Skocz do zawartości

deleteduser169

Samice
  • Postów

    263
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser169

  1. @Ancalagon no co ja poradzę, że jestem taka urocza jak mnie ktoś wkurzy ?? Ostatnio jak jakiś Pan popędzał mnie w autobusie, żebym szybciej wyszła wbijając mi palec w plecy, odwróciłam się, spojrzałam, a on "przepraszam, że księżniczkę dotknąłem"... ten wzrok ?... pomijam drobny fakt, że bezczelny nazwał mnie księżniczką, a nie Królową ? I to jakie, tylko przebywać w moim towarzystwie... jakiś czas temu jedno z biur podróży i polskie tanie linie lotnicze ogłosiły upadłość za raz po tym jak skorzystałam z ich usług... także ten ?. Jak masz kogoś komu trzeba "przynieść" szczęście to daj namiary ? Jakbym śmiała zaczynać z Tobą Wielki Ancalagon... poza tym został mi już tylko jeden smok ??. Tak więc między nami wszystko ok, nie gniewam się ?
  2. @PUNK no już przecież odszczekałam i się z Tobą zgodziłam ?, miłośniku grunge'owej muzyki ❤❤
  3. No to mnie rozbawiłaś tym. Różnicy nie ma żadnej. To, że od trzech lat jesteś jego kochanką i pozwalasz na to, żeby Ciebie traktował jako tą drugą to co to jest? To już tolerujesz? Czemu nie odchodzisz w takim razie skoro jemu się nie spieszy do tego aby być tylko z Tobą? @PUNK zwracam honor... jednak to naiwność w czystej postaci.
  4. @PUNK dla mnie to wyrachowana, niedojrzała gówniara, która wchodzi w czyjeś życie z butami, a nie naiwniara. Nie mogę pojąć zdrady żadnej z płci. Nie mogę pojąć bycia świadomie kochanką czy kochankiem. @Ruda nie masz ani trochę wyrzutów sumienia? Chciałabyś aby kiedyś inna kobieta zrobiła Tobie to samo? Piszesz, że nie chcesz aby zostawił swoje dzieci? A jak sobie to wyobrażasz? Jeśli odejdzie od żony do Ciebie to jest to równoznaczne z zostawieniem dzieci. One zapewne będą z nią, a on będzie je widywał znając życie sporadycznie. Życie już wielokrotnie pokazało, że Panie rozchodząc się z mężami nie mają skrupułów. Myślisz, że jego żona, gdy ją zostawi dla Ciebie, radośnie odda mu dzieci lub pozwoli mu je widywać kiedy on zechce? Że będzie taka wspaniałomyślna i powie "kochanie to cóż, że mnie zostawiłeś dla innej ale przecież wszystko ok, możesz zabrać dzieci albo widywać kiedy tylko zapragniesz"? Chyba w ogóle nie czytałaś tego forum, chyba w ogóle nie znasz życia i nie wiesz co kobiety potrafią zrobić na złość, w zemście na byłym, chyba nie jesteś świadoma tego, że potrafią grać własnymi dziećmi, żeby tylko zatruć życie byłemu. Jesteś gotowa wziąć na siebie ryzyko, że straci kontakt z własnymi dziećmi? Jeśli to zrobi wcześniej czy później zemści się to na Tobie. Chciałabyś być z facetem, który zdradza (nie pierwszy raz) swoją żonę? Myślisz, że będąc z Tobą byłby Ci wierny? Tak jak napisała @Hippie ja też brzydzę się takim postępowaniem, brzydzę się takimi ludźmi. Mam nadzieję, że ostro kopnie Cię w tyłek, któregoś pięknego dnia. Nie żal mi zupełnie takich kobiet jak Ty. Nie rozumiem jak można przykładać palec do rozbijania czyjeś rodziny. On wygodny i cwany jak napisał kolega @PUNK bo złapał dwie sroki za ogon, to po co ma odchodzić? Ty perfidna bo w tym siedzisz i liczysz na to, że dla Ciebie zostawi rodzinę, w której mu najwyraźniej dobrze skoro nie jesteś pierwszą kochanką. Oboje jesteście siebie warci. Nawet jeśli wie, że ja zdradza, nawet jeśli wybaczyła poprzednia zdradę to nie jest usprawiedliwienie Twojego postępowania. Nie wiem jak możesz spojrzeć w lustro każdego dnia. Jeszcze mając świadomość, że jest schorowana. I ten brak szacunku dla jej wieku. Wiesz... jak mówi pewne porzekadło "starość nie radość, młodość nie wieczność". Ty też kiedyś będziesz 40+. Czyli jeśli przekroczysz pewien wiek, przestaniesz być piękna jak dwudziestka, zdrowie zacznie szwankować to Twój partner będzie mógł sobie szukać młodszej, piękniejsze i zdrowszej? Nie wiem, że ktoś może tak patrzeć na życie. Naprawdę ten świat schodzi na psy. Drugi człowiek przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, traci na wartości, wystarczy że przybędzie mu kilka lat i przestanie mieć zdrowie jak koń to dla niektórych nadaje się do wymiany. Smutne to.
