Skocz do zawartości

Manipulacja - udawanie ofiary. warto się zapoznać jak to się robi


Rekomendowane odpowiedzi

Kolejny artykuł z neta. Tym razem jak zniszczyć kogoś udając jego ofiarę. Jak się to czyta to można dojść do wniosku, że kobiety stosują to nieświadomie i mają to wpisane genetycznie.

 

W opisie - wmawianie chorób psychicznych, granie pod publiczkę itp - cały wachlarz zachowań kobiet. Będziecie tego świadomi -> obronicie się przed tym.

 

 

Link:

 

https://bycjakpippilangstrumpf.wordpress.com/2017/07/26/jak-zostac-ofiara-wolna-od-watpliwosci/

 

https://bycjakpippilangstrumpf.wordpress.com/2017/07/24/postawa-ofiary-to-czysta-agresja/?fbclid=IwAR1hgEflNEBgLvJHQHjhd3VhaNe_aeOQ9Bf_K7pOT-Vw1_De-15gmtq1eng

 

Artykuł:

 

Po ostatnim artykule widzę, że metoda na Machiavellego bardzo przypadła moim czytelnikom do gustu. Mam nadzieję, że próbujecie ją już stosować w praktyce.

Pamiętajcie- sama wiedza teoretyczna, bez ćwiczeń- nic Wam nie da. Trzeba trenować.

W każdej szkole filozoficznej, a taką jest machiavellizm, prędzej czy później pojawi się jakiś Sokrates. Wiadomo, co się z takimi robi, ale wiadomo też, że zanim się takiego Sokratesa czy inną Kasandrę uciszy, to mogą narobić niewyobrażalnych szkód. Mianowicie- mogą zasiać wątpliwości.

Pamiętajcie- wątpliwości są złe, gdy decydujecie się czynić zło. Wątpliwości to wasza zguba- mogą Was spowolnić, a nawet powstrzymać. Co gorsza- w nielicznych przypadkach- ale po co sprawdzać, czy jesteś jednym z nich- mogą nawet wywołać wyrzuty sumienia, skruchę, postanowienie poprawy albo w ostateczności… nawet zadośćuczynienie. Skrajnym przykładem zgubnego wpływu wyrzutów sumienia jest tragiczna i dynamiczna niczym Jurand ze Spychowa, postać Earla Hickey. Polecam serial „My name is Earl”- zrozumiecie jak wielkie jest to zagrożenie.

 Ja tym czasem daję Wam kompendium, które Was przed wątpliwościami ochroni. Prawda. Prawda Was ochroni.

To będzie prawda o korzyściach płynących z postępowania metodą gnębienia poprzez udawanie ofiary swojej ofiary.

                                                                                                     

CO CI DA ATAK METODĄ ZGRYWANIA OFIARY?

Wiele różnych korzyści.

KORZYŚCI DLA TWOJEJ SAMOOCENY

clip_image010.pnga) usunięcie dysonansu poznawczego

Dysonans poznawczy to rozbieżność pomiędzy tym, co o sobie myślisz, a tym, co robisz. Jest ciężką dolegliwością ducha, dlatego jego usunięcie jest jedną z najpilniejszych potrzeb psychologicznych człowieka.

Gdybyś tak bezpardonowo, ad hoc, atakował wprost- brutalnie, furiacko, czynnie, jawnie- mógłbyś mieć problem z wyjaśnieniem sobie samemu jak to jest, że będąc wspaniałym człowiekiem robisz takie rzeczy. Bo jesteś wspaniały, tak? To chyba nie ulega kwestii?

Gdy atakujesz ‘na ofiarę’, to zagrożenia dysonansem nie ma. Nie dlatego, że ktoś ci uwierzy, nie- tu nie chodzi o uzasadnienie zewnętrzne, ty nie masz być sterowalny, ty masz być wewnątrzsterowny.

Nie ma go- bo ty sam w to, że jesteś ofiarą, uwierzysz jako pierwszy. Dlaczego?

Dlatego, że nie ma nic prostszego, niż czule i wrażliwie się nad sobą użalić. To naturalne, odruchowe, mamy to w genach. Niemowlak- dzięki temu tylko, że się nad sobą użala- załatwia sobie zaspokojenie swoich potrzeb. Skoro umie to niemowlak, to każdy to umie. Co więcej- jest to fantastycznie wręcz przyjemne. Jest wciągające, kreatywne, niewyczerpane i samonakręcające się. To krok pierwszy.

Krok drugi to uwierzenie w treść tego użalania. Jest to o tyle łatwe, że wystarczy się nad sobą porządnie użalić w kroku pierwszym, a krok trzeci przyjdzie sam. I przyniesie dowody.

