Skocz do zawartości

Hatmehit

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2658
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Hatmehit

  1. @maggienovak Mimo że nie udzielałam się w żadnym z Twoich wątków, za to kilka z nich przeczytałam i podziwiam za motywację do działania! Biorę przykład w pewnych kwestiach, bo sama często bywałam zbyt ogarniająca, a zbyt mało kobieca w archetypicznym rozumieniu Dla mnie wartości, które podałaś są bardzo ważne, lecz jak zaznaczyłaś babka, która to robi, może oczekiwać wzajemności i mieć jakieś wymagania, niekoniecznie puste, chłop 10/10 i 15k na rękę. Ale te bardziej uczuciowe. Dla mne również zdecydowanie za mało, mam wysokie libido. Z tego co wiem, to u maggie partener ma niskie, więc ona nijako wymaga tego chociaż 2 razy w tygodniu, aby siebie zaspokoić.
  2. Jest wykształcenie i wykształcenie Liczy się po pierwsze wybrany kierunek studiów (nie pluję tu na humanistyczne, gdyż sama wybieram się na sinologię) oraz podejście do nich. Jeśli babka idzie na studia w celu przedłużenia sielanki, dojenia pieniędzy z rodziców, braku planu lub (co chyba najgorsze) znalezienia partnera, to nic dziwnego, że niewiele z nich wyciąga i sobą reprezentuje. Przekłada się to na możliwą umiejętność marnowania czasu oraz potencjału, co nie wróży dobrze na przyszłość. Wszechstronnie wykształcony człowiek, świadomy siebie, z natury będzie lepszym partnerem. I tu nawiążę do tych 'wymagań'. Sama cenię sobie wyższe wykształcenie u partnera, lecz takowy bez niego zamieszał mi w głowie, zaimponował ogromem wiedzy i samoświadomości. Więc oczekiwanie poszło w cholerę w imię zakochania. I dobrze mi z tym.
  3. To niesamowita zaleta bycia facetem, nie macie tego wewnętrznego zegara, który w pewnym momencie potrafi doprowadzić do kurwicy nie mając dziecka i ułożonego życia. Jednak jak wcześniej pisałam- nikt w XXI wieku nic nie musi. Kobieta nie musi zachodzić w ciążę, aby wypełnić społeczną normę, mężczyzna nie musi codziennie wracać z upolowaną antylopą. Jadnak wiele kobiet chce te dzieci, jest to wspaniała sprawa, choć jako bezdzietna na pewno idealizuję macierzyństwo. Problem pojawia się kiedy znamy swe potrzeby, lecz nic nie robimy, aby je wypełnić i obwiniamy ten cały toksyczny świat, a nie swoje błędne decyzje. I jest to doprawdy fajniutkie, ostatnie najważniejsze. Zauważyłeś, że potrafisz żyć sam, że nie doprowadza Cię to do frustracji i poczucia nieszczęścia. Do tego etapu powinien dojść każdy z nas, aby móc nie odczuwać takiej presji. Związek to dodatek, jeśli szczęśliwy, z ukochaną i uczciwą osobą, to zajebisty, dodający radości do codzienności. Lecz w jaki sposób tworzyć przyjemną relację kiedy nienawidzimy samych siebie i wiecznie udajemy? Nie da się, ale na szczęście są drogi, które pozwalają nam ułatwić 'poprawę'. O to właśnie chodzi, nie wiążmy się z kimś kogo nie widzimy na dłuższą metę. Nie mam tu na myśli jakichś przelotnych relacji, bo one z natury nie są przyszłościowe, kiedy obie strony to wiedzą. Dobrze jest być z osobą, która nam dorównuje, lecz też motywuje do nadganiania w pewnych sferach. Między ludźmi nie ma równości, jedni lepsi w tym, drudzy w tamtym, ci lepsi bądź lepsze dominują w pewnej kwestii i ulegają w innej. Ja tak widzę partnerstwo, relację nijako wymienną.
  4. @Androgeniczna Dyskusja polega na przedstawianiu własnych poglądów, nijakiej próbie przekonania do nich. Dopóki jest ona przeprowadzana kulturalnie i z szacunkiem do rozmówcy (a póki co jest), to nie jest to kłótnia Jeśli tak to widzisz, to forum pełne jest kłótni, choć ja tu widzę głównie próby wspierania oraz dyskusji.
