Skocz do zawartości

Mattheo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    359
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mattheo

  1. @ZamaskowanyKarmazyn jeśli nie ma kompleksów to jak najbardziej, zrobi sobie makijaż, ubierze krótką obcisłą sukienkę, do tego 15cm szpilki i z SMV 5 robi się 8. Chociaż w głowie i tak cały czas są te instagramowe ideały. Zabawne, że w klubie większość samców się do takiej będzie ślinić (efekt upojenia jeszcze to potęguje), a normalnie na ulicy nawet by na taką nie spojrzeli
  2. Może, ale ma ograniczone środki. Nie jest tak atrakcyjna jak bogatsze koleżanki, więc dupą wiele nie ugra, a media społecznościowe i ich wykreowane wizerunki (często niemające nic wspólnego z prawdziwym życiem) pogłębiają w tej szarej myszce depresję i ogólną niechęć do działania.
  3. Moim zdaniem największy wpływ na ten stan rzeczy mają instagramy, influencerzy, ogólnie media społecznościowe, w których kreuje się życie niemające wiele wspólnego z tym prawdziwym. Wiadomo, że młoda dziewczyna, która pochodzi z toksycznej rodziny, dostała same negatywne wzorce i musi pracować w gówno-robocie na dwa etaty by móc się wgl utrzymać, nie ma szans dorównać takiej "influencerce", której jedynym zajęciem jest dbanie o siebie, cykanie sobie fotek, jeżdżenie na wczasy i imprezowanie. Oczywiście wszystko za hajs jakiegoś naiwniaka, któremu zaślepiła oczy swoją waginą. Po prostu kreuje się ideały, do których większość nie ma podjazdu. Do tego mamy stres związany ze szkołą/pracą, rodziną i wszechobecny wyścig szczurów.
  4. @Wilczek tak jak koledzy wyżej radzą, praca nad sylwetką dużo daje do pewności siebie i zmniejsza szansę na zostanie ofiarą jakichś niedowartościowanych sebixów śmieci. Nie musisz chodzić na siłownię, dużo można zdziałać trenując w domowym zaciszu. Co do klubów, staraj się wybierać w miarę kulturalne miejsca, a nie jakieś tanie speluny, zawsze to mniejsza szansa na spotkanie patologii.
  5. Zgadzam się. System edukacji w Polsce to jest dno, które z nauki i poznawania świata robi karę dla młodych osób. Manufaktura uczniów. Zamiast się skupiać na najlepszych jednostkach, system skupia się na tych najsłabszych, którzy naukowcami nigdy nie zostaną, a mogliby być np dobrymi rzemieślnikami i przez to ogólny poziom nauczania równa się ku dołowi. Już nie mówiąc o tym, że nauczanie w szkołach nie jest wgl przystosowane do potrzeb rynku pracy. Co do tematu, jeden zaczyna z lepszymi kartami, drugi z gorszymi. Nie mamy wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzimy, na jakie środowisko później trafimy, a to często w dużym stopniu warunkuje nasze życie. Z pewnymi rzeczami trzeba się po prostu pogodzić, zacisnąć zęby i pracować nad sobą i nad swoją strefą wpływu.
  6. W sumie to ja się nie dziwię, że ludzie są nieszczęśliwi. Znienawidzona tyrka, śmieszne zarobki, do tego toksyczne związki, dzieci, kredyty, presja społeczna (lub najbliższego otoczenia), brak samorealizacji. Do tego taka nasza polska mentalność, że wolimy sobie ponarzekać, zamiast próbować zmienić cokolwiek.
  7. Bawiłem się swego czasu trochę w Tindera. Nie robiłem specjalnie do tego zdjęć, wziąłem jakieś 2-3 randomowe, do tego umiarkowany opis i dawałem w prawo tylko te, które po prostu mi się podobały, bo nie znałem nawet algorytmu. Niestety mieszkam w dość małej miejscowości, co trochę ogranicza możliwości. Udało się zmatchować z kilkoma ładnymi laskami, ale nic poza tym. Ciężko było wgl ciągnąć rozmowę, nie mówiąc już o spotkaniu, czy zaliczeniu. No bo o czym mam gadać z baba, która myśli, że jest pępkiem świata, a jej jedyne zainteresowania to oglądanie seriali na Netflixie. Do tego pewnie masa orbiterów wokół. W sumie sam wtedy miałem typowo białorycerski mindset, więc tak, czy inaczej nie miało to się prawa udać.
  8. Też tak myślę, że pójście na swoje wiele poprawi. Tak samo jak odcięcie się od mojego dotychczasowego otoczenia znajomych/rodziny. Właśnie się przymierzam do kupna, pewnie dzisiaj jeszcze pochłonę. Co do cierpliwości to mam gdzieś z tyłu głowy świadomość, że kilka poprzednich lat zmarnowałem na użalanie się nad sobą, a w wolnym czasie robiłem same nieproduktywne rzeczy, tzw IV ćwiartka posługując się nomenkulaturą z "7 Habits" Coveya. Mam podobnie. Mimo, iż staram się robić jak najwięcej to mój wewnętrzny krytyk mówi mi, że to i tak mało. Z drugiej strony jednak widzę swoich znajomych, którzy tylko imprezują/jarają trawę i nie mają większych ambicji i myślę sobie, że wcale nie jest ze mną tak źle. Zdecydowanie się zgadzam, szczególnie z 3 punktem. Chociaż zdaję sobie sprawę, że póki co to jestem na nizinach drabiny społecznej i na podboje płci przeciwnej jeszcze przyjdzie czas. Pierw 1 i 2 punkt. Chyba, że magia no-fapu zadziała i nagle zaczną się dziać niewyobrażalne do tej pory rzeczy.