Krok trzeci podlega kolejnej bardzo ważnej psychologicznej regule- samospełniającemu się proroctwu. Gdy zaczynasz się nad sobą użalać, to faktycznie- cokolwiek robisz, przestajesz to robić dobrze (poza użalaniem się i atakowaniem metodą ‘na ofiarę’- w tym jesteś coraz lepszy), więc nic ci się nie udaje, czyli rzeczywistość szybko dostarcza ci dowodów na to, iż twoje użalania są ze wszech miar słuszne. Jeśli więc miałeś jakiekolwiek trudności z krokiem drugim, to należą już one do przeszłości.

Wtedy, w kroku czwartym możesz z czystym sumieniem wprowadzić na swój mózg takie apki jak: zazdrość, zawiść, poczucie krzywdy, poczucie niesprawiedliwości, gorycz, żółć, wrogość i plucie jadem.

 

b) zachowanie dobrej samooceny i zintegrowanie ego

To, obok usunięcia dysonansu poznawczego, drugi ‘must have’ twojej (i każdej innej) psychiki.

Jest całe mnóstwo dysfunkcji psychicznych- szczególne miejsce zajmują tu zaburzenia osobowości- które wielu adeptów naszego szkolenia dumnie dzierży jako swój Krzyż, a w których samoocena jest w pewnym sensie niska. W pewnym sensie, ponieważ dobrze spatologizowany dewiant ma problem niskiej samooceny za sobą już dawno co najmniej w połowie.

Załatwił to na jeden z dwóch możliwych sposobów: połowiczny lub pełny.

Sposób połowiczny polega na rozszczepieniu swojej jaźni. To tylko połowa sukcesu, ponieważ połowa jaźni nadal cierpi katusze niskiej samooceny. Wynagradza jej to co prawda wybujałe , narcystyczne, ‘ja’ drugiej jej połowy, więc bilans wychodzi na zero, ale przecież nikt nie chce żyć jak zero, dlatego naturalnym kierunkiem musi być integracja ego w jedno wielkie Dochodzące Super Ego prawdziwego psychopaty.

Sposób całkowicie skuteczny, to stanie się w swoim własnym pojęciu prawdziwą ofiarą. Ofiarą losu i innych ludzi. Instrukcję jak to zrobić masz w punkcie 1a)

Będąc ofiarą losu i innych ludzi, jesteś całkowicie usprawiedliwiony z tego, że robisz same okropne rzeczy, zachowujesz się poniżej krytyki, gadasz rzeczy głupsze niż ustawa przewiduje, niczego sensownego w życiu nie osiągnąłeś, a twoje bliskie relacje z innymi ludźmi to zawsze pola kolejnych walk..

Co więcej- usprawiedliwienia potrzebujesz tylko w newralgicznym okresie, gdy jesteś jeszcze słaby i delikatny- w okresie przechodzenia od rozszczepienia jaźni do jej zintegrowania. Później  usprawiedliwienie nie jest już potrzebne.

Potem po prostu już jesteś tym, kim ci najwygodniej być- ofiarą swojej ofiary. Już bez żadnych wątpliwości możesz przestać nazywać ją ofiarą a zacząć nazywać ją twoim oprawcą, lub na przykład ‘tą głupią kurwą’ lub ‘tym jebanym dziadem’. Określenia zaczerpnęłam z języka mojej rodziny, więc wiem, że są sprawdzone, z tradycją i klasyczne, bo nie starzeją się mimo mód, które przychodzą i odchodzą.

