Skocz do zawartości

Pomożecie?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

Nie wiem czy dział dobry, coś wątpie. Jeśli nie, to przepraszam i proszę o przeniesienie.

 

W skrócie co u mnie:

Jestem 6 miesięcy po całkowitym odcięciu od kobiety. Pousuwane instagramy, fejsbuki, czystka totalna. Największym problemem było puścić tę linę. Zwalczyć lęk, że bez niej tak dużo mnie omija. Poszło. Wiedza z forum, choć strasznie trudna do przełknięcia postawiła mnie na nogi. Sadzonki jaj się przyjeły. Przeszedlem już przez nienawiść do wszystkich kobiet - patrze na nie inaczej, lepiej, bezpieczniej dla mnie samego. Wracam do flirtowania i mimo ze jestem trochę zapuszczony przez pracę (do której zaraz wróce) efekty rewelacyjne. 

W moim poprzednim wątku doszliśmy do tego, że nie mam przyjaciela w postaci faceta. Miałem kumpla, jest rycerzem jakiego swiat nie widział. Trzy razy wyciągałem rękę, tłumaczyłem jak ważne jest żeby trzymać się z kumplem, a nie służyć pannie. Nici, kolega przepadł i już nigdy mu nie podam ręki.

Jak wszedłem do rzeczywistego świata, okazało się, że mam masę ludzi, ktorzy mnie interesują i na tej płaszczyżnie jest super ;)

Pierwszą po studiach pracę dostałem w grudniu, pierwsza rozmowa, na wyjebce (bylem w rozpaczy po bylej), dzwonili do mnie żebym tylko nigdzie indziej cv nie skladal bo mnie biorą. Na wyjebce zgodzilem się na 3000 podstawy plus premia kwartalna 1200. Niby fajnie na start. 

Pracuje w największej w polsce, niegdyś państwowej firmie zajmującej się trakcją kolejową. Zatrudniony jestem w biurze, pracuje z kierownikiem i zastępcą kierownika. Mamy kadrową, magazynierkę i 24 pracowników sieciowych. Jestem najmlodszy. Kierownik 9 lat starszy, cała reszta 50+. Od poczatku nie umiałem sie tam odnaleźć. Rzucili mnie na głęboką wodę. Robiłem dosłownie wszystko, za wszystkich. Wiadomo, chciałem się wykazać. Ciężko mi było wydawać rozkazy ludziom starszym od mojego ojca. Nie zostalem wdrożony w żaden sposob w kwestii programu do zarządzania robotami, w którym pracuję.  Do wszystkiego dochodzilem metodą prób i bledów. Wymagano ode mnie dobrej pamięci, a ja w tym stresie nie mialem do niej dostepu. Ogólnie jeden wielki pościg. Atmosfera dobra, może nawet zbyt rodzinna. Kierownik sympatyczny, inteligentny, ciezko sie na niego wkurwic i bralem wszystko na siebie w srodku, ze to ja jestem dupa wolowa. Nigdy nic nie zawalilem, ale wyjatkowo źle mi sie pracuje. Mam jakies swoje zadania, a kierownik co chwila przylatuje, gdzies mnie wysyla, coś wymyśla, coś zapomina. Ciągle się muszę o wszystko pytać, bo tak to tam działa. Nie robię nic zwiazanego z zawodem, nie umiem sie tym zainteresować, zero skupienia, rozkojarzenie sięga zenitu. Od poczatku wiedziałem, że to nie dla mnie i mimo wszystkich benefitow jakie mam, a mam ich sporo nie jestem w stanie tam pracowac. Do tego przestraszony jestem ilością wypadków jakie mają miejsce. Zero rówieśników, ludzie o specyficznej mentalności itd

Czekalem aż cos się zmieni, ale nie. Moj poprzednik pracowal 6 miesiecy i poszedl w sina dal. Umowę mam do końca roku, kiero już pytał czy przedłużam. Powiedziałem że tak. Ale w ostatni piatek ciśnienie mnie przeroslo i wyszedlem z biura w chuj. Nie bylem w stanie juz. Caly stres mam nierozladowany, poszlo w plecy. Jestem po rezonansie.

