Skocz do zawartości

Songohan

Użytkownik
  • Postów

    217
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Songohan

  1. W dniu 23.04.2024 o 18:48, JoeBlue napisał(a):

    Moja generalna rada:

    Googluj. Potem googluj. Potem googluj.

    Nie ty pierwszy się rozwodzisz.

    To wszystko już było.

     

    Poszukałem i faktycznie może uda się zabezpieczyć trochę kapitału w broni. Ciekawy punkt widzenia. Idąc tym tropem można podpiąć pod to również motocykl, który posiadam. Tylko ja mam prawko i tylko ja nim jeżdżę dla przyjemności. 

     

    https://bron-palna.com/bron-w-podziale-majatku-moja-czy-nasza

     

    (…) za wyłączeniem broni z majątku wspólnego i ustalenia że przedmioty te stanowią majątek osobisty uczestnika przemawia to, że zgodnie z art.33 pkt.4 kro do majątku osobistego należą przedmioty majątkowe służące wyłącznie do zaspokajania osobistych potrzeb jednego z małżonków.Bezspornie tylko uczestnik jest myśliwym, tylko on posiada pozwolenie na broń do tych celów i bezspornie broń zgłoszona do podziału jest bronią myśliwską. Użyty w tym przepisie wyraz „wyłącznie” wskazuje na to, że chodzi o takie rzeczy, które ze swej istoty służą zaspokojeniu osobistych potrzeb tylko jednego z małżonków, a nie także potrzeb drugiego z małżonków lub pozostałych członków rodziny.

    14 godzin temu, Optimus Prime napisał(a):

    Revoluta pewnie znasz. Więc polecę Ci JUH - Szwajcarski odpowiednik n26 i revolutka. Tyle że musisz być rezydentem krajów sąsiadujących.

     

    Revoluta znam i mam tam konto. Ale żona o tym wie i się upomni w razie W. 

    Sąsiadem Szwajcarii nie jestem, więc nic z tego. Ale w n26 nie mam konta. Myślisz, że warto tam założyć i wpłacać kasę ?

  2. 14 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

    Czy zauważyliście, że w żadnym kantorze nie płaci się kartą?

    Tylko cash.

    Mówi wam to coś?

     

    I to niby będzie nie do wyśledzenia?

     

    Jak będę sprzedawał to po rozwodzie i podziale majątku. 

    Wtedy mogą sobie śledzić kto i co chce. 

     

    Kwestia tylko potem wyjaśnienia skąd nagły wpływ kasy na konto. Ale to da się wyjaśnić. 

     

    Chyba, że masz coś innego jeszcze na myśli. 

     

    Czy ktoś z tutaj obecnych wie jak jest z bronią ? Tego podzielić nie można , ale jest częścią majątku wspólnego ?

  3. W dniu 18.04.2024 o 15:38, Rapke napisał(a):

    @Songohan

    "RekinSrebra" - kanał na YT, morze wiedzy. 

    Monety są lepsze niż sztabki. 

    Krugerrand, Filharmonik, Kangur, Filharmonik itd.

    Można kupować na allegro, 79element, szlachetne inwestycje. 

     

    Sztabki są droższe. 

     

     

    @Rapke Prześledzilem temat monet i faktycznie monety są lepsza opcja. Łatwiej je upłynnić.  79element nawet deklaruje, że odkupią w każdej chwili. 

     

    Kwestia najlepszej monety ... I chyba najlepiej wychodzi kanadyjski liść. 

     

    https://79element.pl/produkt/73055-zlota-moneta-kanadyjski-lisc-klonowy-1-uncja-zlota

     

    A w jakie monety Ty inwestujesz @Rapke i czy miałeś już okazję sprzedawać je? Jeżeli tak to przez jaki portal (o ile nie tajemnica) ? 

  4. 18 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

    Już dokładnie nie pamiętam, ale sąd lubi mieć stan konta bankowego na dzień rozwodu.

    To dla niego punkt zaczepienia.

    Jeśli wyjąłeś wcześniej z konta to mogłeś przepuścić na dziwki, nie ma opcji żeby ktoś to sprawdził/udowodnił nieprawdę.

     

    Wyjmuję cały czas, stopniowo. Szukam opcji inwestycji (bo inflacja) - chcę kupić broń, to dobra lokata, przyglądam się na stronę 79element (polecana wcześniej) i chce kupić jakieś kryszywo.

     

    @JoeBlue Przecież sąd może poprosić o wyciąg z konta z przed daty rozpoczęcia batalii? Co wtedy, jak będą tam nagle codzienne (co drugi dzien) wypłaty po 600 zł, 1500zł, jednorazowe np. na 5000 ? Bo nie wzbudzi podejrzeń i pytań? Sąd na prawdę uwierzy, że poszło to na potrzeby rodzinne ?

     

    Na pewno co już ustaliłem, to warto wystąpić o separacje, wszystko co zarobisz po dacie separacji jest tylko Twoje. 

