Skocz do zawartości

Potrzebuję jakiegoś źródła mentalnej energii


deleteduser175

Rekomendowane odpowiedzi

Opisywałem swoją historię w Świeżakowni - sprowadza się ona do zmagań z personalnym hardwarem oraz softwarem, istotnymi deficytami i opóźnionym rozpoczęciem dojrzałego życia, na skutek czego mam pewne niezrealizowane acz fundamentalne (dla mnie lub ogólnie) potrzeby, przy niewystarczającym warsztacie na ich zaspokojenie. Wykonałem już bardzo dużo pracy nad sobą i zrobiłem uczciwy postęp, pozostaję jednak nieszczęśliwy. Ciężar ten rośnie w szybszym tempie niż progres który który jestem w stanie realizować, na dodatek zaczyna mi brakować mentalnej energii na jego kontynuowanie.

 

Chciałbym tu przywołać metaforę zbiornika paliwa. Mój jest prawie pusty, a dalsza praca nad sobą (co krok wychodzenie ze strefy komfortu, walka ze słabościami, podejmowanie wyzwań których podejmować nie muszę, socjalizowanie się na imprezie firmowej gdy kosztuje mnie to więcej wysiłku niż sesja maxów w przysiadach, aktywność fizyczna gdy nie mam na nią ochoty, trzymanie diety gdy konsekwencje nietrzymania są odwleczone w czasie, itp) kosztuje tego paliwa coraz więcej i więcej. Jednocześnie niemal nie mam skąd go brać.

 

Warunki w których funkcjonuję wyglądają tak:

- nie mam misji, celu, powołania, itp. Gdyby odkrycie tego czegoś było w moim zasięgu, to prawdopodobnie już bym to zrobił - nie zastanawiam się nad tym od wczoraj, ale od kilku lat.

- nie mam niczego, co daje mi autentyczną radość, przyjemność na co dzień. Najbliżej jest trening siłowy, ale patrząc na ten proces holistycznie w kontekście ogólnego trybu życia, to zazwyczaj wychodzę na zero.

- nie mam społecznej sieci wsparcia. Brak "plemienia", związku, przyjaciół. Może kiedyś będę w stanie ją zbudować. Póki co mam tylko rodziców, z którymi więź nigdy nie była inna niż powierzchowna.

- usiłuję próbować różnorodnych hobby i nowych dyscyplin sportowych, póki co nic nie zaiskrzyło, a kończą mi się pomysły.

- jednocześnie zaczynając od punktu startowego jako piwniczny przegryw wywalczyłem sobie poziom życia, który generalnie jest satysfakcjonujący. Nie zależy mi już na zmianie stanowiska na jeszcze lepsze, bo już na obecnym mam zarobki wystarczające na pokrycie wydatków. Coraz mniej zależy mi na sporcie, bo postęp wymaga już nieproporcjonalnie dużo wysiłku, a jakie znaczenie dla mojego życia będzie mieć te +2.5kg na sztandze? Nie zależy mi na zmianie samochodu na lepszy, bo i tak jeżdżę nim ze dwa razy na miesiąc. Coraz mniej zależy mi na rozwoju social skilli bo postęp idzie tak wolno, że mierzalny jest może w skali rocznej.

 

Co "działa", czyli co aktualnie daje mi paliwo, energię mentalną:

- tania dopamina, ale to niskie ROI i potrzeba jej sporo: bezproduktywne siedzenie w internecie, research losowych zagadnień, czytanie wszystkiego i byle czego, zakupy online bez ograniczeń. O dziwo nie masturbacja. Do niedawna były tu jeszcze napady niekontrolowanego jedzenia, które dawały pewną ulgę mojemu gadziemu mózgowi.

- korzystanie z usług seksualnych w trybie GFE. Ale netto tu też ląduję blisko zera, bo po wizycie następuje dołek - nie moralniak, ale na skutek utraty przyjemnego dla mnie bodźca, nawet jeśli udawanego i za pieniądze. Poza tym sam uważam, że to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę.

 

Jak widzicie potrzebuję nowych źródeł. Pewnie w odpowiedziach padnie jakiś wariant uderzenia pięścią w stół, wzięcia się w garść, brania zimniejszych prysznicy oraz zdyscyplinowanie się... i tak właśnie działałem w przeszłości. Dzięki temu wyszedłem z gówna przegrywu, dzięki temu jestem dzisiaj w miejscu, gdzie kiedyś dałbym sobie uciąć rękę (lewą), żeby być. To wystarczało kiedy byłem w bardzo złym stanie, albo kiedy progres był namacalny - jak przy zrzucaniu 40+kg. Jednak kiedy moje życie jako takie nie jest złe, a mam "jedynie" niezrealizowaną potrzebę bliskości emocjonalnej i fizycznej, to jest zdecydowanie za mało. Jednocześnie ten "cel" jest nieuchwytny do zdefiniowania i nie może stanowić motywacji sam w sobie. Dalszy grind na samej dyscyplinie bez motywacji przeradza się w bezsensowny, bezcelowy wysiłek, na który nie mam mentalnej energii. Nie chcę się jednak poddać, albo co gorsza stoczyć z powrotem.

 

Na tym polega mój dylemat i dlatego chciałbym prosić o wskazówki, skąd mam brać energię mentalną do dalszych zmagań. Wiem nad czym mam pracować, nie mam już jednak ku temu sił. Oczywiście nie liczyłem tu na transakcyjność, ale z mojej perspektywy cały dotychczasowy wysiłek nie przyniósł gratyfikacji, której cały czas pragnę.