  5. Kwiatki, kwiatki i jeszcze raz kwiatki. Najlepiej moje ukochane tulipany, a już jeden różowy tulipany... rany ❤❤ Ale chyba najwiekszą przyjemność sprawiłoby mi śniadanie do łóżka lub kąpiel w pianie po powrocie z pracy ? @Mabel Pines też pomyślałam o książce, ale faktycznie biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny trudno byłoby ją nazwać drobiazgiem ? Ja tam się nie znam na tych ekskluzywnych ulicach, ale czy droższego pierścionka to nie kupi się na Rue de Rivoli lub Les Champs-Élysées w Paryżu albo w jakimś Nowym Jorku czy Moskwie ??
  6. @Szninkielka ja byłam w związku 19 lat. Na początku też chciałam koniecznie pomagać gdy widziałam, że mojego byłego męża coś gryzie. Próbowałam dowiedzieć się co się dzieje. Kończyło się "przesłuchaniem" - ja się wkurzyłam, że nie chce mi nic powiedzieć, on się wkurzał, że go naciskam. Nie dorabiałam do tego żadnej ideologii, nie szukałam drugiego dna, ale zwyczajnie było mi przykro, że nie chce mojej pomocy. W końcu zrozumiałam, że to że jak ja mam problem to muszę się wygadać i wszystko wyrzucić z siebie (nawet jeśli nie dostawałam rad czy pomocy bo wystarczało, że mnie wysłuchał) to nie oznacza, że on też tak ma. Nauczyłam się, żeby nie naciskać, dawałam tylko znak, że jestem, że jak będzie chciał się wygadać to może zrobić to w każdym momencie. Byłam z boku, starałam się mu nie zakłócać tego czasu. Czasu na przetrawienie problemu. Pamiętaj, że zawsze możesz zapytać co się dzieje ale nigdy nie naciskaj. Nic na siłę. Będzie chciał to powie. Nie będzie chciał, zaakceptuj to. Owszem, w dobrze funkcjonującym związku rozmowa to podstawa, ale nie trzeba i nie zawsze się da rozmawiać o wszystkim. Świadomość tego, że we własnym domu można sobie zwyczajnie pomilczeć, przetrawić to co nas gryzie bez konieczności opowiadania się z tego, może bardziej pomóc niż właśnie "konieczność" spowiadania się. To nic złego, że nie chce mówić. Nie uważam, aby to oznaczało, że w relacji coś nie gra. Trzeba zaakceptować, że każdy człowiek jest inny i każdy ma inne potrzeby.
  7. @self-aware a co? Masz coś czym mogłabym się zająć ?? Mały, duży? Masz jakieś specjalne życzenia co do metod jakie chciałbyś abym zastosowała ?? Ile jest tego długu do odzyskania ??
  8. @tristan w świetle prawa taka osoba jest właścicielem takiego mieszkania i hipoteka tego nie zmienia. Jest właścicielem tak samo jak ktoś kto ma mieszkanie bez hipoteki. Tak samo można zlicytować mieszkanie bez hipoteki, jak mieszkanie z hipoteką jeśli np. zadłużysz je nie płacąc mediów czy zaciagając i nie spłacając innego kredytu czy pożyczki. Różnica jest tylko taka, że na takim mieszkaniu nie ma zabezpiecznia, a zadłużenie wynika z innego zobowiązania. Własność jest w obu przypadkach taka sama. I w obu przypadkach wierzyciel może po nie sięgnąć. Zaciagnięcie jakiegokolwiek kredytu czy pożyczki sprawia, że nasza własność może być zabrana jeśli nie będziemy ich spłacać. Czy to mieszkanie z hipoteką czy bez, czy to samochód czy ruchomości w mieszkaniu. Zresztą dobrze to wszystko opisał w temacie "Polki to kobiety blachary - dlaczego tak szybko rośnie ich ilość?" kolega @Wypas Możesz mieć mieszkanie kupione za gotówkę, jesteś jego właścicielem ale postanawiasz kupić sobie jacht na kredyt. Jako zabezpieczenie ustanawiana jest hipoteka na mieszkaniu zakupionym za gotówkę. Nie tracisz przez to aktu własności mieszkania, a bank nie staje się jego właścicielem. Jedynie mieszkanie służy jako zabezpieczenie kredytu zaciągniętego na zakup jachtu.