    18 godzin temu, Rapke napisał(a):

    Złoto i srebro. Monety tylko bulion. Ukrywasz i nikt nigdy nie "ściągnie". 

     

     

    Na tych monetach nie znam się totalnie. Można łatwo dać się "wyrolować". Chyba sztabki 1g o próbie 999 są najlepsze moim zdaniem. 1 sztabka ok 350 zł. Łatwiej sprzedać niż taką 10g za 3300 zł. 

     

    Ale jak mówię, dopiero się rozeznaje w rynku złota. 

    @Rapke podpowiedz mi proszę na przykładzie poniższych elementów. Niby waga taka sama, próba ta sama, a cena się różni i to na korzyść monety. Czemu tak jest? Kwestia czasu kupna monety w okresie, gdy złoto było tańsze, czy sztabki są po prostu droższe ?

     

    https://inwestycje.mennica.com.pl/fryderyk-chopin-dukat-1-oz/

     

    https://inwestycje.mennica.com.pl/sztabka-zlota-mennica-polska-1-oz-2/

  5. Odpowiem sam sobie, może ktoś dopowie - to co udało mi się ustalić, to do 10.000 można przelać na konto rodziny kasę tytułem darowizny, bez zgłoszenia do fiskusa. Potem już trzeba zgłaszać. 

     

    Jeżeli seniorzy sami sobie wpłacą na konto pieniądze, np 15 tyś. i wpadnie kontrola, to mogą wytłumaczyć, że latami zbierali na np. wycieczkę. Potem uznali, że odpuszczają i zrezygnowali. Wpłacili na lokatę, bo inflacja szaleje i nie chcą tracić na wartości pieniądza. 

  6. @Brat Jan jak byś szukał to zwróć proszę uwagę na jeszcze jeden temat: nagrywanie rozmów. Ten je*** Android coś zmienił w systemie i nie można je z nagrywać rozmów. Przerobiłem kilka aplikacji typu call record i jak nagrywa to tylko mnie. Rozmówcy nie. Może na tej grupie coś będzie . Dzięki 

  7. 8 godzin temu, wrotycz napisał(a):

     

    Jakie ograniczenia?

    Nowa karta kosztuje 5 zł. Musisz tylko odebrać sms przy zakładaniu konta. Nazwisko możesz wymyślić, przecież fejs nie może tego nijak sprawdzić.

     

    jak pisałem wcześniej - konto musi mieć kilka miesięcy , aby admini zaakceptowali Twoje prośbę o przyjęcie. Nowe konta fb odpadają na starcie. 

  8. W dniu 26.11.2023 o 08:55, Brat Jan napisał(a):

    Pytaj i szukaj na fejsie na grupie "jak poradzić sobie z pierdolniętą żoną".

     

     

    Próbowałem , ale są ograniczenia na nowe konta FB. A nie chcę używać swojego konta z oczywistych powodów. 

     

    Masz tam konto ? Może mógłbyś wspomóc mnie i wrzucić zapytanie na grupę ? 

  9. 23 godziny temu, curvipiccolo napisał(a):

    5 sekund guglania https://www.androidauthority.com/best-spy-apps-android-999763/

     

    I @Egregor Zeta ma rację. Jak się babeł chociażby zająknie przed wręczeniem telefonu.. to już wiesz wszystko co musisz.

     

    Baba smaruje mi tyłek ze swoimi 'przyjaciolkami niedoli ' i wiem że mi telefonu nie da nawet z tego powodu. Chociaż nie pytałem. Ale to by zagrało na moją niekorzyść , bo nawet gdybym dostał to potem będzie czujniejsza. Ja potrzebuję dostęp pod kątem potencjalnego rozwodu, żeby wiedzieć czego się spodziewać, jakiego ataku, z której strony. A jak przy okazji wyjdzie jakaś wpadka małży to na plus dla mnie. Mam pewne podejrzenia, ale nie wiem czy to urojenia już są w związku ze zjebana relacją, przez co mi mózg paruje.

     

    Ja też znalazłem masę programów na google. Ale ja pytam Was , co używaliście i co polecacie . Co się sprawdziło , żeby nie zaliczyć wpadki, ze ona coś wykryje w telefonie. Jestem przekonany, że są tu osoby, które używały takich aplikacji i mogą coś polecić z komentarzem , co jest dobre a co nie . 

  10. W dniu 19.11.2023 o 22:14, Egregor Zeta napisał(a):

    Aplikacja ma nazwę:

    -Kochanie pokaż mi swój telefon...

    Bardzo kur.. śmieszne.

    Połechtałeś swoje zakompleksione ego? Gratuluję.

    A teraz jak nie masz nic związanego z wątkiem do dodania to wypad stąd.

    • Zdziwiony 1
  11. Czołem . 

    Poszukuję sprawdzonego softu, który umożliwi mi pełna inwigilację telefonu małży , jeszcze mojej małży. 

