracownika a zostawią wszystko samemu sobie. Twoje słowa miałyby rację bytu gdyby Niemcy czy UK były państwami minimum. A nie są. Czyli nie masz racji i piszesz o swoich utopijnych nierealnych imaginacjach niezwiązanych z rzeczywistością. Dla mnie też, dlatego nie nazwałem Niemców i UK komuną tak jak Ty to zrobiłeś.
  4. Wcale nie. Ja mam przeciętnie ze 3-4 pary na 2 dni i wcale nie spadła mi od tego samoocena. Pary są i to z całkiem niebrzydkimi dziewczynami. Czyli zainteresowanie jest, szansa na ruchanie i związek - SĄ. A to, że nie ma dużego zainteresowania - zrozum, duże zainteresowanie kobiet mają tylko Klaudiusze i temu podobni. Normalnie ludzie dobierają się w pary, gdy kobieta dobrze rozmawia z mężczyzną, mają podobne poglądy, zainteresowania - i ludzie po prostu się ze sobą schodzą. Spytaj się wielu facetów czy mieli duże zainteresowanie. Nie. Ale jednak trafiła się jakaś dziewczyna z którą się porozumieli i są razem. Tak to działa. Tak też działało to w każdym związku w którym byłem. To jest normalność i rzeczywistość. Różnica w tinderze jest taka, że ja nie podchodzę i nikogo o nic nie proszę - jest para z ładną dziewczyną - rozmawiamy, dajemy sobie szansę. Wszystko jest fifty-fifty, tak jak Bóg przykazał. Nikt nie robi za petenta. Co do tego podchodzenia - tylko w jakichś sytuacjach wspólnych zajęć, spotkań, itd. To uchodzi za normalne. Podchodzenie na ulicy to porażka. Sprawa jest prosta. Jesteś np. na jakiejś podyplomówce, zagadujesz do dziewczyny na jakiś temat powiązany, pogadacie, jeśli czujecie bluesa w rozmowie, to zwyczajnie pytasz - 'chciałabyś pójść na kawę po zajęciach?'. I tyle. Zgodzi się lub nie. To jest normalne zachowanie, nie czujesz się jak petent, jak jakiś przegryw. Miło się porozmawiało z kobietą, chciałeś ją zaprosić na kawę - nie chciała to nie, może ma faceta, albo jednak nie czuje zainteresowania. Zdarza się, ale nie jest to zachowanie po którym Ci spadnie samoocena. Zauważ, że kobiety bardzo dbają o swoją samoocenę, otaczają się odpowiednimi ludźmi, itp. Rób to samo.
  5. Zupełnie nie rozumiem jak to się ma do tego co ja pisałem. Ja raczej piszę, że wyższe wypłaty dla pracowników państwo wymusiło na Tobie poprzez dawanie tym pracownikom, a nie zabieranie Tobie. Dawanie im 500+. No ok, musiałeś się dołożyć do tego 500+ - ale tak jak każdy, niezależnie czy jesteś przedsiębiorcą, poza tym dołożyć w groszowych pieniądzach, ile to jest 5 zł na miesiąc podwyżki ZUS rok do roku? Nie czaję o czym Ty za bardzo piszesz. W państwie minimum prawdopodobnie w ogóle nie miałaby szansy na opiekowanie się, bo takie rarytasy tylko w bogatszych krajach. W Państwie minimum 5% kapitalistów doiłoby 95% ludzi co spowodowałoby tyle, że jedyne czym córka by się 'opiekowała' to marchewkami i innymi towarami na taśmie produkcyjnej za 1200. Nie zrozumiałeś. Nikt nie mówi o życiu w komunie i nie zniekształcaj mojej wypowiedzi. Jeśli dla Ciebie UK czy Niemcy w których child benefit czy Kindergeld istnieją bodaj od lat 70-tych to komuna, to masz chyba nierówno pod sufitem.
  6. Jak na razie najlepszy możliwy biznes, DZIAŁAJĄCY. To co nie działa to raczej brak ZUS-u. Oczywiście, że zdychali i to w młodym wieku. Wieku emerytalnego nikt nie dożywał. Głupie pytanie - jasne, że tak, bo większość o tym tak nie myśli, a jeśli myśli, to tylko na chwilę. Kolego - babcie odkładają na starość, a nie całe życie. Kolejna rzecz - wiesz co to jest dewaluacja? Oczekiwanie, że wszyscy ludzie sami będą sobie odkładać na emeryturę, a do tego, że ich kasa się nie zdewaluuje i nie zostanie odpowiednio ocalona przez mądre inwestycje (np. w złoto) to PARANOJA. Bajasz w przestrzeni urojeń i paranoi, coś takiego nie ma prawa zadziałać. Ludzie nie potrafią nawet rzucić palenia, kaszlą jak pojebani (mój kolega tak głośno i ciężko oddycha w robocie, że muszę zakładać słuchawki) a Ty oczekujesz od powiedzmy 95% z nich takiego czegoś. To są UROJENIA, a nie rzeczywistość. Może trochę się zapędziłem. Chodziło mi o to, że pieniądze są jakimś powodem, ale nie wystarczającym i nie jedynym. Drugim jest też hedonizm, hipergamia, itp. Dlatego 500+ na pewno napędzi rodzenie, ale nie aż tak bardzo, natomiast brak 500+ spierdoli sprawę DUŻO, DUŻO BARDZIEJ. To 1 rzecz. 