Skocz do zawartości

Maciek Jan Wielki

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Maciek Jan Wielki

  1. Nie czytałem felietonów Marka, ani jednego. A co, jest tam napisane jak nie trafić do paki za niepłacenie alimentów i skrajną nieodpowiedzialność? Bo inaczej nie nazwę takiego zachowania jak zrobienie dzieciaka albo dwóch, po czym liczenie, że nie sięgną mnie konsekwencję. To może się jednak skuszę na tą pozycję. Możesz mi podpowiedzieć gdzie ją zakupić? Kończ waść wstydu oszczędź.
  2. Spoko, mogę dostać bana. Na pewno mi to nie zaszkodzi. A teraz idę się ponapierdalać żeby wzmocnić swoje ciało przed upadkiem z 4 piętra jak dojebią mi alimenty, a ja nie płacąc ich będę miał w dupie swoje dzieci, które będą miały zryty beret do końca życia bo ich tatuś skoczył z okna bo to mu pozostało. A potem założą o mnie temat i będę poległym w bitwie bohaterem.
  3. Nie zginął przez prawo. Zginął przez siebie, przez brak panowania nad swoim życiem i nad sobą. Wybacz, ale nikt mi nie wmówi, że trzeba mu współczuć. Ludzie mają sytuację dużo gorsze niż zaległe alimenty do zapłacenia i potrafią sobie poradzić, wyjść z tego i iść do przodu. Ten facet był po prostu pizdą i prędzej czy później i tak by tak skończył. A wy tworząc temat taki jak ten stawiacie go w świetle pokrzywdzonego. Czy to jest normalne? Myślałem, że na tym forum są ludzie, którzy noszą spodnie a nie rurki. Ja pierdole.
  4. Moją wartością dodaną jest to, że nie popełniam dwa razy tego samego błędu. Ten temat jest bez większego sensu.
  5. Moim zdaniem koleś ma Cię w dupie. Nic więcej. Trzyma Cię na orbicie. Robię identycznie z jedną koleżanką, też są miłe słówka ale co z tego. Raz na tydzień czy co parę dni odezwę się ja, za chwilę ona ale generalnie mam ją gdzieś.
  6. Jebłem. Panie nasz Najdroższy, prosimy o wskazówki jak żyć Co do historii, to oczywiście może być drugie dno i nie tylko za alimenty był ścigany. Ale oczywiście zgodnie z ideą tego forum na pewno "bo to zła kobieta była".
  7. Skąd ty się urwałeś człowieku? Jak czytam twoje posty to w sumie sam zacząłem się zastanawiać co tu robisz. Chociaż właściwie wiem co - zgarniasz atencje swoimi podbojami @nplm3000 tak czytam to przypomniał mi się jeden mój związek tylko to wszystko trwało może z pół roku a nie 4 lata. Dzięki Bogu. Korzenie dziewczyny podobne, one chyba tak mają i nie ma co zmieniać świata. Tylko u mnie była różnica bo jej ojciec mimo, że alkoholik i zaburzony to był niezłym biznesmenem i $$$ nie brakowało. Wieczne porównywanie mnie do niego, w towarzystwie byłem traktowany jak jakiś potulny misio włącznie z głaskaniem mnie po głowie. No generalnie z dnia na dzień spierdoliłem i to była najlepsza decyzja.
  8. Mi właściwie się odechciewa jak czytam rzeczy, które niektórzy tu wypisują. Szczególny antyseks to dla mnie kobiety, które tak bardzo malują przydługawe opowieści o swoich upodobaniach ? Sam nie wiem czemu tak mam, a pewnie niejeden już strzepał.
  9. Jak dopisałaś swój fetysz o podkręcaniu atmosfery w publicznej przestrzeni to stwierdzam, że chyba to jakieś charakterystyczne dla naszej mieściny. znajoma "z sąsiedztwa" też przejawia takie zachcianki
  10. Kurde, a myślałem, że dobrze to rozegrałem i skrzynka zacznie mi pękać od naporu tutejszych dziewic. Dzięki za wskazówki. Zauważyliście, że w ostatnie 3 dni z tego forum robi się poradnik jak podrywać w necie? Trochę żenua.