     

    Może być płatny . Najważniejsze aby umożliwił mi wgląd w SMS , Whatsapp, Messenger. Może. Być lokalizacja i dostęp do mikrofonu. 

    Najważniejsze , aby nie dało się go wykryć , zauważyć . 

     

    Polecacie coś ? Ale pytam o takie propozycje poparte doświadczeniem. 

     

    Dzięki.

    Samiec w potrzebie. 

  12. Cześć. 

    Panowie prośba o pomoc. Nie radzę sobie z nerwami, z dołem, psycha mi siada. 

    Chodzę ciągle smutny, mam zerowa motywację, jestem nerwowy, a nawet agresywny...  Mam dość tego stanu i siebie. Ostatnio kilka imprez z alko kończyła się awanturami. Nie każda, ale kilka tak. Pokłócimy jestem z kilkoma ludźmi, jest mi mega przykro z tego powodu. Boli mnie to. 

    Siedzę w domu i nigdzie nie mam siły wyjść. Żeby nie praca to pewnie bym w ogóle nie wychodził.  ;( 

     

    Myślę że pora na psychiatrę. Na terapię uczęszczałem, jak widać średnio wyszła. 

     

    Zanim dostanę się do psychiatry to trzeba 2 tyg czekać. Polecacie może jakieś leki na uspokojenie, może coś na sen bez recepty? 

  13. W dniu 12.09.2022 o 16:06, Spokojnie napisał:

    Właśnie jestem na etapie red pill rage. Po dobrym czasie przyszedł mega kryzys. Może za szybko uwierzyłem jak jestem mocny i zgubił mnie brak czujności. Najważniejsze teraz to wyciągnąć wnioski, ja robiłem sobie notatki, wracam do wcześniejszych momentów i patrzę co było dobre, co mnie budowało, a co ciągnęło w dół.

     

    Myślę że musimy uzbroić się w cierpliwość, konsekwentnie i cierpliwie dalej się rozwijać. Bylem zły na te porażki które mnie ostatnio dopadły, ale jestem tylko człowiekiem - podnoszę się i idę dalej, wyciągam wnioski i muszę ograniczyć ilość błędów w przyszłości. 

    Mi sport pomagał rozładować napięcie. Dodatkowo techniki uwalniania, medytacja. 

     

    Czy przy noFapie jest totalnie zakazana masturbacja, nawet bez porno? Czy jak nie uprawiasz seksu to jest to dozwolone raz na jakiś czas?

  14. W dniu 12.09.2022 o 14:42, Patryk napisał:

    Czy czujesz lęk przed robieniem czegoś nowego?  Czy masz tak, że czujesz, że powinieneś coś zrobić, ale masz problem, żeby faktycznie to zrobić?

     

    Tak. Lęk się pojawia za każdym razem, czasem nawet panikuje. Natomiast wiem, że trzeba to zwalczyć i mimo leku robię rzeczy poza strefa komfortu. Nie idzie lekko, ale jak wcześniej pisałem jak już jestem na miejscu wykonania zadania, to daje radę. 

  15. 41 minut temu, Patryk napisał:

    Czy mówili Ci dorośli w dzieciństwie i w wieku nastoletnim- powiedzmy do 15 roku życia, że jesteś mądrym dzieciakiem? Bystrym, inteligentym, etc?

     

    chyba nie za często jak mówili to nie pamiętam niestety - może kilka sytuacji sobie przypomnę. ALE MOŻĘ PRZESADZAM. Ciężko teraz wrócić do tamtych czasów i też źle się z tym czuję, że zwalam winę na rodzinę, bo moje odczucia są bardzo subiektywne.

  16. W dniu 6.09.2022 o 15:25, lync napisał:

    (...)

     

     

     

    Jednakże to co widzę u Ciebie to ten ekstrakt z dawnego wojownika. Chciałbyś mieć efekt już teraz, bo czujesz, że masz sporo zaległości. To znaczy, że ratujesz się z tego stanu wbijając na poziom pragnienia. Hawkins wspominał, że pragnienie generuje dystans - bo ciągnie Cię do czegoś, czego nie masz, więc uznajesz fakt braku. Więc jeśli masz wtedy energię to prawdopodobnie lądujesz na złości czy pogardzie, jak nie - na strachu, apatii, poczuciu winy.

     

    Dlatego paradoksalnie - jak weźmiesz sobie zbyt dużo rzeczy na siebie - to zawalisz. Wiem, bo ja coś takiego zaliczyłem i w sumie czasem zaliczam. To takie negatywne wzmocnienie nadmiernego obciążania siebie i zachęcanie do pokory w stosunku do samego siebie w danej sytuacji.

     

    Myślę, że Twoim problemem teraz nie jest to, że nie potrafisz, a to, że czujesz, że jest tego sporo i możliwe, że nie wiesz od czego zacząć.

    (...)

