Skocz do zawartości

Ki2

Użytkownik
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ki2

  1. Tak jak pisałam w 1 poście " Nie mam niestety z natury szerokich bioder. Chcę je zbudować. " - rozbudować to miejsce, które nie jest tak zaokrąglone
  2. Kręcę hula. Tylko mnie nie chodzi o to, żeby mięśnie rozbudować. Trend? Właśnie chcę uzyskać odwrotny efekt niż tzw. skrzypcowe. Dlatego pytam o tę gumę, czy ktoś z nią ćwiczył i dzięki temu zbudował biodra :)
  3. Obejrzałam dopiero jako dorosła. Za dzieciaka przerażało mnie Evil Dead (te chichoczące kobiety) i Cmentarz dla zwierząt (ścięgno Achillesa). A Beeatlejuice 2 jest planowany na 2020 rok, ale jakoś nie czekam specjalnie.
  4. Tak zwany klasyk i Keaton jako koszmar dzieciństwa.
  5. Czy może któraś z Pań zauważyła coś podobnego u siebie i udało jej się tę wadę skorygować? Nie mam niestety z natury szerokich bioder. Chcę je zbudować. Czy ćwiczenia z taśmą jakkolwiek Wam pomogły?
  6. Jedne z moich ulubionych na taką pogodę jak dziś: Jasminum Dziewczyna z perłą (bo Vermeer i bardzo podoba mi się scenografia) Czas cyganów czy Przetrwać w Nowym Jorku Całkiem lubię "Noc na Ziemi" Jarmusha. Sentymentalnie oglądam Siekierezadę co jakiś czas.
  7. Były dwie rzeczy w życiu, które mogłabym nazwać czymś poważniejszym niż zainteresowanie: pianino i tenis stołowy. Pianino długo i właściwie to główna sprawa, tenis trwał krócej, bo parę lat i trenowałam 5 dni w tygodniu (z sentymentu trzymam rakietkę do tej pory).
  8. Paręnaście lat grałam na fortepianie (taka tradycja rodzinna jeszcze z dawnych czasów). Tak do 14 roku życia praktycznie tylko klasykę (nie licząc pomocy przy występach jakichś dzieciaków). Poświęciłam temu bardzo wiele, 4-6 godzin codziennych ćwiczeń, "świątek, piątek", wakacje itd. Jako drugi instrument miałam flet. Grałam też trochę na okarynie.
  9. „Spolegliwość ” utożsamiana z uległością, podczas gdy osoba spolegliwa to ktoś na kim możemy polegać. Spójnik „tudzież”, który powszechnie uznawany jest za synonim „lub”, „albo”. Jednak jego znaczenie to „także”, „też” „i” „oraz”. Zawsze moją uwagę zwracało stwierdzenie "pracuję na projekcie" i zastanawiam się, skąd to się wzięło. Czy to wina tak dosłownego rozumienia wyrazu "project", które oznacza nie tylko projekt ale też przedsięwzięcie? Jako, że nasz "projekt" jest planem działania (lub dokumentem), nie czymś już w trakcie realizacji, to właśnie w tym "przedsięwzięciu" szukałabym rozwiązania. Tak czepiając się - powiedziałabym już, że "pracuję przy projekcie" lub "biorę w nim udział".
  10. Tu gdzie mieszkam szkoła jest na miejscu, jest dowóz pod dom, nawet jeśli odległość to pół km. Ale np. do szkoły muzycznej musiałam dojeżdżać (choć tylko paręnaście km i nigdy w takim wieku sama). 20 km dla malucha to faktycznie sporo. U nas matki wysyłają dowozami już 2,5 lenie dzieci do przedszkola. Czasem sklepy, w których sprzedaje właściciel są otwarte "do ostatniego klienta" Reszta jest do godz. 22. A w pobliskim mieście galerie o 20:00 są zamknięte, ew. spożywcze dłużej, ale to też maks 22 Zależy co kto lubi. Dla mnie np. impreza nie jest rozrywką. Wolę sama zorganizować sobie zajęcie, a ew. skoczyć co jakiś czas na wystawę, do knajpki etc. Nie było też problemu z wyjazdami na koncerty. Kiedy mieszkałam w jakimś mieście też nie bywałam w kinie itd,. codziennie. Zbyt duża częstotliwość odbiera mi przyjemność. Chyba tylko na wernisaże latałam jak szalona. I raz mieszkałam w miejscu, w którym faktycznie działo się dużo tego co mnie pochłaniało. Poza tym jakoś po 26 roku życia bardzo polubiłam "kurodomostwo" Jest taki nurt, nie zaprzeczę Z tym bywa problem, bo choć nie jestem ultra towarzyska, to czasem brakuje mi osób do rozmowy. Rekompensuję to sobie np. grupami tematycznymi. Ale nie obwiniam swoich "współplemieńców" za taki stan rzeczy. To jest kwestia i mentalności, i braku czasu, i braku pokazania, że jest coś "poza". Niektórzy nie mają po prostu skąd być inni, a te same wzorce przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Jakiś czas temu spotkałam się z kolegą ze szkoły. Facet odnosi sukcesy w pracy (w dziedzinie, która jest dla mnie interesująca). Rozmowę rozpoczął od informacji o rozwodzie kogośtam ze wsi. Ludzie nie zmieniają się nawet po zmianie otoczenia, bo "tak już jest" i taka tendencja zostaje.
