Skocz do zawartości

Hatmehit

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2658
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Hatmehit

  1. Dokładnie tak, czasem sobie nie zdajemy sprawy ile dzieje się w naszych mózgach, ile zależy od umysłu, determinacji, próbowania do skutku. Nie wiem jakie podejście jest właściwe, należy je wypracować, być w kontakcie z samym sobą. Wierzę w zmiany, również te na lepsze. Udowadnia to Twoja historia, jak i moje własne, niewielkie doświadczenie ogólne. Mindset, nastawienie się na cel, rezygnacja ze stagnacji to podstawy życia. Życia w pełni, wykorzystwania swych możliwości, poszerzania granic. To jest wspaniałe, brak tego uważam wręcz za marnowanie tego, co mamy jako Homo sapiens. Ja rozwój traktuję wręcz duchowo i historycznie, jestem wdzięczna tym naszym przodkom za wyjście z jaskiń, nie chcę zatrzymywać procesu swej własnej ewolucji jako człowieka
  2. @Szalony Koń jasne, przytoczone przez Ciebie argumenty są logiczne i niestety częste. Jednak warto mieć ich świadomość i pracować, aby nas nie dotyczyły. To pewnie nie jest proste, szczególnie kiedy dochodzą dzieci, ale wykonalne. Kwestia chcenia, zaangażowania oraz prób bycia szczęśliwszym, lepszym dla siebie i dla związku.
  3. @Szalony Koń dokładnie tak jak stwierdziła @Ewelina27 obie jesteśmy świadome jak istotna jest praca nad związkiem, a także proste 'lubienie się'. Ja tutaj oczywiście nie mam odpowiedniego doświadczenia, lecz to dla mnie oczywiste. Widzę takie sukcesy w mojej rodzinie, chciałabym ich w przyszłości u siebie. Ludzie osiadają na laurach, zaniedbują się głównie intelektualnie i emocjonalnie, przestają się rozwijać, stwierdzają, że jak parka już jest, to pierdole nie robie. Wydaje mi się, że udana relacja to proces, lata pracy nad samym sobą oraz swą wspólnotą. Tutaj również i seksualnie. Naturalne jest, że po jakimś czasie pragnie się nowości- nowego ciała, nowych emocji. Jesteśmy jednak ludźmi, potrafimy panować nad popędami i wybierać. Jedni wybiorą rezygnację z zadowalającej stałej relacji i pójdą w tango, a inni postanowią pozostać i cały się starać. Tutaj oczywiście trzeba mieć też feedback drugiej osoby.
  4. Hahahah bardzo mi miło, dziękuję Nie, nie jestem, sama niczego nie piszę. Być może to za sprawą otaczania się książkami, w szczególności klasykami. Ogromną wagę przykładam do warszatu autorów oraz tłumaczy. Ponadto od wczesnego dzieciństwa bardzo dbano o moją poprawność, dykcję, świadomość kultury i języka. Mam jeszcze wiele poletek lingwistyczych do udoskonalenia, kwestia czasu
  5. Nie mam wystarczajacego doświadczenia, ale chcę wierzyć, że tak jest. Mam nadzieję Należy się w tę stronę starać, po latach relacji nie zapominać o tak istotnym elemencie związku jakim jest seks, kuszenie. Z resztą to forum też mi to trochę uświadomiło. Nie pojmuję rezygnacji z dbania o siebie, z podsycania erotyzmu czy 'bolącej głowy'. Choć może tak się dzieje kiedy realnie ludzie nie czują do siebie tej prostej sympatii, a oczekują wiecznych wybuchów 'nastoletniej' miłości. Who knows, kwestia praktyki, żem teoretyk
  6. Jak w całym życiu Mamy tylko kilkadziesiąt lat, nie warto ich zmarnować, ale mimo trudnych etapów przeć do przodu, rozwijać się, być coraz lepszym dla siebie oraz innych homosapiensów (i nie tylko). Seks jest piękną sferą, dodaje wiele do tej rzeczywistości.
