Skocz do zawartości

BrzydkieSłowo

Użytkownik
  • Postów

    97
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnia wygrana BrzydkieSłowo w dniu 5 Listopada 2014

Użytkownicy przyznają BrzydkieSłowo punkty reputacji!

O BrzydkieSłowo

  • Urodziny 06.01.1992

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Łódź

Contact Methods

  • Skype
    styggeord

Ostatnie wizyty

1324 wyświetleń profilu

Osiągnięcia BrzydkieSłowo

Kot

Kot (1/23)

34

Reputacja

  1. Używałem wcześniej w internetach ksywki StyggeOrd, po norwesku dosłownie BrzydkieSłowo. Jak się pytali co to znaczy, to mówiłem że brzydkie słowo, ale jakie? no brzydkie słowo, no to powiesz jakie czy nie? itp Ale co to może o mnie powiedzieć? Mam zagwozdkę. Pewnie że jestem olśniewający i wspaniały.
  2. Wyniki prywatnych badań na reprezentatywnej grupie kobiet, pokazują że "zawsze" to jednostka czasu odpowiadająca w przybliżeniu 6 miesiącom. Wartość może wahać się w zależności od kulturowych i biologicznych uwarunkowań.
  3. Zgadzam się z redem, wielkie piękno zostawił mnie zdewastowanym. Kilka scen to po prostu kwintesencja wolności takiej jaką najlepiej czuję. Do tego smakowite nieśpieszne tępo, tak filmu jak i Jepa. On nigdzie się nie spieszył, spacerował ulicami Rzymu i smakował chwile.
  4. Nie obwiniam się. Jestem świadom tego co spieprzyłem i zamierzam się naprawić. BrzydkieSłowo 2.0 A wyprowadzanie się jest w toku, deadline do końca roku. Btw. zauważyłem jak wielkie opory miałem przed napisaniem tego, jakby mi ktoś siedział na ramieniu, i mówił "nie pisz, co się będziesz chwalił".
  5. Dzięki za analizę. Trochę z tego sam wywnioskowałem, ale: a) Nie pomyślałem że chce mu zrobić na złość, a to przecież takie proste. On robił sobie nic z tego (ogarnięty człowiek), więc pewnie jej się znudziło. Nie przyszło mi też do głowy że to współzawodnictwo. Z tym "kocham cię", strasznie chujowa sprawa. Mam tak że trochę zainteresowania ze strony kobiety i mi kolba odbija. I pamiętam o tym tak długo aż któraś nie spojrzy na mnie "łaskawym" okiem, wtedy cała wiedza wyparowuje z głowy. A propos ojca i tomografii, to ja musiałem jechać bo to mój ojciec potrzebował. Wtedy ona zaczęła się kleić do mnie. Nie wiem czy dlatego że ją olałem, czy z jakiejś pokrętnej litości. Piwo mu postawiłem bo jestem mu wdzięczny. Odegrał przydatną rolę w moim życiu, dlatego mu się należy. Co do mieszkania, już szukam następnego. Ogólnie, posmuciłem się, przypomniałem sobie trochę, czegoś nowego się nauczyłem, teraz jestem lepszy.
  6. Wiem i zakumam. Ale do diaska! Możesz pisać! Oj Dario, Dario! Nie chora psychicznie kurwa! Po prostu kobieta. Wszystkich nie sprawdziłem, ale za często pozwalałem tej ich części wyleźć na światło dzienne. Pisałem że zamieszkać postanowiliśmy jeszcze zanim cokolwiek się ruszyło. Ale z resztą masz rację. Ogólnie wiedza z tego forum i pokrewnych pozwoliła mi przeżyć to dość dobrze i szybko. Byłem zalany emocjami, ale spod spodu wyłaniały się alarmy. Informacje przyswojone, ale zabrakło skuteczności w egzekwowaniu.
  7. Od dawna się nie pojawiałem, dlatego mały update z klasycznej sytuacji damsko-męskiej. Akt I. Podchody, dyplomacje i zagięte parole. Dziewczyna, znajoma najpierw moich przyjaciół, potem też moja, nazwijmy ją M. Podobała mi się od kiedy tylko ją zobaczyłem. Bliska grupa znajomych, w końcu dziewczyna kumpla z którym udzielamy się w jednej organizacji. Po pół roku rozstali się. Tak się złożyło że to z jej strony więcej relacji usłyszałem, jak było słabo, kłótnie, i klasyczne powody (btw. jego jedyna reakcja: "M to fajna kobieta, niech żyje sobie szczęśliwa, ale dla nas to przeszłość."). Choć serduszko biło mi szybciej na jej widok, żadnych kroków poważnych nie robiłem. Dwa razy byłem u niej, gdzie zjadłem zupę, poczytałem jej i współlokatorce bajki na dobranoc. Ustaliliśmy że razem zamieszkamy, nie z powodów romantyczno-erotycznych, po prostu wszyscy szukaliśmy nowego miejsca (teraz już wiem że obie miały na mnie wtedy oko). Nadszedł dzień szukania mieszkań, rozglądaliśmy się, szperaliśmy, niuchaliśmy aż trzeba było coś