2 rzecz - 500 + miał swoje działanie nie tylko w demografii ale także w gospodarce. Wyrównał rynek. Zobacz jak niskie jest bezrobocie, jak wysokie zarobki już obecnie, jak wielu ludzi WYBRZYDZA pracodawcy, a pracodawca szanuje pracownika. Tak dziś to wygląda, właśnie w DUŻEJ MIERZE dzięki 500+. To była inwestycja całościowa w gospodarkę. A widzisz. I dochodzimy do rzeczywistości. Rzeczywistość jest taka, że emigrować nie zamierzasz, bo zarobki dobre, bezrobocie niskie, kraj przyjemny, ludzie głównie biali. Nie chce się jechać na obczyznę za w sumie nie tak wiele więcej, co? Do wspólnego interesu jak 500+ dokładać nie chcesz, ale BRAĆ TO SIĘ CHCE, CO? Dobrobyt kolego bierze się z WYRÓWNANIA RYNKU. To nieodłączna zasada każdej gospodarki. Dlatego właśnie czasem takie rozdawnictwo kontrolowane dobrze robi rynkowi. Tam gdzie dobrobyt, tam względnie wyrównane pensje (nie mylić z socjalem). W UK rozpiętość zarobków wielka nie jest, w USA to samo. Tak jest w krajach gdzie panuje dobrobyt. Tam gdzie panuje bieda, rozpiętość zarobków jest ogromna, pojedź do Rosji czy na Ukrainę, a zrozumiesz. Kluczem do dobrobytu jaki powoli w Polsce staje się FAKTEM było wyrównanie rynku z rynku pracodawcy stawiającego warunki, na rynek stosunkowo wyrównany. To jedyna droga. Myślisz, że czemu ludzie chcieli wyjeżdżać do UK, USA, Niemczech na zarobki? Bo tam pracownik KAŻDY zarobi tyle, że go stać prawie na wszystko. KAŻDY. Bo jest wyrównany rynek i mała rozpiętość w zarobkach.
  7. To jest głupie. Nie podchodź do wielu kobiet - na 90% nie jesteś żadnym super przystojniakiem, więc większość lasek będzie Cię po prostu olewało. Spadnie Ci tylko samoocena. Zamiast tego miej po prostu koleżanki, rozmawiaj z kobietami, wymieniaj informacje, doświadczenia, żartuj. A jakaś sama się może zainteresować Tobą. Ale nie podchodź jak petent! To najgorsza możliwa rada. Stawiasz siebie wtedy w roli kogoś starającego. Stawiaj się zamiast tego z kobietami na równi, one to momentalnie odczują i będą widziały, że z takim mężczyzną można stworzyć związek. Bo ma zdrową samoocenę i trzeźwe spojrzenie na świat. Nie rozumiem jak można bać się kobiet. Przecież kobiety to tylko kobitki. Cały ten ewentualny strach bierze się wtedy, gdy właśnie podchodzisz do dziewczyn. Stawiasz się w roli kogoś zabiegającego, petenta - i taka kobieta powoli staje się górą nie do zdobycia. Zamiast tego postaw sprawę z zupełnie innej strony - traktuj je jako równą sobie osobę, najlepiej mieć koleżanki na fb, tinder też jest dobry, bo jak masz parę to masz - nie ma tu pozycji petenta który 'podrywa', do tego diwy dodają pewności siebie - poruchasz czasem można coś pogadać.
  8. Hehe, jesteś jak takie zwierzątko - mało myślisz logicznie, a głównie kierujesz się emocjami i chwilowymi odczuciami. Pod względem tego jak to opisałaś - jakbym widział swoją byłą. Z dziećmi dogadywała się wspaniale, miała to wprogramowane w DNA, siadała, gadała, grała z nimi w jakieś klasy. Hehe nie ukrywam, że jest to trochę słodkie. Jednak ma to swoje wady. Takie kobiety są tak naprawdę niesamowicie egoistyczne. W całej tej grze z dziećmi, głaskaniu chodzi o to, że one nie lubią refleksji i myślenia nad tym, że to istota żywa, potrzebuje też odpowiedzialnego podejścia - jest tylko takie głaskanie bo ładne, bo miłe w dotyku. Takie kobiety myślą głównie o swojej przyjemności - bo małe dziecko albo szczeniaczek 'takie słodkie'. Takie kobiety traktują mężczyznę jak przedmiot i zupełnie się nie przywiązują. Jak tylko zobaczą, że facet ma problemy, jest słaby - nie mają absolutnie najmniejszych skrupułów. Po prostu one już nie czują przyjemności z obcowania z takim mężczyzną i nic je nie interesuje - ani wspólne lata, ani zupełnie nic. Są cudowne gdy facet jest silny i totalnie okrutne gdy facet jest słaby. Nie wszystkie takie są - niektóre przy rozstaniach są mocno przeżywające, spazmujące, agresywne. Ale takie jak Ty działają inaczej - są absolutnie bezwzględne. Liczy się tylko ich egoistyczna przyjemność.
