Skocz do zawartości

Tamten Pan

Starszy Użytkownik
  • Postów

    530
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Tamten Pan

  1. Rozumiem, że w tej chwili kobieta ma prawo usunąć ciążę jeśli istnieje zagrożenie dla zdrowia lub życia, a jeśli ta ustawa weszłaby w życie to niemożliwe/karalne prawnie byłoby usunięcie ciązy w Polsce, nawet jeśli lekarz uznałby że kobieta na 100% umrze lub straci zdrowie po porodzie, tak?
  2. Serio dobrze zagrany? Nie ma drewna i Borysa Szyca z Karolakiem? Pytam bo zupełnie straciłem wiarę w polskie kino obecnej dekady.
  3. To na pewno, ale wiele trenujących tez ma najebane, tutaj nie ma zasady. Jedyne co zauważyłem to że dosyć często grube laski są bardzo pogodne, wesołe i mają wyjebane na wszystko w pozytywnym znaczeniu słowa. Ale może akurat na takie natrafiałem w szkole i na studiach, zazwyczaj dawały notatki i były bardzo bezproblemowe. W każdym razie miałem związek z anorektyczką, kiedyś to opisywałem na forum, sielanka przechodząca niespodziewanie w koszmar. Współczuję Bradowi.
  4. Ale o co całe to zamieszanie? Nigdy wcześniej pedała nie widzieliście?
  5. @ZdzisławBeton Nie wiem. Na początku pewnie w sporej mierze tak, więc poszedłem do psychoterapeuty (nawet nie wiedziałem że to przez nią, po prostu czułem się chujowo) i na dwóch spotkaniach poukładał mi myślenie. Okazało się, że tak naprawdę jeszcze się z nią nie rozstałem w swojej głowie, nagromadziłem w sobie dużo złych emocji i musiałem to przepracować. Faktycznie bardzo mi pomógł i jakiś czas było lepiej, uznaliśmy że nie potrzebuję już jego pomocy, ale później znów równia pochyła i głowa w krowiej dupie. Wydaje mi się że wiele czynników się na to nałożyło, ale to chyba musiałbym opisać w osobnym temacie bo będzie offtop.
  6. @mac dzięki stary, takiej odpowiedzi właśnie potrzebowałem. "Zabawne", bo właśnie dzisiaj zacząłem dzień od "ja pierdolę..." (ostatni raz zdarzyło mi się takie coś chyba kilka lat temu) i też od razu pomyślałem o Dniu Świra. Od kilku miesięcy nie jestem sobą i odbijam się od ścian, jak dziecko we mgle. Przejebany depresyjny stan stagnacji z którego bardzo ciężko się wygrzebać, nie życzę najgorszemu wrogowi. Dobrze mnie zdiagnozowałes. Stanowczo nadszedł już czas aby odzyskać siebie i już chyba wiem jak.
  7. Tak przy okazji - nie obstaję do końca przy żadnej opcji , ino poszukuje odpowiedzi na pewne pewne pytania, odpowiedzi których nie znam.