  7. Oj były dzikie Spore zaangażowanie, dopasowanie pod względem preferencji, wręcz uzupełnianie się. Bardzo fajna sprawa, jednak przeminęło. Dzięki temu doświadczeniu wiem na co mnie seksualnie stać, że chcę odkrywać. Pewnie gdybym miała spokojniejsze kilka pierwszych prób, to nie wiedziałabym wiele o sobie, mogłabym w przyszłej relacji twierdzić, że kłoda to najlepszy system. A tak to niet A czy był to haj hormonaly i początek związku- tak, oczywiście, wzajemne napalenie to jego ogromna zasługa. Sama relacja nie ostała się długo z 'powodów zewnętrznych', ale cały czas był ogień i pozostaną dobre wspomnienia oraz chęć bycia coraz lepszą nie tylko parterką, ale i kochanką w przyszłości dla mężczyzny.
  8. @Ewelina27 pełna zgoda, trzeba być świadomym negatywnych konsekwencji niezbyt rozważnych decyzji. Nie poddaję się jednoznacznym zachętom, gdyż nie mam na to teraz czasu, a ogólnie i ochoty. Stałe związki zdecydowanie mym zdaniem 'wygrywają' z przelotnymi relacjami, dają nam komfort oraz większe bezpieczeństwo psychiczne. Chcica przy partnerze jest znacznie lepsza, radość daje zaspokojenie siebie i tej jednej osoby, pozwala się jeszcze bardziej starać, a nie skakać z kwiatka na kwiatek. Taki seks rozwija, podbija kobiecość, zaufanie oraz wzajemny szacunek, przynajmniej z moich doświadczeń i wizji tak wynika. Choć co kto lubi, gusta w tej sprawie są przeróżne.
  9. Dokładnie! Choć tutaj zdecydowanie trzeba osobę, której ufamy. W ONSy nie zamierzam się pakować, rozwaliłoby mi to psychę pod względem obawy o zdrowie oraz me ogniste prędko zakochujące sie serce Żyję nadzieją, że to z czasem mija.
  10. I oto jest pytanie... Żyjąc z partnerem- pewnie nie, może być taki wręcz bardzo zadowolony. To jednak zawsze jakoś rozwijające, ta umiejętność lepszego radzenia sobie z popędami. 'Poszczę' 4 miesiące i tutaj chcica niezbyt ułatwia codzienność. Bardzo jednak nie chcę jej wykorzystwywać nierozważnie, nie planuję się na tym etapie życia jakoś bardzo przejechać czując te motyle po jednej upojnej nocy, a potem rozpaczać. To trochę też jak z byciem drobnej budowy przy partnerze- sprawiało to, że czułam się bardziej kobieca, bardziej jego. Jednak nie w tym toksycznym sensie jakiegoś uzależnienia, ale zaufania
  11. @Ewelina27 racja! Obie strony mają swe zalety. Ogólnie lubię zdecydowanie ostrzej, z wyczuwalnym podziałem sub/dom, gdyż mój temperamnt nie znosi zbytniego przeciągania, lecz bardzo chciałabym spróbować seksu tantrycznego. Tego wspólnego oddechu, dawania sobie czasu, jakiegoś duchowego porozumienia miedzy ciałami, zburzenia dualizmu. Dla mnie byłoby to ćwiczenie cierpliwości i opanowania chcicy
  12. Celowo napisałam delikatnie zrównoważyć, bowiem też nie wyobrażam sobie 50/50. U mnie romantico podczas stosunku kompletnie nie było, dlatego chciałabym spróbować, acz ostrzej to jednak przeważać powinno. Romantyczność jest fajna, miła i przyjemna, lecz trzeba tutaj atmosfery, a nie zawsze jest na nią czas, dlatego zwykle wygrywa pójcie na żywioł. Chyba, że źle zinterpretowałam wypowiedź i wolisz więcej romantico, mózg czasem nie działa... ? Zdecydowanie, to podstawa. Po prostu wtedy nie mieliśmy zbyt wiele czasu, zbyt szybko się to zakończyło, aby spróbować inaczej Poza tym byliśmy na siebie wiecznie napaleni i musieliśmy od razu sobie ulżyć, bez ceregieli Przytulania i inne miziania mogły być tylko po, kiedy trzeba było odpocząć
