Skocz do zawartości

newonce

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez newonce

  1. Ja jak do tej pory podrywałem kobiety tylko w realu, przy czym nie były mi to całkowicie obce osoby - z reguły znaliśmy się przez wspólnych znajomych czy z widzenia, bo chodziliśmy razem na zajęcia/wydział etc. Natomiast tutaj też nie miałem jakiejś duże skuteczności, bo we większości przypadków dostawałem kosza na starcie, tj. laski ze mną rozmawiały, pisaliśmy ze sobą, potem znowu gdzieś rozmawialiśmy w realu, ale jakby próby popchnięcia relacji dalej i np. wyjście na kawę czy gdzieś na miasto pozostawały zlewane. Zadałem to pytanie, bo po prostu zastanawiam się jak to jest możliwe, że to działa, bo mi się wydaje, że na miejscu takiej dziewczyny potraktowałbym takiego obcego piszącego do mnie na Fb typa jako creepa i zlał temat. Z resztą tu też ujawnia się inny problem, gdyż zwykle gdy poznawałem jakąś dziewczynę, to tak jak mówiłem, mieliśmy wspólnych znajomych czy wspólne tematy, bo np. mieliśmy tych samych prowadzących przedmioty. Często nawet znałem już imię mojego celu. Z zagadywaniem do zupełnie przypadkowych lasek gdzieś na ulicy mam problem, wydaje mi się to serio strasznie desperackie (od razu kojarzą mi się te śmieszne filmy z "podejść" trenerów PUA/uwodzenia, nie mogę rozchodzić tej żenady do teraz jak to raz zobaczyłem)
  2. Cześć, sporo moich kolegów podrywa/podrywało większość dziewczyn przez FB lub IG. Po prostu pisali do randomowej dziewczyny z FB/IG jakieś takie proste teksty typu "co tam?" i ciągnęli rozmowę dalej. I niby wszystko ok, ale dla mnie to zawsze było mega cringowe dodać laskę, której często nawet na oczy nie widzieli albo znali co najwyżej z widzenia, do znajomych i napisać tak sobie do niej z dupy. Przecież ona nawet nie wie jak wyglądamy poza zdjęciem profilowym, równie dobrze możemy być fakekontem. Nie wiem, może jestem konserwatystą, ale u mnie wszystkie kontakty zaczynały się w realu i dopiero potem przenosiły się ewentualnie na czat do internetu (za wyjątkiem portali typu Tinder/Badoo - tam ta kolejność jest z wiadomych względów odwrócona). Co sądzicie o takiej metodzie podrywu? Macie z tym jakieś doświadczenia? Jak dla mnie to lipa trochę, bo gdy panna Cię nie zna może nawet nie poczuwać się do odpisania na wiadomość, natomiast przyznaje się, że nigdy tego nie testowałem, bo po prostu żenuancja mnie bierze na samą myśl, natomiast w ostatnim czasie mocno się nad tym zastanawiam. Wszelkie porady mile widziane
  3. materiał raczej na przelotną znajomość z tego co opisujesz
  4. skoro tak uważasz, to nie wiem po co w ogóle ten temat i po co nas pytasz o zdanie...