Wierzysz więc już w to, że jesteś ofiarą tej G.K. lub tego J.D. I nie ma problemu poczucia winy, manipulacji, braku dowodów. Dowodem jest twoje bolesne poczucie skrzywdzenia. Dowodem jest dobre życie tej G.K. Jej sukces, zadowolenie, a nawet zwykły spokój. Wszak ta G.K. podstępnie dorobiła się na twoim cierpieniu, twoim kosztem, ciebie depcząc, tobie zabierając szanse od losu, ciebie niszcząc swoją obojętnością lub radością, ciebie nie kochając, nie chcąc, ciebie zastraszając i tobie odmawiając, z tobą się nie licząc i z tobą się nie dzieląc. I nikt z tych, do których poszedłeś wzniecić wrogość wobec tej G.K., nie stanął po twojej stronie odpowiednio mocno i zdecydowanie. Nikt nie zajął się jej aresztowaniem, pozwaniem jej do sądu, pobiciem, opluciem lub zabraniem jej czegoś chociaż. Ludzie to świnie, nie pochylili się nad twoim cierpieniem wystarczająco nisko. To ich wola- ty nikomu nie każesz cię wspierać, nikt nie ma obowiązku ci pomagać, ale ty nie będziesz w stanie o tym zapomnieć, już na zawsze będziesz czuł gorycz tego porzucenia, osamotnienia w obliczu twego cierpienia. Zapamiętasz dokładnie, jak mało się postarali. Każdy z osobna. Każdy z nich w którymś momencie w końcu się wycofał. A ta G.K. nadal chodzi na wolności i ma się za dobrze. Chodzi i cię oprawia tym, że chodzi. Tak jak i każdy z nich cię oprawił tym, że nie posunął się tam, gdzie powinien, w twojej obronie. Do czynów, do których ty się nie posuniesz przecież, bo jesteś słabą ofiarą tej G.K., no tak niby miałbyś pobić tę tęgą zdzirę?! Nikt ci nie pomaga naprawdę, wszyscy tylko chcą się nasłuchać o twoim cierpieniu, bo się tak napawają tym, ploty zbierają o twojej nędzy i poniewierce. Ciekawi ich to, bo sami mają za dobrze. Dostali od rodziców, od Państwa, nakradli się, nażarli, byle się tylko nachapać, do siebie, do siebie, a tobie nic nie zostało. Wszyscy tylko o sobie myślą, tłuste to takie, chytre, oczka takie małe i tylko patrzą jak tu wspaniałemu człowiekowi- czyli tobie- zabrać jeszcze poduszkę spod głowy jak będziesz  umierał. Nikomu nie można ufać, wszyscy tylko twoim kosztem chcą się pobawić, wykorzystać cię chcą, napatrzeć się na niedolę. Jesteś przez to coraz bardziej wrażliwy, delikatny, zwątpiony… Słuchali, tak…słuchali… jak cię ta G.K. krzywdziła nie chceniem cię i nie kochaniem, nie współczuciem ci i niepodporządkowaniem, ale jak trzeba ją zniszczyć, to nie ma komu!!! Ofiara pozostaje sama!!! Sama sobie biedna!!! Przeciwko oprawcyyyyyy!!! Przeciwko tej G.K. i temu J.D.!!!!!!!!!!!

Czujesz? Rozumiesz? Czujesz?

Już nie jesteś oprawcą, od dawna nim nie jesteś. Jesteś już prawdziwą OFIARĄ– tej G.K. i tego J.D., losu i otoczenia. Jesteś po trzykroć ofiarą. Ofiarą ofiarną. Jesteś pożałowania godny. Jesteś najbardziej żałosny.

I na tym nie koniec.

To nadal jest początek korzyści.

Jest jeszcze lepiej- twoje poczucie krzywdy się pogłębia, a nadal nikt nikogo nie zabija w imię twojej krzywdy i hańby (no…zdarza się, że jednak zabija, wtedy masz nowy, niezły motyw do bycia skrzywdzonym, ale to jednak zdarza się na tyle rzadko, że nie będziemy snuć takich wizji, żeby nie było potem rozczarowań). Jesteś coraz bardziej ofiarą, stajesz się niemalże ofiarą całopalną, ofiarą Matką Polką, ofiarą romantyczną, ofiarą typu ‘Wszyscy jesteśmy Chrystusami”.

 

I wtedy- gdy już tak złożysz się w ofierze całkowicie- nadchodzi cud.

Next level.

Jesteś taką mega ofiarą, że wszystko ci wolno. Bo każdy sąd cię uniewinni.

 

Z poczuciem jasności w głowie i misji ostatniego sprawiedliwego robisz TO, CO MUSI BYĆ ZROBIONE.

Na przykład: odbierasz swojemu głupiemu, bezczelnemu dziecku, którym cię Bóg pokarał- cały jego majątek- to częsta praktyka, DDD-ki i Aspiaki szczególnie na to zasługują. Ja sama znam rekordzistkę, która swoją okropną córkę doprowadziła do ładu za jedyne pół miliona złotych (Ludzie! Odmiana przez przypadki- 1 kto? co?: złoty, ale 50 kogo? czego?: ZŁOTYCH do cholery, odmiana przez przypadki jest w podstawówce, a mało kto umie wypowiedzieć się o polskiej walucie w poprawnym przypadku); albo na przykład uchlewasz się do urwania filmu i napierdalasz tę kurwę swoją żonę i te jebane bachory, które pewnie zmajstrował ten chuj twój sąsiad; albo na przykład opowiadasz, że mąż twojej ciotki, to cię molestował seksualnie i niszczysz w ten sposób ich małżeństwo, które nie miało prawa istnieć, bo ty go kochałaś, a on nigdy na ciebie nie spojrzał, a ta szmata twoja ciotka skończyła studia i robi kasiorę, a ty nie dałaś rady zdać matury, bo cierpiałaś wtedy z miłości do tego obojętnego zimnego chuja jej męża.

