Historia wydarzyła się lat temu kilka, gdy byłem z taką jedną pojebaną ex. Co mnie w niej kręciło? Do dzisiaj nie wiem. Otóż:
Tego dnia miałem jechać z nią na imprezę, jednak w pracy mi się przedłużyło i nie wiedziałem w końcu czy wpadnę na tę imprezę. Pech chciał, że skończyłem na tyle wcześnie by przyjechać "na niespodziankę ". Przyjechałem i dołączyłem do imprezy. Moja już zrobiona nieźle. Delikatnie zasugerowałem, by już sobie odpuściła, ale nastąpiła majestatu. Kobieta piłą dalej i w końcu się zezłomowała. Musiałem niestety ją odwieźć do domu ( ja nie piłem ) i mieliśmy do pokonania 200m nadmorskiej promenady z przystankami co 5 metrów na rzyganko. Odpoczywając po kolejnym takim przystanku na murku przy deptaku, zastanawiałem się nad przyszłością tego związku, a raczej jej braku.
W tym czasie moja była zaczęła wyzywać bez sensu przechodzących nadmorskich biało żółtych kibiców lokalnej drużyny. Panowie z grupy 2x2 ( 2 metry w klacie, 2 metry wzrostu ) zatrzymali się i w kontemplując inwektywy wysyłane ich w stronę przez moją ex zastanawiali się pewnie czy przypierdolić jej, czy mnie.
Postanowiłem działać. Jako nadworny krasnal 165cm podszedłem do Panów i powiedziałem coś w stylu:
K*rwa panowie, Sorry dziewczyna mi się najebała i muszę sobie radzić. Dajcie spokój.
Panowie pomyśleli chwilę, poprzewracali oczami, poklepali mnie po ramieniu życząc powodzenia.
Następnego dnia już nie była moją dziewczyną.