  8. Słuchałem właśnie audycji Marka (wolność, nie ma nic cenniejszego od niej) i uderzyły mnie te fragmenty: "Wszystko co z zewnątrz wpływa na nasze poczucie zadowolenia nas zniewala" "...ja powinienem się czuć dobrze bez względu na okoliczności" Uważacie że szczęście bezwarunkowe faktycznie istnieje/może istnieć, czy to tylko hipisowskie/new-agowe/pseudo duchowe pierdolenie? Dlaczego uważasz że powinieneś czuć się dobrze, nie realizując narzuconego sobie celu, albo nie realizując czegoś co akurat jest w tej chwili Twoją życiową misją? Jak się czujesz, jeśli ktoś cię zawiedzie lub rozczaruje? To czemu w takim razie miałbyś czuć się dobrze zawodząć siebie? Czy to nie był by instynkt samobójczy i autodestrukcyjny, pozbawiający motywacji i wewnętrznego przymusu do działania? Czy to nie jest właśnie "pozytywne" uzależnienie, działające na Twoją korzyść? Albo przykładowo, czy można czuć się dobrze jako osoba która ciągle zawodzi siebie, np. ktoś kto jest okrutnie otyły i od kilku lat obiecuje sobie że coś z tym zrobi, ale ostatecznie nigdy nic nie robi? W jaki sposób, dlaczego i po co taka osoba miałaby czuć się dobrze? Czy takie czucie się dobrze jako obleśnie wyglądający pulpet z przetłuszczonymi włosami nie byłoby destrukcyjne? A może na odwrót, może właśnie z czucia się dobrze naturalnie wyniknęło by dbanie o siebie, a zły wygląd jest objawem czucia się źle? Czy czucie się źle nie jest po prostu typową reakcją naszego organizmu w danej sytuacji, czymś czego nie powinniśmy oceniać? Zobaczcie że to całe "czucie się dobrze bez względu na czynniki zewnętrzne" nie ma za bardzo sensu z ewolucyjnego/socjobiolgoicznego punktu widzenia. Nie sądzicie, że gdyby nasi przodkowie byli tacy "oświeceni" i ciągle zadowoleni z chuj wie czego, prawdopodobnie ludzkość już dawno by wymarła, albo dalej siedzielibyśmy w jaskiniach i umierali w wieku 25 lat? Po co obcować z kobietą i się rozmnażać a później męczyć się z małym gówienkiem, skoro jesteśmy "szczęsliwi sami ze sobą"? Po co przez cały polować na mamuta w deszczu i pizgawicy, obrabiać mięso i piec je na ogniu skoro jesteśmy szczęśliwi sami ze sobą i możemy zamiast tego wpierdalać korzonki? Po co bronić wieś i swoją rodzinę przed obcym plemieniem, jak można schować się w zimnej, ciemnej jaskini i być sobie szczęśliwym, jedząc mrówki i żuki spod kamienia? Albo, czy podejście typu "ja powinienem" (czuć się tak albo inaczej) nie przyczynia się do tego, że czujemy się jeszcze gorzej? Nie jest to jakaś forma auto-przemocy, wywierania na sobie bezensownej presji i nierealistycznych oczekiwań? Czy szczęście oparte w 100% na swoim wnętrzu może w ogóle istnieć? Mówi się że ludzie bardzo "uduchowieni", mistrzowie z dalekiego wschodu albo mistycy z naszego podwórka są szczęśliwi bezwarunkowo prawie cały czas. Tylko skąd wiecie, że mówią prawdę? Może wcale nie są szcześliwi? A może są, ale to ich poczucie "świętojebliwości", wyjątkowości i uwielbienia/podziwu ze strony innych ludzi karmi ich ego i dlatego dobrze się czują? Może to przez odcięcie się od wielu pokus i zdyscyplinowane życie? Może tyle poświęcili na tą całą duchowość, że muszą nosić maskę, inaczej zdali by sobie sprawę że przepierdolili życie i zamiast korzystać, spędzali całe dnie na gapieniu się w ścianę i siedzeniu w pustelni? Podstawowy mechanizm wyparcia? Co o tym sądzicie?
  9. Dziwny temat. Tak jakbyś spytał czy faceci wolą klubowe blondynki czy eleganckie brunetki. Kwestia gustu/mentalności i tyle.
