Skocz do zawartości

Ivan.Grozny

Troll
  • Postów

    50
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ivan.Grozny

  1. To tylko ironia ;-) (ale widzę, że mocna!) ;-) Aż się prosi, żeby pociągnąć dalej, np.: 1. To jest zakamuflowane babskie forum ;-) 2. Nieliczni forumowicze, których zdradza "męski sposób myślenia" ukrywają się w "rezerwacie" poprzebierani za kobiety ;-) - i dowalają do pieca! 3. Wspomniany wcześniej Bóg siedzi przed kompem, zaciera ręce i rechocze do rozpuku!!!! Czad!!
  2. Zgodnie z kanonem najlepszych teorii spiskowych należy stwierdzić jak następuje: 1. Farbowana Kita i Sławek oraz ich liczne aliasy należą do tej samej osoby! 2. Strategia wzajemnej napierdalanki jest kopią odwiecznej walki Coca-Coli i Pepsi - które, jak wiadomo, należą do tego samego właściciela - walka ma podysycać zainteresowanie gawiedzi i pozwolić, dzięki tej wyrafinowanej socjotechnice, zdobyć jak największy udział w rynku! Na tym samym patencie oparto walkę pomiędzy poszczególnymi religiami - a przecież jest tylko jeden Bóg!!! ;-) 3. Gównoburza internetowa ma napędzić ruch na forum - czego efekty już widać! 4. Kapłani forumowi dają radę i oprócz tego dają także dobre rady!!! no i poza tym jest zajebiście! ;-)
  3. Musisz przestać tratować to "poważnie". Im szybciej, tym lepiej dla ciebie. Jej jest wszystko jedno (gdzie, z kim, itd.) Rusz z miejsca, poznawaj ludzi. Niczego od nikogo nie oczekuj! Sam coś dajesz, sam to zabierasz. Ty sam decydujesz o swoim życiu. Nikt za ciebie tego nie zrobi. Ja się sam nie ogarniesz, to żadna baba nie będzie z tobą "szczęśliwa" ...
  4. @UWAGA Samica Alfa - czyli walisz gościowi "domyśl się"... i kończysz rozmowę ; Sprytnie! ;-) No nie gniewaj się już za to Żenada to żenada, - sama przecież wiesz - a "dupa w poprzek" to reminiscencja z ciekawej lektury sprzed lat, w której autor ciekawie opisał różnicę pomiędzy kobietą, a "chłopem z piczką" ... Niestety, czasami trzeba odpuścić - ale nie z powodu samoobrony przed desperacją, tylko zwyczajnie, z rozsądku... no, ale wiemy, że w szale zakochania rozsądek można wsadzić sobie w ... no... "w dupę" - i o to w tym właśnie chodzi. Inaczej pozostaje wyłącznie czyste wyrachowanie, oszukańcza gra z lewymi asami w rękawie - jednym słowem: ściema, potem czyjaś przegrana (z reguły obu stron - bo taki "układ" był nie do wygrania), dalej kac i totalne zwątpienie (byle tylko nie w siebie!). Na szczęście to mija i znów można zacząć... grę...? Minęło chyba ze 100 lat, a ona nadal piękna i powabna (musi prawdziwa arystokratyczna krew!), nadal sama - ale zadowolona! Stado rycerzy ciągle w gotowości! Świat się nie zawalił. Nikomu
  5. to bardziej joke, ale: ona: - no to co chciałbyś robić dziś po pracy? on: - hmm... to samo, co ty! ona: - no wiedziałam, tobie to, kurwa, tylko jedno w głowie!!!