  5. Ło matko bosko częstochowsko, koleżanka w ogóle czegoś takiego nie zasugerowała, nie mieszaj jej wypowiedzi. Napisała, iż ta indywidualna kobieta być może dopiero w wieku lat 37 była gotowa na tak odpowiedzialną decyzję jak dziecko. Pomimo schematów czy też sławnych imperatywów biologicznych, każdy z nas jest odmienną jednostką, która ze swym czasem dojrzewa do pewnych potrzeb. Jeden 40 letni rodzic będzie niedojrzały, a inny 22 letni będzie zajebisty, niesamowicie poświęcony opiece. To doskonale wiesz, ale odwróciłaś kotka (dziś dzień tych wspaniałych stworzeń, uczcijmy go podarowaniem karmy jakiemuś ulicznemu futrzakowi) ogonem.
  6. Nie znam za bardzo Twojej sytuacji, czytałam kilka wątków o poprzednim związku i jego rozpadzie, oczywiście nie zazdroszczę czasu odchorowywania. Życzę Ci, abyś szybko z tego wyszła i odbudowała sobie życie emocjonalne Jednak po co siedzieć na portalach randkowych i marnować tam czas? Kup (choć proponuję zaadoptować jakiegoś z rynku wtórnego ) kota, zajmij się sobą i odwiedzaj miejsca gdzie byłabyś w stanie poznać odpowiadającego Ci mężczyznę, jeśli tego od życia chcesz, bo przecież kurde nie musisz. Portale to nic fajnego (choć sama poznałam swojego wirtualnie, ale nie w miejscu typowo do tego przeznaczonym), budują frustrację i nie wnoszą tyle ile mogłoby nawiązywanie kontaków w życiu. Chyba, że ta wypowiedź to był żart, ja go nie wyczułam i tak się produkuję z banałami. Jednak te banały są w swej prostocie pomocne.
  7. Widzisz, uważam, iż dziecko najlepiej rodzić między 23-28 rokiem życia. Ponadto zaznaczałam w którymś z poprzednich postów, że da się rozgraniczyć karierę i rodzinę, przy jednoczesnym większym skupieniu na byciu dobrą partnerką i matką. Oczywistym jest, że z wiekiem wzrasta możliwość wad rozwojowych płodu, sama nie popieram tak późnego decydowania się na dziecko. Bierz pod uwagę nie tylko treść dosłowną, ale i tę drugoplanową, bo miewasz z tym problemy. Tą treścią główną mej odpowiedzi było to, że niech każdy podejmuje swoje decyzje w dązeniu do szczęścia i ma świadomość ich konsekwencji, a nie zostawanie mamą w wieku 38 lat za sprawą pędu do spełnienia zawodowego.
  8. Wrażenie mam, iż @Helena K. nie miała tu na myśli sensu czekania, lecz dotrwania do momentu kiedy wspomniana krewna może być prawdziwie szczęśliwa i spełniona jako 37, a nie 27 letnia matka. Może gdyby wybrała inną drogę, to tak by nie było. Wszystko sprowadza się do tego, iż pomimo wytycznych społecznych i biologicznych (które mają sens, wciąż pozostaję przy moim poglądzie, że dobrze jest wcześnie znaleźć odpowiadającego nam starszego partnera) mamy możliwość wybrania czego pragniemy i podążania za szczęściem znając tego cenę. Jeśli źle zinterpretowałam wypowiedź, to przepraszam.
