Skocz do zawartości

deleteduser76

Użytkownik
  • Postów

    83
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser76

  1. @armin@Mosze Red @Tatarus @gnukij1 @Reflux @Mat2206 @SSydney @Turop @Obliteraror @nihilus @Lexmark82 @leto @Tomko @Stary_Niedzwiedz @wroński Oznaczę was wszystkich, jak kogoś przeoczyłem to wybaczcie. Bardzo dziękuję za rady, wszystkie odpowiedzi przeczytałem, nie ze wszystkimi się zgadzam ale mimo wszystko wiadomo,że nie chcecie dla mnie źle. Nie było tak, że jej opowiadałem o tym problemie, to po prostu u nas zaistniało raz i później nie mogłem tego problemu z moim sprzętem wyrzucić z głowy bo zdarzyło mi się tak pierwszy raz w życiu. Nie mam zamiaru się mścić, dawno się po kościach rozeszło, nikt nie wraca do jej tematu. Znajomi gadają ze mną normalnie. Uważam, że zemsta poprzez sianie plot jest poniżej mojej godności, bo ploty to jest domena kobiet nie mężczyzn. Postanowiłem przybrać postawę wyjebanizmu. Już pokazałem jej na koniec jakim potrafię być chujem gdy do mnie dzwoniła jakby nigdy nic, a ja potraktowałem ją tak jakby była dla mnie nikim nawet jej nie obrażając. Wiem, że to ją zabolało, trochę ją znam i jeśli nie jej uczucia to jej dumę. Było, minęło ja prę naprzód nie myśląc o przeszłości. Jeśli kiedyś nasze drogi się skrzyżują, wtedy się dowie że wiem wszystko i powiem, że nie wierzę jak może być taką hipokryzyjną suką rozpowiadając takie rzeczy by się poskarżyć na mnie. Może na jakimś spotkaniu przy kawie w odległej przyszłości gdy się niczego nie będzie spodziewać gdy ja już będę innym człowiekiem ponieważ postanowiłem pozmieniać dużo rzeczy w swoim życiu i wziąc te swoje życie za pysk i pokazać sobie i innym na co mnie stać odbudowując siebie jeszcze silniejszego niż kiedykolwiek Dzięki jeszcze raz bracia Od teraz żadna sikorka mi wyżej ch*ja nie podskoczy
  2. @Mosze Red @Tatarus Nie wiem czy jest sens mścić się skoro dupoobrabianie miało miejsce w trakcie naszego związku i to było na zasadzie "a wyżalę się" a ze sobą nie jesteśmy już dłuższy czas i jest totalny zerowy kontakt. Tylko trzeba mieć coś z głową by żalić się kumplowi swojego faceta.
  3. Problem w tym bracie, że my nie jesteśmy już razem a ja nie chcę wydać ziomka skoro w zaufaniu mi to powiedział
  4. Panowie, wczoraj byłem z kumplem na piwku i dowiedziałem się, ze mój były nietykalny płatek śniegu rozpowiadał wszystko naszemu wspólnemu znajomemu z pracy. Co gorsza, opowiadała mu jak miałem nieciekawy okres w moim życiu co się przekładało na słabe funkcjonowanie mojego żołnierza w wyniku stresu. Dowiedziałem się również ze nie wspierałem myszki a ona była taka pokrzywdzona i bezbronna. Zawsze myszka powtarzała ze prywatne sprawy powinno się trzymać dla siebie. Tez wiem wiele gównianych rzeczy o jej problemach psychicznych, widziałem dużo w jej domu np. Przemoc psychiczną jej matki do niej a nie chwaliłem się tym wspólnym znajomym. I pomimo tego, ze ona rozpowiadała chuj wie komu wszystko ja nie mówię nic bo wole zachować klasę. Mimo wszystko czuję się chujowo ze nasi znajomi są z takimi szczegółami na bierząco. Nie chce z nikim o tym gadać i więcej o niej wspominać w realu wiec wybrałem to by wygadać się tutaj. Najgorsze jest to ze nie wiem kto co wie i jaką mam przybrać postawę.
  5. Możesz i mieć ciało jak Schwarzeneger, ale jak jesteś słaby psychicznie to przegrasz. Widocznie jesteś bo zamiast mieć wyjebkę przejmujesz się jakimś gogusiem
  6. Uważam, ze to jest wasz nieudolny mechanizm obronny. Próba wyśmiania mojej wypowiedzi odpowiedzią która ma na celu zrobić ze mnie głupka w oczach innych czytających a moje zdanie kompletnie infantylne. Niestety drogie Panie, to nie kafeteria i mężczyźni z tego forum używają mózgu.
