Życzę powodzenia i spokoju. Trudno w takich chwilach chłodno analizować i układać myśli. Doskonale rozumiem chęć przyjebania babie za jej zachowanie i podejście do małżeństwa, dzieci, jakoby były rzeczą bez uczuć.
Doskonale rozumiem, bo ostatnio okazało się, że wraca temat mojego rozwodu. Na razie ona nie wie, że ja się o tym dowiedziałem, jednak mnie zaczyna już wewnętrznie "rzucać" Z żalu, wkurwienia, strachu przed brakiem m kontaktu z dziećmi i tym, że one będą do mnie tęskniły (z resztą tak samo jak ja) i tylko dlatego, że zjebani rodzice nie potrafią się dogadać.
I wkurwiony na siebie jestem, bo odpuściłem zbieranie dowodów, bo uznałem że już jest lepiej. A sytuacja w kwestii dzieci, przedszkola praktycznie identyczna 😕 armaty już tylko czekają, aby oddać pierwsze strzały.
Prawnik też mi powiedział, że jak baba nie jest patologia to marne szanse na ugranie czegokolwiek. Właściwie powiedział wprost , że nie ma szans.
Ja bym chciał tylko dzieci u siebie, żadnych alimentów i innych zobowiązań. Może być naprzemienna, ale to do matki na weekend, a nie do mnie. Ale te tylko, to jest nierealne.