obejrzeć. Do jednego mieszkania wybrałem się z M. Akt II. Kiedy atmosfera daje się kroić Husqvarną. Przyszła z kumplem który potem zaprosił nas do siebie. Napiliśmy się absyntu, zapaliliśmy zielska. Super. Po zielichu M rozpoczęła wykonywanie swojego planu. Wytoczyła ciężką artylerię, a ja wpadłem w pułapkę. W głowie mieszanina samozadowolenia i szczęścia. (potem zastanawialiśmy się kto kogo poderwał wtedy, ona twierdziła że ja ją, bo przecież zacząłem smyrać ją po udzie, sic!) 3 dni później mieliśmy jechać razem ze znajomymi nad morze (od dawna planowane). Przyjechała do mnie dzień wcześniej, ja szczęśliwy, ona szczęśliwa. Wspólna noc (powiedziałem jej że ją kocham), wspólne śniadanie, wspólna podróż na pkp. W pociągu już nie tak różowo, usiadła na przeciwko, oczka za okno. O ho! Uznała że to za szybko, że nie powinniśmy tak lądować w łóżku i trzeba to przerwać. Ok, spoko, co mam zrobić. Ale i tak smutno. W czasie wyjazdu z każdym dniem było weselej, ale nadal wodziłem za nią wzrokiem jak pies. W końcu sytuacja, jesteśmy sobie w Ustce, promenada, spacery, ja się przybliżam do niej, ona odsuwa, Wtem! Telefon, od ojca, jest chory, potrzebuje tomografii, wracam do domu jeszcze dziś. Olałem ją, ona do mnie. Wzięła mnie pod rękę. Nie zareagowałem. Złapała mnie za dłoń. Też nic. Na peronie pocałowała mnie na do widzenia. Wracam do domu, myślę o ojcu, ale zastanawiam się o co jej chodzi. Akt III. Tyle niewiadomych. Wróciłem do domu, ogarnąłem sytuację. Pomyślałem: wracam! Nikomu nie mówiąc pojechałem do nich nad morze. Wszyscy wielkie szczęście, M radosna. Znajomi zorganizowali nam czas tak że mieliśmy kiedy sobie pospędzać czas razem. Trzymałem emocje na wodzy. Przynajmniej tak myślałem. Wróciliśmy do Łodzi. Spotykaliśmy się kiedy się dało. Ona super zakochana, pierwsza powiedziała że oh ah zakochanie. Ale ale! Ona ma przecież wykupiony wyjazd na bałkany na miesiąc. Autokarem pełnym studentów. Well shit. (wiedziałem o tym od dawna, ale nie zamierzałem nic z tym zrobić) Na wyjeździe słodycz lała się strumieniami, kocham cię! kocham cię! tęsknię! Ale nieufność była cały czas silna, szczególnie że podsycana przez wspólnych znajomych. Wraca, przywitanie jakby chłodniejsze, na szyi siniak, jakby malinka. Niby krzaki, oookkk (naszej współlokatorce podobno powiedziąła że to uczulenie). Tydzień wspólnego mieszkania. Cudowność! Seks, wspólne obiadki, tulenie. Aż zaczęło się oziębiać. Wyjdź z pokoju jak pracuję, musimy sobie oddzielnie kupować jedzenie bo nie mam pieniędzy, nie lubię przebywać z kimś non stop. Po kilku dniach zaprosiłem ją na rozmowę, ustaliliśmy że nie ma sensu tego kontynuować. Akt IV. Aftermach! Emocje nadal nie były takie łatwe do zasypania w trumnie. Nasi wspólni znajomi odwrócili się od niej. To jak mnie traktowała przez ostatnie dni przegięło pałę goryczy która zbierała się jej przez lata. Więc przychodziła do mnie żeby oglądać filmy, tuliłą się, mówiła że póki ma mnie jako przyjaciela to nikogo innego nie potrzebuje. Za słodko. Ja chciałem już wtedy tylko ją puknąć. Kilka razy jej proponowałem. Odmawiała. Powiedziałem jej że jak skończy się moje pożądanie do niej, to skończy się cała przyjaźń. Smutno ale prawdziwie. Teraz ma nowego chłopaka. Całkiem przypadkiem na zdjęciach z wyjazdu siedzi mu na kolanach, albo on trzyma ją za cycki. Zdarza się. Przyjechał nawet do naszego mieszkania do niej. Kupiłem mu piwo w podzięce. Dodatek. Przemyślenia Historia wydarzyła się na przestrzeni mniej więcej 2/3 miesięcy. Za szybko łóżko? Nie! Za szybko powiedziałem kocham cię. Wiele razy powtarzała że ma problemy ze związkami, seksem (nie, nie ma) itp. Po prostu ja byłem za miękki. Ogólnie zachowałem się jak gówniarz, oddając się jej na złotej tacy. Częściej mówiłem "kocham cię" niż cokolwiek innego. Najgorzej spierdoliłem mieszkanie razem. Zamiast opierdolić przy pierwszych symptomach, wychodziłem grzecznie z jej pokoju gdy chciała. Początek grał idealnie, nie widywaliśmy sie za często, szalała za mną. Jak już dostała co chciała to zobaczyła że jestem miękka pizda. Teraz jestem jej wdzięczny, przypomniała