  11. No dobra, to jak któraś chciałaby się ruchać - walić na priv. Ja nie mogę bo mam za mało postów. Jestem wysokim, przystojnym szatynem.
  12. W moim przypadku to na pewno uległość partnerki. Żeby w pełni zaspokoić w sobie tą potrzebę dominacji, dziewczyna musi być niska (do 165 cm), drobniutka, lekka, trochę wątłej budowy. Sam jestem wysoki, 183 cm i 90 kg zdrowej wagi więc taki kontrast mega mnie nakręca i podnieca. I taki kolejny dziwny fetysz to jak dziewczyna jest trochę nieporadna w tych sprawach, ale nie w stylu "jestem kłodą, polej mnie benzyną i rozpal". Lubię po prostu "uczyć" i pokazywać jej coś nowego i widzieć trochę to zawstydzenie, a po chwili widok jak się rozkręca Ale do tego z reguły potrzeba dziewicy, która trafiła mi się raz i właściwie do tej pory najlepiej wspominam ten seks z nią. Kolejne obok dziewicy nie stały i miały skille ale tamta po prostu urzekła mnie tym, że mogłem być dla niej tym "nauczycielem", whatever. @edit jak tak czytam to jest chuj a nie fetysze. To dodam, że lubię zadawać ból, dosyć mocny ale w granicach rozsądku, wiązanie, przemoc i agresję słowną i pozorowanie gwałtu. Chociaż ex twierdziła, że nie raz aż przesadzałem i rzeczywiście czuła się zmuszana, a po tygodniu sama prowokowała przy gotowaniu makaronu. Ehh.
  13. Za to absolutnie nie podlega żadnemu zaprzeczeniu, że jesteś idiotą. Idź już.
  14. Jak można zarzucać innym, że podbijają do lasek tutaj? Wychodzi na to, że faceci, którzy mają takie pretensje i problemy przyszli tutaj bez jakiegokolwiek poglądu na relacje damsko-męskie i dopiero tutaj nasiąknęli jakąś ideą, że kobiety są fu i be. A że z czasem ta idea ewoluuje albo okazuje się nieprawdą to teraz jest wielki ból dupy, że są oszukani. Nie wierzę w to co czytam. Pominę fakt, że dla mnie jest niewykonalne stworzenie jakieś głębszej relacji z kimś z internetu, a już nie mówiąc o związku i z jednej strony podziwiam tych którzy tego tutaj dokonują a z drugiej... mam to w dupie, bo i tak ja tak nie zrobię. Ogólnie mam wrażenie, że jedna "użytkowniczka" tutaj jest facetem i na myśl, że po jakimś czasie miałoby się to okazać prawdą robi mi się dziwnie A jeszcze miałbym z taką pisać na priv i prowadzić jakieś głębokie rozmowy. Co to to nie Ludzie, to internet, a niektórzy widzę, że żyją tym forum. Ilość postów i ich "waga" (nie wiem jak to ująć) dużo o tym mówi. Właściwie to forum jest tworzone tak naprawdę przez kilku stałych użytkowników, którzy regularnie podbijają swoje ego tym jacy to nie są zajebiści w realu. No offense do nikogo, broń Boże, ale skąd wiecie, że to prawda? Potem taki użytkownik typu @self-aware czy @Humanity podatny na rady i wskazówki od takiej osoby budzi się z ręką w nocniku. Nawet jeśli spotkaliście się na jakimś meetingu w realu, spoko ale to wciąż mogła być chwilowa maska tej osoby. Dlatego trzeba zachować dystans do tego miejsca i sporo filtrować (i flirtować).