     

     

    Wyciąłem tylko część bo nie chcę mnożyć stron wątku, ale cały wpis jest bardzo mądry (do przeczytania kilka razy, abym wyciągnął wnioski). Ten cytat powyżej to bardzo celna analiza moich odczuć.  Odczuwam brak i też odczuwam złość w stosunku do siebie, że na pewnym etapie odpuściłem i zaprzepaściłem to co budowałem kilka lat - mówię o sporcie i edukacji. Teraz do tego wrócić to faktycznie nie wiem od czego zacząć i jest tego tyle, że mnie przerasta. Straszna presja na głowie powstaje oraz ból zmarnowanego czasu. Oczywiście jak pisali przedmówcy - to co było to było, a teraz jest TERAZ i na tym trzeba się skupić i starać się wpłynąć na przyszłość. Tylko mam straszne poczucie braku wiary w sukces i że kolejny mój zryw (jak ok 2 lata temu, gdy tutaj się pojawiłem na forum)  skończy się mentalnym efektem jojo. 

     

     

    Ogólnie tworzę sobie plan działania w prywatnym blogu w moim profilu.

    Preludium wygląda tak:

     

    Poprawa stanu psychuki

    medytacja (minfullnes, relaksacja uwalnianie - jeszcze muszę zdecydować co mi jest najważniejsze)

    afirmacja (jaki jestem wspaniały, co dobrego mogę zrobić , jak mi się życie super układa) 

    wdzięczność (mówienie na głos za co jestem wdzięczny - np. że mam super i zdrowe dzieci, pracę itp - tak aby odwrócić negatywne myślenie o swoim życiu)

     

    Poprawa stanu zdrowia

    - dieta - włączyć dużo warzyw, ograniczyć przetworzone żarcie i słodycze (chociaż wczoraj miałem jakiś kryzys i pozwoliłem sobie ... ) 

    - alko - ograniczyć do minimum 

    - suplementy - na razie na uspokojenie. doczytać o magnezie i wit D, którą polecacie

    - kawa out - piję Yerbę i przestałem odczuwać dreszcze, ucisk w szyi i mam wrażenie że lekko nerwy spadły

    - badania wg grafiki z wątku w celu sprawdzenia poziomu wybranych 

     

     

    Do zrobienia/wypracowania:

    - celu w życiu konkretnego, długoterminowego. Żyję z dnia na dzień. 

    - celów krótkoterminowych prowadzących do powyższego punktu

    - systematyczny sport (to za jakiś czas, bo teraz jestem po operacji...), póki co delikatnie tj spacery, rower, basen

    - wspólny czas z rodziną bez mediów, ludzi itp.

     

     

    Na razie oczywiście do brudnopis, więc docelowo to się zmieni. 

    • Like 2
  17. W dniu 6.09.2022 o 11:31, RealLife napisał:

    Nie uskarżam się obecnie na problemy depresyjne a też jakoś takich rzeczy szczególnie nie pamiętam a zajmowałem się dzieckiem od urodzenia.  Syn ma prawie 7 lat i nawet nie wiem kiedy zleciało. Może dlatego, że nie uznaje tych czynności, które opisałeś za piękne i wyjątkowe. 

    Pamiętam, że chodził w pampersach, pamiętam jakieś zupki w słoiczkach ale żeby jakoś to szczególnie wspominać to tak nie mam. Zdjęcia na telefonie sporo przypominają. 

     

    Moja teoria jest taka - zdarzenia kodują się w pamięci jeśli towarzyszą im emocje. To emocje, które wyzwalają się przy zajściu zdarzenia zapisują fragment do pamięci. Zdarzenia, którym nie towarzyszą emocję są "płytko" zapisywane w pamięci i ulotne. Człowiek w depresji przestaje odczuwać emocje, więc mało co się zapamiętuje. Co zrobić aby ponownie odczuwać życie to może zastosuj rady z postów powyżej.

     

    Zgadzam się z Tobą. Pamiętam dokładnie wszystkie złe rzeczy, które mi się przytrafiły. Osoby które mi dowalały w dzieciństwie, przykre sytuacje z życia - mogę opisać ze szczegółami. Tylko dlaczego ja muszę pamiętać te wszystkie złe rzeczy.  Większość wspomnień jakie mam to coś przykrego. Dlatego może nie czuje się szczęśliwy. Mam wrażenie, że spotykały mnie tylko złe i przykre rzeczy, a TO NIE JEST PRAWDą w 100%. nadwrażliwość na takie chwile, i zbyt duża uwaga spowodowała, że 90% wspomnień to te złe. I to strasznie boli ponieważ mam wrażenie, że wymazałem wszystkie dobre wspomnienia. 

