Skocz do zawartości

Ten moment, kiedy uświadamiasz sobie ...


Rekomendowane odpowiedzi

... że przyjaciele czy bliscy koledzy od wielu, wielu lat z którymi się spotykasz, wyskakujesz na miasto czy imprezujesz w domu - zabetonowali się mentalnie kilka lat temu i tkwią w pewnym etapie rozwoju, który już przeskoczyłeś.

I to uczucie, gdy próbujesz delikatnie poruszać z nimi kwestie dotyczące Matrixa, psychologiczno-społecznych uwarunkowań relacji damsko-męskich, rzeczy o których piszemy to na forum a w reakcji zwrotnej dostajesz niezrozumienie, delikatną szyderę lub pokiwanie głową na odpierdol i szybką zmianę tematu. Że łapiesz się na tym, że tak do końca nie chce Ci się z nimi spotykać - bo po raz enty skończy się na otworzonej butelce/butelkach oraz pierdyliardowym wałkowaniu tych samych tematów od lat. X z Y pokłóca się o politykę, Z zacznie marzyć o babkach a F wpadnie w potrzebę pijackiego bratania się. No ileż razy można to samo, psia mać.

A gdy próbujesz namówić ich na zrobienie czegoś nowego, ruszenie się, wyskoczenie - napotykasz na przysłowiowy mur niemożności. Obiektywnej, subiektywnej i takiej wyssanej z palca. Bo się nie chce #ruszyć_dupy. Bo w większości już zaobrączkowani lub w stałych związkach i nie czują potrzeby rzucania się z pasją na życie, choćby po to by zachęcać swoją postawą dziewczynki do bliższego kontaktu. Siedli na zadkach i pleśnieją odcinając pożółkłe kupony od rzeczy, które robili 5-10 lat temu.

 

To nie jest tak, że ich nie lubię. To nie jest tak, że ich nie cenię. Ale ostatnimi czasy jakoś ...

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... że przyjaciele czy bliscy koledzy od wielu, wielu lat z którymi się spotykasz, wyskakujesz na miasto czy imprezujesz w domu - zabetonowali się mentalnie kilka lat temu i tkwią w pewnym etapie rozwoju, który już przeskoczyłeś.

 

[...]

 

To nie jest tak, że ich nie lubię. To nie jest tak, że ich nie cenię. Ale ostatnimi czasy jakoś ...

 

To może zamiast marnować energię na poznawanie nowych kobiet, poświęcić ją na szukanie nowych przyjaciół-mężczyzn?

 

Ja od jakiegoś czasu stopniowo wygaszam znajomości, które nie opierają się o nic innego niż wspólne picie i rozmowy tak "głębokie", że i na przystanku z obcym człowiekiem mógłbym je równie dobrze prowadzić. Staram się za to odtworzyć niektóre stare znajomości, których wcześniejsze zaniedbanie było moim błędem. Bardzo też bym chciał znaleźć sobie przyjaciół (nie do picia piwa/wódki) w nowym miejscu zamieszkania - takich których mógłbym odwiedzić w ciągu mniej niż 10 minut od wyjścia z domu - ale póki co, nie mam pomysłu jak to wykonać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekki problem jest w tym Ambroży, że gro znajomości 'męskich' które zawarłem ostatnimi laty to, nie da się ukryć, znajomości powierzchowne. Coś w tym jest, że takie głębokie, często przyjacielskie więzy to czasy dzieciństwa czy młodzieńcze. Obecnie niezmiernie rzadko spotykam gości, z którymi człowiek od razu łapie wspólną falę.

Cośtam parę lat temu próbowałem z około 10 lat młodszym towarzystwem części mojej rodziny ale to nie było to. Nie zazębiało się, nie było naturalnego bluesa.

Płytkie jakieś były to relacje i zdechły szybko śmiercią naturalną.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już kiedyś wspominałem Matrix trzyma mocno. Trzeba wstrząsu, przynajmniej tak było w moim przypadku. Choć z drugiej strony znalazłem dwóch przyjaciół, którzy byli otwarci na wiedzę.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pociesz się Subiektywny, że mam podobnie. Choć w moim przypadku to towarzystwo pogoniłem w pizdu. Słuchanie ich wtórnego pieprzenia i robienie za inspirację mnie znudziło. Zresztą ich użyteczność ze względu na "głęboką przemianę" mojego bytowania stała się przy zerowa. Pogonieniu poniekąd towarzyszyła duża przyjemność. Miło sprowadzić do parteru zadufanych w sobie gnojków B)

Pozostałem przy luźnych znajomościach z ludźmi żyjącymi rozmaitymi "legendami" jakie im sprzedałem.