  15. Dla mnie tylko poz. 2 z pierwszego postu do przygarnięcia. W moich oczach to taka 7-8/10. Z wyglądu niewinna i słodka ale widać, że ruchać się umie. Miałem taką za młodu, może dlatego ta też mi się spodobała Bardzo miło wspominam do tej pory. Ogólnie kiedyś też myślałem, że te brzydkie kobiety to mają przejebane, kto je będzie chciał, kto dziecko zrobi, a już w ogóle ślub... Po czasie widzę, że te brzydkie koleżanki ze szkoły czy studiów najprędzej wyszły za mąż, drugie dziecko w drodze i w ogóle jest zajebiście. Wbrew pozorom obok takiej często nie stoi flepik 2/10 tylko jakiś ogarnięty wizualnie koleś. Bliski przykład - miałem dobrego kumpla (miałem bo już po ślubie hehe), który ze swoją aparycją i ubiorem mógł rwać naprawdę ładne sztuki, ale zadowolił się pierwszą lepszą, moim okiem 4/10. Ślub, dziecko, szybka akcja i tyle go widzieli. Nie raz jak się spotykaliśmy na mieście, ja ze swoją, on ze swoją to nie bardzo chciał gadać i było widać, że buzuje w nim frustracja za sytuację w jakiej się znalazł. To widać po człowieku. Za to jego żonka uhahana zadowolona. Ta możliwość wyboru jest piękna.
  16. Panowie, mamy wtorek. Trochę zwrot akcji. Wczoraj miałem wrażenie jakby K. czytała to forum (a może czyta? :D) i zaczęła zachowywać się o 180 stopni w drugą stronę. M. milczy od równego tygodnia co w sumie też jest dziwne bo robiła to zwykle z regularnością co 3 do 4 dni. K. milutka, wczoraj nawet podczas krótkich rozmów potrafiła coś zażartować i nawet była miła. Sama jej koleżanka stwierdziła, że coś jej jest ale nie wie bo dla wszystkich taka kochana. Generalnie pojebana akcja i miałem wczoraj rozkminke czy naprawdę nie jest użytkowniczką tego forum hahaha. Ogólnie mindset przyjęty na "wyjebane" i robie swoją robotę jak do tej pory z zamiarem całkowitych zlewek jednej i drugiej tak jak radziliście.
  17. Gdybym miał czaić się na jej błędy i potknięcia żeby je wytknąć to musiałbym specjalnie poświęcać na to jakąś część czasu swojej pracy. Jej wytykanie jest przy okazji bo ma możliwość zobaczyć jakieś moje błędy po drodze. Nie będę opisywał całego procesu bo nie ma to sensu a i wyszłaby kolejna ściana tekstu. Cały mój problem nie polega na ramie w związku a na tym, że w obecnej pracy jest kuzynka mojej byłej, która zna temat od środka i jak to baba lubi popierdolić na prawo i lewo. Nie mam zamiaru jej się odgryzać tym samym bo praca to nie jest miejsce na przepychanki. Już kiedyś w innej robocie miałem spiny z kobietą i niestety szefostwo w takiej sytuacji woli pozbyć się tego który się odgryza (faceta) niż kobiety (prowokatorki). Wtedy mi się poszczęściło ale dużo nie brakowało. Dlatego tutaj nie mam zamiaru wchodzić z nią w dyskusje. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu zlewka i nastawienie się na wyjebke totalną, po prostu robić swoje. Ogólnie dziewczyna widać, że jest sztuczna w tym wszystkim i reszta ekipy też ją tak odbiera. Na siłę próbuje przypodobać się ludziom co niekoniecznie u nas działa. @MrSadGuy, nie robi tego publicznie tylko przez telefon i wyłącznie. Ale słyszy to dziewczyna obok niej, ta z którą miałem bardzo dobre relację dopóki nie przyszła Pani Aferka.
  18. Miałem na myśli to, że oficjalnie związek się zakończył ale przez to, że teraz mam do czynienia z jej kuzynką na co dzień i w dodatku znowu była się odezwała. I czuję się przez to trochę osaczony bo ciągnie się za mną temat tego związku mimo, że już się skończył parę miesięcy temu. @Marvin, nie rozkminiam. Łatwo się mówi jak w robocie, w której spędzam po 8-10 godzin dziennie mam do czynienia z laską która patrzy na mnie przez pryzmat tamtego związku i wplata między wierszami jakieś głupoty. W dodatku opowiada pozostałym dziewczynom w biurze jaki to nie jestem bo już usłyszałem od jednej kobitki, że ponoć "zimny drań" ze mnie. Nie wracam do domu i nie rozkminiam o tym ale jest to wkurwiające na swój sposób, że ktoś przychodzi do pracy jako świeżak i wywleka brudy na zewnątrz przed obcymi ludźmi.