  9. Jasne, ja również nie mam na celu dawania rad, choć mogło to tak zabrzmieć. Jestem całkowicie niekompetentna w tej sprawie, młoda i niedoświadczona. Przedstawiłam jedynie swoją osobistą perspektywę Ależ oczywiście, żaden wyścig. Każdy wybiera drogę, która mu odpowiada i to niesamowita zaleta naszych czasów. Również mam w rodzinie przypadek kobiety, która związała się w podobnym wieku i urodziła dwójkę fajnych dzieciaków, wydają się być szczęśliwą rodziną. Każdemu życzę szczęścia w życiu, niezależnie od podjętych przez tę osobę decyzji. Masz tutaj 100% racji, że każdy ma swój czas oraz potrzeby. Ja przekazywałam swój pogląd w opozycji do tych stereotypowych zapłakanych trzydziestolatek. Choć nic w tym złego, iż w związkach nie są, nie mają rodzin. Chodzi o to, aby nie płakały, tylko działały ku osiagnięciu swoich potrzeb
  10. Przyznam szczerze, iż nie czytałam wyników żadnych badań statystycznych, więc nie mogę się na nie osobiście powołać. Podchodzę do tego tak raczej logicznie, na podstwie własnych przemyśleń oraz potrzeb. Zaznaczyłam jednak, iż w tym przedziale 18-23 raczej nie wiązałabym się z rówieśnikiem, to według mnie nie jest czas dla facetów na poważniejszą relację, ale na zdobywanie doświadczenia oraz poznawanie siebie. Powiedziałabym, że różnica 10 lat wzwyż, choć nie każdy tak lubi i to też oczywiście rozumiem. Ma prawa je mieć, lecz też niech sama sobą coś reprezentuje. I nie mam tu na myśli pofarbowanych włosów- błędy to ludzka sprawa, ale już nadwagę i trądzik owszem. Wytłumaczyć można chorobami, lecz przy świadomości diety, aktywności fizycznej oraz składów kosmetyków można się wizualnie odmłodzić i mieć na tej płaszczyźnie wymagania. Nie działały szybciej, to teraz płaczą Takie życie, po prostu należy wyczuwać intencje i odpowiednio unikać lub kontynuować. Jak we wszystkich relacjach międzyludzkich.
  11. Nie wiem czy się zgodzić czy też nie. Więcej znam pewnych siebie i znających swą wartość kobiet niż mężczyzn. Lecz to oczywiście nie argument, a osobiste obserwacje. Nad samooceną można pracować, małe kroczki i dochodzisz to naprawdę zadowalającej. Co do twierdzenia, że nie zasługuje się na miłość- to niestety zdecydowana domena mężczyzn, nie kobiet. Aż się wzruszyłam :')
  12. W żaden sposób podanych przez Ciebie 'sposobów' nie bronię, to brak myślenia o konsekwencjach swoich decyzji i zwykłe skurwysyństwo wobec mężczyzny. Na myśli miałam, iż nie neguję potrzeb niektórych kobiet do kariery (ale znowu, większość to szeregowe pracownice, a nie businesswoman), aby jednak doprowadzić do końcowego stwierdzenia, że ani z rozwoju ani inwestycji w związek i rodzinę nie trzeba rezygnować, ale to w sposób inteligentny łączyć. Choć jako żona i matka bardziej poświęcać się tej sferze, a nie bieganiem za stanowiskami. Nie sądzę, że mam go wiele, czas płynie szybciutko. Cieszę się, że tu trafiłam, zrozumiałam to i mentalnie pracuję nad tym. Widzisz, ja mam te 19, ale nie chce mi się flirtuflirtu, doceniam to, że jestem aktualnie w stałej relacji. To się oczywiście może zmienić, różnica wieku czy wzajemne zirytowanie bywa przeszkodą, która doprowadza do rozpadów związków. Pracuję jednak nad sobą, nad relacją i póki co daje mi ona ogrom satysfakcji, mam nadzieję, że tak jeszcze pozostanie. Nie jestem zbyt flirtującą dziewczyną, mimo jakiejś tam urody, to subiektywne, lecz brzydka nie jestem. Ale nie mam na to czasu, ochoty i cierpliwości. Więc go nie marnuję w tym wieku. Ależ oczywiście, dlatego coś takiego należy doskonale przegadać. Ponadto przy mojej wizji wchodzić w relację z facetem starszym od siebie.
  13. Nic więcej nie trzeba. Rozumiem kobiety, które do wieku lat 34 wolą poświęcić się sobie oraz pracy, lecz potem nie należy płakać, że samotność i że faceci w ich wieku biorą sobie młodsze dziewczyny. Najlepszy wiek na znalezienie faceta to moim zdaniem takie 18 (jeśli mamy poukładane w główce)-23. Następnie przeczekać, poznawać się te 3 lata i ewentualnie zakładać rodzinę za poruzumieniem obu stron. Nie mam żadnego osobistego doświadczenia, mogę się mylić, a ten przepis z podziałem na lata może być durny i nierozważny. Lecz mam taką wizję, jeśli idealistyczną i błędną, zwróćcie uwagę, chętnie to przemyślę. Trzeba jednak pamiętać, iż rozwoju pracy, samego siebie nie trzeba rozgraniczać od związku i rodziny. Kwestia motywacji, ogranizacji, dogadania. Nie trzeba jojczyć jak @tamelodia, że ni ma już dla mnie czasu, tylko po prostu spiąć tyłek i robić.
