Skocz do zawartości

Johnny_B

Użytkownik
  • Postów

    163
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Johnny_B

  1. - I żyli długo i szczęśliwie, koniec. - Mężczyzna delikatnie odłożył kolorową książkę i raz jeszcze upewnił się, czy jego mała córeczka zasnęła. Zaczął ostrożnie podążać w kierunku drzwi, gdy nagle usłyszał cichy, znajomy głos. - Mamusia do nas wróci? Mężczyzna zatrzymał się zaskoczony. "Dlaczego miałaby nie wrócić?" - Pomyślał. Jednak uczucie konsternacji nie trwało zbyt długo - "To przecież tylko trzy letnie dziecko. Próba dociekania dlaczego mała zadała akurat takie pytanie, wydała się mu absurdalna, dlatego też natychmiast porzucił ten pomysł. - Wróci, bo bardzo nas kocha. - To dobrze - wyszeptała dziewczynka. Chwilę później już smacznie spala, wtulona w błękitnego pluszowego królika - prezent od kochanej mamy. Mężczyzna ponownie ruszył w kierunku drzwi. Myślał o swojej żonie. Współczuł jej, że ta musi się tak bardzo poświęcać i chodzić na nocne zmiany. - "Jutro poszukamy mamie innej pracy" - pomyślał. ***gdzieś w hotelowym pokoju*** Zapach seksu i whisky unosił się w pomieszczeniu. Z każdą chwilą stawał się bardziej intensywny, gęsty, duszny. Towarzyszyły mu odgłosy rodem z programu dokumentalnego na Animal Planet. W rolach głównych dwa szympansy w seksualnym amoku. Zwierzęta, które nie znają uczuć i wyższych wartości, kierowane jedynie pierwotnymi instynktami. - Rżnij mnie jak suk* ! Mocniej! Aaah.. - Krzyczała z rozkoszy. Ciało kobiety zaczęło drgać, a krople potu spływały po jej twarzy wprost na wilgotną pościel. Kochankowie - ludzie, istoty boskie. Posiadające intelekt, dusze, wartości i uczucia wyższe, a także cnoty i umiejętności, nabyte w trakcie milionów lat ewolucji. Gatunek, który tworzy sztukę i docenia piękno. Konstruuje i naprawia. Okiełznał przestworza, opuścił Planetę. Leczy i ratuje życie, a także stworzył skomplikowaną strukturę społeczną, opartą na prawie i godności. Jednak w tym momencie, w tym hotelowym pokoju, to wszystko nie ma znaczenia. Ani loty w kosmos, ani wynalezienie leku na raka. Nie ma znaczenia piękno, cnoty ani rodzina. W tym momencie w tym hotelowym pokoju, liczy się jedynie pierwotna żądza i przyjemne łechtanie w okolicy krocza. Czytała Krystyna Czubówna. Zaczynało świtać. Kobieta, krzątała się po pokoju, szykując się do wyjścia. Przeglądała się w lustrze, zacierała ślady zdrady. Nagle zadzwonił telefon. Gorączkowo wyjęła go z torebki. - To mój mąż! - krzyknęła, celowo budząc kochanka. Morfeusz natychmiast się ocknął. - Hej misiu, czemu tak wcześnie dzwonisz? Jeszcze jestem w pracy. - Oznajmiła stanowczo. *Nie mogłem spać. Noce bez ciebie to nie to samo, zwłaszcza mała bardzo to przeżywa.* - powiedział przygnębiony głos z telefonu. - Oj głuptasie, niedługo będę w domu, ale teraz muszę kończyć, bardzo was kocham. - Rozłączyła się. Przez chwilę spoglądała na ekran telefonu i na zdjęcie jej uśmiechniętej córeczki. Jednak na twarzy kobiety nie widniał nawet cień emocji. - Ehh, znów trzeba wracać do tej rutyny - stwierdziła z przekąsem, po czym podeszła do swojego kochanka i namiętnie go pocałowała na pożegnanie. - Jesteś cudowny w łóżku, jeszcze nikt mnie tak nie wyru*al. Dopiero teraz na jej twarzy pojawiły się emocje, ogniki w oczach, uśmiech. Zalotnie oblizała usta, dając do zrozumienia Morfeuszowi, że chętnie posmakuje go ponownie. Wyszła. Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem, rozmyślał. Zastanawiał się co ona naprawdę czuje, patrząc w oczy swoim bliskim, okłamując ich, zdradzając. Co czuje podczas seksu ze swoim mężem, czy w ogóle coś czuję. A może jest jej dobrze w łóżku, a kochankowi mówi to co chce usłyszeć, może ma taki kaprys, może to jakaś jedna wielka pieprzona gierka, chwilowa odskocznia do podbudowania ego. W końcu zaczął zastanawiać się co mógłby czuć jej mąż, gdyby się dowiedział. Czy szukałaby zemsty, a jeśli tak to na kim? Na kochanku, czy żonie. A może na obojgu? Gdy w głowie pojawiła się zemsta, Morfeusz zaczął sobie wyobrażać jak wygląda mąż-rogacz. Czy jest wysoki, silny, czy jest niebezpieczny, a może ma niebezpiecznych znajomych, których lepiej unikać w ciemnych uliczkach? W jego głowie pojawiało się co raz więcej pytań i wątpliwości. - Może nie warto? - pytał sam siebie. Jednak ilekroć pojawiała się wątpliwość co do utrzymania seksualnej relacji z mężatka, pojawiało się tyle samo wymówek i prób usprawiedliwienia swojego zachowania. -"Przecież jestem singlem, wolno mi" lub "Jak nie ja, to ona zdradzi męża z kimś innym" Jednak ostatecznie, jedna myśl, była zawsze tą dominującą. "JESZCZE TEN JEDEN OSTATNI RAZ" ****** Romans nie trwał długo. Kochankę zdradził jeden SMS, którego kobieta nie zdążyła usunąć. SMS ujawniający bardzo pikantne szczegóły ostatniej "nocnej zmiany" Zrozpaczony mąż, zatłukł ją młotkiem, przy akompaniamencie krzyczącej z przerażenia córki. Dostał 15 lat, zbrodnia w afekcie. Wyszedł po 10-ciu, stracił szacunek do kobiet, zapłodnił kilka karyn, jedną pobił do nieprzytomności, bo podejrzewał ją o zdradę. Siedzi. Jego dzieci - brak odpowiednich wzorców, patologia. Córka borykała się z wielką traumą, która doprowadziła ją do załamania nerwowego i pierwszej próby samobójczej w wieku 11 lat. Później dragi, alkohol i złe towarzystwo. Przy okazji zraniła kilku beta-orbiterów, bo nie znała zdrowego kobiecego wzorca. Chłopaki zostali stulejarzami, a ona zaćpała się mając 19 lat. Kurtyna. ***EPILOG*** To jest oczywiście tylko fikcja literacka, ale powyższe sytuacje naprawdę mają miejsce. Życie pisze różne scenariusze. Nie będę Ci mówił jak masz postępować, ale refleksja nad własnym zachowaniem jest potrzebna. Może się okazać, że bilans zysków i strat, ostatecznie nie wyjdzie na Twoją korzyść. Ja wiem, że świat jest podły, niegodziwy i pełen skur******w, ale może jest taki, bo w pewnym momencie zbyt wielu ludzi dokonało zbyt wielu złych decyzji. Akcja rodzi reakcje, a złe wzorce idą dalej, w czasie i przestrzeni. Wiem, że zaraz chady Ci powiedzą, żebyś korzystał, bo ci się należy, ale może nie byłoby zdrad i tego całego syfu, gdyby rozsądni ludzie zamiast wykorzystać sytuację, powiedzieliby "Ej Kobieto/Facet co Ty w ogóle robisz? Zastanów się, ogarnij." Niektórzy po prostu nie są świadomi że postępują źle, bo nie mieli nikogo kto sprzedałby im odppwoednio mocnego moralnego plaskacza.
  2. Ja mam bardzo dobre relacje z rodzeństwem, jest nas czwórka. Stoimy za sobą murem, pomagamy sobie finansowo jeśli trzeba, wspieramy się itp. Tylko że u nas rodzice byli/są toksyczni, do dziś jeszcze potrafią napsuć krwi. Myślę więc, że moja relacja z rodzeństwem jest odpowiedzią, na brak wsparcia od rodziców.