    Wiecie co, tak myślę o tym, że większość życia będąc skupionym na swoich kompleksach, problemach itp skupiałem się tylko na nich i na otoczeniu, czy przypadkiem nie piętnują tych cech. Kurde to chyba już  wtedy miałem nerwicę natręctw i toczyłem walkę ze światem. Ktoś lekko pokpił ze mnie, a dla mnie to od razu jakby świat się zawalił i od razu z danym gościem mogłem iść na bój. I przez to, że kierowałem uwagę na złe rzeczy, wszystkie dobre były mniej istotne, nie cieszyłem się chwilą gdy było dobrze, nie skupiałem się na niej i dlatego teraz tego nie pamietam... tak mi się wydaje. I to boli podwójnie bo:

    1. już to nie wróci, ten czas

    2. sam sobie to zrobiłem 

     

    Mam pomysł na to: może poświecić jakiś czas na przypomnienie sobie dobrych chwil i skupienie się jakiś czas na nich i może to spowoduje przestawienie myślenia?

     

    To jest straszne jak nawyki z dzieciństwa, kompleksy wpływają na naszą przyszłość. Jak złe zaprogramowanie może zniszczyć życie. A też najgorsze jest to, że potem to my sami siebie niszczymy. 

     

    Teraz patrząc na kolejne pokolenie, moje dzieci... przez mój zaburzony łeb, moje problemy z którymi nie mogę sobie od kilku lat poradzić  - teraz przeleję to na swoje dzieci i (patrz zdanie wyżej) koło się zatacza... Moje dzieci będą miały te same problemy co ja, bo nie jestem w stanie zbudować ich pewności siebie. Jak osoba z problemami może wychować potomstwo z charakterem, które pójdzie w świat pełne odwagi i bez kompleksów. Najlepszym nauczycielem jest wzór, a nie książki i mentorzy - czyli jak dzieciaki patrzą na ojca, który jest niepewnym kłębkiem nerwów, to czerpią takie wzorce. Tego sobie nie wybaczę. 

     

     

    W dniu 6.09.2022 o 09:53, Shark napisał:

    Ja bym zaczął od zmiany pracy, bo to jeden z niewielu konkretnych powodów jakie podałeś, na skutek których możesz czuć się paskudnie.

    Zacznij od odświeżenia CV i zacznij aplikować na oferty, które by Cię interesowały. Chodzi o to aby ośmielić się co do procesu rekrutacji. Nie jesteś zobowiązany potem przyjąć takiej pracy jeśli dostaniesz ofertę. Ważne, żeby trochę się aktywować i przekonać, że nie jesteś skazany na obecną firmę.

    Jeśli już znajdziesz coś ciekawego i dostaniesz ofertę to ja bym ustalił jakiś dłuższy czas pomiędzy końcem obecnej pracy a początkiem nowej. Np. powiedzieć, że musisz dopiąć tutaj pewne sprawy i mógłbyś się zacząć przyuczać do nowego stanowiska w międzyczasie. Tak żeby zrobić sobie z miesiąc czy dwa przerwy, co nie zbankrutuje Twojej rodziny a Tobie da trochę wytchnienia. 

     

    tak jak pisałem wcześniej. Siedząc 10 lat na jednym stołku totalnie wyleciałem z obiegu i nie jestem na bieżąca z wiedzą i umiejętnościami. Jak widzę oferty to niestety moje kwalifikacje są dużo poniżej. To paraliżuje i zwyczajnie czuje strach, że pójdę na okres próbny i okaże się że po 3 miesiącach powiedzą i nara. A rodzinę trzeba utrzymać z czegoś. 

     

    • Like 1
  18. W dniu 6.09.2022 o 14:37, I1ariusz napisał:

    @Songohan czy nie jest tak, że to bardziej emocje mówią Ci czy jesteś wartościowy, a nie faktyczne doświadczenia w życiu i cele, które udało Ci się osiągnąć? Na moje, gdy patrzę na twoje CV to wygląda znacznie lepiej niż moje :) - też zbliżam się do 40-tki, nie mam rodziny, w robocie nigdzie nie awansowałem (poza lepszymi finansami), żadnego większego sukcesu w życiu. A mimo to muszę mieć nadzieję, że nie będzie źle wiecznie i że jeszcze coś mam do powiedzenia i przeżycia. 

     

    Czy nie jesteś przypadkiem z rodziny alkoholiczej (ojciec, matka pili)? Brzmi to trochę tak, jakbyś był. Dopadł Ciebie kryzys wieku średniego. W sumie dobrze, że piszesz tutaj bo to znaczy, że umiesz szukać pomocy. Szukaj jej do skutku. Szukaj przyjaciół, rzeczy które Ciebie relaksują, filozofii, która nada sens Twoim wysiłkom.

     

    W rodzinie było różnie. Alkohol tez był, ale nie była to patologia. Ale relacje były słabe, nie dało się odczuwać takiej rodzinnej atmosfery. Dużo stresu, dyktatury, presji na szkołę itp. 

    Ciekawy temat poruszyłeś, mianowicie "emocje mówią mi kim jestem". Kurde coś w tym jest. Bo mam wahania nastrojów (btw kurwa jak baba z okresem, ale u mnie pojawia się co kilka dni), potrafię szybko wybuchnąć. Np sa pewne zapalniki, które potrafią zmienić polaryzację mojego nastroju o 180 stopni. I faktycznie potem emocje mają wpływ na moje myśli i stan psychiczny. Też często siebie za to wewnętrznie opierdzielam, bo znowu dałem się ponieść emocjom i pod ich wpływem powiedziałem/zrobiłem coś czego normalnie bym nie zrobił. 