  14. Dokładnie tak, widzimy swego wyimaginowanego partnera, do którego mamy wymagania, a przy tej istocie, która swym charaktetem, intelektem, stylem konwersacji zamiesza nam w głowie, tracimy je i dostosowyjemy się. Oczywiście, że tak. Uważam to za wartościową umiejętność, nie dać się swoim hormonom i emocjom.
  15. Tutaj @bernevek ma rację, wymagania czesto idą w cholerę kiedy zadziała tzw. chemia. I nie mam tutaj na myśli, iż to błąd, jest to naturalne. Niekoniecznie stajemy się łatwymi, ale w imię zakochania obniżamy wyjściowe wymagania. I to nic złego. Warto jednak dać sobie czas na przemyślenie i racjonalizację, a nie tylko miłość i idealizację.
  16. Polecę od totalnych banałów jak wygląd- oczekuję ideału, zadbanego i wysportowanego mężczyzny? Sama jestem szczupła, dopieszczona pod każdym względem oraz wyglądam zdrowo. Oczekuję wysokich zarobków? Sama potrafię gospodarować pieniedzmi oraz mam szanse na zdobycie ich odpowiedniej ilości. Kiedy chcę kogoś, sama nie mogę być nikim. Odnosi się to do wygladu, zarobków, posiadanych cech charakteru, pasji oraz umiejętności.
  17. Brak wymagań do potencjalnego partnera oraz samego siebie jest dość niezdrowe, doprowadza do niezadowolenia z tego co możemy mieć. Bierzemy byle co, nic dziwnego, że byle co nam się nie podoba. Uważam jednak, że aby mieć wymagania, samemu należy coś wartościowego sobą reprezentować, nie być rozszczeniowym przy osobistym lenistwie.
  18. Czym realnie jest tradycyjny związek? Osobiście nie wierzę w te teksty, że kiedyś, za magicznego patriarchatu kobiety były szczęśliwsze. Niesamowitą możliwością jest szansa na podejmowanie osobistych i niezależnych decyzji w zasadzie na każdym polu życia. Związek to relacja, która obu stronom powinna dawać szczęście, satysfakcję oraz tzw. uzupełnianie się. W pewnych kwestiach to kobieta będzie lepsza, dominująca, w pewnych- mężczyzna. Wykonujmy czynności, które zgodne są z naszymi potrzebami oraz umiejętnościami. Wkładajmy 100/100, a nie 50/50. Dla mnie uległość liczy się tylko w seksie, wyjątkowo to fajniutkie. Natomiast w życiu oboje doprowadzajmy się do wzajemnej radości, bez narzekania, że czasem trzeba przejąć kontrolę lub ulec woli drugiej osoby. Wchodząc w prywatę, sądzę, iż w mojej relacji bardziej dominujący emocjonalnie jest mój facet- mam tu na myśli stabilność, z której ja czerpię uczenie się jakiejś ogłady i racjonalności. Nie wyobrażam sobie siebie w prawdziwie tradycyjnej rodzinie, mimo że chciałabym być w roli zajmującej się domem dobrej żony bądź konkubiny i matki. Wysoko cenię sobie osobisty zarobek (na własne potrzeby oraz bezpieczenstwo siebie i dzieci w ramach rozpadu związku/śmierci), możność wkładu w decyzje rodzinne oraz własnego rozwoju poza kuchnią, pokojem dzieci i ogrodem. Chociażby na egipskiej pustyni lub w muzeum archeologicznym Uważam jednak, że od tych tradycyjnych kobiet możemy się wiele nauczyć jako babki XXI wieku- pokory wobec losu, samokontroli, odpowiedzialności i ciepła.
  19. Oczywiście, że tak, lecz to kwestia bardzo subiektywna. Niektórzy tego wyczucia naprawdę nie mają i robią sobie wzory pełne kiczu, ale tak długo jak im się podoba... To chyba dobrze. Tylko nie należy się dziwić negatywnym komentarzom w takim wypadku, podobnie jak z problemem otyłości. Aj no tak, rozumiem. Jest to jednak prawie nieodwracalna zmiana i na pierwszy (niewielki) tatuaż dobrze wybrać miejsce łatwe do zasłonięcia, z czasem się o nich zapomina, tak przynajmniej słyszałam, nie wiem czy to prawda. Pamiętam, że na etapie młodzienczego buntu (bo teraz to jestem stara maturalna prukwa przecież ) chciałam zrobić kilkanaście tatuaży o wątpiliwym znaczeniu oraz estetyce, tematyka okołomuzyczna i okultystyczna. Na szczęście do tego nie doszło, w główce mi się trochę poukładało, lecz jeden pomysł pozostał i chcę go zrealizować w ciągu pół roku, mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Wszyscy jesteśmy bezguściami!