  5. NIGDY TAK NIE RÓB! Kobiecie trzeba zawsze podać konkretną datę, godzinę i miejsce. Jak jej nie pasuje, to proponujesz inną, ale zawsze konkretną miejscówkę i czas. To są podstawy podstaw
  6. moim zdaniem nie ma sensu jej robić wyrzutów jak cie w *uja wali na tak początkowym etapie relacji. Wypominając jej i tłumacząc tylko na desperata wychodzisz. Co najwyżej możesz jej dać znać, że wiesz i zamilknąć. Te wszystkie rady co zrobić, gdy dziewczyna Cię zlewa są nic nie warte. Jakbyś się podobał i miała by na ciebie ochotę to by nie było tej sytuacji. Musiała się z jakichś powodów (koledzy wyżej domniemywali jakich) rozmyślić. Nic lepszego od milczenia nie możesz zrobić. Aaaaa i jakby się odezwała z pretensją, że czemu się nie odzywasz to nie spal tego bo to shittest - próbując jej odpowiedzieć logicznie przegrałeś
  7. sranie w banie panie - nie wiadomo, bo byłem nie raz w identycznej sytuacji jak kolega, z tym, że ja jestem bardziej bezpośredni i szybciej przechodzę do rzeczy, a i tak nie wychodziło, bo panna mówiła, że za wcześnie albo że dziś nie bo ma okres, czy coś tam. Także ja bym nie był taki pewny w tych osądach. Pewne jest na natomiast, że skoro jest zlewka z jej strony, to ty też musisz ją zlewać. Stara zasada mówi, że nie możesz inwestować w relacje więcej niż ona, bo inaczej to nie ma sensu i i tak relacja by się rozpadła. Zlać i obserwować - jak ją coś zaswędzi może się zgłosi i wtedy będziemy myśleć co dalej
  8. może, natomiast ja nie posądzałbym o takie niskie pobudki. Gość raczej wydaje się honorowy i wydaje mi się, że on rzeczywiście musi wierzyć w to co wierzy, a nie robi to pod publikę. Ale cóż, może przejrzy na oczy - naprawdę sporo publicystów konserwatywnych już od paru dobrych lat powoli zaczyna kumać, że pis nie jest partią za którą się podawało. To jest typowa, bezpłciowa partia władzy, bez żadnego przesłania i jedynie robi się w niej gruby hajs, jak w każdej innej partii. Konserwatywnymi i katolickimi wartościami to sobie co najwyżej mordy wycierają, a ten skręt w stronę komunizmu i bycie bardziej na lewo niż lewaki-komuniści z Razem, to już totalna pomyłka. Ani nic dobrego nie zrobili w kwestii społecznej, ani w ekonomicznej. Szkoda.
  9. Niektóre materiały, ciekawe, zgadzam się z większością tez, natomiast nie podoba mi się fanatyzm autora w stosunku do partii rządzącej. W zasadzie cokolwiek by oni nie zrobili jest zajebiście!😂 Taki fanatyzm nie przystoi inteligentnemu facetowi, o ile w ogóle przystoi katolikowi czy w ogóle jakiejkolwiek inteligentnej osobie popieranie komunizmu w wydaniu Pis.
  10. Następna, zero tolerki dla takich akcji - ja już się nauczyłem
  11. Mnie też nie interesowały nigdy płytkie relacje. Poszedłem na Rokse stracić prawictwo, ale mocno się rozczarowałem i już tam raczej nie zawitam. Za każdym razem gdy mam ochotę iść znowu na divy, to spuszczam z kija we własnym zakresie i mi się odechciewa. Jak seks to tylko w związku jak dla mnie, ewentualnie z kobietą z którą się znam, którą poznałem i zdobyłem. Ta ogólnodostępność ruchania lasek z Roksy chyba psuje mi cały fun 😕
  12. Cześć, jedną z popularnych tez RedPill jest to, że kobiety są najatrakcyjniejsze do 25 roku życia, a faceci coś koło 35-40 roku - wiecie o co chodzi. I ogólnie, że wtedy facet ma najwyższe szanse i łatwość w nawiązywaniu relacji damsko-męskich, może przebierać w młodych panienkach tak jak one przebierały w wieku 18-25, gdy to one oglądały się za starszymi facetami >30 lat. I to wszystko ma sens, natomiast tak patrząc na moje środowisko, to ja nie znam takich przypadków. Raczej wszyscy dobierają się podobnie do swojego wieku - różnice to maks 3-4 lata (mam 23). Ostatnio nawet pojawiły się aż dwa przypadki gdy panny przygruchały sobie chłopców o 4 lata młodszych. I teraz tak się zastanawiam, czy ja po prostu patrzę na niereprezentatywną grupę, czy może tak wcale nie jest jak mówi teoria RedPilla, jest to tylko budowanie złudnej nadziei, albo może coś zmieniło się w ostatnim czasie? Jak sądzicie?