  9. @DanielS ok zgoda, przy windykacji bezpośredniej wygląda to trochę inaczej ?
  10. @DanielS aby szef dobrze zarządzał ludźmi i ich pracą musi poznać ich pracę, ich problemy, musi "pobrudzić" sobie ręce. Musi albo wyjść z ich środowiska, albo czasem zakasać rękawy i porobić to co oni, inaczej nigdy nie będzie wiedział "z czym to się je". Powinien wiedzieć jak wygląda praca ich ludzi, aby skutecznie nimi zarządzać ?
  11. @DanielS za miękkie mam serce ?, poza tym jak ja bym wyglądała z moim 158 z nożem w ręku, stojąca "nad" dłużnikiem 185 ?? Dlatego ja się ograniczam to ustnej perswazji ?.
  12. @dobryziomek pisząc przejmuje miałam na myśli, że dokonuje egzekucji z nieruchomości (wycena, licytacja). Przysądzenie własności to już "końcówka". Prawomocne postanowienie o przysądzeniu własności przenosi własność na nabywcę, po zlicytowaniu nieruchomości i dokonaniu wszelkich formalności przez nabywcę ? Tak, oczywiście, firma windykacyjna może nabyć wierzytelność i wówczas składa pozew w sądzie jako wierzyciel, a nie jak działający na czyjeś zlecenie. Pełna zgoda. Ok. Nie wiedziałam o tym. Ale chyba nadal obowiązuje art. 485 § 3 kpc, który podobnie działa jak BTE, ale może znowu nie jestem na bieżąco ? Jak przy każdej rozprawie. Stety i nietesty, zależy po której stronie się stoi ? @DanielS nie neguję, być może tak jest, że to kolejny bezprawny zapis.
  13. @dobryziomek tak jak napisałam oczywiście, że bank może przejąć mieszkanie gdy kredyt nie jest spłacany, ale nie robi tego fizycznie ponieważ uprawnienia do tego ma komornik. W banku co najwyżej może być przeprowadzony sam proces windykacji, ale nie przejęcie. Robi to komornik albo bezpośrednio na zlecenie banku (pracowników działu windykacji lub działu prawnego), na zlecenie firmy windykacyjnej, która działa na rzecz banku lub na zlecenie firmy ubezpieczeniowej (często kredyty są ubezpieczone). Komornik przejmując sprawę wysyła stosowne pismo do dłużnika i rozpoczyna się cały proces przejęcia (wycena, licytacja, eksmisja). Natomiast co istotne co raz więcej banków zabezpiecza się już na etapie umowy hipotecznej, gdzie elementem umowy jest oświadczenie o dobrowolnym poddaniu się egzekucji. Oznacza to tyle, że w przypadku gdy kredytobiorca nie spłaca kredytu, bank nie musi składać żadnych pozwów w sądzie, wystawia bankowy tytuł egzekucyjny co upraszcza cały proces. Oczywiście sąd i tak musi nadać klauzulę wykonalności BTE, ale trwa to kila dni. I tak jak piszesz "nie wykręcimy się" od spłaty zadłużenia przepisując mieszkanie na kogoś bliskiego. Dług pozostanie tyle, że kto inny będzie musiał go spłacić.