 

c) sprawiedliwość

Kolejną korzyścią dla twojej samooceny jest poczucie, że jesteś sprawiedliwy. Działa to nieco inaczej niż w przypadku zwykłej sprawiedliwości, ale jak wiesz, to nie jest ważne. Zwykła sprawiedliwość jest dla zwykłych śmiertelników, nie dla wspaniałych ludzi, do których ty należysz. Nie wiadomo nawet- nie jest to potwierdzone- że ktoś poza tobą jest wspaniałym człowiekiem. Mówi się czasem o takich w mediach, ale przecież wspaniały człowiek nie może być w mediach, bo trzeba być kurwą, co się rozpycha, łapówki daje nie tobie, rodziców ma ubeków albo kolesi ma- a ty nie masz kolesi, więc to o nich najlepiej świadczy- żeby być w mediach, więc to wszystko ściema, nikogo wspaniałego w mediach nie ma, zresztą jakby tam mówili o wspaniałych ludziach, to by przecież o tobie mówili, a jakoś nie mówią, co najlepiej o nich świadczy. Zazdrość. Sieczkę mają w mózgach, same gówno w tej telewizji, nie ma co oglądać, kurwa, a ty płacisz za abonament i cię oszukują, że coś będzie, ale nie ma. Całe dnie leżysz i patrzysz i czekasz, a tam same debile i dziwki. I złodzieje.

 

W każdym razie- pomijając wątek poboczny TV i rzekomo wspaniałych ludzi i wracając do meritum, czyli tego, że niszczenie G.K. i J.D. daje ci przyjemne poczucie, że jesteś sprawiedliwy… To poczucie to jeden z najbardziej podniecających psychologicznych motorów. Jest to coś, co można by zobrazować jako wjeżdżanie Harleyem pod górę po serpentynie. Ogromna adrenalina- patrzysz w jedną stronę, a tam przepaść, patrzysz w drugą, a tam skała. Skała to zasady, na które się powołujesz, przepaść to okrucieństwo, na które sobie w imię tych zasad pozwalasz. Twój wyzwalający ogromną adrenalinę i poczucie mocy balans, to ta wąska, pokręcona ścieżka na styku zasad i ich kompletnego braku. Jesteś wybrańcem. Nie ma tu więcej miejsca dla nikogo, to wąski, górski szlak. Tylko tobie wolno się po nim poruszać i tylko ty umiesz to robić. To wymaga dobrego sprzętu z ogromnym motorem- ty go masz, wszak całe życie gotuje ci się pod deklem i jest w każdej chwili gotowe wybuchnąć, masz też wielkie koła którymi przejedziesz po każdym trupie, robisz kupę hałasu i masz w sobie tę błogosławioną pewność, że jedziesz po skale, na szczyt, choć przecież całym sobą jesteś zanurzony w strefie całkowitego braku zasad.

Tobie wolno. Jesteś herosem. Jesteś natchniony jak Hiszpańska Inkwizycja. Gdyby motłoch wymierzał sprawiedliwość, to ten świat dawno by się skończył, ale gdy robi to taki mściciel jak ty- doświadczony w bólu, poraniony przez tak wielu, niezrozumiany przez nikogo, tak dobry, tak wspaniały i niedoceniony, który tak się poświęcał przez całe życie i tak został odrzucony przez tych, dla których się poświęcał- to co innego.

Ciebie prowadzi szlachetne oburzenie niedostępne zwykłym śmiertelnikom. Tylko ty znasz krzywdy, jakich ten gatunek potrafi się dopuścić. Tylko ty znasz mrok, w jakim potrafią tonąć ludzkie dusze. Tylko ciebie zdradzono, tylko przeciwko tobie się zmówiono, tylko tobie nikt nie pomógł. Tobie zazdroszczą, tobie życzą śmierci, to ciebie nigdy nie kochano, choć ty kochałeś aż do krwi. Tak więc to cię czyni nadczłowiekiem. Jeźdźcem Apokalipsy. Ty się rozprawisz ze złem tego świata, bo dotknęło cię ono ze wszech miar i wszech stron, a ty mimo tego pozostałeś człowiekiem wrażliwym (na siebie), dobrym (dla siebie), sprawiedliwym (ostatnim), szlachetnym (jedynym) i tak dalej- możesz tu kadzić sobie dopóki ci się nie znudzi- im więcej, tym lepiej. Możesz nawet uronić przy tym kadzeniu łzę wzruszenia nad tym, jak krystaliczną jesteś postacią w tym Piekle.

 

Rozumiesz już czym jest poczucie, że jesteś sprawiedliwy?

To twój sof i hardware. To twój rozwiązany dysonans poznawczy, to twoje zintegrowane Dochodzące Super Ego i tym samym niebotycznie wysoka samoocena. To twój cud, który sprawia, że wolno ci popełnić każde okrucieństwo, ponieważ będzie ono sprawiedliwe.

Będąc sprawiedliwym stajesz się jak Anioł Śmierci- boski posłaniec, który o nic nie pyta, na nic nie zważa, bo ma legitymację do sprzątnięcia każdego.

 

Dobrze, na dziś wystarczy- do poniedziałku pracuj nad samooceną.