  10. Błąd. Laski często na początku robią minę a'la "obrażona pani prezes" żeby spławiać słabych i niepewnych siebie facetów. Jeśli nic sobie z tego nie robisz to w 95% przypadków po kilku minutach rozmowy laska zaczyna się uśmiechać, śmiać i dopytywać o Ciebie. Mi kiedyś laska ciągle rzucała kłody po podejściu, przez 15 minut zachowywała się jakby była tam za karę, nie chciała dać numeru, ale chciała moj. Dałem jej, miesiac później napisała mi smsa, spotkalismy się 2 razy i ją wyruchałem. Ja polecam wykazać wprost fascynację, bo 99% facetów nie ma jaj żeby zrobić coś takiego w dzień. Oczywiscie działa to z kobietami które naprawdę podobają nam się fizycznie. Zazwyczaj mówię coś szczerego co kobieta we mnie wbudziła, np: "Zobaczyłem z daleka jak się poruszasz i po prostu nie mogłem do Ciebie nie podejść, czułem że po prostu muszę to zrobić" albo "Usłyszałem przed chwilą taki głos z nieba który powiedział mi "Podejdź do tej dziewczyny!", głęboko poczułem że gdybym tego nie zrobił, to później bym żałował. Dokąd idziesz?". itd. Oczywiście tutaj dochodzi mnóstwo istotnych szczegółów, ale nie jestem trenerem uwodzenia i nie miałem kilkudziesięciu kobiet więc nie będe się rozpisywał. Jesli laska ma słuchawki albo gada przez telefon to żaden problem, wystarczy jej powiedzieć np.: "powiedz ze zaraz oddzwonisz". No i najwazniejsze: UŚMIECH I kontakt wzrokowy. Kontakt wzrokowy to podejrzewam jakieś 90% roboty na początku. Podchodzisz, np. doganiasz ją, trzymasz dystans fizyczny (odległość), kładziesz jej lekko rękę na ramieniu, ona zdziwiona odwraca głowę i pierwsze co widzi to Twoje głębokie spojrzenie w jej oczy i twój szczery uśmiech. Reakcje w 95% pozytywne, a nie wyglądam jak model, jestem bardzo chudy i dość niski (177cm). I jeśli szukasz tylko lasek z którymi masz kontakt wzrokowy, to okrutnie się ograniczasz.
  11. 1. Mistrz uwodzenia? Ile konkretnie miałeś kobiet? Tzn. z iloma uprawiałeś seks dopochwowy? Rękoczyny i lody się nie liczą. 2. Zagadywanie o opinie to moim zdaniem straszna lipa. Kobieta instykntownie wie po co do niej podchodzisz, więc pokazujesz się odrazu od słabej strony. Podchodzisz i coś kombinujesz, chcesz coś ugrać a nie masz jaj żeby pokazać to wprost. Trzeba wprost pokazać intencje i seksualność na samym początku. Ważne jest też żeby mieć dobrze zaplanowaną logistykę, wiedzieć od razu gdzie chce się zabrać dziewczynę i co z nią zrobić, przechodzić szybko z etapu do etapu żeby nie miała zbyt wiele czasu na myślenie i zmianę zdania. Siedzenie kilka godzin w parku to dość chujowy pomysł. Poza tym o co Ci chodzi z tymi parkami, czym się różni park od centrum miasta?
  12. Mógłbym to udowodnić jednym zdjęciem, ale nie zamierzam wrzucać tutaj zdjęć znajomych. Mam kumpla wyglądającego jak gówno (pryszczaty student, wygląda jak chudy nastolatek, długie włosy z rozdwojonymi końcówkami, rozciągnięte koszulki z zespołami, wytarte dżinsy, stare rozklepane buty, gęba zarośnięta piczkodrapkami jak u krasnala, twarz jak małpka, wkurwiający głos) - jest w związku z tak śliczną laską, że wielu z Was by się zesrało. Też nie wiem jak to kurwa jest możliwe Nie, nie sprzedaje narkotyków i są ze sobą już długo. Serio związkami w tak młodym wieku (on jest chyba na 2 roku studiów) rządzą zupełnie inne prawa niż małżeństwami itd. Ja też ważąc jakieś 54kg, będąc niewysokim, bladym i chujowo ubranym licealistą