    Pierwszy post wątku, pisany ok 5 rano po nieprzespanej nocy był właśnie efektem mega dołka psychicznego i emocji z tym związanych. Ale czasem też warto dać upust emocjom i gdzieś się wygadać. Mi to pomagało. Zrobiłem też z pobudek egoistycznych, bo liczę na wskazówki i pomoc osób, które miały podobnie i teraz zmieniły swoje życie. 

    • Like 1
  19. Dzięki wszystkim za tak liczne odpowiedzi! 

     

     

    W dniu 6.09.2022 o 06:51, slusa napisał:

    Oddstaw kawę, alkohol, cukier, gluten, laktoze, przetworzoną żywność, zacznij jeść BIO warzywa, tłuszcze zwierzęce, jajka, kiszonki. Zrób sobie głodówkę kilkudniową aby oczyścić się z syfu. Mi to bardzo pomogło na Stany depresyjne, wahania nastroju. Spróbuj kiedyś grzybków, są bardzo skuteczne w leczeniu depresji. 

     

    Kawę już ostawiłem, przerzuciłem się na Yerbę - zobaczymy. Ale od kawy już czułem dreszcze na twarzy, jakby ciśnienie mi skakało. A co z tym alko - totalny detoks? Odstawiłeś kompletnie? 

     

    W dniu 6.09.2022 o 09:10, Spokojnie napisał:

    akże jak to mówią, każdy kij ma dwa końce, ty widzisz tylko tę złą stronę, spróbuj na siłę odwrócić sytuację i zobaczysz jakieś dobre strony?

     

    Tylko czy to nie oszukiwanie samego siebie? 

     

    W dniu 6.09.2022 o 09:10, Spokojnie napisał:

    Jest dużo rzeczy, zwłaszcza nowych, zwłaszcza takich, które nie do końca pasują z tym czego byliśmy uczeni. Ja polecam robić notatki, niektóre książki czytam 2x, bo tak jak Ty nie wszystko pamiętałem i rozumiałem. Są podcasty których słuchałem więcej niż 5 razy. Czytać / słuchać powoli,wracać do wątków, robić notatki. 

    Znasz jakieś ciekawe podcasty ?

     

    W dniu 6.09.2022 o 09:10, Spokojnie napisał:

    Ogólnie piszesz dużo hardcorowych rzeczy, jesteś przytłoczony, ale gdzieś musisz dawać ujście tym złym emocjom? Jak wygląda sprawa z porno, masturbacją, alkoholem czy innymi używkami? Czy masz dobrą wagę ciała?

     

    Piszą to dlatego, że ja przy nofapie dostałem nagle mega powera do działania. Ustawiłem dietę, więcej sportu, jakieś małe cele i ruszyłem do przodu. A też byłem w czarnej dupie. 

     

    Alkohol raczej staram się ograniczać z powodu wagi. Piję tylko piwo - inne mi nie podchodzą, czasem whisky. Porno czasem się zdarzy, ale baaaardzo rzadko bo wiem jaki ma wpływ, sama masturbacja częściej - ale bez porno. W czasach szkolnych i studenckich byłem mocno uzależniony od tego shitu. Już nawet nie będę pisał o szczegółach, ale było tego dużo i teraz z perspektywy czasu i wiedzy wiem w jakim byłem uzależnieniu. Już wtedy powinienem udać się do specjalisty, ale jak wszystkim wydawało mi się to takie normalne.... 

    Przechodziłeś depresję ?

    W dniu 6.09.2022 o 09:32, oxy napisał:

    Owszem, być może masz "za dobrze" oraz wytworzyłeś sobie w głowie nieosiągalne wyobrażenie o zyciu oraz o "szczęściu".

     

    W dniu 6.09.2022 o 09:32, oxy napisał:

    Dróg jest wiele o młody padawanie, jednak wszystkie drogi "wyjścia" z "tego stanu" będą kręte, kamieniste i usiane cierniami. Wyjście będzie wymagało sporo wysiłku oraz systematyczności. Aby cokolwiek robić, najpierw trzeba mieć energię, żeby to zrobić. W twoim przypadku nie dość, że marnujesz ją to jeszcze większość jest "uwięziona" we "wściekłości". Tak więc pierwszy krok: przestań marnować "energię" na bzdury. Zamiast bezsensownie wkurać "rozwój", tracić czas na bezsensowne przeglądanie internetu/filmy/seriale/inne badziewie - po prostu odpocznij, "rób nic". Tak, rób coś bardzo trudnego czyli "rób nic", jak spróbujesz, zobaczysz, że to bardzo trudne. Potem zacznij obserwować swoje reakcje, swój "stan wewnętrzny", co w obecnym momencie czujesz. Po kilku miesiącach (do pół roku) pomyśl nad swoimi sprzecznościami, nad kwestiami w których sam siebie oszukujesz i nawet o tym nie wiesz.
     