  11. Mieszkam na wsi, miasto mam 15 min drogi stąd. Kochałam wieś, ale taką jaką była w czasach mojego dzieciństwa. Wiosna/lato to sezon turkotania sąsiedzkich traktorów i całego rolniczego sprzętu, aż do nocy Trzeba się przyzwyczaić, bo to narzędzia pracy większości tutejszych osób, ale czasami potrafi to dać w kość. Tego lata czasami miałam ochotę zainwestować w procę i strzelać. Wolny dzień, myślę więc - będzie miło: facet, kawa, muzyka, posiedzimy w spokoju pod altaną, porozmawiamy, no jak miło będzie! A tu: TRUTUTUTUTU. Sąsiad na traktorze. I tak parę godzin. Z drugiej strony - sąsiad z kosą a'la "kretyn goli ręcznie trawnik golareczką na kiju". Wieś - cisza i spokój. Wiejskie dzieciństwo wspominam jako szczęśliwe i sielankowe, ale inne dzieci nie miały tego szczęścia. Wychowywały siebie nawzajem, a od 6/7 roku życia - pole.
  12. Jeśli masz chęć na innego to nie wszystko się układa. Nic by nie było, mogłabyś sobie po prostu doliczyć +1 gościa na koncie. Zawsze to jakiś sukces. Zdecydowaliście się na ślub i po 9 latach myślisz jakby to było z innym? Fajnie mieć w domu kochanego misia a kątem oka zerkać na inne spodnie. No bo co by było? Dreszczyk emocji, poczuję się atrakcyjna, bla bla bla i przy okazji wpędzę męża w poczucie winy, że jest za słaby. Jak po 20 latach złapiesz ochotę na gangbang, koniecznie daj znać, chętnie poczytam czy mąż się zgodzi. "Nadzieję". Rozumiem, że bardzo Ci zależy na takim jawnym skoku w bok. I na społecznym przyzwoleniu/usprawiedliwieniu skoro pytasz na forum. Przecież jesteś w porządku skoro facet by wiedział. Sumienie czyste. Sama jestem z facetem od 12 lat. Pierwszy partner. Nigdy nie miałam/nie mam ochoty na to, żeby nawet dotykał mnie inny gość. Nawet jak się nie układa. I nawet po rozstaniu musiałoby upłynąć sporo czasu żebym zainteresowała się kim innym, w ogóle. Ty te chęci masz i tu jest problem. I sądzę, że jeśli mąż się nie zgodzi, to będziesz stopniowo poluzowywała granice - na ile można sobie pozwolić i w jakim stopniu wyrzuty sumienia będą dawały o sobie znać. Wszytko dla emocji i dowiedzenia się "co by było gdyby".
  13. Można się po prostu w późniejszym czasie odwdzięczyć zorganizowaniem czegoś dla faceta wyjściem/kolacją etc., etc. Widzę różnicę między: Biorę zorganizowany wieczór -> jest seks -> czekam na kolejną zorganizowaną rozrywkę a Biorę zorganizowany wieczór -> jest seks -> organizuję coś z myślą o facecie Gość najprawdopodobniej doceni, nawet jeśli Twój pomysł na tę atrakcję będzie słaby.
  14. Wyzbyć się nie da i można sobie o tym nawet racjonalnie myśleć i tłumaczyć, ale odczuwać będziesz inaczej, bo takie rzeczy rozgrywają się na poziomie instynktu. To powraca co jakiś czas i powracać będzie zawsze - poza przeczekaniem i ignorowaniem/odwracaniem uwagi, nie ma rozwiązania. A mamy tak dlatego, że chcemy pochwał, niezależnie czy się należą czy nie. Zapewnień, bo mamy kompleksy. Albo to jakiś atawistyczny strach, że zostaniemy z pustą michą, jak misio nas kopnie - nawet jak tę michę w XXI wieku jesteśmy w stanie same zapełnić. Nie siliłabym się na analizy, bo zazwyczaj te najprymitywniejsze emocje i odruchy są najmocniej odczuwalne i najbardziej upierdliwe. I nie do zabicia. Odnośnie do zarobków - w przypadku kiedy kobieta zarabia mniej, to zależy ile z tego będzie chciała zainwestować w życie z facetem. Jeśli ona zarabia słabiej, ale traktuje tę kasę jak kieszonkowe, które wyda wyłącznie na siebie, to nie ma po prostu czegoś takiego jak "wspólny majątek", "wspólne oszczędności". Jeśli inwestuje w coś z czego korzysta się wspólnie (ponosi koszty np. rachunków czy wyżywienia/wspólnych wypadów) to można dojść do porozumienia, choć facet poniesie większe koszty finansowe. Tyle, że wypadałoby wtedy w jakiś sposób dodatkowo faceta odciążyć, bo wyższe zarobki to większy nakład pracy, stres i poświęcenie.
  15. Ki2

    Cześć

    Cześć. Zarejestrowałam się tu ze względu na mojego faceta, który dużo zainwestował w nasz związek, a ja chcę być trochę lepsza. Bo od jakiegoś czasu jestem taka se. Wiem, od razu widać, że chcę czerpać korzyść z waszych wypowiedzi (tak jest i nie chcę paplać, że nie), ale na żywo nie rozmawiam z nikim na temat swojego związku (z uwagi na to, że od dwóch korespondencyjnych koleżanek, z którymi mam sporadyczny kontakt, nawet w luźnej rozmowie a'la "co u was" usłyszałam, że ze mój facet nie zapewni mi poczucia bezpieczeństwa, bla bla bla i tak dalej, przestałam więc mówić cokolwiek, komukolwiek), a czasem dobrze jest posłuchać kogoś o innym sposobie myślenia. Jeśli znajdę jakiś temat, o którym będę mieć pojęcie to dodam coś od siebie, o ile będzie mogło być to sensowne. Forum wybrałam przypadkowo i nie czytałam jeszcze waszych postów, żeby się nie sugerować i odruchowo nie wybielać. Jutro przejrzę rezerwat, żeby się zorientować co i jak. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.