Pamiętaj by przejść każdy z punktów dokładnie, dogłębnie i najlepiej w praktyce.

Pamiętaj, że wątpliwości to twój wróg. Znalazłeś się na drodze, którą podąża Chuck Norris, samotny renegat, któremu wolno wszystkich bić. Ty też chcesz wszystkich bić. Żeby to robić dobrze, musisz być wolny od ciężaru wątpliwości.

 

W poniedziałek zajmiemy się kolejnymi obszarami korzyści, płynącymi z postawy, której się uczysz. Jest to cały skomplikowany system, który trzeba uwewnętrzniać porcjami.

Nie bój się- uwewnętrznisz. Machiavelli mógł, to ty też dasz radę.

 

…………………………..

Zadanie dodatkowe

Jeśli naprawdę, naprawdę chcesz to wszystko, czego się uczysz, przyswoić dobrze, to powinieneś poznać też wroga.

Tu jest wróg: dziewucha, której matka stosowała powyższe metody jako niemalże jedyne metody kontaktu z nią. Mimo to ta dziewucha- radzi sobie i to radzi skutecznie, z metodami Mamusi. Takich osób jest niewiele, ale to właśnie one stanowią dla Ciebie zagrożenie: https://wewnetrznedziecko.wordpress.com/

 

…………………………………………………………………………………………..

EDIT

Ludzie są szaleni. Im bardziej nazywam rzeczy po imieniu, tym bardziej mnie atakują biednym misiem. Więc już nie tylko piszę, już nawet nagrywam, bo wiecie- ja się z tego śmieję, ale całe lata niszczyło mi to życie, a ja jestem wyjątkowo silna. Ta zaraza niszczy miliony ludzi każdego dnia. A ją ją będę tępić.

 
 

 

Artykuł:

 

 

Zastanawiam się od jakiegoś czasu jak swoje teksty uczynić czytelniejszymi. Trochę mam taki głupi dyskomfort, że nie robię skryptów z poradników, które są skryptami z książek popularnonaukowych z psychologii, które to są z kolei skryptami z podręczników akademickich do psychologii itd.

Mam jakąś taką jakby wątpliwość, gdy widzę przerażenie otoczenia moimi tekstami, że może to niedobrze, że nie piszę dla mas. Że piszę o sprawach DDD, Aspi, przemocy, toksycznych relacji itd. językiem poezji, fikcji literackiej, czyli symboli, metafor, przenośni; językiem filozofii i swoim własnym, zamiast językiem prostym, łopatologicznym, poradnikowym, w którym każdy się odnajdzie, rozpozna. Że nie piszę artykułów, które będą udostępniane, czyli potrzebne wielu ludziom.

No ale co? Nie zrezygnuję przecież z siebie i nie będę robiła notatek jak wtedy, gdy studiowałam. Nie mniej, żeby się jakoś wizerunkowo podeprzeć, postanowiłam sięgnąć po klasyka po stokroć bardziej klasycznego, niż Jim Morrison, Chylińska i J.K.Rowling. Nie będzie to jednak Aronson czy Cialdini, ani też Miller (Alice, nie Henry), Forward czy Wojciszke. Nie na tym blogu w każdym razie.

To będzie…

„Każdy widzi, kim się być wydajesz, lecz rzadki zauważa, kim istotnie jesteś”

… Machiavelli

 

Jakoś tak przeczuwam, że prędzej czy później też De Sade, Hobbes i Schopenhauer. Przywoływałam już Frankla, ale to wtedy, gdy pisałam o jasnej stronie myślenia, czyli o tym, co daję sobie i innym. A do tych mrocznych psychologicznych poczwar będę się odwoływała, pisząc o tym co Homo Homini często i co się nazywa przemocą.

Zachowania- nie tylko przemocowe- są łatwe do interpretacji, gdy są uderzająco, ordynarnie, prostacko wyłożone na stół. Najgorsze zło nie czai się w faktach oczywistych. Nie byłoby złem, gdyby rzucało się w oczy. Byłoby wówczas słabe, łatwe do identyfikacji i potępienia, tak więc nie byłoby skuteczne. Prawdziwe zło tkwi w niuansach, które przegapi większość. W możliwości zmanipulowania otoczenia tak, by potępiło prawdziwą ofiarę jako agresora, a agresorowi udzieliło poparcia. Inaczej nic nie zdziała.

Uderzenie kogoś, nawyzywanie go, groźby karalne, stalking, kradzież i uszkodzenie mienia, ograniczenie wolności to rzeczy nie bez powodu zawarte w KK. Są oczywiste, rażące, a więc i łatwe do ustalenia i zinterpretowania, dlatego coś tak zerojedynkowego i prostego jak KK może się nimi zajmować. Większość z nich jest ścigana z urzędu. Zrobić komuś, kogo chce się zniszczyć, coś takiego, to strzelić sobie w stopę. Wygłupić się. Stracić swoją szansę na porządne i długotrwałe pognębienie go.

