Skocz do zawartości

Na początku lat '90, Stefan Oleszczuk wprowadził w Kamieniu Pomorskim zasady państwa minimum


Rekomendowane odpowiedzi

...na tyle, na ile pozwalało obowiązujące prawo. 

Słyszeliście o tym kiedyś? Bo ostatnio przypadkowo natknąłem się na informację w tym temacie i byłem zaskoczony heh.

 

Na wikipedii piszą tak:

 

Burmistrz Kamienia Pomorskiego

W maju 1990 został burmistrzem Kamienia Pomorskiego, którego budżet w tym czasie był w bardzo złym stanie, a zadłużenie miasta wynosiło 40% planowanego budżetu.

W trakcie swojego urzędowania dążył do stworzenia tzw. „gminy minimum”, wprowadzając wiele liberalnych reform, np.:

  • zmniejszenie biurokracji (zredukowano z 57 do 27 liczbę urzędników w Urzędzie Gminy);
  • obniżenie wszystkich podatków i opłat lokalnych na tyle, na ile pozwalało prawo (w tym czasie były one najniższe w Polsce – ok. 10–15% stawki maksymalnej ministra finansów)
  • – m.in. gmina zrezygnowała z podatku od spadków i darowizn;
  • nielimitowanie ilości koncesji na alkohole i przyznawanie ich za jedną minimalną opłatą na 50 lat, dzięki czemu m.in. zwiększyła się ilość pobieranych koncesji, spadły koszty prowadzenia
  • działalności sprzedającej alkohol, zniknęły: warunki do korupcji, zjawisko melin, zagrożenia porządku i czystości poprzez gromadzenie się nietrzeźwych.
  • Wbrew zapowiedziom niektórych polityków, spożycie alkoholu w gminie nie wzrosło[3];
  • zaprzestanie finansowania z budżetu gminy prywatnych zainteresowań i hobby wolnego człowieka, np. budowę i utrzymanie obiektów sportowych i działaczy sportowych czy kulturalnych;
  • zaprzestanie budowy mieszkań komunalnych i wyprzedaż dotychczasowych za 5% wartości[4][5];
  • sprywatyzowanie dzierżawionych dotychczas lokali użytkowych (sklepów, magazynów itd.) w akcji zwanej „Kontrowanie Hilarego Minca”, sprzedając je dotychczasowym pracownikom po wycenie
  • biegłego na 10 rat rocznych.

Pieniądze podatników z budżetu gminnego były przeznaczane na cele jego zdaniem służące wszystkim mieszkańcom i tam, gdzie w tym czasie nie było możliwości działania wolnego rynku, czyli

np.: rozbudowa infrastruktury (ujęć wody, oczyszczalni ścieków, wodociągów, kanalizacji, budowa dróg, trafostacji, mostów itd.), na oświetlenie i sprzątnie ulic itd.

W tym czasie gmina znacząco zwiększyła odsetek budżetu miasta przeznaczany na inwestycje do 55% (w Polsce współczynnik ten wynosił średnio 19,2%[6])

i mimo znaczącego obniżenia podatków i opłat lokalnych budżet gminy był wykonywany z nadwyżką budżetową, a w momencie zakończenia jego zarządzania

miasto posiadało nadwyżkę budżetową w wysokości 70% planowanego budżetu. Gmina w tym czasie osiągnęła najwyższy wskaźnik rozwoju gospodarczego w województwie[2][7][8].

220px-Stefan_Oleszczuk_KNP.JPG Stefan Oleszczuk podczas II Kongresu Nowej Prawicy Sala Kongresowa, Warszawa 23 marca 2014 r.

Zmiany dokonywane przez Stefana Oleszczuka były podawane jako wzór budowy wolnościowej gminy w Polsce oraz za granicą m.in. w Europie Zachodniej[9], USA[10], Kanadzie, Australii[11] czy w Indiach. O wolnościowym casusie Kamienia Pomorskiego napisano prace magisterskie i doktorancką.

 

//////////////////////////////////////////////////////////////////////////

 

Jak macie jakieś lepsze źródła niż powyższe, to zalinkujcie. ;) 

 

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz o tym słyszę.

