Skocz do zawartości

Historia która bardzo wpłynęła na moją psychikę


Rekomendowane odpowiedzi

Ciężko mi się zmotywować i ze szczegółami opisać co u mnie, ale postaram się. Otóż zauroczyłem się w studentce swojego kierunku, można powiedzieć że przykuła uwagę od pierwszego jej zauważenia. Kierunek typowo techniczny, mało dziewczyn, a wśród studentów ona, typowa, choć może ładna, niczym się nie wyróżniająca dziewczyna. Jakie ma zainteresowania, jakie wyznaje wartości, że zdecydowała się zgłębiać wiedzę tutaj? 
Z czasem będąc w grupach uczelnianych zacząłem słuchać tego co mówi, wspólne lektoraty, wspólne wykłady, dużo rozmów i kilka wyjść towarzyskich utwierdzało mnie coraz bardziej jak niesamowita to jest dziewczyna. Ubierająca się skromnie, bez makijażu, z bogatym wnętrzem i ciekawym charakterem. Zacząłem coraz bardziej się wtapiać..
 

W pewnym momencie dowiedziałem się że ma chłopaka. Niby nic takiego, bo przecież to tylko koleżanka. Z czasem jednak uświadomiłem sobie że to chyba coś więcej. Bijąc się z myślami, postanowiłem że warto żyć w zgodzie ze sobą i jej powiedzieć prawdę. Przyjęła to ze spokojem, przyznała że mnie lubi i ta sytuacja jest dla niej nietypowa, bo już kogoś ma. Dalej funkcjonowaliśmy na podobnych zasadach, co mnie tylko utwierdziło jak w porządku ona jest i ceniłem sobie tą znajomość. Okazyjne czysto koleżeńskie wypady na miasto pozwalały nam poruszać tematy jej związku, mojego, przyszłości, naszym karierom i ewentualnej znajomości po skończeniu studiów. Chociaż jej chłopak był zazdrosny o nasze spotkania, to mieliśmy świadomość że nie mają one szczególnego podtekstu. Z jej opowieści wynikało że to ona jest głową związku, on raczej pełnił rolę pantofla. Wiedziałem że nie warto się narzucać dalej ze swoimi uczuciami, choć podświadomie bardzo ją lubiłem.
Zbierałem się wewnątrz do uporządkowania swojego życia, spotykałem się na randki z innymi dziewczynami, powolutku wygaszałem to silne i platoniczne do niej uczucie. Platoniczne, gdyż jak wytłumaczyć ciągłe myślenie o dziewczynie, motylki w brzuchu na jej widok, kiedy nie było między nami ani seksu, ani pocałunków? 
 

Sprawa wydawała się rozwiązywać naturalnie, w końcu za człowiek jest za młody a dziewczyn za wiele, aby się kurczowo trzymać tej jednej, nawet jeśli była wyjątkowa. 
Pod koniec studiów jednak nastąpił zgrzyt, wykorzystując drobną sprzeczkę między nami (sprzeczka przez sms na temat organizacyjny po którym napisałem że jest mi przykro i może kiedyś się odezwę ale teraz nie mam ochoty z nią pisać) postanowiła całkowicie zerwać kontakt, łącznie z blokadą na portalu społecznościowym. Dla mnie to był szok, nie spodziewałem się takiego obrotu. Jak taka przyczyna może przynieść taki skutek?  Po zajściu obwiniałem siebie za ten konflikt, przeprosiłem, próbowałem kilkukrotnie nawiązać kontakt. Spotkałem się z olewaniem, oprócz tego że ją wkurzyłem, nasłuchałem przykrych słów, które tkwią w świadomości do tej pory. 
Teraz wiem że zwykła drobna sprzeczka była pretekstem. Wykorzystała okazję, miała do tego prawo, chociaż mam do niej pretensje i żal. Pół roku po zajściu nadal ciężko mi się odnaleźć, być sobą, nawiązywać nowe znajomości. Poczucie wartości drastycznie spadło, tak samo jak motywacja do czegokolwiek, mam wyrzuty że po zerwaniu dałem sobą pomiatać prosząc o kontakt, żałuję że dałem się tak wpuścić w maliny. Momentami jednocześnie ją uwielbiam i nienawidzę, chociaż kontakt zerowy to nadal często rozmyślam o przeszłości, wyobrażam jak twórczy bym był teraz i ile pomysłów przegapiłem przez te pół roku będąc zdołowanym i bojaźliwym. 