  14. Ponieważ nie mogę pisać poza rezerwatem pozwoliłam sobie skomentować jedną rzecz jaka jest poruszana w temacie "Polki to kobiety blachary - dlaczego tak szybko rośnie ich ilość?". Chodzi o kwestie tego kto jest właścicielem mieszkania, które zostało zakupione na kredyt. Drodzy bracia @Bonzo i @Byłybiałyrycerz hipoteka jest tylko zabezpieczeniem kredytu, ale właścicielem mieszkania jest osoba, która je kupiła czyli przysłowiowy Kowalski, tak jak to napisał kolega @Wypas. Może on nawet to mieszkanie wydzierżawić, wynająć czy nawet sprzedać. Jedynie od rodzaju umowy hipotecznej zależy czy musi on posiadać zgodę banku czy nie, aby mieszkanie sprzedać. Czasem do sprzedaży wymagana jest spłata pozostałej części kredytu, ale nie zawsze, zatem możliwe jest sprzedanie mieszkania obciążonego hipoteką. Zmienia się właściciel mieszkania, ale nadal bank nim nie jest. Hipoteka upoważnia wierzyciela hipotecznego (a zatem bank) do zaspokojenia swojej należności z danej nieruchomości niezależnie od tego, kto jest jej właścicielem - zatem w sytuacji gdy Kowalski nie spłaca kredytu bank wypowiada umowę kredytową, występuje do sądu o wszczęcie postępowania, a po uzyskaniu tytułu wykonawczego sprawę kieruje do komornika sądowego, który to w drodze egzekucji może doprowadzić do licytacji danego mieszkania. Uzyskane w jej wyniku pieniądze musi podzielić między wszystkich innych wierzycieli (o ile tacy są) według ściśle określonej kolejności. Co ważne, przed bankiem pierwszeństwo mają zobowiązania z tytułu alimentów. Definicja hipoteki znajduje się w art. 65 ustawy o księgach wieczystych i hipotece. Hipoteka jest ograniczonym prawem rzeczowym (244 § 1 K.c.) i wpisuje się ją w dziale IV księgi wieczystej - tutaj będzie informacja o obciążeniu mieszkania hipoteką. Natomiast dział II księgi wieczystej zawiera oznaczenie właściciela nieruchomości - tam będą dane właściciela czyli przysłowiowego Kowalskiego. Reasumując zatem bank nie jest właścicielem mieszkania, a ten kto je kupił, nawet jeśli było to na kredyt. Pozdrawiam serdecznie, Daenerys.
  15. @Cuba Libre starasz się wszystkim udowodnić, że nie powinno być seksu bez miłości bo to jest próba zaspokajania swoich potrzeb seksualnych kosztem innych, że jest to traktowanie drugiego człowieka jako rzeczy. A czy próba zaspokajania swoich potrzeb materialnych kosztem innych jest już ok? Czy to jest moralne Twoim zdaniem? Uwierz, ale jedzie hipokryzją, kiedy ktoś kto na potencjalnego partnera patrzy przez to co posiada, ile ma pieniędzy i jaki ma status, prawi o moralności. Temat dotyczył moralności w kontekście trójkątów, czworokatów czy swingowania dorosłych ludzi, a to Ty, nie wiedzieć czemu, przywołałaś kwestie molestowania dzieci. Wątek tego w ogóle nie dotyczył i nikt na ten temat nie pisał, i nikt tutaj nie podważa tego, że molestowanie dzieci jest złe więc używanie tego argumentu jest totalnie nietrafione. Gratulować nie musisz ale zaakceptuj, że to była jej wolna wola, on jej do tego nie zmusił i teraz ponosi tego konsekwencje. A pisanie, że potraktował ją jak śmiecia jest próbą szukania winy tylko w nim i zrzucenie odpowiedzialności za jej własny wybór. To, że wierzyła, że po seksie z chłopakiem, którego zna miesiąc, będzie coś więcej, to było jej tylko myślenie życzeniowe. Trafiła na takiego, którego interesował tylko seks, ale jako osoba dorosła powinna mieć świadomość, że tak to się może skończyć. Zauważ co dokładnie napisała @Heresy "Dlatego nastolatkom tyle razy powtarza się, że nie zawsze seks oznacza miłość, nie zawsze jest formą obietnicy." Widzisz różnicę pomiędzy tym co napisała @Heresy, a tym jak brzmi przeinaczone przez Ciebie to zdanie? Nadinterpretowałaś je.
  16. @Brat Jan ja osobiście bardzo lubię być potrzebna, lubię robić coś dla kogoś. Dla partnera, dla dziecka, dla rodziców, nawet dla moich podwładnych w pracy. Nie doświadczyłam w swoim życiu, przynajmniej przez ostatnie 22 lata momentów w, którym nie byłoby nikogo komu mogłabym być potrzebna; rodzice żyją, przez 19 lat byłam w związku, mam dziecko, które ma dopiero 10 lat. Ale odczuwam pewną pustkę, nie jest to niedowartościowanie ale właśnie pustka, że nie ma teraz obok mnie partnera, któremu mogłabym być potrzebna w zwykłych prozaicznych rzeczach dnia codziennego, że mogłabym robić dla niego zwyczajne rzeczy jak chociażby śniadanie w sobotni poranek, czy obiad do pracy, nie mówiąc już o byciu wsparciem w poważniejszych sprawach czy trudnych chwilach. Tak, brakuje mi tego.