    To tak roboty na około roku - o ile po dwóch dniach nie "odpadniesz" bo "nie będziesz wiedział co czujesz" i "to jest bez sensu".

     Prawda jest taka, że od dziecka miałem kompleksy i zawsze widziałem trawę bardziej zieloną u sąsiada. Każdego postrzegałem jak lepszego od siebie - mimo, ze teraz wiem, ze to nie była prawda. Powiem Wam, że te kompleksy niszczą ludzi, nie dają im szansy na rozwój, to jest tragedia jak masz podcięte skrzydła na etapie podstawówki. 

    Przecież ja nawet wstydziłem się odezwać w klasie... szkoda wspominać. Ale tak nie potrafiłem i nadal nie potrafię doceniać siebie i tego co mam. Zawsze byłem sobie wrogiem, wewnętrzny krytyk rozpiezdzielał mnie i zrzucał na ziemię.

    Bardzo trafił do mnie ten tekst, że wytworzyłem sobie w głowie nieosiągalne wyobrażenie szczęścia... kuźwa jakie to prawdziwe! ja często sam siebie łapie, że lecę fantazjami za daleko i wyobrażam sobie jak życie mogło być inne i jak ja w nim się czuje itp. ... chore... Często też się łapię na tym, że obserwuje innych i wiecznie się porównuje, wyłapuje co oni mają, a ja nie.. Z takim podejściem nie można być szczęśliwym. Tylko, że to się już stało natręctwami, myśli natrętne same mnie atakują - jak dziwnie by to nie brzmiało. 

     

    Z tym odpoczynkiem pół roku to sam nie wiem. Lata lecą, ja chcę się wyrwać z miejsca, więc marnowanie czasu na leżenie jakoś mi nie podchodzi. 

    W dniu 6.09.2022 o 09:59, Mosze Red napisał:

    Zacznij od ogarniania się fizycznie, żywnościowo i technik niwelowania stresu. 

     

    Aktywność fizyczna, dieta, relaksacja to wszystko ma duży wpływ w walce z depresją, często samo to wystarczy, żeby objawy całkowicie się wycofały. 

     

    Jeśli się zapuściłeś, to zacznij delikatnie 3x w tygodniu trening z hantlami albo gumami oporowymi, do tego jakieś interwały np. na rowerku treningowym, jeśli nie chcesz się ruszać z domu, bo jak chcesz rowerek treningowy zamień na normalny albo bieganie/ marszobiegi. 

     

    Ludzi nie lubisz w pracy, tego nie zmienisz, możesz albo zmienić pracę albo osiągnąć poziom wyższego wyjebania.

     

    Masz do tego masz mnóstwo narzędzi, ćwiczenia oddechowe (wiele wersji, ja polecam według Wima Hofa 2x dziennie po 10 minut wersja dla początkujących, rano i wieczorem. Jak potrzebujesz to 3x), medytacja (maindfulness), przed snem Schultz albo Jacobson. 

     

    Do tego zimny prysznic co rano, żeby hormony wystrzeliły.

     

    Gwarantuję, że stres i wpływ czynników zewnętrznych na twoje samopoczucie po miesiącu będzie o 75% niższy, po trzech o 90%.

     

    Jak już przedmówca radził zrób porządek z jelitami (oczyszczanie, szczepy bakterii). 

     

    Jak już ogarniesz się fizycznie i emocjonalnie możesz myśleć co dalej z tym życiem zrobić. 

     

    Myślę, że to będzie plan na najbliższy miesiąc... 

    Z tym poziomem wyższego wyjebania, to nie takie proste, gdy ci koło dupy robią inni. 

     

  20. cześć.

    Zbierałem się do tego wpisu kilka miesięcy, wiem że to brzmi dziwnie, ale zwyczajnie wstydziłem się wylać ten żal z siebie. Człowiek niby jest anonimowy na tym forum, a jednak.

     

    Niedługo 40tka wybije, a ja mam wrażenie że przegrałem życie. Ze stanami emocjonalnymi (nerwica, depresja i inne gówna) walczę od kilku lat, masa różnych forum, terapeuci, lekarstwa, a nadal nie jest ze mną dobrze. Mam różne stany. Ciągle jestem zestresowany, nie pamiętam kiedy ostatnio byłem szczęśliwy, zwyczajnie szczęśliwy…

    Jestem mistrzem nakręcania się i skupiania na rzeczach, na których nie powinienem.  Doszedłem do wniosku już jakiś czas temu, że przez moją zjebaną psychę życie mi ucieka przez palce. A mimo to nadal nie potrafię się ogarnąć psychicznie. Zacząć być szczęśliwy i cieszyć się tym co mam.