  9. Skąd wiesz, że lepsze, stosowałeś? Skąd wiesz, że czy bez 500+ demografia nie byłaby w dużo gorszym stanie niż dziś? Kolejna rzecz - likwidacja ZUS jako sposób to idiotyzm. Nie opłacanie sobie przez ludzi podstawowych składek społecznych i emerytalnych to doprowadzenie do ruiny, bo to Państwo będzie musiało brać potem odpowiedzialność i płacić z budżetu na tak wielu obywateli bez emerytur - przecież nie zdechną na ulicy w cywilizowanym kraju. A jeśli mówisz o prywatnym 'ZUS-ie' to znów zakładasz, że ludzie sami za siebie mądrze zdecydują i o wszystko zadbają, co jest jeszcze większym idiotyzmem, bo ludzie tak w swojej masie nigdy nie robili i nie zrobią. Ludzie się nie rozmnażają nie dlatego, że nie ma pieniędzy, ale z innych powodów, głównie hipergamia kobiet, wpływ mediów na poświęcanie swojego życia tylko sobie i hedonizmowi, itd. No tak, ale TY jesteś tylko żółtodziobem bez doświadczenia który jojczy. Ludzie którzy mieszkali zagranicą CHCĄ tu mieszkać, wracają i im się w Polsce podoba. Coraz mniej chętnych na wyjazd zagranicę. A co do Twojego rzekomego niechcenia - póki nie pokażesz go poprzez czyny i wyjazd zagranicę, to jest to tylko pierdolenie narzekacza. Nie doprowadza do żadnego zrównania pensji, doprowadza jedynie do zmniejszenia drastycznych różnic. W UK, bogatym skądinąd kraju, różnice w pensjach nie są drastycznie duże. Tam rozpiętość zarobków 90% obywateli wynosi od 1100 do 3000 funtów. Max jest tylko 3x wyższe od min. Przykładowo w Polsce taka rozpiętość jest od 1500 do 10 000. Jak więc widać różnica jest dużo większa. W każdym bogatym Państwie rozpiętość między zarobkami dla 90% obywateli nie jest duża. W KAŻDYM! Bo to jedna z zasad wysokiego poziomu życia kraju do którego inni chcą się wyprowadzać - tzw. współczynnik Giniego. Nie masz pojęcia o czym mówisz - spytaj ludzi jak jest w USA czy UK, jakie są kolejki, jak ciężko choćby o dentystę, a zrozumiesz, że jeśli chodzi o podstawową opiekę zdrowotną, to w Polsce mamy rarytasy w porównaniu z innymi. Mogłoby być lepiej, ale rozmawiając o gospodarce potrzebujemy skali porównawczej do innych krajów, a nie do utopijnej bajkowej krainy, gdzie wszystko jest cudownie. Poprawi, o czym świadczy poprawa tej statystyki w UK po wprowadzeni child benefit i innych socjalnych przywilejów dla młodych matek. Tam dzięki m.in temu i dobrobytowi (który w Polsce poprawia się także dzięki 500+) dzietność wynosi ponad 2. Tam kobiety rodzą bo im się opłaca. Nie trolluj, w Polsce jest rynek pracownika o czym powiedzą Ci każde gospodarcze statystyki. Chyba, że interesują Cię konspiracyjne anarchistyczne teorie gdzieś na podziemnych nieodwiedzanych stronkach, ale pytanie czy interesuje nas rzeczywistość czy Twoje konspiracyjne urojenia. No przecież już tak było za PO i wcześniej - 500+ nie było, pomocy od Państwa praktycznie żadnej. Widziałeś efekty - 5% bogaczy doiło za głodowe stawki ludzi na śmieciowych umowach, bezrobocie na poziomie 15-20%. Miałeś już wyniki Twojej koncepcji 'zajęcia się każdy sobą'. Liczba aktywnych zawodowo Polaków nie spada tak mocno jak bezrobocie, bo w kraju jest na tyle dobrze, że wielu ludziom, głównie kobietom, po prostu nie opłaca się pracować. I to jest wskaźnik dobrobytu w kraju. W kraju biednym kobieta musi robić za głodowe pensje i niszczyć zdrowie. W kraju rozwijającym się lub bogatym kobieta ma wybór. Mylisz bezrobocie z świadomym wyborem nie podjęcia pracy.
  10. Nie przekręcaj moich słów. Nigdzie nie pisałem, że należy zrównać się zarobkami, pisałem o tym, że każdy powinien mieć swój udział i swoją cegiełkę w pomocy socjalnej ludziom. Każdy powinien płacić na to, aby każdy obywatel miał podstawową opiekę Państwa, aby pomagać pokrzywdzonym przez los, ofiarom kataklizmów, a także dbać o demografię jako WSPÓLNY INTERES PAŃSTWA! 500+ zostało wprowadzone nie dlatego, żeby rozdawać ludziom niedorosłym do swej roli, ale po to, aby zadbać o demografię tego kraju i wyrównać rynek który dotychczas był tylko rynkiem pracodawcy. Był to więc WSPÓLNY CEL po to, aby wszystkim żyło się lepiej. Wiesz jakie są owoce 500+? Takie, że podniesiono ZNACZNIE zarobki, zmniejszyło się bezrobocie a pracodawca zaczął dbać o pracownika. Podoba się to, co? Chce się mieszkać w takim kraju jak obecnie Polska, co? Zarobki już całkiem niezłe, bezrobocie praktycznie nie istnieje - teraz to Ci się podoba, co? Ale dokładać to się nie chciało, co? To jest właśnie patologiczne myślenie człowieka który nie potrafi żyć między ludźmi, nie rozumie wspólnotowych celów, ale chce tylko brać. Do wszystkich przeciwników 500+ - podoba się w takiej Polsce w której bezrobocie nie istnieje, sami biali ludzie na ulicach (praktycznie), a jednocześnie zarobki już całkiem niezłe? Oj, fajnie w takiej Polsce, co? KORZYSTAĆ FAJNIE, PŁACIĆ NA WSPÓLNE DOBRO JUŻ NIE. Myślenie Janusza Biznesu. Widzę, że wbrew temu pierdoleni o rozdawnictwie, to emigracja się mocno zmniejsza i bardzo wielu ludziom się podoba w Polsce i nie chce nigdzie wyjeżdżać. Nawet moi znajomi wrócili z UK, znaleźli tu pracę i podoba się im w Polsce obecnie. Oj fajniutko się teraz żyje, co? Ale na wspólne dobro to się płacić nie chciało. A właśnie 500+ było motorem napędowym wyrównującym rynek, podnoszącym zarobki pracowników, uczącym pracodawcę, że pracownika trzeba SZANOWAĆ. Oj teraz to fajnie w Polsce, co? 500+ płacić się nie chce, ale korzystać z dobrodziejstw rozwijającego się kraju w którym obecnie bezrobocie nie istnieje, a zarobki są już tylko 2x niższe niż w UK - oj fajnie, fajnie, widzę to po znajomych, że nie chcą już wyjeżdżać na emigrację.