  19. Już nie mogę edytować, a pokręciłem wstęp bo gadałem przez telefon i jedną ręką pisałem. Miało być "byłem (lub nadal jestem?) w związku 4 lata".
  20. Witam wszystkich, może zacznę od razu. Jestem (byłem?) w związku od 4 lat. Ja mam 26, ona 24. Poznaliśmy się na studiach i od początku zaiskrzyło. Wszystko było w jak najlepszym porządku, staraliśmy się po równo, wkład w ten związek był jednakowy. Spodobała mi się bo była typem spokojnej dziewczyny. Nie latała po imprezach, każdej domówce a tych na studiach jak wiadomo jest sporo. Urodą jest ponadprzeciętna więc dookoła siebie od kiedy ją znam, miała sporo adoratorów. Jestem, a raczej byłem trochę jej przeciwieństwem, bo gdy się poznaliśmy byłem w bardzo dobrej formie co skutkowało dobrym samopoczuciem i wysoką pewnością siebie. Sam wtedy nie narzekałem na brak powodzenia ale zadłużyłem się po uszy w M. i wszystkie inne poszły w odstawkę. M. tak jak już napisałem, była cicha, spokojna. Z czasem tak jakby zaszła wymiana charakterów. Ja z przebojowego i pewnego siebie faceta usiadłem trochę na tyłku. Po części z powodu studiów, które wymagały ode mnie sporo nauki i poświęcania czasu, a z drugiej strony zacząłem zauważać, że przy M. trochę zgasłem. Gdy ja chciałem wyjść, czy na imprezę czy do znajomych, to M. kończyła temat, że lepiej posiedzieć w domu przy filmie. Nie raz mimo to wychodziłem co kończyło się obrażaniem i 2dniowym fochem. Seks był super, żadnych hamulców z jej strony, zawsze chętna. Tak było pierwsze 2 lata. Potem twierdziła, że już tak często nie potrzebuje. W sumie powód mógł być w tym, że trochę się zaniedbałem. Właściwie z początkiem tego związku zaprzestałem treningów i diety. Wiadomo jaki efekt był po tych 2 latach. Starałem się wrócić do formy ale kończyłem studia i pracowałem w pewnej firmie jednocześnie więc czas był tylko na to aby się wyspać i znowu jazda. Chociaż teraz widzę, że jednak da się pogodzić te 3 rzeczy na raz, tj. trening, praca i dałbym radę jeszcze studiować no ale zakończyłem już ten etap. M. w tym czasie tylko studiowała, kasę miała od rodziców lub z dorywczych prac od czasu do czasu. Gdy skończyłem studia rok temu, a M. zostało jeszcze rok (w tym roku skończyła), było więcej czasu wolnego więc chciałem nadrobić zaległości w związku. Więcej proponowałem wyjścia, wspólne spędzanie czasu itd. Ale widziałem, że ona już się tak nie pali do tego i to co kiedyś było dla niej powodem do awanturki i focha, zaczęła robić sama. Chodzi o wyjścia na imprezy i do znajomych. Gdy mi mówiła, że nie ma czasu się spotkać okazywało się, że 2 godziny później jest u kumpeli i piją alko, a jeszcze po chwili były na imprezie. To było jeszcze przed pandemią na początku roku. Potem wiadomo, lockdown wiosenny, miała dużo zdalnych zajęć i więcej siedziała w domu niż na uczelni ale to też było dla niej utrudnienie do spotkań. Twierdziła, że ma więcej nauki przez to, że musi uczyć się sama a gdy wrócą na uczelnie to zarzucą ich egzaminami. W kwietniu straciłem pracę, bo firma w której pracowałem zbankrutowała. Dobrze tam zarabiałem i lubiłem tą pracę ale wiedziałem co się kroi więc już wcześniej szukałem innej pracy. Po 2 tygodniach na bezrobociu odezwali się z bardzo dobrą opcją pracy, bardzo blisko mnie, na wejściu pieniądze, które na końcu zarabiałem w poprzedniej robocie, a dziś zarabiam prawie 2 razy