Skocz do zawartości

Hałas


Obserwator Stada

Rekomendowane odpowiedzi

Skrajnie drażni mnie hałas. Ludzie to najbardziej hałaśliwe istoty na tej planecie w dodatku mające gdzieś fakt, że są uciążliwi dla innych.

Mieszkam w bloku (stare budownictwo) i niestety już krew mnie zalewa.

Stałe remonty, jeden skończy drugi zaczyna i tak się to ciągnie tygodniami, miesiącami.

Pobudka przez wiertarkę udarową sąsiada (dzisiaj o 7) bo uznał, że rankiem wywierci sobie pierdyliard dziur w ścianie.

Jeśli chodzi o remonty to wymiana drzwi wejściowych do mieszkań, a to zdzieranie wylewki, a to usuwanie ściany, a to kucie instalacji elektrycznej, a to wymiana okien.

 

Dzieci jeżdżące po kostce na cholernych samochodzikach z plastikowymi kołami (jakaś chora moda na tego typu idiotyczne zabawki!) co wydaje dźwięk jakby pod oknami pracowały trzy betoniarki w których przewala się żwir. Ten hałas frustruje mnie najbardziej, bo powoduje to taki poziom decybeli jakbym mieszkał na cholernej budowie!

 

Przez długi czas, 2 lata, był problem z sąsiadem z dołu, który dwójce dzieci o 5:30(!) dawał rowerek, albo hulajnogę, na której dzieciak szalał po całym mieszkaniu z płytkami i panelami z v-fugą. Objawiało się to tym, że niosło tak potworny hałas z dołu, coś w rodzaju terkotania, że słyszała to znajoma mieszkająca nade mną i budziła się o tej 5:30, a u mnie wręcz ściany drżały gdy się ich dotknęło. Nie wiem jak można być pozbawionym elementarnego wyczucia. Sąsiadka z parteru wymięka już psychicznie.

Na zwrócenie im uwagi oczywiście żonka zareagowała agresją, a facet jest tak potwornie przez nią zdominowany, że boi się własnego cienia, usiłowałem na początku gdy się wprowadził nawiązać z nim kontakt, ale człowiek jest tak dziwny i zdystansowany, że odpuściłem. Ale wypadałoby mieć choć odrobinę wyczucia w pewnych kwestiach.

Dzieci wypuszczane przez tego samego sąsiada o 6 rano na balkon i walące w barierki balkonu zabawkami co niesie się po całym bloku generując potworny hałas. Bieganie tam i z powrotem waląc z pięty, początkowo sądziłem że to u góry, a to oczywiście dźwięk z dołu. Moda na panele z najtańszym podkładem daje taki efekt, że podłogi nie tłumią, a wręcz eksponują dźwięki biegania, które lecą po ścianach. Dawniej ludzie mieli dywany, wykładziny, nie było problemu.

No i oczywiście przez 3 lata spłuczka w kiblu, którą sobie zamontował ten sam sąsiad powodowała, że spadało ciśnienie wody w całym pionie, a hałas jaki generował zawór wpięty bezpośrednio w rurę oznajmiał całemu pionowi, że właśnie zakończył procedurę wypróżniania.

 

Zbieganie po schodach po 4 stopnie.

Ekipa sprzątająca, która nie potrafi wysprzątać klatki schodowej nie waląc przy każdym ruchu miotłą po poręczach.

Koszenie trawy gdy tylko urośnie 2 mm, podejrzewam jakieś powiązania kogoś ze spółdzielni z ekipą koszącą. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę. Nie ma to jak koszenie gigantycznej powierzchni zwykłą podkaszarką, zupełnie jak w Dniu Świra. Ale płacone od godziny więc kosiarką wózkową szło by za szybko.

 

Warsztat, który znajduje się 25 metrów od bloku (nie wiem jakim cudem uzyskał pozwolenie) i napieprza od samego rana kluczem pneumatycznym. Przy otwartych drzwiach warsztatu skierowanych w stronę okien garaż działa jak pudło rezonansowe instrumentu kierując dźwięk w stronę okien.

 

Jeżdżenie skuterami pod oknami. Gazowanie silnikami samochodów.

Ogólnie jestem na granicy wytrzymałości jeśli chodzi o hałas ale nie tyle ja jestem nadwrażliwy co ilość hałasu jaki atakuje moje bębenki przekracza wszelkie normy.

