Skocz do zawartości

Romans w dobie koronawirusa


Rekomendowane odpowiedzi

Mnie nie tyle zastanawia sam fakt romansu w czasach koronawirusa, (choć jakby nie patrzeć w pewien sposób sie narażają i swoje rodziny, ale nie oszukujmy się- z rodziną, współpracownikami itd., też mają kontakt wystarczający do zarażenia się), co to, że  ludzie tkwią w jakichś tam pustych, nieszczęśliwych związkach i wolą to ciągnąć romansując na boku, wypelniając jakąś  brakującą lukę do szczęścia w życiu erotycznym, czy uczuciowym.

Po co tkwić w tych nieudanych związkach- nie wiem. Niektórzy uważają, że dla dobra dzieci, ale ja sama jestem z rozbitej rodziny i z perspektywy czasu ciesze się, że rodzice się rozwiedli, bo mimo pozorów dziecko dobrze wyczuwa, kiedy rodzice się nie dogadują. Po rozwodzie atmosfera się oczyściła, wiadomo, że to przeżyłam, ale z obojgiem rodziców mam dobry kontakt, choć mieszkają od dawna osobno, gorszy miałam kiedy razem mieszkali.

Ale myslę, że wiele winne są takie stereotypy i przekonania, że seks i erotyka, uczucia są nieważne, jeśli ma się ślub i dzieci, to powinno sie mieszkać razem z rozsądku. Ludzie w to wierzą i szukają kogoś na boku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Natii napisał:

Mnie nie tyle zastanawia sam fakt romansu w czasach koronawirusa, (choć jakby nie patrzeć w pewien sposób sie narażają i swoje rodziny, ale nie oszukujmy się- z rodziną, współpracownikami itd., też mają kontakt wystarczający do zarażenia się), co to, że  ludzie tkwią w jakichś tam pustych, nieszczęśliwych związkach i wolą to ciągnąć romansując na boku, wypelniając jakąś  brakującą lukę do szczęścia w życiu erotycznym, czy uczuciowym.

Po co tkwić w tych nieudanych związkach- nie wiem.

Nieszczęśliwe związki partnerskie (nieformalne) to rzadkość, bo szybko i bezboleśnie można je rozwiązać. Problem dotyczy głównie związków małżeńskich. Zilustruję to zjawisko na kilku przykładach:

1. Majętny ziomal w związku partnerskim z pewną panią, z którą miał zresztą dziecko, gdy wykrył u swojej konkubiny romansik, to po prostu osobiście zawiózł swojego kwiatuszka do tzw. mamusi i było po związku. Jedyne co musiał zrobić, to wymienić zamki w drzwiach i odesłać jej mandżur.

 

2. Inny kolega, po rozwodzie stworzył związek partnerski z pewną panią po rozwodzie. Słabo im szło wspólne życie, to się rozstali bezboleśnie i w jedno popołudnie.

 

3. Nieco inaczej wygląda ten problem w polskich małżeństwach.  Żonaty kumpel, dwójka dzieci przyłapał swoją żonę na romansiku. Natychmiast wniósł pozew o rozwód. Nie było problemu, dostał go gdzieś po roku. No i wtedy się zaczęło. Mniej więcej 1,5 roku po rozwodzie miał sprawę karną o fizyczne znęcanie się nad rodziną. Został uniewinniony w dwóch instancjach, bo jak czytałem w wyroku "sąd nie dał wiary zeznaniom...". Co pani zrobiono za składanie fałszywych zeznań? Nic, zupełnie nic.  Potem alimenty,

 

dostał takie, że po ich zapłaceniu ma około 500 PLN na życie, póżniej walka w sądzie o podział majątku. Facet od 10 lat kwitnie w sądach, oczywiście stracił mieszkanie. Mój ojciec mawiał, że nic tak ludzi nie wiąże ze sobą, jak brak pieniędzy na drugie mieszkanie. W obecnych czasach silną rolę więziotwórczą w małżeństwach, większą niż udany seks pełni kredyt hipoteczny na 30 lat.

 

Czasami są takie sytuacje, że rozwód jest praktycznie niemożliwy. Łatwo zgadnąć, co się stanie w sądzie z facetem, który wniesie pozew przeciwko żonie chorej na raka (znam taki przypadek). Wniosek jest bardzo prosty. Jeśli ludzie nie chcą wylądować w nieudanym małżeństwie, to powinni żyć ze sobą tylko w związkach nieformalnych, które można szybko zakończyć, a kobieta w takim związku musi być niezależna od mężczyzny- musi pracować.

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.04.2020 o 17:11, Natii napisał:

w pewien sposób sie narażają i swoje rodziny, ale nie oszukujmy się- z rodziną, współpracownikami itd., też mają kontakt wystarczający do zarażenia się)

Ale zdecydowanie przyjemniej jest zarazić się od kochanka/i, niż od współpracownika ?

 

W dniu 15.04.2020 o 17:11, Natii napisał:

Po co tkwić w tych nieudanych związkach- nie wiem.

Koszty. Finansowe, emocjonalne itp.

Takie "cheaper to keep'er".

Gdyby nie rozmaite kotwice/betonowe buty, to przypuszczam, że odsetek rozwodów dojechałby do 80% ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.