  6. Wydaje mi się to dość proste do zrozumienia, ale odpowiem w babskim języku: - Domyśl się!!! No więc tu plus dla mnie - ale jakoś tak czuję, że ciągle coś Ci tu nie gra. czyli odwzajemniasz zlew zaryzykuję, że za słabo się starałaś - może by w końcu uległ (samicom Alfa się przecież nie odmawia , ale poddałaś walkowerem - czyżby alfa-ego nie pozwoliło podjąć większego ryzyka z obawy przed totalną porażką? Za młodu zainteresowany byłem bardzo niedostępną samicą. Postanowiłem powalczyć - trochę zaczęła mięknąć - na nieszczęście (albo szczęście!) dałem się zdobyć konkurentce - wtedy "niedostępną" trafił szlag z jasnego nieba... ale było już "po ptokach"
  7. @wojskowy33 - no nie bądź aż tak drobiazgowy Niech koleś policzy wartość swojej inwestycji i zrobi bilans Tzw. "wartości niematerialne" i "straty moralne" może próbować wyceniać osobno - i tu może się okazać, że zyskał bezcenne! doświadczenie życiowe, za które za jakiś czas ją zwyczajnie ozłoci! Wtedy będzie nawet wygrany!
  8. @UWAGA Samica Alfa niczego nie pomyliłem - napisałem, jak to działa "w życiu". To Ty próbujesz zręcznie uniknąć tej kwestii - ale oboje wiemy, dlaczego. Ja też to przerobiłem - i biorąc pod uwagę powyższe Twoje zdecydowane(!) stwierdzenie mogę dumnie powiedzieć o sobie - Jestem SKARBEM!!! Dzięki Ci!
  9. ... do mamony, oczywiście - ale, kurza twarz, bałaganiarą była i słabo posprzątała: http://wpolityce.pl/kryminal/293947-final-mrocznego-morderstwa-sprzed-lat-zona-zabila-meza-dla-pieniedzy
  10. Ciesz się, że fajnie było i że masz to już z głowy! To, co zainwestowałeś, otrzymałeś już z powrotem w postaci seksu i miłego pitolenia. Wynik meczu: 1:1 Teraz spokojnie "zainwestuj" w jakąś nową, fajną pannę i ciesz się życiem!
  11. zdarzało mi się nie raz kupować ten "towar" (z reguły panna dostawała przyspieszony okres po namiętnej nocy i była "uziemiona") - w przypadku wątpliwości korzystałem z porad kasjerek w sklepie - zawsze przeprowadzały mi z ochotą mały wykład - dlaczego i kiedy lepsze są takie coś tam ultra... i tak nie pamiętam, ale w sytuacji wyższej konieczności poradziłbym sobie z tak odpowiedzialnym zakupem
  12. Adolf - daleko mi do białorycerzenia, ale rycerski być potrafię - kobiety to lubią, trzeba wiedzieć, jak i kiedy z tego korzystać. Dobrze rozumiem psychikę kobiet, powiem więcej, doskonale rozumiem kobiety i ich zachowania - lata doświadczeń. Ograniczacie się tu, na forum, do próby sparametryzowania pewnych stałych "wzorców", które stałe nie są i obowiązują tylko w pewnych warunkach - czytaj: w grupie kobiet popierdolonych, niedowartościowanych albo przewartościowanych. Rzeczywistość zaś skrzeczy, na świecie jest cała masa ogarniętych facetów, którzy nie mają problemów z kobietami - bo albo sobie z nimi zwyczajnie radzą, albo nie trafiły im się wyjątkowo podłe sztuki. Pisałem już, że znam takie - ale normalne, sensowne też znam. Nawet patrząc po swojej dość rozległej rodzinie i grupie znajomych - mało widzę problemów typu zdrada, rozwód, jakieś jazdy, rozczarowania itd. - u jakichś kuzynów w młodym wieku to normalka, ale znakomita większość żyje sobie spokojnie. Moi rodzice dożyli razem do końca. Sąsiedzi wszyscy - spoko, czasami jakaś zwyczajna kłótnia o pierdoły... Emocjonują się (i baby i faceci) normalnym życiem - gdzie wyskoczyć na weekend, czy zmieniać robotę itd... Ech... Istnieją, jak najbardziej. Nie spotkałeś takiej? Nie widziałeś u nikogo? Życiowy pech...
  13. Ivan.Grozny