tyle. Oczywiście, gdy zwolnili mnie z tamtej roboty, od M. usłyszałem tylko że "będzie dobrze, weź nie panikuj". Żebym jeszcze panikował... Mam odłożone tyle pieniędzy, że mógłbym 2 lata posiedzieć bez pracy i konkretnie sobie pożyć. Całe technikum pracowałem na zleceniówce w jednym miejscu weekendowo. Miałem sporo szczęścia bo płacili bardzo dobrze i byłem w stanie odłożyć sporo kasy. M. nic nie wiedziała, że mam takie oszczędności. Jakoś lepiej się czułem, gdy wiedziałem o tym tylko ja. Ona z tego co zauważyłem żyła w przekonaniu, że raczej krucho u mnie z kasą. Po dwóch dniach jak załapałem się do nowej fuchy, M. miała urodziny, kupiłem kwiaty, prezent i jadę do niej po wcześniejszej konsultacji z jej ojcem, że jest w domu żeby niespodzianka wypaliła. Z nim zresztą mam bardzo dobry kontakt do tej pory. Często widzimy się na mieście i zawsze parę zdań się wymieni. Gdy zajechałem do niej, od samego początku miała focha i chyba ojciec jej powiedział że przyjadę bo nie była zaskoczona ale olałem to. Odpowiadanie półsłowem i generalnie chujowa atmosfera na co się wkurwiłem i powiedziałem, że jak ma się tak zachowywać to jadę. Rzuciła mi tylko tekstem, że to że ma urodziny nie znaczy że ma mieć humor i w ogóle. Pojechaliśmy na kolację, potem miałem w planie wyskoczyć w fajną miejscówkę gdzie pierwszy raz się pocałowaliśmy itd. bo była dobra pogoda. Ale jej nastawienie i chujowa energia spowodowała, że po wyjściu z lokalu odechciało mi się i odwiozłem ją do domu. Posprzeczaliśmy się chwilę i pojechałem do siebie. Po chwili dostałem wiadomość "Fajne urodziny, dzięki." Odpisałem, że nie miałem zamiaru jej zabawiać tylko chciałem w dwójke fajnie spędzić czas. Zaczęła swój lament jak to nikt jej nie rozumie, ani ja, ani domownicy. No wszyscy przeciwko niej. Po części to zlałem bo długo nie odpisywałem, aż w końcu jej napisałem, że nie ma 15 lat a tak się zachowuje i mam dość jej fochów. Odbicie piłeczki z jej strony, że zrywam w urodziny i że zajebisty jestem itd... To już zlałem i nie odpisałem bo często rzucała podobnymi tekstami co ignorowałem i był to mój duzy błąd. Po tych urodzinach nie mieliśmy kontaktu z tydzień. Po paru dniach podczas rozmowy z kumplem wyszło, że widział ją na imprezie z przyjaciółką i generalnie była w bardzo dobrym humorze, sporo piła i bawiła się. Sam byłem zaskoczony swoim brakiem reakcji, ale ta wiadomość jakoś mnie nie wgniotła w ziemię. Spłynęło to po mnie bo wieczorem byłem już na treningu i dawałem z siebie 110 %. Zajebiście się czułem, tak jakby ten ciężar związku z nią spadł ze mnie i już nie muszę się martwić reakcjami księżniczki czy głowić się co robić żeby była zadowolona. Niestety tak to ostatnio wyglądało że skakałem nad nią trochę. Na drugi dzień stwierdziłem, że odezwę się jak gdyby nigdy nic. Zadzwoniłem spytać czy lecimy na squasha ze znajomymi ale już w głosie słyszałem, że kac morderca nie ma serca Oczywiście jej się nie chciało, na co powiedziałem, że po takim piciu też by mi się nie chciało i rozłączyłem się. Zacząłem się zwijać do auta bo z kumplem ustawiłem się żeby pograć, a w tym czasie napisała mi czy ją śledzę i że jej już nie wolno nawet się zabawić. Żeby nie było, ani razu jej nie ograniczałem, nie zabraniałem żadnych wyjść. Raz nawet poszła na piwo z jakimś tam kumplem z roku. Mówię chuj, niech idzie... Jak obczaiłem gościa na Fb to