miałem dwie dziewczyny tak śliczne, że do dzisiaj mi odpierdala jak o nich myślę. Wszyscy się za nimi oglądali na ulicy. Wizualnie rzeźnia. Co prawda jedna z nich była niestety chora psychicznie i później totalnie poczesała mi mózg, więc to inna bajka, ale tak czy inaczej - można. To jest jak najbardziej prawda. No to sam sobie odpowiedziałeś, co robiłeś źle. Nikt Cię nie oszukał, po prostu robiłeś to w bezmyślny sposób i nie wyciągałeś dobrych wniosków. Ja na początku liceum też wyczytałem jakieś gówniane "otwieracze" z forum PUAsów (większość ludzi na tych forach to najprawdopodobniej pryszczaci nastolatkowie), chodziłem po mieście ubrany w jakieś pstrokate szmatki i robiłem z siebie pajaca. Dopiero po kilkudziesięciu podejściach uznałem, że coś tu kurwa nie gra i z tej mąki nie ma chleba. Przestałem "wychodzić na podryw", za to przy każdej okazji kiedy widziałem gorącą dziewczynę starałem się do niej podchodzić. Na początku było chujowo, bo się stresowałem i pierdoliłem bzdury, później coraz lepiej, przestałem "pytać o opinie" i robić inne durne rzeczy. Zamiast tego byłem rozbrajająco szczery. Jak się bałem albo wstydziłem, to mówiłem o tym. Zazwyczaj dzięki temu złe samopoczucie odrazu mi przechodziło. Stałem się bardziej otwarty, przestałem się jąkać, nawiązywałem dużo lepszy kontakt wzrokowy, nie wstydziłem się zapraszać odrazu na kawę albo następne spotkanie. Następnie był etap że zdobycie numeru było przeważnie dość proste, tak samo jak ustawienie randki. Zaczął się kolejny etap - jak ogarniać randki, żeby coś z tego wychodziło. I tak dalej. Później się dość mocno rozkręciłęm i zawsze na pierwszej randce było całowanie itd. Ogólnie doszedłem z poziomu gościa który srał w gacie na myśl przed podejściem i zagadaniem (dosłownie ręce mi się trzęsły i nogi uginały) do dość fajnego poziomu, akcje z całowaniem się kilka minut po poznaniu też nieraz wchodziły (w ten sposób zresztą poznałem swoją ostatnią byłą). Uważam że to wszystko bardzo dużo mi dało. Gdybym nigdy tego nie przeszedł to teraz byłbym pewnie sfrustrowaną smutną pałką z jedną dziewczyną na liczniku. Albo żadną. Wszystko trzeba robić z głową. Możesz sobie podchodzić 345346 razy dziennie i chuja Ci to da, jeśli ciągle robisz to samo, tak samo, nie wyciągasz żadnych wniosków i nie pracujesz nad swoim wnętrzem a zamiast słuchać swojej intuicji słuchasz jakichś przypadkowych typów z internetu albo youtube. Ja twierdzę, że jeśli ktoś jest miękką bułą która nigdy nie podchodziła do dziewczyn i twierdzi że "nie da się", "nie można ojej ojej", "to jest nienormalne" to powinien to zmienić. NIE kosztem podnoszenia swojego SMV. I jedno i drugie. Doświadczenie z kobietami trzeba zdobyć, to umacnia i uczy bardzo wielu rzeczy - kobiety pokazują Ci w którym miejscu jesteś miękkim peniskiem i płaczliwym chłopcem. Powiem wam tak: mam (miałem?) wielu znajomych którzy zawsze jak zagadywałem jakieś dziewczyny w czasach kiedy często to robiłem wylatywali z tekstami "ale ty jesteś pojebany!" "przecież tak się nie robi" "haha zlała cię" itd. Tylko dziwnym trafem, zawsze jak mi wychodziło i dosiadałem się do jakichś ładnych, miłych dziewczyn albo oddzielałem się od nich i szedłem sobie gdzieś z nowo poznanymi koleżankami, oni natychmiast przylatywali z wywieszonymi jęzorami, jakby nigdy nie widzieli kobiety i zazwyczaj pierdolili całą sytuację swoim