  17. Tak, masz rację @DanielS To bardzo dobrze pokazuje, że wszystko jest względne, nawet zdawałoby się proste równanie matematyczne, a co dopiero moralność.
  18. To jest tylko i wyłącznie Twoja subiektywna ocena. Póki człowiek sam, bez przymusu decyduje czy wchodzi w takie układy póki nikomu nie dzieje się krzywda póty to jego prywatna sprawa i nic Ci do tego. Nie masz żadnego prawa do tego aby oceniać czy ich postępowanie jest moralne czy nie, to nie Ty tworzysz zasady moralnego postępowania. I właśnie taka obopólna zgoda dorosłych ludzi to podstawa. To, że dla Ciebie ich zachowanie nie jest moralne nie ma znaczenia, bo to tylko Twoja wizja moralności i nie masz żadnego prawa do narzucania jej innym ludziom. Moralność to nie matematyka gdzie można jednoznacznie stwierdzić, że 2 + 2 to 4. To jest wewnętrzne przekonanie o tym co jest dobre, a co złe. Wewnętrzne czyli indywidualne, co znaczy, że każdy może mieć inne. Jeśli dla Ciebie nie jest zrozumiałe to, że moralność nie ma jednego pojęcia, że jest to bardziej skomplikowane i nie da się go ująć w konkretne punkty to jeszcze wiele życiowej nauki przed Tobą. A to, że uważasz, że Twoja wizja moralności jest według Ciebie jedynie słuszna pokazuje fakt, że oceniasz postępowanie tych ludzi w tym konkretnym aspekcie jako niemoralne. Jednymi z najważniejszych założeń w świeckiej moralności seksualnej jest postępowanie zgodnie z sumieniem, unikanie czynienia krzywdy, akceptacja seksualności, obowiązek szacunku. Która z tych zasad została złamana w tym przypadku? A to, że uważasz, że ktoś kto tak się zachowuje zapewne pochodzi z patologicznej czy toksycznej rodziny czy też pozwala siebie traktować jak rzecz to znowu jest to tylko Twoja subiektywna ocena. Nie znasz ich, nie znasz ich historii, nie wiesz co myślą więc nie bardzo rozumiem co dało Ci prawo do takiej oceny.
  19. @Florence też czytałam ten temat ale nie wzbudził on we mnie takich emocji jak u Ciebie. Zarówno Ty jak i @dobryziomek @Byłybiałyrycerz i @Libertyn macie rację, każdy na swój sposób. Seks oraz intymność to jest tak indywidualna sprawa, że trudno ocenić co tak naprawdę jest normalne, a co nie. Dla jednego perwersją będzie już klaps w tyłek, seks w przebieralni sklepu, na łonie natury, na podłodze czy w kuchni przy stole gdyż dla tej osoby jedynym "normalnym" seksem jest seks na misjonarza, pod kołdrą, przy zgaszonym świetle. Każdy patrzy na to inaczej, każdy przesuwa swoje granice według własnych potrzeb. Póki w tych trójkątach, czworokątach czy innych wielokątach uczestniczą dorosłe osoby, które biorą w tym udział dobrowolnie, bez przymusu siłowego czy psychicznego, póki nikomu nie dzieje się krzywda to nie widzę w tym nic złego. To oni poniosą ewentualne konsekwencje tej decyzji bo nikt nie wie do czego tak naprawdę to doprowadzi. I mam tutaj na myśli pary, a nie przykładowo trzy wolne osoby, bo to jest zupełnie co innego. Swojego czasu czytałam artykuł, w którym wypowiadały się pary, które zdecydowały się na trójkąt. Prawie każda z nich żałowała tej decyzji ponieważ wcześniej czy później zostało to wyciągnięte przy okazji kłótni, nie wytrzymali ciśnienia, nie wytrzymali emocjonalnie takiego obciążenia, większość się w końcu rozstała ("za długo patrzyłeś jej w oczy" ,"dotykałeś ją dłużej niż mnie", "głośniej jęczałaś jak on cię bzykał" itd.). Być może celowo wybrano pary, dla których tak to się skończyło nie mniej jednak trzeba mieć świadomość ewentualnych konsekwencji, ale wszystko jest dla ludzi. Nie oceniam bo