 

Ale domyślam się dlaczego :)

 

 

Znalazłem kilka artykułów na ten temat:

https://www.prokapitalizm.pl/czy-ktos-jeszcze-pamieta-stefana-oleszczuka-czlowieka-ktory-udowodnil-ze-mozna-rzadzic-bez-zaciagania-dlugow/

 

Próbę przypomnienia wizerunku Stefana Oleszczuka podjął Marcin Janowski z Fundacji PAFERE. Na antenie Mediów Narodowych opowiadał niedawno o realizowanym przez siebie filmie, poświęconym właśnie dokonaniom Stefana Oleszczuka z czasów, gdy pełnił on funkcję burmistrza.

 

„Czy można tworzyć bogactwo bez zadłużania?”. Obserwując dokonania większości polskich gmin, gdzie – w skrajnych przypadkach – zadłużenie sięga nawet kilku miliardów, wychodziłoby, że nie. Przykład gminy Kamień Pomorski pokazuje jednak, że jest to możliwe. „Kiedy pan Stefan Oleszczuk przejmował ze swoją ekipą w 1990 roku Kamień Pomorski, deficyt budżetowy sięgał ponad 30 procent, natomiast kiedy odchodził po 4 latach gmina zanotowała 70-procentową nadwyżkę” – przypomina Janowski.

 

Według niego w większości gmin władza prowadzi taką politykę, która zagwarantuje jej reelekcję. Nieważne jest dobro wspólne mieszkańców, liczą się interesy i interesiki poszczególnych grup wyborców. To sprzyja tworzeniu się różnych sitw, które konserwują się na całe lata i wysysają pieniądze gminnych podatników na cele często sprzeczne z interesami ogółu mieszkańców. Metody przekupywania wyborców są jednak na tyle perfidne, że wyborcy ci nawet nie wiedzą, że za realizację obietnic wyborczych płacą tak naprawdę sami, ze swoich pieniędzy.

 

Jedne z większych sukcesów odniesionych przez Stefana Oleszczuka jako burmistrza to: odchudzenie administracji w urzędzie gminy oraz prywatyzacja mieszkań komunalnych, których utrzymanie pochłaniało znaczną część dochodów gminy. „Burmistrz Kamienia Pomorskiego doszedł do wniosku, że gminie bardziej opłaca się sprzedać mieszkania komunalne dotychczasowym najemcom za część ich rynkowej wartości, niż w nieskończoność łożyć na ich utrzymanie. Miasto wyzbywało się w ten sposób pewnego problemu, natomiast zwykli ludzie nagle stawali się właścicielami mieszkań” – mówi Janowski.

 

“To, co Stefan Oleszczuk robił w Kamieniu Pomorskim to realizacja chrześcijańskiej zasady dobra wspólnego” – podkreśla Janowski. Uważał on, że pieniądze, które znajdują się w budżecie miasta, są dobrem wszystkich mieszkańców. Dlatego powinny one służyć jak najszerszej grupie obywateli. „Burmistrz z Kamienia i jego ekipa wydawali pieniądze gminne przede wszystkim na przedsięwzięcia służące wszystkim mieszkańcom – na drogi, na infrastrukturę, na oczyszczalnię, na wodociągi i kanalizację. Oleszczuk uważał ponadto, że gmina nie powinna prowadzić działalności gospodarczej, bo to oznaczałoby konkurowanie z własnymi mieszkańcami. Działalność gospodarczą powinny prowadzić prywatne osoby, gmina zaś powinna tworzyć takie ramy prawne, które by im to maksymalnie ułatwiły” – tłumaczy gość Mediów Narodowych.

 

-----

 

Tu tylko początek artykułu dostępny:

https://archiwum.rp.pl/artykul/13122-Powrot-Janosika-czy-odwrot-liberala.html

Powrót Janosika czy odwrót liberała

13 grudnia 1993 | Kraj | AK

 

Krytycy burmistrza utrzymują, że jego gospodarczy sukces jest pozorny i polega na polityce zmniejszania za wszelką cenę kosztów. "Sprzedać, co się tylko da, resztę zlikwidować, pieniądze włożyć na procent do banku i żyć z odsetek" -- na tym miałby polegać, ich zdaniem, cud gospodarczy w Kamieniu Pomorskim.

Powrót Janosika czy odwrót liberała

Andrzej Kaczyński

Kres liberalno-konserwatywnego eksperymentu w Kamieniu Pomorskim czy tylko wczesny początek kampanii wyborczej do samorządów? Stefan Oleszczuk, sławny burmistrz, rządzący gminą według założeń Unii Polityki Realnej, niespodziewanie złożył rezygnację z piastowanego od trzech i pół roku urzędu.