  13. Ja już dawno zrozumiałem: jeśli spodobasz się lasce, to możesz mieć paskudny charakterek, możesz być awanturnikiem, pizdeczką, frajerem, możesz nawet być skazany za zamach na papieża, a ona i tak Ci będzie chciała kontynuować tą znajomość i Ci się odda. Ja tak sobie tłumaczę wszystkie niepowodzenia - po prostu nie podpasowałeś w tym przypadku, starałeś się, ale nie wyszło i to nie jest twoja wina
  14. Dobrze mówi, polać mu - ten zapis trzeba do konstytucji wpisać ja wam mówię
  15. Trochę Janusz przez Ciebie przemawia. Kilka dni temu towar był na promocji dla Ciebie wart X, natomiast teraz kilka dni później, jak cena spadła o 500zł to już nie jest dla Ciebie wart tyle za ile go kupowałeś? Kuriozalne. Aby zobrazować ten absurd, to zobrazuje to na przykładzie rynków kapitałowych: akcje spółki kosztują dzisiaj 100zł, ty je kupujesz, bo liczysz, że za tydzień będą warte 150zł i sprzedasz je z zyskiem. Okazuje się jednak, że cena spada do 50zł, a ty jesteś stratny 50%. Kogo winisz w takiej sytuacji? No chyba tylko siebie. Tak działa handel. Jeśli kupiłeś online to z Bogiem sprawa, bo możesz oddać w ciągu 14 dni bez podania przyczyny. Jeśli stacjonarnie, to zależy to od dobrej woli sprzedawcy. Natomiast nie pisz, że ktoś Cię orżnął, bo to nieprawda. Tak działa handel, ceny się zmieniają i nie ma znaczenia, że to była promocja, bo cena może się zmieniać codziennie lub co 5 minut.
  16. Zależy jak to rozumieć, bo nie powiedziała: "tak, weź mnie zpalcuj", tylko nic nie zrobiła. Spaliśmy razem i się przytulaliśmy, ona do mnie ja do niej, jakieś buziaki, całowała mnie po klacie, a ja grzebałem jej pod piżamą, zjechałem na dół i wsadziłem jej palca. Nic nie powiedziała, tylko tak drygnęła, a potem jak zacząłem ruszać stękała (podejrzewam, że było jej dobrze) Ale takiej wprost zgody nie było, natomiast dla mnie: brak sprzeciwu = zgoda, bo skąd ja mam wiedzieć, że ona czegoś nie chce jak mi tego nie komunikuje.
  17. Wymagania wynikały tylko i wyłącznie z moich wymagań, nie interesuje mnie zdanie rodziców, natomiast podobnie jak oni nie akceptuje kobiet, które palą papierosy, ćpają, prowadzą hulaszczy tryb życia, dają na prawo i lewo itd. No i wiadomo wygląd też się liczy - jako iż sam jestem dość szczupły nie chciałbym mieć kobiety grubszej ode mnie. Na coodzień jestem bardzo pogodną i pełną energii osobą, co może nie wynika z treści posta, ale tak jest. Mam mnóstwo pasji, rzeczy do roboty, cały czas czymś się zajmuje. Złe myśli o jakich wspominam w poście pojawiają się z reguły gdy leżę w łóżku i kładę się spać lub od czasu do czasu mam po prostu całe takie słabsze dni. Do psychoterapeuty wysłała mnie matka jeszcze przed pandemią z uwagi na nasze kiepskie relacje, natomiast nie podobało mi się tam, pochodziłem kilka razy i powiedziałem, że nie chcę, bo nie widzę problemu, który mógłby naprawić. Tego akurat jestem pewien: nigdy pod żadnym pozorem nie można się przyznawać do