Jest wcale miło albowiem nie jestem obciążony jakimiś twardymi faktami dotyczącymi mojej nieskromnej, ale jakże uroczej osoby.

 

"Siedli na zadkach i pleśnieją odcinając pożółkłe kupony od rzeczy, które robili 5-10 lat temu."

Albo i więcej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpaczać to nie rozpaczam Panowie, ot takie moje spostrzeżenie - z resztą 'rodziło się' dośc długo.

Mam ze dwie-trzy grupy 'przyjaciół i starych znajomych od lat' ale grupa o której piszę jest taka pierwszoplanowa i miejscowa. Nawet po zarzuceniu tematu o wspólnym wyjeździe na jakiś weekend np. majowy przeze mnie - po pierwej fali 'tak, duper-super-fajnie' - temat padł i klapł jak przekuty balon. Od pewnego czasu wszytko z nimi 'klapie'. Większość wkręciła się maksymalnie w program praca-dom-praca-dom-co_któryś_weekend_popijawa i tyle. Wyjść poza ten schemat nikomu się nie chce. Jeszcze dokąd singlami byli to dawali się namawiać na wypady i wspólne imprezy, bo wiadomo - może jakaś dziewuszka się znajdzie. Jak podziewuszkowali w związkach - koniec, zadków ruszać się nie chce bo widać motywacji brak.

 

I tak się łapię na tym, że od pewnego czasu jak chcę gdzieś iść do idę sam. Ewentualnie zabieram szkraby na miasto czy psiaka na spacer, a spacer z psiakiem jest pretekstem żeby zajść tu, tam i w parę innych miejsc - przysiąść, zamówić coś do picia etc. Działania ze strcite grupowego zrobiło się solo.

 

W sobotę spotkałem się w knajpie na urodzinach z grupą dawno nie widzianych rówieśników - z 5 lat temu widziałem kilku z nich. Ekipa sprzed dwudziestu, dwudziestu paru lat. Dwóch gości się wręcz wtoczyło do lokalu, na moje oko ze 120kg żywej wagi. O rany... Oczywiście z rozmowy wynikło, że permanentnie się odchudzają i walczą o zdrowie - ale podczas posiedzenia żłopali browar za browarem i pozamawiali tłuste mięcha z smażonymi ziemniakami, jednym daniem pół plutonu wojska by wykarmił. Siedzę i patrzę - i nachodzą człowieka kolejne refleksje. Taki już, psia kość, refleksyjny ten wiek średni.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motywacji i mi czasem brakuje...Czasami bym to wszystko jebnął i rzucił sie w wir przygód bo droga którą podążam gniecie i kuje w dupsko...Cieżko o motywacje, wszyscynarzekają, zero ambicji zero werwy aż mi sie rzygać chce, ale obserwujac ich wszystkich i ten niski poziom dochodzisz do wniosku że tak już musi być...Odziaływanie tych paranoicznych narzekaczy jest ogromne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytaliście kiedyś blog Alexa Barszczewskiego? Ogólnie w relacjach widzę, że wychodzi on od tego, że na świecie jest 7 miliardów ludzi, więc po co się ograniczać. Pisze o tym jak nie dawać się traktować, jak wybierać odpowiednich ludzi, nie stawiać się od razu w uległej pozycji, korzystać ze znajomości. Ja z jego wiedzy korzystam akurat jeśli chodzi o rozwój osobisty, ale to co pisze wydaje się rozsądne: http://alexba.eu/wazne-posty/   (jest cały dział postów o relacjach)

 

A tu mam cytat dla samotnych wędrowców z książki "Listy do Bronisława Malinowskiego" S. I. Witkiewicza:

 

"Ale co szkodzi mnie na przykład, żeby zamiast udawać przed sobą, że jestem najmędrszym z ludzi, przyznać wyższość intelektualną nad sobą takiemu na przykład Leonowi Chwistkowi, którego estetyki i teorii wielości rzeczywistości nie uznaję i z którą, mimo całego podziwu dla tego wspaniałego mózgu, walczyłbym (gdyby chciał mi zrobić ten zaszczyt jej autor) do upadłego - albo uznać wyższość takiego Bronisława Malinowskiego (obecnie jest docentem londyńskiego uniwersytetu), którego teorie powstawania uczuć religijnych zwalczałbym bezmiłosiernie, gdybym mógł się z nim zmierzyć. Mimo że są to wrogowie, szczęśliwy jestem, że z nimi to spędziłem pierwszą młodość, i wiem, ile tym pierwszoklasowym  łbom zawdzięczam, wiem, w ilu ciemnych zakamarkach myśli błądziłbym jeszcze, gdyby nie oni"

 

Z listów wynika, że Witkacy często testował sens swoich relacji, zależało mu na tym, by rozwijać swój umysł - chciał wiedzieć, czy jego przyjaciele mu w tym pomagają. 