  3. Z tego co napisałeś wnioskuje z dużo dozą prawdopodobieństwa, że masz zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne + fobia społeczna. Bez psychologa się nie obędzie. Co do fobii, możesz powoli samemu sobie z nią poradzić (przynajmniej w pewnym zakresie) tak jak kolega wyżej wspomniał. Miałem to samo, przechodziłem koło przystanku, gdzie było mnóstwo młodzieży, to zalewałęm się potem, serce biło szybciej, nogi jak z waty, wkręcałem sobie myśli, że pewnie się na mnie patrzą, śmieją się, może jestem brzydki, może nie mam fajnych ciuchów itp. Niska samoocena, błędy wychowawcze - podziękuj rodzicom. Natomiast mój brat ma ZOK i jest ciężko. Ma takie stany czasem, że nie może sobie poradzić. Psycholog nie wyrabia, lada chwila i zaczyna kurację farmakologiczną, psychiatra też wchodzi w grę. Ja sobie trochę poradziłem z tymi lękami, tzn nadal nie czuje się super komfortowo w miejscach mi nieznanych, zwłaszcza jeśli chodzi o jakieś restauracje, kluby, czy gdy jestem pierwszy raz w obcym mieście. Jednak zupełnie inaczej, mniej destruktywnie odczuwam te sytuacje. Bardziej jako nieśmiałość, lekkie zakłopotanie, niż jako uczucie totalnej paniki i wycofania. Udało mi się podbudować samoocenę, znalazłem dziewczynę, założyłem rodzinę itp. Ale krok pierwszy i najważniejszy - wyprowadź się od rodziców, bo to oni najprawdopodobniej wpływają swoją postawą na Twoje postrzeganie samego siebie. Nawet jeśli jesteś dorosły i rodzice już Cię nie wychowują, to i tak ich zachowanie, słowa, będą mieć duży wpływ na Ciebie, bo będziesz się stykał z tym na co dzień. Może nie mieli złych intencji, a ich decyzje wychowawcze były podyktowane prawdziwą troską. Myśleli, że robią dobrze, a wyszło jak wyszło. Dlatego bez jakichś kłotni, sprzeczek, powoli daj sobie czas, poukładaj sprawy, poszukaj sobie coś na wynajem, przekalkuluj, czy dasz radę utrzymać się samemu (żebyś nie musiał wracać do rodziców) i spier*** stamtąd pókiś młody, tylko wszystko dobrze zaplanuj. A tłumaczenie, że nie możesz bo "gospodarstwo" to chyba tylko szukanie wymówki, bo chyba nie po to studiujesz, żeby później jeździć 60-tką po polu buraków?
  4. Dziwie się, że niewiele osób zauważyło ten "drobny" szczegół. Facet ma jakieś zaburzenia, bo który normalny facet grubo po 30-tce, podbija do 15-16 letnich dzieci? Autorka ma teraz 29 lat, czyli facet zaczął ją zdradzać gdy miała ok 23. Widocznie według jego "standardów" kobieta atrakcyjna to max do 23-24 lat. Za 2-3 lata jego kochanka też już będzie "za stara" i podejrzewam, że jeszcze nie jedną małolatę zbałamuci. Sprawa ewidentnie do psychologa, choć ja osobiście bym go kopnął w dupę. Bóg wie, czy za parę lat nie skażą go za pedofilię, bo za bardzo przesadzi z wyborem kolejnej młódki.
  5. Johnny_B

    Cześć.

    Witam wszystkich braci. Obserwuję forum od dłuższego czasu, w przerwach pomiędzy pracą i snuciem teorii spiskowych. 30-tka na karku już jest, trochę życiowych doświadczeń też, nawet tych bardzo nieprzyjemnych (co prawdopodobnie poruszę na łamach forum w przyszłości).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.