Skocz do zawartości

Hatmehit

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2658
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Hatmehit

  1. O kuźwa, mocne XDD Wtedy uznaję, że jest półgłówkiem, symulantem lub hipochondrykiem i wysyłam go do psychiatry. Na szczęście taki pajac jest tylko jeden, a za Ciebie nie wychodzę. Owszem, w pewnym stopniu jak najbardzej. Jednak kurde - to tylko dwa lata XD Ogólnie @Libertyn @Summer @canyon nie przyjmujcie się tak moim życiem, macie własne problemy w związkach i poza nimi. Za swoje błędy czy sukcesy ja poniosę odpowiedzialność.
  2. Wyjątkowo egoistyczne i hedonistyczne jest uznawanie, że nie warto czekać na osobę, którą się kocha, szanuje i z którą planuje spędzić życie. Jasne, sytuacje bywają różne, ale czym są wartościowe 2 lata, gdy w perspektywie ma się ich 40?
  3. W sensie do antykoncepcji? Jeśli tak, to super. Oczywiście należy prezentować różne opcje jak prezerwatywy, tabletki czy wkładki, ale pomijanie naturalnych metod planowania rodziny jest głupie. Nikt już nie mówi o kalendarzyku, ale choćby metoda objawowo-termiczna jest skuteczna zarówno w odkładaniu, jak i planowaniu poczęcia, porównywalnie do metod hormonalnych. Przy czym jest o wiele zdrowsza, uczy kobietę systematycznej obserwacji swojego ciała oraz odpowiedzialności, a mężczyznę zaangażowania w to. Oczywiście ma też swoje minusy, jak kilkudniowe okresy wstrzemięźliwości czy konieczność codziennego zapisywania i analizy danych. Jednak ogólnie warto spróbować, jeśli para jest w stabilnej relacji, chce współpracować oraz nie chce zaburzać swojego zdrowia dodatkowymi lekami. Da się o tym mówić poza kontekstem religijnym, powinno być wykładane na równi z innymi metodami, również angażując w to chłopaków/mężczyzn. Sama się ostatnio na sobie uczę metody Rotzera, aby do ślubu być w pełni gotową i spokojną.
  4. Ten fetysz istniał zawsze. Po prostu nikt się nim nie chwalił, choć ślady w kulturze pozostają. To trochę jak z tym januszowym powiedzonkiem - póki nie było internetu tylko rodzina wiedziała żeś debil.
  5. Nie wiem, nie rozważam tego. Może poszłabym na kompromis, co nie byłoby to zdrowe dla takiego związku, a może odnalazłabym się w jakimś zakonie XD Cholera wie
  6. Nie mogę się wypowiadać o wszystkich kobietach, ale ogólnie masz rację - wiele babek takich oczekuje, bo po prostu są zbiorem atrakcyjnych cech. Mój narzeczony ma 170 cm wzrostu, jest szczupły i dla mnie przystojny, choć obiektywnie pewnie przeciętny, patrząc na tych wszystkich wymuskanych modeli i aktorów. Pochodzenie z dobrej rodziny to akurat must have - byłam z facetami z domów, gdzie ojciec był alkoholikiem, a matka ostatecznie samotnie wychowywała - masakra. To nie ich wina, ale ilość kompleksów była porażająca, nie do życia. Sama pochodzę z pełnej, zgodnej i zamożnej rodziny bez żadnych nałogów, więc naturalny jest dla mnie wybór osoby o w miarę podobnych wzorcach. Dobra praca jest dość naturalnym tropem, jeśli chce się mieć z takim mężczyzną dzieci. Generalnie znalazłam swój odpowiednik, tyle że męski. Oboje jesteśmy niewysocy, w miarę ładni, ale nie na jakimś szczycie atrakcyjności. Oboje pochodzimy z dobrych domów i mamy dobrą pracę/potencjał na nią. Oboje chcemy mieć dzieci i raczej przekażemy im dobre wzorce. Oboje mamy dobre wykształcenie i życiowe pasje. On ma cechy przeważająco męskie, ja staram się dbać o te kobiece. To miałam na myśli w pierwszej odpowiedzi - mieć wymagania, a zdawać sobie sprawę z tego, co sami mamy do zaoferowania.