  11. Ale co to za idiotyczny przykład. Przecież ta córka Z WŁASNEJ NIEPRZYMUSZONEJ WOLI będzie go obsługiwać. Wybierze z WŁASNEJ WOLI zawód pielęgniarki, świadoma, że będzie pomagać RÓŻNYM ludziom. To zdecyduj się, bo najpierw mówisz o tym, aby każdy decydował za siebie, a potem chciałbyś decydować za córkę aby nie opiekowała się tymi, którymi Ty nie chcesz aby się opiekowała. To albo, albo kolego. Kolejny błąd w Twoim rozumowaniu jest taki, że ludzie z natury rzeczy NIE MYŚLĄ DŁUGOFALOWO. Nie myślą, bo taka ich natura. Ludzie mają różne talenty. Jeden człowiek myśli długofalowo i może będzie dobrym CEO technologicznej firmy. Inny natomiast, nie myśli długofalowo, ale jego myślenie tu i teraz sprawdzi się na ringach MMA, gdzie liczy się agresja, szybka reakcja, brak zastanawiania się tylko szybkie działanie. Różni ludzie są potrzebni temu społeczeństwu w różnych jego miejscach, dlatego to PAŃSTWO musi poniekąd myśleć za obywateli. I nie mówię tu o socjalizmie, mówię o kontrolowanym kapitalizmie - czymś, co nie jest rozdawnictwem (socjalizmem) ale nie jest też dzikim kapitalizmem. Bo życie nie jest zero jedynkowe, a może inaczej - życie jest zero jedynkowe, ale w każdym szczególiku a nie tylko w dużych rzeczach. Czyli kolor szary też jest zero jedynkowy, ale na płaszczyźnie pojedynczych pikseli. Rolą państwa jest myślenie strategiczne, nakazanie obywatelom płacić pewnych wspólnych społecznie podatków i sterowanie trendami konsumpcyjnymi tak, żeby była praca i dobre zarobki. Jesteś kolejnym tutaj użytkownikiem, który propaguje anarchię, brak wspólnoty między ludźmi, a zasadę: każdy sobie, która nie prowadzi do niczego dobrego, bo brak poniekąd myślenia za obywateli zawsze prowadzi do tego, że 5% ludzi będzie wykorzystywało 95% pozostałych. Problem Twojego rozumowania tkwi w tym, że nie mieszkasz w lesie ani w dżungli, mieszkasz WŚRÓD LUDZI. Chcesz anarchii i każdy sobie, to wyprowadź się do lasu, zamieszkaj w chatce, tam będziesz miał swoją anarchię. Póki jesteś wśród ludzi, musisz nauczyć się wspólnotowego myślenia. Ludzie nie powinni mieć całkowitej wolności tego, co robią ze swoimi pieniędzmi. Czemu? Bo jakie to 'Twoje' pieniądze kolego? A jakież to 'Twoje' pieniądze? Przecież to pieniądze które w ten czy inny sposób zostały zabrane innemu człowiekowi. Jak w Black Jacka ograsz innych to jakie to rzekomo 'Twoje' pieniądze? Przecież to pieniądze które ktoś miał ale stracił. Żeby ktoś miał, stracić musi ktoś, dlatego w pewnym sensie korzystasz ze WSPÓLNYCH pieniędzy, nie żyjesz w lesie w Bieszczadach, korzystasz ze wspólnego dobra obywateli. Dlatego jako swój oczywisty obowiązek powinieneś uznawać dokładanie się do 500+ dla matek, dokładanie się do socjalu dla biednych ludzi w tragicznych sytuacjach życiowych (często nie z ich winy), itd. Wbij sobie do głowy, że ŻYJESZ WŚRÓD LUDZI Jak chcesz myślenia: to moje i tylko moje to wyjazd do lasu, tam sam sobie będziesz uprawiał ziemię i miał swoje pomidorki, sam zbudujesz własną elektrownię (Broń Boże nie korzystać z naszych!), sam skonstruujesz swój telewizor - BROŃ BOŻE NIE KUPOWAĆ STWORZONEGO PRZEZ LUDZI - sam skonstruujesz własny komputer. Nie korzystaj z dobrodziejstw stworzonych przez społeczeństwo, bo jak sam pisałeś, Ty chcesz tylko sam sobie. No to wyjazd w Bieszczady do lasu i krzyż Ci na drogę.