-- Rada gminy złamała liberalne zasady; nie mogę wykonać jej uchwał i zachować zarazem wierność swoim poglądom -- tłumaczy powody dymisji burmistrz. -- Obraził się na radnych, bo odmówili mu podwyżki pensji do 29 milionów -- mówi ulica. Bliżej wtajemniczeni w problemy ratusza przeciwnicy burmistrza uważają, że znalazł wygodny pretekst, żeby przed nieuchronnie nadchodzącymi trudnymi skutkami własnej polityki umknąć z honorem z Kamienia, i to na wyższe stanowisko do Szczecina.

O eksperymencie w Kamieniu Pomorskim jest głośno od dwóch lat. Zdania są podzielone. Opinie prasy przeważnie były przychylne, tym bardziej, im dziennikarzowi było...

 

-----

 

 

Oleszczuk kandydował na prezydenta Szczecina w 2014 roku, ale uzyskał tylko 4000 głosów. Dla porównania zwycięzca uzyskał ich ponad 50 tysięcy (chodzi oczywiście o 1. turę).

 

W demonokracji wygrywa ten, który najwięcej naobiecuje. Kandydaci, którzy mówią o cięciu wydatków są niepopularni wśród wyborczej hołoty :)

Dlatego nie chodzę na wybory.

Mój głos nie ma znaczenia, a niekiedy może zostać przypisany innej osobie niż ta na którą głosowałem (we Wrocławiu w 1. turze wyborów na prezydenta aż 22% głosów przeszło na innych kandydatów).

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że nie słyszeliśmy o tym bo całość jest trochę przerysowaną "propagandą sukcesu".

Po pierwsze o dochodach gminy decydują głównie podatki firm zarejestrowanych na terenie gminy (najbogatszą gminą w Polsce jest Kleszczów dzięki podatkom z kopalni węgla brunatnego Bełchatów). Kolejnym "źródełkiem" jest część podatków od osób fizycznych zamieszkujących gminę. Bez zwiększenia dochodu gminy ciężko mówić o jej rozwoju. Może być jedynie przejście w tryb "przetrwania". To trochę tak jakby ktoś otrzymujący 2 000 PLN pensji cieszył się że wychodzi na prostą bo zredukował do zera środki wydawane na: fryziera, produkty higieniczne, bilety transportu, sprzedał rower i wszędzie chodził pieszo. Można tak żyć, ale przez krótki czas, bo środkiem do wyjścia z biedy jest podniesienie dochodów....a nie bardzo ostre cięcie kosztów. To pozwoli tylko czasowo zrównoważyć budżet. Tak jak wspomniana osoba zarabiająca 2 tyś, tak długa jak ona nie zainwestuje w nowe umiejętności (jakieś szkolenia, może praktyka) tak długo nie dostanie lepszej pensji i nie wyjdzie z biedy. Tak samo z gminą, bez ostrych inwestycji ciężko o jej dynamiczny rozwój. Bez lepszej infrastruktury, lepszego zaplecza ludzkiego ciężko "zwabić" firmy do inwestycji lokalnych (żeby np. powstała jakaś fabryka), co wygeneruje nowe podatki.

 

 

Zaciekawiła mnie ta kwestia i dotarłem do danych statystycznych z 92 roku -kiedy to już powinno być widać efekty działania p. Oleszczuka. 

Z danych źródłowych zupełnie nie widać tych "zachwytów". Zerknijcie sobie na to jaki procentowy udział dochodów gminy to subwencje z budżetu państwa.

 

kamie-pomorski-1.jpg

 

Tutaj zaś dane o wydatkach w tym te wspomniane inwestycje.

 

kamie-pomorski-2.jpg

 

Widać, że inwestycje są znacznie niższe niż nawet w gminach o znacznie mniejszym budżecie (jak te dwie poniżej Kamienia).

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zdzichu_Wawa 

Dzięki za wrzucenie tych danych. Teoretycznie, skoro wprowadził możliwie najmniejsze podatki, to automatycznie były mniejsze wpływy do budżetu, a więcej w kieszeniach mieszkańców.

Przynajmniej tak miało być. 😊 Nie mam teraz za bardzo możliwości poszukać bardziej szczegółowych danych i przeanalizować na spokojnie tego co wrzuciłeś.

 

W międzyczasie starając się znaleźć coś o inwestycjach, znalazłem taki tekst z 2005 roku, pod koniec którego jest wspomniane, że:

[...]

Szybko można było zauważyć pozytywne skutki rządów prawicy. Za kadencji Stefana Oleszczuka wybudowano w Kamieniu oczyszczalnię ścieków.