mi o co chodzi w całym burdlowniku z kobietami. Trzeba było trzymać gębę na kłódkę, nie traktować jej jako prezentu z nieba i mieć wyjebane na jej wewnętrzne "chcem, ale siem bojem". I przede wszystkim żadnego rozstania w typie, "dogadaliśmy się". Trzeba było jej powiedzieć, albo spełniasz moje oczekiwania, albo cya later aligator. Niech sobie żyje szczęśliwie, kiedyś przypomni sobie mnie, i będzie wypominała jakiemuś misiowi że mogła być ze mną, a wylądowała z nim. Teraz panowie bracia powiedzcie mi, jak to widzicie. Przede wszystkim, czy poprawnie interpretuje całą sytuację. Jedyne co teraz mogę jeszcze uzyskać, to wyciągnąc naukę. PS. 1. Tak, lubię pisać o sobie. PS. 2. Nadal mieszkamy razem (sic!) PS. 3. Niezwiązany z tematem. Usamodzielniłem się finansowo od rodziców. Jest ciężko, ale widzę że było to dobre.
  8. Niedługo pierwszy dzień wiosny, Włóczykij wraca do Doliny Muminków po całej zimie w dalekich krajach.
  9. Szczególnie że nie było to jak zwykle w filmach dla dzieci BUUU! wyskakujące zza drzewa, tylko atmosfera ciężka jak siekiera, mrok, niepewność, nieznane. Można było zafajdać portasy za malucha.
  10. Muminki są dość mroczne, jako dziecko się ich bałem, Potem się zafascynowałem. Szczególnie w wersji pisanej, momentami jeszcze bardziej ciężka atmosfera. Naprawdę dobra zabawa oglądając je teraz.
  11. I ja też miałem swoją historię, może krótszą, bo dziewczyna jeszcze nie ograna w związkowym sporcie, przeżyłem to mocno. Ale teraz się bardzo cieszę że to miało miejsce! Może nie zawsze zgadzam się co tu panowie piszecie na forum, ale działacie jak zimny kubeł. Jesteście jak dobry człowiek w pociągu który potrząsa za ramię i pyta czy to nie nasza stacja. Nawet jak się myli, to budzi czujność, każe samemu analizować sytuację. ps. Dawno nie pisałem tutaj, witam ponownie.
  12. I właśnie, takich ludzi trzeba odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku
  13. Szczerze powiem że ta dyskusja nie powinna się odbywać czy wprowadzić. Tylko w jakiej formie. Wszyscy widzimy co się wyprawia. Trzeba tutaj głosu założyciela żeby wyraził swoje zdanie, no i wybrać kogoś, albo nominować. Bez sensu jest gadać po próżnicy tak czy nie. Na każdym większym forum ktoś pilnuje, tutaj też. Szczególnie że jak przed chwilą zauważyłem na raz było 30 osób. Niedługo tyle będzie zarejestrowanych użytkowników. Zrobi się niewiarygodny burdel jeśli ktoś nie zacznie sprzątać, albo pilnować teraz.
  14. 5) We wrześniu wszędzie gdzie pojechałem było naprawde wystarczająco ciepło dla mnie, więc żaden no problem. 6) Też stacje benzynowe. Np. we Włoszech znalazłem stację z darmowym prysznicem. Albo na postojach dla TIRów też są czasami za nieduże pieniądze. A poza tym w hostelach. W ostateczności miałem chusteczki nawilżane (podobno z jonami srebra), żel higieniczny do rąk, super sprawa, i duży zapas wacików ze spirytusem, których w końcu używałem do czyszczenia łyżki.
  15. 1) Taka mała przenośnia. Chodzi o to że na Węgrzech padało jak ja pierdolcuję, i gdyby nie ono nie miałbym się w co ubrać przez tydzień. A do tego gdy patrol usunął mnie za autostrady chroniło plecak i ubrania przed podarciem o krzaczory. A przedzierałem się przez naprawdę niezłe. Absolutnie żadnych ścieżek, wertepy, kanałki, i najgorsze dzikie róże i jakieś cierniste krzaki. 2) Nigdzie się nie czepiali. Miałem jeden kontakt z policją we Włoszech. Poprosiłem policjanta żeby powiedział na stacji benzynowej, że chcę podładować telefon. I tyle, nigdzie się nie czepiali. Dopiero potem dowiedziałem się że we Włoszech zakaz łapania autostopa przy autostradzie obejmuje też parkingi i stacje benzynowe. No cóż... Jeśli chodzi ci o spanie na dziko, to nie wiem. Spałem tak tylko w Polsce, za jakimiś krzakami, i we Francji na stacji benzynowej. Ogólnie to co się słyszy pośród autostopowiczy, można spać wszędzie, nawet w centrum miasta (spaliśmy tak pod sklepem na Lido di Venezia), tylko trzeba mieć bajerę i trochę szczęścia. Jak skitrasz się z namiotem gdzieś na wsi, za krzakami, nie ma co się bać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.