    Pod kloszem

    Wyrazy wspolczucia z powodu nieogarnietego starego. Gdyby pomyślał, to już by odbył z toba kilkanaście jazd szkoleniowych w ekstremalnych warunkach, żebyś poczuł, jak łatwo można się autkiem wypieprzyć, i jak łatwo można je uszkodzić. Moja dziatwa ćwiczyła pod moim okiem już od 12 roku życia. Po zrobieniu prawka dołożyłem im parę groszy do 10-letniego wozidełka w średnim stanie (celowo - tanio, i niewielka szkoda, jak rozwalą) - buda była w stanie średnim, ale zawias, motor i hamulce ok, do jazdy, 60KM. Dziatwa przejechała kilkadziesiąt tysięcy km, zanim autko się zużyło. Nauczyli się jeździć, naprawiać drobne usterki, radzić sobie na drodze, parkować, tankować, płacić wyższe koszty za ciężką nogę itd... - teraz nie mam z nimi żadnego problemu "motoryzacyjnego". Pogadaj ze starym, może mu się zechce zainwestować trochę czasu i wysiłku, żeby na starość miał sprawnego kierowcę ;-)
  14. To nie musi być baza trwałego związku - tym fajniej! (nie trzeba się wiązać i zobowiązywać) Ale to może być baza trwałego związku - tym jeszcze fajniej! I zakonotuj sobie, że jak tak będziesz "jej" codziennie to powtarzał, to i jej przestanie zależeć - chyba, że jest pierdolnięta ;-) Pannę możesz zapewniać, że ci na niej zależy - i robić swoje. Kumasz? Nie kumasz... To działa tylko na pasztety i głupie - no i w fazie "gimnazjalnej". Dojrzała (psychicznie) kobieta to zwyczajnie oleje - albo, zapewni cię, że "masz dane", po czym bez pardonu wyjebie cię na śmietnik.
  15. no to masz już cenne doświadczenie i 2 rózne do porównania. Poznaj jeszcze co najmniej kilka fajnych dziewczyn, zanim... itd. o fajną babę warto zawalczyć (niekoniecznie lejąc kogoś po mordzie) - ja na tym nie straciłem, wręcz przeciwnie! (ale tak naprawdę zrobiłem to dla siebie, a nie dla niej... :D)
  16. @UWAGA Samica Alfa - no coż zrobić - wrażliwy jestem na takie faux pas w wykonaniu "damy", a jednocześnie zdecydowany jasno punktować tragiczną skuchę "Kobety uwielbiają mężczyzn ZDECYDOWANYCH" - Super!!! A teraz jak to jest z tym w praktyce: Samica "A" spotyka atrakcyjnego, ale zajętego (aktualnie w związku lub żonatego, dzieciatego) mężczyznę - czuje do niego pociąg seksualny, a może i nawet więcej - darzy go uwielbieniem. Zaczyna czynić awanse, gość nie jest jej zupełnie obojętny, ale jest świadom niezręczności sytuacji i stawia sobie granice, których przekroczyć nie chce. Samica "A" stwierdza - gość jest NIEZDECYDOWANY!!! Ha! A może gość jest "zdecydowany inaczej"? Tzn. nie decyduje się na romans ze względu na ciążące na nim zobowiązania, pozostaje tym zobowiązaniom i samemu sobie wiernym - co oznacza, że finalnie DECYDUJE inaczej, niż życzyłaby sobie tego Samica "A". Dla niej pozostaje niezdecydowanym, bo nie zdecydował tak, jak oczekiwała A co z "miłością"? Przecież gdyby naprawdę kochał Samicę "A", to nie miałby dylematów moralnych - czyż nie? (mowa o "miłości" na takim etapie "związku" czy "relacji" jest zbyt wczesna - to co najwyżej szał