Co więcej, to zapewnienie ofierze współczucia, wsparcia, uwagi otoczenia. A sobie potępienia, niechęci, ostracyzmu, antypatii.

 

Jeśli chcesz komuś naprawdę zrobić krzywdę, to spraw, by wszyscy myśleli, że to on Tobie ją zrobił. A jeśli chcesz go zniszczyć, spraw, by on sam tak zaczął myśleć, albo chociaż zaczął się bronić. Wszakże głupie, niedorzeczne i niesprawiedliwe, prostackie ludowe powiedzenie mówi, że tylko winny się tłumaczy. Tłumaczą się też: kochający, oraz szczerzy, prostolinijni, Aspi, niedoświadczeni i pełni jak najlepszych intencji, a także współczujący, zaniepokojeni Twoim złym stanem, troskliwi i nieświadomi czym jest manipulacja. Czyli ogrom ludzi, którzy mając jak najlepsze intencje, padają ofiarami gierek i cierpień na pokaz. O tym to powiedzenie milczy.

 

CHCESZ KOGOŚ ZMALTRETOWAĆ PSYCHICZNIE?

Udawaj jego ofiarę.

 

JAK UDAWAĆ OFIARĘ?

EDIT: Piszę ty i cię z małej litery, ponieważ jeśli chcesz korzystać z tego poradnika, to gardzę tobą.

1)      Sam na sam

To rodzaj ‘gaslighting’, czyli sprawiania, by ofiara zaczęła wątpić w swoją poczytalność. Stosowało to NKWD, SB i Gestapo, więc z pewnością to dobra, zweryfikowana metoda z tradycjami.

a)       Mów do swojej ofiary tak, jakby Cię zaatakowała, była niebezpieczna, niezrównoważona, nieobliczalna, nie panowała nad sobą;

np. boję się ciebie, przerażasz mnie, nie wiem czego się po tobie spodziewać, skąd ja mam wiedzieć co ci odwali, boję się coś powiedzieć, boję się zwrócić ci uwagę, boję się mówić co myślę, lepiej nie będę się odzywać; itd.

Osoba zaatakowana takimi komunikatami biednej ofiary nie ma co zrobić- bronić się? Odpowiadasz wtedy komunałem „Tylko winny się tłumaczy”, albo dalszym atakiem- np. wzywaniem kogoś na pomoc. Możesz też powiedzieć, że przecież widzisz, że twoja ofiara (nie zapominaj nazywać jej oprawcą) ma obłęd w oczach, krzyczy, rzuca się, nie panuje nad sobą.

W większości przypadków doprowadzisz do tego, że twoja ofiara naprawdę się zdenerwuje twoimi niesprawiedliwymi, ba… idiotycznymi zarzutami i zrobi się czerwona, zacznie podnosić głos lub powie ci, że masz urojenia lub projekcje.

Ty jej wtedy mówisz, że cię wyzywa od chorych psychicznie, co jest oczywiście aktem agresji na tobie, co więcej, ty z kimś, kto cię obraża nie będziesz rozmawiać. Możesz wyjść płacząc lub ciężko wzdychając, możesz tez usiąść i zacząć się trząść lub powiedzieć, że tych słów nie będziesz w stanie zapomnieć i one już na zawsze rzucą się cieniem na wasza relację.

 

Jeśli twoja ofiara nie jest bardzo silną i mądrą, doświadczoną osobą, to bardzo możliwe, że już ją spacyfikowałeś. Wygrałeś. Rządzisz. Powtarzaj regularnie, a niedługo będziesz miał w swoim władaniu zdehumanizowanego Golema.

b)      Mów do swojej ofiary tak, jakbyś jej przeszkadzał, gdy robi dla ciebie coś, co chce dla ciebie zrobić, lub gdy to co robi nie ma prawa mieć dla ciebie znaczenia albo gdy to, co ty robisz, nie ma prawa mieć znaczenia dla Niej.

np. przepraszam, czy (tu drżenie) mogę zrobić sobie kawę…? Przepraszam… ja tylko chcę przejść, bo muszę wyjść z domu… Przepraszam, że cię proszę, ale czy mogłabyś nie patrzeć na mnie w ten sposób? Boję się… Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę cię prosić (o wykonanie czegoś, co jest ofiary  dobrowolną deklaracją/ obowiązkiem/ własną chęcią)… Wiem, że ci przeszkadzam… Wiem, że sobie nie życzysz, żebym tu była…

 

Tak jak w przypadku powyżej- ofiara jest atakowana zarzutem, że odmawia agresorowi, czyli tobie, prawa do życia, a przynajmniej do bycia i funkcjonowania. W ten niebezpośredni sposób mówisz swojej ofierze, że krzywdzi cię tym, że ma / robi jakiś problem z tym, że np. zrobisz sobie kawę, albo przejdziesz przez korytarz. Wkręcasz ją, że patrzy napastliwie strasząc cię i ogólnie, że sobie nie życzy, żebyś był, choć wcześniej ci gwarantowała, że jesteś mile widziany na wspólnej przestrzeni. A nagle cię z niej wyprasza, bo jej się odwidziało.