  7. Owszem, nawet jestem krótko po rozstaniu ale z mojej inicjatywy. Nie mogłem więcej znieść upokorzenia. Dawałem jej wszystko, byłem do rany przyłóż i nie wyznaczałem granic skończyło się jak się skończyło. Ciepłe kluchy w większości przypadków prędzej czy później tracą swoje kobiety. Lekcja na całe życie
  8. 1. 25 2. Ostatni około rok, wcześniejszy 3 lata 3. Miesiąc 4. Ja zerwałem ponieważ nie byłem szanowany, tak to pewnie dalej by się to Ciągnęło.
  9. Bracia, jestem już jakiś czas po rozstaniu. Powoli dochodzę do siebie dzięki lekturze forum. Moja psychika jednak nie jest tak mocna jak przed związkiem. Pewność siebie podupadła. Zaufanych znajomych mam, regularnie trenuje i nawet dobrze wyglądam ale nie potrafię patrzeć n siebie tak jak gdy podrywałem moją byłą pierwszy raz - Energiczny, pewny siebie i zdecydowany. Jakoś te cechy zostały przytłumione albo były pozorne? Problem w tym, ze mam praktycznie zero kontaktu z płcią przeciwną. Koleżanki w czasie związku olalem jakże i inne kobiety które się kręciły wokół mnie co powoduje ze obecnie nie mam opcji. Nie chodzi mi o szukanie do związku, po prostu zwykły kontakt z paroma kobietami jak kiedyś by odbudować w sobie to coś, tą iskierkę która mialem do podrywu by znów zasmakować relacji z kobietami. Myślałem nad założeniem portalu randkowego, ale jakoś bronię się przed tym rękami i nogami (kojarzy mi się z desperacją) Proszę o porady bracia, cóż mógłbym uczynić, co radzicie bracia?
  10. Bracia, zaczęły się telefony od byłej gdy byłem w pracy. Nie odbierałem z początku, ale w końcu zdecydowałem się odebrać. Pytam się „O co chodzi?” Ona do mnie ze dzwoni bo koło mojej pracy jest jakimś tam sklep i chciałaby żebym coś sprawdził ale już pewnie jestem po pracy i nie ważne (był koniec zmiany) zapytałem „Tyle?” Ona „Tak tyle” i ja na to „No to cześć” po czym się rozłączyłem. Mieliście racje ze będzie kombinować choć nie wierzyłem w to znając ją i jej dumę. Kiedyś po jakimś czasie milczenia po pierwszym „rozstaniu” tez tak dzwoniła z pretekstem a ja głupi wtedy rozkrecilem gadkę co doprowadziło do spotkania i powrotu.
  11. Bracia, Właśnie dostałem info, że mojej byłej żal że stało się jak się stało, ale pewnie już mam pocieszenie bo uwaga "ON TAKI JEST"
  12. To jest po prostu brak szacunku dla swojej połówki. Żadna "kochająca" kobieta nie pozwoliła by sobie na takie zakończenie długiej relacji. Ja bym 3 lata pewnie nie wytrzymał, już zacząłem się buntować po paru miesiącach i byliśmy razem prawie rok. Trzeba mieć swoją godność, bo jeśli Ty się nie będziesz szanował to i ona podstaw do tego miała nie będzie. Także, wyje... wiatr w żagle i płyniemy szybciej bez zbędnego balastu
  13. Moja była też mi powtarzała jaki jestem dobry, opiekuńczy, kochany i... oh well ?
  14. Po tylu staraniach w końcu sobie powiedziałem dość. Nie będę czekał na zbawienie aż się ze mną spotka i wyjaśni. Stwierdziłem, że mam to w dupie i nie będę czekał aż da mi znać. Rozdałem karty więc i zerwałem przez smsa gdyż czułem że moja godność więcej tego nie zniesie i tak się nie zachowuje kobieta której zależy. Jej poprzedniczka patrzyła na mnie jak na obrazek, więc mam skalę porównawcza.
  15. Tak, zapomniałem dodać ze było wybrzydzanie w łóżku i mówienie że "ona chce normalnie a nie jak dziwka" i czemu "Nie staje na sam widok" strasznie mnie to demotywowało.
