Dzisiaj napiszę o czakrze śledziony, która odpowiada za instynkt przetrwania, za zdrowie fizyczne, poczucie bezpieczeństwa. To właśnie śledziona ostrzega przed zagrożeniami, a robi to za pomocą lęku. Bo lęk nie jest zły w samej swojej istocie - on działa jak osobisty radar, który wysyła sygnał, kiedy coś zagraża naszemu życiu. Śledziona działa w tu i teraz, dla niej nie istnieje przeszłość czy przyszłość, dlatego jej instynktowny, cichy głos dotyczy jedynie tego, co dzieje się w chwili obecnej. Śledziona nie odpowie, czy coś jest dobre, nie pozwala na refleksje nad tym co wydarzyło się kiedyś - ona jedynie ostrzega przed zagrożeniem. Zna tylko słowo "nie".
A przynajmniej tak sobie wyobrażam działanie tego niesamowitego czakramu - bo u mnie śledziona jest niezdefiniowana, a na dodatek nie mam w niej aktywnej żadnej bramy. To oznacza, że wszystkie lęki które odczuwam nie są moje. Jestem stworzona, by nie odczuwać strachu, a nie by bać się wszystkiego po kolei.
Łatwo powiedzieć, trudniej zastosować - szczególnie, kiedy "fałszywe ja" (w HD: not-self) wiedze prym. Nauczono nas, że właśnie fałszywe ja jest nami i tak sobie trwamy, starając się zaspokoić pragnienia, których nawet nie umiemy właściwie odczytać czy określić.
By osiągnąć stan w którym nie będę tak lękowa, muszę jednak wciąż nad sobą pracować, nie dawać strachom kontroli nad moim ciałem. Muszę przyznać, że lata pracy nad sobą dało dobre efekty - na pewno więcej niż zadowalające. Jeśli ktoś będzie ciekawy metod, które stosuję i które wypróbowałam - proszę o komentarz.
Gdybym miała aktywną chociaż jedną bramę na śledzionie - to właśnie zawarty w niej temat byłby obecny w moim życiu. Tymczasem jednak, mając ten czakram "otwarty", doświadczam wszystkich rodzajów lęku po kolei. Plus jest taki, że żaden z tych lęków nie zagnieżdża się we mnie na stałe - raczej zmieniają się jak w kalejdoskopie. Przykład moich lęków śledzionowych można znaleźć w tym temacie, założonym przeze mnie kilka lat temu:
Jeśli chodzi o niezdefiniowaną śledzionę, to wpędzanie w spiralę lęku nie jest jej jedyną "supermocą". Wielką pułapką, w którą można wpaść przez ten czakram, jest przywiązanie do osób, u których śledziona jest aktywna, zdefiniowana. Byłam w niemałym szoku, kiedy zdałam sobie sprawę, że praktycznie każdy z moich partnerów życiowych miał tę śledzionę bardzo silną. Tak samo członkowie mojej rodziny.
Poczucie bezpieczeństwa, jakie daje mi przebywanie w otoczeniu osoby ze zdefiniowanym czakramem śledziony jest niebywałe. To właśnie przez to nie byłam w stanie przez lata zerwać toksycznej relacji, w której byłam ofiarą przemocy. Kompletnie nie rozumiałam, dlaczego mimo że ten człowiek mnie krzywdzi, nie potrafię się bez niego obejść zbyt długo. Wielokrotnie gdy odchodziłam i próbowałam się odizolować, paraliżował mnie strach, zaczynały się dziwne reakcje w ciele - np. nerwobóle czy problemy z oddychaniem. To wszystko, połączone z jego utwierdzaniem mnie w przekonaniu, że bez niego jestem nikim oraz sukcesywne odsuwanie ode mnie wszystkich życzliwych mi osób, sprawiało że wracałam, a jednocześnie stawałam się od tego coraz bardziej chora i zniszczona wewnętrznie. To jak nałóg - niezdefiniowana śledziona sprawia, że wracamy do tego, co koi nasze lęki, nawet jeśli jednocześnie degraduje nasze wnętrze i zdrowie fizyczne.
Oczywiście, należy sobie wyjaśnić jedno - nie każda osoba ze zdefiniowaną śledzioną jest złem wcielonym - wprost przeciwnie. Po prostu istnieją też narcyzi, psychopaci, czy osoby zaburzone, które ten czakram posiadają. Jego energia jest jak puder czy maska na zło, które mają w sobie. Jak lep na muchy, magnes. Sprawia, że relacja z taką osobą jest więzieniem - które co prawda oddziela od strachu, daje bezpieczeństwo, ale odbiera wolność.
Dodatkowo jestem projektorem - a projektor ma aurę sfokusowaną, która bez przerwy skupia się na drugiej osobie, jednocześnie pobierając od niej energię i potęgując ją. To sprawia, że projektorzy powinni z wielką rozwagą wybierać osoby, z którymi przebywają - leczenie, pozbywanie się tych energii, to proces bolesny i długi. Objawy opisane przeze mnie w wyżej wklejonym wątku był spowodowany właśnie takim oczyszczaniem po relacji. Oczyszczaniem, które zajęło mi kilka długich lat i trwa nadal.
Uważajmy na to, kogo dopuszczamy do siebie i na jakie wpływy się wystawiamy.
Dla zainteresowanych - lęki śledziony:
48 - Lęk przed tym, że nie mamy w sobie głębi. Lęk przed niemożliwością znalezienia wyjścia z sytuacji, rozwiązania problemu.
57 - Lęk przed tym, co niesie przyszłość.
44 - Lęk przed przeszłością. Lęk, że to co wydarzyło się w przeszłości może się powtórzyć.
50 - Lęk przed braniem odpowiedzialności. Lęk przed zbyt dużą odpowiedzialnością.
32 - Lęk przed poniesieniem porażki.
28 - Lęk przed śmiercią. Strach, że umrzemy, nie poznając znaczenia naszego istnienia.
18 - Lęk przed oceną. Lęk przed autorytetem.
Edited by crystal
4 Comments
Recommended Comments