 

Zdrowa ofiara- a szczerze radzę- nie próbuj takich atakować, bo przegrasz, gdyż sam jesteś chory- zdrowa ofiara powie ci: rób z siebie ofiarę, ty na tym tracisz, ewentualnie: nie rób z siebie ofiary, wzruszy ramionami i odwróci się na pięcie. Ty się pytasz, czy możesz sobie zrobić kawę, a ta ci odpowiada, żebyś nie robił z siebie ofiary. Ty na to, że to nie jest odpowiedź na twoje pytanie, a ona kpiąco się uśmiecha i mówi: „jest”. Czujesz- jesteś nieskuteczny? Źle wybrałeś ofiarę. Pamiętaj, by na ofiary wybierać ludzi słabszych i mniej świadomych od ciebie, nigdy odwrotnie.

 

Porządna i właściwa ofiara zacznie ci tłumaczyć, że przecież wcale ci nie broni, nie zabrania, że cię chce, że wszystko z jej strony w porządku i tak dalej. Będzie się płaszczyć, a ty będziesz się znęcać nad nią używając dowolnych konfiguracji a), b), c), d) i e), a nawet punktów 2) i 3). Możesz człowieka gnębić dotąd aż a’) nie wyleczy się; b’) nie zbuntuje się; c’) nie dopierdoli ci w końcu; e’) nie zabije się; f) nie zabije cię;

 

c)       Jakbyś jej nie obchodził

Dalsze tłumaczenie mechanizmów chyba już nie jest potrzebne…

W każdym razie, np. Wiem, że nie obchodzi cię, że jestem chory…, Wiem, że nie obchodzi cię jak się czuję…, Wiem, że dla ciebie liczysz się tylko ty…, wiem, że to jak ja się czuję jest nieważne…, Wiem, że gdybym coś dla ciebie znaczyła…,

 

d)      Jakby chciała się ciebie pozbyć

Np. Od początku o to chodziło! (W odpowiedzi na: musisz się wyprowadzić, nie będziemy dalej współpracować, odchodzę od ciebie); Wiem, że masz już kogoś innego! Od dawna widzę, że ci przeszkadzam…; Czuję od dawna, że ci już na mnie nie zależy; Nigdy mnie nie kochałaś; Chodziło tylko o seks/pieniądze/mieszkanie/nie wiem, ale na pewno coś wymyślisz;

To, że ofiara wypruwa sobie żyły, żebyś zaczął ją traktować normalnie, byście mogli być szczęśliwi, nie ma znaczenia. Po powiedzeniu, że wiesz, że tak naprawdę nigdy cię nie chciała i traktowała jako zapchajdziurę lub sponsora, możesz spokojnie rzucić talerzem, trzasnąć drzwiami, a nawet napluć jej w twarz. Wszak masz powody- jest dziwką/ wykorzystała cię/ potraktowała przedmiotowo. Na dowód masz to, co sam przed chwilą powiedziałeś.

e)      Jakby cię nienawidziła

Np. Nienawidzisz mnie! Patrzysz na mnie z odrazą… Obawiam się o swoje życie… Widzę, że ledwo się powstrzymujesz, żeby mnie nie uderzyć…

Oprócz takich komunikatów dotyczących tu i teraz, można też stosować proroctwa.

Np. Wiem, że jak będę umierać, to mi szklanki wody nie podasz…/poduszkę spod głowy wyrwiesz…

 

Im bardziej twój zarzut będzie idiotyczny, grubszy, tym lepiej. A to dlatego, że bardziej będzie świadczył  o twojej chorobie psychicznej. Więc twoja ofiara mniej go weźmie do siebie, a bardziej zaniepokoi twoim złym stanem. Będzie więc walczyła o twoje leczenie psychiatryczne. W ten sposób sama da ci do ręki argument na większość powyższych punktów. No i przede wszystkim na to, że cię nie szanuje, oraz że cię obraża.

 

Lista nie jest zamknięta, możesz ją poszerzyć, co więcej, jeśli jesteś naprawdę psychiczny i cyniczny, to z pewnością jest ona u ciebie dużo dłuższa.