  9. Witam, tematem rozwoju osobistego zainteresowałem się jakieś kilka miesięcy temu, a na forum trafiłem niedawno, po zapoznaniu się z dwoma pozycjami od Marka (Kobietopedia i Stosunkowo dobry), które pochłonąłem w dwa wieczory. Chciałbym tutaj opisać swoją historię. Mam 22 lata, odkąd pamiętam miałem problemy z samooceną, nieśmiałością, podjęciem inicjatywy, czy asertywnością, objawiało się to już na etapie wczesnoszkolnym. Za czasów gimnazjalnych byłem chudy, niski i pryszczaty, co też wraz z wcześniej wymienionymi problemami stało się pożywką dla tych fajniejszych i cool dzieciaków, które mogły się dowartościować na mojej osobie. Nie miało to nigdy formy typowego znęcania się, bardziej wykluczenia. W okresie szkoły średniej i studiów były jakieś znajomości, nawet kontakty z atrakcyjnymi rówieśniczkami, ale nigdy nic więcej niż koleżeństwo. Wiecie, niby rozmowa się klei, jest o czym gadać, ale możesz być co najwyżej spoko kolesiem, przy którym będę się mogła trochę pośmiać i który pomoże jak będę mieć problem. Byłem miłym kolegą. Nawet jeśli pojawiały się jakieś oznaki zainteresowania, to moją reakcją obronną był strach i ucieczka. Oczywiście nie miałem i nie mam urazu do kobiet z powodu jakiegoś odrzucenia, bo nigdy do takowego nie doszło. W zasadzie to skreślałem sam siebie na starcie. Na spotkaniach towarzyskich zazwyczaj miałem poczucie, że jestem piątym kołem u wozu i miałem takie jakby poczucie niższości, często bezpodstawne. I tak mijały miesiące, a ja czułem się coraz bardziej sfrustrowany, również brakiem powodzenia u płci przeciwnej, zaczęły się częste libacje, narkotyki, imprezy, toksyczne znajomości, kupowanie sobie drogich ciuchów, gadżetów, bo myślałem, że pomoże mi się to otworzyć i nagle zacząć być Chadem. Wiem, żałosne, ale trwałem w tym dopóki nie zrozumiałem, że to tak naprawdę niszczy i ogranicza mnie jeszcze bardziej. Na zewnątrz zakładałem maskę, ale wewnątrz byłem wrakiem. Najbliższe otoczenie również podcina mi skrzydła w postaci nadopiekuńczej matki, która chciałaby mieć kontrolę nad każdym aspektem mojego życia oraz ojca, który jest jej uległy i niezbyt zainteresowany mną. Na zewnątrz idealna, kochająca się rodzinka, a w środku… szkoda gadać. Bardziej zainteresowani problemami sąsiadów i obrabianiem im dupy. Raczej nigdy nie mogłem liczyć na wsparcie z ich strony, częściej pojawiała się krytyka i metoda kija, aniżeli merytoryczna rozmowa, każda moja niestandardowa inicjatywa nigdy nie spotykała się z ich aprobatą, bo „co inni powiedzą”, „jesteś gówniarz i nic nie wiesz o życiu, posłuchaj rodziców”, „bez nas sobie nie poradzisz”. Postanowiłem sobie, że koniec z takim życiem czas zacząć pracować nad sobą i wziąć odpowiedzialność za nie, bo to jest sfera, na którą kluczowy wpływ mam ja sam. Wiadomo, otoczenie, szczególnie to najbliższe tego nie rozumie. Dla nich moja praca nad sobą to jest głupota, strata czasu i wydziwianie. Próbują we mnie wzbudzić poczucie winy. Mieszkam jeszcze z rodzicami, miałem kontynuować studia dzienne na drugim stopniu, ale myślę, że wyprowadzka i uniezależnienie się finansowo i emocjonalnie od rodziców będzie kluczowe w kontekście wewnętrznej zmiany. Sądzę, że na niezależności od toksycznej rodziny mógłbym budować coś dalej. Oczywiście ich zdaniem sobie nie poradzę, bo jestem przecież głupi i niedoświadczony. Jednak sam uważam, ze na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy dojrzałem jako człowiek. Dużo czytam, robię kursy by podwyższać swoje kwalifikacje, ćwiczę kalistenikę, do tego aktywności na świeżym powietrzu (rower), a przede wszystkim staram się pracować nad podświadomością i samooceną. Do tego #nofap i odcięcie się od pornografii. Pora zburzyć ten mur i ruszać po swoje. Wiem, że czeka mnie długa droga, ale czas i tak minie, a życie jest zbyt krótkie by się nim nie cieszyć. Może jak ogarnę sam siebie, to wtedy spróbuję uskutecznić jeszcze jakiś podryw w praktyce. Pozdrawiam wszystkich. Jeśli macie jakieś porady dla początkującego, to jak najbardziej wskazane, pozdrawiam.
  10. Mattheo

    Witam

    Witam Braci, forum przeglądam od kilku dni, odkąd zapoznałem się z książkami Marka. Jak pewnie większość "świeżaków" chcę zmienić swoje dotychczasowe życie i najzwyczajniej w świecie zacząć się nim cieszyć na różnych płaszczyznach. Mam nadzieję, że zagoszczę tu na dłużej
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.