chodzenia na divy nikomu, a zwłaszcza kobietom. Niestety są faceci, którzy się wygadują i to z reguły jest w większości przypadków koniec szacunku (nawet jeśli te wyskoki miały miejsce przed związkiem z daną panią) Też najbardziej chciałbym się zakochać, ale tak w końcu ze wzajemnością, aby ktoś starał się tak samo jak ja, a nie że wiecznie to ja więcej inwestuje w daną relacje Dzięki za propozycje, zapamiętam sobie i jak coś to będę się odzywał Tutaj na koniec chciałbym jeszcze dodać, że z tego posta niektórzy może odnieśli błędne wrażenie, że pochodzę z rodziny jakichś Kulczyków albo innej familii z TOP100 Forbesa. Na wszelki wypadek uściślę, że żyjemy normalnie, mamy większą kasę, duży dom, samochody itd, ale nie mamy żadnych gosposi, ochroniarzy itp. Od tak, taka klasa średnia-wyższa, żeby ktoś sobie nie pomyślał, że jestem z rodziny miliarderów😅
  18. Absolutnie nie ma sensu tego ratować. Jeśli faktycznie się spodobałeś, to powinna sama chcieć wrócić do tej relacji. Jeśli nie, to nic tego nie zmieni - chyba, że byś został jakimś celebrytą, milionerem czy powołali Cię do reprezentacji Polski. Takim zachowaniem moim zdaniem pozbywasz się reszty szacunku w jej oczach i psujesz trochę rynek zawyżając jej samoocenę. Zlać i tyle, masz farta, że nie trwało to długo - ja w podobnej sytuacji straciłem na taką 6 miesięcy i upodliłem się przy okazji, Aż się skręcam z zażenowania jakie ja cyrki odpierdalałem, żeby do mnie wróciła.
  19. Miałem identyczną sytuację, która skończyła się na palcówce w łóżku. Koleżanka rok młodsza ode mnie, nasze pierwsze spotkanie. Zpalcowałem ją i chciałem iść dalej, natomiast ona postawiła opór i powiedziała, że nie dziś. Na drugi dzień rozjechaliśmy się do domu, na pożegnanie normalnie buzi i przytulanie, powiedziałem jej, że będę tęsknił, na co ona, że ona już tęskni i nie może się doczekać kolejnego spotkania. Jeszcze przez jeden czy dwa dni popisaliśmy, a potem nagle kompletna zlewka, odpisywanie półsłówkami, niechęć do kolejnego spotkania itd. Naprawdę mi na niej zależało, dlatego popełniłem błąd i zacząłem się przed nią upadlać, prosić itp. aby powiedziała mi o co chodzi. Po jakimś czasie w końcu z niej wydusiłem, że nie jestem do końca w jej typie, natomiast podobałem jej się z charakteru, jednakże to wspólne spanie i palcówka (na którą dziewczyna nie wyraziła sprzeciwu i odniosłem wrażenie, że jej się podobało) to było przegięcie i się do mnie zraziła. Gdyby nie to to bylibyśmy razem - tak powiedziała, ale ja w to nie wierze, nie po lekturze tego forum. Na moje pytanie czemu mi nic wtedy nie powiedziała, że nie chce itp, to odpowiedziała, że się bała jak zareaguje (nie wiem co sobie myślała, że ją pobije/zgwałce czy co?) A no i jeszcze na koniec dała mi złotą radę, żebym uważał, bo inna dziewczyna by mogła to potraktować jako gwałt i mam farta, że to na nią trafiłem a nie na inną XD