lamerskim, spierdolonym zachowaniem typowej pizdy bojącej się zagadać do dziewczyny. "no czeeeeeeeeeeeeeeść, no sieeeeeemka, jestem krzysiuuuuu, no dziewczyny, no co tam, no czeeeeeeeeśććććć, mogę też się przysiąśććć??? Nooo sieeeeeemka!" ...Do przemyślenia. Zgadzam się Często może tak być, ale pod warunkiem że już wcześniej taki koleś miał doświadczenia z kobietami. Jeśli w liceum raz prawie zamoczył a później nic, nie umie flirtować, nie umie rozmawiać z kobietami w sposób nielogiczny i emocjonalny, nie rozumie ich i się ich boi (albo nienawidzi jak wielu kolegów z tego forum), to raczej mu dużo nie pomoże. Tak, fajna książka. Sam przeżyłem wiele podobnych rzeczy do tych które on tam opisuje, tylko że nie zaczynałem z aż tak słabego poziomu i nie doszedłem aż tak wysoko, bo w pewnym momencie wszedłem w związek. Po nim miałem doła i prawie rok celibatu, następnie zacząłem się rozkręcać i trochę dymać, w pewnym momencie miałem 3 dziewczyny równolegle i później znów wszedłem w związek. Wyszedłem z niego w grudniu i teraz znów mam lekkiego doła i muszę odpocząć
  13. Bardzo się mylisz. Ogromnie. Jak stąd do toronto.
  14. Jak chcesz. Mógłbyś zainwestować np. 20k PLN i po kilku dobrze rozegranych miesiącach mieć źródło dochodu przewyższające Twój etat. Może nawet odnalazłbyś nową drogę życia i przeszedł w 100% na swoje. Ale rozumiem że nie każdego to kręci i nie każdy nadaje się do biznesu. Ludzie w Polsce mają niestety zajebiście wpojone to spierdolone postkomunistyczne myślenie: nie da się, wtopisz, nie da rady, mama mi nie pozwala, a za dobrze by to było, ale jak to tak, a to tak przecież nie można, a to jest niemożliwe, a podatki, a rząd nie taki, a nie kończyłeś studiów z biznesu/marketingu/opierdalania gały z połykiem, a bo w niemczech to jest raj na ziemi, a gdybym mieszkał w Ameryce, a bo w Nigerii to prywaciarze ruchają kozy w dupę, a bo w Nagasaki lubią bukkake. Wtopić się w tym biznesie ecommerce się za bardzo nawet nie da jeśli porządnie wszystko przemyślisz, w najgorszym wypadku wychodzisz na zero albo masz leciutką stratę, bo co za problem wyprzedać po taniości towar np. w USA który kupiłeś w np. Chinach lub Polsce pizdyliard razy taniej? Zwłaszcza jak nie masz inventory, tylko robisz dropshipping (np. na Shopify). Jedyny koszt to reklamy i pierdółki. Jak reklamy zaczynają zjadać profit to je optymalizujesz, wyłączasz, odpalasz od nowa. Z produktami cyfrowymi też bardzo trudno wtopić większe pieniądze, trzebaby okropnie chcieć. Tylko czasu trzeba często więcej. Z taką kwotą jak 200k na inwestycję da się baaaaardzo dużo zrobić. Na wynajmie chuja się tam zarabia. Więc Twoja sprawa czy chcesz je naprawdę rozmnożyć, czy się z nimi cackać jak na lokatach bankowych 0.001% zysku po 150 latach, idź z nami po bogactwo, kup sobie sztabkę złota i nie wiem co dalej, ono się rozmnoży w twojej szafie i będziesz miał po roku dwadzieścia sztabek, tylko będziesz musiał im dawać mleko aryjskich dziewic, bo inaczej małe sztabki będą smutne. Możesz też kupić broń palną i strzelać do sąsiadów z okien. Mógłbyś sobie za 2 lata kupić dużo większe i bardziej wypasione mieszkanie. Za 200k nic fajnego nie dostaniesz, zwłaszcza w większym mieście. Chyba że chcesz później jeść tynk z sufitu. Dobra, nieważne. W sumie to powinienem brać grube pieniądze za doradztwo a nie wolontariat tutaj odpierdalać Idę i nie grzeszę więcej.