Do tej pory tej pory nieczystości z całej gminy wpływały bezpośrednio do Morza Bałtyckiego.

 

Prywatna firma, która wygrała przetarg wymieniła cały system oświetleniowy gminy, który wcześniej funkcjonował w 55 %.

Nowoczesny system spowodował kolejne oszczędności, ponieważ zmniejszyły się wydatki gminy na energię elektryczną.

 

Wybudowano trzydzieści odcinków dróg i rozbudowano kanalizację.

W 1993 roku na inwestycje gmina Kamień Pomorski przeznaczyła 55 % swoich wydatków, podczas gdy średnio w Polsce współczynnik ten wyniósł 19,2 %.
Natomiast na wynagrodzenia dla urzędników wydano prawie połowę mniej niż średnio w kraju.

Dzięki obniżeniu podatków gminnych dużo firm zaczęło wykazywać zyski.

Gdyby zastosowano maksymalne stawki podatkowe wiele z nich by upadło, a pracownicy staliby się bezrobotnymi.

 

.................................

 

Jeszcze jakaś wypowiedź Oleszczuka, jak on to widział.😊

(Tekst jest fragmentem książki Stefana Oleszczuka - "Człowiek z Kamienia":

 

Jaki budżet?

Kiedy na rozmaitych spotkaniach, w wywiadach dla prasy mówię, że budżet gminy
powinien być jak najmniejszy to wywołuje to albo wzburzenie, albo zdziwienie,
albo jeszcze inne uczucia. Rzadko kiedy zrozumienie. A ja powtarzam przy każdej
okazji - budżet gminy powinien być jak najmniejszy. Im mniej pieniędzy
ściągniętych z ludzi w budżecie, tym więcej w ich kieszeniach. Normalny człowiek
wykorzysta te pieniądze na pewno lepiej (i to z pożytkim dla siebie), niżby miał
to za niego zrobić urzędnik.

Budżet gminy powinien być jak najmniejszy, a pieniądze z niego powinny być
wydawane jedynie na cele wspólne wszystkim obywatelom gminy (w każdym razie, jak
największej liczbie mieszkańców danej społeczności lokalnej). To co zwykło
określać się wspólnymi potrzebami społecznymi - to przede wszystkim: drogi i
ulice, chodniki, oświetlenie, wodociągi, kanalizacja, oczyszczalnia, uzbrojenie
terenu. To są potrzeby wspólne społeczności lokalnej, a nie: opieka społeczna,
dom kultury, klub sportowy czy inne tego typu kwiatki wymyślane przez
socjalistów. Tej kategorii - nazwijmy socjalnych - potrzeb, nie należy uznawać
jako wspólne społeczności lokalnej, a jako potrzeby natury prywatnej.

Dobroczynność, rozrywkę kulturalną czy sportową należy traktować tylko i
wyłącznie jako potrzeby natury prywatnej, indywidualnej dla każdego z osobna.
Budżet gminy - czyli pieniądze wszystkich podatników - ma służyć jak
najszerszemu gronu tych podatników, a nie spełniać "duchowe" czy "intelektualne"
zachcianki co poniektórych.

Pieniądze z gminnego budżetu nie są jakimś abstrakcyjnym darem z niebios, forsą
wspólną a więc niczyją. W budżecie gminy są nasze pieniądze, zabrane nam pod
przymusem w postaci rozmaitych podatków, opłat i innych ofiar składanych
państwu. Dlatego należy wydawać je rozsądnie, oszczędnie i na cele wspólne
wszystkim.

Moją ambicją było - co zabrzmi paradoksalnie - robić dla ludzi jak najmniej, a
nie jak najwięcej. Bo jeżeli władza robi "coś" dla ludzi, to to ich odpowiednio
kosztuje.