    A mam całkiem dobrze, jest praca, rodzina (coraz mniej szczęśliwa przeze mnie mam wrażenie ;/), mam gdzie spać, co zjeść, kasy też nie brakuje, w domu nie ma chorób, zwyczajne życie by się zdawało, a ze mną jest coś nie tak.

    Kiedyś pamiętam, że byłem typem wojownika, sporty  ekstremalne, szkoła, studia, walka o każdy dzień. Problemem były kontakty z dziewczynami, niska samoocena oraz kompleksy na punkcie m.in. wyglądu mimo 6paka na brzuchu (podkreślam to, bo dziś nie mogę zrozumieć dlaczego mogłem mieć kompleksy przy takim wyglądzie…). Ale też chcę powiedzieć, że mimo to miałem jakiś cel, tj. robić studia, zakuwać, aby później w przyszłości mieć dobrą robotę, czuć się spełnionym itp. Mimo tych problemów potrafiłem wstać rano i ruszyć dupę, nie słuchać innych oraz ich opinii i robić swoje.

    Jak się domyślacie, tak … chuj z tego wyszło.

    Dzisiaj jest dużo inaczej, mam problem aby wstać z łóżka i iść do pracy – której btw nienawidzę, a w szczególności osób, z którymi pracuje.

     

    Mam wrażenie, że zmarnowałem życie i w związku z tym mam różne myśli, typu po co żyć dalej, jestem zmęczony tymi stanami, niby staram się od kilku lat ogarnąć a chuj z tego wychodzi.

     

    Mam straszne problemy z pamięcią (chyba zacznę pisać pamiętnik – chociaż mam wrażenie, że to jest dziwaczne) i wydaje mi się, ze w dużej mierze zawdzięczam to sobie i swoim stanom oraz tym, że skupiam się na tym jak ja się czuję, co myślą inny o mnie, jak grać pod dyktando, żeby być zajebistym…  Przykładowo dzisiaj próbowałem sobie przypomnieć pierwsze chwile moich dzieci w żłobku – jak chodziłem razem z nimi w pierwsze dni i nie potrafiłem tego odtworzyć. Pierwsze próbne jazdy na rowerze  - też nie do końca pamiętam jak to było, pierwsze przewijanie, pierwsze próby chodzenia itp. Takie piękne rzeczy z czasów bobasa, które już nigdy się nie powtórzą. I wiecie, że nie potrafię. KURWA jak to boli. Życie przeminęło, a ja gdzieś z boku.

     

    Zawodowo też zmarnowałem potencjał. Potrafiłem zarywać noce, uczyć się, spać po 4 godziny i być na 100% normy i robić swoje. I tak też robiłem, bo chciałem wyrwać się ze swojego miasta i awansować, iść w górę w karierze. I co… i nic, 10 lat później jestem w tym samym miejscu. Mimo wiedzy bałem się ryzykować i próbować – tak teraz o tym myślę – i zostałem w miejscu. Tylko teraz doszły mnie te straszne myśli o zmarnowanym czasie i życiu. Po co było tak zakuwać, poświęcać czas wolny, który mogłem poświęcić na kontakty międzyludzkie, czerpać z życia bawić się i być szczęśliwy. Ja postanowiłem, że osiągnę sukces zawodowy i to było najważniejsze.  Teraz czuje się głupi, nie wiem nawet kim jestem, w jakim kierunku chciałbym pójść. Rozmowa kwalifikacyjna przeraża mnie, bo robiąc od kilku lat to samo uwsteczniłem się w dużym stopniu.

     

    Rozwój – staram się czytać książki, forum ale jest to bez sensu, bo jakby jednym uchem wpada a drugim wypada. Nic nie zostaje w głowie, bo po jakimś czasie znowu wracam do starych nawyków.

    Emocjonalnie – rozsypka. Szybko wybucham, ciągle zestresowany. Ludzie podkreślają, że co ja taki wściekły chodzę – chociaż ja tego nie chcę!! I staram się udawać wesołego mimo wewnętrznego rozpierdolu.

    Działania – chaotyczne, reaguje jakby ad hoc. Czekam do ostatniej chwili z realizacją. Brak mi konsekwencji. Mam wrażenie, że brak mi planu na życie = nie mam celu.

     

    Podejrzewam, że zostanę tutaj rozstrzelany, ale być może jest mi to potrzebne.

    Jestem na skraju ponownego załamania nerwowego i potrzebuje pomocy, więc zaryzykuje.

     

    Przepraszam za taki wylew żalu, żółci, za ten „płacz tekstem”, ale nie potrafię sobie poradzić z tymi myślami, z decyzjami które podjąłem i przeczuciem zmarnowanego życia. Liczę, że może ktoś miał podobnie i będę mógł prześledzić jak sobie z tym poradził i może wdrożyć coś siebie. Może ktoś cos podpowie jak wyjść z tego stanu.

     

    Chociaż tak naprawdę, to chciałbym cofnąć czas i jeszcze raz przeżyć ostatnie 10-15 lat.

    • Like 1
    • Dzięki 1
    • Smutny 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.