  13. Dodałam więcej zdrowych tłuszczy do diety- ryby, sery, jajka. Ograniczyłam węglowodany, gdyż było ich za dużo, mimo iż były niewidoczne w tej cukrowej formie (ziarna, kasze, pierogi). Ćwiczenia- więcej z lekkimi ciężarkami, lecz nie 7 dni w tygodniu, a 4. Pozostała joga i regularne ćwiczenia na talię i tyłek. Żodnych Nie czuję się ani lepiej ani gorzej. W sumie w ciągu tygodnia nie mogło się zbyt wiele zmienić. Choć bardzo miłe, że pytasz
  14. Dlatego od najmłodszych lat należy pozwalać dziecku rozwijać pasje, przekazywać zdrowe wzorce rodzinne oraz indywidualne. Zamknięcie się na skrajności jak 'tylko mama i żona' lub 'tylko karierowiczka z kotem' jest szkodliwe, obu stronom zrobi krzywdę. Uważam, że rodzic, który nie poznaje siebie, nie rozwija się, nie podąża za jakimś wyższym celem (to już samodzielna definicja) nie będzie w stanie ukazać latorośli świata. Dlatego tak istotne jest świadome macierzyństwo, świadome ojcostwo. Przy rozwoju nie rezygnujmy jednak z uczuciowości, brak czułości w życiu młodego człowieka rzutuje na resztę lat. Sama jestem tutaj przykładem skupienia się familii na 0-8 letniej (przedział dość losowy) mnie jako przyszłym dorosłym, a nie dziecku. Jestem bardzo wdzięczna za wsparcie w egiptologii, za wszelką pomoc intelektualną, lecz czułości szukałam już gdzie indziej i do dziś odczuwam spory jej niedobór. Wprowadzenie takiej równowagi jest pewnie cholernie trudne w praktyce. Zbyt młoda jestem, aby wyrokować, gdyż ze mnie tylko teoretyczka z idealistyczną wizją. @Wielokropek ogólnie zgadzam się z całą Twoją wypowiedzią, mądre słowa podsumowania
  15. @SzatanKrieger generalnie tak, ale nie? Zupełnie obca jestem tezie, iż kiedyś kobiety były szczęśliwsze, gdyż rodziły dzieci i nie podążały za karierą. Wystarczy zagłębić się trochę w historię, aby to ujrzeć. Jedną ze składowych szczęścia jest wolność oraz możliwość niezależnego podejmowania decyzji o np. prokreacji, co XXI wiek nam daje i jestem wdzięczna, że w nim żyję. Sama nie wyobrażam sobie bycia jedynie matką. Celowo nie użyłam słowa 'tylko', gdyż to bardzo odpowiedzialna i piękna rola. Życie jednak daje nam inne możliwości. Rezygnacja coraz lepszego wykształcenia, obycia, pasji czy choć minimalnej niezależności finansowej mogłaby mnie zabić jako indywidualną jednostkę. Kluczem jest szukanie równowagi.
  16. Z partnerem seksualnym, który był moim pierwszym i chwilowo jedynym, pojawiała się jedynie ta ostrość. Romantyczność jedynie po całej zabawie, czego czaaasem trochę mi brakowało, lecz w trakcie nie miałam czasu i ochoty na zmianę stylu. Jak będzie w przyszłości- nie wiem. Rozegra się to z ewentualnym partnerem, dobierze i nauczy nowości, chciałabym jednak spróbować choć delikatnie to zrównoważyć, aby raz na jakiś czas było
  17. @Ewelina27 tak tak, dziękuję bardzo za sugestię. Dostałam też radę z poduszką pod plecy, ale wiązanie jest zdecydowanie bardziej podniecające
  18. @SSydney dobrze, pełna racja. Się niepotrzebnie tak obruszyłam Wszystko się zmienia, szczególnie w tak młodym wieku i kto wie czy za rok nie stwierdzę odwrotności dzisiejszej wizji. Preferowałabym być w niej bardziej stabilna, ale różnie to się dzieje w tym mózgu.