  7. Naturalnie - głównie przyjemnej pierwszej rozmowy i chemii. Co się na nią składało? Głos, wygląd, mądre słowa i fajne wartości. Jednak moim zdaniem bardziej istotne jest to, co sprawia, że kobieta chce przy danym mężczyźnie zostać i założyć z nim rodzinę. Albo się spontanicznie poseksić, ale to raczej sprowadza się do wyglądu i umiejętności. Nie, bo nie znajdę takiego zestawu cech i wartości. Mało jest fajnych, ciekawych mężczyzn, którzy np. gotowi są odczekać z seksem do momentu zawarcia małżeństwa czy zaangażowanych w obserwację naturalnego cyklu ich kobiet. Uważam, że nie znajdę lepszego. Wykorzystałam swoją młodość na znalezienie top tier z mojej perspektywy i na moje osobiste możliwości. Nie zgarnę super przystojnego milionera mającego podobne pasje i szanującego pewne wartości. Jest na to skrajnie malutka szansa. Po co próbować dalej, wyżej i lepiej, skoro już jest dobrze? Mało ambitna, ale szczęśliwa jestem. Rozsądne wymagania nie wykluczają się z potrzebą obustronnego zakochania, motylków. Po prostu młodszym jest łatwiej o obie te strony.
  8. Rozmawiamy o tym przy różnych okazjach i (szok) większość w pełni się zgadza. Fakt - zwykle te, które są w stałych związkach lub tradycyjne. Mało mam znajomych wiecznych singielek z wymaganiami z kosmosu. Młodość ma to do siebie, że wiele akceptuje, choć nie musi. Paradoks polega na tym, że 20-25 latki z reguły mniej wybrzydzają, choć podstawy mają lepsze, niż kobiety 30+. Tych drugich jednak nie znam, a internetowo nikogo nie zamierzam nawracać, to nie moja rola. W pewnym sensie tak, bo wybrałam dla mnie najlepszego z wielu „napataczających się” facetów. Aczkolwiek kurde - nie miałam żadnej checklisty. Zaczęłam się z nim spotykać zanim poznałam wiele jego fajnych cech i faktów. Najpierw poczułam sympatię i miły dreszczyk, a dopiero z czasem odkryłam (i wciąż odkrywam), że to jest mężczyzna, który mi bardzo odpowiada. Tak wygląda większość związków powstałych poza internetem, z tego co przynajmniej ja obserwuję.
  9. Rozumiem, lecz co mogę z tym zrobić? Jest to negatywne zjawisko, tragikomiczne, ale nie odpowiadam za własną płeć.
  10. To już ich problem. Ciężko być szczęśliwym, jeśli do owego stanu potrzebuje się zbyt wiele. Ja osobiście wolałam wymagać pewnych podstaw i się bardzo pozytywnie zdziwić niż diamentów, na które mnie nie stać i nie są mi potrzebne. Ludzie mają to do siebie, że pragną natychmiastowej gratyfikacji, bez zapracowania na nią, tak samo w związkach. Od razu musi być ideał i zgranie. A to pierdolenie jest.
  11. @SzatanK Jejku, co się stało takiemu kociemu dzieciaczkowi? Bardzo współczuję, jak się dziś czujesz?
  12. Zdrowo jest mieć wysokie wymagania, nie brać byle kogo, ale przy okazji zdawać sobie sprawę z tego, co same mamy do zaoferowania. Klocek zostawiony!
  13. Ale fajne dramy są w tym Rezerwacie ostatnimi czasy. Co ciekawe - nie uczestniczy w nich żadna kobieta, a sami stateczni panowie, wręcz forumowe elity.
