Skocz do zawartości

Oświecony

Starszy Użytkownik
  • Postów

    709
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Oświecony

  1. Brzytwa, rzeczywiście. Też rzuciło mi się to w oczy. A może można by dodać jeszcze "łapę w dół"?
  2. Wtrącę swoje zdanie. Widzę, że wątek się ciągnie i ciągnie. Czy doszliście już do jakichś wstępnych ustaleń?
  3. DonDiego, nie miej mi tego za złe, ale: Nie: Idą po najmniejszej linii oporu. Tak: Idą po linii najmniejszego oporu. Chyba założę wątek o poprawności językowej, bo kilka błędów już mi się rzuciło w oczy. Nie że byłbym nie wiem jakim znawcą, ale tak tylko... by żyło się lepiej. :-)
  4. Subiektywny: Żyd Żydowi nie może nic pożyczyć na procent, ale chrześcijaninowi już może. Słyszałem, że FED należy do Banku Anglii. Bank Anglii należy do... Rothschildów. Kilka ciekawostek: 1. "Jeżeli ludzie w kraju rozumieliby naszą bankowość i system monetarny, wierzę, że przed jutrzejszym rankiem wybuchłaby rewolucja." - Henry Ford. 2. Słowo "bank" znaczy 'ławka', a słowo "bankrut" znaczy 'połamana; zepsuta ławka'. W sądzie sędzia sądzi zza ławki. Sędzia to bankier i nie obchodzi go, kto wygra. Ktoś i tak będzie musiał zapłacić. 3. Na zjeździe na Jekyll Island w listopadzie 1910 r. byli obecni bankierzy: - Jacob Henry Schiff (zarządca banku Kuhn, Loeb & Co.) - Nelson W. Aldrich (kuzyn Johna D. Rockefellera juniora) - A. Piatt Andrew (podsekretarz Skarbu) - Henry P. Davison (senior, Partner JP Morgan Company) - Charles D. Norton (prezes First National Bank of New York) - Benjamin Strong (przewodniczący JP Morgan's Bankers Trust, potem prezes FED-u) - Frank A. Vanderlip (prezes National City Bank of New York, człowiek Williama Rockefellera) Spotkaniu przewodził Paul M. Warburg (partner Kuhn, Loeb & Co., dbał o interesy Rothschildów i Warburgów w Europie. Postanowili oni powołać instytucję Rezerwy Federalnej, bank banków amerykańskich, która została formalnie zatwierdzona "Ustawą o Rezerwie Federalnej" podpisaną przez prezydenta Wilsona 23 grudnia 1913 roku. Myślę, że data 23 grudnia 1913 nie jest przypadkowa. Jest to czas przesilenia zimowego, a elity podobno mają bzika na punkcie liczb. Dla przykładu, konkordat wormacki został podpisany 23 września 1122 r.. Jest to czas równonocy jesiennej. Zauważcie, że był tam obecny niejaki A. Piatt Andrew, który był podsekretarzem Skarbu. Często pierwsze skrzypce grają właśnie ci, którzy są pod-kimś lub wice-czegoś. W Polsce za Bieruta wiceprezesem Rady Ministrów był niejaki Jakub Berman (pochodzenie żydowskie). Przeczytajcie tajne przemówienie Jakuba Bermana.
  5. Eh! No co do tych 15 lat, to wiadomo. Zapomniałem jeszcze dodać, że miałem okres, w którym piłem co najmniej osiem szklanek herbaty dziennie. Do każdej dosypywałem trzy czubate łyżeczki białego cukru. Nie chcę schodzić zbytnio z tematu, ale ja ogólnie w gry nie gram. Ostatnia, w którą dosyć dużo grałem, to "Aliens vs Predator 2" od Monolith, jeśli się nie mylę. A grałem dla klimatu. Coś, co na mnie działa, to muzyka w grze. Nie chodzi mi tu o główny soundtrack, tylko o tzw. background music (muzyka w tle, przeważnie z gatunku ambient), a w tej grze jest ona naprawdę mroczna. Można się od tego uzależnić.