Mam taki przesyt niekontrolowanych dźwięków, że funkcjonowanie w takim blokowisku jest dla mnie przykrością. Ale by nie było, że jestem przewrażliwiony to kilka osób, które znam ma ten sam problem mieszkając w tym lub w pobliskim bloku. Te cholerne bunkry nie nadają się do funkcjonowania.

teraz gdy połączy się te wszystkie źródła hałasu, to można zwariować.

 

Nawet wyjazd na wieś owocuje frustracją w wyniku rytuału koszenia trawy kosiarkami spalinowymi. Jeden skończy, drugi zaczyna. Albo cięcia drewna zwiezionych palet piłą łańcuchową przez 2 tygodnie na opał.

 

Wkurza mnie hałas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz zrobić remont (hehe) i wytłumić pomieszczenia przy pomocy mat akustycznych. Będziesz miał ciszę jak w studiu nagraniowym.

Jeżeli to nie pomoże to pozostało kupić perkusję i robić to samo co sąsiedzi :>

 

A tak na poważnie to tymczasowo stopery w uszy i planuj przeprowadzkę.

Mam nadzieję, że pomogłem. Elo. :>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nowych blokach nie lepiej, oszczędzają na materiałach. Dodatkowo na nowych osiedlach młodzi się ostro rozmnażają i wszędzie w chuj dzieci. Mi trochę pomaga biały szum np w lato wiatrak chodzi całą noc. Fajnie zagłusza mniej dokuczliwe dzwięki. Często zmieniałem mieszkania i stwierdzam że trzeba mieć farta do sąsiadów. Wygłuszanie ścian, podłogi też pomaga. :)

Edytowane przez Tomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia psychiki. Pół życia mieszkałem przy najbardziej ruchliwej ulicy w mieście. Całą dobę samochody, darcie ryja ludzi po imprezach, istny koszmar. Po pewnym czasie przestałem czuć hałas. Dotarłem do horyzontu zdarzeń spierdoliny i po kłopocie (być może znajdujesz się w tym momencie). Zalecałbym skupiać uwagę na konkretnych zadaniach, a hałas całkowicie zignorować. Umysł słyszy to, co chce usłyszeć. Skupiasz się na hałasie to ci dopierdala. Wiem, łatwo mówić, ale przyzwyczaisz się. Gwarantuję to. Musisz wyluzować, po prostu. 

 

Ewentualnie słuchawki wygłuszające (funkcja redukcji hałasu). Znajdziesz na spokojnie za kilkadziesiąt złotych dobry zestaw. Przydatna rzecz. Stopery na noc i masz problem praktycznie z głowy. Poszukaj rozwiązań technicznych na to, no i wyluzuj się, krótko mówiąc :D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obserwator Stada

 

   Masz coś z Adasia Miałczyńskiego, :D. Bez urazy, co zrobisz? Nic nie zrobisz.

35 lat mieszkałem w bloku, ale byłem młodszy i jakoś to znosiłem. Teraz od 11 lat mieszkam w swoim domu i komfort jest nie do porównania.

Sąsiedzi mili, mam swoją trawę, swoje niebo, nikt mi nie sra nad głową. Trawę też koszę, chodzą piły motorowe, ale to ma swój urok, bo coś się dzieje.

Pozostaje mi życzyć Ci dorobienia się własnego domu w spokojnej dzielnicy.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu wpadłem na arcy oryginalny pomysł. Zatyczki do uszu.

Takie zwyczajne, piankowe.

Nie redukują w pełni hałasu, ale znoszą część, kto wie czy nie najbardziej upierdliwą.

Efekt; przespane normalnie noce, nie chodzę na wkurwie bo ktoś- tu mogę wymienić prawie wszystko co opisałeś, jest bajka.

 

Trzeba tylko znaleźć odpowiednio pasujące (miękkość, "pojemność" i takie tam).

 

Komfort bytowania poprawia się niesamowicie.

 

Również mieszkam w bloku. Upierdliwych dzieci nie ma, są za to sąsiedzi alkoholicy potrafiący piłować ryje 18 godzin na dobę, kilka ogródków piwnych i kolejna generacja "kibiców". No i remonty, też są <_<

Zapomniałem o ich istnieniu :D Ok, prawie.