  12. Ale człowiek w każdym momencie życia czuje, że to co TERAZ czuje, jest najważniejsze. Jak będziesz miał 30 lat - to co będziesz TERAZ czuł, będzie dla Ciebie absolutnie najważniejsze. Jak będziesz miał 65 lat - będzie tak samo. Dlatego cała kwestia leży w tym, czy zdajesz sobie z tego sprawę i masz na tyle inteligencji żeby umieć spojrzeć obiektywnie, czy będziesz koncentrował się tylko na tym, co czujesz tu i teraz, jak małe dziecko. Dobrze jest nie żałować swojego życia pod jego koniec, ale dobrze jest też patrzeć na to trochę przez pryzmat skromności, pokory. Mam na myśli to, że 2/3 tego świata klepie biedę, są bici, kamieniowani, więzieni, gdzieś w Rosji, Afryce, u Arabów, w biednych częściach Azji. Wtedy może zrozumiesz, że to, że nie udało Ci się tak idealnie ułożyć swojego życia, nie jest aż takim problemem, bo życie to nie idealna bajkowa układanka. Ludzie umierają młodo, są potrącani przez auta, chorują na ciężkie choroby. Jest w tym mnóstwo losowości, przypadku. Dlatego skromne i pokorne podejście do tego prowadzi do szczęścia. Czyli rób maksymalnie ile możesz, miej ambicje (ja np. mam staram się zarabiać jak najwięcej, zdobyć jak najwięcej), ale też patrz na życie z większą pokorą i dystansem, bo życie to nie jest układanka puzzli. Ludzie umierają młodo, rozwodzą się, dochodzi do ciężkich rozstań, klepią biedę, tracą majątki życia - naprawdę ciężko tak naprawdę znaleźć osobę, która nie miałaby w swoim życiu ciężkich perturbacji, dlatego te bajki niektórych użytkowników którym tu odpowiadałem traktuję z przymrużeniem oka.
  13. Życie jest logiczne jako ciąg przyczynowo-skutkowy. Nie rozumiem Twoich dziwnych tekstów - dlatego napiszę jeszcze raz: 4 lata szczęścia i 1 dzień nieszczęścia VS 4 lata nieszczęścia i 1 dzień szczęścia Jeśli przez 4 lata życia byłeś szczęśliwy, to o jakim Ty rzekomym nieszczęściu teraz mówisz? Bo odczuwasz je od paru dni? Życie to nie jest jakaś gra w której na samym końcu musisz czuć, że 'było warto'. W życiu chodzi o to abyś przez większość swojego czasu czuł, że jest warto. A jeśli pod koniec życia stwierdzisz, że nie było - to będziesz nieszczęśliwy przez ten rok, a potem umrzesz. I co to za różnica? Jeśli już tak mówimy o szczęściu, to liczy się zsumowanie dni szczęśliwych VS nieszczęśliwych. Jeśli szczęśliwych było znacznie więcej to wygrałeś. Bez znaczenia, że te nieszczęśliwe być może przypadną na jesień życia.
  14. Dalej nie rozumiem. Podróżowałeś choć tego nie lubiłeś? Co to znaczy to 'finalnie'? Jeśli byłeś szczęśliwy przez 4 lata, a teraz jesteś nieszczęśliwy przez 1 dzień, to jaki lepszy jest rachunek: 4 lata szczęścia i 1 dzień nieszczęścia VS 4 lata nieszczęścia i 1 dzień szczęścia Mam wrażenie, że Ty masz jakieś dziwaczne problemy z logiką.
  15. Nie. Po 1 jeśli chodzi o podatki jesteśmy daleko w tyle za wieloma innymi krajami europejskimi, po 2 jeśli chodzi o zarobki, zarabiamy połowę tego co w UK. Połowę - kilka lat temu jeszcze było to 1/4. Widzisz progres czy dalej za trudne? W Polsce nie ma żadnego ubóstwa i dawno takich głupot nie czytałem. Nie utrzymaliby biznesu - pojawiliby się tacy, co by utrzymali. Jak nie stać Cię na płacenie pracownikowi, to nie jesteś przedsiębiorcą tylko dziadem Januszem. To jeden z najgłupszych tekstów jakie czytałem w tym roku. Tam, gdzie Państwo nie zarządza pieniędzmi obywateli, tam panuje anarchia, zbrodnie, bieda i ludzie umierają na ulicach. Takie Państwa to np. Meksyk. Państwo jest od tego aby zarządzało pieniędzmi ludzi i sterowało ich wydatkami, sterowało trendami konsumpcyjnymi jak i budżetem. Tam gdzie każdy zarządza sam sobie, tam powstają niewolnicze obozy pracy w których Janusz Biznesu upadla ludzi za głodowe stawki. Nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz, ba, chcesz wprowadzić nam tu anarchię i zbydlęcenie. Bardzo się cieszę, a teraz doczytaj co to jest udział płac w PKB a dowiesz się, że udział zarobków Polaków w tym co wytworzyli swoją pracą wciąż jest na szarym końcu w Europie. To taka statystyka mówiąca, ile tortu dostaniesz z tego, co upieczesz. Dalej Janusze biznesu nas dymają, a tacy jak Ty poklaskują. 500+ miało siłę ożywczą demografii - i nie mów mi o spadkach, bo nie masz pojęcia jak duże spadki mogłyby być bez tego 500+ w 2018 roku. To 1 rzecz. 2 rzecz: 500 + wyrównało rynek, zarobki wzrosły, pracodawcy zostali zmuszeni do docenienia pracownika i podniesienia mu płacy ze swoich wielomilionowych kontraktów i luksusów, obecnie poziom zarobków Polaków i niskiego bezrobocia są w Polsce rekordowe. Dawno nie było tu takiego dobrobytu. W tej chwili jest tak dobrze, że nawet nie opłaca się jechać na zarobek zagranicę. Naucz się, że życie nie jest zero-jedynkowe. Albo wkładasz jakieś części swoich pieniędzy po to, aby rynek był wyrównany, ludzie mieli pomoc socjalną i w kraju żyło się przyjemnie, co zaowocuje polepszeniem rynku i tym, że za rok możesz mieć jeszcze lepszą pracę, albo nie będziesz wkładał nic - rynek będzie kapitalistycznym dzikim zachodem bez żadnych regulacji, 5% bogaczy będzie doiła 95% ludności, a Tobie będzie dobrze póki będziesz należał do tego małego grona - a jak z niego wypadniesz - będziesz zdychał z głodu i żałował, że nie płaciłeś. To co propagujesz to anarchia i brak życia we wspólnocie. Żyjąc w anarchii jedyne co możesz uzyskać to wojnę, a nie normalność.