  19. *kaszl kaszl* ja żem napisała, iż chciałabym i pomimo ogromu odpowiedzialności, to widziałabym siebie w roli parterki i matki! Muszę stanąć w obronie mej wypowiedzi! Ale tak tak, dokładnie. U każdej babki się to może zmienić, kwestia wieku oraz naiwnej wizji swego życia. Jeszcze jakiś czas temu prychałam niczym ten zbulwersowany niedobrą szynką kot jeśli tylko ktoś wspominał coś o dzieciach, jakież było me zniechęcenie do myśli, że mogłabym je mieć. Teraz jest kompletnie nie odwrót, wina szalejących hormonów oraz prób nauki samoświadomości, w którą mocno wkrada mi się biologia. A raczej racjonalizacja jej i myśl Hatmehit, to normalne, ale bądź odpowiedzialna. Dopisałam jednak, iż to nie jedyna droga- są pasje, cele, potrzeba przeżycia. To da się łączyć z macierzyństwem, które jest naturalną drogą kobiety. I to piękne. Pomimo strachu, wielkiej odpowiedzialności, bardzo trudnych dni, chęci jak najlepszego rozwoju intelektualnego tego małego stwora, to jednak... Uważam to za piękną ścieżkę, świadome (i za zgodą strony ojcowskiej) tworzenie nowego życia. Wkrada się mi czasem takie 'ale po co mam skazywać kolejną istotę na życie na tym łez padole?'. Ciężka sprawa. Jednak na takie przemyślenia mam jeszcze czas, kilka lat. Choć też lepiej nie przesadzić z tym czekaniem, bo się obudzę jako urocza 40.
  20. To jest całkowicie do przemyślenia Przywiązanki mnie nakręcają i z pewnością spróbuję, lecz pojawia się dysonans. Misjonarz bowiem ma w sobie krztę romantyzmu, tę bliskość i kojarzy się raczej z czasownikiem kochać się, natomiast shibari, bondage to już zabawa sub/dom, przynajmniej w moich rozbudzonych wizjach tego
  21. Nie jesteście w związku, nic formalnego Was nie łączy. Źle się czujesz w tej relacji, kwestionujesz Jego dobre chęci, on panuje nad Twoim stanem emocjonalnym, a może i samooceną. Męczy Cię to psychicznie. Nieistotne chyba czy ktoś jest toksyczny, po prostu nie czerpiesz już niczego przyjemnego, moim skromnym zdaniem to najprostszy argument do zbudowania dystansu. Życzę powodzenia w dalszej rehabilitacji
  22. Powiem tak- jak Janusze są już zbyt nachalne i nic nie dociera, to nie obchodzi mnie czy się pogorszyło czy nie. Zaczynam ignorować, niczego nie muszę udowadniać. W czymś takim jak życie rodzinne nie będę sobie w przyszłości życzyła dodawania jadu. Krytyka osób, którym zależy czy też porady bardziej doświadczonych kobiet- jak najabardziej, jeszcze jak! Ale nie januszowanie.
  23. Oj uwierz, oby nie. Bardzo możliwe, że nigdy nie będziesz chciała mieć dzieci i to jest jak najbardziej ok (no mi się zmieniło z wiekiem, mimo żem wciąż młoda. Jeszcze rok temu byłam przeraźliwie antydzieciowa, mimo że te mnie uwielbiały), ale żadnej kobiecie nie życzyłabym bezpłodności.
  24. @nowy00 no i super! Nie wiem czy jakoś pomogłyśmy, lecz bardzo mnie to cieszy. Dobrej zabawy!
  25. Nauczyłam się nie dyskutować, przyjmować ich argumenty z dozą kultury, przemyśleć je, lecz mam swoje własne życie i decyzje. Bardzo nie lubię takiej natarczywości.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.