hormonalny - ale to nie miłość) A może, powodowany wrażliwością i uczuciami wyższymi, zdecydował za ich dwoje (a nawet troje!) i zawiesił "relację" na optymalnym poziomie nie chcąc robić krzywdy aktualnej dziewczynie lub żonie nagłym odejściem do innej? To nie jest proste równanie (nikt nie twierdził, że proste ma być) do rozwiązania. Jest w nim wiele zmiennych. Wchodząc w relację "ze stroną trzecią" będąc w związku taki mężczyzna podejmuje bardzo ryzykowną grę - i musi zdawać sobie sprawę, że ktoś tu zdrowo ucierpi. Jeśli zdecyduje - ta lub tamta - ucierpi tylko jedna z nich. Jeśli będzie tkwił w niezdecydowaniu - finalnie ucierpi on sam dostają na koniec kopa od jednej i drugiej. Zanim zatem "damy" zawyrokują, że okazał się niezdecydowanym - niech spróbują wybić się ponad swoje "ego" i postarają się spojrzeć na sytuację z innych perspektyw. To jest możliwe, ale na to stać tylko prawdziwe damy - zwyczajne samice skoncentrują się tylko na sobie...
  17. To jest pokłosie zaszczepienia na siłę socjalizmu/komunizmu po II WS i tzw. "awansu społecznego" chłopstwa/chamstwa. A ponieważ z chama pana nigdy nie będzie, to stąd wszechogarniające dziadostwo po takiej "inżynierii społecznej". Rządzi też uniwersalna "zasada Pareto" - 20% coś kuma, 80% to janusze i ćwoki. I to właśnie janusze i ćwoki aspirują do "elity", a ponieważ niewiele sobą reprezentują i niewiele mają do zaproponowania grupie, w której egzystują (kolegom, sąsiadom, rodzinie itd.), to zaczyna się: 1. Cwaniactwo - "jestem debeściak, nikt mnie nie przeskoczy, to ja wszystkich dymam" 2. Materializm - jako wyznacznik sukcesu życiowego - czyli cham się "zastawi" ale się "postawi" 3. Głowa w dół - lęk przed lepszymi, wewnętrzne poczucie słomy w butach i strach przed jawną konfrontacją z lepszymi, silniejszymi 4. Udawanie, pokazówka - manifestacja ego, bo bez tej manifestacji nikt na takiego przeciętniaka nie zwróci uwagi 5. Kontakty z innymi nacjami - kompleks niższości wobec "cywilizowanego Zachodu" i poczucie wyższości wobec "barbarzyńskiego Wschodu" - to na szczęście już się zmienia, nowe, młode pokolenia z tego wychodzą - ale to nie znaczy, że obce nacje też zmieniają swój punkt widzenia - dla Niemca, Anglika, a zwłaszcza Amerykanina Polak nadal pozostaje człowiekiem "niższego sortu". Tylko wybicie się na pełną niepodległość i względną niezależność ekonomiczną może to zmienić, ale i na to potrzeba wymiany pokoleń.
  18. Lewactwo i feminizm jadą po bandzie - http://natemat.pl/178705,newsweek-oglasza-koniec-swiata-samcow-dlatego-ze-natura-wyposazyla-kobiete-lepiej-niz-mezczyzne ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: No i bardzo dobrze!!!! Więc teraz można bzykać panny ile wlezie, nie trzeba "chodzić", zabiegać itd... - trzeba tylko wyeliminować sobie w głowie uzurpowanie prawa wyłączności do aktualnie bzykanej samicy, i "po chrześcijańsku" dzielić się nią z bliźnimi. Czyż to nie wzniosłe i piękne? Czyż to nie jest prawdziwa Miłość? ;-)
  19. Ivan.Grozny