 

2)      Przy świadkach

Stosuj wszystkie powyższe punkty. Najlepiej rób to tak, że wyprowadzisz ofiarę z równowagi, po czym przez chwilę zaczniesz mówić, jakbyś odzyskał już kontakt z rozumem. Delikatnie ją uspokój. Po czym rusz do zmasowanego ataku, gdy pojawi się świadek. Nie musisz dbać nawet o jakikolwiek ciąg logiczny. Może być tak, że przebywacie w jednym pomieszczeniu i nic się nie dzieje, nawet nie rozmawiacie, lub rozmawiacie miło. Pojawia się świadek i ty wtedy wracasz do tematu, jednym, szybkim, celnym zdaniem, wypowiedzianym dramatycznie. Np. Mówi mi pani, że jestem wariatką? Tego się doczekałam…

Resztę zrobi świadek. Zrobi za ciebie, ty mu musisz tylko troszeczkę pomagać. On się zapyta co się stało, ty mu na to, żeby pytał twojej ofiary. Oczywiście nie mów na swoją ofiarę ofiara, tylko oprawca. Gdzieś tam po drodze powzdychaj, rób wielkie oczy, kręć głową, że nie możesz tego słuchać, kładź rękę na sercu, kul się w sobie, możesz zaszlochać nawet, staraj się stanąć za świadkiem, tak, jakby miał cię obronić przed agresorem, czyli ofiarą. Mów, że nie jesteś w stanie o tym mówić, że brak ci słów, że dostałeś mentalnie w twarz, że to szkoda słów, że nie teraz, że się boisz coś powiedzieć. Im mniej ty będziesz tłumaczyć, a im więcej tłumaczyć będzie twoja ofiara, tym lepiej dla ciebie. Zaanonsowana jako agresor, zdenerwowana i zdezorientowana, starająca się jak najszybciej wytłumaczyć sytuację, będzie się wizerunkowo pogrążała. Natomiast ty, swoim milczeniem, będziesz pokazywać, że jesteś opanowany, spokojny, zdystansowany lub właśnie załamany, przerażony i bezradny, ewentualnie pełen troski.

3)      W dalszym otoczeniu

Nadal trzymasz się tych samych schematów od a) do co najmniej e). Zachowujesz się jak w punkcie 2), tyle, że do osób, które nie są świadkami konfrontacji. Po prostu- swój wolny czas poświęcasz na łażenie od jednej osoby i/lub instytucji do drugiej i opowiadanie co ci twoja ofiara zrobiła.

Musisz wiedzieć, że ludzie nie ogarniają jednej prostej rzeczy, dopóki sami nie nabiorą dużo doświadczenia z takimi jak ty. Nie ogarniają, że prawdziwa ofiara nie ma czasu i siły, ani wiary w sens robienia przedstawień i zdobywania zwolenników. Ona walczy o siebie- o swój byt, zdrowie psychiczne, spokój, zrozumienie samej siebie i tego, co się stało. Ta osoba, która łazi na lewo i prawo zdobywając potępienie dla ofiary zwanej w tej farsie agresorem, nie może być ofiarą, skoro ma czas i siłę. Ofiara jest cicho, jest nieobecna, skupiona na ratowaniu siebie. A plotkarz jest plotkarzem. Plotkarz, czyli ty, ma  czas na ploty. Ale ludzie tego nie kumają. Pamiętaj tylko, aby unikać zdobywania stronnictwa osób, które wielokrotnie wygrały walkę o siebie i swoje zdrowie. Bo one wiedzą, że jeśli w dramatycznej sytuacji masz czas i siłę narzekać na rzekomego agresora, to znaczy, że nie masz kłopotów ani złamanego serca.

Za to każda niedoświadczona, niemyśląca, słaba, zblokowana psychologicznie osoba będzie twoim orężem. Do nich łaź.

 

EDIT: Jest już drugi artykuł o opisywanej problematyce. https://bycjakpippilangstrumpf.wordpress.com/2017/07/26/jak-zostac-ofiara-wolna-od-watpliwosci/

 

EDIT: Widząc ogromne zainteresowanie tym artykułem nie łudzę się, że chodzi o coś innego jak o to, że niestety boleśnie wiecie o czym mowa… Polecam więc blog najmądrzejszej osoby jaką znam- dziewczyny, której matka stosowała powyższe metody jako niemalże jedyne metody kontaktu z nią. Jak ona- Koala- radzi sobie i to radzi skutecznie, ze spustoszeniami poczynionymi przez mamusię? Dowiecie się tutaj: https://wewnetrznedziecko.wordpress.com/

 

EDIT

Ludzie są szaleni. Im bardziej nazywam rzeczy po imieniu, tym bardziej mnie atakują biednym misiem. Więc już nie tylko piszę, już nawet nagrywam, bo wiecie- ja się z tego śmieję, ale całe lata niszczyło mi to życie, a ja jestem wyjątkowo silna. Ta zaraza niszczy miliony ludzi każdego dnia. A ją ją będę tępić.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...
  • Patton zmienił(a) tytuł na Manipulacja - udawanie ofiary. warto się zapoznać jak to się robi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.