  16. Nie bardzo rozumiem do czego pijesz kolego. Jeśli dla Ciebie tak lepiej, to tak rób, ale nie wmawiaj mi i innym co dla nas lepsze Ja byłem w długoletnim związku, oprócz tego w kilku innych i doskonale wiem z czego rezygnuję, rezygnując (przynajmniej na razie) ze związków z kobietami. Możliwe, że po prostu Ty nie masz takiego doświadczenia stąd ta Twoja białorycerska tęsknota. Poza tym - kobiet na seks mi nie brakuje, mam znajome cichodajki, kilka diw, niektóre wręcz mnie masują po całej akcji i nie chcą wypuścić. Do tego miewam zainteresowane dziewczyny na tinderze. Kobiety nie są żądnym problemem w dzisiejszych czasach, tym bardziej jak ma się pieniądze np. na diwy i cichodajki. Mam kilka swoich ulubionych do których chodzę jak mam potrzebę. Ale co do siedzenia samemu - nic tak bardzo nie lubię. Jestem z natury samotnikiem i mógłbym bez problemów zamieszkać na odludziu jak Unabomber w jakiejś chatce w lesie. Myślę, że mógłbym nawet być w tym maksymalnie szczęśliwy. Interpretujesz rzeczywistość pod swoje braki i kompleksy, a to błąd.
  17. Dlaczego kłamiesz? Przecież cały czas tak piszesz, a w niejednym Twoim poście wyraźnie insynuujesz, że lepiej nie odchodzić za szybko, że związek to sens, itd. Przecież każdy się wyczyta tego z Twoich postów. Nieładnie tak brzydko kłamać i wyrzekać się własnych słów.
  18. No nie znam, nie pisałem, że to prawda, pisałem, że jeśli @misUszatek twierdzi, że mężczyzna bez rodziny nie może być szczęśliwy, to jest to jednoznaczne z nazwaniem @Bonzo kłamcą. I to jest niezaprzeczalny związek przyczynowo-skutkowy. A podaję przykład @Bonzo gdyż ma on swój wiek, z niejednego pieca chleb jadł, żonę już miał - krótko mówiąc dokładnie tego wszystkiego skosztował, więc jest bardzo dobrym punktem odniesienia. Tak się składa, że ja miałem narzeczoną, długoletni związek, więc chyba też coś mogę w tym temacie powiedzieć. I stwierdzam, że gdy pod koniec związku zaczynałem widzieć, że ona nie da mi czegoś czego nie ma - to przestało być to wszystko takie wielkie w moim umyśle jak wcześniej. Myślałem wtedy o tym w kontekście, że razem będziemy pracować na nasze 'szczęście'. Jakoś poczułem wtedy jednak pewną pustkę - wtedy poczułem w co mogę się wpakować - dużo ciężkiej pracy, całą swoją mordęgę, starania, pracę, itd. ofiarować w imię tego 'szczęścia' i rodziny - i zobaczyłem, że niekoniecznie jest to taka super sprawa. Bałem się, że nie będę mógł zachować czystego myślenia i osiągnąć coś indywidualnie, czegoś zdobyć, bo będę w pewnym sensie usidłany w te więzy rodzinne już na zawsze. Jakaś cząstka mnie wciąż by tego chciała - rodziny, dzieci, itd. ale druga cząstka mnie mówi, że to naprawdę ciężka praca i tak naprawdę poświęcenie swojego jedynego życia na to wszystko, na ten cały rodzinny pierdolnik. Czy warto? Zależy jak komu leży. Ja bym chciał jeszcze coś wielkiego osiągnąć i wierzę, że przyjdzie ten czas, a wiem na pewno, że będąc sam, z czystym umysłem, jestem w stanie dużo lepiej to zrobić niż siedząc w tym rodzinnym pierdolniku. Dużo zależy od natury człowieka - ekstrawertyk nigdy nie zrozumie introwertyka. Ja jestem introwertykiem i samotność mam w pewnym sensie we krwi.