    Brak seksu

    @Parafianin: Wiedziałem, że tak będzie (że pierdolniesz ścianę tekstu i znów napiszesz to samo, co zawsze ;-) Nie mam siły pieprzyć się z edytorem, bo właśnie wróciłem z upojnego wieczoru z super atrakcyjną damą... było bosko! (ale nie zostałem do rana z powodu... mniejsza z tym Powiem tak, w miarę krótko: 1. Ustawiłeś sobie swój mind s stosunku do kobiet w pozycji "game" - słabo, bo na dłuższą metę nic Ci to nie da - możesz wygrać bitwę, ale nie wygrasz nigdy w ten sposób całej batalii = nie utrzymasz związku z kobietą - chyba, że nie o to Ci już chodzi - to spoko 2. Brzytwa gdzieś tam w wątku napisał i twardo podtrzymuje, że "baby są tak zaprogramowane biologicznie i szlus" - i Ty się pod tym podpisujesz w całym swoim poście - ja się z tym nie zgadzam; biologia to tylko jedna strona medalu - druga to szczególne cechy psychologiczne, czyli osobowość danej samicy - jeśli będziesz się skupiał tylko na opanowaniu w kobiecie tylko jej nastrojów powodowanych jakąś burzą hormonalną, to i tak wtopisz 3. Związki oparte wyłącznie na "chemii" w dłuższej perspektywie zawsze skazane są na porażkę - i to kompletnie niezależnie od tego, czy facet był słaby, czy nogę mu urwało, czy mu już nie staje itd. - tylko związki, w których istnieje wspólnota celów, porozumienie i chęć rzeczowego i wzajemnego zrozumienia swoich potrzeb mają szansę na długą, nawet dozgonną karierę - a żeby móc w ogóle rozmawiać o wspolnocie celów, związem musi mieć solidne podstawy - czyli przede wszystkim facet musi w nim być facetem - nie oznacza to, że musi być adonisem i herkulesem ani samcem alfa - wystarczy, żeby sam wiedział, czego chce i był konsekwentny w dążeniu do osiągniecia swoich celów życiowych. Jeśli facet mgliście postrzega własną przyszłość, to nie stanowi oparcia, fundamentu - nie dla samicy, ale dla związku - i per saldo przegra - ale nie dlatego, że "tak sa zaprogramowane baby", tylko dlatego, że jest ogólnie cienki. 4. Związki rokują dość dobrze, kiedy zaczynają się od przyjaźni, od poznawania się w dłuższym czasie, zanim pojawi się chemia. Związki z tzw. "zauroczenia" (miłość od pierwszego wejrzenia) mogą przetrwać tylko w opcji "przyzwyczajenia", do momentu kiedy na horyzoncie nie pojawi się lepsza, bardziej atrakcyjna i dostępna opcja - i to dotyczy obu stron!!! I nie chodzi tu o "słabość" aktualnego partnera, tylko o jego braki w stosunku do lepszej opcji (czy to będzie kasa, większy ptak w przypadku kontr-samca, albo lepsza w łózku i chętna do ciągłego bzykania, superatrakcyjna kontr-samica) - wtedy baba rzucająca aktualnego samca będzie to sobie racjonalizować (np. "słaby był", "nie dawał mi tego, czego chciałam") chcąc zmniejszyć/wyeliminować poczucie winy po swojej stronie, a facet rzucający aktualną samicę dla lepszej opcji z reguły spierniczy i urwie kontakt, żeby nie musieć jej spojrzeć w oczy i sypać głowę popiołem itd.) - oboje będą sobą samym manipulować tak, żeby się pozbyć odpowiedzialności za de facto zrobienie partnera w ch** (bo obiecywało się hohoho, a może i więcej) 5. Zarówno porzucony facet jak i baba odczuwają to podobnie podle. To, jak które sobie z tym radzi, zależy przede wszystkim od charakteru osobnika (czyli mitycznej "siły psychicznej"); osobnik pewny siebie radzi sobie z taką sytuacją szybciej i sprawniej, niż osobnik, dla którego partner był "psychiczną ostoją" i w związku z obecnością którego osobnik wiązał i plany na przyszłość, ale i z nim kojarzył poczucie "szczęścia" - a w szczególności jeśli rosło mu poczucie własnej wartości. I tutaj możemy mieć do czynienia z sytuacją, kiedy "średni" samiec (ale nie w tzw. skali SMV, tylko w ujęciu całokształtu swojej osoby) był związany z bardzo atrakcyjną samicą, która nie daj Boże była jeszcze od niego lepsza intelektualnie (to się zdarza) - wtedy taki samiec, jeśli zostanie porzucony, traci wszystko (głównie w jego mniemaniu), co miał najlepszego. I nie może tego zaakceptować mentalnie i psychicznie. Wtedy zaczyna się racjonalizacja, a jak brak atutów, to najlepiej wziąć i zgnoić samicę - i żeby było jasne - u bab jest tak samo! To dlatego gnoją samca, i dlatego, żeby nie musieć przyznać się do własnych błędó, słabości itd. Nawiążę tu jeszcze do propagowanych teorii związanych z islamem itd. - w tego typu kulturach kobiety zostały sztucznie ubezwłasnowolnione przede wszystkim z powodu lenistwa i samo-wygody samych mężczyzn, którzy, chociaż będąc silniejszymi fizycznie, i tak musieli walczyć o kobiety między sobą. Żeby uniknąć ryzyka odebrania "swojej" kobiety przez innego samca, utworzyli coś na kształt uniwersalnego "prawa własności", a dalej to już poszło... Mi taka kultura i cywilizacja nie odpowiada - lubię zawalczyć o kobietę, a jeszcze bardziej lubię, kiedy kobieta chce zawalczyć o mnie! Nie ma nic przyjemniejszego dla faceta, niż widok zainteresowanej nim samicy. To takie pierwotne, zwięrzęce wręcz i tak znakomicie podnosi poczucie własnej atrakcyjności/wartości Jak sprawić, by kobieta zechciała zawalczyć? I jak sprawdzić, czy to właśnie "ta" kobieta? Być atrakcyjnym i próbować!!! I nie polegać na "chemii", bo to naprawdę za mało! - odnośnie "być atrakcyjnym" - każdy może! i każdy może być atrakcyjnym na swój właściwy sposób - bo "każda potwora ma swojego amatora"! Z innej strony - większość mężczyzn, zwłaszcza młodych (przechodziłem przez to) myśli, że laskę wystarczy dobrze przelecieć i załatwione, raz na zawsze Jest już "moja", oszalała od chemii i amen! Otóż, niestety, to nie wystarczy!
  20. Ivan.Grozny