  14. @Alejandro Sosa Ty myślisz, że jestem chłopem czy jak? Bo nie wiem do kogo się odnosisz XD
  15. Dokładnie tak samo jak mężczyzna, kwestia gustu. Długie włosy dodają męskości, dzikości. Oczywiście myte i w miarę zadbane. Imo wielu przeciętnym facetom potrafią dodać 2-3 punkciki. Ale co do kobiet też się zgadzam. Generalnie długie włosy uber alles.
  16. To naturalne i właściwe, dlatego fajnie jak kobieta nie musi zapieprzać na pełen etat poza domem. Tak długo, jak ojciec się stara, realnie dba o dziecko, to ten czas nie jest godzinowo liczony. Od mamy dziecko pragnie głównie bliskości, tutaj czas jest istotny. Mój tata bardzo się rozwijał zawodowo jak byłam dzieckiem, był w wiecznych rozjazdach. Pamiętam jak nie lubiłam się z nim żegnać, wręcz potrafiłam strzelić focha i płakać za nim. Szczerze nienawidziłam jego klientów, „zabierali” mi go. Ale nieocenione były momenty jak do mnie dzwonił z antykwariatu i pytał czy „tę książkę o piramidach już masz?” albo po powrocie układał ze mną lego/czytał przed snem Jasne, że wolałabym z nim jako dziecko spędzić więcej czasu, ale nie mam mu tego za złe. Stworzył mi z mamą dobre warunki. Teraz trochę nadrabiamy te godziny na wspólnym śmieszkowaniu i dyskusjach. @melody opisała sąsiada dość zwięźle. Możliwe, że serio ma córkę w dupie, takie niedojdy też się zdarzają. Jednak wciąż zapieprza na tę rodzinę, trzeba by poznać sytuację od środka.
  17. Meh. Też niekoniecznie. Zwiedziłam większość Bliskiego Wschodu i Europy, ostatnio uzupełniam jedynie Bałkany, marzę o Indiach, Kambodży i środkowej Afryce. Mój partner był w Belgii i nie znosi wychylać nosa poza nasze miasto. W pierwszej chwili był to dla mnie gigantyczny szok, lekka histeria w stylu „JEZU Z KIM JA DO EGIPTU POJADĘ?!”. Jednak kurde, to nie tworzy człowieka. Dodaje pewnych doświadczeń, ale nie świadczy o obyciu. Moim zdaniem bardzo idealizujemy podróże i ich wpływ na jednostkę, ograniczając się tym. Kapitał kulturowy, klasa społeczna są ważne, ale bardziej ogólnikowe. Nie wybierajmy sobie poszczególnych warunków. Ja lubię ruiny, prerafaelitów i naturalizm francuski. Akceptuję tylko ambitnych i o wyszukanym smaku, phi. Jestem ponad prostactwem. Byłam taka, przyznaję, pewnie wciąż bywam. Jednak jakie to jest kurewsko pogardliwe i ograniczające.
  18. A moją bardzo mało mężczyzn się interesuje. I co? I nic Moim zdaniem fajne są te różnice. Paradoksalnie gorzej mi się rozmawiało o naszych zajawkach z historykiem niż geek’iem, który nie odróżnia hieratyki od demotyki (sic!). A jak on mówi - gdybym był z programistką/analityczką, to musiałbym zrezygnować z wielu innych cech kobiety. No i git, fajniej jest się tutaj uzupełniać niż rywalizować w wiedzy. Moim zdaniem dobrze mieć wspólne aktywności (typu sport, planszówki, gotowanie etc.), ale nie pasje. Hobby i pasja to dla mnie dwie inne rzeczy. Pierwsze umila życie. Bez drugiego żyć się nie da.