Sprawa wyglada tak, ze 7 listopada mam miec egzamin na nieograniczone uprawnienia elektryczne w tym dozor. W poniedzialek (jutro) chcę iść do szefa i o tym pogadać.

Myślałem żeby z nim szczerze pogadać. Powiem mu, że nie wytrzymuje mi głowa, mialem cieżki rok i nie interesuje mnie ta robota. Nie mam z nimi o czym pogadac nawet, a lubie rozmawiac o tematyce w której siedze. Zapytam, czy pozwoli mi podejsc do egzaminu i wziacć papiery. On sobie uruchomi rekrutacje i nie bedzie miał luki. Jeśli się zgodzi, to zacisnę zęby (nie wiem czy da sie bardziej) i dopracuje do grudnia. Jesli nie, to planuję złożyć wypowiedzenie, co mu nabruździ bo zanim kogos znajdą to troche zajmie, a robota jedzie non stop. 

Wcześniej plan byl taki, żeby zdać egzam, przedłużyć umowę i w styczniu zakończyć. Ale wyjdę na chuja, plus nie mam sił tam tyle wytrzymać.

 

Zdrowie mi podupada, praca wybitnie męczy. Nie mam w planach nic innego, jedynie chyba odpocząć. Pracę znajdę w polsce bez problemu, ale dopiero jak mi przestanie piszczeć w uszach ze stresu. Mam kolegów w norwegio, ktorzy mnie zapraszają, żeby popracowac trochę u nich. Przeważnie 20k na wyplacie i zero stresu. Zobaczę.

 

Dodatkowo, planuję zrezyfnować z terapii. Jest to badziewny nurt psychodynamiczny. Narozdrapywali mi ran, i nie chcą sie goić bo tydzien w tydzień to samo. Spotykam się w grupie z trupami psychicznymi, po 15 lat na psychotropach. Po co mi to?? Wole forum i dobre materialy z yt.

 

Podpowiecie mi odnośnie tej pracy?

 

Pozdrawiam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemanko, 

 

ja zdecydowanie radzę uciekać z tej firmy. Twój błąd że zgodziłeś się na tak niskie wynagrodzenie. Rozumiem że jesteś inżynierem budowy i pracujesz w delegacji. Za pracę na takim stanowisku oczekiwałbym powyżej 5000 na rękę.

Szukaj czegoś lepszego, a jak znajdziesz to idź i nie przejmuj się niczym. Szefowie nie muszą nic wiedzieć dopóki nie rzucisz wypo. To jest standard.

Podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie zdradzaj ile zarabiałeś w pkp, bo negocjacje zaczną się od tej kwoty i ciężko będzie podciągnąć. Masz bardzo dobry zawód, dużo roboty na rynku, więc możesz odważnie startować. Zacznij od generalnych bo tam robota chyba najprzyjmeniejsza, strabag, zue, aldesa, swietelsky, ew. bdx chociż wiem że tam ciężko o wysokie zarobki.

 

Jeśli masz opcje na pracę w zawodzie zagranicą to się nie zastanawiaj i pakuj walizki :) praca lżejsza, lepiej płacą, nic tylko brać..

 

powodzenia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki panowie za odzew. Troszeczkę po fakcie, ale doceniam ;)

 

Jestem po rozmowie. Szef naprawdę gość do rany przyłóż. Wyjaśnilem mu co i jak, rozumiał mnie lepiej niż ja sam siebie. Pozwolił podejść do tych egzaminów. Powiedział, że mogę sobie szukać roboty i ewentualnie przedłużyć jak będę chciał. Widzi ze mam depresje i, że mecze sie w tej robocie. Praca na kolei mnie wybitnie nie interesuje. Towarzystwo dziadkow nie dla mnie. 

 

Dzisiaj dodatkowo pojechalem po papiery zeby zrezygnowac z terapii

 

 

Co będe robił dalej? Nie wiem. Rok w norwegii lub ameryce mi nie zaszkodzi. Mam dopiero 26 lat i nic mnie nie trzyma.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.