  20. @leto Dlatego w na tyle ingerującej sprawie nie należy iść w oszczędność pieniędzy. Warto kierować się portfolio tatuażysty, dobrymi opiniami i dokładnym przegadaniem. Źle zaprojektowane i wykonane tatuaże są odstręczające, niezależnie na jak pięknej kobiecie czy niesamowitym i przewspaniałym Chadzie. Niech każdy robi sobie z własną skórą co tylko chce, lecz nie może być to pochopne, gdyż to decyzja na całe lata. Dobrze wykonany, znaczący coś tatuaż to fajny dodatek, nie tyle do wyglądu, ale do samego siebie. Można to potraktować jako upamiętnienie czegoś stałego w naszym życiu, stanowiącego o tworzeniu indywidualnej jednostki.
  21. Nie planuję, nie bój się o to Opinie osób obcych i anonimowych w rzeczy samej nie mają wymiernego wpływu na życie, ja tutaj jedynie wyrażam me ogólne gorzkie żale nad pochopnym RLS
  22. A to przykre! Zdarzają się fajniutkie, sama planuję jeden Musi być to jednak doskonale przemyślane, wzór i miejsce wyznaczone- niewielka inskrypcja hieroglificzna w okolicy żeber, tak, aby się nie znudziło i znaczyło wiele. To prawda, że tatuaże często są sygnałem ostrzegawczym, więcej babek z poważnymi problemami, które znam ma tatuaże niż nie ma, lecz nie jest to oczywiście jednoznaczne.
  23. Oczywiście, że tak, ale dokładnie to napisałam 'w tym czasie zrobić można wiele dobrego dla siebie' mam wrażnie, iż na tym właśnie polega bycie kreatorem własnego życia. Na sprawy, która dla danej jednostki nie są priorytetowe, jak chociażby partner, można poczekać. Nie mam tu na myśli bierności i brania tego, co się przypadkiem napatoczy, ale przesiewania na podstawie tego, co sami osiągnęliśmy oraz pragniemy. Tak, zgadzam się. Jednak nie warto księżniczkować i samemu jako kobieta coś zrobić. Nie uważam, że samym swym istnieniem przyciągam mężczyzn, choć może się mylę. Wy faceci macie pod tym względem pod górę, przyznaję. Ale czy nie lepiej właśnie mieć coś do zaoferowania poprzez czas poświęcony na rozwój niż poprzez egzystencję? To jest zdecydowanie wyższe, lepsze, zasługujące na szacunek. Nie wiem jak sądzi większość kobiet, pewnie masz rację. Dla mnie logicznym jest, iż większość jest przeciętnie atrakcyjnych, tak samo jak większość kobiet jest przeciętna. Nieliczne jednostki są powyżej średniej i nieliczne są poniżej średniej. Nie muszę tego tutaj nikomu pokazywać, każdy wie, jedynie tłumaczę się. Głupota, zawsze odczuwam potrzebę wytłumaczenia. Dokładnie tak, to miałam na myśli. Działa u obu płci, przynajmniej powinno. Za cóż tu linczować, sama prawda. Jako kobieta doskonale znam kobiety, ratuję się tylko wiecznym zastanawiamiem nad własnymi babskimi odruchami. Jeśli facet jest w stanie wykrzesać z siebie coś interesującego dla samego siebie, własnej satysfakcji, to kobiety pojawiają się same, można na nie nijako zaczekać. Być może trochę poplątałam się w powyższym poście.
  24. Po co marnować cenny czas i energię na poszukiwania, kiedy można poczekać aż będzie ono skłonne zrobić coś dla nas i ewentualnie to poprowdzić według własnych upodobań? W czasie teoretycznie przeznaczonym na te poszukiwania, zrobić można wiele dobrego dla siebie i świata, co być może przyniesie wymierny efekt w postaci metaforycznej Pameli Anderson
  25. @Patton Nie wiem, wydaje mi się, iż nikomu nie należy wierzyć w 100%, w tym i sobie, jak stwierdziłeś. Wszystko przepracowujmy własnym umysłem oraz doświadczeniemi, z czasem można bardziej zaufać drugiej osobie, lecz wciąż nie tracić czujności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.