  19. Moim zdaniem tak. Posiadanie dwójki jest po prostu wygodniejsze i zdrowsze. Dziś kobieta (i mężczyzna) uznają, że nie potrzebują wsparcia dużej ilości dzieci, gdyż od tego jest państwo, u mądrzejszych własne oszczędności/inwestycje. Jak jest chłopiec i dziewczynka, to w ogóle raj, misja zakończona. I szczerze się nie dziwię. Im więcej dzieci mamy, tym więcej zdrowia, czasu, energii, pieniędzy musimy im poświęcać, wiąże się to też z gigantyczną odpowiedzialnością. IMO „dobry partner” wpływa tylko na to czy kobieta chce mieć dzieci, a nie na ich ilość. Mi to się zmieniało. Przez pierwsze 19 lat czysta odraza do purchlaków, następnie nawracanie się na instynkty, w słabym związku i depresji znowu niechęć i dylematy etyczne oraz kwestionowanie swojej opiekuńczej kobiecości, a teraz z powrotem chcę urodzić i wychować najlepiej 4-5, dostaję głupawki na widok sklepowych śpioszków w foczki XD U mnie największy wpływ na ten zwrot ma: - zdrowie psychiczne, wyleczenie depresji i terapia - pewność swoich możliwości na rynku pracy - posag - ulepszone relacje w rodzinie - świadomość swojego zdrowia i płodności - pewność partnera, który chce rodziny i jest w stanie o nią zadbać Więc tak, odpowiedni mężczyzna ma wpływ na kobietę, ale jest więcej czynników, moim zdaniem równie ważnych. Zniechęca mnie niestabilna sytuacja geopolityczna, zmiany klimatu i przebijający się jeszcze antynatalizm, czego partner sam nie zwalczy. To naturalne lęki. Natomiast co do samych statystyk znanych mi kobiet, o czym wspomina @melody. Obracam się wśród 20-25 latek, z dobrych domów i zdobywających wykształcenie wyższe, o różnych poglądach. Te bardziej liberalne i niezależne dzieci mieć nie chcą lub maksymalnie 2, ale nie mają z kim, bo faceci, których one chcą są niedojrzali do rodziny lub jej zwyczajnie nie chcą mieć. Tradycjonalistki chcą dużej rodziny, też się bardziej do tej grupy zaliczam, choć uznaję siebie jednak za lewaczkę XD Jakie mam obserwacje? Otóż dość stereotypowe. Dziewczyny, które nie chcą purchlaków zwykle: - pochodzą ze skłóconych rodzin (nie ich wina oczywiście) - mają problemy natury psychicznej (to też żaden wstyd, kluczem są próby leczenia) - boją się przyszłości (że nie znajdą pracy, że wezmą kredyt itp. bolączki młodego dorosłego) - są ateistkami (ja też, ale cenię sobie pewne wartości chrześcijańskie) i sympatyzują z medialną odmianą feminizmu - nie są w związkach, tym bardziej w sformalizowanych - w dzieciach i małżeństwie widzą głównie niewygodę (głównie kwestia wpływu socialmediów demonizujących bycie żoną i mamą) Nijak mnie to nie dziwi, też czasem kwestionuję swoje wizje i nie jestem oderwana od problemów mojego pokolenia. Moim zdaniem odpowiedni partner to szczyt góry lodowej Przy czym nie chodzi tu tylko o dobrze zarabiającego, porządnego tradsa, ale mężczyznę, który nas pociąga swoim ciałem, umysłem i duchem, a nie jedynie portfelem. Byłam w związku z dobrze zapowiadającym się, ale bez chemii daleko to nie pociągnęło, i dobrze. Ja bez szydery mówię „chcę, aby nasze dzieci były takie jak my, kontynuacją nas obojga”. Jeśli babka czuje wieczną niechęć do siebie i/lubpartnera, to jak ma chcieć urodzić mu dzieci?
  20. Nie chłopcy, zwyczajnie nie odpowiada mi rozwalanie wątku @meghan Waszymi osobistymi wycieczkami. Może autorce to nie przeszkadza, w takim razie z mojej strony pass. Z resztą robicie to regularnie, Ty @SamiecGamma któryś raz się już do mnie przyczepiasz i obrażasz mojego partnera, nawet poza tematem dotyczącym go. @Messer Cię już trochę wyjaśnił, ale ja nie zamierzam w to głębiej wchodzić. Oczywiście, że ma wpływ, jednak wymienianie się tym co jest lewackie/czerwone, a co nie, jest imo ciut niepotrzebne. Tutaj nie odnoszę się do Ciebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.