  6. Vercetti: Zgadzam się z Tobą. Podoba mi się Twoje zdanie w tym temacie. Wiem, że takie myślenie jest głupie, dlatego zaznaczyłem, że są to tylko kilkusekundowe momenty. I tak, trzeźwość, to jest nasz STAN NATURALNY! A z tym udowadnianiem, to usłyszałem taką wypowiedź od kolegi po tym roku niepicia. Po raz drugi napiszę, że chciałbym mieć taką świadomość, jak Ty w wieku 22 lat (odnośnie do alkoholu i nie tylko). Jednak lepiej późno (w moim przypadku później o 7-8 lat) niż wcale. :-) Cholera, wspominałem już o tym, że gdy widzę Twój nick, to mam ochotę sobie odpalić Vice City (mimo, że nie mam tej gry)? Chyba sobie załączę jakiś film typu "Człowiek z blizną" lub "Zabójcza broń". :-) Nieugięty: Zapomniałem dopisać, że samymi jajkami nie uzupełnimy wystarczająco tej witaminy, choćbyśmy nie wiadomo ile ich spożywali.
  7. Co za ludzie. Panowie powyżej mają rację, co do działań. Widać, że ojciec i syn chyba nigdy nie dostali porządnego łomotu. Skąd się biorą takie mendy? Dawniej można by złożyć takiemu "propozycję nie do odrzucenia"!
  8. Von.Hayek: Już po pierwszym przeczytanym zdaniu zastanawiałem się, co to będzie za "ale". :-) Po prostu czuję, że muszę spróbować. Jeśli to nie będzie dla mnie zdrowe (w co wątpię), to powrócę do spożywania produktów odzwierzęcych, ale ograniczę je do minimum. Dwaj przykładowi weganie: Frank Medrano i Patrik Baboumian. Medrano ćwiczy kalistenikę, a Baboumian jest strongmanem. W którymś roku był najsilniejszym człowiekiem Niemiec. Zastanawiam się, czy w przypadku tego pierwszego możliwe jest wyrzeźbienie aż tak mocno swojego ciała, bez żadnych odżywek, a w przypadku drugiego, nabycie takiej masy mięśniowej bez ich używania. Chociaż on już chyba taki był przed przejściem na wegetarianizm. Marek opisywał, że będzie stronił od batoników itp. Przypomniał mi się film "Gruby i chudszy", gdzie w jednej scenie gruby był w siłowni i zamiast podnosić hantle, to podnosił batona do ust. W innej scenie otwiera szufladę w uczelnianym biurku, a tam pełno batoników. :-) Nieugięty: B12 będę suplementował. Poza tym, jeden mężczyzna się wypowiadał, że on nie suplementuje B12 i żyje. Tyle że na weganizmie jest jakiś rok. Z kolei wspomniany wyżej Patrik Baboumian jest na weganizmie od 2009 r. Aktor Joaquin Phoenix (najbardziej chyba znany z filmu "Gladiator", gdzie grał przeciwnika Russella Crowe'a, jest długoletnim weganinem. A co do bananów, to tak, chodziło mi raczej o te brązowe plamy, nie że całe czarne. Nie sprecyzowałem. Czas pokaże, czy było warto. Wiem, że pierwszy kryzys będę miał wieczorem w drugim dniu od rozpoczęcia, a jeśli nie w drugim, to na sto procent w trzecim. Wtedy będę spoglądał na ten wątek, jeśli będzie taka potrzeba. Drizzt: I tak trzymać, Stary! :-)
  9. Panowie! Czas na moją przysięgę. Przeczytałem prawie wszystkie "przysięgowe" wątki i popieram ten pomysł. Uśmiałem się (w pozytywnym sensie) z tekstu Brzygota, cytuję: "Oraz jeżeli tego nie dokonam to ch.. mi w du...". Wątek jest dosyć długi, ale mam nadzieję, że nie zanudzę. Przy okazji dowiecie się czegoś nowego, więc myślę, że warto wytrwać do końca. CZĘŚĆ I - Moja przysięga! Treść: Przysięgam przed Braćmi odżywiać się w sposób wegański przez okres jednego miesiąca. Do tego dołączam niespożywanie słodyczy (w tym