nie miałem obaw. Za to z jej strony do samego końca problemy o moje wychodzenie. Tego samego wieczoru napisała, żeby się spotkać na drugi dzień i pogadać. Nie miałem czasu bo już ustawiłem sobie robotę na drugi dzień tak, że późno wrócę, a po powrocie chciałem zrobić trening. I to jej napisałem, na co już nie odpisała. Bez kontaktu minęło prawie 3 miesiące i wszystko byłoby zajebiście gdyby nie to, że do firmy w której pracuje dostała się... uwaga, kuzynka M. ja nie wiedziałem, że to jej kuzynka, za to ona wiedziała, że ja byłem z M.. Nie, nie zacząłem jej podrywać bo ani mój gust, ani nie mam ochoty na związki. O tym, że to jej rodzina dowiedziałem się jakoś po miesiącu jak przyszła do firmy bo sama mi o tym powiedziała. Pomyślałem "o kurrrwa..." ale na twarzy poker face, przyjąłem do wiadomości i tyle, więcej tego tematu nie było. Tyle, że M. odezwała się do mnie dziwnym trafem po paru dniach, gdy K. z firmy powiedziała, że są rodziną. W sumie ta laska jest spoko, ale mam do niej awers bo widzę sporo podobieństw między nimi. Między innymi to, że gdy pomylę się nawet w jakiejś nieistotnej sprawie przy obróbce zlecenia w systemie i ona mogłaby to poprawić w 5 sekund bez robienia szumu, to musi to rozdmuchać i ogłosić, że gdyby ona nie zrobiła poprawki to wszystko poszłoby w pizdu. Za to gdy ja poprawiam coś po niej to oczywiście nic się nie dzieje, bo "ona się uczy". Ogólnie w strukturze ja jestem nad nią, ona podlega pode mnie razem z inną dziewczyną, z którą mam mega kontakt i dobrze się współpracuję. Ale od kiedy K. siedzi z nią to widzę, że powoli robi się pod górkę i z nią. Nie dyskutuje ani z jedną i z drugą, tylko służbowe relacje chociaż z tą drugą, która była przed K. miałem fajny kontakt na zasadzie lekkiego flirtu i żartów ale bardziej dla rozluźnienia atmosfery w pracy bo nie raz jest stresówka. Od kiedy jest K. to żarciki się skończyły. Z zarządem mam mega relacje i wiem, że nawet jakby na mnie coś psioczyły a nie mają co, to nie będzie to rzutować na moją pracę czy zarobki. Wracając do M., podejrzewam, że odezwała się bo K. nadała jej sygnał jakie zarobki są na moim stanowisku + fakt, że mam kilka osób pod sobą, w tym jej kuzynkę. Wzrosła moja atrakcyjność w jej oczach przez to oraz to, że od kilku miesięcy ostro trenuje i wracam do starej formy. Widać efekty + chodzę zadowolony z życia. M. co kilka dni się odezwie, robi jakieś podchody, ja jej zdawkowo odpisuje. Chyba trzymam ją tylko po to, że podświadomie wiem, że gdybym zaproponował jej bzykanie to zgodzi się bez zastanowienia. A wiadomo, ciśnienie po siłce jest duże, dodatkowo nie biję po kasku za często dla większego powera Zatem Panowie, dwie sprawy: a) jak przeciągnąć K. na "swoją stronę" ale tylko po to żeby w pracy była spoko atmosfera b) obstawiam, że jak zupełnie przestanę reagować na zaczepki M. to zaraz dla K. będę wrogiem nr 1 w firmie, a dopóki jakiś kontakt z nią trzymam, zdawkowy bo zdawkowy, to K. nie robi mi więcej pod górę niż do tej pory bo myśli, że wrócę do M. i będzie happy end. Oczywiście do tego nie dojdzie, ale obie pewnie wychodzą z takiego założenia. Jak zatem urwać kontakt z nią "bez afery"?
  21. Siema wszystkim, Maciek, 26 lat. Forum czytam od kilku tygodni. Zapraszam do mojego tematu, który niedługo utworzę aby się Was poradzić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.