  20. DYSFUNKCYJNA RODZINA To nie do końca tak jest - zapomniałem wspomnieć. Moja rodzina jest raczej dysfunkcyjna i nie chodzi mi tylko o rodziców. Każdy z każdym jest pokłócony o majątek (no bo o co innego mogli się pożreć), moi rodzice jako dziecko nie poświęcali mi w ogóle czasu, mieszkałem bez nich - zajmowała się mną opiekunka (starsza pani z sąsiedztwa na wsi) lub dziadkowie. Z rodzicami widywałem się raz na kilka tygodni i do takiego stopnia nasza relacja na tym ucierpiała, że jako dziecko nie chciałem z nimi jeździć na wakacje bo się ich bałem - byli dla mnie obcy i płakałem jak mnie zabierali. To się ciągnie trochę do dziś, mimo iż mieszkamy już razem. Rozmawiam z nimi, mam tam jakąś relacje z ojcem, czasem coś wspólnie robimy nawet, natomiast nie ufam im na tyle aby mówić o moich problemach i też moje problemy ich w ogóle nie obchodzą. Czasami mam nawet wrażenie, że te wszystkie gadżety, samochody itp. nie są po to bym ja był szczęśliwy, tylko po to aby ludzie widzieli, że się powodzi na tyle, że dziecku też nie żałują. ======= STULEJKA Nie wspomniałem też o jeszcze jednej ważnej rzeczy, która dość mocno zaburzyła moje poczucie wartości, a mianowicie STULEJKA. Pozbyłem się jej w wieku 20 lat operacyjnie, natomiast to była dla mnie też trauma, bo musiałem mieć zabieg wykonywany dwukrotnie przez powikłania jakie powstały za pierwszym razem. Zostały mi po tym przykrym incydencie dość spore blizny - można powiedzieć, że zostałem lekko okaleczony. Ogólnie traumatyczne przeżycie, nocne wzwody świeżo po operacji, sikanie krwią czy kilka strumieni moczu to był horror. Całe szczęście to już za mną - przynajmniej fizycznie. ======= SZCZĘKA I NOS Jeśli chodzi o problem ze szczęką, to jest to problem nie tylko wizualny, ale także i zdrowotny. Pracuje nad nim od kilku lat, obecnie noszę aparat na zęby i przygotowuje się do operacji, która będzie pewnie za dwa lata (zgryz trzeba przygotować przez zabiegiem do nowego ustawienia) Co do nosa, to ortodontka mówiła mi, że do czasu operacji nie jest wskazane robić z nim cokolwiek, bo po operacji jego wygląd może się jeszcze zmienić, także ten temat jest zawieszony. ===== OSKARKOWE ŻYCIE No faktycznie nie prowadzę życia "typowego Oskarka". Nie imprezuje, nie pije alkoholu, nie ćpam, nie zaliczam panienek. Jedynie czym objawia się moje "bananostwo" to że jeżdżę nowym, sportowym samochodem z salonu za równowartość mieszkania, jeżdżę na moto w MX, z ojcem jeździmy na Quadach na polowania oraz na jachty w lato, podróżujemy po świecie, mieszkam z rodzicami w dużym domu pod miastem, rodzice mają całkiem sporą i znaną w okolicy firmę itd. - ogólnie mam kasę na realizacje swoich zachcianek, takich jak np. moja własna firma, która dla wielu z boku jest taką fanaberią bogatego dzieciaka (mimo, że akurat na to kasy tak bezpośrednio nie dostałem) Jedna panna powiedziała mi nawet, że jestem taki "Piotruś Pan, duży, niedojrzały dzieciak" i dlatego nie chce ze mną być, bo szuka mężczyzny. Ubrań