soków, napojów kolorowych itp.) oraz produktów mącznych. Wyjaśnienie: Odżywianie wegańskie, to znaczy: niespożywanie niczego, co pochodzi od zwierząt, czyli: mleka, miodu, mięsa, serów, ryb (i innych zwierząt morskich) i jajek. Problemy, które napotkam: Miód spożywam raz na pół roku i jakoś specjalnie za nim nie przepadam. Mleka z własnej woli już nie piję od dwóch lat. Jajka jadam rzadko. Ryb nigdy nie lubiłem. Z tymi czterema rzeczami nie będzie problemu. Problem będzie z przetworami mięsnymi, a szczególnie z żółtymi serami, w związku z tym główny i chyba jedyny problem jaki będę miał, to zaspokojenie zapachowe i smakowe tłustym i słodkim jedzeniem. Od kiedy do kiedy: 10.02.2016 r. - 10.03.2016 r. Co chcę przez to osiągnąć: 1. Prowadzenie zdrowszego trybu życia, w tym: - aktywność fizyczna - lepszy sen - częstsze przebywanie na powietrzu i słońcu (poczytajcie o niejakim "Hira Ratan Manek" i o patrzeniu w Słońce, podobno m.in. dobrze wpływa na szyszynkę) - ograniczenie w miarę możliwości przebywanie przed komputerem 2. Odkwaszenie organizmu (mam cholernie tłustą cerę). 3. Zrzucenie kilkunastu kilogramów. 4. Stałe przejście na wegańskie odżywianie z powodów zdrowotnych i etycznych (rzecz jasna, jeśli organizm tego nie odrzuci). 5. W późniejszym czasie chcę też zacząć ssać olej. Wpiszcie na YT "ssanie oleju". Oczyszcza limfę, jamę ustną i podobno wybiela zęby. A już teraz co rano wypijam wodę z cytryną. Dokładnie 2-3 szklanki wody z sokiem z cytryny na pusty żołądek. Oczyszcza z toksyn i mineralizuje ciało. Co do tłustej cery, to nabyłem też książkę "Sole mineralne Schüsslera" C i R. Kellenbergerów. W temat się jeszcze nie zagłębiałem, ale ów Schüssler wydzielił 12 głównych soli mineralnych (co ciekawe, każda jest powiązana ze znakiem zodiaku; ogólnie tych soli jest więcej), przez których brak mamy problemy ze zdrowiem. Widać to z twarzy. Kto chce się zagłębić w temat, to są filmiki na YT oraz można wpisać w wyszukiwarkę "schuessler tissue salts". Są też przykładowe zdjęcia twarzy z objawami na niej wskutek braku tych soli. Temat chyba ogólnie mało znany w Polsce. Zresztą, sam niedawno się o tym dowiedziałem. Różnica między weganizmem a wegańskim odżywianiem: Wegańskie odżywianie - niespożywanie niczego, co pochodzi od zwierząt. Weganizm - niespożywanie niczego, co pochodzi od zwierząt, nieużywanie przedmiotów ze skóry (kurtek, butów, pasków itp.), wełny, futer i jedwabiu, nieużywanie kosmetyków pochodzenia zwierzęcego i testowanych na zwierzętach, niechodzenie do cyrków (również do zoo, delfinariów, na pokazy rodeo i walki byków, polowania itp.), w których "występują" zwierzęta. CZĘŚĆ II - Co do postanowień innych Braci i ogólne rozmyślania: Pornografia i onanizm: Swego czasu dosyć często korzystałem, zwłaszcza gdy pojawił się stały dostęp do internetu. W jakim celu korzystałem, to wiadomo, a poza tym, z ciekawości. Dzisiaj nie mam z tym problemów i w sumie nigdy ich nie miałem. Niestety, uzależnienie od jednego i drugiego, to powszechny problem. Chłopaki wolą to zrobić ze sobą niż poznawać dziewczyny w realu. Dlaczego? Dlatego, że jest szybko, bez wysiłku, za darmo i skutecznie. Poza tym, nie wychodzą ze swojej strefy komfortu i nie narażają się na odrzucenie przez dziewczyny. Polecam film "Don Jon". Ten problem jest tam poruszany. Dla uzależnionych jest do pomocy blog "Na dopaminie", o czym zapewne część Braci słyszała. Czy musimy rezygnować zupełnie z oglądania pornografii? Z jednej strony uzależnia, niszczy i demoralizuje. Z drugiej strony mamy filmy pełne przemocy (prawie w każdym jest jakaś strzelanina, zabójstwo, mordobicie), książki pełne przemocy, sporty walki. Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam. Chociaż porno też jest powiązane z niszczeniem ludzkości przez elity elit tego świata. Rzeczywiście, podobno kobiety czują takiego mężczyznę wypompowanego z nasienia. Podobno! I tak, jak napisał Miner, że kobiety zaczęły się do niego kleić podczas "noł-fapania". Swego czasu zacząłem się zastanawiać dlaczego orgazm jest dla nas, mężczyzn, takim przeżyciem. Jeśli mnie pamięć nie myli, to u Lwa-Starowicza czytałem, że Masters i Johnson podczas obserwowania tego, co się dzieje z ciałem podczas masturbacji, zwracali uwagę nawet na to, czy osoba zaciska palce u stóp. Doszedłem do wniosku, że dlatego jest takim silnym przeżyciem, ponieważ z każdym wytryskiem oddajemy część siebie nowemu życiu. Coś powstaje z nas. Dosłownie tryskamy swoją energią. Następuje wyładowanie. Na blogu "Na dopaminie" ktoś napisał, że organizm myśli, że powstaje nowe życie. Być może teraz się niektórym narażę (i rzecz jasna, nie będę wchodził tutaj w dyskusje z ignorantami), ale słyszałem od niektórych badaczy, że pod pojęciem Jahwe kryje się m.in. wytrysk nasienia. A dokładniej: coś, co narasta do granic napięcia, po czym następuje gwałtowny wybuch (wybuch wulkanu, Big Bang - Wielki Wybuch). Alkohol: Na ten temat już się wypowiadałem w swoim wątku "Jeśli możesz, Drogi Bracie, to nie pij!". Mogę dodać jeszcze, że mnie także dopadają zwątpienia, jako zwykłego człowieka, co do zupełnego niepicia, ale są to tylko kilkusekundowe momenty. Dotyczą tego, że: "A może się mylę?", "Przecież wszyscy piją!", "Zbyt radykalnie do tego podchodzę.", "Swoje już udowodniłem (tym rokiem niepicia)". Ale to mi daje cholernie wielką siłę. To postanowienie. Jest ono jednym z najważniejszych w moim dotychczasowym życiu. I na tym polega m.in. siła mężczyzny. Trwanie w tym postanowieniu daje potężną siłę wewnętrzną. Daje MOC, jak to napisał Marek w pierwszym "przysięgowym" wątku. Kawa: Z kawą nigdy nie miałem problemów. W życiu wypiłem może pięć szklanek. Do ostatniej, żeby jakoś ją przełknąć, wlałem połowę szklanki mleka, a i tak jej nie wypiłem. Zaczęło mnie mdlić i zbierało mi się na wymioty. To było dobre sześć lat temu. CZĘŚĆ III - Kilka ciekawostek w związku z postanowieniami innych Braci: Słowo "dieta" oznacza po prostu 'sposób życia'. Nie jest to zatem okresowe odżywianie się w celu schudnięcia związane z wyrzeczeniami. W "przysięgowych" wątkach przewijał się temat bananów. Może słyszeliście o czymś takim, jak "30 bananów dziennie"? Dalej, co do bananów, to podobno zrywane są jeszcze w stanie zielonym i dojrzewają na słońcu na statkach. Jednak w sklepie czasami widzę i tak na wpół zielone banany. Ja zawsze zjadam jak najczarniejsze banany. Czekam aż będą ciemne. Wtedy są najlepsze do jedzenia. Niektórzy chyba nawet trzymają je pod grzejnikiem. Pytanie tylko czy takie zerwane zielone banany mają w sobie jakieś witaminy? 