  19. No tak, ale to przecież zupełnie nic nie mówi. To jest stwierdzenie w stylu: jeśli należysz do nielicznego 1-5% mężczyzn, to będziesz szczęśliwszy To to i ja wiem, nie potrzebuję do tego artykułów. Ale nie uzupełnicie się nawzajem czymś, czego NIE MACIE. Gdybyś to miał - sam być sobie dał. Skoro nie mogłeś sobie dać to jak niby jej dasz? Krótko mówiąc - możecie dać sobie z kobietą fajne i miłe chwile, dobry seks, ale głębokie zrozumienie i 'boska' cząstka wsparcia, dobroci, itd. od tej drugiej osoby to coś czego ta osoba NIE MA W SOBIE NATURALNIE. Taka osoba sama tego potrzebuje. Kobieta nie jest żadną nieułomną boską istotą która da Ci wsparcie, zrozumienie, łagodność niczym ta z Dnia Świra z plaży. Jest tak samo ułomna jak Ty. Tak samo jak Ty będzie Cię porównywała i myślała o seksie z innymi. Więc jeśli Ci da jakieś wsparcie, starania, to dlatego, że usilnie będzie z siebie to wykrzesywać, to nie będzie żadna boska cząstka tylko zwykłe staranie i ciężki związkowy zapierdol i nawet lekkie przymuszanie. A i tak nie zrozumie Ciebie tak jak Ty sam, życia za Ciebie nie przeżyje, przed Bogiem za Ciebie nie stanie (jeśli Bóg istnieje). Pytanie czy będąc tego wszystkiego teraz świadomym, naprawdę tak bardzo tego potrzebujesz? Bo ja nie. Nie przeczę, że jakieś magiczne boskie wsparcie bym mógł mieć. Ale zwykła ciężka praca wsparcia i niepełnego zrozumienia od zwykłej ułomnej jak i ja osoby? Nawet bym to docenił, ale żebym tego jakoś szczególnie potrzebował? No nie bardzo.
  20. To jest właśnie to, co próbuję wytłumaczyć. Szukacie pewnej boskiej cząstki i zrozumienia w istocie która SAMA TEGO SZUKA I SAMA TEGO POTRZEBUJE! To paranoja w czystym znaczeniu tego słowa. Jestem, ale obecnie nic takiego nie widzę. Co miałoby się złego dziać? O nie nie, tu się absolutnie nie zgadzam. Nie z każdej sytuacji da się budować szczęście. Jeśli ktoś przebywa w zamknięciu i jest bity codziennie, to nie znajdziesz w tym szczęścia. Jeśli ktoś jest ciężko chory - też nie znajdziesz. Dlatego właśnie pisałem o zdrowiu i kasie. To są dwie rzeczy od których jesteś zależny, żaden Twój mindset ich nie wypełni. Musisz to mieć, to podstawowe potrzeby. Jeśli jednak masz zapewnione podstawowe potrzeby pieniędzy, zdrowia, wolności, itd. - wszystko inne to w pewnym sensie potrzeby urojone, coś co można zastąpić, coś co wcale nie jest Ci niezbędne. Zależy to od mindsetu. Definicja szukania szczęścia w sobie zawiera także takie rzeczy jak ambicja, rozwój, cele. Po prostu nie można szczęścia pokładać w innych ludziach, bo nad nimi NIE PANUJESZ. Nad karierą, ambicjami, celami życiowymi które sobie postawisz, codziennymi czynnościami - panujesz tak długo, jak jesteś wolny, zdrowy i masz pieniądze na życie. Natomiast nad kobietą nie panujesz, poza tym ona jest w takim samym położeniu jak Ty - też nie wie po co została tu zesłana, też chce zrozumienia, itd. Dlatego szukanie w niej jakiejś boskości, zrozumienia, itd. to paranoja - to jest nienormalne. Przecież ona jest człowiekiem jak i Ty, co ta biedna kobiecina Ci może dać? Miłe chwile - owszem, ale nie szczęście. Są tacy, którzy usilnie chcą widzieć w tym szczęście - i zwykle kończą bardzo źle. Nie - to przykład postawienia Cię w sytuacji bez wyjścia, bo w takową się sam wprowadziłeś. Nazwałeś @Bonzo kłamcą - to nie ja to zrobiłem, to Twoje słowa. Nie wiń mnie za Twoje czyny. Stwierdziłeś, że facet sam, bez kobiety na dłuższą metę jest nieszczęśliwy. A @Bonzo pokazuje się nam jako ktoś, kto jest. Czyli nazywasz go kłamcą. To logika kolego, a nie manipulacja. TYLKO? Przecież tutaj mieliśmy za zadanie udowodnić, że NIE JEST TAK, że szczęście jest w rodzinie. A żeby to udowodnić wystarczyło podanie JEDNEGO przypadku. Kwantyfikator silny zaprzecza się zawsze kwantyfikatorem słabym o ile rozumiesz co próbuję Ci wytłumaczyć. Nie rozumiem - skąd Ci ludzie wiedzą, co da im szczęście, skoro w 90% nie są szczęśliwi? To tak jakby karzeł uczył Cię robienia wsadów na parkiecie NBA. Nie rozumiem Twojego wnioskowania. Byłem w długoletnim związku. Wiesz co na końcu mi przeszkadzało? Wizja, że z tą kobietą będę już tak codziennie siedział i poniekąd stracę swoje życie, możliwości osiągnięcia czegoś, swoistej wolności i czystości umysłu, bo poświęcę to wszystko na nią i rodzinę. Tak kolego - dokładnie tak było. Wcale nie dawało mi to prawdziwego końcowego spełnienia. Dasz wiarę? Nie dopowiedziałem sobie, bo plusy pod moimi wypowiedziami o kobiecie rodem z tej z plaży z Dnia Świra dowodzą, że ludzie doskonale wiedzą o czym mówię i wielu ma podobne rozumowanie. Nawet Adaś Miauczyński takie miał. Być może Ty takiego nie masz, ale bardzo wielu facetów ma i bardzo wielu facetów właśnie dlatego tak usilnie poszukuje kobiety i związku - bo oni w niej widzą jakąś cudowną, łagodną, dobrą istotę która ich przytuli, da im szczęście, wsparcie. A ja próbuje wytłumaczyć, że ta biedna kobiecinka TEŻ TEGO POTRZEBUJE! Ona jest taką samą żebraczką jak i Ty - a Ty w niej chcesz znajdować to spełnienie No niepoważne. No ale ja np. nie potrzebuję do niczego mieć dzieci. Przecież dzieci mają nawet robaki. Nie widzę w tym żadnego pierwiastka niezwykłości, powiem więcej - kobiety też nie widzą, są w tym do bólu pragmatyczne, dlatego wybierają najprzystojniejszych, najsilniejszych samców. Nie uświadczysz u nich tego, co sam myślisz naiwny przyjacielu To jest przykład tak idiotycznego myślenia, że aż mnie zatkało.