 

Jak zatyczki się zasyfią wystarczy umyć.

A jak chcesz full wypas, ale to nie do spania, to są takie proffffffesjonalne zatyczki dla muzyków, kilka poziomów redukcji hałasu. Ale w tym nie pośpisz, niewygodne na dłuższą metę.

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajmuję się dźwiękiem hobbystycznie więc dlatego też jestem wrażliwy na dźwięki pozbawione harmonii, melodii i rytmu :). Słuchawki rzecz jasna mam i pozwalają się odciąć. Stopery oczywiście również mam, całą szufladę, te piankowe bo nie lubię woskowych, zbyt mocno uszczelniają uszy, choć ich skuteczność jest wyśmienita. Piankowe mają tendencję do wypadania akurat rano.

 

Wyciszenie pomieszczenia wiele nie da, gdyż hałas idzie po ścianach więc musiałyby być wyciszone pomieszczenia z których dobiega hałas.

 

Marzy mi się oczywiście dom, bo blokami już rzygam. Mam dość słuchania awantur innych ludzi. I nawet te kosiarki jestem w stanie znieść bo dźwięk kosiarek nie dociera do domu, a mając odpowiednio duże otoczenie w postaci ogrodu odległość od sąsiednich domów jest na tyle wystarczająca by ten hałas nie był uciążliwy. Ważne, że mając dom nikt nie skacze po głowie. Całe życie mieszkam w bloku, brakuje mi przestrzeni. Bloki to wykańczalnie. Mieszkałem chwilę w Warszawie na Widawskiej, w sumie stare bloki, ale jedyny hałas jaki tam był to dźwięk windy. Kompletnie hałas generowany przez ludzi nie przedostawał się przez ściany, zadziwiająco ciche mieszkanie, ale to też są wyższe budynki więc nie dociera dźwięk spod klatki, a że wyższe to i solidniejsze materiały.

W bloku w którym mieszkam słychać dosłownie wszystko, w dodatku piony od ogrzewania idą przez sufit i podłogę co powoduje, ze tamtędy też dźwięk dochodzi. Ogólnie z prywatnością niewiele te bloki mają wspólnego.

Dużo zależy od typu budownictwa i tutaj faktycznie to, że coś nowego wybudowano nie oznacza, że akustycznie będzie znośnie gdyż są uskuteczniane brutalne oszczędności na materiałach.

Rzadko narzekam ale hałas jest tym elementem, który wyprowadza mnie z równowagi bo nie mam na jego źródło wpływu. Jeśli pracując słucham muzyki, a zza okna dociera ze sporym natężeniem dźwięk "betoniarek" to mnie to potwornie drażni bo nie mogę się skupić na pracy.

Jak pojadę od czasu do czasu w Bieszczady na jakieś skrajnie nieuczęszczane szlaki to jest to dla mnie ulga, a jeszcze jak wyjdę na górę i strzelę się na trawę to już odpływam.

 

Remont oczywiście już robiłem hehe Specjalnie zaplanowałem go w ramach zemsty, mogłem go zrobić cicho ale stwierdziłem, że czas odreagować. Co ciekawe od momentu remontu sąsiad się znacznie uspokoił :D

W stoperach w dzień nie jestem w stanie chodzić, bo albo ktoś zadzwoni, albo ktoś zapuka. Przydałaby się taka moc jak w Bruce Wszechmogący, ściszyłbym otoczenie :P

 

Nurkowanie jest sposobem na wyłączenie się, jest cicho tak jak lubię.

 

Temat traktuję raczej jako wyrzucenie z siebie wkurwienia na ten czynnik sprawiający dyskomfort, gdyż rozwiązania skutecznego i trwałego nie ma na ten problem. Taki urok cholernych bloków.

Ale jakby nie patrzeć, to jednak jazda skuterem po chodnikach, czy otwieranie warsztatu samochodowego w takiej odległości to jakiś absurd.

 

7 godzin temu, orbital napisał:

W północnej Islandii w okolicach Skutustadir nieopodal jeziora Myvatn znajduje się teren z pseudokraterami, panuje tam tak genialna cisza, że chyba nigdzie indziej takiej nie zaznałem. Jedż tam

Możesz mi podrzucić linka na google maps z satelity?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.