życie nie jest zero-jedynkowe, tak jak na każdy aspekt życia tak i na ten składa się wiele czynników. Życie to nie jest test jednokrotnego wyboru gdzie są tylko dwie opcje. Niemniej jednak ja bym nigdy się nie zdecydowała na coś takiego. Nie wyobrażam sobie aby inna kobieta dotykała w kontekście seksualnym mojego mężczyznę nie mówiąc już o uprawianiu seksu. Mam jednak wrażenie, że kobieta, dla której seks z dwoma mężczyznami jest spełnieniem fantazji, nie będzie negatywnie postrzegała swojego partnera, jeśli oboje się na to godzą to jest to ich wspólna fantazja. Ona nie postrzega go jako słabego ale jako kogoś z kim znalazła wspólne fantazje. Czy to dobre? To już oni ocenią po jakimś czasie. Ja osobiście nie mam żadnych ani negatywnych ani pozytywnych emocji w stosunku do takich mężczyzn, to ich sprawa co robią z partnerką w sypialni. Zwykle oceniamy ludzi i sytuacje przez pryzmat siebie i swoich zachowań, lub tego jak wydaje nam się że my byśmy postąplili i błędnie uważamy, że nasza prawda i patrzenie na świat jest jedynie słuszna. Dlatego dla Ciebie facet, który patrzy na to jak inny bzyka jego partnerkę to desperat bez honoru, a dla @Byłybiałyrycerz Twoje podejście będzie staroświeckie i zachowawcze. Tak jak napisałam wcześniej, według mnie, nie da się określić co jest normalne, a co nie, bo te granice się przesuwają i dla wielu osób czymś zwykłym jest seks na blacie w kuchni, a dla kogoś będzie to "nienormalne". Ja nie widzę nic "nienormalnego" w trojkątach czy swingowaniu bo to jest taki sam seks jak przy parze tylko, że jest więcej uczestników, chociaż nigdy nie wzięłabym w tym udziału. I tak jak ktoś napisał w innym temacie to jest forum, w którym się dyskutuje, więc po co te wszystkie wycieczki personalne? Jak dla mnie zupełnie nie są potrzebne. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie miał inne zdanie niż my tylko czy to jest powód do obrażania rozmówcy? Nie pierwszy raz zamiast rozmowy, dialogu, wymiany zdań czy opinii jest obrzucanie się błotem. Szkoda.
  20. @Lalka tutaj nie chodzi o to, że ona mówi wprost co czuje, nie chodzi o to, że pisze jakie ma oczekiwania od życia i mężczyzn (bardzo wygórowane, ale to jej sprawa i ma do tego prawo), ale to w jaki sposób to robi. Bycie bezpośrednim jest cenne, ale życie pokazuje, że czasem warto zachować umiar i przede wszystkim styl i spsób. Może Ty tego nie widzisz, ona tym bardziej, ale jej podejście do życia i jej wypowiedzi pokazują brak szacunku do innych ludzi, chociażby sławne "psim obowiązkiem rodziców jest mnie utrzymywać jak się uczę" (chyba te słowa nigdy nie znikną z mojej głowy... jak dziecko może w ogóle tak pomyśleć). To nie jest mówienie wprost tego co się czuje i oczekuje od innych, to jest zwyczajnie chamskie. Albo to pisanie o "swoim" bogactwie z taką wyższością z jaką ona to robi. Super, że ma bogatych rodziców, na pewno będzie jej łatwiej w życiu, ale trochę pokory by się przydało.
  21. @Heresy o ile ten miś w ogóle istnieje ?. Tak, wiem to ta moja starcza zazdrość przemówiła ? @karhu nie jesteś sam. Ja też nie ogarniam tego co ona wypisuje ?
  22. @Cuba Libre i tu mnie masz ?. Co mi pozostało w moim wieku ?? Siedzę sobie w bujanym fotelu, z drutami w ręku, przykryta kocem, oglądam M jak Miłość i zazdroszczę takim pięknym i młodym jak Ty ?. Od czasu do czasu napiję się jakiegoś naparu i przypominam sobie jak to było w XX wieku... młodość, radość, miłość, seks... ech... wspomnienia... ??
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.