  15. Z-DOŚWIADCZENIA-Z-KOBIETAMI-KURWA! I doświadczenia z życiem (własne osiągnięcia nie mające nic współnego z kobietami, np. biznes, siłownia itd..) na litośćboską.
  16. Kurwa ja widzę że wielu z Was te całe forum bardziej pierdoli w głowie niż pomaga. Lepiej by było żebyście sobie poczytali Kaczora Donalda. NIE MAM SAMOCHODU NIE MAM HAJSU NIE MAM MARYNARKI SZYTEJ NA MIARĘ OD ARMANIEGO ZA 20.000 ZŁ (Właśnie dlatego nie mam dupeczek, wcale nie dlatego że jestem miękką fają która nie umie nawet podejść i zagadać do dziewczyny nie robiąc jednocześnie kupy w majty). JAK BYNDE MIAŁ PINIONDZ I KLATE TO BYNDE MIAŁ TOPOWE DUPEDŻKI Takiego chuja! Ręcę Ci się będą przy nich trzęsły, nogi uginały, zesrasz się, jesli nie masz z nimi doświadczenia bo nigdy do takich lasek nie podchodziłeś i nigdy ich w okół siebie nie miałeś. Myślisz ze laski 10/10 same będą do Ciebie podchodzic jak zobaczą że masz Porsche? Może będą, ale odepchniesz ich po 5 sfrajerzonych zdaniach. Ja pierdolę, kurwa. NIE-POTRZEBUJECIE-TEGO-WSZYSTKIEGO-ŻEBY-RUCHAĆ. Doszło do zakutych łbów, kurwa? Rozdzielcie wreszcie do chuja ciężkiego temat uprawiania seksu i wchodzenia w związki z młodymi dziewczynami od MAŁŻEŃSTWA/DŁUGOTRWAŁYCH ZWIĄZKÓW I UTRZYMANIA ICH (TAK WTEDY PRZYDAJĄ SIĘ TE JEBANE ZASOBY ALE NIE SĄ NIE-ZBĘ-DNE JEŚLI KTOŚ JEST OGARNIĘTY) Wpierdalacie się tymi swoimi zjebanymi przekonaniami jeszcze głębiej w matrix i do grobu i krowie w dupę. Można być totalnym gołodupcem i ruchać, to jest kwestia psychiki, podejścia i doświadczenia (które trzeba zdobywać poprzez odrzucenia i porażki, podchodzenie do kobiet, obcowanie z nimi, przełamywanie się). Liczy się tylko spoko ubiór, higiena, sylwetka (ale ja jej nie mam a i tak mam w miarę nabity licznik) i powyższe czynniki. Jak jesteś pizdą to możesz sobie mieć Mercedesa SLR i 5 pokojowy apartament z sauną i widokiem na pierdolony Nowy Jork i i tak nie będziesz ruchał, bo żadna ani nie wsiądzie do tego auta, ani nie przyjdzie do twojego mieszkania, bo będziesz odpychał. Kobiety wyczuwają miękkie fajne na kilometr. Kurwa, wkurwiłem się! Do niedoświadczonych z laskami - przestańcie sobie wpierdalać te zjebane wymówki o SMV, zacznijcie poznawać kobiety i podrywać, bo zostaniecie pizdami do końca życia. Polecam książki Volanta i Vincenta: "piąty poziom", "sex catcher" i "płonąc w atmosferze". Napychając sobie głowę ramami typu "kobiety są chujowe, ranią, są takie złe, o Boziu, chcę do mamy" tylko sami sobie szkodzicie, zwłaszcza jak jesteście prawiczkami albo niedoświadczonymi badylami bojącymi się kobiet.