  16. Te problemy były w mojej głowie. A po co mam jej to pokazywać? Podobno trzeba urwać kontakt całkowicie z byłą, czyż nie? W sumie były nie raz momenty, że na prawdę dobrze nam było w łóżku (miała po parę orgazmów na dzień) gdy po wszystkim następnego dnia już do mnie wypisywała że tak jej dobrze ze mną i nigdy mnie nie puści.
  17. Przed nią była inna z którą problemów takich nie miałem a była mniej urodziwa. Wydaje mi się że za bardzo i na siłę chciałem jej zaimponować no i wyszło jak wyszło. Bardziej miałem na myśli pokazać się, wsiąść do autobusu i pojechać. Ona jest na wypowiedzeniu i kłamała mnie że już nie pracuje. Nie wie, że ja wiem więc nawet to by podejrzane nie było. Ale poroniony pomysł, odpuszczam Tak może i było, ale teraz postanowiłem odpuścić relacje i pierw się w pełni ogarnąć i zająć sobą
  18. Witam bracia, Jestem tutaj a jakże, z powodu kobiety. Historia pewnie jak wiele innych. Szybki rozwój związku, szybki seks, "kocham Cię, zostań moim mężem, kiedy się oświadczysz bla bla bla" Pierwsze zbliżenie nie udane ponieważ konar nie zapłonął, jednakże ja jak to ja przejąłem się bardziej niż powinienem bo nigdy tak nie miałem. Wryłem sobie to w psychikę tak, że każde zbliżenia mnie stresowało. Udało mi sobie jednak z tym poradzić za pomocą tabletek. Chwilę fajnie i zaczęło się. Wymagania z d, nic jej nie pasuje, "prawdziwy mężczyzna to", "faceci moich koleżanek tamto" i wieczna krytyka. Przestałem czuć się swobodnie i spantofliłem swój tyłek wierząc w te gadki. Oczywiście nie byłem świadom, że kobieta jedno mówi, drugie robi a trzecie myśli. Robiłem wszystko co w moim mniemaniu miało być dla nas dobre. Zacząłem się chujowo czuć ze sobą, niedowartościowany nie widząc że moja pewność siebie poszła się... nie czułem się już komfortowo w łóżku w większości przypadków tylko myślałem o tym oby stanął i różnie się to kończyło. No tragedia... stary ja zniknąłem. Jednakże były i takie razy gdy czułem się komfortowo i miałem dobry humor że mogliśmy i całą noc uprawiać sex. Z tym było roznie. Na inne dziewczyny się zamknąłem bo moja księżniczka przecież była zazdrosna więc pourywałem kontakty. Przechodząc do meritum. Nadszedł moment gdy moja kobieta nagle przestała pamiętać że istnieje. Kontakt bardzo zdawkowy, a jak już to kulturalne mieszanie mnie z błotem... dowiedziałem się od wspólnego dobrego kumpla któremu się zwierzała z problemów naszych że mówi od dawna mu inne rzeczy niż mnie. Napisałem do księżniczki że musimy pogadać (Oczywiście nie chciałem sprzedać ziomka) Od razu zadzwoniła, przypomniała sobie o tym że można od razu haha. Umówiliśmy się na rozmowę, oczywiście do której nie doszło bo później nagle ona da mi znać nie wie itp. Już nie wytrzymałem tego wszystkiego i zerwałem przez smsa. Nie odpisała tego dnia, ale pisała przez następne dwa dni co ignorowałem. Aż w końcu napisała pożegnanie życząc mi szczęścia i dodając że może się jeszcze spotkamy. Zdecydowałem się na to odpisać w stylu "life goes on, powodzenia" tak się skończyła super relacja. Po rozstaniu zacząłem czytać o kobietach, słuchać audycji i nie wierzyłem własnym uszom jak wielkim frajerem byłem myśląc że robię wszystko tak jak być powinno. Mam nadzieję, że chociaż z twarzą z tego wyszedłem. Oceńcie bracia, a kopniak potrzebny bo jeszcze ona przewija się w moich myślach i przychodzą głupie pomysły typu "a może się jej pokażę niby przypadkiem na dworcu autobusowym jak będzie czekała na autobus" wiem, wylejcie na mnie wiadro pomyj bo ten pomysł jest poryty. Haha, chyba trzeba trzymać się ramy. Na szczęście z każdym dniem mi przechodzi i odzyskuje dawną pewność siebie i radość z życia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.