    Brak seksu

    Nie, znów pudło - Kalibabka potrafił zmanipulować praktycznie każdą - w tamtych czasach było to zresztą dużo łatwiejsze, niż dzisiaj - o czym jeszcze wspomnę
  21. Ivan.Grozny

    Brak seksu

    Nie twierdzę, że nie ma podłych bab na świecie - są, znam takowe Ale znam także świetne kobiety - i nie są to "faceci z piczkami", ani "baby z jajami" - to zupełnie normalne kobiety, nie piętrzące przed swoimi facetami niebotycznych wymagań, doskonale znającą swoją rolę w związku itd. i chcące czuć się potrzebne swojemu mężczyźnie. Szukajcie, a znajdziecie! Ale jak będziecie sobie bezrefleksyjnie pozwalali indoktrynować jedynie słuszny model "biologiczny" - to zostaną wam do dymania kozy i owce (to celowo i ironicznie w odniesieniu do apoteozy islamu w innych wątkach). Mężczyzna z krwi i kości intuicyjnie wyczuwa charakter kobiety i bardzo rzadko zdarza się, żeby został przez nią wystawiony - bo sam ją wystawi wcześniej. Ale i żaden Herkules nie jest w stanie uniknąć koszuli Dejaniry - takie jest życie. Odnośnie innych komentarzy do mojej wcześniejszej wypowiedzi - więcej dystansu i więcej poczucia humoru zalecam! ;-) Mam dużo więcej, niż 30+ i swoje przygody z kobietami liczę w setkach. Może kiedyś opowiem o ciekawszych przypadkach - ale wcześniej pewnie dostanę bana za niepoprawność polityczną...
  22. Ivan.Grozny

    Brak seksu

    NIc tu się nie wyklucza - tylko uzupełnia. Taka jest prawdziwa natura kobiecej psychiki. To, o czym ty piszesz ilustruje wyłącznie elementarne, ale i tylko powierzchowne relacje "biologiczne". Związek doskonały, modelowy cechują wzajemne potrzeby wyższego rzędu, niż tylko te powodowane instynktem zwierzęcym. To właśnie odróżnia ludzi od zwierząt. Oczywiście, że podejście "biologiczne" znakomicie upraszcza problem - i więcej: porzuconym daje "prostą" odpowiedź i pozwala łatwiej uporać się z porażką. Jakiś czas temu odnalazła mnie eks, którą w dość przykry sposób zostawiłem lat temu "dzieścia parę". Mocno ją zraniłem. Do dziś mnie to uwiera. I po "dziestu paru" latach nie przestała myśleć o mnie, i jej uczucia są ciągle żywe i pozytywne, zero nienawiści, pogardy itp. Ułożyła sobie życie z kimś innym, urodziła dzieci, niedawno się rozwiodła - ale nie porzucając męża dla innego. Podziwiam Ją, ale nie kochałem jej - nie bylibyśmy razem szczęśliwi (pewnie jeszcze większą krzywdę bym jej wyrządził zostając z nią i żyjąc w kłamstwie). Ja też wspominam czasem inną eks, której z kolei ze mną nie było po drodze Ale nie tęsknię za nią aż tak bardzo Trzeba w życiu poznać wiele kobiet, i próbować z nimi żyć, być itd. - wtedy dopiero można cokolwiek próbować zrozumieć. A poza tym - życie bez kobiet byłoby zwyczajnie "chujowe"! PS. Idąc za tym ciosem trzeba by stwierdzić, że największym komplementem dla mężczyzny usłyszanym z ust kobiety jest: "Ty Chuju!" ;-)
  23. Wspomniany haj hormonalny to nie jest miłość - to tylko i wyłącznie pożądanie, pragnienie zaspokojenia popędu seksualnego. Miłość to o wiele bardziej złożone zjawisko - i tzw. prawdziwa miłość zdarza się raczej rzadko. Miłość jest bezwarunkowa. To kwestia filozoficzna, nie wyłącznie biologiczna. Większość przypadków drastycznych rozstań i rozczarowań opisanych na forum nie dotyczy miłości, ale związków męsko-damskich opartych na pożądaniu, które u jednej ze stron wygasło - czy to pod wpływem silniejszego, innego bodźca (osobnika gatunku), czy w wyniku zwyczajnego zaspokojenia pożądania bez relacji do pozostałych kwestii duchowych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.