 

 witkacy2.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny

 

Nie wiem dokładnie, w jakim kierunku chcesz zawiązywać kontakty. Zawsze możesz zacząć grać w szachy. :D

 

A jeśli chodzi o coś takiego bardziej międzyludzkiego, to może jakieś stowarzyszenie/wolontariat? Np. Toastmasters. Ostatnio się interesowałem tym i patrzę w moim studenckim mieście działa coś takiego od jakiegoś czasu. Żałuje, że nie było tego wtedy kiedy studiowałem, albo o tym nie wiedziałem. Zobaczymy, może uda mi się tak poukładać sprawy, by móc pod coś takiego się załapać. :)

 

BTW. Dobrze, że poruszasz te tematy. Ja od zawsze niemal cierpię, że mało jest takich konstruktywnych działań i ludzi wokół mnie. Zawsze próbowałem się na coś łapać, ale albo dana działalność była zdominowana przez kobiety i taka trochę pusta, albo zainteresowanie było niewielkie i rzeczy nie zdążyły się rozkręcać. Mam nadzieję, że w Polsce będzie z tym tylko lepiej.

 

L.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Subiektywny...... Jak proponowałem jechać na Pasternik i pluć ogniem z dymiących luf to się wykręcałeś brakiem czasu :P Ty po prostu nie chcesz przebywać z otwartymi ludźmi. Taki syndrom sztokholmski, ups..... krakowski hrhrhrhrhr :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdzie, być samemu dla siebie wystarczająco atrakcyjną jednostką przy której nie sposób się znudzić.

Znam takiego, ma już 60 na karku, bardzo intelignetny, jest alkocholikiem gada do siebie przy wódce dokoła panuje bałagan, nie może uporać się ze swoimi myślami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też znam takiego. Ma około 50, jest alkoholikiem, gada do siebie, pisze książki historyczne, walczy z Onymi-ale nie tymi onymi, innymi-, ubiera z wielkim smakiem w sklepikach "za złotówkę" a jego "taś-taś, eci-peci" jest postrachem okolicznej dziatwy.

Dopóki zomo nie torturowało go podobno był dobrze zapowiadającym się prawnikiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam takiego, ma już 60 na karku, bardzo intelignetny, jest alkocholikiem gada do siebie przy wódce dokoła panuje bałagan, nie może uporać się ze swoimi myślami.

 

W tym momencie, dając taki przykład, przeczysz całkowicie "markowej" koncepcji suwerenności emocjonalnej i pokazujesz w sposób pośredni że jesteś mentalnie w jakiś sposób zależny od ludzi. Ja od lat z tym walczę i osiągam coraz to lepsze rezultaty. Przede wszystkim na polu uniezależnienia się od kobiet. Pod każdym możliwym względem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdzie, być samemu dla siebie wystarczająco atrakcyjną jednostką przy której nie sposób się znudzić.

To jest wtedy uciekanie do swojej wyobraźni gdzie czujemy się bezpieczni, dobrym przyjacielem może być twój Ojciec nie trzeba daleko szukać. A jeśli jest jakiś konflikt to powinieneś go zakończyć rozmową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że tu również przydaje się zdywersyfikowane podejście. Czyli posiadanie kilku 'grup' z którymi utrzymujemy bliższy kontakt.

I dobrze by było, gdyby ten kontakt rozwijany był na kanwie wspólnych pasji i zainteresowań. Właśnie dotarło do mnie, że mam

takie dwie grupy 'hobbistyczne' i mógłbym w nich spędzać nieco więcej czasu. Ludzie wydają się być ok, tacy pozytywnie zakręceni.

Nie muszą być zaraz dozgonne przyjaźnie, wystarczy sympatyczne koleżeństwo i świadomość, że zawsze jest z kim spędzić

chwilę wolnego czasu - gdy człowieka najdzie ochota.

 

A teraz wybaczcie, pogoda piękna, idę z sierściuchem na dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi spacer. Bo sierściuch-kudłacz moim przyjacielem

jest i basta :)

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bodajże Łysiak napisał kiedyś, że w życiu człowieka najważniejsze są trzy dni: dzień narodzin, dzień zgonu i dzień w którym człowiek godzi się z życiem  tzn. zaczyna rozumieć, że jest jak jest i inaczej nie będzie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.