  17. Strasznie mnie wkurwia to że win 8.1 codziennie truje mi dupę o aktualizacji do 10, a wiele złego słyszałem o 10. Nie wiem, co począć. Chociaż skoro windows10 szpieguje, to 8.1 pewnie też i chuj nam wszystkim w dupę. brave new world! Linux mnie wkurwia, jest brzydki jak noc i nieintuicyjny, poza tym edycja tekstu na tych gównianych open office i innym syfie to skandal, a ja potrzebuję prawilnego Worda i Excela. Chyba że emulować Windowsa na Linuxie, nie wiem czy to jest jakieś bezpieczne..
  18. Zajebiście ładna Pani. Niemiło z jej strony. Rzecz nie do pomyślenia dla 99.9999% kobiet - zostawić Jonnego Deppa. Niezła faza. Zauważcie tylko, że nie wiemy jaki on jest. Może jest pierdolonym kutasem który po ślubie pruł się na lewo i prawo i miał ją w dupie, licząc na to że jak ma wygląd, sławę i pieniądze to nic już nie musi robić? Może to on się nad niż znęcał psychicznie? Znacie go? Może dojechała go "karma", bo z tego co wiem to on jakiś czas temu zostawił swoją kobietę z którą był przez wiele lat dla jakiejś młodszej (może nawet dla tej, nie jestem pewny)? No ale dobra, teraz wpierdolę kij w mrowisko do samego końca: A co, nie ma facetów, którzy robią takie same rzeczy kobietom? Biją je, zdradzają, napierdalają krzesłem, zostawiają same z trójką dzieci, bo kobiecie już opadają cycki, a faceta kutas swędzi i idzie do młodszej dupencji, bo ma facet hajs i wygląd? Mało jest mężczyzn nie płacących alimentów, mających w dupie swoje potomstwo, bijących dzieciaki kablem od żelazka, wpędzających dobre, wrażliwe i oddane kobiety w choroby psychiczne, wpierdolonych w hazard, alkoholizm, notorycznie chodzących na kurwy albo zdradzających tylko dlatego, że mogą, itd? Tacy jesteśmy zajebiści i zawsze lepsi moralnie od kobiet? Nie róbmy z tego forum negatywu feministycznego pierdolenia. Ludzie to ogólnie pojebane stworzenia.
  19. Nie kręcimy się dookoła słońca. Cały świat kręci się w okół dupy. I pieniędzy. Wesoło, co?
  20. Niby ciekawe, ale wydaje mi się że facet ostro przereagował. Zalatuje mi to ostrą paranoją kliniczną. Pytania są takie: -Po co mieli by to robić? Są samobójcami? Skoro "wojsko się zbuntuje" i będą musieli używać federalnych, a dodatkowo odłączą prąd w całym kraju, to będą "na strzała" Rosji, Chin czy chociażby Turcji albo Iranu, a te kraje z całą pewnością napewno chętnie przejmą sobie bogatą w wiele złóż Amerykę. Idealne zaproszenie: wpadnijcie tutaj ze swoimi czołgami i wyruchajcie nas w dupę. A polityków powywieszają na latarniach. No chyba że teoria spiskowa z Zeitgeist jest prawdziwa (bardzo wątpie, socjologicznie niemożliwe, ekonomicznie też niebardzo) i wszystkie rządy świata stoją po tej samej stronie, a ludzie rządzący USA, Chinami, Rosją, Iranem, Turcją itd. piją sobie razem wódkę w swoich willach i planują spisek. Nie wydaje mi się. Rząd USA i tak ma zajebistą władzę i możliwości, ludzie którzy nim rządzą również. Pomyślcie chwilę, jaki miałby być logiczny powód takiej operacji? Poza tym: praca przymusowa około 330 milionów ludzi na powierzchni prawie 10 milionów kilometrów kwadratowych, a oni wszyscy pilnowani jedynie przez federalnych i rozbite wojsko? Zajeżdża mi to jakimś Walking Dead zainspirowanym Orwellem z lekką nutką dekadencji. -Jeśli gospodarka USA padnie (zwłaszcza tak jak oni to przedstawili, niemalże z dnia na dzień) TOTALNIE, tak jak