drogich nie kupuje, bo mnie to nie jara akurat - spełniają dla mnie raczej rolę użytkową, najbardziej lubię chodzić w dresach, ale wiadomo, jak gdzieś wychodzę ubieram się lepiej, natomiast nie są to jakieś luksusowe marki tylko takie zwykłe popularne albo sieciówki. Nie uważam, żebym się jakoś wywyższał swoim statusem, natomiast wiem, że tak jestem odbierany przez niektórych - nie wiem czy jestem w stanie coś w tym temacie zmienić, natomiast wierzcie mi, że świadomie się nie wywyższam (raz jedna dziewczyna, od której dostałem kosza, mi zarzuciła, że liczy się dla minie tylko kasa, zadzieram nosa, traktuje wszystkich innych z góry i się wywyższam - trochę mnie to zaskoczyło) MÓJ STOSUNEK DO CHODZENIA NA ROKSĘ Jeśli chodzi o Roksę, to faktycznie mógłbym sobie na to spokojnie pozwolić finansowo, ale nie wiem czemu po tym jednym razie mnie to już tak nie jara. Sam w sobie akt seksualny mnie mocno rozczarował, myślałem, że to coś lepszego - jednak ta cała otoczka z poznawaniem się, randkami też swoje robi i chyba bardziej minie to kręci. Może powinienem spróbować GFE, ale nie wiem czy to jest to czego faktycznie szukam. Ogólnie czasem mi przejdzie przez głowę pójście na Roksę, już nawet odpalam sobie pewne znane forum aby poczytać opinie, natomiast po czasie jak spuszczę ciśnienie "ręcznie" to mi się odechciewa, także chyba nie jestem aż tak zdesperowany. Z resztą, traktuje to trochę jak pieniądze wyrzucone w błoto. Jedynie może przyniosłoby to korzyść w postaci większego obycia i skilla w łóżku, bo obecnie tak jak mówiłem poza tą Roksą oraz jednego razu, gdzie spalcowałem koleżankę śpiącą ze mną (która po czasie powiedziała, że jej się nie podobało, tylko wstydziła się powiedzieć) nie mam żadnego doświadczenia - nawet się tak porządnie nie całowałem. GOLDDIGGERKI Nie wiem, może jestem tak brzydki albo zryty pod kątem charakteru, że aspekty materialne nie rekompensują tych braków. Raczej nigdy mi się nie zdarzyło, aby jakaś panna poleciała na mnie na kasę. Jak już te kilka przypadków, to wydaje mi się, że to chyba było szczere zainteresowanie mną. Być może w tym wieku kobiety jeszcze nie patrzą aż tak bardzo na status materialny, bo przecież mało kto dziś żeni się w wieku dwudziestu kilku lat i nie jestem jeszcze materiałem na męża, tj. betabankomat Ogólnie to większość z waszych rad już wcieliłem w życie - poprawiam szczękę, chodzę na siłownie, rozwijam swoje zainteresowania, dokształcam się w temacie kobiet i relacji. Jedynie chodzenie na Roksę jakoś średnio mnie przekonuje. Chyba najbardziej brakuje mi siły psychicznej aby to konsekwentnie ciągnąć i czasem podupadam, natomiast po czasie zawsze wstaje. Z boku podejrzewam, że nikt by nie przypuszczał, że mogę mieć jakieś epizody depresyjne, no bo chodzę raczej uśmiechnięty, jestem dość otwarty i wygadany, mogę sobie kupić co chce, bo finanse mnie praktycznie nie ograniczają - to jest jednak jedynie maska jaką zakładam.