 

Ten tekst stworzyłem 7 miesięcy temu, nie znając niniejszego forum. Obecnie mam dystans i niechęć do bohaterki, podczas przypadkowego spotkania na pewno by mi serducho szybciej zabiło ale wiem że poza "cześć" nic więcej bym się nie odezwał. Mimo wszystko mam silny uraz do zauraczania się w kolejnej osobie i utożsamiania się z tym co do mnie mówi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie! Poprzez przepraszanie i nadskakiwanie, jeszcze bardziej nami gardzą. Teraz też to wiem. Mój znajomy, który był zdradzany, zapytany przeze mnie (w związku z tą moją historią): "Co robić? Czy jest na to jakieś lekarstwo?", powiedział: "Tak. Po prostu nigdy się nie zakochać!"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli bym jej nic nie wyznał to by nie było tak ciekawie i prawdopodobnie nigdy nie spojrzałaby na mnie w inny sposób. Myślę że najlepiej byłoby jej wyznać, wysłuchać i całkowicie oddalić się w cień, zapominając o niej i pokazując że potrafię sobie sam poradzić z uczuciem. 

 

@Starszy Kapral - jestem gość bo na jakie pytania szukam odpowiedzi? Grzebanie w przeszłości naprawdę jest takie pozytywne? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Marek Wolf napisał:

Twoje błędy z tą dziewczyną to:

 

1. Wyznanie jej uczucia

 

2. Błaganie jej o kontakt i przepraszanie

 

Są to błędy tzw. "królewskie", eliminujące Cię z wyścigu o jej cipkę.

Ad.1. Za bardzo się odkrył z uczuciami (zamiast się domyślać i kombinować dostała wszystko na tacy);

Ad.2. 1000% racji. Moje (bardzo bardzo skromne wprawdzie ale zawsze:) doświadczenia z paniami pokazały, że nie warto. Teraz jak widzę w tym

jakiś profit wysyłam (dość szybko) jedną suchą wiadomość , brak odpowiedzi - OUT. I jak na razie działa:P

Tak bym to widział.

Edytowane przez Matti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matti - ona była zajęta. Tutaj uważam że toczą się trochę inne zasady, wątpię aby bez mojego wyznania poczyniła jakiekolwiek kroki. Z tego co teraz wnioskuję, oraz z tego kiedy po wyznaniu powiedziała, że mnie lubi i jestem fajny ale nie spotkała się nigdy z taką sytuacją i nie wie jak się zachować, ale raczej powinniśmy ze sobą mniej gadać, uważam że nie mogłem być równorzędnym kandydatem na stanowisko jej chłoptasia. 

Wtedy bolało i nie miałem pojęcia co czynić / nie czynić. Przed wyznaniem przeczytałem chyba cały internet za i przeciw, ale stwierdziłem że warto żyć w zgodzie ze sobą bo jakby nie patrzeć takie wyznanie to jakiś sposób na zmianę sytuacji. Wcześniejsze "pokazywanie piór" jakoś jej wystarczająco nie zadowalało.

 

Mówiła o nim źle, że jest ciamajda, ciota, wygląda jak baba, nigdy się w towarzystwie nie wygaduje na jakikolwiek temat, ale zastrzegła że tylko ona może o nim tak mówić. 