to ujęli (niby jakim cudem? załadują całe złoto i wszystkie USD i wyślą na Marsa?), to upadnie prawie cała gospodarka światowa, łącznie z Chińską. Kurwa, przecież ekonomie państw to naczynia połączone, nie jakieś wiszące w powietrzu kolorowe bąbelki. Ludzie będą zdychać z głodu, wychodzić na ulice, rozpierdalać miasta i wieszać polityków, a kto ma broń, chociażby czarnoprochową, kuszę, butelkę z benzyną, procę czy łuk, ten za nią chwyci. Rozumiem, że mają też spis wszystkich chemików i innych ludzi potrafiących konstruować broń i ładunki wybuchowe w dzień gehenny wszystkich w pizdu rozstrzelają, tak samo jak emerytowanych policjantów, wojskowych, byłych agentów itd? No chyba że taki jest plan, żeby totalnie rozjebać wszystkie gospodarki świata i doprowadzić do absolutnego chaosu na całej planecie, ale to najprawdopodobniej skończyłoby się wojną totalną światową, aż do wyczerpania zapasów rakiet, amunicji i ropy do czołgów. Ze świata zostałaby rozjebana i przeorana pustynia, prawdopodobnie radioaktywna i nieprzejezdna. Wątpię, żeby ludzie stojący za tym rzekomym planem chcieli sprawować władzę absolutną ze schronów przeciwatomowych, nad schorowaną i wychudzoną resztką ludzkości (niesprawną do pracy) mieszkającą na pustkowiach. Przecież mogą sobie to robić równie dobrze teraz, w zaciszach swoich wypierdolistych willi, pałaców, śmigłowców, odrzutowców i jachtów, posuwając zajebiste dupeczki i wciągając koks ze studolarówek. Ta cała teoria nie zakłada też takie szczegółu, że "ci źli oni" nie są nieśmiertelni. Nie da się totalnie zindoktrynować dziecka, przekazać mu swój plan i mieć 100% pewności, że mu nie odjebie, nie zbuntuje się, nie napisze w tajemnicy o tym książki, nie wyda dokumentu w TV, na końcu strzelając sobie w łeb na wizji. Albo nie przyjdzie z dubeltówką i nie strzeli tatusiowi w plecy, i nie dosypie mamusi cyjanku do herbaty, dowiadując się o niezbyt sympatycznych intencjach jego rodu wobec świata. Te elementy są nieprzewidywalne. Przekazywanie tak złożonego planu dalej przez setki lat jest delikatnie mówiąc dość kurwa trudne, zwłaszcza że tych rodzin podobno jest wiele. Między sobą również by się w końcu pozabijały o włądzę. Drapieżniki to drapieżniki. Moje zdanie jest takie, że świat zmierza raczej w kierunku Brave New World (sami oddamy kontrolę i władzę, pozbawimy się prywatności i świadomości, chłonąc medialną papkę i dając się jebać systemowi) niż Roku 1984 (totalna kontrola, zamordyzm, wszędzie kamery, czipy, łańcuch na szyi, kara śmierci za oddychanie itd.). Nikt inteligentny nie bawił by się w ten drugi plan, zbyt wiele rzeczy może nie wyjść. Ten pierwszy jest dobry, a im lepsza ekonomia, tym więcej rozrywek, rozpraszaczy, błyskotek przed oczami, portali gdzie ludzie sami oddają informacje o sobie, pieniędzy w obiegu, konsumpcjonizmu,itd. Więc tym łatwiej ten plan wprowadzić. Ludzie to i tak owieczki. Nie ma sensu ich zamykać w więzieniu, lepiej w złotej klatce, sami jeszcze wypierdolą kluczyk do kanalizacji w zamian za lajki na fejsie i followersów na instagramie.
  21. Mam, żyję z tego. Ale niestety nie mam czasu na darmowy coaching kogokolwiek, a z płatnym też póki co byłoby słabo. W Internecie jest mnóstwo info, polecam podcast The Amazing Seller + forum The Millionaire Fastlane. W sumie to wystarczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.