  21. TL;DR jestem z bogatego domu, ale z uwagi na niską atrakcyjność zewnętrzną nie uchroniło mnie to przed samotnością ani pójściem na dziwki Witajcie Bracia! Dziś historia nietypowa - nie widziałem tutaj jeszcze takiego przypadku jak mój, także może będzie ciekawie. Będzie mi bardzo miło za każdą odpowiedź i radę. A więc zaczynajmy. O MNIE Słowem wstępu trochę o sobie: - wiek 23 lata - wzrost 182cm - waga 75kg (od zawsze skinny fat, ale pracuje nad tym na siłowni) Warte podkreślenia, że z boku wielu z Was określiłoby mnie mianem "typowego Oskarka" - zamożni rodzice, niemal nieograniczone możliwości finansowe, drogie gadżety, iPhony, MacBooki, Quady, motocykle - za dobre oceny mogłem mieć co chciałem i nadal tak jest. Nie uchroniło mnie to jednak przed trafieniem na to forum i poczucia się przegrywem jeśli chodzi o relacje z kobietami. Ciężko mi ocenić mój wygląd zewnętrzny, natomiast sylwetkowo nie ma tragedii, szału też nie, z twarzy chyba jestem poniżej przeciętnej - tak wnioskuje po znikomym zainteresowaniu płci przeciwnej (mam cofniętą dolną szczękę, krzywy, haczykowaty, żydowski nos, zalążki zakoli) Pomimo dobrych ocen i czerwonych pasków na świadectwie w szkole byłem raczej typem rozrabiaki, a to chyba wszystko przez środowisko. Ogólnie jestem mocno wygadany (aż za bardzo), jestem absolutnym przeciwieństwem bycia nieśmiałym i generalnie nie mam problemów z nawiązywaniem nowych znajomości. JA I KOBIETY Odkąd tylko pamiętam pozostawałem dla kobiet niewidoczny. Wszyscy moi koledzy mieli dziewczyny, mieli swoje pierwsze doświadczenia seksualne, "pierwsze razy" - ja nie. Co prawda, zdarzyło mi się z 2-3 razy, że jakaś kobieta próbowała mnie podrywać w gimnazjum czy liceum i zacząć jakąś relacje, natomiast wtedy to ja nie wykazywałem zainteresowania, gdyż ów panie nie spełniały moich wygórowanych oczekiwań. Z resztą, w czasach podstawówki, gimnazjum czy nawet wczesnego liceum ten brak zainteresowania aż tak bardzo mi nie przeszkadzał - nie wykazywałem zainteresowania kontaktami z żywymi kobietami, nie podrywałem, nie chodziłem na randki,imprezy itp. (oczywiście czułem popęd, ale rozładowywałem go samodzielnie, seks, związki mnie nie interesowały) Od zawsze miałem bardzo silne pasje, które z uwagi na możliwości finansowe realizowałem w pełni z sukcesami i zapełniały mi one większość czasu (motoryzacja, motocykle, quady, fotografia, film, programowanie gier itd). Uwielbiam tworzyć i na tym opieram sporą część swojej samooceny. Dopiero na przełomie końca liceum i I rokiem studiów zaczęła doskwierać mi samotność i świtać gdzieś potrzeba posiadania dziewczyny. Wziąłem się za siebie wtedy, zacząłem chodzić na siłownię i wtedy też mniej więcej przez wspólnych znajomych poznałem pierwszą dziewczynę w której się zakochałem i odważyłem się do niej zagadać (na FB). Ogólnie z relacji nic nie wyszło, dość mocno się rozczarowałem, bo zdążyłem już sobie nawyobrażać nie wiadomo co. Ogólnie pisaliśmy dość długo, myślałem, że skoro laska poświęca mi tyle czasu na pisanie, to jest mną zainteresowana - ależ ja byłem wtedy głupi. Wyciągnięcie jej gdzieś na randkę okazało się nieskutecznie, lawirowała i uciekała - nic z tego nie wyszło znajomość się urwała, a jak to bywa z pierwszymi miłościami bardzo dotkliwie przeżyłem to odrzucenie (mocniej niż powinienem). Ogólnie potem miałem podejścia jeszcze do kilku dziewczyn w moim wieku lub o rok młodszych na studiach, ale bez żadnych sukcesów - nigdy nie wyszedłem poza rozmową pod salą wykładową czy na messenger. Laski albo okazywały zerowe zainteresowanie, albo pisały dla pisania - chęci do pogłębienia relacji nie było. Łącznie tych nieudanych podbojów było z 5 lub 6. Przy czym jedna