 

 

PS. Do założenia tego tematu zainspirował mnie wpis z reddita pt. How can men with no support system stay mentally strong? And get mentally stronger? How do you do it? Alone?, ale z tamtego tematu może ze dwa posty byłem w stanie odnieść do siebie.

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zrodlo mentalnej energii masz w sobie. Musisz sie do niego dokopac. Nie jest to latwo, bo jak u 'normalnych' osob te zrodelka sa powierzchniowe i wystarczy czasem nakluc, u innych trzeba robic odwierty czesto dokopujac sie do jadra. Taki wplyw na dorosle zycie maja zaniedbania w dziecinstwie. Tego nie zalepi silownia, dziwki, randkowanie, czy nawet zwiazek. Poruszasz sie po swiecie przez to jak mgla. Raz sie pojawiasz, raz znikasz. Wejscie w zwiazek w takim stanie spowoduje jego rozpadek, bo zaczniesz wysysac emocjonalnie energie drugiej osoby. Zamaist pompowac wsponie zbiornik pozytywnych emocji ty albo bedziesz go oproznial, alb zrobisz baypass besposrednio do partnera. Zrobisz z drugiej osoby centrum wszechswiata i pocieszycielke. Kiedy cie odrzuci, ty zaliczysz takiego dola, ze row marianski, to moze byc niczym linia laczaca dwie kaluze.

 

Jest dobra i zla wiadomosc. Dobra, ze widzisz gdzie jest problem. Zla, ze bez przewodnika sobie sam nie poradzisz. To jest nauka praktycznie od zera. Wydobywanie emocji kawalek po kawalku niczym archeolog. Dokopywanie sie do ostatecznej prawdy, ktora musisz sam dotknac i poczuc. Kazdy ci moze powiedziec gdzie jest problem i dac 1001 sposobow na "ogarniecie" i kolejne 105 jak "wziac sie w garsc". Ja polece znalezc dobrego terapeute, poczytac wczesniej o roznych szkolach i zrobic casting. Z dobrym wsparciem dasz rade to pokonac. Droga jest trudna i wyboista, ale satysfakcjonujaca w chuj.

 

Widze, ze lubisz czytac i ogarniasz angielski . Ja polecam zaczac od Homecoming Johna Bradshaw, pozniej rozwinieciem sa prace Susan Anderson. Zaniedbania z dziecinstwa sa trudne, ale to jest jedyna droga, aby przestac szukac akceptacji u innych i zaczac ja odnajdywac w sobie. Dizecko w tobie wymaga opiekuna i tylko ty mozesz spelnic ta role w obecnym wieku. Nikt inny.

 

Dr. Agnieszka Kozak ma swietny kanal na YT. Zobacz, moze ci to zarezonuje i natchnie.

 

Gdyby mezczyzni nie bali sie otwierac i latwiej by im bylo o pomoc to zdecydowanie zyliby dluzej.  @Foxtrot, dasz sobie z tym rade. Nie z takimi rzeczami ludzei sie zmagaja. Potraktuj to jako jedno z najwiekszych wyzwan w zyciu. Wierz mi, dolaczenie do klubu 1000lbs przy tym to maly pikus, ale odkrywanie i umiejetnosc radzenia sobie z kolejnymi emocjami to jakbys dodal kolejne 2 talerze do juz prawie pelnej sztangi.

 

PS. Emocje sa wyjatkowo wredne, bo sa wewnetrzna sila ktora albo buduje albo niszczy. Jej znaczenie i moc nadajemy jednak sami. To nie znaczy, ze nie mamy czuc zlosci czy gniewu. To znaczy, ze warto sie przyjrzec dlaczego i jak ukierunkowac te paskudy w dobra strone.

 

PS2. Byl kiedys taki film z Brucem Willisem - Dzieciak "The Kid". Bardzo niedoceniany i zle odbierany. Za gowniaka to byla jakas nedzna komedyjka, a teraz z perspektywy czasu ciezko mi jest go obejrzec, bo emocjonalnie odplywam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłbym pewnie od wyregulowania sobie gospodarki hormonalnej, aby wyrównać poziom energii i motywacji do zadowalającego poziomu, Poza sportem, masz niezdrowe źródła dopaminy (internet, zakupy, obżeranie się, wyskoki na divy), które krótkoterminowo podnoszą samopoczucie dając nagrodę, ale potem generują dołek. W połączeniu z energią fizyczną (sen, ruch, dieta, suple) wejdziesz na stały, podwyższony poziom energii i motywacji (takie 7-9/10), gdzie będziesz w stanie realizować się długoterminowo.
 

Z potrzebą bliskości emocjonalnej i fizycznej będzie ciężej, bo nie jest zależna tylko od Ciebie. Poczytaj jak poprawić sobie oksytocyną - podobnież kołdra obciążeniowa tutaj pomaga. Ewentualnie spróbowałbym z kotem/psem (nie przypadkowo samotne kobiety mają koty) - nawet w formie propozycji, że jesteś w stanie się zająć/wyprowadzić zwierzakiem znajomych podczas wyjazdu, czy wyprowadzić psa sąsiadce. Przy okazji będziesz nawiązywał kontakty. Docelowo szukaj "bratniej duszy" wśród osób z podobnymi zainteresowaniami bez parcia na konsumpcję.

Edytowane przez TomZy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.