1. Słowo "banan" pochodzi od arabskiego słowa "banan", co oznacza 'palec'. 2. Najstarszy angielski opis banana brzmi: "Przypomina ogórek i najlepiej go jeść, gdy sczernieje, bo wtedy jest słodszy od każdego cukierka". 3. Próby aklimatyzowania banana w Europie kończą się najczęściej tym, że roślina nie wytwarza ani kwiatostanu, ani bananów! 4. Jeszcze w 1870 roku banany nie były powszechnie znane w Stanach Zjednoczonych, ale już 28 lat później Amerykanie zjadali 16 milionów kiści rocznie. 5. Banany to bogate źródło witaminy C, B oraz błonnika. Owoce te stanowią doskonałe źródło potasu, o niskiej zawartości sodu, dlatego też zmniejszają one ryzyko wystąpienia nadciśnienia i udaru mózgu. Powyższe pięć ciekawostek pochodzi z książki "Rośliny, które zmieniły świat" Jarosława Molendy. A co do kawy, to może ten filmik będzie dla osób, które nie zamierzają z niej rezygnować. Napisy trzeba włączyć. Czego nie wiedzieliście o kawie! Dla siebie i dla Braci Samców, Oświecony
  10. Tak, dlatego napisałem "między innymi". A co do domyślania się, to ten tekst jest rozbrajający: "Domyśl się!". :-)
  11. Dokładnie Parafianinie! A testują dlatego, że chcą sprawdzić, czy m.in.: - można nam ufać - nadajemy się na życiowego partnera - można nami manipulować - jak silni jesteśmy (np. w swoich postanowieniach, obietnicach, dotrzymywaniu słowa) - twardo trzymamy się swojego zdania i umiemy go bronić - na ile kobieta może sobie pozwolić w stosunku do nas
  12. Tyran, no nie ze wszystkim się zgodzę w tym, co napisałeś. We mnie jeszcze dosyć duża moralność i empatia istnieje. Nie wiem, może to źle? Chyba schodzimy z tematu wątku.
  13. Tyran, a może ta Twoja wybranka ma "borderline", jeśli ma takie naprzemienne zachowanie? Spotkałem się z tym terminem (tzn. samo słowo już mi się obijało o uszy) w wątku Wrońskiego.
  14. Tyran, dobrze robisz. Ja dopiero zacząłem się rozwijać w tych tematach, po tym, co mnie spotkało. A co do tej pomieszanej taktyki, to ja tak nie robię. Jeszcze niedawno byłem rycerzykiem-romantykiem z kwiatkami i przeprosinami. Jednak to się zmieniło.
  15. Tyran, może przechlapane, może nie. :-) Po prostu trzeba być twardym. Najlepsze jest to, że ja o tym całym testowaniu dowiedziałem się dopiero 7-8 miesięcy temu.
  16. Nie czytałem wszystkich wypowiedzi, więc może już ktoś o tym wspomniał. Pomyślałem, że można by wydłużyć listę "Ostatnio aktywnych tematów", powiedzmy jeszcze o dziesięć.
  17. Overkill: Miej to w czterech literach i nie daj się złamać. Tyran (i do całej reszty): Słyszałem, że kobiety testują nas całe życie. Jedne to robią świadomie, a inne nie. I tak, te testy będą coraz mocniejsze.
  18. I w takim właśnie momencie (klękając i pajacując), to kobieta wybiera, czy z tobą będzie, czy nie. To ona ma tutaj ostatnie zdanie. Jeśli nie (co widzieliśmy na filmiku), to szlag trafia te wszystkie kolacyjki, prezenciki, kawusie, wożenie autem itd., plus stracony czas, siły i pieniądze. Czy to przypadkiem one nie powinny się o nas starać, biegać za nami. Co się porobiło?
  19. Panowie! Właśnie przed chwilą przyszło mi na myśl, że takie oświadczanie się kobiecie, to poniżenie dla mężczyzny. Przecież samo klękanie przed nią i robienie z siebie pajaca już stawia go niżej od kobiety. O czym więc, my tu mówimy? Czy się mylę?