Polityka budżetowa prowadzona w Kamieniu Pomorskim przez ostatnie lata opierała
się i opiera na niefinansowaniu niczego, do czego nie zmusza nas socjalistyczne
prawo. Od początku naszej kadencji wprowadziliśmy stopniowe ograniczenia w
zakresie wydatków na: kulturę, sport i placówki typu żłobki i przedszkola. Nie
robiliśmy niczego z dnia na dzień, tylko uprzedzaliśmy np. Kamieński Dom
Kultury, że z dniem tym i tym gmina przestaje do niego dopłacać. Podobnie rzecz
miała się z lokalnymi sportowcami i wszystkimi innymi typami "społecznych
działaczy" za pieniądze podatników. Oczywiście koronnym zarzutem kamieńskiej
opozycji w stosunku do mnie jest, że za mojej kadencji Kamień stał się pustynią
intelektualną. Przepraszam, czy to oznacza, że likwidacja Domu Kultury, kilku
bibliotek (w 90-procentach wypełnionych socrealistycznymi lekturami szkolnymi),
przekazanie muzeum prawowitemu właścicielowi, likwidacja żłobków i przedszkoli
spowodowała, że nagle mieszkańcy Kamienia schamieli i reprezentują sobą pustynię
intelektualną? Jakoś nie zauważyłem, że brak Domu Kultury spowodował jakieś
spustoszenia w umysłąch mieszkańców Kamienia. Chyba, że owa pustka intelektualna
doskwiera moim lokalnym opozycjonistom (jednemu malarzowi z umiarkowanym
talentem, gminnemu dziennikarzynie i kilkunastu ich znajomkom, których rozwój
intelektualny ograniczył się do ciągłych prób wyłudzenia ode mnie pieniędzy
należących do wszystkich podatników), a jeśli tak, to stwierdzam, że istnienie
domu kultury i tak nie podniosłoby im ich ilorazu inteligencji.

Do tego zarzuca mi się, że jesteśmy za biedni na moje UPR-owskie eksperymenty.
Więc logicznie rzecz biorąc, skoro jesteśmy za biedni, to dlaczego mam jeszcze
wydawać i marnować nasze wspólne pieniądze na idiotyczne i naprawdę nikomu (poza
nielicznymi "działaczami") niepotrzebne cele? Właśnie dlatego, że jesteśmy
biednym społeczeństwem, tym bardziej jesteśmy zmuszeni oszczędzać i roztropnie
wydawać publiczne pieniądze. Tym kierowałem się i tym będę się kierować nadal -
publiczne pieniądze nie są pieniędzmi niczyimi, to są nasze wspólne pieniądze, i
można je wydać tylko na nam wszystkim wspólne cele. Niestety większość ludzi
wyznaje idiotyczną zasadę tzw. sprawiedliwości społecznej i to co robię w
Kamieniu jako sprawiedliwe (bezprzymiotnikowo) doprowadza ich do szału. A o
sprawiedliwości społecznej mam takie samo zdanie jak kolumbijski filozof Mikołaj
Davila, który swego czasu napisał: "Jeśli jednostka obrabuje inną jednostkę, to
nazywa się to "rabunkiem". Jeśli czyni to grupa - "sprawiedliwością społeczną".
Między rabunkiem a tzw. sprawiedliwością społeczną nie ma różnicy i ja do tego
ręki przykładał nie będę.

Wracając do polityki budżetowej - w miarę upływu kadencji, dzięki oszczędnościom
w wydatkach na kulturę itp. rozrywki co roku mogliśmy zwiększać udział
inwestycji w wydatkach budżetowych. Przy spełnianiu zachcianek socjalnych
radnych i rozmaitych "działaczy społecznych" nie doszłoby do realizacji
przynajmniej połowy inwestycji. W każdym razie wlokłyby się jak w realnym
socjaliźmie.

Na zakończenie powtórzę jeszcze raz - im mniej pieniędzy w budżecie, tym więcej
zostaje ludziom w kieszeni. Oni na pewno wykorzystają to efektywniej niż
urzędnicy. Im więcej forsy oddajemy urzędnikom, tym w coraz większym stopniu
stajemy się zniewoleni. Napisał keidyś mój ulubiony filozof Mikołaj G. Davila:
"By uczynić z ludzi niewolników, należy im wmówić, że wszystkie problemy, to
problemy społeczne". I wmawia się nam cały czas... .

A jeśli chodzi o upadek kultury, to przypominam, że jeszcze sto, dwieście lat
temu nie istniało coś takiego jak upaństwowiona kultura - a malarstwo, teatr,
proza i poezja kwitły i rozwijały się bez potrzeby uczęszczania do gminnych czy
miejskiech ośrodków kultury, bez potrzeby zatrudniania instruktorów, kupowania
sprzętów itd. Wystarczył mecenat prywatny i mecenat samych artystów. Nic tak nie
szkodzi kulturze jak przymusowy i drogi mecenat państwa.

 

https://forum.gazeta.pl/forum/w,17007,20858304,20858304,Wazne_Z_WiK_Zapomniany_sukces_UPR_.html

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.