dziewczyna wprost powiedziała, że jej się nie podobam wizualnie, a druga, że za dużo gadam. DESPERACJA I WYJŚCIE DO PROSTYTUTKI W przypływie desperacji i idąc za wyczytanymi w internecie radami postanowiłem udać się na Roksę aby skosztować tego mitycznego seksu. Zaraz po byłem z siebie bardzo dumny, jednak szybko duma ustąpiła miejsce wstydowi i obrzydzeniu. Zrozumiałem, że taki mechaniczny seks (jeszcze dodatkowo kiepskiej jakości, bo trafiłem na naciągaczkę) nie jest dla mnie i wolałbym mieć seks w związku z miłości i ta czułość, bliskość oraz prawdziwe szczere pożądanie to jest to czego pragnę. Generalnie później miałem też kilka nieudanych podbojów wśród dziewczyn z otoczenia np. koleżanek młodszej siostry, natomiast bezskutecznie. Miałem też kilka podejść do Badoo czy Tindera, ale zakończyły się one jedynie jednym spotkaniem w realu (z czego dziewczyna po dwóch spotkaniach mnie skasowała - nie powiem, zabolało, ale nie aż tak mocno, bo pomimo iż ładna, to zupełnie bez ambicji, a po drugie paliła fajki). Reszta relacji nawiązywanych na portalach randkowych urywała się jeszcze gdzieś na czacie albo ze strony dziewczyn, albo ze strony mojej, gdyż uznawałem, że bez sensu jest prowadzić rozmowę z kimś kto ma mnie w dupie i odpisuje pojedynczymi słowami. Na portale randkowe nie chce już wracać, założyłem tam sobie z ciekawości fejk konto ze zdjęciami jakiegoś Czecha z instagrama i byłem zszokowany jak wiele kobiet pisze pierwsza do niego. U mnie to było niespotykane (raz może się zdarzyło). Nawet jak uda mi się zyskać jakąś parę to laski albo nie odpisują wcale, albo zdawkowo. Par z resztą zbyt dużo nie mam, ale to chyba do przewidzenia dlaczego. DEPRESJA Poza tym w innych aspektach życia radzę sobie całkiem nieźle. Udało mi się mimo młodego wieku otworzyć firmę i robić to co kocham, przez co studia poszły w odstawkę. Jestem pod tym względem szczęśliwy, bo pomimo iż nie jest łatwo, to jakoś powoli się rozwijam. Odkąd zawiesiłem studia odwrócili się ode mnie jedynie znajomi - częściowo pewnie przez brak wspólnych tematów, częściowo może też przez zawiść i zazdrość - nie wiem. Jestem obecnie prawie całkiem sam. Najbardziej dokucza mi właśnie ta samotność. Nie mam aspiracji na bycie Playboyem i "zaliczanie panienek". Chciałbym po prostu znaleźć taką jedną jedyną z którą bym się w miarę dogadywał, zakochałbym się w niej po uszy, która również by mnie pożądała oraz angażowała się w związek tak jak ja i z którą mógłbym założyć rodzinę - to moje największe marzenie, choć nie wiem czy nie za dużo oczekuje. Gdy słucham opowieści znajomych czy tego co niektórzy opisują tu na forum nabieram kompleksów odnośnie mojego życia erotycznego. Co prawda uprawiałem ten seks raz w życiu z roksą dwa lata temu, ale nigdy nie byłem z dziewczyną która faktycznie by mnie pożądała, nigdy się nie całowałem, nie znam smaku namiętności itd. Piszę tego posta chyba jako forma autoterapii. Sam nie wiem już co zrobić. Na razie po prostu skupiam się na pracy i tyle, choć coraz częściej mam długie okresy depresyjne, że nie wiem co ze sobą zrobić. Przeczytałem już Kobietopedię i wyniosłem z niej sporo cennych rad - żałuje, że dopiero teraz na nią trafiłem. Jak żyć bracia? Mam wrażenie, że jestem odludkiem. W okół same pary albo ludzie mający za sobą po kilka związków, a ja za każdym razem otrzymuje kosza. Nie akceptuje siebie i swojego wyglądu. PS. Mam wrażenie, że post wyszedł strasznie chaotycznie - będę precyzował jak coś.
  22. Witajcie bracia! Od dłuższego czasu podczytuje forum aż do teraz kiedy postanowiłem dołączyć tu jako użytkownik i opowiedzieć swoją historię. Z góry dzięki za miłe przyjęcie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.