  21. Hehe, Ty tak twierdzisz kolego. Ja jestem domatorem i takie coś to jeden z moich ulubionych sposobów na spędzanie czasu, tak samo jak programowanie twórcze. Niech będzie, że 'uciekam'. Jak zwał tak zwał, ważne, że czuje się szczęśliwy.
  22. Manipulacji? Ale to przecież zwykła logika a nie manipulacja. Skoro twierdzisz, że szczęścia szuka się w innych, to ktoś taki jak @Bonzo nie podchodzi pod te definicję, ergo: nie może być szczęśliwy. Tak wynika z Twojego rozumowania kolego, to logika a nie żadna manipulacja. Moim zdaniem @Bonzo nie wygląda na nieszczęśliwego, a co za tym idzie - jest żywym dowodem na to, że Twoje rozumowanie jest BŁĘDNE! Skoro masz żywy dowód, to czego jeszcze chcesz więcej? Człowieku, ale 80% mężczyzn jest po PERTURBACJACH w związkach! To dla kogo te badania były? Dla 5% 'szczęśliwców'? Kto powiedział, że tylko o to chodzi? To Ty stosujesz manipulacje. Ja mam wiele pasji, ale nie są nimi kobiety, bo nie bardzo widzę co może być pasjonującego w kobiecie. Tak, lubię seks, jak nie mam z normalną, to lubię 'wypady' na diwy - sprawia mi to przyjemność, mam kilka ulubionych za dobrą cenę. Natomiast jeśli chodzi o głębsze rzeczy - mam swoje pasje co do których mam też cele, być może kiedyś osiągnąć w nich coś wielkiego. Ja po prostu w przeciwieństwie do Ciebie nie roję sobie pewnych rzeczy. Nawet jakbyś miał tę wymarzoną kobietę - czy ona Cię rozgrzeszy, czy stanie za Ciebie przed Bogiem? Czy ona za Ciebie się wysra, za Ciebie umrze? Chcesz w niej widzieć cudowną, łagodną opiekunkę jak ta z Dnia Świata. Ale widzisz, zonk, bo ona chce cudownego opiekuna który też ją idealnie rozumie. Krótko mówiąc chcesz od niej coś wziąć, ale ona też chce coś wziąć, a nie być Twoją cudowną 'opiekunką' Sam widzisz, że bajasz na urojeniach i zwidach, a nie na normalności i rzeczywistości. A na kobiety masz czas zawsze - zasada jest prosta. Jako 30-latek szukasz 22-25 latek, jako 35 latek szukasz 27-28 latek, jako 40-latek dajesz w końcu szansę 30-tkom. Jako 45-latek dajesz szansę 37-40 letnim zadbanym Paniom. Sam więc widzisz, że masz mnóstwo czasu na kobiety i tego towaru nigdy nie braknie.
  23. Bzdura, pisałem, że być może kiedyś mi się odmieni i wcale tego nie wykluczam. Nie rozumiem Twojego myślenia. Np. kolega @Bonzo ma 47 lat, jest sam od wielu lat, ma swój dom i ja nie widzę, żeby był nieszczęśliwy. To może inaczej - twierdzisz, że @Bonzo jest kłamcą? Publicznie nazywasz go kłamcą? Będę wdzięczny za odpowiedź.
  24. Oczywiście, że się uruchamia. To akurat kwestia nie tylko wyglądu. Haj hormonalny można wywołać choćby u dziewczyny która nie ma za dużej styczności z innymi mężczyznami i po prostu nie wie, jak łatwo mogłaby mieć innego faceta. Wtedy widzi Ciebie jako centrum swojego świata. Ale to wciąż nie oznacza, że realnie ją podniecasz seksualnie. Tego nie zrobisz, bo to już biologia na płaszczyźnie tego najniższego gadziego mózgu. Nie oszukasz jej korą nową. To nie o to chodzi. Kobieta @Obliteraror jest po prostu z innych czasów. Z czasów, gdzie rozwód był rzadkością, kobieta miała inne role, a mężczyzna miał być tylko trochę ładniejszy od diabła. Jest mocno zaprogramowana kulturowo inaczej niż obecne kobiety. Starego drzewa się nie przesadza. Nie atrakcyjnym seksualnie, tylko jako mężczyzna do związku, a to różnica kolego. Mylisz pojęcia. Pisałem o tym - mężczyzna o ogromnej władzy i to w czasach kiedy kobieta nie mogła przetrwać bez mężczyzny - to zupełnie inna kwestia. Jednak nawet on nie pobudzi jej łechtaczki w taki sposób w jaki zrobiłby to Klaudiusz z eksperymentu. Bo po prostu seksualnie jej nie podnieca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.