  20. Sytuacja z lata 2014 r. Wracam z pracy. Godz. ok. 22:30. Ciemno i ciepło. Przede mną idą jakieś cztery dziewczyny ok. 20 lat. Wypindrzone w cholerę, jakby szły na studniówkę. Część chodnika zajmował zaparkowany samochód, więc szerokość w tym miejscu wynosiła jakieś 80 cm. Dziewczyny idą i paplają. Nasze drogi spotkały się akurat przy tym samochodzie. Nie dość, że się zatrzymałem, to jeszcze przechyliłem się w stronę samochodu. Dwie pierwsze przeszły, ale żadna z nich nie ustąpiła. Zdenerwowany po prostu ruszyłem przed siebie i jedna dostała dosyć konkretnie z bara. Nie obróciłem się i poszedłem dalej. Żadnego "przepraszam" z mojej strony nie było. A takie zachowania z gówniarzami z gimnazjów czy szkół średnich, to codzienność. Znajomy raz opowiadał, że jego matka szła z siatką zakupów i jakiś gówniarz ją zahaczył (tę matkę). Siatka się urwała i zakupy się wysypały na chodnik. Zero "przepraszam".
  21. O! To ja zamawiam jedną z tych 33 sztuk. Teraz nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale czy te pozostałe dwie też będą drukowane, czy to będzie dodatek w formie PDF-u?
  22. Ja muzyki klasycznej słucham już dobre 12 lat, a filmowej 10. Z tego, co wiem, to nie wszystko, co było przed rokiem, powiedzmy 1900, jest zaliczane do muzyki klasycznej. W te dwie kompozycje z "Carmina Burana", które zamieścił Subiektywny wsłuchiwałem się jakieś 7-8 lat temu. Co do filmowej, to musiałbym założyć osobny wątek (chyba że taki już istnieje). Rozumiem, że chodzi o wykonania na żywo? Od siebie mogę polecić to (pośród multum innych chwytających za serce): Aaron Copland - Appalachian Spring. Wiem, że jest to dosyć długie, więc moje ulubione momenty, to: 3:40-4:45; 10:10-13:10; 14:30-15:05; 16:00-16:35; 21:45-22:20. To pewnie niektórzy z was będą znali. Mozart - Czarodziejski flet. Który tak potrafi? :-) I na koniec dwóch mistrzów z muzyki filmowej. John Williams - motyw z "Parku Jurajskiego" i Alan Silvestri - motyw z "Powrotu do przyszłości".
  23. Assasyn, skoro materialnie stoisz dużo wyżej od niego i ona o tym wie, to chyba wiadomo, dlaczego ona to robi? Gdyby go rzuciła i przyszłaby do Ciebie, a Ty zgodziłbyś się z nią być, to po jakimś czasie Ty znalazłbyś się w miejscu tego "frajera". Dlatego, że ona znalazłaby kogoś, kto stoi materialnie wyżej od Ciebie. I tak w nieskończoność... Tylko postępując w ten sposób (tzn. rżnąc czyjeś kobiety, mimo tego, że one tego chcą), możesz doprowadzić do tragedii. Wspominałem już o przypadku samobójstwa męża, który dowiedział się, że żona go zdradza.
  24. Panowie! Zobaczcie, co na temat tego artykułu sądzą panie z pewnego forum. Hipergamia kobiet? http://www.netkobiety.pl/t92456.html
  25. Takich historii, jak z pierwszego postu jest pewnie więcej i specjalnie mnie to nie dziwi. Natomiast to, co mnie martwi, to historie opisane przez Assasyna i SennaRota (nie wiem, czy to się odmienia). Takie coś zabija we mnie wszelką chęć na tworzenie z kobietą jakiegokolwiek rodzaju związku. Przecież to jest po prostu chore. Czyli możesz gromadzić zasoby od 20 do 50 roku życia, możesz mieć dochodowy biznes, możesz być świetnym prawnikiem, lekarzem, profesorem, politykiem itd., ale gdy tylko pojawi się ktoś, kto jest lepszym (czytaj bogatszym w pieniążki) prawnikiem, lekarzem itd., to dostaniesz od kobiety kopa w tyłek, mówiąc delikatnie. Gdzie my żyjemy?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.