 

Jako jedyna dziewczyna ze 100 osób ukończyła kierunek inżynierski, strictle inżynierski. Radziła sobie dosyć dobrze, i to wcale nie za ładne oczy. Miała zasadę nigdy nie ściągać, jeśli coś zaliczyła to tylko i wyłącznie siłą własnego intelektu. Budziło to podziw we mnie, bo chodź miała wiele okazji ułatwić sobie zaliczenia, nie korzystała z nich. 

Nie używała makijażu, nie stroiła się jak dama, ale nosiła swetry i normalne jeansy. I była dla mnie piękna. Mówiła że nie lubi towarzystwa dziewczyn, bo one obrabiają dupę między sobą i o wiele lepiej się dogaduje z facetami. 

Miała swoje zasady, swoją wizję na świat. A to że była w związku widocznie pozwalało jej się przede mną bardziej otwierać i swobodnie rozmawiać, nie czuło się "frontu płci". 

 

Po wyznaniu uczucia jednak nadal trzymaliśmy kontakt, razem gadaliśmy na wykładach na najróżniejsze tematy. Mówiła o mnie że jestem jak Werter i żebym się tak nie przejmował, bo skończę jak on. Ona nigdy nie była romantyczką, śmiała się jeśli ktoś się rozczulał lub był romantyczny. Czytała książkę "mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". 

Mogła owinąć mnie wokół palca i moglem być na każde jej skinienie, ale nigdy tego nie wykorzystała. Trochę nawet byłem rozczarowany, bo wtedy łatwiej byłoby mi ją wrzucić do worka kobiet wykorzystujących facetów. Jednak tego zarzucić nie mogłem. 

 

Mam do niej żal że zakończyła znajomość w kłótni i w bardzo złych słowach, które były przeciwieństwem tych jakie kiedyś wypowiedziała, pokazując, szczerze lub specjalnie, tego się nie dowiem, że nie była ze mną szczera ale krok do przodu.

 

Masa pytań, jakie do niej miałem, dlaczego, skąd i jak, co zrobiłem, pozostało bez odpowiedzi. Nurtuje to człowieka i nie pozwala zapomnieć. 

 

Edytowane przez Luke.theonlyone.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brzygot  - od grudnia 2014 roku ani razu się nie widzieliśmy oraz ani razu nie napisaliśmy do siebie. Całkowite 0% kontaktu, nawet do wspólnych znajomych ze studiów się nie odzywam bo mam wrażenie że na mnie nagadała nieciekawie. 

 

Raz jak w klubie zobaczyłem dziewczynę podobną do mnie to mnie zimny pot oblał z wrażenia oraz w głowie zakręciło, chociaż dwie sekundy potem uświadomiłem sobie ze przecież nie mam się czego bać czy wstydzić. 

 

Czy takie przeżycie może być początkiem stanu depresyjnego? od tamtego czasu schudłem 3 kg oraz straciłem na pewności siebie i odwadze, chociaż z zewnątrz tego staram się nie okazywać. 

Edytowane przez Luke.theonlyone.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Luke.theonlyone., nie wiem czego jest to wynik i nie będę się bawił w detektywa, ale napisałeś kropka w kropkę identyczny post co parę miesięcy temu, dodatkowo w zupełnie osobnym wątku za co otrzymujesz 4 ostrzeżenie skutkujące banem na 24h. Nie interesują mnie Twoje tłumaczenia dlaczego tak się stało. Po prostu nie rób tego na przyszłość. Wystarczyło odświeżyć stary wątek jednym postem zamiast pisać to samo od nowa. Prosimy o minimum ogarnięcia tzw: netykiety.

 

Scaliłem oba wątki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Luke.theonlyone. napisał:

Ten tekst stworzyłem 7 miesięcy temu, nie znając niniejszego forum.

 

Mam deja vu. Kolego masz jakiś problem z postrzeganiem rzeczywistości?

Coraz dziwniejsze posty się pojawiają. Nie wiem czy to tylko moje odczucie?

 

Edycja: Chyba jednak nie :)

Edytowane przez VascoDaGama
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.